Mauresmo poprowadzi Pouille’a do sukcesów?

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne / New York Times, foto: AFP

Po niemal trzech latach przerwy Amelie Mauresmo wraca do trenowania gwiazd tenisa. Była liderka rankingu WTA w ostatniej chwili postanowiła zrezygnować z funkcji kapitana reprezentacji w Pucharze Davisa, by pomóc jej członkowi – Lucasowi Puille’owi.

Ubiegły sezon, mimo braku powodzenia w Australian Open, zaczął się dla Lucasa Pouille’a obiecująco. Francuz wygrał w lutym turniej w Montpellier, a zaraz potem doszedł do finałów w Marsylii i Dubaju. Na początku marca po raz pierwszy w karierze znalazł się w najlepszej “10” rankingu ATP. Tym samym został piątym aktywnym francuskim tenisistą, który na pewnym etapie kariery znalazł się w ścisłej czołówce (obok Richarda Gasqueta, Gillesa Simona, Gaela Monfilsa i Jo-Wilfrieda Tsongi). Francuscy kibice zaczęli pokładać w nim nadzieje na wyczekiwany od 35 lat wielkoszlemowy triumf. Albo przynajmniej na powtórzenie wyniku Tsongi z Australian Open 2008 i występ w finale.

Jednakże dalsza część sezonu nie była kolorowa dla 24-latka. Forma niespodziewanie szybko przeminęła. Pouille miał problem z wygraniem więcej niż dwóch meczów z rzędu. Narastała w nim irytacja i niechęć do gry w tenisa. Rozważał nawet wcześniejsze zakończenie sezonu, jednak nie zdecydował się na to, gdyż chciał wystąpić przed własną publicznością w finale Pucharu Davisa z Chorwacją. Niedługo przed tym wydarzeniem zakończył współpracę z trenującym go przez sześć ostatnich lat Emmanuelem Planque’iem. W starciu z Chorwacją pierwotnie nie był przewidziany do gry, jednak po tym jak Jeremy Chardy łatwo uległ Bornie Czoriciowi w meczu otwarcia, a w niedzielę miał się zmierzyć z silniejszym Marinem Cziliciem o podtrzymanie nadziei Francuzów, będący kapitanem Yannick Noah zdecydował się na wystawienie w tym spotkaniu Poullie’a. Zaskoczenia nie było, reprezentant gospodarzy przegrał w trzech setach, jednak fakt, że pojawił się podczas finału, był bardzo istotny z innego powodu.

Następnego dnia tenisista, który zajmował już nie 10., a 32. miejsce w rankingu, spotkał się z byłą liderką rankingu WTA Amelie Mauresmo. Triumfatorka Australian Open i Wimbledonu 2006 nie była w Lille tylko po to, by dopingować swoich rodaków. Od nowego roku miała objąć funkcję kapitana reprezentacji Francji w Pucharze Davisa. Żadna kobieta wcześniej nie zajmowała tego stanowiska.

Podczas rozmowy nawiązali nić porozumienia. Mauresmo zauważyła, że Pouille jest bardzo ambitnym zawodnikiem, który w ostatnim czasie się pogubił. Tymczasem on sam – pierwszy raz od dłuższego czasu – poczuł, że ktoś w niego wierzy. Będący bez trenera tenisista sam złożył utytułowanej rodaczce propozycję zostania trenerką.

Decyzja nie była dla Mauresmo łatwa. Jeszcze nie zdążyła objąć reprezentacji w Pucharze Davisa, a już musiała podjąć wybór, czy w ogóle to zrobi. Prawdopodobnie nie zdecydowałaby się na rezygnację z tego stanowiska, gdyby nie nowa formuła rozgrywania turnieju od tego sezonu. Mauresmo doszła do wniosku, że przy nowej formule turnieju funkcja kapitana nie jest już tak ważna i kusząca. Nie skrytykowała bezpośrednio (jak to zrobiło wielu innych) rewolucyjnego sposobu rozgrywania turnieju w grupie światowej, jednak zaznaczyła, że nie jest to do końca to samo, o czym marzyła.

