Australian Open. Wspaniała pogoń Nishikoriego, zagra z Dżokoviciem

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Kei Nishikori przegrywał już 0-2 w setach i 5-8 w super tiebreaku decydującej partii, ale awansował do ćwierćfinału Australian Open. Tam jego rywalem będzie Novak Dżoković. Dość niespodziewanie awansował także Lucas Pouille.

Borna Czorić od dawna uważany jest za jednego z najzdolniejszych tenisistów młodego pokolenia, ale ćwierćfinał Wielkiego Szlema to bariera, jakiej Chorwat jeszcze nigdy nie osiągnął. Wyglądało na to, że tym razem będzie inaczej, bo Czorić był zdecydowanym faworytem w starciu z Lucasem Pouille’em.

Francuz przed sezonem nawiązał współpracę z Amelie Mauresmo i wygląda na to, że przynosi ona efekty. Początkowo niewiele wskazywało na jego zwycięstwo z Czoriciem, bo Chorwat rozpoczął mecz od przełamania i wygrał pierwszą partię po tiebreaku. W kolejnych odsłonach lepszy okazywał się jednak Pouille i w ćwierćfinale zmierzy się z Milosem Raonicem. Do tej pory w pojedynkach między tymi tenisistami trzykrotnie lepszy był Kanadyjczyk.

Pojedynek Keia Nishikoriego z Pablo Carreno Bustą to niewątpliwie najbardziej zacięty mecz tegorocznej edycji Australian Open wśród mężczyzn. Przed turniejem Japończyk był przez wielu uważany za potencjalnego "czarnego konia" zawodów, lecz do tej pory nie prezentował się najlepiej. Mecz z Hiszpanem także zaczął słabo, przegrywając w dwóch pierwszych setach.

Gdy w trzeciej partii Carreno Busta jako pierwszy zdobył breaka i wyszedł na prowadzenie 3:2, wydawało się, że Hiszpan szybko zamelduje się w ćwierćfinale. Nishikori natychmiast odrobił jednak straty, a później wygrał w tiebreaku. Dołożył do tego przełamanie na początku czwartego seta, bardzo dobrze zaczął też decydującą odsłonę.

Nishikori w piątym secie prowadził już 5:3, ale Carreno Busta nie zamierzał się poddawać. Hiszpan doprowadził do super tiebreaka (od tego roku rozgrywany jest on przy stanie 6:6 w decydującej partii), w którym prowadził już 8-5. Wówczas mieliśmy kolejny, ostatni już zwrot akcji – Nishikori zwyciężył w pięciu kolejnych punktach i triumfował w całym meczu 6:7(8), 4:6, 7:6(4), 6:4, 7:6(8).

Nawet nie wiem, w jaki sposób wróciłem do meczu, ale jestem bardzo szczęśliwy z wygranej. Było wiele trudnych chwil. Po prostu starałem się walczyć o każdy punkt i na szczęście wygrałem pięć ostatnich piłek w tiebreaku – powiedział po meczu Japończyk.

Teraz przed Nishikorim najtrudniejsze zadanie z możliwych, czyli starcie z liderem światowego rankingu, Novakiem Dżokoviciem. Serb w ostatnim meczu czwartej rundy okazał się lepszy od Daniiła Miedwiediewa. "Nole" po wygraniu pierwszej partii miał również przełamanie w drugim secie, ale dał się dogonić przeciwnikowi. Miedwiediew zmarnował w tiebreaku trzy piłki setowe, przy czwartej zakończył już jednak rozgrywkę.

Decydujący dla losów meczu okazał się czwarty gem w trzeciej odsłonie. Miedwiediew miał wówczas 0-40 przy serwisie Dżokovicia, lecz lider rankingu obronił się przed przełamaniem, a potem wygrał pięć gemów z rzędu. Ostatecznie zwyciężył w czterech setach i z Nishikorim będzie faworytem – z siedemnastu spotkań między tymi zawodnikami "Nole" wygrał aż piętnaście.


