Australian Open. Historyczny awans Linette do 4. rundy!

/ Julia Rzadkowska , źródło: własne, foto: AFP

Komplet Polaków w drugim tygodniu Australian Open! Magda Linette po raz pierwszy zagra w czwartej rundzie turnieju wielkoszlemowego. Polka poradziła sobie z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową w dwóch setach.

To był trzeci mecz między tymi zawodniczkami. Dotychczas obydwie wygrały po jednym meczu. W sobotę spotkanie zaczęło się od gemów pewnie wygrywanych przez serwujące. Jako pierwsza przełamanie zdobyła Aleksandrowa w piątym gemie spotkania, grając agresywnie, lecz nie bezbłędnie. W dalszym biegu meczu częstotliwość błędów Rosjanki wzrosła, co świetnie wykorzystała jej przeciwniczka. Już w kolejnym gemie wyrównała. Dwa gemy później Linette ponownie wywalczyła przełamanie, aby serwować o set. W dobrym stylu zakończyła pierwszą partię na swoją korzyść mając na koncie jedyne 2 niewymuszone błędy.

Drugiego seta Polka zaczęła od przełamania wykorzystując pierwszy break-point. Mając kontrolę nad meczem pewnie wygrywała kolejne gemy, nie dając rywalce wygrać zbyt wielu punktów. Doprowadziła do wyniku 4:0 zanim Jekaterina skutecznie zaczęła stawiać opór dominacji Linette, broniąc piłki meczowej i następnie przełamując poznianankę. Wtedy mecz zaczął być bardziej nerwowy zarówno dla kibiców, jak i dla zawodniczek.

Przy stanie 5:3 Magda stanęła przed kolejną okazją przełamania Rosjanki i jednocześnie wygrania meczu, jednak Aleksandorowa ponownie skutecznie się obroniła. Panie grały długiego gema, który został rozstrzygnięty na niekorzyść polskiej tenisistki. Mimo tego wciąż miała przewagę i zaczęła serwować po mecz. Przy trzeciej piłce meczowej finalnie Magda wywalczyła miejsce w czołowej szesnastce tenisistek turnieju, co jest jej życiowym sukcesem. W ćwierćfinale na naszą rodaczkę czeka już Francuzka Carolina Garcia.


Wyniki

III runda singla

Magda Linette (Polska) – Jekaterina Aleksandrowa (19) 6:3, 6:4

Australian Open. Przez ból do zwycięstwa

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W sobotniej sesji wieczornej w ramach turnieju mężczyzn odbyły się mecze zawodników walczących z przeciwnościami losu. Novak Dżoković, mimo że kontuzja wciąż mu doskwiera, tym razem nie stracił seta. Andy Murray znów imponował ambicją, ale nie dokonał kolejnego cudownego comebacku.

Novak Dżoković wciąż jest na drodze po kolejny tytuł w Melbourne. Stan jego zdrowia może niepokoić, znów potrzebował przerw medycznych. Jednak w starciu z Bułgarem Grigorem Dimitrowem uniknął straty seta.

Pierwszy set był jednak dla Serba bardzo wymagający. Zaczął go dobrze, od przełamania swojego rywala i przez długi czas wszystko układało się po jego myśli. Miał już nawet trzy piłki setowe na 6:3 przy podaniu Bułgara, ale ten nie tylko się wybronił, ale w kolejnym gemie zdołał doprowadzić do wyrównania. Poczuł swoją szansę. Tym razem on miał dwie szanse na zamknięcie seta, wygrywając 7:5. Ostatecznie potrzebny był jednak tiebreak. Bardzo wyrównany. Wygrał go 9:7 Dżoković, ale po drodze musiał bronić kolejnego setbola.

W kolejnych dwóch setach Dimitrow dalej ambitnie walczył, ale brakowało mu już możliwości, by zagrozić Serbowi. Nawet jeśli temu znów doskwierały problemy z udem i potrzebował masażu. Mimo bólu był skuteczny, dzięki czemu wygrał te partie do 3 i do 4.


