Wróżenie z fusów. Kto ogra rywali i sięgnie po tytuł US Open?

Maria Kuźniar , foto: AFP

Maria Kuźniar

Ostatni kalendarzowy szlem rządzi się swoimi prawami. Przyzwyczaiły nas do tego ostatnie lata, zwłaszcza w przypadku turnieju kobiet. Czy w tym roku będzie inaczej? W rozgrywkach pań nie ma zdecydowanej faworytki, choć w tej roli chętnie widzielibyśmy Igę Świątek. Także w turnieju panów US Open może zaskoczyć. Pod nieobecność Novaka Dżokowicia i przy niepewnej dyspozycji Rafy Nadala, po wielkoszlemowy tytuł może sięgnąć ktoś zupełnie inny – także nierozstawiony.

Ten, kto przewidział skład finałowy rozgrywek pań ubiegłorocznego US Open, dzisiaj może pochwalić się sporą fortuną. Takich rozstrzygnięć trudno było się jednak spodziewać. W turnieju panów niespodzianka była może mniejszego kalibru, ale biorąc pod uwagę, o co wówczas walczył Dżokowić – zwycięstwo Miedwiediewa było pewnego rodzaju niespodzianką. W tym roku niespodziewanych rezultatów może być jeszcze więcej.

Bogactwo wyboru

Wśród pań może wygrać każda. Na tym w zasadzie należałoby skończyć analizy, bo niemal wszystkie zawodniczki z czołowej setki, a nawet i z dalszych miejsc, mogą za dwa tygodnie wyjechać z Nowego Jorku z wielkoszlemowym tytułem. Czy w tym roku światu objawi się kolejna Emma Raducanu, czy trofeum przypadnie komuś z pierwszej dziesiątki trudno zgadnąć. Wszystko zależy od dyspozycji dnia, nastawienia i szczęścia.

Najchętniej jako zwyciężczynię turnieju widzielibyśmy Igę Świątek, jednak jej ostatnie wyniki w amerykańskich turniejach nie napawają optymizmem. Jeśli treningi pozwoliły jej przyzwyczaić się do lekkich piłek – kto wie, może znów będzie nie do zatrzymania. Jeśli jednak treningi nie pomogły, zwyciężczyni należałoby szukać gdzie indziej. I to nie tylko w czołowej dziesiątce.

Groźna z pewnością będzie Simona Halep. Po zwycięstwie w Toronto jest wskazywana w gronie największych faworytek, a pod wodzą trenera Patricka Mouratoglou osiąga świetne rezultaty. Dużo do powiedzenia może też mieć Daria Kasatkina, dla której ostatni miesiąc jest jednym z najlepszych w karierze. Wygrała turnieje w San Jose i Granby, w rankingu awansowała na najwyższe dotychczas, 8 miejsce. Także na kortach Flushing Meadows może być groźna. Nieźle w ostatnich tygodniach radzi sobie Ludmiła Samsonowa, choć tytuł zdobyty niedawno w Cleveland od US Open dzielą tenisowe lata świetlne. Być może dobrą dyspozycję potwierdzi Beatriz Haddad-Maia – w Toronto potrafiła grać niesamowicie. Rosną też notowania Caroline Garcii. Francuzka jako jedyna tenisistka w tym sezonie wygrała turnieje na każdej nawierzchni, przy czym triumf w Cincinnati, a przede wszystkim forma jaką zaprezentowała, robią wrażenie. Jeśli na kortach Flushing Meadows nie zjedzą jej nerwy, kto wie, może zajść naprawdę daleko.

Trudno wierzyć w powodzenie Emmy Raducanu w obronie tytułu, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontuzję nadgarstka. Także Leylah Fernandez może mieć spore problemy, by powtórzyć ubiegłoroczny wynik.

Amerykanie wierzą w Madison Key i Coco Gauff, nieco mniejsze nadzieje pokładają w Sloane Stephens, czy Amandzie Anisimowej. Wszyscy szykują się też na występ Sereny Williams, dla której zapewne impreza będzie pożegnaniem z zawodowym tenisem, choć z dużym prawdopodobieństwem jej pierwszy mecz może okazać się ostatnim.