Wyniki

Czwarta runda singla:
Novak Dżoković (Serbia, 1) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 15) 6:4, 6:7(5), 6:2, 6:3
Kei Nishikori (Japonia, 8) – Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 23) 6:7(8), 4:6, 7:6(4), 6:4, 7:6(8)
Lucas Pouille (Francja, 28) – Borna Czorić (Chorwacja, 11) 6:7(4), 6:4, 7:5, 7:6(2)

 

Tiafoe i Tsitsipas otworzyli furtkę

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Frances Tiafoe i Stefanos Tsitsipas awansowali w niedzielę do najlepszej „ósemki” Australian Open 2019. Są to pierwsi tenisiści urodzeni w 1998 roku, którzy dotarli do ćwierćfinału imprezy wielkoszlemowej.

Frances Tiafoe i Stefanos Tsitsipas spisują się rewelacyjnie w tegorocznym Australian Open. W niedzielę obaj awansowali do 1/4 finału. Amerykanin pokonał Grigora Dimitrowa, natomiast Grek okazał się lepszy od Rogera Federera.

Tiafoe i Tsitsipas spełniają marzenia podczas Australian Open 2019 i przekraczają kolejne bariery. Dzięki awansowi do ćwierćfinału są pierwszymi zawodnikami urodzonymi w 1998 roku, którzy zagrają w tej fazie Wielkiego Szlema. Otworzyli oni furtkę swojemu rocznikowi i zapisali się w historii.

Amerykanin awansował do ćwierćfinału kilka godzin wcześniej niż Grek, jednak obaj mają przywilej bycia premierowymi przedstawicielami rocznika 1998 w najlepszej „ósemce” Wielkiego Szlema.

Dzięki temu wyczynowi Tiafoe i Tsitsipas znaleźli się w zacnym gronie. Takie osiągnięcie mają też na swoim koncie m.in. Andre Agassi, Goran Ivanisevic, Lleyton Hewitt, Rafael Nadal, Novak Dżoković, Kei Nishikori, Grigor Dimitrow czy Dominic Thiem.

Zarówno dla Tiafoe, jak i dla Tsitsipasa to najlepszy dotychczasowy rezultat w Wielkim Szlemie. Tenisista z Hyattsville najdalej dotarł do trzeciej rundy Wimbledonu w 2018 roku, natomiast w australijskim szlemie był w drugiej rundzie dwa lata temu.

Z kolei Ateńczyk najlepszy wynik osiągnął na Wimbledonie w ubiegłym sezonie (4. runda). Za to w Melbourne nie wygrał wcześniej meczu.

We wtorek w walce o półfinał Tiafoe zmierzy się z Rafaelem Nadalem, natomiast Tsitsipas skrzyżuje rakiety z Roberto Bautistą Agutem.

Australian Open. Marek nie poprawi zeszłorocznych osiągnięć

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Peter Figura

Szybko dobiegła końca przygoda Wojciecha Marka z juniorskim Australian Open. Nasz najwyżej notowany junior odpadł w poniedziałek zarówno z turnieju singlowego, jak i deblowego (występował w parze z Czechem Jirim Lehecką). W obu specjalnościach nie zdołał powtórzyć zeszłorocznych osiągnięć.

Marek był naszym rodzynkiem w turnieju głównym gry pojedynczej chłopców. Zmagania rozpoczął od zwycięstwa w dwóch setach nad sklasyfikowanym w drugiej setce rankingu juniorskiego Joubertem Klopperem z RPA. W 2. rundzie poprzeczka zawieszona była o wiele wyżej. Cannon Kingsley to obecnie 14, rakieta świata wśród juniorów. W Melbourne został rozstawiony z numerem dziewięć i po przekonującej wygranej z Markiem na pewno nie zamierza się zatrzymywać.

Nasz reprezentant niestety nie sprawił Kingsley’owi dużych problemów. Przy własnym podaniu wygrał tylko jednego gema, co praktycznie uniemożliwiło nawiązanie wyrównanej walki. Dwa gemy zdobyte na returnie tylko nieznacznie podreperowały dorobek Polaka. Mecz trwał 62 minuty i zakończył się zwycięstwem Amerykanina 6:1, 6:2.

