Puchar Federacji. Bez Szarapowej, ale z Wozniacki! Silna obsada turnieju w Zielonej Górze

/ Kacper Kaczmarek , źródło: własne, foto: AFP

Caroline Wozniacki będzie największą gwiazdą zbliżających się rozgrywek Pucharu Federacji w Polsce. Turniej Grupy I Strefy Euroafrykańskiej w dniach 6-9 lutego odbędzie się w Zielonej Górze. Oprócz Polek i Dunek w imprezie zagrają Ukrainki, Estonki, Szwedki, Bułgarki i Rosjanki. W składzie ostatnich zabraknie Marii Szarapowej, która nie została powołana przez kapitana Sbornej Igora Andriejewa.

Biało-Czerwone wystąpią w Zielonej Górze w najmocniejszym składzie. Oprócz liderki Magdy Linette, powołanie od Dawida Celta otrzymały także Magdalena Fręch, Iga Świątek, Maja Chwalińska oraz specjalistka od debla – Alicja Rosolska.

O sile duńskiej reprezentacji stanowić będzie Caroline Wozniacki. Trzecia w światowym rankingu tenisistka oraz ubiegłoroczna zwyciężczyni Australian Open będzie największą gwiazdą turnieju w Polsce. Wozniacki powinna ściągnąć tłumy do zielonogórskiej hali. Wszak z Polską ma dużo wspólnego i dawno tu nie grała. Po raz ostatni dziewięć lat temu podczas ostatniej edycji warszawskiego turnieju WTA – Warsaw Open.
W mocnym składzie do Polski przyjadą także Ukrainki, które z Eliną Switoliną na czele mogą pokusić się o awans do II Grupy Światowej. Zwyciężczyni ubiegłorocznego Mastersa towarzyszyć będzie silna Łesia Curenko, Nadia Kiczenok oraz mniej doświadczone, ale utalentowane Dajana Jastremska i Marta Kostiuk.

W składzie Rosjanek zabrakło natomiast Marii Szarapowej, której brak powinna zrekompensować obecność Darii Kasatkiny. 21-latka z Togliatti to obecnie 10. tenisistka świata i zwyciężczyni dwóch turniejów rangi WTA. W zespole dowodzonym przez Igora Andriejewa miejsce znalazły także Anastazja Pawluczenkowa, Anastazja Potapowa, Margarita Gasparian i Natalia Wichłancewa. Pawluczenkowa to jedyna z powyższych reprezentantek Rosji, która przed czterema laty wystąpiła w meczu Polska-Rosja w Krakowie. Obie reprezentacje grały wtedy jednak na poziomie Grupy Światowej.

W Zielonej Górze zagrają także Szwedki, Bułgarki oraz Estonki, w szeregach której wystąpi nieobliczalna Anett Kontaveit. Estonka potrafi grać z zawodniczkami wyżej sklasyfikowanymi od siebie. W ubiegłym roku pokonała m.in. Caroline Wozniacki, Sloane Stephens, Petrę Kvitovą czy Angelique Kerber.

Wciąż nie wiadomo do jakich grup zostaną przydzielone poszczególne zespoły. Losowanie zaplanowano na 14 stycznia. Warto dodać, że jedynie zwycięzca rozgrywek otrzyma szansę na udział w kwietniowym barażu o Grupę Światową II.

Sydney. Kolejne zwycięstwo Kerber

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Angelique Kerber nie zwalnia tempa. We wtorek Niemka wygrała piąty pojedynek w nowym sezonie i awansowała do ćwierćfinału Sydney International. Pomyślny początek turnieju zanotowały też Sloane Stephens i Petra Kvitova.

Angelique Kerber sezon rozpoczęła tak, jak przed rokiem, w Perth podczas Pucharu Hopmana. Niemka w meczach singlowych była niepokonana, wygrywając z Alize Cornet, Garbine Muguruzą, Ashleigh Barty oraz Belindą Bencic.

„Angie” zwycięską passę kontynuuje także w Sydney, gdzie broni tytułu. Tenisistka trenująca w Puszczykowie w drugiej rundzie zmierzyła się z Camilą Giorgi. Spotkanie było zacięte, ale tylko w pierwszej partii. Włoszka miała szanse, prowadziła nawet 3:1, jednak Kerber cierpliwie grała swój tenis, co pozwoliło jej odrobić straty. W tie-breaku to Niemka przejęła kontrolę nad rozgrywką.

