Przewaga, Nadal

W tenisie istnieją konkurencje dla dwóch lub czterech zawodników, jednak trudno nie zauważyć, że w starciu, które przejdzie do historii dyscypliny, od kilkunastu lat gra trzech tenisistów. Wczesną przewagę zyskał Szwajcar, powoli gonić wynik zaczął Hiszpan, a w lipcu ubiegłego roku do stanu równowagi spotkanie doprowadził Serb. Nie wiadomo jeszcze, kto zapisze tę rozgrywkę na swoją korzyść, lecz pod koniec stycznia 2022 roku na tablicy wyników pojawił się komunikat: przewaga, Nadal.
Trzy tygodnie po skończeniu 17 lat Rafael Nadal zadebiutował w turnieju wielkoszlemowym, a dokładniej na kortach Wimbledonu. W pierwszym meczu pokonał Mario Ancicia w czterech setach. Następnie wyszedł zwycięsko ze starcia z dziką kartą z Wielkiej Brytanii, Lee Childsem. Z turniejem pożegnał się dopiero w trzeciej rundzie. Uległ wówczas rozstawionemu Paradornowi Srichaphanowi. Młody, waleczny debiutant ganiał za każdą piłką i choć ostatecznie nie zdołał wygrać w tym starciu ani jednego seta, zaimponował czymś, co wyglądało na dojrzałość o kilka poziomów wyższą niż powinien mieć przeciętny siedemnastoletni chłopiec.
Kilka miesięcy później, na początku 2004 roku, Hiszpan po raz pierwszy wystąpił na obiekcie Melbourne Park. Tam także dotarł do trzeciej rundy. W trzech setach uległ reprezentantowi gospodarzy i dwukrotnemu mistrzowi imprez wielkoszlemowych, Lleytonowi Hewittowi. Patrząc na osiągnięcia Rafaela Nadala teraz, trudno uznać te wyniki za spektakularne, jednak z pewnością obserwując go wtedy na korcie można było dojść do wniosku, że warto śledzić jego dalsze losy.
Nowicjusz
Następnym najlepszym rezultatem młodego tenisisty w imprezie wielkoszlemowej było osiągnięcie czwartej rundy rok później, w Melbourne. To był przełomowy sezon dla Rafaela Nadala. Po raz pierwszy brak kontuzji pozwolił mu wystąpić na kortach im. Rolanda Garrosa. Tuż po skończeniu 19 lat, debiutując w paryskim turnieju, sięgnął po pierwszy wielkoszlemowy triumf, pokonując po drodze między innymi Rogera Federera.
– Zeszłej nocy, gdy wieczorny mrok pochłaniał kort Philippe’a Chartiera, w dniu swoich dziewiętnastych urodzin, hiszpański żółtodziób udowodnił, czemu tak wiele osób wierzy w jego triumf w tej imprezie, pokonując Rogera Federera 6:3, 4:6, 6:4, 6:3 – napisał po półfinałowym meczu brytyjski dziennik The Guardian.
W meczu o tytuł Nadal pokonał Mariano Puertę. – Gdy wygrałem, pomyślałem, że to będzie największe osiągnięcie w mojej karierze. – wspominał lata później Nadal. – pomyślałem: „teraz będę grał ze spokojną głową, bardziej zrelaksowany, do końca kariery”. Kompletnie się myliłem. Lata mijają, a stres towarzyszy każdemu turniejowi, w każdym chcesz dobrze zagrać i mieć szansę na zwycięstwo. Szczerze mówiąc, spokój duszy, który myślałem, że da mi zwycięstwo w Roland Garros, był krótkotrwały – opisał.
Chwila dla niedowiarków
Kilka tygodni później, po przegranej z Gillesem Mullerem w drugiej rundzie Wimbledonu, odezwali się sceptycy. – Z jego rybaczkami, podkoszulkami bez rękawów i opaską, wyglądał jak statysta z Piratów z Karaibów, który pojawił się nie na tym planie filmowym. W pewnym sensie tak było, bo jego sceną jest czerwona mączka na kortach Roland Garros – napisał The Guardian.
– Myślę, że Nadal może nigdy nie wygrać Wimbledonu – rzucił po meczu Muller. Luksemburczyk miałby rację, gdyby zamiast słowa „nigdy” powiedział „przez najbliższe dwa lata”. Czasem jednak warto ugryźć się w język.
