Tie-break Tenisklubu #20. Nowi mistrzowie w Cincinnati, pierwszy tytuł Kuczer
W minionym tygodniu uwaga kibiców tenisa skupiała się głównie na Cincinnati, gdzie czołówka zaliczyła ostatni sprawdzian formy przed nadchodzącym US Open. Tytuły zdobyli Jannik Sinner oraz Aryna Sabalenka. Dla obojga były to pierwsze tytuły w Ohio. W naszym cotygodniowym cyklu wspomnimy też o sukcesie Darii Kuczer na polskich kortach.
Świątek nie odczarowała Cincinnati
Impreza w stanie Ohio była jedynym zaplanowanym startem na kortach twardych przed nowojorskim szlemem dla Igi Świątek. Polka po trudnych pod względem emocjonalnym Igrzyskach Olimpijskich, wróciła do gry, próbując jak najlepiej zaadaptować się do warunków na amerykańskim hardzie. Test nie okazał się pełnym sukcesem – zakończył się na półfinale, ale kilka meczów, na wyjątkowo w tym roku szybkiej nawierzchni, może zaprocentować w Nowym Jorku.
W Cincinnati sprawdzianem dla Igi była ćwierćfinałowa potyczka ze wschodzącą gwiazdą tenisa, Mirrą Andriejewą. Liderka rankingu odwróciła losy rywalizacji z nastolatką, a następnego dnia, drugi rok z rzędu, została zatrzymana w walce o finał. Z pewnością niepokojący może wydawać się styl porażki z Aryną Sabalenką. Na uspokojenie sympatyków Polki możemy jednak dodać, że wyniki imprez przed Wielkimi Szlemami nie zawsze znajdują odzwierciedlenie w tym co dzieje się podczas imprezy wielkoszlemowej. A mniejsza presja i oczekiwania wobec Świątek też na pewno mogą być dla niej korzystne.
Błysk Sabalenki
Pogromczyni liderki rankingu w imponujący sposób rozprawiła się z całą konkurencją w Cincinnati. O ile w Waszyngtonie czy Toronto można było mieć odnośnie jej dyspozycji wątpliwości, tak po tym turnieju trudno o zastrzeżenia. Także wyjątkowo szybka jak na dzisiejsze standardy nawierzchnia okazała się jej sprzymierzeńcem. Białorusinka wszystkie pięć spotkań wygrała w dwóch setach i ani razu nie pozwoliła rywalkom nawet na doprowadzenie do tie-breaka.
Cieszyć może ją również to, że na drodze do tytułu pokonała zarówno Świątek, jak i Jessikę Pegulę, która tydzień wcześniej triumfowała w Toronto. Nie dopuściła tym samym, by Amerykanka została drugą zawodniczką w historii, która w jednym sezonie wygrała turnieje w Kanadzie i Cincinnati. Tenisistka z Mińska może więc uważać się za główną faworytkę do wygrania w Nowym Jorku. Czy jednak udźwignie ten ciężar i sprosta wyzwaniu? Niejednokrotnie pokazywała już, że w decydujących fazach i meczach w Wielkim Szlemie miewa z tym problemy.
ARYNA. SABALENKA.🤩
WOMEN’S. SINGLES. CHAMPION. #CincyTennis pic.twitter.com/3hDdlDYVRI— Cincinnati Open (@CincyTennis) August 19, 2024
Sinner na piątkę
Po pełnym niespodzianek turnieju w Montrealu, zawody w Cincinnati przyniosły powrót do nazwisk z czołówki w decydujących fazach imprezy. Triumfatorem został lider Jannik Sinner, lecz to zwycięstwo nie przyszła mu łatwo. Włoch otrzymał co prawda walkowera w jednym ze spotkań, ale miał też ciężkie pojedynki z Andriejem Rublowem i Alexandrem Zverevem. Szczególnie zacięte było ponad trzygodzinne starcie z Niemcem, w którym sygnalizował także problemy z kontuzjowanym wcześniej biodrem.
Obchodzący w ubiegłym tygodniu 23 urodziny tenisista przetrwał jednak wszystkie trudności i finał z Francesem Tiafoe wygrał bez straty seta. Zdobył tym samym piąty tytuł w tym sezonie i 15. w karierze. Do Nowego Jorku może udać się więc w szampańskim nastroju, choć dokuczające mu w ostatnich miesiącach pomniejsze dolegliwości zdrowotne mogą niepokoić w kontekście wyniszczającej, dwutygodniowej walki o wygraną w US Open. Liczymy jednak, że Tyrolczyk będzie gotowy stawić czoła rywalom.
JANNIK SINNER🔥🤯
That’s it. That’s the caption. pic.twitter.com/6xGrvvDHfW— Cincinnati Open (@CincyTennis) August 20, 2024
Daria Kuczer po raz pierwszy
W kolejnym turnieju cyklu ITF rozgrywanym na polskich kortach mieliśmy spore powody do radości. W Bydgoszczy najlepsza w całej stawce okazała się bowiem Daria Kuczer. 25-latka ze Szczecina osiągnęła największy sukces w karierze, zdobywając pierwszy singlowy tytuł na tym szczeblu rozgrywek. Powetowała sobie też tym samym dwie poprzednie tegoroczne porażki w finałach w Kursumlijskiej Banji oraz w Alkmaar.