W związku z tym postanowiła przystać na propozycję Pouille’a. Doświadczenie trenerskie już wcześniej zdobyła i to nie tylko z kobietami, Wiktorią Azarenką czy Marion Bartoli. Jej pierwszym podopiecznym, choć krótko, bo tylko podczas trawiastych turniejów w 2010 roku, był Michael Llodra. Od czerwca 2014 trenowała natomiast samego Andy’ego Murray’a. Współpraca ta, choć często krytykowana, nie była pozbawiona sukcesów. W 2015 Szkot dotarł do finału Australian Open, gdzie przegrał z Novakiem Dżokoviciem. Pod jej opieką mistrz olimpijski odniósł też swoje pierwsze sukcesy na kortach ziemnych. Wygrał między innymi turniej Masters w Madrycie, a także pierwszy raz w karierze pokonał na tej nawierzchni Rafaela Nadala. Współpracę zakończyli w maju 2016 roku. Od tamtego czasu Mauresmo nie miała podopiecznego. Aż do teraz.

Podobnie jak wtedy, gdy trenowała Murray’a, tak i teraz Mauresmo jest jedyną kobietą (bez rodzinnych powiązań z podopiecznym) trenującą zawodnika z czołowej setki rankingu ATP. Pierwsze spotkania tego sezonu w wykonaniu jej zawodnika nie zapowiadały jeszcze niczego dobrego. Pouille przegrał wszystkie trzy mecze w ramach Pucharu Hopmana. W pierwszej rundzie turnieju w Sydney został rozbity 2-6 3-6 przez Rosjanina Andrieja Rublowa. Nie można jednak oczywiście oceniać pracy trenerki po dwóch turniejach. Tym bardziej, że Puchar Hopmana ma wiele cech zawodów pokazowych.

W końcu przyszedł czas na prawdziwy sprawdzian, czyli Australian Open. Jak dotąd najmniej lubiany przez Francuza z turniejów wielkoszlemowych. Jeszcze nigdy wcześniej nie przebrnął tu bowiem pierwszej rundy. Tym razem udało się. I to pewnie – wygrał z Michaiłem Kukuszkinem z Kazachstanu 6-1 7-5 6-4. W drugiej rundzie już tak łatwo nie było, ale i Maximilian Marterer z Niemiec musiał przełknąć gorycz porażki, gdyż wynik jego spotkania z Pouillem to 7-6(8) 7-6(8) 5-7 6-4 na korzyść Francuza. Kolejnym rywalem będzie grający z ,,dziką kartą" Australijczyk Alexei Popyrin, który dziś skorzystał na problemach zdrowotnych Dominica Thiema. Wydaje się, że zdrowego i nabierającego pewności siebie pod opieką Mauresmo Pouille’a, “lokals” nie zatrzyma.

Australian Open. Krecz Thiema, kłopoty Zvereva

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Już na drugim meczu tegoroczną przygodę z Australian Open zakończył Dominic Thiem. Dalej grają za to Novak Dżoković oraz Alexander Zverev. Ten drugi musiał się jednak sporo namęczyć, aby wygrać z Jeremym Chardym.

Za nami wszystkie spotkania drugiej rundy singla w tegorocznym Australian Open. Na koniec sypnęło nieco niespodziankami. Za takie z pewnością należy bowiem uznać porażki Philippa Kohlschreibera oraz Gillesa Simona. Ten pierwszy w pięciu setach przegrał z Joao Sousą, drugi ku uciesze gospodarzy nie zdołał ograć Alexa Bolta. Notowany w drugiej setce światowego rankingu Australijczyk obronił cztery piłki meczowe w czwartej partii (w tym dwie przy podaniu Simona), a w piątej niesiony dopingiem pokonał Francuza.