Rafa Nadal wyszedł z tej sytuacji z większą klasą, pomimo tego, że to on był tym pokonanym. – Zagrał lepiej niż ja. To się zdarza – skomentował Hiszpan. – Wygranie Wimbledonu będzie moim celem aż do zakończenia kariery – dodał.
W 2006 roku, tym razem tuż po 20. urodzinach, Nadal obronił tytuł w stolicy Francji, a następnie odnotował o wiele lepszy niż rok wcześniej rezultat w Londynie. Zaszedł bowiem do finału, gdzie musiał jeszcze uznać wyższość Rogera Federera. 2007 rok to ponownie triumf w Paryżu i finał przeciwko Szwajcarowi w Londynie. Można by pomyśleć, że tenisista osiągający dwa razy z rzędu finał Wimbledonu w wieku 20 i 21 lat zna się na grze na trawie. Nie każdemu to jednak wystarczyło. Wielu wciąż nie wierzyło, że młodemu tenisiście z Majorki uda się pokonać Rogera Federera w jego królestwie. Zmieniło się to 6 lipca 2008 roku. Po prawie pięciu godzinach gry na głównym obiekcie w Londynie Szwajcar został zdetronizowany.
Już nie tylko mączka
– Zmiana warty – tak nazwał to zwycięstwo hiszpański dziennik Marca. Czymś innym była bowiem wygrana Nadala z Federerem kilka tygodni wcześniej w Paryżu, a czymś innym triumf Rafy w świątyni Federera. Uważał tak nawet Szwajcar, pomimo tego, że we Francji ugrał zaledwie cztery gemy, a w finale londyńskiej imprezy przegrał 7:9 w piątym secie. – To katastrofa. Paryż to nic w porównaniu do tego – powiedział Federer.
– On wciąż jest najlepszy – powiedział Nadal po tamtym finale. – Jest tutaj pięciokrotnym zwycięzcą. W chwili obecnej ja mam tu jeden tytuł, więc dla mnie to bardzo ważny dzień.
Taki właśnie był, nie tylko dla Rafy, ale dla całej dyscypliny. Następny finał turnieju wielkoszlemowego, w którym zmierzyli się Nadal i Federer, miał miejsce sześć miesięcy później, podczas Australian Open 2009. Był to pierwszy triumf Majorkanina w Melbourne. Dopiero od kilku dni można napisać, że nie ostatni.
– Kończą nam się superlatywy, ale rzeczywistość pozostaje niezmieniona, Rafa Nadal rządzi światem tenisa w każdym sensie – napisał hiszpański dziennik El Mundo po pierwszym triumfie Hiszpana w Melbourne. – Korty ziemne na całym świecie i trawiaste na Wimbledonie już to wiedziały, a teraz wiedzą to także te twarde w Melbourne.
2009 rok zaczął się pięknie, ale dalsza jego część nie ułożyła się po myśli Hiszpana. Po raz pierwszy odnotował przegraną w Roland Garros. Uległ wówczas Robinowi Soderlingowi w czwartej rundzie. Kilka tygodni później wycofał się z Wimbledonu.
Po przegranej na paryskich kortach ponownie warte odnotowania były słowa Hiszpana. – To nie jest tragedia, ta przegrana tutaj w Paryżu – powiedział. – To musiało się kiedyś stać, to dla mnie wspaniały sezon.
Jeśli rok 2009 był wspaniały, to co dopiero powiedzieć o dokonaniach Nadala w kolejnym sezonie. Wprawdzie nie obronił tytułu na kortach Melbourne Park, ale w pozostałych trzech największych imprezach sezonu to on sięgnął po puchar. Liczba wygranych przez niego „Wielkich Szlemów” wzrosła do dziewięciu.
Zmiany
W 2011 roku nadeszła jednak kolejna przeszkoda. Novak Dżoković przegrał w całym sezonie tylko sześć spotkań i pokonał Rafę w finałach Wimbledonu i US Open. W latach 2011 – 2014 Hiszpan był niezawodny „u siebie” w Paryżu, lecz jedynym turniejem wielkoszlemowym wygranym przez niego w tym okresie poza Roland Garros był US Open 2013. Potem nadszedł jeszcze bardziej przykry czas dla Rafy i jego kibiców. W 2015 i 2016 roku tenisista z Manacor nie sięgnął po ani jeden triumf w turnieju najwyższej rangi.
