Roland Garros. Pięć pytań przed turniejem panów

Artur Kobryn , foto: AFP

Tegoroczna edycja zmagań na kortach w Paryżu zapowiada się nad wyraz wyjątkowo. Po raz pierwszy od 19 lat w stolicy Francji zabraknie bowiem króla czerwonej mączki i 14-krotnego triumfatora imprezy, Rafaela Nadala. Oznacza to, że czeka nas turniej otwarty bardziej niż byliśmy do tego ostatnio przyzwyczajeni i możemy poczuć nieco większy dreszczyk niepewności, co do nazwiska jego triumfatora. Jakie zatem pytania powinniśmy sobie zadać przed rozpoczęciem rywalizacji panów?

1. Czy Carlos Alcaraz przejmie królewskie berło po nieobecnym rodaku?

Poszukiwania głównego faworyta zazwyczaj najlepiej rozpoczynać na szczycie turniejowej drabinki i w tym przypadku również wydaje się być to słuszny trop. Będący aktualnie światową „jedynką” Carlos Alcaraz wynikami i swoim tenisowym repertuarem dostarczył bowiem argumentów za tym, by postawić go w tej roli. Od powrotu do rozgrywek w lutym Hiszpan wygrał cztery imprezy, z czego dwie już na europejskie mączce. Zaliczył też co prawda porażkę w Rzymie z nisko notowanym Fabianem Marozsanem, który zaskoczył go stylem gry i jego skutecznością, ale powinien ją potraktować jako nic więcej niż wpadkę i cenną lekcję na przyszłość. Szybkie pożegnanie z Foro Italico mogło też przynieść cenną korzyść w postaci dłuższego czasu na odpoczynek i przygotowania do startu w Paryżu.

20-latek z Murcii po raz pierwszy zagra w Wielkim Szlemie mając już taki tytuł na koncie, a do tego jako najwyżej rozstawiony. Rodzić to może pytania o to, jak odnajdzie się będąc w nowej dla siebie sytuacji i czy nie będzie doskwierać mu w związku z tym dodatkowa presja. Jeśli jednak nie będzie stanowiło to dla niego ciężaru, to jego szanse na końcowy sukces należy rozpatrywać jako wysokie. Pierwszego bardziej wymagającego przeciwnika może spodziewać się w czwartej rundzie, gdzie za rywala może mieć Camerona Norrie’ego, bądź też Lorenzo Musettiego. Stefanos Tsitsipas w ćwierćfinale „na papierze” wygląda groźnie, ale z Grekiem Alcaraz jak dotąd radził sobie bez zarzutu i biorąc obecną dyspozycję obu, kolejny pojedynek również powinien rozstrzygnąć na swoją korzyść. Półfinał z Novakiem Dżokoviciem za to może być uznany za przedwczesny finał i najbardziej wyczekiwane starcie całej imprezy. Byłby to też wielki test dla Hiszpana i moment na zaprezentowanie pełnej skali swojego talentu.

2. Czy Novak Dżoković pozostanie w grze o klasycznego Wielkiego Szlema?

W rozważaniach na temat możliwego zwycięzcy absolutnie nie możemy pominąć właśnie Novaka Dżokovicia. Turnieje podprowadzające do French Open nie były jednak dla Serba udane. W żadnej z trzech imprez, w których wystąpił nie przekroczył granicy ćwierćfinału, a do tego doskwierał mu uraz prawego łokcia. W związku z tym jego występowi w Paryżu towarzyszy jak na razie dość spora niewiadoma. Wszystko to spowodowało również jego spadek na trzecie miejsce w rankingu, ale jak sam powtarza, na tym etapie kariery liczą się dla niego przede wszystkim Wielkie Szlemy. Napędzać może go też jedna z ostatnich szans na zdobycie czterech takich tytułów w jednym sezonie i możliwość samodzielnego liderowania w klasyfikacji wszech czasów. 36-latek z Belgradu nieraz też już udowodnił, że forma czy wyniki osiągane przed tymi zawodami nie muszą mieć przełożenia na jego dyspozycję w imprezie docelowej. I właśnie w tym fani „Nole” powinni upatrywać teraz największej nadziei.