W trzeciej rundzie Bolta czeka kolejne duże wyzwanie, bo po drugiej stronie siatki stanie rozstawiony z numerem cztery Alexander Zverev. Niemiec w Australii nie przeszedł jeszcze tej fazy rozgrywek, a niewiele brakowało, aby tym razem się do niej nie dostał. Bardzo trudne warunki Zverevovi postawił bowiem Jeremy Chardy, lecz ostatecznie to Niemiec okazał się lepszy w decydującej partii.

Dominic Thiem końcówki poprzedniego i początku obecnego sezonu z pewnością nie zaliczy do udanych. Austriak przegrywa większość z ostatnich pojedynków, a na przeszkodzie stają mu problemy zdrowotne. W meczu z Alexeiem Popyrinem od początku nie poruszał się po korcie tak, jak do tego przyzwyczaił. Gdy w końcówce pierwszej partii dał się przełamać, połamał doszczętnie rakietę. W drugim secie wcale nie było jednak lepiej, a gdy w trzeciej odsłonie Popyrin prowadził 2:0, Thiem zdecydował się na poddanie meczu.

Australijczycy mają więc powody do radości, a Popyrin w meczu trzeciej rundy z Lucasem Poulliem nie będzie raczej bez szans. Francuz ograł w czterech setach Maximiliana Marterera. Bez straty seta do dalszej fazy turnieju awansowali Filip Krajinović, Daniił Miedwiediew i Denis Shapovalov, w czterech partiach wygrał za to David Goffin.

Na koniec dnia na Rod Laver Arena zagrali Novak Dżoković i Jo-Wilfried Tsonga. Jedenaście lat temu na tym samym korcie grali w finale, a Serb odniósł pierwszy wielkoszlemowy triumf. Teraz marzy o siódmym zwycięstwie, Tsonga wraca natomiast do formy po kontuzji. "Nole" udowodnił, że obecnie obu dzieli naprawdę spora różnica i zwyciężył 6:4, 7:5, 6:4. W sobotę zagra z Shapovalovem.


Wyniki

Druga runda singla:
Novak Dżoković (Serbia, 1) – Jo-Wilfired Tsonga (Francja, WC) 6:3, 7:5, 6:4
Alexander Zverev (Niemcy, 4) – Jeremy Chardy (Francja) 7:6(5), 6:4, 5:7, 6:7(6), 6:1
Alexei Popyrin (Australia, WC) – Dominic Thiem (Austria, 7) 7:5, 6:4, 2:0 i krecz
Daniił Miedwiediew (Rosja, 15) – Ryan Harrison (USA) 6:3, 6:3, 6:3
David Goffin (Belgia, 21) – Marius Copil (Rumunia) 5:7, 7:5, 6:2, 6:4
Denis Shapovalov (Kanada, 25) – Taro Daniel (Japonia) 6:3, 7:6(2), 6:3
Lucas Pouille (Francja, 28) – Maximilian Marterer (Niemcy) 7:6(8), 7:6(8), 5:7, 6:4
Alex Bolt (Australia, WC) – Gilles Simon (Francja, 29) 2:6, 6:4, 4:6, 7:6(8), 6:4
Joao Sousa (Portugalia) – Philipp Kohlschreiber (Niemcy, 32) 7:5, 4:6, 7:6(4), 5:7, 6:4
Filip Krajinović (Serbia) – Jewgienij Donskoj (Rosja) 6:4, 7:6(8), 7:6(2)

 

Iga Świątek nominowana do nagrody Najlepszego Sportowca Warszawy

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Peter Figura

Iga Świątek może zostać laureatką 29. Plebiscytu na Najlepszych Sportowców Warszawy. 17-letnia tenisistka została nominowana w kategorii ,,Najpopularniejszy Sportowiec Roku". O głosy kibiców walczy m.in. z siatkarzem Bartoszem Kwolkiem i młociarką Anitą Włodarczyk. Z kolei turniej Warsaw Sports Group Open kandyduje do nagrody w kategorii ,,Sportowa Impreza Roku".

