Switolina: jestem pełna podziwu dla Caroline i już nie mogę doczekać się tego meczu!

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com, foto: AFP

W pierwszej rundzie Western & Southern Open dojdzie do niezwykle ciekawego starcia. W poniedziałek w sesji wieczornej zagrają ze sobą Elina Switolina i Caroline Wozniacki.

Ukrainka wróciła do rywalizacji na początku kwietnia, zaledwie sześć miesięcy po urodzeniu córeczki skai. Z kolei reprezentantka Danii w lipcu ogłosiła, że wraca na zawodowe korty po prawie trzech latach przerwy. Była liderka rankingu wystąpiła już w Montrealu, gdzie w pierwszej rundzie pokonała Kimberly Birrell, a potem musiała uznać wyższość Markety Vondrousovej.

Powiedziałam, że chciałabym jeszcze któregoś dnia zmierzyć się z Caroline, bo w przeszłości stoczyłyśmy kilka wspaniałych batalii na korcie i proszę zagram z nią tutaj w pierwszej rundzie. Jestem tym bardzo podekscytowana – skomentowała swoje losowanie w Cincinnati 28-latka urodzona w Odessie, która w bilansie bezpośrednich spotkań prowadzi 4:1 z była mistrzynią Australian Open.

Mam mnóstwo szacunku dla Caroline za powrót po urodzeniu dwójki dzieci – przyznała Switolina. – To naprawdę ogromne wyzwanie, ale ona jest prawdziwą wojowniczką. Nie byłam jakoś bardzo zaskoczona jej powrotem na kort. Myślę, że ona chcę się podjąć to wyzwanie dla siebie i to jest fantastyczne. To wspaniałe, że są dziewczyny, które decydują się na powrót po urodzeniu dziecka. Uważam, że potrzeba do tego ogromnej siły i dużo pracy, bo wszystkie chcą nie tylko wrócić do tour, ale osiągnąć ten sam poziom, co przed przerwą. To pokazuje jak silne potrafimy być my kobiety. Mam nadzieję, że coraz więcej dziewczyn będzie wierzyć, że po urodzeniu dziecka wciąż mogą kontynuować kariery – zakończyła reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów.

Rekordowe rankingi Sinnera, Rune i de Minaura, spadek Hurkacza

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

Turniej w Toronto był pełen niespodzianek. Jego zaskakujące wyniki znalazły odzwierciedlenie w najnowszym rankingu ATP.

Na szczycie aktualnego zestawienia najlepszych tenisistów nadal utrzymuje się Carlos Alcaraz. Hiszpan zakończył zmagania w Kanadzie na ćwierćfinale, ale i tak zdołał nieco powiększyć przewagę nad Novakiem Dżokoviciem. Obecnie wynosi ona równe 600 punktów.

Do przetasowań doszło za to niedaleko za plecami 20-latka z El Palmar. Na piątą, najwyższą w karierze, pozycję awansował Holger Rune, a tuż za nim plasuje się mistrz z Toronto – Jannik Sinner. Włoch i Duńczyk nieznacznie wyprzedzają Caspera Ruuda i Andrieja Rublowa, którzy zajmują odpowiednio siódmą i ósmą lokatę.

Ruchu nie brakowało także w drugiej dziesiątce rankingu. Na jego dwunastym miejscu jest w tym tygodniu Alex de Minaur. Dzięki finałowi w Kanadzie Australijczyk powędrował aż sześć pozycji w górę i osiągnął najwyższą lokatę w dotychczasowej przygodzie z tenisem. Niestety równie dobrych wieści nie przeczyta o sobie Hubert Hurkacz. Wrocławianin nie obronił punktów za zeszłoroczny finał w Montrealu i spadł na pozycję numer 20.

Za Polakiem znajduje się między innymi Alejandro Davidovich Fokina, który w poprzednim tygodniu dotarł w Toronto do półfinału. Hiszpan awansował o 14 lokat i obecnie jest 23. Solidny marsz w górę rankingu zanotował także Mackenzie McDonald. Reprezentant USA dopisał do swego dorobku 170 punktów, a to wystarczyło, by przeskoczyć z 59 na 43 pozycję.

Swoje notowania znacząco poprawił również Gael Monfils. Popularny Francuz niedawno wrócił do gry po długiej nieobecności, a dobry wynik w Toronto pozwolił mu przesunąć się o 65 lokat w górę, na miejsce numer 211.

