Dżoković będzie mógł zagrać w Nowym Jorku

/ Iza Modrzewska , źródło: Własne, foto: AFP

W zeszłym roku serbski tenisista nie mógł wystartować w amerykańskich turniejach. Dżoković stracił m.in. możliwość startu w US Open. Wszystko z powodu regulacji prawnych o zakazie wjazdu do USA  osób niezaszczepionych na COVID-19. W tym roku takiego zakazu już nie będzie. 

Po zwycięstwie w Australian Open, Dżokovic podkreślił jak bardzo zależy mu na udziale w turnieju
w Indian Wells. Dzień po finale, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden ogłosił zniesienie restrykcji dla podróżujących do USA od 11 maja 2023 r. To oznacza dla Serba brak możliwości startu w Indian Wells i w Miami, w obu turniejach rangi ATP 1000.

Jest  jednak i dobra wiadomość dla Novaka. Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, tenisista będzie mógł wziąć udział w nowojorskim turnieju US Open. Novak wygrywał tam już trzykrotnie, a do finału dotarł aż dziewięć razy. W swoim ostatnim występie w 2021 roku, przegrał finał z Daniiłem Miedwiediewem.

McEnroe domaga się dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do udziału w Wimbledonie

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennis365.com, foto: AFP

Trwa wywieranie presji na władzach Wimbledonu, aby te dopuściły zawodników z Rosji i Białorusi do rywalizacji w tegorocznej edycji turnieju. Kolejny głos w tej sprawie zabrała legenda tenisa, John McEnroe.

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku, światowy tenis nie zamknął swoich drzwi dla Rosjan i Białorusinów. Mogli oni wciąż występować w turniejach grając pod neutralną flagą. Wyłomu dokonał Wimbledon. Był wówczas jedyną imprezą wielkoszlemową, która zakazała gry zawodnikom z wymienionych krajów. W reakcji na taką decyzję AELTC władze ATP i WTA postanowiły wtedy nie przyznawać punktów rankingowych za dwa tygodnie lipcowej rywalizacji.

Przed rokiem mało kto dyskutował z taką decyzją. Zewsząd dochodziły głosy chwalące odwagę organizatorów turnieju rozgrywanego na najsłynniejszych kortach trawiastych globu. Jednakże w tym roku władze turnieju muszą się zmagać z narastającą presją wywoływaną nie tylko przez tenisistów z obu krajów, lecz również dawnych mistrzów tej dyscypliny. Kolejną osobą, która postanowiła wypowiedzieć się temat zakazu gry na Wimbledonie dla Rosjan i Białorusinów był John McEnore. Amerykanin potępił stanowisko organizatorów i wyraził pragnienie jak najszybszego powrotu Rosjan i Białorusinów do Londynu.

Nie zgadzałem się w zeszłym roku z tym, że Wimbledon nie dopuścił do gry tenisistów z Rosji i Białorusi. W tym roku też bym się z tym nie zgodził. Nie wiem, co będzie – powiedział McEnroe. Zwycięzca siedmiu turniejów wielkoszlemowych dodał również: „To sytuacja, której nikt nie chce. Miejmy nadzieję, że coś się zmieni i zawodnicy otrzymają pozwolenie na grę”.

Legendarny tenisista swoje stanowisko w tej sprawie argumentował miejscem, jakie Rosjanie i Białorusini zajmują w światowym tenisie: „Tak się składa, że w naszym sporcie niektórzy z najlepszych zawodników i zawodniczek pochodzą z tych dwóch krajów. Moim zdaniem nie powinni być karani za coś, z czym nie mają nic wspólnego”.

Presja na władzach Wimbledonu rośnie z każdym dniem. Niedawno w podobnym tonie wypowiedziała się inna legenda tenisa – Amerykanka Bille Jean King. Niewątpliwie sytuacji z punktu widzenia organizatorów Wimbledonu nie ułatwia również Międzynarodowy Komitet Olimpijski. MKOL w ubiegłym tygodniu ogłosił, że planuje dopuścić sportowców z Rosji i Białorusi do udziału w najbliższych Igrzyskach pod neutralną flagą.