Świątek obecność w gronie nominowanych zawdzięcza przede wszystkim sukcesowi na kortach Wimbledonu. Przypomnijmy, że Polka nie miała sobie równych w turnieju singlowym dziewcząt do lat 18 i sięgnęła po prestiżowe trofeum. Doskonale radziła sobie również w zawodowych turniejach. Sezon zakończyła w drugiej setce rankingu WTA. 

Głosowanie na Najpopularniejszego Sportowca Roku potrwa do 10 lutego. O jego końcowym wyniku decydują wyłącznie głosy internautów. Głos można oddać w tym miejscu.

Nominowany do nagrody za ,,Sportową Imprezę Roku" został turniej Warsaw Sports Group Open. – Turniej został stworzony z myślą o młodych polskich tenisistkach reprezentujących barwy Legii Warszawa i nie tylko. Było to wydarzenie międzynarodowe, któremu przyświecał cel popularyzacji tenisa wśród lokalnej społeczności. Turniej odbył się na kortach Klubu Tenisowego Warszawianka, gdzie zjawiły się zawodniczki z całego świata, by powalczyć o triumf w największym w tym roku w Polsce kobiecym turnieju tenisowym – możemy przeczytać na stronie głosowania.

 

Australian Open. Świetna postawa Martyny Kubki w eliminacjach

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Warsaw Sports Group

Tylko siedem gemów straciła Martyna Kubka w dwóch meczach kwalifikacyjnych do juniorskiego Australian Open. Dwa okazałe zwycięstwa zaowocowały awansem do turnieju głównego. Równie dobrze nie poszło niestety Piotrowi Pawlakowi. Z kolei Stefania Rogozińska Dzik i Wojciech Marek mają zapewnione miejsca w drabinkach głównych. 

Kubka do tej pory pozostawała w cieniu koleżanek ze swojego rocznika – Igi Świątek, Mai Chwalińskiej czy wspomnianej już Stefanii Rogozińskiej Dzik. O wymienionej trójce głośno zrobiło się w październiku 2016 roku, kiedy zdobyły dla Polski juniorski Puchar Federacji. Kubka tak spektakularnego sukcesu nie ma na koncie, ale wszystko przed nią. 

Tenisistka z Zielonej Góry w najlepszy możliwy sposób rozpoczęła zmagania w juniorskich Wielkich Szlemach. Miejsce tuż za pierwszą setką rankingu ITF pozwoliło jej wystartować w eliminacjach Australian Open. W pierwszej rundzie Kubka pokonała 6:2, 6:2 reprezentantkę gospodarzy, Tinę Nadinę Smith, a w kolejnym meczu wygrała 6:1, 6:2 z Amerykanką Sashą Wood. 

Teraz przed naszą juniorką czas oczekiwania na rywalkę w turnieju głównym. Drabinki nie zostały jeszcze bowiem rozlosowane. Oprócz Kubki na poznanie rywali czekają Stefania Rogozińska Dzik i Wojciech Marek, którzy mieli zapewnione miejsce w turniejach głównych. 

W eliminacjach przepadł natomiast Piotr Pawlak. Tenisista z Warszawy uległ 4:6, 5:7 Khololwamowi Montsiemu z RPA. 

 


Wyniki

II runda eliminacji dziewcząt:
Martyna Kubka (Polska, 5) – Sasha Wood (USA) 6:1, 6:2

I runda eliminacji dziewcząt:
Martyna Kubka (Polska, 5) – Tina Nadine Smith (Australia) 6:2, 6:2

I runda eliminacji chłopców:
Khololwam Montsi (RPA, 14) – Piotr Pawlak (Polska) 6:4, 7:5 

Australian Open. Ciąg dalszy kłopotów Halep, a przed nią starcie z Williams

/ Jakub Karbownik , źródło: własne, foto: AFP

Simona Halep nie bez kłopotów zameldowała się w trzeciej rundzie Australian Open. Tym razem liderce rankingu WTA seta urwała Sofia Kenin. Na drodze finalistki ubiegłorocznej edycji australijskiej imprezy stanie teraz Venus Williams.

