Tie-break Tenisklubu #22. Nowojorskie niespodzianki, rewolucja Hurkacza

Artur Kobryn , foto: AFP/grafika:Canva

Pierwszy tydzień US Open przyniósł przede wszystkim sensacyjne porażki Novaka Dżokovicia i Carlosa Alcaraza w turnieju panów. U pań z kolei z marzeniami o obronie tytułu pożegnała się Coco Gauff. W naszym podsumowaniu wrócimy też do wieści z obozu Huberta Hurkacza oraz zajrzymy na polskie korty, na których znakomitą formę utrzymała Daria Kuczer.

Porażka i rozstanie Hurkacza

Wrocławianin niestety, niemal już „tradycyjnie”, pożegnał się z US Open na etapie drugiej rundy. Polak po trzysetowym pojedynku uległ Australijczykowi, Jordanowi Thompsonowi. Z pewnością po części tłumaczyć go może kontuzja odniesiona podczas Wimbledonu, po której ewidentnie nie doszedł jeszcze do swojej optymalnej formy. Mecz ten miał także inne konsekwencje. Tuż po nim w mediach pojawiła się informacja o zakończeniu kooperacji z trenerem Craigiem Boyntonem.

Panowie współpracowali ze sobą ponad pięć lat i nawiązali naprawdę szczególną więź, która zaowocowała kilkoma dużymi sukcesami naszego najlepszego tenisisty. Nie dało się jednak ukryć, że jego wielkoszlemowe rezultaty bardzo często nie przystawały do pozycji zajmowanej w rankingu. „Hubi” uznał więc, że czas na zmiany i nowy impuls w karierze. Nazwisko jego nowego opiekuna nie jest jeszcze znane, ale ktokolwiek by to nie był, liczymy, że poprawi jeszcze osiągnięcia brodatego Amerykanina.

Zadyszka Alcaraza

Tegoroczna edycja US Open na przestrzeni zaledwie dwóch dni przyniosła nam jedne z największych wielkoszlemowych niespodzianek ostatnich lat. Już w drugiej rundzie z kortami na Flushing Meadows pożegnał się triumfator Rolanda Garrosa oraz Wimbledonu, Carlos Alcaraz. Hiszpan już w Cincinnati wyglądał na zawodnika, któremu mocno dały się we znaki ostatnie miesiące gry. W Nowym Jorku dał temu kolejny dowód. „Carlitos” rozegrał bardzo słaby pojedynek z Holendrem Botikiem van de Zandschulpem, nie zdobywając w nim nawet jednego seta. Po spotkaniu przyznał, że walczył nie tylko z rywalem, a również z samym sobą i nie miał w sobie tyle energii, co zazwyczaj. 21-latek wraz z porażką zebrał więc kolejne cenne doświadczenia, które powinny zaprocentować w następnych latach jego ciągle rozkwitającej kariery. A i tak bez wątpienia może być dumny ze swoich występów w tym sezonie.

Wielkoszlemowa posucha Dżokovicia

Zaledwie dzień po porażce Hiszpana w Nowym Jorku doszło do kolejnego tenisowego trzęsienia ziemi. Porażki w trzeciej rundzie doznał bowiem broniący tytułu Novak Dżoković. Tak wczesny „wylot” z US Open po raz ostatni przydarzył mu się w 2006 roku, gdy był jeszcze nastolatkiem. Co ciekawe, jego pogromcą okazał się Alexei Popyrin, z którym Serb wygrywał już w tym roku w Australian Open i Wimbledonie. Podobnie jednak jak Alcaraz stwierdził, że czuł się zmęczony fizycznie oraz mentalnie i zaprezentował poziom dalece odbiegający od tego, do którego przyzwyczaił swoich fanów. Okazało się więc, że i jemu najprawdopodobniej ciało wystawiło rachunek za wymagający turniej olimpijski.

Tym samym Nole po raz pierwszy od 2017 roku zakończy sezon bez choćby jednego wielkoszlemowego trofeum. Mocno pocieszać go jednak może fakt, że zdobywając złoto w Paryżu, spełnił ostatnie wielkie marzenie i skompletował wszystkie najważniejsze tenisowe tytuły. Przyszły rok da nam zapewne odpowiedź, czy już całkowicie dokonała się zmiana warty w Wielkich Szlemach, czy stary mistrz raz jeszcze utrze nosa młodszym rywalom.

