Rublow: wyrzucenie nas z Wimbledonu niszczy tenis

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: TennisWorld, foto: AFP

Mijają miesiące, a wciąż nie milkną echa decyzji włodarzy Wimbledonu o wykluczeniu z ostatniej decyzji Rosjan i Białorusinów. Po ukaraniu londyńskiego turnieju przez ITF głos w tej sprawie zabrał również Andriej Rublow. Liczy on, że w przyszłym roku będzie mógł zagrać przy Church Road.

W związku z atakiem Rosji na Ukrainę od miesięcy tenisiści i tenisistki z Rosji i wspierającej ją Białorusi nie mogą startować pod flagą państwową i są wykluczeni ze zmagań drużynowych. Ostrzej zareagowali jednak organizatorzy Wimbledonu, którzy w ogóle zabronili zawodnikom z tych państw startu. Decyzja ta nie spodobała się ATP, WTA i ITF. W związku z tym tegoroczny Wimbledon nie był zaliczany do rankingu, a ostatnia z tych organizacji ukarała jego organizatorów karą pieniężną i zagroziła dalszymi konsekwencjami, jeśli zakaz nie zostanie zniesiony.

Andriej Rublow, który jako Rosjanin nie mógł w tym roku zagrać w Londynie, powiedział w niedawnym wywiadzie, że dalsze wykluczenie będzie szkodliwe dla tenisa. Decyzja co do kolejnej edycji turnieju wciąż nie została podjęta. „Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami Wielkich Szlemów i ATP. Dobrze, że ATP jest bardziej otwarte, by wszystkim pomóc. Byliśmy bardzo szczerzy, daliśmy wiele opcji, wiele pomysłów na pomoc. Prawdziwą pomoc. Ponieważ jeśli wykluczą nas na kolejny rok, nie zobaczymy zmian i będzie to ze szkodą dla tenisa. Tylko dolejemy oliwy do ognia. I to nie pomoże w tej sytuacji. My oferujemy pomoc w dowolnym możliwym kierunku. Chcemy pokazać, że sport jest ważniejszy od polityki” – powiedział Rosjanin.

Dodał również, że dyskutował na ten temat z włodarzami Wimbledonu, ale „nie byli zainteresowani”. „Nie chcieli pomóc. Rząd Anglii pokazał, że dla nich to wszystko polityka. Pokazują, że polityka jest dla nich ważniejsza, niż pokój. Moglibyśmy wysłać mocny przekaz, choć ten jeden raz, że sport może zostać rozdzielony od problemów politycznych. To byłby dobry początek. Ale wiem, że to trudne, bo zawsze będą próbowali używać sportu do politycznych celów” – skwitował poirytowany.

Warto zaznaczyć, że w tenisie sytuacja Białorusinów i, w szczególności, Rosjan, wygląda z ich perspektywy dużo lepiej niż w wielu innych dyscyplinach sportu. Od czasu wybuchu wojny ich reprezentanci są z większości sportów całkowicie wykluczeni na arenie międzynarodowej . Nie mają prawa startu nawet neutralnie.

Stefanos Tsitsipas: lubię być krytykowany

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis365, foto: AFP

Choć miniony sezon był w wykonaniu Stefanosa Tsitsipasa nierówny, to Grek i tak zakończył ten rok na 4. miejscu w rankingu ATP. Do ostatniego tygodnia zachowywał nawet szansę na pozycję lidera. Nie uniknął jednak w ostatnich miesiącach krytyki, ale, jak twierdzi, lubi ją otrzymywać.

Być może to coś tkwiącego w jego greckich genach, ale Stefanos Tsitsipas ma w sobie coś z filozofa. W mediach społecznościowych regularnie udostępnia różnorakie cytaty i „złote myśli”. W wywiadach też zdarza mu się odpowiadać niekonwencjonalnie. Na przykład w opublikowanym ostatnio wywiadzie dla Red Bulla podzielił się swoimi przemyśleniami na temat krytyki, którą otrzymuje.

„Krytyka jest ważna – lubię ją otrzymywać” – stwierdził 24-latek. „Kiedy byłem młodszy, byłem na nią bardzo wrażliwy, ale z wiekiem zacząłem myśleć, że jest kluczowa. To jedyny sposób, by osiągnąć perfekcję. Co prawda perfekcja wprawdzie nie istnieje, ale można się do niej zbliżyć” – kontynuował.

„To przychodzi też z odpowiednim podejściem do tego co robisz. Jeśli robisz coś z miłością i dbasz o to, jeśli wstajesz każdego ranka i próbujesz robić wszystko jak najlepiej, z ludźmi, którzy mają to samo marzenie, wszystko jest możliwe. Dzięki swojemu umysłowi możesz osiągnąć w życiu wszystko co zechcesz. Tu się wszystko zaczyna. Od idei” – skwitował w filozoficzno-motywacyjnym tonie.

Czy to podejście zaowocuje wysoką formą w 2023 roku? Przekonamy się niebawem.