Tie-break Tenisklubu #11. Polski dublet w challengerach, hiszpański superduet powalczy o złoto
Ubiegły tydzień był udany dla Polaków rywalizujących na niższych szczeblach rozgrywek ATP i WTA. Najlepsi z kolei zmienili scenerię z kortów ziemnych na trawiaste, na których rozdano pierwsze w tym sezonie trofea. Wybiegniemy też w stronę Igrzysk w Paryżu, gdzie o medal wspólnie zagrają dwie największe hiszpańskie sławy.
Kamil Majchrzak podbił Bratysławę
Piotrkowianin już przed kilkoma tygodniami w Skopje zademonstrował, że będzie liczył się w walce o tytuły w europejskich challengerach na kortach ziemnych. Później co prawda nie przeszedł kwalifikacji w Prościejowie, lecz w Bratysławie pokazał, że był to wypadek przy pracy. W słowackiej stolicy błyskawicznie przebrnął przez eliminacje, a następnie gładko wygrał trzy kolejne mecze. W półfinale i finale napotkał już na większy opór ze strony rywali, ale i z nim sobie poradził, rozstrzygając na swoją korzyść decydujące sety. Tym samym zdobył swój drugi tytuł challengerowy w sezonie i szósty w karierze. Wygrana pozwoliła mu na znaczny awans w rankingu ATP i powrót na pozycję drugiej rakiety naszego kraju.
Amazing week at @BratislavaOpen 🥇
Thank you all for many kind messages#thebestisyettocome #soundmindsoundbody #moveyourmindFot. 📸 @plachyphotography 🤝🏼 pic.twitter.com/IWU5y9ZtIH
— Kamil Majchrzak (@KamilMajchrzakk) June 16, 2024
Katarzyna Piter uzupełnia gablotę
Majchrzak nie był jedynym przedstawicielem biało-czerwonych, który ubiegły tydzień zakończył zdobyciem tytułu. Również rywalizująca w imprezie deblowej rangi WTA 125 Katarzyna Piter mogła celebrować końcowy sukces. Polka i grająca z nią w parze Węgierka Fanny Stollar okazały się bezkonkurencyjne na kortach w Walencji. Panie wykazały się dużą odpornością mentalną, wygrywając super tie-breaki w dwóch ostatnich meczach turnieju. To już ich drugi wspólny triumf, po zwycięstwie w ubiegłym roku w imprezie WTA 250 w Budapeszcie. Na tym poziomie było to jednak debiutanckie zwycięstwo naszej reprezentantki.
Maks Kaśnikowski z kolejnym cenny skalpem
Bez turniejowego zwycięstwa, lecz z jeszcze jedną wartościową wygraną, z challengera w Perugii wyjechał Maks Kaśnikowski. 20-latek z Warszawy w drugiej rundzie zawodów pokonał bez straty seta Chorwata Bornę Coricia. Był to drugi tydzień z rzędu, w którym Kaśnikowski okazał się lepszy od tenisisty z czołowej setki rankingu ATP. Wcześniej tej sztuki dokonał w Heilbronn ogrywając Daniela Altmaiera. Mamy więc potwierdzenie, że wykonywana przez Polaka praca przynosi właściwe efekty i ugruntowuje on swoją pozycję na tym szczeblu zmagań. I wiemy też, że wyżej wymieniony Majchrzak może spodziewać się oddechu na plecach swojego młodszego kolegi w rywalizacji o miano polskiej „dwójki”.
Idealny tydzień Boulter i de Minaura
Choć to do Pauli Badosy i Stefanosa Tsitsipasa należy miano obecnie najpopularniejszej tenisowej pary, to nie oni mogą pochwalić się najlepszymi wspólnymi osiągnięciami na korcie. Najskuteczniejszym duetem są bowiem Katie Boulter oraz Alex de Minaur. Obydwoje mogli w minioną niedzielę wspólnie świętować swoje kolejne triumfy. Brytyjka po raz drugi z rzędu okazała się najlepsza w zmaganiach w Nottingham. Australijczyk z kolei kilka godzin wcześniej wywalczył tytuł w holenderskim ‘s-Hertogenbosch. To już drugi taki przypadek w obecnym sezonie, gdy ta dwójka w jednym tygodniu wzbogaciła się o turniejowe wygrane. Wcześniej doszło do tego na początku marca. Najpierw de Minaur sięgnął po trofeum w Acapulco, a dzień później obserwował jak Boulter zwycięża na kortach w San Diego. Jeśli oboje będą tak zgrani i zgodni także w pozatenisowym życiu, to możemy być spokojni o ich udaną wspólną przyszłość.