Jeśli chodzi o spadki, to najwyraźniejsze były one w przypadku zawodników, którzy z powodu kontuzji nie mogli bronić wyników, osiągniętych w Kanadzie w zeszłym roku. Mowa tu o Nicku Kyrgiosie i Pablo Carreno-Buście. Australijczyk i Hiszpan od dawna nie pokazują się na kortach, a absencja w pierwszym letnim „tysięczniku” w Ameryce Północnej oznaczała dla nich wypadnięcie z pierwszej setki zestawienia. Nick jest w nim 127 (35 pozycji w dół), zaś Pablo 124 (aż 100 miejsc niżej niż w poprzednim tygodniu).

Pozostali reprezentanci Polski zajmują lokaty w trzeciej i czwartej setce rankingu. Tym razem Daniel Michalski jest 268, Maks Kaśnikowski 329, a Kacper Żuk 341.

Montreal. Absolutny popis Peguli w finale!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Jessica Pegula była faworytką finału w Montrealu, jednak rozmiary jej zwycięstwa mogą zaskakiwać. Amerykanka nie dała Liudmile Samsonowej z Rosji najmniejszych szans. Zdobyła tym samym swój drugi tytuł rangi Masters 1000.

O ile dla Liudmiły Samsonowej finał w Montrealu był pierwszym w turnieju tej rangi, o tyle Jessica Pegula już dwa takie miała na koncie. Amerykanka w ubiegłym roku przegrała w meczu o tytuł w Madrycie i wygrała w Guadalajarze. Pogromczyni Igi Świątek miała też przed niedzielnym starciem korzystny bilans w rywalizacji z Rosjanką, bowiem prowadziła 2:1. Co ciekawe w każdym z ich dotychczasowych spotkań decydował trzeci set.

Tym razem było jednak inaczej. Być może znaczenie miało to, że Samsonowa półfinał rozgrywała, z powodu niekorzystnej pogody poprzedniego dnia, ledwie parę godzin wcześniej. Rosjanka nie miała w tym meczu żadnych argumentów przeciwko bezbłędnej Peguli. Tenisistka z Buffalo zaprezentowała absolutny popis swoich umiejętności. Straciła w tym meczu tylko jednego gema i sięgnęła po trofeum po zaledwie 48 minutach gry.


Wyniki

Jessica Pegula (Stany Zjednoczone, 4) – Liudmiła Samsonowa (15) 6:1, 6:0

Toronto. Sinner zwycięski po jednostronnym finale

/ Kacper Roguski , źródło: własne/atp.com, foto:

Włoch Jannik Sinner pokonał w finale w Toronto Alexa de Minaura i wygrał swój pierwszy w karierze turniej rangi ATP 1000. W decydującym starciu 21-latek przeważał od początku do końca, przegrywając tylko pięć gemów.

Jannik Sinner w finale grał o swój pierwszy tytuł turnieju rangi ATP 1000. Do tej pory 21-latek doszedł dwa razy do finału w Miami, gdzie raz przegrał z Hubertem Hurkaczem. Dla de Minaura finał w Toronto jest oczywiście największym sukcesem w karierze. Dotychczas było nim zwycięstwo w Acapulco w turnieju ATP 500. 24-latek urodzony w Sydney w Kanadzie wyeliminował dwóch wysoko rozstawionych tenisistów – Taylora Fritza oraz Daniiła Miedwiediewa. De Minaur wykazał w obu spotkaniach ogromną determinacje i niezłomność, wracając z bardzo niekorzystnych rezultatów. Jannik Sinner miał prostszą drogę do finału, ale usłaną zawodnikami w formie, którzy rozprawili się z rozstawionymi tenisistami – np. Tommy’m Paulem po pokonaniu przez Amerykanina Carlosa Alcaraza. Jedynego seta w turnieju Włoch stracił przeciwko Gaelowi Monfilsowi w ćwierćfinale. Młodszy z tenisistów ma też mniej rozegranych meczów w nogach, bo z racji rozstawienia miał wolny los w pierwszej rundzie, a w 1/8 finału walkowerem mecz oddał Andy Murray. W historii rywalizacji obu tenisistów jest wynik 4:0 dla 21-latka z Innichen.