Simona Halep ma za sobą kolejny trzysetowy pojedynek w drodze po obronę punktów za ubiegłoroczny finał. Po tym jak na otwarcie zmagań Rumunka walczyła na pełnym dystansie z Kaią Kanepi, w czwartek jeszcze większy opór postawiła jej Sofia Kenin. Liderka rankingu prowadziła już z Amerykanką 6:3, 3:0, ale pozwoliła rywalce wyjść na prowadzenie w decydującej partii 4:2. Ostatnie słowo należało jednak do Rumunki, która po 151 minutach gry zameldowała się w trzeciej rundzie.

Każdy ciężki mecz to dla mnie dobra lekcja. Jestem gotowa na to, aby rozgrywać trzygodzinne pojedynki, taki jak ten dzisiejszy, nawet jeżeli nie jestem w 100% przygotowana do turnieju. Jednak każdego dnia czuje się coraz lepiej – oceniła swoją dyspozycję w pierwszej lewie Wielkiego Szlema Halep, na którą teraz czeka spotkanie z Venus Williams.

Amerykanka stoczyła w czwartek zacięty pojedynek z Alize Cornet. Francuzka walczyła z rywalką zaciekle przez pierwsze dwa sety. W rozstrzygającej partii Francuza nie miała już jednak sił i zdobyła jedynie dziewięć punktów. Starsza z sióstr Wiliams w kolejnej rundzie zagra z liderką rankingu, z którą ma korzystny bilans spotkań. Z dwóch ostatnich spotkań zwycięsko wyszła jednak Halep. 

To będzie ciężkie spotkanie, ale na pewno niewiele wymian będzie długich. Punkty będą rozstrzygane dość szybko. Venus to wielka mistrzyni i każde spotkanie z nią to dla mnie ogromne wyzwanie – oceniła Halep.

Znakomitą formę prezentuje w Melbourne Serena Williams. Amerykanka, która sezon rozpoczęła od występu w Pucharze Hopmana, w pierwszej rundzie imprezy rozgrywanej w Melbourne Park oddała rywalce dwa, a w meczu drugiej rundy cztery gemy. Była liderka rankingu WTA odprawiła Eugenie Bouchard i poprawiła bilans spotkań z Kanadyjką na 3:0.

W kolejnej rundzie rywalką młodszej z sióstr Williams będzie Dajana Jastremska, która w trzech setach pokonała Carlę Suarez Navarro. Awans do dalszych gier uzyskała w czwartek również Naomi Osaka. Rozstawiona z numerem cztery Japonka wygrała z Tamarą Zidanszek. Słowenka w drugiej partii prowadziła 4:2, ale nie potrafiła doprowadzić do trzeciego seta. Kolejną rywalką Osaki będzie Su-Wei Hsieh, która pokonała Laurę Siegemund.


Wyniki

Druga runda singla:
Simona Halep (Rumunia, 1) – Sofia Kenin (USA) 6:3, 6:7(5), 6:4
Naomi Osaka (Japonia, 4) – Tamara Zidanszek (Słowenia) 6:2, 6:4
Elina Svitolina (Ukraina, 6) – Viktoria Kuzmova (Rosja) 6:4, 6:1
Karolina Pliszkova (Czechy, 7) – Madison Brengle (USA) 4:6, 6:1, 6:0
Elise Mertens (Belgia, 12) – Margarita Gasparjan (Rosja) 6:1, 7:5
Anastazija Sevastova (Łotwa, 13) – Bianca Andreescu (Kanada, Q) 6:3, 3:6, 6:2
Serena Williams (USA, 16) – Eugenie Bouchard (Kanada) 6:2, 6:2
Madison Keys (USA, 17) – Anastazija Potapova (Rosja) 6:3, 6:4
Garbine Muguruza (Hiszpania, 18) – Johanna Konta (Wielka Brytania) 6:4, 6:7(3), 7:5
Qiang Wang (Chiny, 21) – Aleksandra Krunić (Serbia) 6:2, 6:2
Dajana Jastremska (Ukraina) – Carla Suarez Navarro (Hiszpania, 23) 6:3, 3:6, 6:1
Su-Wei Hsieh (Tajwan, 28) – Laura Siegemund (Niemcy) 6:3, 6:4
Venus Williams (USA) – Alize Cornet (Francja) 6:3, 4:6, 6:0
Shuai Zhang (Chiny) – Kristyna Pliszkova (Czechy) 6:3, 7:5
Timea Bacsinszky (Szwajcaria) – Natalia Vikhlyantseva (Rosja, Q) 6:2, 7:5
Camila Giorgi (Włochy, 27) – Iga Świątek (Polska, Q) 6:2, 6:0

