Własną ścieżką. Rozmowa z Rafałem Helbikiem, dyrektorem sportowym PZT
Jednym z największych wyzwań w sporcie jest szkolenie młodzieży. Właśnie o tym porozmawialiśmy z Rafałem Helbikiem, dyrektorem sportowym Polskiego Związku Tenisowego.
Jakie inicjatywy podejmuje w ostatnim czasie Polski Związek Tenisowy w celu podniesienia poziomu szkolenia młodych tenisistów?
– Dynamicznie rozwija się nasza współpraca z Ministerstwem Sportu i Turystyki, czego efektem jest kontynuacja i rozszerzenie kilku programów wspierających młodzież i doceniających pracę szkoleniowców z wielu regionów kraju. Funkcjonują trzy zasadnicze projekty. Pierwszy to PZT Team i PZT Junior Team dla zawodników już od 14. roku życia, w 2024 roku jest nim objętych 55 osób. Drugi program to Team 100 Trener, którego głównym założeniem jest docenienie pracy szkoleniowców, którzy na co dzień pracują nie tylko z zawodnikami powoływanymi do reprezentacji, ale również z wyróżniającymi się graczami klubowymi. Złożyliśmy wnioski o wsparcie stypendialne dla prawie 70 szkoleniowców. Trzeci program jest realizowany wspólnie z Instytutem Sportu – dotyczy projektów naukowych. W badaniach biorą udział członkowie kadr narodowych PZT.
Jak, pod wpływem sukcesów Igi Świątek i Huberta Hurkacza, zmieniło się zainteresowanie tenisem wśród młodzieży?
– Zdecydowanie! Pojawienie się gwiazd światowego formatu w naszej dyscyplinie ma podobny wpływ, jak w przypadku Adama Małysza, Roberta Kubicy, Tomasza Golloba, Kamila Stocha i wielu innych, którym kibicował cały kraj niezależnie od upodobań sportowych.
Woli pan więcej zawodników w top 200 rankingu czy jednego lub dwóch, ale w top 10, top3?
– Jedno z drugim pozostaje w ścisłej korelacji. Im więcej zawodniczek i zawodników w szerokiej czołówce, tym zdecydowanie większe szanse na ich obecność w elicie. Decydują niuanse, a duża liczba graczy w top 200 świadczy o prawidłowym systemie szkolenia w danym kraju. Z drugiej strony zawodniczka lub zawodnik w top 10 to motor napędowy dla dyscypliny, dla jej dynamicznego rozwoju, napływu młodych adeptów, możliwość pozyskiwania sponsorów, atrakcyjność organizowanych turniejów. Nie jest łatwo jednoznacznie wybrać jedną z tych opcji, ale bardziej skłaniałbym się jednak do większej liczby graczy w top 200 rankingu.
Gdzie są największe rezerwy w rozwoju młodych zawodników?
– Mimo znaczącej poprawy w ostatnich latach, w dalszym ciągu odczuwamy niedostatek całorocznej infrastruktury do uprawiania tenisa. Na mapie Polski pozostaje jeszcze wiele aglomeracji niespełniających podstawowych kryteriów, co w znacznym stopniu ma wpływ na dynamikę rozwoju naszej dyscypliny.
Jakie są koszty związane z przygotowaniem się do kariery profesjonalnego tenisisty?
– Już praktycznie młodzicy uczestniczą w cyklu rozgrywkowym trwającym na tym etapie 10-11 miesięcy, czyli niewiele krócej niż w tenisie zawodowym. Do tego dochodzi coraz większa liczba godzin treningowych, rosnąca z roku na rok, obejmująca zarówno trening tenisowy, jak i motoryczny, odnowa biologiczna… Do realizacji procesu szkoleniowego potrzebni są również trenerzy. Daje to łącznie kwoty idące w skali roku w dziesiątki tysięcy złotych w przypadku dobrze zapowiadających się juniorek czy juniorów.
Co pan doradzi osobom, które twierdzą, że nie mają gdzie trenować?
