Tie-break Tenisklubu #2. Polki jadą do Sewilli, Tsitsipas wrócił na tron

Bartosz Bieńkowski , foto: AFP i Andrzej Szkocki; grafika: Canva

Pewna wygrana Polek w barażach, Tsitsipas znowu najlepszy w Monte Carlo i dobre starty naszych reprezentantów w turniejach ITF – to tylko niektóre punkty w rozkładzie dzisiejszego Tie-breaka Tenisklubu. Omówimy sobie minione starty Polaków w tenisowym tourze i skupimy się na zakończonym turnieju w Monte Carlo.

Polki w finałach Billie Jean King Cup

Panie na wyjeździe mierzyły się ze Szwajcarkami. Kadrę wzmocniła Iga Świątek, co sprawiało, że Polki były zdecydowanymi faworytkami. I nie zawiodły. Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa najpierw pokonała Simonę Waltert. Swój pojedynek wygrała także Magdalena Fręch. Druga rakieta Polski wygrała po prawie trzygodzinnym meczu z Celine Naef i dołożyła drugi punkt dla reprezentacji. W sobotę do gry wróciła Świątek i okazała się lepsza Naef w dwóch setach. Wtedy było już jasne, że do Sewilli pojadą polskie tenisistki. W meczu o pietruszkę debel Chwalińska/Kawa wygrał pewnie z deblem Teichmann/Waltert. Dla polskiej reprezentacji jest to trzeci awans z rzędu do turnieju finałowego, który odbędzie się w listopadzie na południu Hiszpanii, tuż po turnieju WTA Finals.

Król Stefanos III

Jego wygrana może być dla niektórych niespodzianką. Grek w ostatnich miesiącach spisywał się przeciętnie i po raz pierwszy od pięciu lat wypadł z Top 10 rankingu ATP. Gdy jednak pojawił się w Monako, wróciła forma i animusz. W Monte Carlo Country Club Tsitsipas zawsze grał wyjątkowo dobrze. W tym roku pokonał dwóch zawodników z czołowej „piątki” – Zvereva i Sinnera, a w meczu o tytuł wygrał z Ruudem bez straty seta. Dla Greka to już trzeci tytuł Masters 1000 w karierze i trzeci w tej imprezie. W nagrodę znów mówi się o nim, jako o jednym z pretendentów do najważniejszych trofeów na kortach ziemnych.

Igrzyska bez faworytki

Kiepskie wieści napłynęły z Australii. Na jednym z treningów, poprzedzający mecz z Meksykankami w ramach Billie Jean King Cup, Storm Hunter naciągnęła mięsień Achillesa. Po przeprowadzaniu badań wiemy już, że uraz jest poważny i wyklucza ją z gry na okres 4-6 miesięcy. Szkoda tym większa, że byłaby jedną z głównych faworytek do olimpijskiego złota w grze podwójnej na igrzyskach w Paryżu.

Dobry start Hurkacza

Po starcie, „u siebie” w Monte Carlo, powody do zadowolenia może mieć Hubert Hurkacz. Po pokonaniu Jacka Drapera i Roberto Bautisty Aguta, Polak przegrał w trzeciej rundzie z Casperem Ruudem, późniejszym finalistą tej imprezy. Tym samym powtórzył rezultat z ubiegłego sezonu. Prędzej czy później należało spodziewać się porażki, bo Hubi do Monako przyleciał w ostatniej chwili po zwycięstwie w Estoril, ale cieszy, że Polak prezentuje dobrą formę na niezbyt lubianej mączce. To dobry prognostyk przed następnymi startami, tym bardziej, że w kolejnych tygodniach nie broni wielu punktów do rankingu.

Kontrowersje sędziowskie

Wraz ze startem wiosennego sezonu na kortach ziemnych wróciły dyskusje na temat pracy arbitrów, szczególnie, że na cegle ciągle nie ma systemu Hawk Eye live. W Monte Carlo zawodnicy mieli niemałe powody do narzekania. W gronie poszkodowanych znalazł się Daniil Miedwiediew, który przez cały turniej mierzył się z błędnymi decyzjami sędziów, Holger Rune, który swoje zdanie na ten temat wyraził nawet w mediach społecznościowych i wreszcie Jannik Sinner, w którego meczu półfinałowym, w kluczowym momencie, sędziowie nie wywołali kilkucentymetrowego autu przy drugim serwisie Tsitsipasa. Zamiast podwójnego przełamania dla Włocha zrobiło się tylko 4:3 i po chwili Grek wygrał mecz. Hubert Hurkacz też dostał od sędziów ostrzeżenie, za lekkie odbicie piłki do góry. Za rok takich problemów ma już w Monte Carlo nie być.

Błysk polskich tenisistów w turniejach ITF

Z polskiego punktu widzenia dużo działo się na turniejach niższej rangi. Wprawdzie niemiłą niespodziankę sprawił Kamil Majchrzak, przegrywając w drugiej rundzie turnieju w Szarm El-Szejk, ale pozostali biało-czerwoni spisali się nad wyraz przyzwoicie. Turniej singlowy w Bużumburze wygrała Weronika Falkowska, najlepsza była również Zuzanna Pawlikowska, która triumfowała w turnieju W35 w grze podwójnej. Marcelina Podlińska zaliczyła finał debla w Telde, a półfinał singla w tunezyjskim Hammamet zaliczył Paweł Juszczak.

Nowa gwiazda na horyzoncie?

Rozgrywki drużynowe dają pole do pokazania się szerszej publiczności bliżej nieznanym zawodniczkom. Taką szansę dostała Renata Jamrichova, tegoroczna mistrzyni Australian Open juniorek. 16-latka zadebiutowała w kadrze Słowacji i nadspodziewanie łatwo pokonała 6:2, 6:0 Veronikę Erjavec, dając tym samym swojej reprezentacji trzeci punkt i zwycięstwo nad ekipą Słowenii. Warto obserwować tą zawodniczkę, ponieważ ma papiery na duże granie, a w perspektywie następnych lat może być jedną z czołowych zawodniczek w tourze.