Jak na razie brak jednak oficjalnego stanowiska władz londyńskiego turnieju w tej sprawie. Pozostanie przy swojej decyzji najprawdopodobniej po raz kolejny oznaczałoby brak przyznania punktów rankingowych za imprezę oraz kolejne dotkliwe kary. Nasuwa się więc pytanie, czy Wimbledon ulegnie presji otoczenia?

Po wygraniu Australian Open Krejczikova stawia sobie nowy cel

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

Barbora Krejczikova i Katerzina Siniakova wywalczyły niedawno kolejny tytuł wielkoszlemowy w grze podwójnej. Z okazji triumfu w Australian Open wywiadu oficjalnemu portalowi WTA udzieliła bardziej utytułowana z Czeszek. W rozmowie z dziennikarzami Krejczikova podzieliła się między innymi planami na dalszą część sezonu.

27-letnia tenisistka z Brna słynie z doskonałych występów w deblu, ale ma na koncie także zwycięstwo w singlowym turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa. Zawodniczka zdradziła, że razem z Siniakovą zdecydowały, iż w najbliższych tygodniach skupią się właśnie na grze pojedynczej:

– Teraz obie chcemy pograć w singlu i poprawić osiągane w nim rezultaty. Zapewne przyjdzie moment, w którym znów zagramy razem w grze podwójnej, ale nie wybiegamy myślami tak daleko. Celem jest skupianie się na aktualnych zawodach, a decyzje będą podejmowane na bieżąco. Zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.

W drugiej części rozmowy Krejczikova objaśniła podział ról, jaki obowiązuje w jej sportowym duecie z Siniakovą:

– Staram się rozpocząć punkt tak, by dać Katce okazję do wykończenia wolejem. To moje zadanie, niezależnie od tego, czy serwuję, czy operuję na linii końcowej. Chodzi o to, by ona dostała łatwą piłkę i nie musiała zdawać się na refleks. Gdy stoisz blisko siatki, piłka porusza się dla ciebie dwa razy szybciej, więc ważnym jest, by nie być wtedy w niewygodnej pozycji – podsumowała Barbora.

W całej karierze Barbora Krejczikova wygrała pięć turniejów singlowych. Jej ostatni tytuł w tej kategorii to zawody w Ostrawie, w których pokonała w finale Igę Świątek. Ponadto Czeszka ma w dorobku piętnaście trofeów za zwycięstwo w grze podwójnej pań i trzy mistrzostwa wielkoszlemowe w grze mieszanej.

Cali. Szybki koniec turnieju singlowego dla Katarzyny Kawy

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: Andrzej Szkocki

Po wielkoszlemowym Australian Open czołowe tenisistki odpoczywają, ale nie oznacza to, że cykl rozgrywkowy całkowicie się zatrzymał. W kolumbijskim Cali odbywa się turniej rangi WTA 125, a udział w nim brała między innymi Polka Katarzyna Kawa.

Niestety singlowe zawody w Ameryce Południowej okazały się dla naszej zawodniczki dość krótkie. W swoim pierwszym meczu 30-latka musiała zmierzyć się z rozstawioną z „trójką” Hiszpanką Alioną Bolsovą i uległa jej po dwóch zaciętych setach.

Kłopoty reprezentantki Polski pojawiły się już na samym początku spotkania. Kawa straciła podanie w gemie otwarcia i musiała gonić wynik ze stanu 2:0. Sztuka ta się udała, ale zawodniczka z Krynicy-Zdroju nie zdołała uzyskać wyraźniejszej przewagi nad rywalką. W siódmym i ósmym gemie panie ponownie wymieniły przełamania, a losy partii rozstrzygnął tie-break. Ten wyraźnie lepiej ułożył się dla Hiszpanki, która oddała Polce tylko jeden punkt.

