Tie-break Tenisklubu #24. Fręch podbiła Meksyk, polski smutek w Pucharze Davisa

Artur Kobryn , foto: AFP; grafika: Canva

Wygrana Magdaleny Fręch w Guadalajarze to najważniejszy punkt naszego przeglądu tygodnia. Dla równowagi niestety wspomnimy też o bolesnej porażce naszych reprezentantów w rozgrywkach Pucharu Davisa. Ponadto wrócimy na korty w Szczecinie, gdzie został rozegrany ostatni w tym roku challenger w naszym kraju oraz przyjrzymy się innej niespodziewanej mistrzyni turnieju WTA.

Życiowy sukces Magdaleny Fręch

Już początek tego roku i czwarta runda Australian Open pozwalały wierzyć, że obecny sezon może być przełomowy dla tenisistki z Łodzi. Lipcowy finał turnieju w Pradze był kolejnym tego dowodem, a impreza WTA 500 w Guadalajarze, to już prawdziwy milowy krok w jej karierze. Meksykańskie zmaganie niemal od początku upływały pod znakiem sensacji i porażek rozstawionych. Fręch nic jednak sobie z tego nie robiła i za wyjątkiem jednego meczu rozstrzygała swoje spotkania w dwóch setach.

W finale uporała się z Olivią Gadecki i sięgnęła po swój pierwszy tytuł na najwyższym szczeblu kobiecych rozgrywek. Triumf ten dał jej również awans na najwyższe w karierze, 32. miejsce w rankingu WTA. Polka ma teraz duże szanse na rozstawienie podczas najbliższego Australian Open. Tym samym Fręch dołączyła do Igi Świątek i Magdy Linette, które w tym sezonie odnosiły już turniejowe zwycięstwa. Jeszcze nigdy kibicowanie naszym tenisistkom nie było okraszone takimi sukcesami i mamy nadzieję, że w najbliższym czasie się to nie zmieni.

Zielonogórskie rozczarowanie

W ostatnich latach losy reprezentacji Polski w Pucharze Davisa to mozolne wydobywanie się z przepaści po sportowej i organizacyjnej porażce z Argentyną w 2016 roku, gdy Polska rozegrała jedyny w historii mecz w Grupie Światowej. Mecz z Koreą Południową w Zielonej Górze, a właściwie wygrana w nim miała otworzyć drzwi do tego, by w przyszłym roku zagrać o występ w turnieju finałowym ze światową elitą. Choć rywale wydawali się być w zasięgu Polaków, to gospodarze swojej szansy nie wykorzystali. Przegrali wyraźnie i boleśnie. Już po pierwszym dniu zmagań, porażkami Maksa Kaśnikowskiego i Kamila Majchrzaka, „biało-czerwoni” postawili się w bardzo trudnej sytuacji. Szczególnie ten drugi przeżył ją bardzo mocno, o czym można było przekonać się na pomeczowej konferencji prasowej. W sobotę nadziei na zwycięstwo nie zdołali ocalić debliści i już po trzecim meczu stało się jasne, że na szansę występu w światowej elicie przyjdzie nam poczekać kolejny rok.

Kartal z pierwszym tytułem

Wygrana Magdaleny Fręch nie była jedynym zaskakującym wydarzeniem w imprezach WTA w ubiegłym tygodniu. W Monastyrze doszło do jeszcze większej sensacji, bowiem tytuł zdobyła Sonay Kartal. Przed przylotem do Tunezji 22-latka z Londynu miała na swoim koncie jedynie dwa wygrane mecze na poziomie turnieju głównego w rozgrywkach WTA, odniesione w tegorocznym Wimbledonie. Zdobyła w tym sezonie jednak aż pięć trofeów na szczeblu ITF i kwestią czasu wydawało się, że zacznie zaznaczać swoją obecność również na tle szerokiej czołówki.

Brytyjka miejsce w zasadniczej fazie zawodów musiała wywalczyć sobie w kwalifikacjach. Następnie w pierwszej rundzie była o krok od porażki z Jaqueline Cristian, ale ostatecznie zdołała wyjść z tej potyczki zwycięsko. W kolejnych spotkaniach nie straciła już ani jednego seta i mogła cieszyć się z największego osiągnięcia w swojej karierze. Triumf ten pozwolił jej także na debiut w pierwszej setce rankingu WTA i możemy być pewni, że jej nazwisko będziemy teraz widywać w drabinkach coraz większych turniejów.