Gauff bez powtórki

Również i w imprezie pań wiemy, że nie powtórzy nam się triumfatorka z ubiegłego roku. Przegrana Coco Gauff jednak aż tak nie szokuje, bowiem Amerykanka w ostatnich tygodniach nie prezentowała się z najlepszej strony. Na pocieszenie amerykańskich kibiców Gauff poległa z ręki rodaczki, Emmy Navarro, która wyeliminowała ją na tym samym etapie także podczas tegorocznego turnieju wimbledońskiego. Styl porażki Gauff mógł też przyprawić jej fanów o duży ból głowy, gdyż 20-latka z Delray Beach popełnia w starciu z Navarro aż 60 niewymuszonych błędów, z czego 19 stanowiły podwójne błędy serwisowe. Zeszłoroczna mistrzyni ma więc nad czym myśleć. W jej grze ciężko było dostrzec w ostatnim czasie zauważalne postępy i nic dziwnego, że pierwszym, który zapłacił za to „głową” jest jej trener, Brad Gilbert.

Dobre wrażenie Kaśnikowskiego

Oprócz Huberta Hurkacza mieliśmy w nowojorskich drabinkach jeszcze trójkę singlistów. Wszyscy pożegnali się z turniejem już w pierwszej rundzie, ale najlepsze wrażenie zrobił w swoim występie Maks Kaśnikowski. Po udanych kwalifikacjach, o których w naszym cyklu wspominaliśmy przed tygodniem, młody Polak zadebiutował w drabince głównej zmagań wielkoszlemowych. Choć warszawianin został pokonany przez Pedro Martineza, to mógł schodzić z kortu z podniesioną głową. Ze doświadczonym Hiszpanem rozgrywał swoją pierwszą pięciosetówkę w życiu i zaciekle walczył w niej aż do super tie-breaka. Zdobył więc kolejny stopień tenisowego wtajemniczenia i nie pozostaje nam nic innego, jak wierzyć, że ta lekcja już niebawem przyniesie też zwycięstwa na tym szczeblu rozgrywek.

Daria Kuczer po raz drugi

W ubiegłym tygodniu rozegrane zostały też ostatnie w tym sezonie turnieje z cyklu LOTTO PZT Polish Tour. W Bielsku-Białej wyborną formę z Bydgoszczy potwierdziła Daria Kuczer. 25-latka ze Szczecina po pierwszym zawodowym triumfie błyskawicznie dołożyła kolejne trofeum do swojej kolekcji. Drugą wygraną osiągnęła w jeszcze bardziej imponującym stylu. W pięciu rozegranych meczach nie straciła ani jednego seta, a żadnej z rywalek nie oddała więcej niż sześciu gemów. Dodatkowo zgarnęła pełną pulę w zawodach, gdyż w parze z Weroniką Ewald zdobyła również tytuł w grze podwójnej.

Także w rywalizacji panów w Szczawnie mieliśmy powody do zadowolenia. Finał singla osiągnął Paweł Juszczak, a w deblu swój drugi triumf na przestrzeni dwóch tygodni wywalczyli Szymon Kielan oraz Filip Pieczonka.

Tenisistki o walce z hejtem

Podczas pierwszego tygodnia US Open szerokim echem odbiła się także jedna z publikacji Caroline Garcii w mediach społecznościowych. Będąca w ostatnim czasie w słabej formie reprezentantka „trójkolorowych” przegrała w meczu pierwszej rundy z Meksykanką Renatą Zarazuą. Po spotkaniu, zamieściła screeny kilku obraźliwych wiadomości pod swoim adresem, które otrzymała od obserwujących ją osób. Niedługo później wsparcia udzieliła jej m.in. Iga Świątek, a głos w tej sprawie zabrała też chociażby Coco Gauff.

Nie był to niestety pierwszy taki przypadek mierzenia się przez tenisistów z takimi problemami. Jest to bez wątpienia jeden z większych problemów z jakim mierzą się obecnie czołowi tenisiści. Prawdziwą plagą możemy już nazwać wysyp negatywnych komentarzy pod adresem graczy, którzy nieoczekiwanie ponieśli porażki. Nie jest też tajemnicą, że przeważają w nich osoby sfrustrowane przegraniem pieniędzy w zakładach bukmacherskich. Jak wspomniała Francuzka ciężko wierzyć w to, iż atakujące ją osoby się zreflektują, lecz liczy, że takimi publikacjami zwróci jeszcze większą uwagę na ten kłopot. Nadziei należy upatrywać też w coraz szerszym zastosowaniu sztucznej inteligencji, która ma pomagać w „odsiewie” negatywnie nacechowanych wpisów.