W secie drugim panie wygrywały swoje serwisy do stanu po 2. Pierwszego breaka – w szóstym gemie – uzyskała Bolsova, ale ponownie nie utrzymała długo tej przewagi. Kawa natychmiast odebrała jej serwis. Stan równowagi między zawodniczkami trwał aż do dwunastego gema. Mimo prowadzenia 30-0 i 40-15 Polka została w nim przełamana, a to oznaczało koniec spotkania.

Szybka porażka nie oznacza, że Katarzyna Kawa opuszcza Kolumbię. Przed Polką jest jeszcze mecz gry podwójnej, w którym 30-latka i Weronika Falkowska zmierzą się z Wloszką Nurią Brancaccio i Kolumbijką Marią Herazo Gonzalez.


Wyniki

WTA 125 Cali 

Aliona Bolsova (Hiszpania, 3) – Katarzyna Kawa (Polska) 7:6(1), 7:5

Australian Open. Srdjan Dżoković nieobecny podczas finału po wybuchu skandalu

/ Izabela Modrzewska , źródło: https://www.insidethegames.biz/articles/1133083/srdjan-djokovic-absent-australian-open, foto: AFP

Po wycieku kontrowersyjnego wideo z udziałem ojca Novaka Dżokovica, organizatorzy Australian Open zgodzili się, żeby zainteresowany dopingował syna z trybun podczas finału. Pomimo zezwolenia, Srdjan zdecydował się nie uczestniczyć w wydarzeniu. 

Po ćwierćfinałowym zwycięstwie Serba nagrano materiał na którym widać ojca tenisisty w towarzystwie fana trzymającego rosyjską flagę z wizerunkiem Putina. Co więcej, miał na sobie koszulkę z literą „Z”, która jest symbolem sił zbrojnych agresora. Po incydencie wylała się fala krytyki, a Srdjan wydał oświadczenie w którym dystansuje się do całej sytuacji. Zapewniał, że jest przeciwko wojnie i „nie miał intencji być jej częścią”. Dyrektor turnieju, Craig Tiley podkreślił, że nie złamał żadnych zasad, a samo zdarzenie było „niefortunne”.

– Znam go osobiście i jego rodzina była wstrząśnięta tym co się stało. To nie było intencjonalne i nie miał zamiaru wyrządzić nikomu żadnej krzywdy – mówił Tiley.

Podczas konferencji prasowej po wygranym półfinale, Novak podkreślił, że udział jego ojca w tym incydencie był przypadkowy i został niewłaściwie odebrany.

– Sytuacja została źle zinterpretowana, a eskalacja nastąpiła bardzo szybko – wyjaśniał tenisista. – Moja cała rodzina przeżyła kilka wojen w latach 90. Tak jak powiedział mój ojciec w oświadczeniu, jesteśmy przeciwko przemocy i nigdy nie będziemy jej popierać. Wiemy jak cierpią rodziny, które muszą przez nią przechodzić – dodał.

 

Rybakina staje w obronie swojego trenera

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

Półfinałowy mecz kobiecego turnieju Australian Open między Jeleną Rybakiną i Wiktorią Azarenką przykuł uwagę nie tylko ze względu na emocje tenisowe. Za swoje zachowanie w trakcie tego spotkania mocno krytykowany był trener Kazaszki Stefano Vukov. Po zakończeniu imprezy zawodniczka zdecydowała się stanąć w obronie swojego szkoleniowca.

Kontrowersje wśród komentatorów i kibiców wzbudziły krzyki i gesty, jakie 35-letni coach wykonywał w kierunku swojej podopiecznej. Zdaniem dziennikarza Bena Rothenberga, byłej tenisistki Pam Shriver i wielu fanów, Vukov przekroczył granicę, okazywał swojej zawodniczce brak szacunku i demotywował ją, zamiast pomagać.

