Kaśnikowski kontra Majchrzak. Kto zostanie drugą rakietą Polski na koniec sezonu?

Marek Golba , foto: LOTOS PZT Polish Tour

Marek Golba

Maks Kaśnikowski wygrał w ostatnią sobotę Challengera w Poznaniu i w najnowszym rankingu ATP wyprzedził Kamila Majchrzaka. Patrząc na rywalizację tych dwóch tenisistów pojawia się pytanie, kto za plecami Huberta Hurkacza zostanie drugim najlepszym polskim tenisistą na światowych listach.

Męski tenis w Polsce ostatnio przeżywa piękne chwile. Hurkacz rozgrywa bardzo dobry sezon bez względu na jakiej nawierzchni występuje. Ostatni występ w finale w Halle tylko to potwierdza.

Majchrzak wrócił do rywalizacji po półtorarocznej przerwie i musiał budować swój ranking od zera. Po pięciu miesiącach znajduje się już w czołowej dwusetce rankingu ATP. Kaśnikowski także przeżywa najlepszy sezon w karierze. Wygrał pierwsze zawody rangi challenger (Oeiras i Poznań), zgarnął pierwsze zwycięstwa nad tenisistami z czołowej setki rankingu ATP i na dobre zadomowił się w tych rozgrywkach będących przedsionkiem do głównego cyklu.

Młoda krew kontra doświadczenie

Rywalizacja pomiędzy Kamilem a Maksem zapowiada się niezwykle ciekawie. Bardziej doświadczony z tej dwójki musiał przejść o wiele dłuższą drogę do drugiej setki rankingu ATP. Musiał zaczynać od turniejów ITF i zrobił to w imponującym stylu. Na tym etapie sezonu 28-latek ma już pięć tytułów, licząc wszystkie rozgrywki, i bilans meczów 45-10. To znakomite statystyki, i mało który zawodnik może pochwalić się podobnymi. W połowie sezonu rozegrał więcej meczów niż niejeden jego rywal przez cały sezon.

Ma to jednak i drugą stronę. Takie intensywne granie może odbić się na zdrowiu. Majchrzak w tym sezonie miał już jedną dłuższą przerwę. Przedwcześnie wracał z Azji, z powodu choroby. Teraz widać, że Kamil wraz ze sztabem podchodzą ostrożniej do wyboru startów, bo ich celem jest powrót do miejsca, na którym znajdował się Polak tuż przed zawieszeniem.

– Zbudowałem ranking, który był moim celem na ten rok, ale jeszcze wiele przede mną (…) Teraz czas, aby zadbać o swoje ciało, a w szczególności o nadgarstek, z którym zmagam się od kilku tygodni – pisał na mediach społecznościowych były 75. tenisista świata. Rzeczywiście zdrowie wydaje się największą niewiadomą u Majchrzaka.

W poprzednich latach pokazał na co go stać, gdy rywalizował z rywalami z pierwszej setki. W 2022 roku regularnie rywalizował z czołowymi zawodnikami świata. Jednak z każdym kolejnym startem będzie mu coraz trudniej przesuwać się w górę rankingu, bo i rywale będą coraz groźniejsi. Im bliżej czołówki, tym więcej tenisistów z podobnymi celami — awansem do Top 100 i występy w Wielkim Szlemie.

Majchrzak jest bardziej energetyczny, a jego uderzenia wydają się mocniejsze. Lepiej widzi, co się dzieje wokół niego na korcie, czego przykładem może być mecz finałowy w Bratysławie z Rochą. Pozostaje trzymać kciuki za zdrowie Kamila i udany marsz w górę rankingu. Właśnie po triumfie w Bratysławie wydawało się, że Majchrzak będzie tylko zwiększał przewagę punktową nad młodszym rodakiem, tymczasem…

Kaśnikowski ma papiery na dobre granie

Maks Kaśnikowski w tej rywalizacji choć młodszy i mniej doświadczony, wcale nie jest bez szans. I to nie tylko dlatego, że ostatnio pokonał Majchrzaka w poznańskim challengerze. 20-latek coraz śmielej poczyna sobie bowiem w kolejnych swoich występach. Ostatnie zwycięstwa nad Danielem Altmaierem w Heilbronn czy Borną Coricem w Perugii są godne odnotowania.

Od serii turniejów w Indiach miał problem z wygraniem dwóch meczów z rzędu, dlatego w pewnym momencie wrócił na poziom ITF i ta zagrywka opłaciła się. Zdobył tytuł w Kiseljaku i złapał sporo pewności siebie.

– Miałem kilka słabszych turniejów i zdecydowałem się na chwilę wrócić do turniejów ITF. Wygrałem tam jeden turniej, nabrałem pewności siebie i jakoś to poszło (…) W Poznaniu grałem już bardzo dobrze. W ważnych momentach byłem pewny siebie i dlatego odniosłem zwycięstwo — tłumaczył Kaśnikowski w wywiadzie po niedawno zdobytym w Poznaniu tytule.

Zauważalny jest progres w grze Maksa. W tym sezonie wyraźnie poprawił aspekt fizyczny i dużo lepiej wytrzymuje dłuższe pojedynki. Ciągle trudno wyróżnić u niego dominujące zagranie, ale przeciwko zawodnikowi z Warszawy ciężko zamknąć wymianę jednym uderzeniem. Regularność jest niewątpliwie jego największym atutem, co pozwala mu myśleć o kolejnych wygranych z wyżej notowanymi rywalami.

 

Bez względu na dalsze losy tej rywalizacji cieszy fakt, że na zapleczu czołówki mamy dwóch reprezentantów. Napawa to optymizmem, ponieważ we wrześniu Polska zmierzy się z Koreą Południową w meczu Pucharu Davisa. Jak widać kadra prowadzona przez Mariusza Fyrstenberga na razie nie musi martwić się o formę swoich singlistów.

Kto wie, może nastaną czasy, kiedy w męskiej drabince Wielkich Szlemów ponownie będziemy kibicować trzem Polakom. By tak się stało, zarówno Majchrzak (315 pkt.), jak i Kaśnikowski (333 pkt.) muszą jednak prawie podwoić swój dorobek punktowy w rankingu ATP.