Druga odsłona to więcej błędów ze strony Giorgi oraz jeszcze solidniejsza gra Kerber. W efekcie „Angie” zakończyła spotkanie po prawie dwóch godzinach gry i awansowała do ćwierćfinału imprezy.

Z kolei Petra Kvitova pokonała Arynę Sabałenkę. Jest to dość zaskakujący rezultat, gdyż Białorusinka w ubiegłym tygodniu triumfowała w Shenzhen i prezentowała naprawdę solidny tenis. Dla Czeszki był to dopiero pierwszy mecz w sezonie, jednak bez problemów poradziła sobie ona z mocną rywalką. W drugiej rundzie Kvitova zagra z Su-Wei Hsieh.

Więcej powodów do radości miała rodaczka Sabałenki – Aliaksandra Sasnowicz. Białorusinka okazała się lepsza od Darii Kasatkiny, która cały czas szuka formy w nowym sezonie.
Ashleigh Barty także może zaliczyć dzień do udanych. Australijka łatwo pokonała Jelenę Ostapenko i w kolejnym meczu skrzyżuje rakiety z turniejową „jedynką” Simoną Halep.

Nieco więcej problemów z awansem miała Sloane Stephens. Amerykanka przegrała partię otwarcia do zera z Jekateriną Alexandrową. Następne odsłony mistrzyni US Open 2017 musiała rozstrzygnąć w tie-breakach. Na szczęście dla niej zwycięskich.


Wyniki

Druga runda singla:

Angelique Kerber (Niemcy, 2) – Camila Giorgi (Włochy) 7:6 (3), 6:2

Pierwsza runda singla:

Sloane Stephens (USA, 4) – Jekaterina Alexandrowa (Rosja, Q) 0:6, 7:6 (3), 7:6 (3)
Petra Kvitova (Czechy, 5, WC) – Aryna Sabałenka (Białoruś) 6:1, 7:5
Aliaksandra Sasnowicz (Białoruś, Q) – Daria Kasatkina (Rosja, 8) 6:1, 6:4
Ashleigh Barty (Australia) – Jelena Ostapenko (Łotwa) 6:3, 6:3
Su-Wei Hsieh (Tajwan) – Danielle Collins (USA, Q) 7:6 (4), 6:3
Priscilla Hon (Australia, Q) – Tatjana Maria (Niemcy, LL) 6:3, 7:6 (4)

Hobart. Cenne zwycięstwo Magdy Linette. Ćwierćfinał na wyciągnięcie ręki

/ Kacper Kaczmarek , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette od zwycięstwa 3:6, 6:2, 6:4 nad Marią Sakkari rozpoczęła zmagania w turnieju głównym w Hobart. Kwalifikantka z Polski jest już w 1/8 finału, w której zmierzy się z inną kwalifikantką – Greetje Minnen z Belgii.

Dla Linette to już druga impreza rangi International w nowym sezonie. Pierwsze zwycięstwo w głównej drabince zawodów WTA przyszło jednak dopiero w Hobart. Wcześniej poznanianka nieskutecznie próbowała się przebić przez kwalifikacje do turnieju w chińskim Shenzhen, przegrywając już w pierwszym meczu z Rumunką Soraną Cirsteą.

W Hobart 26-lenia Polka rozegrała już dwa spotkania – w sobotę bez problemów uporała się z Australijką Seone Mendez, a w niedzielę wyszła zwycięsko z ponad 3-godzinnego starcia przeciw Katerynie Kozłowej z Ukrainy.

Z Marią Sakkari Polka zmierzyła się po raz pierwszy w karierze. Rywalka nie należała jednak do najłatwiejszych. W poprzednim sezonie Greczynka ogrywała takie tuzy jak: Williams, Pliszkova, czy Szarapowa, a w Hobart grała dodatkowo z „czwórką” przy nazwisku.

O wyniku pierwszej partii wtorkowego spotkania w głównej mierze zdecydowała dyspozycja serwisowa. Linette, szczególnie na początku meczu, nie potrafiła przeciwstawić się potężnym returnom Greczynki, przez co już w czwartym gemie musiała bronić aż trzech szans na przełamanie. Wybroniła się skutecznie, ale sztuki nie powtórzyła kilka minut później i przy stanie 3-2 przegrała gema przy własnym podaniu. Przewaga ta wystarczyła Greczynce, by bezpiecznie „dowieźć” partię do końca.