Wówczas można było jeszcze mieć nadzieję, że Marek lepiej spisze się w deblu. Tym bardziej, że przed tygodniem nasz reprezentant i Czech Jiri Lehecka dotarli do finału prestiżowego turnieju juniorów w Traralgonie. Niestety, w Melbourne już tak dobrze nie było. Polsko-czeska para przegrała w 1. rundzie 7:6(5), 5:7, 5:10 z Lorenzo Musettim i Giulio Zeppierim z Włoch.

Wojciech Marek z dwóch występów w Melbourne na pewno lepiej zapamięta ten zeszłoroczny. Wówczas jako debiutant dotarł do 3. rundy singla i 2. rundy debla. 


Wyniki

2. runda singla juniorów:
Cannon Kingsley (USA, 9) – Wojciech Marek (Polska) 6:1, 6:2

1. runda debla juniorów:
L. Musetti, G. Zeppieri (Włochy) – J. Lehecka, W. Marek (Czechy, Polska) 6:7(5), 7:5, 10:5

Australian Open. Hit dla Williams

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

Serena Williams awansowała do ćwierćfinału Australian Open. W sesji wieczornej na Rod Laver Arena w trzech setach pokonała Simonę Halep. O półfinał powalczą również Naomi Osaka, Karolina Pliszkova i Elina Switolina.

Amerykańska gwiazda rozpoczęła spotkanie jak burza. Na początku straciła co prawda podanie, ale później wygrała sześć gemów z rzędu i błyskawicznie objęła prowadzenie 1:0 w meczu. 37-latka z Palm Beach Gardens dobrze rozpoczęła także drugą odsłonę spotkania i przełamała na 2:1. Halep błyskawicznie odrobiła jednak stratę i od tego momentu gra była już zdecydowanie bardziej wyrównana. Rumunka coraz częściej kontrowała agresywnie grającą rywalkę. Przyniosło to efekt w postaci kolejnego „breaka” w dziesiątym gemie i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się trzeci seta.

Dla losów meczu kluczowa okazała się środkowa część decydującej partii. Przy wyniku 3:2 27-latka urodzona w Konstancy nie wykorzystała trzech szans na przełamanie, a po chwili sama straciła podanie. Williams wypracowanej przewagi już nie roztrwoniła i po godzinie i 47 minutach walki mogła wznieść ręce w geście triumfu.

Była liderka światowego rankingu zmierzy się teraz z Karoliną Pliszkovą, która oddała tylko cztery gemy Garbinie Muguruzie.

W najlepszą czwórkę w Melbourne zagrają również Elina Switolina i Naomi Osaka. Japonka przegrała pierwszego seta z Anastasiją Sewastową, ale w dwóch kolejnych była już lepsza od Łotyszki. Ukrainka również potrzebowała trzech partii, żeby pokonać Madison Keys.
 


Wyniki

Czwarta runda singla
Serena Williams (USA, 16) – Simona Halep (Rumunia, 1) 6:1 4:6 6:4
Naomi Osaka (Japonia, 4) – Anastasija Sewastowa (Łotwa, 13) 4:6 6:4 6:4
Elina Switolina (Ukraina, 6) – Madison Keys (USA, 17) 6:2 1:6 6:1
Karolina Pliszkova (Czechy, 7) – Garbine Muguruza (Hiszpania, 18) 6:3 6:1
 

Roger Federer powróci na Roland Garros!

/ Maciej Pietrasik , źródło: tennisworldusa.com, foto: AFP

Po czterech latach kibice na Roland Garros znów będą mogli zobaczyć w akcji Rogera Federera! Szwajcar ogłosił, że w tym roku znów zagra na kortach ziemnych. Inaczej było w dwóch poprzednich sezonach.