– Infrastruktura tenisowa w naszym kraju wymaga poprawy, ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że nie ma w Polsce gdzie trenować. W ostatnim 20-leciu powstało wiele nowych obiektów, także w sektorze prywatnym, spełniających wszelkie wymogi tenisa profesjonalnego. Jest również wiele miejsc do rekreacyjnego uprawiania tenisa i stawiania pierwszych kroków. Uważam, że każdy chętny jest w stanie znaleźć miejsce do nauki tenisa na poziomie początkowym.
Kort tenisowy w każdej wsi – jak bardzo odległe od rzeczywistości jest to stwierdzenie?
– Na pewno to jeszcze dosyć odległa perspektywa. Sport na poziomie LZS przeżywa niewątpliwy kryzys. Uważam, że działający prężnie obiekt tenisowy w każdej gminie to realny cel do realizacji w dalszej perspektywie, który znacząco wpłynąłby na upowszechnienie naszej dyscypliny. Gdyby udałoby się to zrealizować w perspektywie jednego dziesięciolecia, należałoby uznać to za sukces.
Jak skomentuje pan opinie, że związki sportowe nie dbają o młodych i ich szkolenie? Takie komentarze dotyczą nie tylko tenisa.
– W różnych związkach jest różnie. Wiele z nich boryka się z wieloma problemami natury finansowo-organizacyjnej. Po drugiej stronie są związki dobrze poukładane organizacyjnie, z dobrymi systemami szkolenia. Za taki pozytywny przykład na pewno można dać Polski Związek Siatkówki. Jeśli chodzi o Polski Związek Tenisowy, to z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że szkolenie młodzieży jest dla nas priorytetem, o czym świadczą wprowadzane przez nas projekty, których efektem są liczne medale w imprezach międzynarodowych, zdobywane przez nasze kadry młodzieżowe.
Jak PZT wspiera młodych zawodników w zakresie zdrowia psychicznego i radzenia sobie z presją?
– Na początku tego roku w sztabie szkoleniowym PZT kadr młodzieżowych powstał pion psychologiczny, którego koordynatorem jest Pola Weiner, a w jego składzie są ponadto Ewa Serwotka i Tomasz Kurach. Są oni obecni na zgrupowaniach i konsultacjach szkoleniowych, wyjeżdżają na turnieje i obserwują zawodników podczas najważniejszych turniejów. Powołanie tego zespołu było wyjściem naprzeciw potrzebom samych zawodników, narastającej presji i obciążeń spowodowanych ciągłą rywalizacją na najwyższym poziomie.
Jak PZT pomaga finansowo młodym zawodnikom?
– Wielotorowo. Po pierwsze przez realizację projektów takich jak PZT Junior Team, Program Indywidualnego Wsparcia, Tenisowa Zima. Ponadto zawodnicy uczestniczą w konsultacjach, zgrupowaniach, grupowych wyjazdach na turnieje międzynarodowe oraz badaniach diagnostycznych i laboratoryjnych. We wszystkich tych akcjach PZT zapewnia wykwalifikowaną kadrę trenerską.
Jak ocenia pan poziom naszych obecnych juniorów?
– Na pewno z roku na rok pojawiają się talenty w naszym tenisie. I tak jest również obecnie zarówno wśród dziewcząt, jak i wśród chłopców. W czołówce rankingu ITF mamy Weronikę Ewald, Monikę Stankiewicz, Nadię Kulbiej, finalistę tegorocznego Roland Garros Tomasza Berkietę, Alana Ważnego czy Jakuba Jędrzejczaka. Nie każdy z nich podąża tą samą ścieżką rozwoju, niektórzy, jak Ewald (WTA 640), porzucili grę w zawodach młodzieżowych i występują tylko w turniejach zawodowych. Czyja i jaka droga okaże się skuteczna, pokaże najbliższa przyszłość.
Gdybyśmy mieli stworzyć międzynarodowy ranking dotyczący warunków szkolenia obejmujący, na którym miejscu sklasyfikowałby pan Polskę?
– Na pewno będzie to po części ocena subiektywna, ale uważam że w skali Europy, bo tu mamy najlepsze odnośniki społeczno-gospodarcze, umieściłbym nasz kraj gdzieś na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki z tendencją do systematycznego awansu.