W drugiej odsłonie gra naszej reprezentantki zdecydowanie się poprawiła. Linette celnie serwowała i skutecznie wywierała presję na przeciwniczce, którą coraz mocniej irytowała sytuacja na korcie. Polka konsekwentnie rozrzucała rywalkę po liniach i kontynuowała świetną grę w ofensywie, a Greczynka zamiast próbować się przeciwstawić, rzucała rakietą na lewo i prawo. Zrezygnowana Sakkari grała nonszalancko i często wybierała nieodpowiednie kierunki. Siódmego gema oddała praktycznie bez walki, a w kolejnym Polka dopełniła dzieła i zgarnęła drugiego seta.

Finałową partię lepiej ponownie rozpoczęła Polka. Linette kontynuowała świetną grę z poprzedniej odsłony, ale rywalka dzielnie dotrzymywała jej kroku. Do stanu 4-4 obie zawodniczki skutecznie broniły gemów przy swoim serwisie, a pierwszy break point przyszedł dopiero w dziewiątym gemie. W najważniejszych momentach Sakkari ponownie nie wytrzymywała jednak napięcia. Ostatecznie Polki nie przełamała, a chwilę później skapitulowała przy własnym podaniu.

Awansując do drugiej rundy, Linette poprawiła ubiegłoroczny rezultat w Hobart. Przed rokiem poznanianka odpadła tu już w pierwszej rundzie, przegrywając w pierwszym spotkaniu z Chinką Shuai Zhang. O ćwierćfinał tegorocznej imprezy Polka powalczy z Greetje Minnen. Belgijka w rankingu WTA zajmuje 346. miejsce, a w pierwszej rundzie australijskiej imprezy pokonała Katerynę Kozłową – tą samą, którą w drugiej rundzie eliminacji pokonała Magda Linette. Ukrainka dostała się jednak do głównej drabinki jako „lucky looser” wskutek wycofania się Yafan Wang z Chin.

Z imprezą pożegnało się już pięć najwyżej rozstawionych zawodniczek. W zawodach nie ma już m.in. Francuzki Caroliny Garcii, Rumunki Mihaeli Buzarnescu czy Rosjanki Anastazji Pawluczenkowej. Na placu boju wciąż jest turniejowa „szóstka” – Alize Cornet, która może być rywalką Linette w meczu o półfinał.


Wyniki

Pierwsza runda singla:
M. Linette (Polska) – M. Sakkari (Grecja, 4) 3:6, 6:2, 6:4

Auckland. Kubot i Zeballos muszą jeszcze poczekać na pierwsze zwycięstwo

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Argentyńczyk Horacio Zeballos nie zdołali awansować do ćwierćfinału turnieju gry podwójnej w Auckland. Para rozstawiona z numerem cztery uległa 6:7(5), 6:2, 7:10 półfinalistom zeszłorocznego Australian Open, Benowi McLachlanowi i Janowi-Lennardowi Struffowi. 

Przed Łukaszem Kubotem trudny czas, ponieważ jego dotychczasowy partner, Marcelo Melo doznał kontuzji pleców. Na razie nie wiadomo, kiedy Brazylijczyk wróci do gry, ale na pewno nie zobaczymy go w Australian Open. W pierwszym w sezonie turnieju wielkoszlemowym Kubot połączy siły z Horacio Zeballosem. W ramach przygotowań do tej imprezy Polak i Argentyńczyk udali się razem do Auckland. Niestety pierwszy mecz w Nowej Zelandii okazał się dla nich również ostatnim.

Co prawda, Kubot i Zeballos ani razu nie dali się przełamać, ale nie przełożyło się to na korzystny rezultat. O losach pierwszego seta zadecydował bowiem tie-break. Polsko-argentyńska para dwukrotnie odrobiała w nim stratę mini-przełamania, ale na trzecią pogoń było już za późno i to McLachlan ze Struffem wygrali 7-5. W drugim secie Japończyk i Niemiec obniżyli jednak loty i od stanu 2:1 przegrali pięć gemów z rzędu. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był więc super tie-break.

Decydująca rozgrywka rozpoczęła się po myśli rywali, którzy szybko objęli trzypunktowe prowadzenie (4:1). Przed drugą zmianą stron udało się jednak odrobić straty i przez moment to Kubot z Zeballosem byli odrobinę bliżej zwycięstwa (6:5). Ostatnie słowo należało jednak do półfinalistów zeszłorocznego Australian Open (w ćwierćfinale pokonali Kubota i Melo), którzy zdobyli punkt przy podaniu naszego reprezentanta, a następnie za sprawą dobrych serwisów Struffa doprowadzili do zwycięstwa 7:6(5), 2:6, 10:7.