W dojściu do najlepszej dyspozycji może jednak okazać się pomocna drabinka. Nie wydaje się bowiem, że nieprzewidywalny Alejandro Davidovich Fokina, czy przy całej naszej sympatii, Hubert Hurkacz, byli w stanie wyeliminować go przed ćwierćfinałem, jeśli tylko nie będzie narzekał na kłopoty zdrowotne. Prawdopodobny rosyjski rywal w postaci Andrieja Rublowa, czy Karena Chaczanowa w najlepszej ósemce też rysuje się jako pomyślny los, gdyż z obydwoma bowiem Serb zazwyczaj radził sobie bardzo dobrze. Półfinał z Alcarazem stanowiłby rywalizację pokoleń i największe wyzwanie, z jakim przyszłoby mu się zmierzyć w ciągu całej paryskiej imprezy.

3. Czy sympatia Daniła Miedwiediewa do mączki przetrwa paryski turniej?

W ostatnim czasie na niespodziewanego kandydata do osiągnięcia najważniejszych faz turnieju wyrósł Danił Miedwiediew. Rosjanin, jeszcze do niedawna, głośno i zdecydowanie manifestował swoją niechęć do gry na kortach ziemnych. Jego tegoroczne występy na mączce były jednak zaskakująco dobre i sprawiły, że po wygranej w Rzymie zdobył się nawet na wypowiedź, iż zaprzyjaźnił się z tą nawierzchnią. Kluczem do tego miała być poprawa nastawienia do gry i poruszania się w takich warunkach, a także zmiana naciągu w rakiecie. Patrząc na okres od lutego moskwianin wstawił do swojej gabloty aż pięć tytułów, więc poziom jego pewności siebie może pozwalać mu liczyć na osiągnięcie życiowego rezultatu w Paryżu.

Ostatnim sukcesem zapewnił sobie też pozycję wicelidera rankingu, dzięki czemu (i oczywiście losowaniu) uniknął w swojej połówce drabinki Alcaraza i Dżokovicia. Cała sekcja nie jest jednak usłana dla niego różami, bowiem w czwartej rundzie może spotkać się z będącym ostatnio w wysokiej formie Borną Czoriciem. Chorwat pokonywał go już kilkukrotnie i mógłby stanowić dla niego trudną przeszkodę. W swojej ćwiartce Miedwiediew ma także Jannika Sinnera, co raczej nie przyprawia go o ból głowy. Z Włochem wygrał wszystkie sześć dotychczas rozegranych potyczek, a ponadto ten zmagał się niedawno z problemami zdrowotnymi i zaliczył zniżkę formy. O finał moskwianin może rywalizować z Casperem Ruudem bądź Holgerem Rune i szczególnie starcie z tym drugim jawiłoby się jako atrakcyjne widowisko. A może wszystko, co dobre w relacji Rosjanina z kortami ziemnymi dobiegnie końca? Chyba jedyne, czego możemy być pewni to tego, że w jego meczach należy spodziewać się dosłownie wszystkiego.

4. Czy ktoś zza pleców ścisłej czołówki przypuści atak na tytuł?

Szukając kandydatów na wiodące postaci zawodów, należy też spojrzeć za plecy trzech najwyżej rozstawionych graczy. Z bardzo dobrej strony w ostatnich tygodniach zaprezentował się właśnie przed chwilą wspomniany Holger Rune. Duńczyk zwyciężył w Monachium oraz, co nawet istotniejsze, zaliczył finały w Monte Carlo i Rzymie. Wrażenie może robić też jego świetny bilans z graczami z pierwszej dziesiątki. 20-latek z Gentofte ma już ich na koncie 13, w 22 rozegranych pojedynkach. W ćwierćfinale na pewno chętnie wziąłby rewanż na Casperze Ruudzie za ubiegłoroczną porażkę, a szczebel wyżej na Danile Miedwiediewie za przegraną z nim w stolicy Italii. Zastanawiać może jedynie czy wszystko, co pokazał już tej wiosny zdoła przełożyć na Wielkie Szlemy i czy jest już gotowy na trudy dwutygodniowej rywalizacji. A jak powszechnie wiadomo, niejeden gracz miewał z tym duże trudności.

