Najlepszy finał w historii? Jak Justine Henin zakończyła historyczny sezon 2007?

Marek Golba , foto: AFP

Podczas rozgrywanego w Madrycie turnieju Belgijka rozegrała niemal perfekcyjne zawody. Niemal, bo znalazła się rywalka, która potrafiła zbliżyć się do niej poziomem. W 2007 roku w meczu o tytuł WTA Finals spotkały się Henin i Maria Szarapowa. Mecz trwał trzy godziny i 24 minuty. Był to wówczas rekord w historii tej imprezy.

Justine Henin rozpoczęła sezon później niż zwykle. Zrezygnowała z udziału w Australian Open z powodów rodzinnych, ale gdy wróciła do rywalizacji, nie było na nią mocnych. W marcu wróciła na pozycję liderki rankingu WTA i wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe (French Open i US Open). Tylko cztery razy schodziła z kortu pokonana. Nic dziwnego, że do WTA Finals podchodziła jako niekwestionowana faworytka.

Suchą stopą w półfinale

Na początku fazy grupowej zagrała z Anną Chakwetadze. Rosjanka miała za sobą doskonały sezon. Świetnie spisywała się w turniejach wielkoszlemowych, gdzie trzykrotnie kończyła zmagania na ćwierćfinale. Znalazła się na piątym miejscu rankingu WTA i w nagrodę zadebiutowała w turnieju mistrzyń. Choć zanosiło się na jednostronny pojedynek, Chakwetadze postawiła się Belgijce. W drugim secie dwukrotnie przełamała liderkę rankingu, ale ostatecznie uległa jej dopiero po tie-breaku.

Kolejną rywalką Belgijki była Jelena Jankovic. W 2007 roku Serbka ugruntowała swój status, jako jednej z czołowych tenisistek świata. Awansowała do półfinału French Open, zdobyła cztery tytuły, a w rankingu była tuż za plecami Henin. Jednak filigranowa Belgijka była prawdziwą zmorą Jankovic. Wygrała wszystkie sześć bezpośrednich pojedynków w 2007 roku, a fakt, że Henin miała na koncie 21 wygranych z rzędu, nie ułatwiał zadania tenisistce z Belgradu. Ich mecz, był kolejnym „bez historii”. Przebiegał pod dyktando bardziej utytułowanej zawodniczki i zakończył się pewnym zwycięstwem liderki rankingu 6:2, 6:2.

Henin, pewna pierwszego miejsca w grupie, mierzyła się z Marion Bartoli. Francuzka była ostatnią zawodniczką, która pokonała Belgijkę w tym sezonie. Miało to miejsce w półfinale Wimbledonu i pozwoliło Francuzce na awans do jej pierwszego finału wielkoszlemowego. Zemsta była słodka. Tym razem Henin zmiotła Bartoli z kortu i nie pozwoliła jej ugrać ani jednego gema. To jedyny przypadek w historii turniejów masters kobiet, by zawodniczka „odjechała na rowerze”.

W półfinale czekała już Ana Ivanović. Młoda Serbka przekonała się o niszczycielskiej sile Henin. Nie pierwszy zresztą raz. To właśnie ona była finałową rywalką Belgijki na Roland Garros, gdzie ugrała zaledwie trzy gemy. W Madrycie początek meczu należał do Ivanović, ale Henin umiała wykorzystać słabszy bekhend rywalki i odwróciła losy spotkania. Łatwość w generowaniu mocnych uderzeń oraz umiejętności gry przy siatce dały mnóstwo punktów, a 25-letnia tenisistka bez straty seta awansowała do finału. W ostatnim meczu sezonu zmierzyły się Henin i Maria Szarapowa.

Mordercza walka

Maria Szarapowa była w chwili rozgrywania finału szóstą zawodniczką globu. W 2007 roku miała problemy z kontuzją łokcia, a przed rozpoczęciem turnieju mistrzyń zmagała się z kryzysem formy. Nie obroniła tytułu na US Open, gdzie w III rundzie przegrała z Agnieszką Radwańską, a przygodę w Moskwie zakończyła na pierwszym meczu. Jednak braku ogrania nie było widać w fazie grupowej, gdzie wygrała wszystkie trzy mecze. Po ograniu Chakwetadze w półfinale, Rosjanka miała szansę na drugi w karierze triumf w turnieju WTA Finals.

Już po pierwszych piłkach było jasne, że będzie to walka na wyniszczenie. To był mecz o wysokiej intensywności, w którym było wszystko. Od mocnych, ofensywnych piłek, po kątowe i finezyjne zagrania przy siatce – tak w skrócie wyglądał finał. Szarapowa nie odpuściła rywalce ani na chwilę. Najpierw odrobiła stratę przełamania, a następnie w dwunastym gemie ruszyła do ataku, wywierając presję przy serwisie Henin. Po siedmiu niewykorzystanych piłkach setowych, Szarapowa dopięła swego i była już tylko o jednego seta od powtórki z 2004 roku.

Jednak powoli młoda Rosjanka zaczęła się męczyć. Więcej piłek wygrywała serwisem, a w dłuższych wymianach to Henin przejmowała inicjatywę. Belgijka serwowała na seta przy stanie 5:4, ale w ostatnim momencie Rosjance udało się wrócić do gry. Radość nie trwała długo, bo chwilę później, po zażartej walce Szarapowa straciła swoje podanie. Tym razem Henin nie wypuściła przewagi i doprowadziła do decydującej odsłony.

Trzeci set nie pozostawił złudzeń, kto wyjdzie z konfrontacji jako zwycięzca. Siedmiokrotna mistrzyni wielkoszlemowa pokazała ogromną siłę mentalną i wyglądała jakby nie odczuwała zmęczenia, mimo że obie panie grały ponad trzy godziny. Podwójnym błędem Szarapowa oddała podanie w siódmym gemie. Nie obyło się bez walki, a ostatni, dziewiąty gem był jednym z najdłuższych w całym spotkaniu. Mimo ambitnej postawy skapitulowała przy piątej piłce meczowej.

Ostatni wielki sukces w karierze?

Justine Henin piękną klamrą zamknęła swój najlepszy sezon w karierze. Obie finalistki stworzyły niesamowity spektakl, który do dzisiaj jest uważany za jeden z najlepszych finałów w historii mastersa. Belgijka obronia tytuł WTA Finals zdobyty przed rokiem i zbudowała ogromną przewagę nad resztą stawki. Została pierwszą zawodniczką od 1997 roku, która wygrała minimum 10 turniejów.

W następnym sezonie była cieniem samego siebie. Mimo zwycięstwa w Sydney, wyraźnie przegrała z Szarapową w ćwierćfinale Australian Open, przerywając serię 32 wygranych z rzędu. Widać było, że straciła pasję do tenisa. Przyszły kolejne rozczarowujące porażki, a 14 maja 2008 roku po raz pierwszy ogłosiła zakończenie kariery.