Kolejny start Kubota i Zeballosa to Australian Open. Pierwszy mecz powinni rozegrać w przyszłą środę lub czwartek. 


Wyniki

Pierwsza runda debla:
B. McLachlan, J-L. Struff (Japonia, Niemcy) – Ł. Kubot, H. Zeballos (Polska, Argentyna, 4) 7:6(5), 2:6, 10:7

Sydney. Udany początek Rosolskiej

/ Mateusz Geisler , źródło: własne, foto: AFP

Alicja Rosolska i Eri Hozumi awansowały do ćwierćfinału turnieju gry podwójnej w Sydney. Polka i Japonka pokonały 7:5, 6:3 Oksanę Kałasznikową i Tatianę Marię.

Alicja Rosolska powtórzyła tym samym wynik z Brisbane, gdzie inaugurowała sezon. Wówczas wraz z Hozumi awansowały do ćwierćfinału, a w nim nie do przejścia okazały się Gabriela Dabrowski i Xu Yifan. Tym razem ich rywalkami w meczu o półfinał będą Anna-Lena Groenefeld i Vania King.

Co ciekawe, Niemka i Amerykanka już raz przeszkodziły Rosolskiej w Australii. W 2009 roku, Groenefeld i King okazały się lepsze w finale turnieju w Brisbane. Wówczas Rosolska tworzyłą duet z Klaudią Jans-Ignacik.

Mecz pierwszej rundy to nerwowy początek i wzajemne przełamania w pierwszym secie, zakończone sukcesem „naszej” pary. W drugim polsko-japoński duet potwierdził swoje możliwości i pewnie prowadził grę. Rywalki dwukrotnie straciły podanie, a same nie wypracowały sobie żadnej szansy na odrobienie strat. Całe spotkanie trwało godzinę i pięć minut.

Dla warszawianki to dopiero drugi wspólny występ z Japonką, finalistką ubiegłorocznego Rolanda Garrosa. Pozostaje mieć nadzieję, że każdy kolejny mecz będzie działać na ich korzyść, a zdobywane wspólne doświadczenie procentować.


Wyniki

Pierwsza runda debla:
E. Hozumi, A. Rosolska (Japonia, Polska) – O. Kałasznikowa, T. Maria (Gruzja, Niemcy) 7:5, 6:3

Australian Open. Fręch nie powtórzy sukcesu z ubiegłego roku

/ Mateusz Geisler , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch przegrała w pierwszej rundzie eliminacji Australian Open z Anną Zają. Nie powtórzy więc wyniku z ubiegłego roku, gdy awansowała do turnieju głównego.

Łodzianka, ze względu na ranking, była faworytką spotkania. Klasyfikowana jest obecnie na 154. miejscu, a jej rywalka znajduje się 60 pozycji niżej. Zawodniczki spotkały się ze sobą wcześniej dwa razy: trzy lata temu w szwedzkim Ystad lepsza okazała się Polka, natomiast dwa lata temu we francuskim Crossy-Beaubourg rewanż wzięła Niemka.

Dzisiejsze spotkanie to spore problemy łodzianki z utrzymaniem własnego serwisu. W pierwszym secie straciła je dwukrotnie, ani razu nie stwarzając zagrożenia dla podania Niemki. Druga partia rozpoczęła się od najdłuższego gema meczu. Zawodniczki rozegrały w nim 25 punktów, Fręch szczęśliwie utrzymała serwis i w następnym gemie była krok od przełamania rywalki. Niestety Zaja obroniła dwa breakpointy i pozostała w kontakcie. Od stanu 3:3, Polka nie zdobyła już gema i po godzinie i 29 minutach pożegnała się z turniejem.

Porażka z Zają oznacza nie tylko koniec marzeń o podboju Melbourne, ale również spory spadek w rankingu. Polka w ubiegłym sezonie pomyślnie przeszła przez kwalifikacje, a w pierwszej rundzie dzielnie walczyła z Carlą Suarez Navarro. Tym samym łodzianka straci 48 rankingowych punktów.


Wyniki

pierwsza runda kwalifikacji:
Anna Zaja (Niemcy) – Magdalena Fręch (Polska) 6:2, 6:3

Australian Open. Zwycięski dreszczowiec Świątek!