Na drodze do zwycięstwa Kuczer stoczyła m.in. niezwykle dramatyczny mecz ćwierćfinałowy z Weroniką Ewald, zakończony w tie-breaku decydującej partii. Finał z kolei był już jej wielkim popisem i w starciu z Francuzką Julie Belgraver straciła zaledwie dwa gemy. Polka udowadnia, więc, że po powrocie na korty po okresie edukacji w Stanach Zjednoczonych ma spore możliwości i możemy liczyć na jej kolejne udane występy.
Co z tym kalendarzem WTA?
Wracamy jeszcze do Igi Świątek, lecz tym razem nie do jej tenisowych występów, a wypowiedzi. Po spotkaniu z Mirrą Andriejewą w rozmowie ze stacją Sky Sports Polka wyraziła swoją opinię na temat kalendarza rozgrywek WTA. Zdaniem raszynianki turniejów w ciągu sezonu jest zbyt dużo, a co za tym idzie, tenisistki mają mniej czasu na odpoczynek. Nie jest to pierwsza taka opinia wygłaszana przez czołowe zawodniczki czy zawodników. I jak się można było spodziewać, opinie na ten temat są podzielone.
Świątek została w mocnych słowach – i powiedzmy sobie szczerze, na dość żenującym poziomie – skrytykowana przez Jewgienija Kafielnikowa. Rosjanin zarzucił jej przesadne narzekania oraz stwierdził, że powinna zarabiać mniejsze pieniądze. W obronę naszą tenisistkę wzięła z kolei Chris Evert.
Niewątpliwie nie jest to łatwe kwestia. Wymaga bowiem pogodzenia biznesu z dobrem zawodników. A niestety wiemy, że w dzisiejszych czasach najgłośniej zazwyczaj przemawia pieniądz. Rozwiązanie, które pogodziłoby przemęczonych graczy i konieczność wykazania zysku w WTA, może być trudne do wypracowania. Jednak im więcej takich głosów jak ten Igi Świątek, tym większa szansa, że uda się pogodzić interesy obu strony.
VARto pomyśleć o tenisowym VARze
Impreza w Cincinnati okazała się nie tylko pretekstem do rozmów o kalendarzu rozgrywek, ale także wprowadzeniu powtórek wideo w tenisie. Przyczyniła się do tego przede wszystkim sytuacja z meczu Jacka Drapera z Felixem Augerem-Aliassimem. Brytyjczyk przy piłce meczowej wykonał niedozwolone zagranie, które umknęło oku sędziego spotkania. Ujęcia w zwolnionym tempie to potwierdziły, lecz arbiter nie mógł już wziąć tego pod uwagę.
Pojawiły się, więc głosy, że znany z boisk piłkarskich system VAR, powinien na stałe zawitać również na tenisowe korty. Na stałe, ponieważ takie rozwiązanie było już testowane podczas ubiegłorocznego US Open. Zdecydowane stanowisko zajął też Novak Dżoković, który w mocnych słowach domaga się wprowadzenie tej technologii. I trudno nie przyznać Serbowi racji. Tenisiści grający o wielkie pieniądze i trofea, bez wątpienia zasługują na sprawiedliwy przebieg rywalizacji. Szczególnie w czasach, w których już od dawna podobne rozwiązania wykorzystywane są w innych dyscyplinach sportu.
Niechlubny rekord Shuai Zhang
Na koniec o nietypowym „osiągnięciu” Shuai Zhang. Chinka w ubiegłym tygodniu przegrała w Cincinnati w meczu pierwszej rundy w dwóch setach z Dianą Sznajder. Nie byłoby w tym fakcie nic szczególnego, gdyby nie to, że była to już jej 22. porażka z rzędu odniesiona w rozgrywkach WTA. Jest to rekord zarówno w rozgrywkach kobiecych, jak i męskich. Jak do tej pory najdłuższa seria przegranych wynosiła 21 meczów. Przytrafiła się na przełomie wieków Amerykaninowi Vincentowi Spadei.
Chinka ostatnie zwycięstwo odniosła jeszcze w styczniu ubiegłego roku podczas imprezy w Abu Zhabi. W tym samym miesiącu wspięła się też na najwyższe dla siebie, 16. miejsce w rankingu WTA. Później nastąpił jednak wielki kryzys jej formy. Tenisistka z Tiencinu zaczęła zmagać się z problemami mentalnymi, atakami paniki oraz kryzysem motywacji do gry, wynikającym m.in. z długiej rozłąki z rodziną. Zeszły sezon zakończyła po zmaganiach w Montrealu, a do rywalizacji wróciła dopiero w lutym tego roku w Dubaju. Na pierwsze zwycięstwo musi jeszcze poczekać, ale trzymamy kciuki, by poradziła sobie ze wszystkimi problemami i była w stanie wyjść z dołka, w którym obecnie się znajduje.