Barty i Goerges parą deblową w nowym sezonie

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisworldusa.org /własne , foto: AFP

Ashleigh Barty i Julia Goerges połączą siły w sezonie 2020 i będą wspólnie występować w turniejach gry podwójnej. Australijka zajmuje obecnie 19. miejsce w rankingu deblowym, z kolei Niemka plasuje się na 127. pozycji w tym zestawieniu.

Julia Goerges najwyżej dotarła do 12. miejsca w rankingu deblistek i ma na koncie pięć tytułów w grze podwójnej. Trzykrotnie osiągała także półfinał Wielkiego Szlema (Australian Open 2015 i 2016 oraz Wimbledon 2016). Z kolei Ashleigh Barty może pochwalić się świetnymi wynikami deblowymi. Dotarła do finałów wszystkich imprez wielkoszlemowych, a nawet jedną z nich wygrała (Roland Garros 2013). Oprócz tego wygrała jeszcze dziewięć turniejów i była 5. deblistką na świecie. W sezonie 2019 Barty występowała w parze głównie z Wiktorią Azarenką. Wraz z Białorusinką dotarły m.in. do finału US Open.

Barty i Goerges przyjaźnią się i miały okazję grać już razem w debla. W tym roku połączyły siły na turniej w Birmingham i osiągnęły półfinał. W sezonie 2020 planują zagrać razem w imprezach wielkoszlemowych i w największych turniejach z cyklu WTA. Zarówno dla Australijki, jak i Niemki priorytetem nadal będzie gra pojedyncza. Barty skupi się na tym, by powtórzyć wspaniałe sukcesy z minionego sezonu, natomiast celem Goerges jest powrót do Top 10 rankingu WTA.

Dubaj. Turniej wybrany z przesądu. Obiecujący początek Fręch

/ Szymon Adamski , źródło: własne , foto: AFP

Magdalena Fręch jest już w ćwierćfinale dużego turnieju ITF w Dubaju (pula nagród: 100 tys. dolarów). To dobry prognostyk przed kolejnymi miesiącami. Przed wyjazdem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich tenisistka z Łodzi powiedziała nam, że wiąże się z tym miejscem pewien przesąd. 

Z racji ulokowania w kalendarzu impreza w Dubaju jest dość osobliwa. Z jednej strony większość zawodniczek zakończyła sezon ponad miesiąc temu, z drugiej – jeszcze większa grupa nie zaczęła zbierać punktów w sezonie 2020. W ten sposób dochodzimy do pewnego paradoksu. Bo choć jak świat długi i szeroki mamy 2019 rok, tak w tenisie rozpoczął się już sezon 2020.

Magdalenie Fręch zależało, żeby na dobry początek wybrać się do Dubaju. Tak samo jak w latach 2016-2017. – Bardzo lubię grać w Dubaju. Występowałam parę razy w tamtejszym turnieju ITF na początku sezonu i kolejne miesiące były wtedy bardzo dobre. W zeszłym roku go odpuściłam i później było, jak było. I choćby właśnie z przesądu chcę tam polecieć po raz kolejny – mówiła nam Fręch przed wylotem na turniej.

Tego typu zależności należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka, na pewno natomiast nie należy lekceważyć wyników osiąganych przez Polkę. Zawodniczka z Łodzi pokonała już cztery rywalki i z kwalifikacji przebiła się do ćwierćfinału. Kolejną przeszkodą na jej drodze będzie 17-letnia Daria Snigur, tegoroczna mistrzyni juniorskiego Wimbledonu. Ukrainka również rozpoczęła przygodę z turniejem w Dubaju od eliminacji. W grze o turniejowe zwycięstwo pozostaje też druga z naszych reprezentantek – Katarzyna Kawa.

Baghdatis w sztabie Switoliny

/ Dominika Opala , źródło: www.twitter.com /własne, foto: AFP

Elina Switolina w przyszłym sezonie połączy siły z Marcosem Baghdatisem. Cypryjczyk, który w lipcu tego roku zakończył karierę, sprawdzi się w nowej roli trenera.

Elina Switolina zakończyła sezon 2019 na szóstym miejscu w rankingu WTA, dotarła do półfinałów w US Open i w Wimbledonie, a także do finału WTA Finals. Ukrainka nie zdobyła jednak żadnego tytułu.

25-latka z Odessy zdecydowała się dokonać wzmocnień w sztabie. Do teamu Switoliny dołączył Marcos Baghdatis. Cypryjczyk zakończył zawodową karierę w lipcu tego roku podczas Wimbledonu, jednak, jak się okazuje, nie odłożył rakiety na zawsze – Cieszę się, że mogę ogłosić kolejny rozdział w moim życiu i nie mogę się doczekać trenowania świetnej atletki i tenisistki Eliny Switoliny – poinformował Baghdatis za pośrednictwem Twittera. – Chcę podziękować Elinie za zaufanie, którym mnie obdarzyła. 

34-latek mieszkający w Limassol najwyżej w karierze zajmował ósme miejsce w rankingu ATP, dotarł także do finału Australian Open 2006 oraz zdobył cztery tytuły z cyklu ATP.