Australian Open. Udane otwarcie Rosolskiej i Hozumi

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Peter Figura

Z początkiem obecnego sezonu Alicja Rosolska stworzyła parę z Japonką Eri Hozumi. Obie zawodniczki w ubiegłym roku notowały najlepsze wyniki w karierach, więc w nowy sezon z pewnością wchodzą z nadziejami na kolejne sukcesy. W poprzedzającym Australian Open turnieju w Sydney dotarły do finału. Dziś, po niełatwym meczu, wykonały pierwszy krok w stronę dobrego wyniku w Melbourne.

Rywalkami polsko-japońskiej pary w pierwszej rundzie były Niemka Andrea Petkovic i Portorykanka Monica Puig. Biorąc pod uwagę, iż jest to duet złożony ze specjalistek od gry pojedynczej, jak i fakt, że Petkovic miała w Australii problemy zdrowotne (zasłabła w meczu pierwszej rundy singla z Rumunką Iriną-Camelią Begu), to Rosolska i Hozumi odegrywały w tym spotkaniu rolę faworytek.

Jednakże w pierwszych minutach po wyjściu na kort to duet niemiecko-portorykański prezentował się lepiej. Przewaga nie była szczególnie wyraźna, jednak zaowocowała przełamaniem na 3-1. Chwilę później, przy wyniku 4-2 na korzyść Petkovic i Puig, rozpadało się nad kortami w Melbourne. Spowodowało to przerwę w meczu, trwającą nieco ponad godzinę.

Po niej obraz gry nie odmienił się znacznie, ale to Rosolska i Hozumi zaczęły grać nieco lepiej od rywalek. Zaraz po powrocie na kort Polka i Japonką zdobyły powrotnego breaka. Niedługo później to jednak Petkovic i Puig serwowały po zakończenie partii wynikiem 6-4, lecz finalistki z Sydney skutecznie się obroniły. Końcówka seta należała już do Polki i Japonki. Wygrały cztery gemy z rzędu i po wykorzystaniu szóstego z wywalczonych setboli mogły się cieszyć z wygrania otwierającej partii 7-5.

Drugi set rozpoczął się podobnie jak pierwszy. Ponownie to para z mistrzynią olimpijską w składzie wyszła na prowadzenie 3-1, a od siódmego gema partii to Rosolska i Hozumi przejęły inicjatywę (tym razem jednak obyło się bez nieplanowanej przerwy). Powtórzyło się nawet to, że polsko-japoński duet wygrał cztery ostatnie gemy w partii. Tym razem jednak set zakończył się wynikiem 6-4.

Po 2 godzinach i 5 minutach gry Alicja Rosolska i Eri Hozumi mogły więc wznieść ręce w geście triumfu. W kolejnym meczu ich rywalkami będą Białorusinka Alaksandra Sasnowicz i Amerykanka Taylor Townsend.


Wyniki

1. runda debla:
E. Hozumi, A. Rosolska (Japonia, Polska, 11) – A. Petkovic, M. Puig (Niemcy, Portoryko) 7:5, 6:4

Australian Open. Maratony łupem Raonicia i Nishikoriego

/ Tomasz Górski , źródło: atpworldtour.com, ausopen.com, foto: AFP

Milos Raonic czwarty raz z rzędu pokonał Stana Wawrinkę po bardzo emocjonującym spotkaniu. Do kolejnej rundy awansował też Kei Nishikori, który po super tie breaku wyeliminował Ivo Karlovicia. Oba spotkania trwały w granicach czterech godzin.