Na których krajach chcemy się wzorować? A może wolimy pójść własną ścieżką?
– Każdy kraj, w tym i Polska, powinien wytyczać własną ścieżkę rozwoju, dostosowaną do swoich możliwości. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy się wzorować na najlepszych i czerpać z najlepszych wzorców. Na pewno na trudno dzisiaj konkurować z federacjami mącymi turnieje wielkoszlemowe. Sprawnie funkcjonujące systemy mają Niemcy, Hiszpanie, Holendrzy, Belgowie, Szwedzi. W Europie środkowo-wschodniej nadal prym wiodą Czesi i Słowacy.
Prezes Dariusz Łukaszewski powiedział, że – zdaniem Czechów – nie jesteśmy w stanie ich dogonić.
– Po okresie transformacji ustrojowej Czechom pozostały w każdej wsi boisko, pływalnia, lodowisko i korty tenisowe. Miało to przez wiele lat przełożenie na bardzo dobre wyniki szczególnie w tenisie i hokeju na lodzie. W aspekcie infrastruktury tenisowej systematycznie gonimy naszych sąsiadów i nie jest to na pewno „mission impossible”, a w kontekście wyników sportowych w kategoriach młodzieżowych i tenisie seniorskim w ostatnim okresie udało nam się niejednokrotnie odnosić porównywalne lub nawet większe sukcesy.
Zawodnicy między 17. a 20. rokiem życia dostawali wsparcie finansowe w wysokości od 60 do 90 tysięcy złotych. Ile wynosi średnia kwota w tym roku?
– W pierwszej połowie tego roku była na porównywalnym poziomie, co wynika z całkowitego finansowania tenisa młodzieżowego ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. Dzięki pozyskaniu przez PZT jako Partnera Strategicznego firmy LOTTO oraz innych partnerów wspierających, te kwoty są obecnie wyższe.
Czy PZT nadal ma zamiar najbardziej wspierać tenisistów w momencie przejścia z kategorii juniora do zawodowca?
– Z jednej strony to najważniejszy, a z drugiej najtrudniejszy etap w rozwoju zawodniczym nie tylko w naszej dyscyplinie sportu. Dokładamy wszelkich starań, aby ta grupa w miarę możliwości jak najbardziej suchą stopą przechodziła z tenisa juniorskiego do profesjonalnego.
Pomijając kwestie finansowe – jak można jeszcze bardziej im pomóc?
– Tu kluczowym aspektem jest organizacja turniejów zawodowych w naszym kraju. Stąd projekt LOTTO PZT Polish Tour 2024, obejmujący rekordową liczbę 14 turniejów zawodowych rangi od 15 tys. do 40 tys. USD (6 kobiecych i 8 męskich), w których kilkunastu naszych reprezentantów walczy o bezcenne punkty do światowego rankingu. Wszystko wskazuje, że w 2025 roku będzie to od 16 do 18 imprez. Drugim bardzo ważnym czynnikiem w ramach środków z MSiT jest organizacja wyjazdów grupowych dla kobiet i mężczyzn na turnieje międzynarodowe pod opieką szkoleniowców PZT, również trenerów przygotowania motorycznego.
Jak wygląda współpraca PZT z prywatnymi klubami tenisowymi?
– Od wielu lat w systemie współzawodnictwa w tenisie funkcjonują kluby prywatne, które, jak wszystkie inne, są członkami PZT i wykupują licencje. Współpraca z nimi przebiega bardzo dobrze, a jej efektem jest między innymi organizacja bardzo wielu imprez o wysokim poziomie sportowo-organizacyjnym.
Wobec wzrostu zainteresowania dyscypliną, powinno być łatwiej przekonywać potencjalnych sponsorów i partnerów do zaangażowania w tenis. Czy na poziomie młodzieżowym widać pozytywne zmiany w tym zakresie?