Głównym trenerem Ukrainki pozostanie Andre Bettles.

Brazylijski piłkarz pod wrażeniem Federera. Porównał go do… Neymara

/ Szymon Adamski , źródło: własne, ,,Kasmirski. Historia Filipe Luisa", foto: AFP

Filipe Luis, 44-krotny reprezentant Brazylii w piłce nożnej, opowiedział w filmie Mateusza Święcickiego ,,Kasmirski. Historia Filipe Luisa”, czego próbuje nauczyć się od Rogera Federera. Co ciekawe, szwajcarskiego mistrza porównał do Neymara. 

Brazylijski obrońca polskiego pochodzenia otwarcie przyznaje, że jest fanem Federera. – Widziałem pewnie z tysiąc meczów Rogera – wyolbrzymił, jednocześnie pokazując skalę zainteresowania poczynaniami tenisisty z Bazylei. – Uwielbiam go, jest najlepszym tenisistą na świecie.

– Zauważyłem u niego jedną rzecz, która bardzo mi się spodobała. Chodzi mi o sytuację, kiedy traci punkt. Ja, Filipe Luis, na jego miejscu bym się wściekał. A on spaceruje po korcie i od razu skupia się na kolejnej akcji. Mówię sobie: muszę robić to samo na boisku – kontynuował Filipe Luis. Federer zainspirował go do tego stopnia, że któregoś dnia pojechał do Londynu tylko po to, by z nim porozmawiać i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Być może Filipe Luis znalazł też jedną z odpowiedzi na pytanie, co różni sportowców wybitnych od bardzo dobrych. Podobne zachowanie co u Federera zaobserwował bowiem u Neymara – swojego reprezentacyjnego kolegi. – Podczas jednego z meczów Neymar przy pierwszych pięciu kontaktach z piłką straszliwie zawodził, ale za szóstym razem przeprowadził nieprawdopodobną akcję, która omal nie zakończyła się golem. Pomyślałem sobie wtedy, że to jest to samo co zaobserwowałem u Federera – opowiadał piłkarz. Przyznał natomiast, że sam przy słabszej dyspozycji ma problemy z odcięciem się od negatywnych myśli i niepotrzebnie skupia się na tym, jak źle wychodzą mu przedmeczowe założenia.

Inspiracja Federerem to nie jedyny tenisowy wątek w filmie o Filipe Luisie. Okazało się, że Brazylijczyk zbiera też rakiety od znanych tenisistów. W swojej kolekcji ma sprzęt, który należał wcześniej do Dominika Thiema, Alexandra Zvereva czy Fernando Verdasco.

Dubaj. Fręch i Kawa wygrały z faworytkami!

/ Maciej Pietrasik , źródło: włąsne, foto: AFP

Turniej ITF w Dubaju (pula nagród 100.000$) układa się na razie znakomicie dla Magdaleny Fręch i Katarzyny Kawy. Polki nie były faworytkami w starciach z przeciwniczkami zza naszej zachodniej granicy. Obie awansowały jednak do ćwierćfinału.

Magdalena Fręch w Dubaju musiała przebijać się przez eliminacje, a już w ich pierwszej rundzie była o krok od porażki. Przetrwała jednak trudny moment i w kolejnych spotkaniach radzi sobie znakomicie. Polka nie zaczęła co prawda zbyt dobrze meczu z Anną-Leną Friedsam, przegrywając pierwszego seta 2:6, lecz później było już dużo lepiej.

W drugiej partii wyrównana walka toczyła się do stanu 3:3. Od tego momentu Fręch całkowicie zdominowała rywalkę, nie pozwalając jej na wygranie choćby gema. W efekcie nasza tenisistka wygrała 2:6, 6:3, 6:0 i awansowała do ćwierćfinału. W nim zmierzy się z inną kwalifikantą, Darią Snigur. Ukrainka to zwyciężczyni ubiegłorocznego Wimbledonu w singlu juniorek.

Z wyżej notowaną rywalką poradziła sobie także w środę Katarzyna Kawa. Druga z Polek także rywalizowała z reprezentantką Niemiec – rozstawioną z numerem sześć Tatjaną Marią. Spotkanie rozpoczęła w najlepszy możliwy sposób, od przełamania serwisu rywalki. Później dołożyła jeszcze jednego breaka i wygrała seta otwarcia 6:2.

Druga odsłona również przebiegała pod dyktando Kawy. Nasza tenisistka znów uzyskała przełamanie na samym początku. Tym razem Maria odrobiła straty, lecz za trzecim razem Polka utrzymała przewagę przełamania. W efekcie zwyciężyła 6:2, 6:3 i teraz czeka ją mecz z Rumunką, Aną Bogdan.


Wyniki

Druga runda singla:
Katarzyna Kawa (Polska) – Tatjana Maria (Niemcy, 6) 6:2, 6:3
Magdalena Fręch (Polska, Q) – Anna-Lena Friedsam (Niemcy) 2:6, 6:3, 6:0