Po niespodziewanej porażce ze Stefanosem Tsitsipasem Roger Federer pożegnał się z Australian Open już na czwartej rundzie. Nie obroni więc tytułu, który zdobywał w ostatnich dwóch latach i spadnie w światowym rankingu. Dla fanów Szwajcara mamy jednak znakomitą wiadomość – znów zagra na Roland Garros!

Po poważnej kontuzji, przez którą Federer stracił dużą część sezonu 2016, 20-krotny mistrz wielkoszlemowy zdecydował się na zmiany w planowaniu startów – w ostatnich dwóch latach całkowicie zrezygnował z gry na nawierzchni ziemnej, aby odpocząć i lepiej przygotować się do rywalizacji na trawie.

Teraz będzie jednak inaczej. Po pierwsze, Federer powróci do rywalizacji już w Dubaju, potem zagra w Indian Wells i Miami. Przede wszystkim zdecydował jednak, że wystąpi na Roland Garros. A zanim pojawi się w Paryżu, prawdopodobnie zaprezentuje się także w Barcelonie lub Rzymie.

To trochę jak pożądanie. Jestem na tym etapie kariery, w którym chcę się dobrze bawić, a trochę za tym tęskniłem. Nie uważam, abym znów potrzebował dużej przerwy. Dyskutowaliśmy o tym w zespole i wszyscy zgodzili się, że powinienem robić to, co lubię – powiedział Szwajcar.

Decyzja na temat dokładnego kalendarza startów Federera ma zapaść w najbliższych dniach. Ostatni mecz na kortach ziemnych rozegrał on w 2016 roku, gdy w trzeciej rundzie turnieju w Rzymie przegrał z Dominikiem Thiemem. Ostatni występ "Maestro" na Roland Garros to natomiast rok 2015 i ćwierćfinałowa porażka ze Stanem Wawrinką.

Australian Open. Wspaniały Kubot już w ćwierćfinale

/ Mateusz Geisler , źródło: własne, foto:

Łukasz Kubot i Horacio Zeballos pokonali Blake’a Ellisa i Alexeia Popyrina w trzeciej rundzie Australian Open 6:4, 7:5(4). Polak i Argentyńczyk w ćwierćfinale zagrają z kolejną nierozstawioną parą. To już trzynasty wielkoszlemowy ćwierćfinał naszego tenisisty.

Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby doszło do powtórki z 2014 roku. Wówczas Kubot grał po jednej stronie siatki z Robertem Lindstedtem. Do tej pory wszystko układa się identycznie. Porażka w próbie generalnej przed Australian Open, a w Melbourne dobra gra i kolejne awanse, Teraz przed „naszym” duetem walka w ćwierćfinale. Ich rywalami będzie kolejna nierozstawiona para. Kubot i Zeballos zagrają z lepszymi z amerykańskiego meczu: Ryan Harrison i Sam Querrey kontra Jack Sock i Jackson Withrow. Szczególnie groźny jest Sock, który w ubiegłym roku znakomicie zastępował kontuzjowanego Boba Bryana i wspólnie z jego bratem bliźniakiem wygrał Wimbledon i US Open. Tym razem partneruje mu mało doświadczony rodak.

Dzisiejsze spotkanie rozpoczęło się od sporych problemów z utrzymaniem własnego serwisu przez obie pary. Jednakże mimo breakpointów w jego początkowej fazie, żadnej z nich nie udało się wywalczyć przewagi. W tym secie doszło do jednego przełamania i na szczęście jego autorami byli Kubot i Zeballos. W siódmym gemie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca partii.

W drugim secie ponownie trudno było bronić serwisu. Najpierw Polak i Argentyńczyk przełamali rywali w gemie otwarcia, by za chwilę dać się „odłamać”. W szóstym gemie to polsko-argentyński duet stracił podanie, by błyskawicznie odrobić stratę. Gdy grając na przewagi Kubot i Zeballos po raz trzeci odebrali serwis rywalom, wydawało się, że będzie po meczu. Nic bardziej mylnego, Ellis i Popyrin wrócili do gry i do wyłonienia zwycięzcy konieczny był tiebreak. W nim, paradoksalnie, doszło do tylko jednego minibreaka, który zapewnił Polakowi i Argentyńczykowi upragniony ćwierćfinał. Tenisiści spędzili na korcie godzinę i czterdzieści jeden minut.