Początek spotkania należał do Sinnera, który na powitanie przełamał De Minaura. Szanse na błyskawiczne odrobienie strat Australijczyk miał już w trzecim gemie meczu, gdzie skorzystał z drugiego break-pointa po prostym błędzie Włocha. Od tego momentu chwilowo inicjatywę przejęli serwujący, a ten stan rzeczy zmienił Sinner, który przy stanie 3:2 przełamał De Minaura po świetnym lobie. To jednak nie rozpędziło 21-latka, który, tak jak na początku seta, nie był w stanie poprzeć przełamania skutecznym gemem serwisowym. Do tego momentu w spotkaniu panowały długie wymiany, z reguły kończone błędem albo niedokładnościami prowadzącymi do prostego winnera. Małe znaczenie miał serwis, który obaj tenisiści potrafili neutralizować dobrymi returnami. Brak skuteczności przy swoim podaniu widać było także przy stanie 4:3, kiedy Sinner miał dwie okazje na przełamanie osiemnastego zawodnika rankingu ATP. Ósmy gem ostatecznie powędrował na konto de Minaura po dłuższej grze na przewagi. Kluczowa dla losów pierwszej partii okazała się rywalizacja przy stanie 5:4. W tym gemie do ataku ruszył Sinner co dało 21-latkowi zwycięstwo w premierowym secie 6:4.

Pierwszy gem drugiego seta był zacięty, ale został wygrany przez broniącego swojego podania Sinnera. Na początku drugiej partii pojawiło się więcej śmiałości ze strony de Minaura, ale inicjatywa i agresja były w dalszym ciągu zdecydowanie po stronie 21-letniego tenisisty z północy Włoch. Ósmy zawodnik rankingu ATP nie musiał długo czekać na okazje na przełamanie. Ta pojawiła się w czwartym gemie, kiedy Sinner wykorzystał break-pointa po raz czwarty w meczu. Od tego momentu pojedynek była już jednostronny na korzyść Włocha. De Minaur nawet próbując przejmować inicjatywę w wymianie nie był w stanie punktować z doskonale grającym w finale Sinnerem. Półfinalista tegorocznego Wimbledonu wygrał mecz 2:0 i zdobył tym samym swój najcenniejszy tytuł w karierze. Pokonany Australijczyk awansuje dzięki finałowi na dwunaste miejsce w rankingu. Zwycięski w Toronto Jannik Sinner notuje awans z ósmej lokaty na szóstą wyprzedzając Caspera Ruuda i Andrieja Rublowa.


Wyniki

Finał singla:

Jannik Sinner (Włochy, 7) – Alex de Minaur (Australia) 6:4 6:1

Montreal. Samsonowa niespodziewanie pokonuje Rybakinę

/ Kacper Roguski , źródło: własne/wtatennis.com, foto:

Liudmiła Samsonowa pokonała Jelenę Rybakinę w półfinale turnieju w Montrealu. Rosjanka po wyraźnej porażce w pierwszym secie nie poddała się i wygrała kolejne dwie partie, meldując się w swoim pierwszym finale turnieju rangi WTA 1000. 

Reprezentantka Kazachstanu zagrała w tym roku już w trzech finałach turniejów rangi WTA 1000 z czego dwa z nich wygrała. Zwyciężczyni Wimbledonu 2022 w drodze do półfinału pokonała dwie Amerykanki (Brady i Stephens), a także Darię Kasatkinę. Zwłaszcza spotkanie z Rosjanką było trudne z perspektywy Rybakiny, która pokonała swoją rywalkę dopiero w tiebreaku trzeciego seta. Samsonowa grała o jeden mecz więcej z racji niższego rozstawienia. Po drodze do spotkania z Jeleną pokonała między innymi Arynę Sabalenkę. Mecz z Białorusinką był wyjątkowo zacięty, a zwycięstwo Rosjanka przypieczętowała dopiero w trzecim secie. Rybakina z Samsonową zagrały już ze sobą dwukrotnie i w obu przypadkach górą była aktualnie 18. rakieta świata. Jedno z tych spotkań odbyło się w Montrealu, gdzie w 2021 roku Samsonowa wygrała 2:1.