Serca kibiców po raz kolejny zdobył Andy Murray. Szkot po dwóch wyniszczających pięciosetówkach wyszedł na kort mierzyć się z Hiszpanem Roberto Bautistą Agutem. Z początku wszystko wskazywało na krótki, jednostronny pojedynek. Brytyjczyk słaniał się na nogach, nie potrafił postawić się dużo mniej zmęczonemu rywalowi. W pierwszej partii wygrał tylko jednego gema.

Murray jest jednak ostatnim człowiekiem, który mógłby się tak po prostu poddać. Choć z początku drugi set nie zwiastował żadnych zmian i Hiszpan prowadził z przewagą przełamania, to nagle w Szkota wstąpiły skądś nowe siły. Między wymianami ledwo stał na nogach, ale gdy trzeba było grać stawał na wysokości zadania. I doprowadził do tiebreaka. W nim obronił dwie piłki setowe i wygrywając 9:7 doprowadził do wyrównania, wlewając w serca swoich kibiców nadzieję na kolejny niesamowity powrót.

Przez brak sił zdarzały się jednak momenty słabości, które w kolejnych setach decydowały o wyższości Bautisty Aguta. W trzecim Murray stracił serwis w ósmym gemie, po czym nie był już w stanie odrobić strat. W czwartym zaczął od prowadzenia 2:0, ale mimo wielkiej ambicji brakowało stabilności w jego grze, która pozwoliłaby mu myśleć o zwycięstwie. Po 3,5 godzinach gry musiał uznać wyższość rywala.


W meczu sensacyjnych uczestników tej fazy turnieju Ben Shelton zatrzymał nadzieję gospodarzy Alexei’a Popyrina. Młody Amerykanin zaskoczył pokonując znacznie bardziej doświadczonego rywala w trzech setach. Mający 20 lat zawodnik po raz pierwszy w karierze gra poza USA, po raz drugi w jakimś turnieju wielkoszlemowym i już może pochwalić się awansem do najlepszej szesnastki turnieju.


Wyniki

III runda singla

Novak Dżoković (Serbia, 4) – Grigor Dimitrow (Bułgaria) 7:6(7), 6:3, 6:4

Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 24) – Andy Murray (Wielka Brytania) 6:1, 6:7(7), 6:3, 6:4

Ben Shelton (Stany Zjednoczone) – Alexei Popyrin (Australia, WC) 6:3, 7:6(4), 6:4

Australian Open. Garcia ponownie w czwartej rundzie

/ Jakub Karbownik , źródło: www.ausopen.com/własne, foto: AFP

Caroline Garcia pokonała Laure Siegemund w ostatnim meczu trzeciej rundy rywalizacji pań na kortach Melbourne Park. Tym samym Francuzka wyrównała swój najlepszy wynik uzyskany przed dwunastoma miesiącami w australijskim szlemie.

Turniejowa „czwórka” to obok Igi Świątek i Jessici Peguli trzecia najwyżej rozstawiona tenisistka, która pozostaje w grze o końcowy triumf w tegorocznej edycji Australian Open. W dwóch pierwszych rundach Francuzka nie straciła nawet seta. Sytuacja diametralnie się odmieniła w partii otwarcia sobotniego meczu przeciwko Laurze Siegemund.

Pierwsza partia była festiwalem błędów Garcii, która oddała rywalce szesnaście punktów za sprawą niewymuszonych błędów. Również serwis nie funkcjonował tak jak powinien. Między innymi to sprawiło, że mistrzyni ubiegłorocznej edycji turnieju WTA 250 w Warszawie wygrała tylko gema w pierwszej odsłonie. Kluczowym dla losów drugiej partii okazał się szósty gem. To w nim Garcia wykorzystała trzecią szansę na przełamanie rywalki i wypracowanej przewagi nie oddała do końca. Decydującą odsłonę rozpoczęły dwa gemy, które na swe konto zapisały tenisistki returnujące. W siódmym i dziewiątym gemie turniejowa „czwórka” uzyskała kolejne dwa przełamania i po ponad dwóch godzinach gry po raz drugi w karierze zapewniła sobie awans do czwartej rundy pierwszej w sezonie lewy Wielkiego Szlema. Poprzednio ta sztuka jej się udała w 2018 roku.

