Hurkacz przebił granicę drugiej rundy
W swoim szóstym występie w Australian Open Hubert Hurkacz zdołał przekroczyć barierę drugiej rundy. Po blisko czterogodzinnym starciu rozstawiony z „10” Polak pokonał Lorenzo Sonego 3:6, 7:6(3), 2:6, 6:3, 6:3.
Mecz w Melbourne był już siódmym, w którym obaj panowie rywalizowali w rozgrywkach ATP. Lepszym bilansem zwycięstw legitymował się Włoch, który okazywał się lepszy w czterech poprzednich starciach. Tenisista z Turynu liczył na wyrównanie swojego życiowego wyniku w Melbourne sprzed roku, zaś gracz z Wrocławia na przebicie szklanego sufitu, którym była dla niego do tej pory druga runda.
Początek pojedynku nie układał się po myśli Hurkacza. Polak już w pierwszym gemie serwisowym po podwójnym błędzie oraz popsutym forhendzie stracił podanie. Chwilę później miał co prawda szansę na błyskawiczne odrobienie straty, ale nie wykorzystał żadnego z dwóch break pointów. W kolejnym gemie wrocławianin ponownie znalazł się pod presją. Sonego wypracował trzy szanse na przełamanie, lecz po zaciętej walce na przewagi to Polak wygrał gema. W grze wrocławianina najbardziej niepokoiła spora liczba niewymuszonych błędów, niska skuteczność wygrywania piłek po drugim serwisie oraz pasywność w wymianach. Włoch z kolei umiejętnie wykorzystywał swoje największe atuty: serwis i forhend. W trzech następnych gemach serwisowych był już niezagrożony i pierwszą partię zapisał na swoim koncie.
Drugi set miał bardziej ustabilizowany początek z obu stron. W pierwszych sześciu gemach żaden z graczy nie dopuścił oponenta do choćby jednej okazji na przełamanie. Sytuacja uległa zmianie przy rezultacie 3:3. Podwójny błąd Hurkacza raz jeszcze dał break pointa rywalowi. Włoch tej szansy jeszcze nie wykorzystał, ale popsuty forhend Polaka po chwili dał mu następną. 27-latek z Turynu odważnym odwrotnym forhendem po linii wyszedł na prowadzenie. Przy stanie 5:4 miał możliwość zamknięcia seta, lecz tym razem to Polak pokrzyżował mu plany. Dobre returny, solidna defensywa i wybór odpowiednich momentów do ataku sprawiły, że za trzecią sposobnością doprowadził do remisu. W trakcie jedenastego gema mecz został na krótko przerwany przez deszcz, ale panowie już po kilku minutach wrócili do gry. Po kilku minutach o losach seta decydował tiebreak, a w nim kluczowe było „mini przełamanie” w siódmym punkcie. Sonego popełnił przy siatce błąd w ocenie piłki, która wylądowała w korcie. Przy piłce setowej Hurkacz wymusił błąd rywala. W setach zrobiło się 1-1.
Trzecia część gry zaczęła się niemal bliźniaczo do tej pierwszego seta. Znów Polak po własnym błędzie już w drugim gemie został pozbawiony serwisu. Tak samo miał też okazję, by momentalnie zniwelować deficyt, ale po długiej rozgrywce Sonego się obronił. Żywiołowo dopingowany Włoch grał aktywniej i wybierał właściwe momenty do ataku. Hurkacz za to, znów zmagał się z problemami przy drugim podaniu. Sonego prowadząc 5:2 dołożył jeszcze jedno przełamanie i to on znowu był bliżej trzeciej rundy.
Wrocławianin zareagował najlepiej jak się dało i czwartego seta rozpoczął wygraniem serwisu rywala. Wyraźnie dodało mu to pewności siebie i pozytywnie wpłynęło na jego postawę w kolejnych minutach. W grze Sonego z kolei częściej zaczęły się pojawiać błędy. Efektem tego była jego następna strata serwisu i prowadzenie Hurkacza 5:1. Włoch swoimi atakami był w stanie odrobić jedno z przełamań, ale momentalnie znów oddał serwis. Stało się więc jasne, że zwycięzcę będzie musiał wyłonić piąty set.
Decydującą rozgrywkę lepiej rozpoczął Hurkacz. Skutecznie radził sobie z serwisami rywala i był dokładniejszy w swoich zagraniach. Z minuty na minutę jego przewaga robiła się coraz większa, a Włoch sukcesywnie tracił pewność siebie, którą emanował wcześniej. Polak wygrał pierwsze trzy gemy, przez co mógł kontrolować dalszy przebieg gry. Był aktywniejszy i sprawiał wrażenie lepiej przygotowanego fizycznie do kilkugodzinnej walki na korcie. W trzech brakujących do zwycięstwa gemach wrocławianin był już prawdziwym dominatorem przy własnym podaniu. Stracił w nich łącznie jedynie trzy punkty i po trzech godzinach i 53 minutach asem zakończył całe spotkanie.
– Był to mecz rozgrywany falami. Myślę, że przygotowanie, które wykonywałem od końcówki listopada przez cały grudzień zaowocowało i choć jest już późno, to czuje się dalej pełen energii. Wiedziałem, że jeśli nie będę dopuszczał do rozrzucania się rywalowi forhendem to będę miał przewagę. Cieszę się, bo było to wywalczone zwycięstwo – powiedział Polak po meczu dla stacji Eurosport.
Przeciwnikiem Hurkacza w meczu o awans do czwartej rundy będzie rozstawiony z numerem 20 Denis Shapovalov. Kanadyjczyk w środę uporał się bez straty seta z Japończykiem Taro Danielem. Będzie to piąte spotkanie tych graczy. W trzech z nich wygrywał Hubert.
Wyniki
Druga runda singla mężczyzn:
Hubert Hurkacz (Polska, 10) – Lorenzo Sonego (Włochy) 3:6, 7:6(3), 2:6, 6:3, 6:3