– Sport młodzieżowy nie jest atrakcyjnym produktem dla potencjalnych sponsorów, którzy poszukują gwiazd do promowania swoich marek i oczekują najwyższych wyników tu i teraz. Jednak i w tym aspekcie uczyniliśmy krok do przodu. W czerwcu Partnerem Głównym Tenisa Młodzieżowego została Polska Grupa Energetyczna. Z tą współpracą wiążemy bardzo duże nadzieje na najbliższe lata. Wiele wskazuje na to, że kolejna umowa z PGE będzie o wiele korzystniejsza dla związku, co przyczyni się do jeszcze większego finansowania młodzieży. Gdy dodamy do tego fakt, że MSiT zapowiada: „Postawmy na młodzież”, to widać duże szanse na lepsze jutro.
Jak pan ocenia proces licencjonowania trenerów? Jest za prosty czy optymalny?
– W mojej ocenie deregulacja wprowadzona w 2013 roku nie była korzystna dla tenisa. Miałem niedawno okazję rozmawiać na ten temat z doktorem Adamem Królakiem, wychowawcą wielu pokoleń trenerów tenisa na warszawskiej AWF i wieloletnim prezesem Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Tenisa, który podziela moją opinię. Sam przechodziłem drogę kształcenia przez AWF i uważam, że powinniśmy w jakiejś części wrócić do tego modelu. Obecne kursy nie obejmują wiedzy z zakresu wielu przedmiotów takich jak anatomia, fizjologia, biomechanika, teoria sportu, które są bardzo ważne w aspekcie szkolenia profesjonalnych zawodników. Jest to na pewno jedno z zadań na najbliższy czas.
Na czym polega konkurs na najlepszy tenisowy klub roku?
– Biorą w nim udział wszystkie kluby mające aktualną licencję PZT na dany rok kalendarzowy. Punkty zbierane są od 1 stycznia do 31 grudnia przez wszystkich członków klubu. Punktowane są wyniki w turniejach krajowych i międzynarodowych, wyniki z rozgrywek drużynowych, miejsca w rankingach WTA, ATP i ITF. Suma punktów na koniec roku decyduje o miejscu w klasyfikacji na Tenisowy Klub Roku. Kluby z miejsc od 1 do 16 otrzymują nagrody finansowe.
Jaki jest średni roczny koszt, który rodzice muszą ponosić za tenisowy rozwój swojego dziecka?
– Zależny jest on w dużej mierze od poziomu sportowego i kategorii wiekowej. Jeśli mówimy tu o zawodniczkach i zawodnikach na poziomie reprezentacyjnym w starszych kategoriach wiekowych, jak już wcześniej wspominałem, średni roczny koszt liczony jest w dziesiątkach tysięcy złotych.
Ile turniejów dla juniorów jest organizowanych obecnie, a ile ich było w poprzednich latach?
– Ta liczba systematycznie rosła i osiągnęła wystarczający poziom około 30 turniejów międzynarodowych w kategoriach młodzieżowych. Teraz należy zadbać, co już czynimy, aby rangę kilku z nich podnieść do wyższej kategorii.
Oprócz szkolenia ważna jest też pasja. W jaki sposób można wykorzystać sukcesy Igi Świątek i Huberta Hurkacza, aby zarazić dyscypliną młodych?
– Gwiazdy światowego formatu na pewno mają wpływ na wybór dyscypliny, jednak w mojej ocenie pasją do uprawiania sportu zarażamy się w rodzinnym domu. I tu bardzo ważna rola rodziców, bo w czasach globalizacji i komputeryzacji coraz trudniej namówić pociechy do uprawiania sportu.
Jaki cel stawia sobie PZT w zakresie szkolenia młodzieży w ciągu najbliższych kilku lat?
– Utrzymać i rozwinąć programy wsparcia tenisa młodzieżowego, realizowane wspólnie z ministerstwem. Rozszerzyć współpracę ze sponsorami tenisa młodzieżowego. Utworzyć ośrodki makroregionalne dla szkolenia najzdolniejszej młodzieży. Podnieść rangę turniejów międzynarodowych w kategoriach młodzieżowych.
Jaką przyszłość czeka polski tenis?
– W najbliższych latach przewiduję wiele sukcesów zarówno w kategoriach młodzieżowych, jak i w tenisie seniorskim. Mam tu na myśli zarówno starty indywidualne, jak również występy w rozgrywkach drużynowych.