Kolejną rywalkę dla Garcii wyłoni spotkanie, która zamknie dzień na Rod Laver Arena. Jako ostatnie do rywalizacji na korcie centralnym przystąpią Magda Linette i Jekatarina Aleksandrowa.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Caroline Garcia (Francja, 4) – Laura Siegemund (Niemcy)

 

McEnroe zdiagnozował słabości Berrettiniego

/ Łukasz Duraj , źródło: https://tennisbuzz.net/, własne , foto: AFP

Jedną z sensacji pierwszego tygodnia Australian Open było odpadnięcie z turnieju Matteo Berrettiniego. Włoch uległ Andy’emu Murrayowi, a przyczyny słabszej formy tenisisty z Rzymu wskazał John McEnroe.

Choć pięciosetowe starcie obu graczy było jednym z hitów pierwszej rundy i zostanie zapamiętane na długo, to dla sportowca z Italii jest zapewne kolejnym dużym rozczarowaniem. Berrettini miał w nim bowiem piłkę meczową, ale nie zdołał jej wykorzystać i pożegnał się z Melbourne już na początku imprezy.

Kryzys 26-latka nie ogranicza się jednak tylko do tego spotkania. W drugiej części poprzedniego sezonu zawodnik notował słabe rezultaty w turniejach Masters 1000 w Montrealu i Cincinnati, a na US Open łatwo pokonał go w ćwierćfinale Norweg Casper Ruud.

O skomentowanie ostatnich miesięcy w wykonaniu Matteo pokusił John McEnroe.

To było trudne losowanie dla obu zawodników. Przez całą karierę backhand jest dla Matteo tym, czym kryptonit jest dla Supermana. Jego gra opiera się na serwisie i forehandzie. Ponadto sądzę, że brakuje mu pewności siebie. Pewnie jeszcze zobaczymy jego lepszą dyspozycję w turniejach wielkoszlemowych, ale musi odzyskać wiarę w swoje umiejętności. Powiedziałbym, że stracił ją po przegranym finale Wimbledonu. Wtedy zapewne wydawało mu się, że jest już bardzo blisko przełomu, a teraz wszystko się trochę oddaliło. Żeby wrócić do dziesiątki, potrzeba mu sporo ciężkiej pracy i odrobiny szczęścia – podsumował Amerykanin.

Matteo Berrettini zajmuje obecnie 14 miejsce w rankingu ATP, ale najwyżej był w tym zestawieniu na szóstej pozycji. Przegrana w pierwszej rundzie Australian Open i fakt, że przez nią nie obronił zeszłorocznych punktów za półfinał, oznacza dla niego kolejny spadek w klasyfikacji i trudniejsze losowania w kolejnych turniejach.

Australian Open. De Minaur ucieszył rodaków, pogromcy gigantów wyeliminowani

/ Artur Kobryn , źródło: włąsne, ausopen.com, foto: AFP

Pierwsze sobotnie mecze trzeciej rundy w turnieju panów nie przyniosły zaskakujących rozstrzygnięć. Wszyscy wyżej notowani gracze odnieśli przekonujące zwycięstwa. Z imprezą pożegnali się za to bohaterowie niespodzianek sprawionych w poprzedniej rundzie.

Alex de Minaur był jednym z dwóch, obok Alexei’a Popyrina, reprezentantów gospodarzy w trzeciej rundzie zawodów. 23-latek z Sydney wzorowo wywiązał się z roli faworyta i bez większych problemów odprawił debiutującego w tej fazie Wielkiego Szlema, Benjamina Bonziego. Francuz jedynie w pierwszej odsłonie spotkania był w stanie postawić mu znaczący opór, doprowadzając do tie-breaka. W nim jednak dominacja Australijczyka była przytłaczająca, bowiem nie dał sobie odebrać ani jednego punktu. W kolejnych dwóch partiach Bonzi zdołał zapisać na swoim koncie już tylko trzy gemy. De Minaur powtórzył tym samym swój życiowy rezultat w Melbourne osiągnięty przed rokiem. O ćwierćfinał zagra z lepszym z pary Novak Dżoković – Grigor Dimitrow.