Alex de Minaur: Libema Open champion 🏆
Katie Boulter: Nottingham Open champion 🏆What a day for the tennis power couple 💑 pic.twitter.com/qnz49lqQpP
— Eurosport (@eurosport) June 16, 2024
Pierwszy raz Jacka Drapera
Druga z ubiegłotygodniowych imprez ATP padła z kolei łupem Jacka Drapera. Brytyjczyk wywalczył swój pierwszy tytuł w trzecim finałowym podejściu w karierze. 22-latek z Sutton solidnie musiał się na niego napracować, rozgrywając po drodze niemal same zacięte pojedynki. W decydującej potyczce zatrzymał dwukrotnego mistrza, Matteo Berrettiniego, czym udowodnił, że na swój triumf jak najbardziej zasłużył. Wraz z pierwszym trofeum Draper wyprzedził również w rankingu Camerona Norrie’ego i stał się numerem jeden w swoim kraju. Wiele wskazuje, że zajmowana przez niego obecnie 31. pozycja jest tylko kolejnym krokiem ku czołowym lokatom. Oby tylko na przeszkodzie nie stawały mu kłopoty zdrowotne, które dotychczas często uprzykrzały mu życie.
Trawiaste promyki nadziei pechowców
Zieleń kortów trawiastych przyniosła też świeżą dawkę nadziei gwiazdom prześladowanym przez kontuzje. Mamy tu na myśli Matteo Berrettiniego, Biankę Andreescu oraz Emmę Raducanu. I choć żadne z nich nie odniosło turniejowego zwycięstwa, to i tak z pewnością mogą znaleźć powody do zadowolenia. Włoch w Stuttgarcie dopiero po raz czwarty w tym roku zagrał w imprezie ATP Tour, ale już po raz drugi zagrał w finale. Jeśli miałby teraz uwolnić się od kłopotów zdrowotnych, jest to prawdopodobnie najlepszy ku temu moment. Na nawierzchni trawiastej czuje się znakomicie i zna już smak walki o wimbledoński tytuł.
Także finał, z tym że w ‘s-Hertogenbosch, w ubiegłym tygodniu osiągnęła Bianca Andreescu. Dla Kanadyjki był to z kolei zaledwie drugi występ na światowych kortach w obecnym sezonie. Była mistrzyni US Open w pokonanym polu zostawiła chociażby Naomi Osakę i po zaciętej walce przegrała z Ludmiłą Samsonową. Miejmy nadzieję, że był to zwiastun powrotu lepszych czasów dla tej niezmiernie utalentowanej zawodniczki.
Na własnym „podwórku” z dobrej strony pokazała się również Emma Raducanu. Brytyjka po raz pierwszy od września 2022 roku zagrała o finał imprezy WTA. Kolejna z byłych mistrzyń z Nowego Jorku uległa wspomnianej już Katie Boulter, ale przypomniała o sobie rodzimym kibicom. Teraz potrzebuje rozwikłać swoją największą bolączkę, czyli znaleźć w końcu stabilizację gry na wysokim poziomie.
Hiszpańska debel marzeń zagra na Igrzyskach
Przed kilkoma dniami nie tylko hiszpańskie głowy rozgrzała informacja potwierdzająca wspólny występ Rafaela Nadala i Carlosa Alcaraza na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Dwójka ta, „na papierze”, będzie tworzyć bez wątpienia najbardziej fascynujący duet, jaki pojawi się w stolicy Francji na przełomie lipca i sierpnia. I będzie to najprawdopodobniej jedyna okazja, by zobaczyć ich w akcji po tej samem stronie siatki. Starszy z Hiszpanów zrezygnował z występu w Wimbledonie, stawiając na przygotowania do ostatniego startu olimpijskiego w karierze. Jaki będzie efekt końcowy mieszanki doświadczenia Nadala z młodzieńczym polotem Alcaraza jeszcze nie wiemy, ale wiemy na pewno, że nie chcemy tego przegapić.