Po medialnej burzy, wywołanej taką oceną, wypowiedział się sam zainteresowany. Chorwat stwierdził:

Na stadionie jest ponad dziesięć tysięcy ludzi, więc zwrócenie uwagi gracza nie jest łatwe. Ludzie tego nie rozumieją. Gdy Jelena zbacza z wyznaczonego kursu, muszę krzyczeć, a inni mogą interpretować to tak, jak chcą. Robię swoje, jako team korzystamy z coachingu i przynosi to pozytywne rezultaty – wyjaśnił.

Kilka dni po tym oświadczeniu głos zabrała również Rybakina. Finalistka tegorocznego turnieju w Melbourne podzieliła się swoją opinią w poście opublikowanym na Instagramie:

Po znakomitym turnieju przeczytałam w sieci wiele niepokojących komentarzy na temat mojego trenera. Chciałabym zatem wyjaśnić niepoprawne interpretacje, jakie pojawiły się wokół jego zachowania. Stefano wierzył we mnie nawet wtedy, gdy nikt inny się na to nie zdobył. Razem układaliśmy strategię dla mojej kariery i – jak widać – jest ona skuteczna. To kompetentny trener, który jest pełen pasji. W przeciwieństwie do niektórych komentujących zna mnie osobiście i ma doświadczenie związane z uprawianiem sportu. Osoby z mojego otoczenia wiedzą, że nie pozwoliłabym, by ktoś okazywał brak szacunku dla mnie i mojej ciężkiej pracy. Na korcie jestem cicha, ale lubię rywalizować i pragnę osiągać wielkie rzeczy. Stefano mi w tym pomaga, a reszta to zwykłe fakenewsy – Rybakina stanowczo zdementowała oskarżenia wobec swojego trenera.

Jeszcze dalej w swojej reakcji posunął się Dmitrij Tursunow. Były tenisista i trener zażądał przeprosin dla kolegi po fachu, pisząc na Twitterze:

– Nie macie pojęcia, o czym mówicie. Ten człowiek to świetny trener i jesteście mu winni publiczne przeprosiny. Zapewne nigdy nie zbliżyliście się do jego poziomu, a każdy zawodnik chciałby mieć obok siebie takie wsparcie. Stefano jest lojalny jak nikt, a wy chcecie widzieć tylko kilka gestów z trybun – podsumował Rosjanin.

Jelena Rybakina zajmuje dziesiąte miejsce w rankingu WTA. 23-latka ma na koncie wygrany turniej wielkoszlemowy. W 2022 roku, pod okiem Vukova, tenisistka triumfowała na kortach Wimbledonu. Teraz do listy sukcesów dołożyła finał Australian Open 2023.

Goran Ivanisević: 97% tenisistów by się wycofało

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/ubitennis.net, foto: AFP

Goran Ivanisević uważa, że zdecydowana większość tenisistów wycofałaby się, mając taką kontuzję, z którą mierzył się Dżoković podczas Australian Open. Trener Serba podzielił się również własnymi szacunkami dotyczącymi długości gry swojego podopiecznego.

Dżoković ma za sobą bardzo udany turniej. Serb wygrał po raz dziesiąty w karierze Australian Open, i zarazem zdobył 22. wielkoszlemowy tytuł. Sukces wielkiego mistrza nie był jednak tak oczywisty ze względu na jego kontuzję. Po zakończeniu zmagań w Melbourne szerzej o tej sprawie wypowiedział się trener 35-latka, Goran Ivanisević.

– „Nie mówię, że 100%, ale 97% graczy, w sobotę, kiedy dostajesz wyniki rezonansu magnetycznego, poszłoby prosto do biura sędziego i wycofało się z turnieju. Ale nie on. On jest z innej rzeczywistości. Jego mózg pracuje inaczej. Dał z siebie wszystko. 77 terapii dziennie. Każdy dzień był trochę lepszy i lepszy. Nie spodziewałem się tego. Szczerze mówiąc, byłem w szoku” – wyznał Ivanisević.

