Tenis (przy)ziemny. Z rakietą na wirusa

Leszek Malinowski , foto: AFP

Leszek Malinowski

Stefanos Tsitsipas zaskoczył lekko dziennikarzy twierdząc, że młodzi ludzie, tacy jak on, nie powinni się szczepić przeciwko Covid-19, gdyż potrafią przejść chorobę bez pomocy medycyny i tym samym uodpornić się. Oświadczenie wywołało burzę w mediach i spowodowało nawet krytyczne uwagi greckiego rządu.

 

Tekst ukazał się w 127. numerze magazynu Tenisklub. Można go nabyć w salonach prasowych. 

 

Jako zaszczepieniec nie zamierzam komentować słów Tsitsipasa, bo mi nie wypada, jednak nieśmiało chciałbym zabrać głos w tej nadal gorącej dyskusji. Uważam, że w walce z wirusem nasz kraj niechcący zastosował model szwedzki. Mimo szumnych zaleceń Ministerstwa Zdrowia i całego rządu, nasi obywatele mieli w d… wszelkie obostrzenia – bawili się na chrzcinach, weselach, tłumnie uczestniczyli w celebracjach religijnych, aby w rezultacie spotkać się z ukochaną rodziną na stypie.

Polska osiągnęła rekordowe wyniki umieralności podczas tzw. trzeciej fali. Dzienne wskaźniki sięgały 700, aby w czerwcu zbliżyć się do zera. Turyści zagraniczni, którzy przyjechali do nas latem, byli w szoku widząc prawie pełne stadiony i amfiteatry na koncertach. Jakże to nie pasowało do transmisji z igrzysk w Tokio, gdzie trybuny były puste. Myśmy, jak to drzewiej bywało, załatwili wirusa po swojemu! Kto miał odejść, ten odszedł, a my bawimy się dalej. Daleko mi od tego, żeby wyrokować, co lepsze: jazda bez trzymanki czy heroiczne trzymanie się obostrzeń, tak jak w Japonii czy Australii. Pewnie po latach ocenią to historycy. Jako zaszczepiony czuję się, mimo wszystko, bardziej komfortowo niż wcześniej.

Tymczasem trybuny na zawodach tenisowych zapełniły się ludźmi, bo widzowie muszą legitymować się kodem QR, co powoli przywraca nas do normalności. Zaczęliśmy bardziej skupiać się na grze zawodników niż na pustych krzesełkach. Z radością śledzimy mecze Huberta Hurkacza, który konsekwentnie realizuje, krytykowaną często, koncepcję Craiga Boyntona. Trener ten stawia na solidne rzemiosło tenisowe kosztem widowiskowości i fajerwerków technicznych. Dzisiaj się to sprawdza.

Druga podpora naszego rodzimego tenisa, Iga Świątek, pod opieką Piotra Sierzputowskiego jest jakby bliżej tej widowiskowej koncepcji gry. Konsekwencją są dość dziwne rezultaty. Wyniki setów 6:0 i 0:6 zdarzają się nader często, niezależnie od końcowych rezultatów. Sporo radości daje nam Magda Linette, która po wyjściu z kontuzji zaczęła współpracę z Dawidem Celtem. Bez wątpienia w jej grze widać podstęp. Miło ogląda się całe serie jej asów serwisowych – co ważne – w decydujących momentach pojedynków.

Z dziką radością, po covidowej przerwie, na korty powrócili amatorzy. Świetnie udały się Mistrzostwa Polski Artystów Kabaretowych Artist Cup w Zielonej Górze oraz Turniej Artystów Beskid Cup w Jaworzu koło Bielska Białej.

W beskidzkim finale zmierzyli się Łukasz Pietsch z kabaretu Hrabi i Jacek Mezo Meyer, gwiazdor muzyki rap. Tym razem pojedynek na szczycie wygrał Łukasz. Na uwagę zasługuje fakt, że w turnieju nie było podziału na grupy wiekowe i na podium, jako trzeci, stanął Wojtek Dąbrowski (62 lata, teatr Komedia Wrocław).

Na stołku sędziowskim zasiadał Artur Bobko, organizator największych turniejów dla Polonii amerykańskiej na Florydzie i w Nowym Yorku. Środowisko amatorów tenisa integruje się ponad granicami. Turnieje artystów przeciągają na widownię nie mniej kibiców niż turnieje zawodowców. W Jaworzu przez widownię przewinęło się kilkaset osób. Hotel, w którym odbywały się zawody, był pełny, co jest znakiem, że być może wirus dał nam wreszcie spokój. Chociaż w sezonie letnim.

Nie wiem, czy to dyskusje o szczepieniach wyprowadziły Stefanosa Tsitsipasa z równowagi? W półfinale Cincinnati przegrał z Alexandrem Zverevem, który wchodził na kort zainfekowany ostrym zapaleniem żołądkowym. W trakcie meczu musiał chodzić do toalety, ale nie odpuścił. Potem wygrał turniej. Może to była tylko zwykła bakteria, a nie wirus.

Nasz Hubi też podobno przegrał w Tokio przez zatrucie. Nie ma co – jakieś niewidzialne paskudztwa ciągle atakują. Na razie bakterie kontra wirusy 1:0!

Leszek Malinowski