W hitowym meczu czwartkowych zmagań w Melbourne Park Milos Raonic wygrał ze Stanem Wawrinką. Każdy z czterech setów kończył się tie breakiem. Choć także w czasie regularnych gemów tenisiści przełamywali się po dwa razy. W pierwszym secie dodatkową rozgrywkę wygrał Szwajcar. Kolejne dwa padły już łupem Kanadyjczyka. Na uwagę zasługuje wynik trzeciego tie breaka, w którym obaj mieli po kilka piłek setowych. A po rozegraniu 24. punktów na prowadzenie w meczu wyszedł Raonic. W czwartej odsłonie triumfator z 2014 prowadził już 5:2, serwował też po zwycięstwo. Jednak w ostatniej chwili Kanadyjczyk się obronił i w tie breaku zakończył spotkanie po czerech godzinach i siedmiu minutach. Co warto zaznaczyć panowie zaczynali przy otwartym dachu, a kończyli w warunkach halowych. Wszystko za sprawą pojawiających się dziś opadów w Australii.

Był to ósmy pojedynek obu zawodników. W latach 2012-2015 cztery razy wygrywał Szwajcar. Natomiast od tamtej pory we wszystkich meczach triumfował już zawodnik z Ameryki Południowej.

Wydaje się, że Raonic miał najtrudniejsze losowanie wśród zawodników rozstawionych. Po pokonaniu Nicka Kyrgiosa, dziś wygrał ze Szwajcarem. W trzeciej rundzie czeka go teoretycznie łatwiejsze zadanie. Jego rywalem będzie Pierre-Hugues Herbert. Francuz wyeliminował ubiegłoroczne objawienie w Australii Hyeona Chunga. A uczynił to w czterech setach.

W meczu pogromców Polaków Kei Nishikori pokonał po dramatycznym pojedynku Ivo Karlovicia. Tym razem liczba 59. asów nie pomogła Chorwatowi. Choć był początkowo daleko od awansu, to w końcówce brakowało mu dosłownie trzech udanych akcji. Dosyć szybko na prowadzenie 2:0 wyszedł Japończyk. I wydawało się, że będzie szybki mecz. Nic bardziej mylnego. Dwie kolejne odsłony miały identyczny przebieg. Do stanu 5:5 rządził serwis, a następnie dwa razy „na sucho” tracił serwis Nishikori. W ostatnim secie doszło do super tie breaka. Tam sytuacja zmieniała się bardzo często. Japończyk zaczął od prowadzenia 4-1, by później przegrywać 6-7. Jednak ostatnie cztery akcje były udane w jego wykonaniu. Tym samym w piątym meczu obu zawodników, trzeci raz triumfował Nishikori.

– To był naprawdę trudny mecz. Mógł pójść w obie strony. Byłem na dole. W super tie breaku było 6-7. Dobrze, że skupiłem się w ostatnich kilku punktach – powiedział Nishikori. – Naprawdę cieszę się z dzisiejszej wygranej – dodał.

Teraz przed Japończykiem rywalizacja z Phillipem Kohlschreiberem lub Joao Sousą. Mecz Niemca z Portugalczykiem cały czas trwa.

W premierowym meczu Czoricia z Fucsovicem lepszy okazał się ten pierwszy. Chorwat wygrał bardzo pewnie w trzech setach. Dla zawodnika z Półwyspu Bałkańskiego to najlepszy występ w Australii. Do tej pory w latach 2015-2018 Czorić kończył występy na pierwszej rundzie. A Węgier straci sporo punktów, bowiem rok temu przegrał dopiero w czwartej rundzie. A co ciekawe dziś Fucsovics grał jublieuszowe, setne spotkanie w turnieju rangi ATP Word Tour.