„Robi się coraz bardziej szalony. Chodzi mi o to, że ten facet jest niewiarygodny. Nie wiem jak to opisać słowami. Myślałem, że widziałem wszystko, a teraz widzę to. Prawdopodobnie zobaczę jeszcze coś innego (w przyszłości)” – dodał.

Chorwacki trener i mistrz Wimbledonu z 2001 roku wypowiedział się również o długości kariery swojego podopiecznego. – Zdecydowanie jeszcze dwa, trzy lata. Sposób, w jaki dba o swoje ciało, w jaki podchodzi do wszystkiego, do jedzenia, jest niesamowity. To niewiarygodny poziom – powiedział.

Magda Linette w przelocie w Warszawie

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: PZT

 

 

Półfinalistka Australian Open wróciła na kilka dni do Polski i spotkała się z dziennikarzami sportowymi. Opowiedziała o swoich wrażeniach z kortów Melbourne Park i co zmieniło się w jej grze.

 

Na konferencji prasowej w warszawskim hotelu Regent Magda Linette, 22 rakieta rankingu WTA zjawiła się w stonowanej czarnej marynarce, białej bluzce, czarnych spodniach i eleganckich trzewikach, które jak się potem okazało, były pierwszą „nagrodą” jaką tenisistka sama sobie sprawiła po sukcesie w Melbourne.

 

– Sukces w Australian Open był dla mnie trochę niespodziewany, bo gdzie, jak gdzie, ale tam bym się takiego wyniku nie spodziewała. Zawsze mówiłam, że moim ulubionym szlemem jest Wimbledon, bo lubię trawę. Na Roland Garros też się dobrze czuję, bo wychowałam się na kortach ziemnych. Ale Australia? Trochę mnie to zaskoczyło – opowiadała na wstępie Polka.

 

Potem posypały się kolejne pytania od dziennikarzy, a Magda spokojnie i wyczerpująco odpowiadała na każde z nich.

 

O Dojrzałość na korcie?

– Przez dojrzałość rozumiem chyba umiejętność kontrolowania emocji na korcie. Kiedyś, gdy grałam na głównych kortach zdawało mi się, że do nich nie pasuję. Grając z Sereną Williams czy Naomi Osaką wydawało mi się, że jestem tylko dodatkiem. W tym roku w Melbourne było inaczej, czułam, że jestem „na swoim miejscu”. Może to efekt poprzednich zwycięstw z Ash Barty czy Ons Jabeur?

 

Co zmieniło się w porównaniu do poprzedniego sezonu?

– Czuję się zdrowsza. W okresie przygotowawczym, który był paradoksalnie krótszy, odpoczęłam mentalnie, ale nie wypadłam z rytmu gry. Pracowaliśmy oczywiście mocno nad przygotowaniem ogólnym, ale czułam się świeżo przed nowym sezonem.

 

Jakie masz zaplanowane najbliższe starty?

– Już za kilka dni lecę na Florydę, gdzie będziemy się przygotowywać w Delray Beach. Już wcześniej zaplanowaliśmy starty w Meksyku, w Meridzie, potem w Austin i wreszcie Indian Wells i Miami.

 

Kto się bardziej stresuje w jej teamie?

– Zdecydowanie Mark (Gelland – przyp. red.)!

 

Jak ważne było dołączenie nowego, dodatkowego trenera do jej sztabu?

– Ian daje nam nowe spojrzenie, nową perspektywę na wiele spraw. Jest starszy, spokojniejszy i wiele już w tourze przeszedł, co pozwala mu spojrzeć na wiele spraw z dystansu. Gdy my z Markiem się gorączkujemy, on daje nam spokój.

