(Lulu) Sun nad Londynem – kim jest Nowozelandka?

Marek Golba , foto: AFP

Marek Golba

Na Wimbledonie deszcz przeplata się w tym roku ze słońcem, ale dla pewnej Nowozelandki słońce świeci już od ponad dwóch tygodni. Lulu Sun już napisała kawał historii i we wtorek zadebiutuje w ćwierćfinale Wielkiego Szlema.

Lulu Sun to zdecydowanie największa niespodzianka tegorocznych zmagań na wimbledońskich kortach. Została pierwszą od 2010 roku kwalifikantką, która zagra w ćwierćfinale. Do tego jest pierwszą od 1989 roku Nowozelandką, która zagra w najlepszej ósemce Wielkiego Szlema. A to wszystko mogło w ogóle się nie wydarzyć.

W meczu drugiej rundy kwalifikacji z Gabrielą Knutson musiała bronić piłki meczowej w trzecim secie. Wybroniła się i ostatecznie wygrała w super tie-breaku. Od tego momentu nabrała wiatru w żagle. Dostała się do turnieju głównego, a następnie pokonała cztery rywalki w drodze do 1/4 finału. Była lepsza od Qinwen Zheng, notując pierwsze w karierze zwycięstwo nad zawodniczką z Top 10, a w czwartej rundzie doprowadziła do rozpaczy miejscową publiczność, wygrywając w trzech setach z Emmą Raducanu.

Styl gry Nowozelandki jest dobrze skrojony pod trawę. Na korcie prezentuje ofensywny styl gry, a leworęcznym forehandem otwiera sobie drogę do szybkiego kończenia wymian. Świetnie radzi sobie z zagraniami przy siatce. W meczu z Raducanu wygrała 23 z 28 takich akcji. Na pytanie, w jaki sposób nauczyła się gry na trawie, odpowiedziała:

– Grałam w przeszłości kilka turniejów profesjonalnych na trawie, ale gdy dorastałam, oglądałam na YouTubie grę Rogera Federera przy siatce czy mecze Graf z Navratilovą (…) To oni byli dla mnie inspiracją, abym wprowadziła nowe elementy do mojej gry – wyjaśniła rewelacja tegorocznego Wimbledonu.

Wielokulturowa rodzina i przeszłość uniwersytecka

Podopieczna Vladimira Platinika może na miejscu liczyć na wsparcie najbliższych. W Londynie są jej mama, która jest z pochodzenia Chinką, oraz starsza siostra Phenomena, także tenisistka, ale już była. Brakuje tylko ojca, który jest z pochodzenia Chorwatem.

Sun umie mówić w trzech językach: angielskim, chińskim i francuskim.

Urodziła się w Nowej Zelandii, w malutkiej miejscowości Te Anau, która liczy sobie ok. Trzy tysiące mieszkańców. Często żartuje, że w jej mieście jest więcej owiec i jeleni niż ludzi. Część swojego dzieciństwa spędziła w Szanghaju. Następnie przeprowadziła się do Szwajcarii, gdzie obecnie mieszka z mamą i ojczymem. W dotychczasowej karierze tenisowej reprezentowała barwy Helwetów, ale w kwietniu br. zdecydowała się zmienić reprezentację i grać dla Nowej Zelandii.

– Naprawdę cieszę się, że mam wokół siebie kontakt z tyloma kulturami, nawet jeśli nie jestem w stu procentach osadzona w żadnej z nich. (…) Jestem naprawdę wdzięczna, że mogę być częścią każdej z nich – mówiła Sun.

Kolejne miejsca, które odwiedzała lub w którym mieszkała oraz każdy z członków rodziny miały wkład w powstanie Lulu takiej, jaką poznajemy dziś. Sama mówi, że matka nauczyła ją woli walki i ciężkiej pracy, ojciec przekazał umiejętność zachowania stoickiego spokoju. Dodaje również, że największy wpływ na jej przyszłość miała mama.

– Moja mama mocno naciskała na edukację. Mówiła, że moje marzenia i wyniki w sporcie są ważne, ale nauka też – dodaje. Przeprowadziła się do USA, gdzie studiowała na Uniwersytecie w Teksasie. Tam grała w rozgrywkach uniwersyteckich i w 2021 roku, w szeregach drużyny Texas Longhorns, sięgnęła po mistrzostwo akademickie. Rok później ukończyła studia i na dobre skupiła się na zawodowej karierze.

– Kiedy rozpoczynałam studia, nie wiedziałam, że przytrafi się pandemia. Do tego miałam kontuzję i moja mama bardzo się o mnie martwiła. Nalegała, abym zdała egzaminy i dopiero wtedy skupiła się na tenisie. Można powiedzieć, że była to kwestia szczęścia i wyczucia odpowiedniego momentu – przyznała 23-latka.

Szansa na coś więcej?

O awans do półfinału powalczy z Chorwatką Donną Vekić. Bez względu na końcowy rezultat Sun wejdzie do czołowej setki rankingu WTA. W przypadku wygranej zostanie pierwszą kwalifikantką od 1999 roku i występu Alexandry Stevenson, która zagra w najlepszej czwórce Wimbledonu. O tym, że w pojedynku z Chorwatką nie jest bez szans, udowodniła wszystkimi swoimi poprzednimi meczami na Wimbledonie.