Kopriva wrócił silniejszy

W Szczecinie dobiegł końca najstarszy i największy obecnie polski turniej zawodowy. Nowym mistrzem Invest in Szczecin Open został Vit Kopriva. Czech po ubiegłorocznej edycji turnieju mógł odczuwać niedosyt, bowiem przegrał mecz finałowy z Federico Corią. 2024 rok należał już jednak do niego. W półfinale, po ponad trzygodzinnej walce i obronie pięciu piłek meczowych, wziął rewanż na Argentyńczyku. W decydującej rozgrywce zwycięstwo z Włochem Andreą Pellegrino przyszło mu już łatwiej, dzięki czemu wywalczył czwarty tytuł na tym szczeblu rozgrywek.

Jeśli chodzi o naszych reprezentantów, to powody do zadowolenia mógł mieć jedynie Szymon Walków, który w parze z Amerykaninem Ryanem Seggermanem dotarł do finału gry podwójnej. W singlu wszyscy nasi trzeciej reprezentanci startowali z „dzikimi kartami” i ponieśli dwusetowe porażki ze znacznie bardziej doświadczonymi przeciwnikami.

Ósemka wspaniałych z biletami do Malagi

W ubiegłym tygodniu poznaliśmy też osiem reprezentacji, które w listopadzie w Maladze stoczą decydujące mecze o Pucharu Davisa. Przed własną publicznością nie zabraknie Hiszpanów, którzy z pomocą Carlosa Alcaraza grupowe zmagania w Walencji zakończyli z kompletem zwycięstw. Oprócz nich awans wywalczyli finaliści dwóch poprzednich edycji, czyli Australijczycy. Z kolei w Bolonii Włosi obyli się bez wsparcia Jannika Sinnera i również zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie. Tuż za nimi, mimo tylko jednej wygranej w trzech spotkaniach, uplasowali się Holendrzy.

W Manchesterze ogromny zawód swoim kibicom sprawili Brytyjczycy, którzy w bezpośredniej rywalizacji ulegli mistrzom z 2022 roku, Kanadyjczykom oraz reprezentantom Argentyny. Rozgrywki w chińskim Zhuhai przyniosły zaś zwycięstwo Amerykanów, mimo iż w ich składzie zabrakło najwyżej notowanych singlistów. Ich zastępcy spisali się jednak wzorowo i szybko zapewnili sobie przepustkę do następnej fazy. Skład ósemki uzupełniają Niemcy, którzy gładko poradzili sobie ze Słowacją i Chile.

Osaka zmienia trenera

Gdy Japonka nieomal nie wyeliminowała Igi Świątek z tegorocznego Rolanda Garrosa można było przypuszczać, że w kolejnych miesiącach zacznie mieszać w kobiecej czołówce. Tak się jednak nie stało i tylko w niewielkiej imprezie w Hertogenbosch była w stanie dotrzeć do poziomu ćwierćfinału. Osaka zdecydowała się więc na rozstaniem z Wimem Fisette, z którym zdobyła swoje dwa ostatnie turnieje wielkoszlemowe. Jej nowym opiekunem został Patrick Mouratoglou, czyli jeden z najbardziej znanych obecnie szkoleniowców. Francuz w rozgrywkach WTA współpracował m.in. z Sereną Williams i Simoną Halep, a ostatnio z pewnymi przerwami znajdował się w sztabie Holgera Rune. Ciekawi nas, co wyjdzie z tego połączenia i czy dzięki nowemu impulsowi była liderka rankingu wróci do wysokiej formy. Jej pierwszymi sprawdzianami będą duże turnieje na kontynencie azjatyckim.

Jasne priorytety Dżokovicia

Serb w ostatnich dniach zdecydował się na udział w meczu Pucharu Davisa przeciwko Grekom. Ci osłabieni brakiem Stefanosa Tsitsipasa nie byli w stanie stawić dużego oporu. Swój pojedynek singlowy Dżoković zakończył ze stratą jednego gema. Nieco bardziej musiał napracować się w deblu, lecz i tak dał pewne zwycięstwo swojej reprezentacji. Najciekawsze było jednak, to co Nole opowiadał po zakończeniu gier. Wyznał bowiem, że skupia się już niemal wyłącznie na startach wielkoszlemowych oraz występach w drużynie narodowej i właśnie te zmagania uznaje za priorytetowe. Serb ma już nie przykładać wagi do rankingu oraz innych wydaje się ważnych imprez jak Finały ATP, do których na ten moment się nie kwalifikuje. Niebawem przekonamy się więc jakie przełożenie te słowa będą miały na rzeczywistość i czy po raz pierwszy od 2017 roku zabraknie go wśród najlepszej ósemki sezonu.