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: Artur Rolak

Iga Świątek od bardzo cennego zwycięstwa rozpoczęła eliminacje do wielkoszlemowego Australian Open. Polka po szalonym meczu pokonała rozstawioną z numerem sześć Olgę Danilović 1:6, 7:6(4), 7:5!

Dla Igi Świątek eliminacje Australian Open są debiutem, jeśli chodzi o seniorski turniej wielkoszlemowy. 17-latka w Melbourne miała okazję trenować z zeszłoroczną triumfatorką, Caroline Wozniacki, lecz pierwszy prawdziwy test nadszedł w meczu z rozstawioną z numerem sześć Olgą Danilović. Serbka jest rówieśniczką Świątek, przegrała z nią (choć po kreczu) w czasach juniorskich, a na koncie ma już triumf w turnieju WTA.

Mimo niższej pozycji w rankingu przez wielu to Polka uważana była za faworytkę. W pierwszej partii u Świątek było jednak widać duży stres. Po 25 minutach było już po sprawie, a wynik nie napawał optymizmem, bo po dwóch przełamaniach nasza tenisistka przegrała 1:6.

Później było już na szczęście zdecydowanie lepiej. W piątym gemie drugiego seta warszawianka zdobyła pierwszego breaka. Potem prowadziła już 5:3 i miała setbola przy podaniu rywalki. Nie wykorzystała go, a po chwili sama straciła serwis i o wszystkim decydował tiebreak. Świątek zaczęła go od wygrania pierwszych pięciu piłek i zwyciężyła 7-4.

Trzecia odsłona miała bardzo podobny przebieg. Polka przełamała rywalkę i była o krok od zwycięstwa w całym meczu, by znów stracić podanie przy stanie 5:3. Co gorsza, przy wyniku 5:5 Danilović miała jeszcze jednego break pointa i wydawało się, że odwróci losy meczu na swoją korzyść. Świątek tym razem się jednak wybroniła, wygrała gema, a w kolejnym zdobyła przełamanie, wygrywając tym samym cały mecz 1:6, 7:6(4), 7:5!

Aby znaleźć się w głównej drabince Australian Open, Polka musi jeszcze wygrać dwa spotkania. Teraz zmierzy się z Alioną Boisovą Zadoinov z Hiszpanii.


Wyniki

Pierwsza runda eliminacji:
Iga Świątek (Polska) – Olga Danilović (Serbia, 6) 1:6, 7:6(4), 7:5

Canberra. Najlepszy junior świata ograny przez Hurkacza

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz od zwycięstwa rozpoczął udział w challengerze w Canberze. Rozstawiony z numerem dwa Polak ograł najlepszego juniora na świecie. O ćwierćfinał zagra z Tak-Khunnem Wangiem.

Po niezbyt udanym występie w indyjskim Pune Hubert Hurkacz powrócił na chwilę na poziom challengerów – w zawodach w Canberze został rozstawiony z numerem dwa, dzięki czemu w pierwszej rundzie miał "wolny los". W drugim meczu trafił na Chuna Hsina Tsenga, który w światowym rankingu notowany jest co prawda dopiero w piątej setce, lecz do niedawna skupiał się jeszcze na karierze juniorskiej. W zeszłym sezonie był w finale Australian Open w singlu chłopców, a potem triumfował na Roland Garros i Wimbledonie.

To Hurkacz był jednak zdecydowanym faworytem. W pierwszym secie bardzo dobrze serwował – ani razu nie musiał bronić nawet break pointa. Sam Polak miał dwie szanse na przełamanie w szóstym gemie, lecz ich nie wykorzystał. Później okazja nadarzyła się przy stanie 5:4, więc wrocławianin miał jednocześnie piłkę setową, którą zamienił na wygraną w całej partii.

Druga odsłona była już zdecydowanie bardziej wyrównana. Tym razem Tajwańczyk rozpoczął od przełamania, ale Hurkacz natychmiast odrobił straty. Tseng się jednak nie poddawał, zdobył kolejnego breaka i prowadził już 4:2, lecz od tego momentu to Polak dominował na korcie. Wygrał cztery kolejne gemy oraz cały mecz – 6:4, 6:4.

Tym samym turniejowy numer dwa awansował do trzeciej rundy. W niej czeka rozstawiony z "piętnastką" Francuz Tak-Khunn Wang. Nasz tenisista znów będzie więc faworytem – to spotkanie odbędzie się w nocy z wtorku na środę polskiego czasu.


Wyniki

Druga runda singla:
Hubert Hurkacz (Polska, 2) – Chun Hsin Tseng (Tajwan) 6:4, 6:4