Kubot o ATP Cup: To będzie bardzo dobre przygotowanie do Australian Open

/ Dominika Opala , źródło: www.atptour.com /własne, foto: AFP

Na początku stycznia reprezentacja Polski wystąpi w ATP Cup. Łukasz Kubot w rozmowie z portalem ATPTour.com opowiada Polsce, swoich początkach z tenisem i wyznaje, ile znaczy dla niego gra dla kraju.

Łukasz Kubot jako pierwszy Polak w historii został liderem rankingu deblistów. Dwukrotny mistrz wielkoszlemowy w grze podwójnej od dawna przeciera szlaki dla rodaków w „białym sporcie” i w styczniu postara się to zrobić ponownie w premierowej edycji ATP Cup. Polska trafiła do grupy E i w Sydney zmierzy się z Chorwacją, Austrią i Argentyną.

ATP: Których polskich tenisistów oglądałeś, kiedy dorastałeś?

 

Łukasz Kubot: Oczywiście inspiracją był Wojciech Fibak, który był w Top 10 zarówno w singlu, jak i w deblu. Najlepsze momenty jego kariery przypadają na późne lata 80., więc nim się inspirowałem. Mamy kontakt do dzisiaj, wiele się od niego nauczyłem.

Poza tym, byli też Bartłomiej Dąbrowski, który ma rekord w spotkaniach Pucharu Davisa, oraz Krystian Pfeiffer. To byli zawodnicy, którym się przyglądałem i uczyłem się od nich. Miałem także okazję trenować z nimi, gdy byłem młodszy.

ATP: Jeśli miałbyś wybrać jedno uderzenie od swoich kolegów z reprezentacji i dodać je do swojej gry, to co by to było?

 

ŁK: Wziąłbym serwis Huberta Hurkacza, poza tym może jeszcze jego backhand i wolę walki, a także pracę nóg od Kamila Majchrzaka.

ATP: Jakie trzy rzeczy kochasz w Polsce?

 

ŁK: Wszystko. Mam na myśli jedzenie. Kuchnia jest bardzo wyjątkowa i dość ciężka, muszę przyznać. To wszystko jest świetne. Nasz papież, Jan Paweł II, zawsze łączył ludzi. To było bardzo ważne dla naszego kraju. Także ludzie, komunikacja i wzajemne wsparcie.

ATP: Które trzy australijskie zwierzęta przychodzą ci na myśl jako pierwsze?

 

ŁK: Pierwsze oczywiście kangur, potem koala. Co jeszcze? Kiwi jest z Nowej Zelandii? Więc mam tylko te dwa.

ATP: Co najbardziej lubisz w Australii?

 

ŁK: Zawsze lubię pogodę. Kiedy wracasz z Europy, tu zawsze jest gwarantowana pogoda. Mam tu wielu przyjaciół, szczególnie z Sydney, gdzie się zatrzymujemy i odwiedzamy moich znajomych. To taki rodzaj polskiej społeczności. To bardzo wyjątkowa rzecz.

Oczywiście odwiedzając takie miasto, jak Sydney, zawsze miło zobaczyć Operę. Spędzanie Nowego Roku jest świetne, towarzyszą temu pozytywne emocje.

ATP: Jakie sporty drużynowe uprawiałeś jako dziecko? I jakie radosne wspomnienia masz z rywalizacją drużynową?

 

ŁK: Grałem dużo w piłkę nożną i trochę w koszykówkę. Piłka nożna była bardzo popularna, graliśmy w sąsiedztwie ze wszystkimi młodymi chłopakami. Większość czasu spędzaliśmy na korcie tenisowym i boiskach piłkarskich oraz koszykarskich.

ATP: Jakie są twoje najwcześniejsze wspomnienia z gry w tenisa w Polsce?

 

ŁK: Zaczynałem, jak większość zawodników – odbijając piłką o ścianę, żeby po prostu uderzać i łapać czucie. W małym mieście, w którym dorastałem, niewiele się działo. Mieliśmy trenera z grupą zawodników i zaczęliśmy odbijać piłki. Długo „grałem ze ścianą”… Pamiętam, że było wiele dzieci na jednym czy dwóch kortach, przebijających piłki nad siatką z jednym czy z dwoma trenerami.

ATP: Co będzie najlepsze w graniu w ATP Cup?

 

ŁK: Reprezentowanie kraju. Na pewno będzie drużynowa atmosfera, dzielenie szatni i wspieranie kraju jest zawsze bardzo miłe. Mamy zagwarantowane rozegranie trzech meczów. To będzie bardzo dobre przygotowanie do Australian Open, co jest świetne.