Wielki sukces tej wiosny ma za sobą też Andriej Rublow. Rosjanin wygrywając w Monte Carlo doczekał się w końcu długo wyczekiwanego triumfu w imprezie rangi Masters 1000. Po zwycięstwie w Księstwie Monako nie radził już jednak sobie tak efektownie. Finał w Banja Luce należy rozpatrywać jeszcze jako pozytywny wynik, ale czwarte rundy w Madrycie i Rzymie nie są już tak dobrym prognostykiem przed przyjazdem do Paryża. 25-latek z Moskwy jak dotąd nie błyszczał w turniejach wielkoszlemowych, nie przekraczając nigdy bariery ćwierćfinału. Teraz również będzie mu o to niezwykle ciężko. Gdyby dotarł do tej fazy najpewniej przyjdzie mu zagrać z Novakiem Dżokoviciem, który udzielił mu już kilku surowych lekcji tenisa.

Z niedosytem do występu w Paryżu podchodzi z pewnością Stefanos Tsitsipas. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich lat nie wygrał żadnego turnieju na mączce, a w jedynym finale, w Barcelonie, wyraźnie uległ Carlosowi Alcarazowi. Na jego niekorzyść działa też to, że w meczach ze ścisłą czołówką nie prezentował się przekonująco dlatego też przy obecnym układzie, jego szans nie należy rozpatrywać najwyżej. Już w ćwierćfinale może spotkać się właśnie z Hiszpanem, którego nie potrafił jeszcze pokonać przy czterech okazjach.

Pewną zagadką zdaje się też być forma Caspera Ruuda. Ubiegłoroczny finalista zaczął sezon gry na kortach ziemnych od zwycięstwa w Estoril, a niedawno w Rzymie dotarł do półfinału. Pomiędzy tymi startami zaliczył jednak trzy wczesne porażki, prezentując się bardzo słabo. Na drodze do powtórzenia wyniku sprzed roku może spotkać chociażby Jana-Lennarda Struffa, który pokonał go w Monte Carlo, czy Holgera Rune, któremu uległ na Foro Italico. W swojej połówce drabinki Norweg ma także Miedwiediewa, więc obrona wszystkich punktów powinna być uznana za duży sukces.

Ograniczone oczekiwania należy mieć również w stosunku do Jannika Sinnera. Włoch znakomicie prezentował się w europejskich halach i w Stanach Zjednoczonych, ale ostatnie tygodnie na mączce nie były dla niego udane. Duży wpływ na to miały problemy zdrowotne, które zatrzymały go w Barcelonie i nie pozwoliły wystąpić w Madrycie. Przed własną publicznością w Rzymie zademonstrował formę daleką od szczytu swoich możliwości i przekroczenie granicy najlepszej ósemki w Wielkim Szlemie na kilka dni przed startem zmagań wydaje się być wątpliwe. Tym bardziej, że w ćwierćfinale może czekać na niego Danił Miedwiediew, z którym jak dotąd sobie nie radził.

5. Czy Hubert Hurkacz odbije się po ostatnich niepowodzeniach?

Na koniec wypada też pochylić się nad naszym jedynakiem w głównej drabince, Hubertem Hurkaczem. Wrocławianin ma za osobą bezowocne występy w imprezach przygotowujących do startu w Paryżu i nie rozbudził dużych nadziei odnośnie jego wizyty na kortach im. Rolanda Garrosa. Polak, w czterech turniejach, w których zagrał, zanotował jedynie trzy wygrane i wszystkie z nich przyszły mu w dużych bólach. W paryskich zmaganiach będzie więc poszukiwał pewnego rodzaju przełamania i powrotu do formy ze swoich lepszych dni. Pozytywów może doszukiwać się w tym, że posiada odniesienie do swoich dobrych gier w tym turnieju, które miały miejsce przed rokiem i doprowadziły go do czwartej rundy.

Po losowaniu wiemy, że w tegorocznej edycji ten etap zmagań jawi się raczej jako szczyt możliwości. A wszystko to oczywiście z uwagi na możliwe spotkanie z Novakiem Dżokoviciem. By do niego doszło trzeba będzie rozprawić się na początek z Davidem Goffinem. Belg notował w przeszłości udane występy w Paryżu, ale w tym sezonie godne odnotowania rezultaty osiągał jedynie w challengerach. Polak powinien się zatem z nim uporać, tak jak to uczynił 12 miesięcy temu. Lekceważyć nie można z pewnością doświadczonego Roberto Bautisty Aguta.Hiszpan po niezłym początku sezonu spuścił jednak z tonu i wygrał na mączce taką samą liczbę meczów, co nasz reprezentant. Czwarta runda wydaje się więc być w zasięgu Hurkacza i miejmy nadzieję, że będzie w stanie zaprezentować dyspozycję, która go tam zaprowadzi.