Pierwszy gem szybko padł łupem Rybakiny, ale w dwóch następnych tenisistki walczyły na przewagi. W obu przypadkach zakończyło się zwycięstwem serwujących. Pierwszy break-point w secie pojawił się w czwartym gemie, kiedy Rybakina znakomicie korzystała z drugich serwisów Rosjanki. Wrażenie na reprezentantce Kazachstanu nie robiło także pierwsze podanie Samsonowej co wyraźnie pokazywała statystyka tylko 30% wygranych punktów po pierwszym podaniu przez Rosjankę. Przewaga jednego przełamania nie nasyciła tenisistki z Kazachstanu, która przy stanie 4:1 skorzystała z kolejnego breakpointa. Następny gem był ostatnim w tym secie. Rybakina wygrała 6:1 i przeważała przede wszystkim w serwisie, a także popełniała mniej błędów.

Początek drugiej partii to dalsze przeplatanie dobrych akcji Samsonowej z niewymuszonymi błędami. Rosjanka wygrała premierowego gema przy swoim serwisie. W grze Rybakiny także ukazały się błędy. W swoim pierwszy gemie serwisowym Kazaszka popełniła trzy podwójne błędy serwisowe i po raz pierwszy w meczu przegrała gema przy swoim podaniu. Ta seria wyraźnie zmotywowała rozstawioną z „3” tenisistkę, która przy podaniu Rosjanki nie oddała jej nawet punktu. Samsonowa nie pozostała dłużna i również pokonała Kazaszkę w jej gemie serwisowym, a następnie w bardzo przekonywującym stylu wygrała przy swoim podaniu. Przy stanie 4:1 Rosjanka dalej grała odważnie, a to zaprocentowało kolejnym już przełamaniem Rybakiny. Ostatecznie Samsonowa wygrała drugą partię 6:1.

Trzeciego seta Samsonowa zaczęła od przełamania Rybakiny do zera. Następne pięć gemów zostało pewnie wygranych przez serwujące. Pierwszym bardziej wyrównanym gemem był ten przy stanie 4:2 dla Rosjanki, kiedy Samsonowa skorzystała z pasywności Kazaszki w wymianach. Rozstawiona z numerem „15” tenisistka wykorzystała trzeciego break-pointa i doprowadziła do wyniku 5:2. Tenisistka z Rosji serwując na mecz nie dała większych szans Rybakinie i wygrała ostatniego gema spotkania do zera. Od mniej więcej połowy drugiego seta gra Kazaszki stała się bardzo pasywna, a dokładając do tego jej problemy z serwisem dało to duże szanse na powrót Samsonowej z czego 18. tenisistka świata skorzystała. W finale turnieju w Montrealu Rosjanka zmierzy się z Jessicą Pegulą.


Wyniki

Półfinały singla kobiet:

Ludmiła Samsonowa (15) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 3) 1:6 6:1 6:2

Carlos Alcaraz zawiedziony swoim występem w Toronto

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennisworldusa.org/ oprac.własne, foto: AFP

Carlos Alcaraz pożegnał się z turniejem National Bank Open w Toronto już ćwierćfinale. Podczas pomeczowej konferencji przenalizował przyczyny porażki. 

Hiszpański tenisista już od pierwszego meczu nie prezentował najlepszej dyspozycji na kanadyjskich kortach. Po dość zaciętym pojedynku z Benem Sheltonem, stoczył trudną, trzysetową batalię z Hubertem Hurkaczem. W ćwierćfinale został zdominowany przez Tommy’ego Paula, z którym przegrał również ubiegłoroczny mecz w Montrealu już w pierwszej rundzie.

Podczas spotkania z mediami po porażce w Toronto, lider rankingu przyznał, że jest świadomy tego, że nie zagrał dobrego spotkania. – Wszystko co mogę teraz zrobić to trenować, żeby się poprawić. Wciąż mam jeszcze parę tygodni przed US Open. Obecnie muszę się skupić na turnieju ATP Masters 1000 w Cincinnati. To będzie dla mnie lekcja.

20-latek przyznał, że Amerykanin jest dla niego wymagającym przeciwnikiem. – Druga porażka z rzędu z Paulem w Kanadzie? Tommy jest kompletnym zawodnikiem. Gra z nim jest zawsze trudna. Ma wielki talent, świetne uderzenia i jest bardzo szybki. Jest jednym z najlepszym tenisistów na świecie. Potrafi grać na wszystkich nawierzchniach. Muszę poprawić teraz wiele rzeczy by mieć więcej pewności w mojej grze – dodał Hiszpan.

Pierwszym przeciwnikiem Alcaraza w turnieju w Cincinnati będzie John Isner. Tommy Paul będzie z kolei pierwszym rozstawionym zawodnikiem na jego drodze.