Do następnej rundy awans wywalczyli także Pablo Carreno Busta i Fabio Fognini. Dzisiejsze zwycięstwo Włocha sprawiło, że trwa najlepszy turniej wielkiego szlema w Melbourne dla Włochów. Premierowy raz w erze open do trzeciej fazy awansowało aż trzech reprezentantów tego kraju.

Pozostałe mecze ciągle trwają. Wszystko z powodu pojawiających się ciągle opadów deszczu. Najdłuższa przerwa trwała ponad godzinę, pozostałe były krótsze. Regularna gra odbywa się tylko na trzech kortach z dachem.
 


Wyniki

Druga runda singla:

Kei Nishikori (Japonia, 8) – Ivo Karlović (Chorwacja) 6:3, 7:6(6), 5:7, 5:7, 7:6(7)
Borna Czorić (Chorwacja, 11) – Marton Fucsovics (Węgry) 6:4, 6:3, 6:4
Fabio Fognini (Włochy, 12) – Leonardo Mayer (Argentyna) 7:6(3), 6:3, 7:6(5)
Milos Raonic (Kanada, 16) – Stan Wawrinka (Szwajcaria) 6;7(4), 7:6(6), 7:6(11), 7:6(5)
Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 23) – Ilja Iwaszka (Białoruś) 6:2, 6:3, 7:6(7)
Pierre-Hugues Herbert (Francja) – Hyeon Chung (Korea Południowa, 24) 6:2, 1:6, 6:2, 6:4

 

Australian Open. Giorgi za mocna dla Świątek

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek zakończyła wstęp w tegorocznym Australian Open na drugiej rundzie. Lepsza od niej okazała się Camila Giorgi, która oddała Polce zaledwie dwa gemy. Spotkanie trwało 59 minut.

Premierowy turniej Wielkiego Szlema dla Igi Świątek dobiegł końca. Po przejściu eliminacji, Polka pokonała w pierwszej rundzie Rumunkę Anę Bogdan. W kolejnym meczu na warszawiankę czekała bardziej doświadczona i wymagająca rywalka – Camila Giorgi.

Zaczęło się dobrze. Nasza reprezentantka już w trzecim gemie odebrała Włoszce podanie i to w imponujący sposób – nie straciła nawet punktu. Jednak od tego momentu Giorgi wrzuciła jeszcze wyższy bieg. Obie tenisistki weszły ofensywnie w mecz, ale to tenisistka rozstawiona z „27” zdołała utrzymać taką dyspozycję. Nastąpiło natychmiastowe odłamanie i zawodniczka z Maceraty przejęła kontrolę nad pojedynkiem. Świątek nie mogła poradzić sobie z szybkością uderzeń przeciwniczki, a ta konsekwentnie przyspieszała grę. Polka miała także problemy z pierwszym serwisem, który nie był tak pomocny, jak w poprzednich czterech spotkaniach. W efekcie Giorgi pewnie zakończyła seta, wygrywając od staniu 1:2 pięć gemów z rzędu.

Druga odsłona nie rozpoczęła się lepiej dla triumfatorki juniorskiego Wimbledonu z 2018 roku, która cały czas próbowała znaleźć odpowiedni rytm gry. Znacznie utrudniała to Włoszka, wchodząc w kort i atakując każdą piłkę. Pojedynek toczył się bardzo szybko, Świątek walczyła, próbowała przeciwstawić się 28. rakiecie świata, ale ewidentnie to nie był dzień naszej tenisistki. Ostatecznie po 59 minutach, to Giorgi zameldowała się w trzeciej rundzie Australian Open 2019, zwyciężając 6:2, 6:0.

Z kolei Świątek debiut w Wielkim Szlemie może zaliczyć do pomyślnych. Bilans meczów Polki rozegranych w tym roku w Melbourne wynosi 4:1. Warszawianka pokazała się z bardzo dobrej strony, prezentując tenis na wysokim poziomie, a ponadto zdobyła cenne doświadczenie.


Wyniki

Druga runda singla:

Camila Giorgi (Włochy, 27) – Iga Świątek (Polska, Q) 6:2, 6:0