Przed rozpoczęciem sobotnich gier jedną z ciekawiej zapowiadających się potyczek mogła zdawać się ta pomiędzy Andriejem Rublowem, a Danem Evansem. Obaj panowie byli rozstawieni, a bilans ich sześciu poprzednich meczach był remisowy. Kortowa rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla Brytyjczyka. Moskwianin w całym spotkaniu wypracował sobie aż 15 szans na przełamanie, z których wykorzystał cztery. Sam z kolei nie pozwolił odebrać sobie podania ani razu. Posłał też na jego stronę w sumie 60 uderzeń kończących i po dwóch godzinach i dziewięciu minutach gry zameldował się w najlepszej szesnastce imprezy.

Spotka się w niej z rozstawionym z numerem dziewiątym Holgerem Rune. Duńczyk w identycznym czasie rozprawił się z Ugo Humbertem. Nie przeszkodził mu w tym nawet groźnie wyglądający upadek po dobiegnięciu do jednej z piłek na początku drugiego seta. Po opatrzeniu prawej kostki oraz dłoni był w stanie wrócić do rywalizacji i zakończyć ją w pomyślny dla siebie sposób. Była to jego trzecia wygrana nad Francuzem. 19-latek dołączył też do Stefanosa Tsitsipasa i Yoshihito Nishioki, czyli tenisistów, którzy w pierwszym tygodniu zmagań nie stracili ani jednej partii.

Tegoroczne Australian Open jest jak dotąd również bardzo udanym turniejem dla Amerykanów. W trzeciej rundzie znalazło się ich aż ośmiu. Drabinka zawodów ułożyła się tak, że w sobotę doszło do dwóch bratobójczych pojedynków. Łączącym je faktem stało się to, że sprawcy niespodzianek z poprzedniej rundy nie byli zdolni do nawiązania do czwartkowej dyspozycji. Jenson Brooksby, który wyeliminował turniejową „dwójkę”, czyli Caspera Ruuda, musiał uznać wyższość Tommy’ego Paula. Z kolei pogromca Alexandra Zvereva, Michael Mmoh, został pokonany przez swojego rówieśnika, Jeffreya Johna Wolfa. Tym samym Wolf może już się pochwalić swoim najlepszym osiągnięciem w imprezach wielkoszlemowych. O jego poprawę powalczy ze zwycięzcą potyczki pomiędzy Alexei’em Popyrinem i Benem Sheltonem. Z kolei Paul oczekuje na triumfatora starcia Andy’ego Murray z Roberto Bautistą Agutem.


Wyniki

Trzecia runda singla mężczyzn:

Andriej Rublow (5) – Daniel Evans (Wielka Brytania, 25) 6:4, 6:2, 6:3

Holger Rune (Dania, 9) – Ugo Humbert (Francja) 6:2, 6:4, 7:6(5)

Alex de Minaur (Australia, 22) – Benjamin Bonzi (Francja) 7:6(0), 6:2, 6:1

Jeffrey John Wolf (USA) – Michael Mmoh (USA, LL) 6:4, 6:1, 6:2

Tommy Paul (USA) – Jenson Brooksby (USA) 6:1, 6:4, 6:3

Australian Open. Seria Sabalenki trwa, Bencic i Fruhvirtova również w czwartej rundzie

/ Mieszko Hudyka , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka potwierdza swoją dobrą formę na początku sezonu i bez większych problemów awansuje do drugiego tygodnia Australian Open.  W trzeciej rundzie pokonała swoją byłą deblową partnerką – Elise Mertens – z którą dwa lata temu wygrała turniej wielkoszlemowy rozgrywany w Melbourne.  

Pierwszy set spotkania pomiędzy Białorusinką a Belgijką trwał zaledwie 26 minut i padł łupem tej pierwszej. Turniejowa „piątka” nie miała żadnych problemów z utrzymaniem swojego podania – nie musiała bronić ani jednego break pointa. Z kolei tenisistka rozstawiona z numerem 26. dała się przełamać aż dwukrotnie: w czwartym i ósmym gemie.