Kubot osiągnął właśnie trzynasty deblowy ćwierćfinał w Wielkim Szlemie, a piąty w Melbourne. Australia jest dla niego szczególnym miejscem, bo właśnie tutaj zdobył pierwszy tytuł na tym szczeblu. Po dzisiejszej wygranej jest już coraz bliżej powtórki sprzed pięciu lat.

Polak walczy również w grze mieszanej. Wraz z Igą Świątek zagrają w drugiej rundzie rywalizacji. Ich przeciwnikami będą Barbora Krejcikova i Rajeev Ram, rozstawienie z „trójką”.


Wyniki

3. runda debla:
Ł. Kubot, H. Zeballos (Polska, Argentyna, 7) – B. Ellis, A. Popyrin (obaj Australia, WC) 6:4, 7:6(4)

Australian Open. Zverev jak zwykle zawiódł. Koszmarne dwa sety

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Alexander Zverev, mimo że należy do ścisłej światowej czołówki, w turniejach wielkoszlemowych spisuje się co najwyżej przeciętnie. Nie inaczej było tym razem. Rozstawiony z numerem cztery Niemiec przegrał w 1/8 finału Australian Open 1:6, 1:6, 6:7(5) z Milosem Raoniciem. Zwłaszcza dwa pierwsze sety były olbrzymim rozczarowaniem.

Spotkanie rozpoczęło się od przełamania na korzyść Zvereva, ale były to tylko miłe złego początki. 21-letni tenisista z Hamburga kolejnego gema wygrał dopiero 40 minut później, przy stanie 0:2 w drugim secie. W jego grze nic się nie zgadzało, przede wszystkim zawodził serwis. W pierwszych dwóch setach Niemiec popełnił aż osiem podwójnych błędów serwisowych! 

Raonic, biorąc pod uwagę dyspozycję rywala, miał ułatwione zadanie, ale musiał mieć się na baczności. Zverev w każdej chwili mógł się przecież przebudzić i wrócić do gry, jaką prezentował chociażby pod koniec zeszłego sezonu, gdy wygrywał mecz za meczem w Nitto ATP Finals.  W dwóch pierwszych setach nic takiego nie miało jednak miejsca. Kiedy wydawało się, że gorzej być już nie może, Niemiec popełnił w jednym gemie trzy podwójne błędy. Za taki rozwój wypadków winą obarczył rakietę, którą zdewastował ze wściekłością wymalowaną na twarzy.

Wyładowanie złości nieco pomogło Zverevovi. Turniejowa ,,czwórka" w trzecim secie wreszcie nawiązała walkę z pozostającym w cieniu, choć dominującym na korcie Milosem Raoniciem. Żaden zawodników nie potrafił doprowadzić w trzeciej odsłonie rywalizacji do przłemania, więc o jej losach zadecydował tie-break. Podczas zmiany stron to Zverev prowadził 4:2, jednak ostatnie słowo należało do 28-letnego Kanadyjczyka, który ostatecznie wygrał całe spotkanie 6:1, 6:1, 7:6(5).

To nie pierwszy duży sukces Raonicia w trwającym turnieju. W 1. rundzie Kanadyjczyk pokonał nieobliczalnego Nicka Kyrgiosa, a na rozkładzie ma również Stana Wawrinkę. Jego droga do ćwierćfinału nie była usłana różami, a mimo to po stronie strat ma zapisanego tylko jednego seta.

Kolejnym przeciwnikiem Milosa Raonicia będzie lepszy z pary Borna Czorić – Lucas Pouille. 


Wyniki

1/8 finału singla:
Milos Raonic (Kanada, 16) – Alexander Zverev (Niemcy, 4) 6:1, 6:1, 7:6(5)