Gdy Nadal uległ Fogniniemu w trzeciej rundzie US Open 2015, USA Today opisało go jako 29-latka odbywającego długi, smutny spacer w kierunku zakończenia kariery. Wygłaszający takie opinie z pewnością nie byli wyjątkowo zasmuceni przegraną Nadala w pierwszej rundzie Australian Open 2016. Był to swego rodzaju rewanż za australijski półfinał z 2009 roku, jako że rozstawiony z numerem „5” tenisista uległ rodakowi, Fernando Verdasco.
Na Roland Garros 2016 miał obchodzić 30. urodziny. Niestety tym razem nie spędził tego dnia w Paryżu. Wycofał się z turnieju przed meczem trzeciej rundy z powodu urazu lewego nadgarstka, kreując tym coraz więcej pytań. Czara goryczy przelała się w Nowym Jorku, gdy odpadł w czwartej rundzie.
Wtedy wiedział już, że aby móc przesunąć się w klasyfikacji wygranych tytułów wielkoszlemowych przed Pete’a Samprasa (14), musi coś w swojej grze zmienić. – Tenis się zmienia, wszyscy uderzają mocno i szukają wygrywających uderzeń z każdej pozycji. Gra stała się pod tym względem trochę bardziej szalona.
Moyá i Rafy nadzieja
Rafael Nadal zaczął działanie. Do sztabu dołączył jeden z jego mentorów – Carlos Moyá.
– Rafa jest wyjątkowym zawodnikiem, lecz przede wszystkim wspaniałą osobą i przyjacielem, w którego mocno wierzę. Chcę, żeby wrócił do wygrywania tytułów. Wszyscy mamy nadzieję, że tak się stanie.
Rafa zaczął pracować nad poprawą serwisu i gry przy siatce. Bo to właśnie robi Rafael Nadal, pracuje i walczy. Gdyby ktoś zrobił podsumowanie zwrotów najczęściej wypowiadanych przez Hiszpana w jego karierze, „Będę dalej walczył” znalazłyby się w czołówce tego rankingu. Nadal walczy przez całą swoją karierę. Walczy z kontuzjami i z opiniami niedowiarków, walczy do ostatniej piłki na korcie. Jeśli jest jedna rzecz, której można być pewnym w tenisowym życiu, to tego, że Rafael Nadal będzie zawsze walczył.
Tak też się stało. Wywalczył kolejne zwycięstwa wielkoszlemowe. W 2017 roku królował w Paryżu i Nowym Jorku. Bliski był też triumfu w Australian Open, lecz ostatecznie w finale uległ Rogerowi Federerowi. Ani Hiszpan, ani Szwajcar nie przystępowali do turnieju w Melbourne jako faworyci. 2017 rok udowodnił więc jedno – nigdy nie można skreślać dwóch wielkich mistrzów.
Lata 2018 – 2020 to ponownie dominacja Nadala na paryskiej mączce. Wygrywając w Paryżu, wyjątkowo nie w czerwcu, a w październiku 2020 roku, wyrównał rekord Rogera Federera w liczbie wielkoszlemowych zwycięstw. Sezon 2021 sprawił, że w wyścigu na równi z Nadalem i Federerem stanął też Novak Dżoković. Wielu widziało już Serba na czele tego zestawienia, gdy przystępował on do rywalizacji w US Open 2021. W finale przeszkodził mu w tym jednak Daniił Miedwiediew.
(Nie)możliwe
Eksperci i obserwatorzy tenisa na świecie spodziewali się, że Rosjanin pójdzie za ciosem i uniemożliwi pobicie rekordu także Rafaelowi Nadalowi w Melbourne. Nic z tych rzeczy. Nie wiemy, co pomyślał Rafael Nadal 30 stycznia 2022 roku przy stanie stanie 2:6, 6:7, 2;3 0:40. Gdybym jednak musiała zgadywać, postawiłabym na: „Będę walczył”. Walczył w szóstym gemie trzeciego seta i w każdym następnym, aż do ostatniej piłki piątej odsłony. Po ponad pięciu godzinach gry zdobył dwudziesty pierwszy tytuł wielkoszlemowy.
Rafael Nadal z pewnością poprawił przez lata poziom komunikacji w języku obcym, ale ze słownika, z którego się uczył, ktoś musiał wyrwać kartkę ze słowem „niemożliwe”. Ryzykując, spytam więc: 22 w 2022?
*Tytuł artykułu zainspirowany kampanią firmy Nike