 

Nowa rakieta?

– Szukałam alternatywy, bo wisiało nade mną niebezpieczeństwo operacji barku. Gdy zaczęłam grać tą rakietą ból zniknął.

 

Podobno posiada Pani wielką kolekcję butów?

– Coś w tym jest. Lubię modę i ładnie się ubierać. A buty… rzeczywiście mam taką słabość.

Po konferencji Magda zaprezentowała wspomniane na wstępie eleganckie buty, które sobie sprezentowała. „Do kolekcji” jak żartowała…

 

Praca w WTA Players Coucil?

– Poświęcam na to sporo czasu, ale chciałam to robić, bo właściwie nigdy nie miałam takiej normalnej pracy i gdy kiedyś będę się za taką rozglądać, to może być ciekawe doświadczenie. Myślę, że wiele mi to pomogło, bo choćby dyskusja z Viktorią Azarenką, której się sprzeciwiłam w pewnej sprawie, dała mi sporo pewności siebie także na korcie.

Prezent od tenisowej mistrzyni dla narciarskiej mistrzyni

/ Jakub Karbownik , źródło: www.twitter.com/własne, foto: AFP

Iga Świątek nie tylko rywalizuje na kortach całego świata w najważniejszych turniejach. Polka również śledzi innych sportowców walczących o najwyższe laury. Jedną z dyscyplin sportu jakie śledzi nasza mistrzyni jest narciarstwo zjazdowe. W weekend trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa przekazała jedną ze swych rakiet Mikaeli Shiffrin.

Podczas, gdy w Australii rozgrywane były finały wielkoszlemowe, w Szpindlerowym Młynie odbyły się dwa slalomy, zaliczane do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jak donosi na twitterze dziennikarka „Wall Street Journal” Rachel Bachmann, świadkiem między innymi tego jak radzi sobie Mikaela Shiffrin była przedstawicielka raszynianki.

Osobą, która udała się do naszych południowych sąsiadów, aby przekazać prezent była psycholog liderki rankingu, Daria Abramowicz. Amerykanka otrzymała rakietę, którą Iga Świątek grała podczas zeszłorocznego WTA Finals. Z kolei narciarka zza Oceanu planuje się odwdzięczyć po zakończeniu sezonu. Prezentem ma być jedna z par nart na których rywalizuje na co dzień w Pucharze Świata.

Obie panie nie miały jeszcze okazji się spotkać, ale jak donosi Bachmann, mają nadzieję zobaczyć się wkrótce.

Ranking WTA. Sabalenka za plecami Świątek, nowa życiówka Magdy Linette

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka została nową wiceliderką rankingu WTA. Mistrzyni Australian Open 2023 to jedna z dwóch tenisistek w top 10 z największym awansem w najnowszym notowaniu. Drugą, która zaliczyła „skok” jest jej sobotnia rywalka – Jelena Rybakina. Z awansu w zestawieniu najlepszych tenisistek świata może też być zadowolona Magda Linette.

Poznanianka ma za sobą niezwykle udany występ w imprezie Wielkiego Szlema. Druga rakieta naszego kraju pierwszy raz w karierze dotarła do 1/2 finału turnieju tej rangi. Taki rezultat sprawił, że w rankingu nasza tenisistka przesunęła się z miejsca 45. na 22. Liderką zestawienia pozostaje Iga Świątek, ale za nią nie ma już Ons Jabeur, a jest Aryna Sabalenka. Finalistka imprezy to z kolei dziesiąta rakieta świata.

Trzecia rakieta świata bez powodzenia startowała w kwalifikacjach imprezy w Lyonie. Mimo to w poniedziałek przybliżyła się do grona stu najlepszych tenisistek świata i zajmuje pozycję 101. Łodzianka to obecnie jedyna Polka w drugiej setce zestawienia. Stało się tak za sprawą spadku Mai Chwalińskiej na pozycję 205.