Kolejna partia trwała już zdecydowanie dłużej i była bardziej zacięta. Na początku finalistka WTA Finals 2022 wyszła na prowadzenie 2:0, jednak po chwili straciła pierwszy raz w meczu swoje podanie. Przez kilka gemów panie pilnowały swoich serwisów. Do przełomowego momentu doszło przy prowadzeniu Białorusinki 5:3, kiedy Mertens czwarty raz w meczu nie utrzymała podania. W konsekwencji już po chwili Sabalenka domknęła spotkanie, wygrywając swój gem serwisowy.

Przeciwniczką białoruskiej tenisistki w pojedynku o ćwierćfinał będzie jedna z faworytek turnieju – Belinda Bencic. Szwajcarka po niełatwym, ale dwusetowym spotkaniu odprawiła Włoszkę Camilę Giorgi. Szczególnie zacięta była druga odsłona meczu. Na początku doszło do trzech z rzędu przełamań, o jedno więcej miała Szwajcarka. Jednak włoska zawodniczka nie poddała się i – kiedy mistrzyni olimpijska serwowała, aby zapewnić sobie awans do kolejnej rundy – przełamała ją, wyrównując wynik na 5:5. Jednak nie uchroniło jej to przed porażką, po chwili bowiem Belinda ponownie odebrała Włoszce serwis i zamknęła seta 7:5.

Jestem szczęśliwa z tego zwycięstwa. Oczywiście, że [Giorgi] jest bardzo dynamiczną zawodniczką. Ma dużą moc, kiedy uderza piłkę. Nie jest łatwo grać przeciwko niej, ale myślę, że byłam na to mentalnie gotowa. Pomimo że przełamała mnie, gdy prowadziłam, po prostu starałam się grać swój tenis i cieszę się, że zamknęłam mecz przy drugiej szansie – powiedziała po wygranym spotkaniu Bencic.

Ostatnim meczem porannej sesji był pojedynek pomiędzy Czeszkami: Lindą Fruhvirtovą i jej starszą rodaczką Marketą Voundrousovą. Faworytką wydawała się finalistka French Open 2019, która wraca do dobrej formy po kontuzji. W pierwszej odsłonie doszło aż do siedmiu przełamań. Jeden raz więcej podanie utrzymała 17-letnia zawodniczka i to ona zapisała przy swoim nazwisku partię otwarcia. Drugi set przebiegł zgoła inaczej. Srebrna medalistka Igrzysk Olimpijskich była zdecydowanie skuteczniejsza i wygrała partię 6:2. Wszystko rozstrzygnęła decydująca odsłona, w którym najpierw na prowadzenie wyszła Voundrousova. Jednak przy stanie 3:2 dla starszej z zawodniczek miała miejsce specyficzna sytuacja. Fruhvirtova poprosiła o przerwę medyczną i powróciła na kort z zabandażowanym udem, po czym wygrała cztery gemy z rzędu i awansowała pierwszy raz w karierze do czwartej rundy imprezy wielkoszlemowej.

O ćwierćfinał młoda Czeszka zagra z Chorwatką Donną Vekic, która w dwóch setach odprawiła Nurię Parrizas-Diaz. Do drugiego tygodnia imprezy awansowały też Karolina Pliskova i Zhang Shuai, które pokonały kolejno: Varvarę Grachewę i Katie Volynets.


Wyniki

Trzecia runda gry pojedynczej

Aryna Sabalenka (5) – Elise Mertens (Belgia, 26) 6:2, 6:3

Belinda Bencic (Szwajcaria, 12) – Camila Giorgi (Włochy) 6:2, 7:5

Zhang Shuai (Chiny, 23) – Katie Volynets (USA) 6:3, 6:2

Karolina Pliskova (Czechy, 30) – Varvara Gracheva 6:4, 6:2

Donna Vekic (Chorwacja) – Nuria Parrizas-Diaz (Hiszpania) 6:2, 6:2

Linda Fruhvirtova (Czechy) – Marketa Voundrousova (Czechy) 7:5, 2:6, 6:3