Trzeba też zwrócić uwagę na Czeszki. Może niekoniecznie jako kandydatki do zdobycia tytułu, choć za kilka lat.. kto wie. Linda Fruhvirtowa, Sara Bejlek i Linda Noskowa właśnie awansowały po raz pierwszy do głównej drabinki wielkiego szlema. Dużo wskazuje na to, że od przyszłego sezonu o eliminacjach będą mogły już zapomnieć, a w głównych rozgrywkach już wkrótce mogą sporo namieszać. Z drugiej jednak strony, jeśli rok temu w finale mogły zagrać Raducanu i Fernandez, to może teraz czas na Czeszki?

Wielka bitwa

Pod nieobecność Nowaka Dżokowicia, niepewnej dyspozycji Rafy Nadala, także turniej mężczyzn może obfitować w niespodzianki. Tytułu broni Danił Miedwiediew, choć jego forma raczej nie wskazuje, że misja zakończy się powodzeniem. Jeszcze nigdy nie obronił tytułu, niedawno co prawda wygrał imprezę w Los Cabos, jednak jego dyspozycja w ostatnich tygodniach nie zachwyca. Jeśli nie Djoko, Nadal i Miedwiediew, może czas na zupełnie nowego wielkoszlemowego zwycięzcę?

O tytule marzy Stefaonos Tsitsipas. Grek ostatnio gra jednak w kratkę, wygrywa z Miedwiediewem, by chwilę później przegrać z Czoriczem. Jednak taka okazja do tytułu szybko może się nie powtórzyć. O niezły wynik może powalczyć Carlos Alcaraz. Hiszpan rok temu doszedł do ćwierćfinału. Teraz należy do czołówki, imponuje umiejętnościami, choć w ostatnich miesiącach jego gwiazda nieco przygasła. Może formę odnajdzie właśnie podczas US Open. Wśród faworytów wymieniany jest też Nick Kyrgios. Po finale Wimbledonu formę potwierdził wygrywając turniej w Waszyngtonie, świetny wynik osiągnął też w Montrealu, gdzie musiał uznać wyższość Huberta Hurkacza. To, że Australijczyk ma olbrzymi talent wiadomo od dawna, niestety umiał też marnować to, czym obdarował go los, jak nikt inny. Trudno wyrokować, czy zaczął poważniej podchodzić do tenisa, jednak forma jaką pokazywał w ostatnich tygodniach każe wskazywać go w gronie tych, którzy mogą daleko zajść.

O niezły rezultat może powalczyć Taylor Fritz. Wygrał Indian Wells, ze znakomitej strony pokazał się podczas Wimbledonu. W Nowym Jorku, przed własną publicznością, z oczekiwaniami i presją na barkach, może być mu nieco trudniej wygrywać mecz za meczem, jednak dobra dyspozycja każe baczniej przyglądać się Amerykaninowi na US Open.

Wśród kandydatów do tytułu wymienia się również Włochów. Mateo Berrettini z powodu kontuzji ręki nie grał przez kilka miesięcy, z Wimbledonu wykluczył go pozytywny wynik testu na COVID-19. W Nowym Jorku jednak lubi grać, więc mimo stosunkowo niskiego rozstawienia może pokusić się o dobry wynik. Także Jannik Sinner na twardych kortach czuje się całkiem pewnie. Dodając do tego równe i dobre rezultaty w tegorocznych turniejach wielkoszlemowych, także i podczas US Open może zajść do ostatnich rund.

Dużą zagadką jest Borna Czoricz. Wygrana w Cincinnati wywindowała jego szanse na dobry wynik w Nowym Jorku, jednak jego gra jest na tyle nieprzewidywalna, że wskazywanie go w roli faworyta na Flushing Meadows jest nieco na wyrost. Dużo odpowiedzi może dać ewentualny mecz trzeciej rundy z Carlos Alcarazem.

Niezmiennie, wśród faworytów bardzo ostrożnie można wskazać Huberta Hurkacza, który lubi grać w USA, choć akurat niekoniecznie w imprezach wielkoszlemowych. W tym sezonie w amerykańskich imprezach gra mocno w kratkę. W Waszyngtonie przegrał pierwszy mecz, podobnie w Cincinnati. W międzyczasie doszedł do finału w Montrealu i to w imponującym stylu. Skoro co drugi turniej gra kiepsko, to może nadszedł czas na podbicie Nowego Jorku?