Australian Open. Podjęto decyzję ws. rosyjskich i białoruskich flag

/ Izabela Modrzewska , źródło: tenis.com, Vasyl Myroshnychenko (Twitter ), foto: AFP

Organizatorzy turnieju zakazali wnoszenia rosyjskich i białoruskich flag na trybuny po tym jak zostały one wywieszone podczas pierwszego dnia meczów. Stało się to podczas meczu jednej z ukraińskich tenisistek z rywalką z Rosji, co wywołało poruszenie.

Po wybuchu wojny na Ukrainie tenisiści z Rosji i Białorusi zobligowani są do uczestnictwa w turniejach pod „neutralną” flagą. Standardowe procedury do tej pory nie zabraniały kibicom okazywania wsparcia zawodnikom z obu państw, pod warunkiem, że odbywa się to bez „zakłóceń”. Pierwszego dnia Australian Open doszło jednak do incydentu, który wzbudził duże kontrowersje. W czasie meczu ukraińskiej tenisistki Kateryny Baindl, grającej z rosyjską zawodniczką Kamillą Rachimową, jeden z widzów rozwiesił flagę Rosji na trybunach. Z kolei Daniił Miedwiediew został poproszony o podpisanie podobnej flagi po zwycięstwie w pierwszej rundzie.

Swojego oburzenia nie krył m.in. ukraiński ambasador Australii i Nowej Zelandii, Wasyl Myrosznyczenko, który wezwał do „natychmiastowego egzekwowania polityki neutralnej flagi”. W odpowiedzi na skargi, organizator turnieju, Tennis Australia, całkowicie zabronił wnoszenia rosyjskich i białoruskich flag na trybuny.

„Naszym pierwotnym celem było umożliwienie wnoszenia flag bez wprowadzania zamieszania. Wczoraj jedna z nich została wywieszona na terenie kompleksu. Będziemy kontynuowali współpracę z zawodnikami oraz kibicami by zapewnić im jak najlepsze warunki do radości z tenisa” – czytamy w oświadczeniu.

 

Australian Open. Trudne przeprawy Ruuda i Zvereva, łatwy mecz de Minaura

/ Łukasz Duraj , źródło: https://ausopen.com/, własne, foto: AFP

Sesja wieczorna drugiego dnia męskiego turnieju Australian Open oferowała widzom tenis z najwyższej półki. Na kortach zaprezentowali się światowy numer dwa Casper Ruud, wielokrotny zwycięzca imprezy – Serb Novak Dżoković oraz faworyt gospodarzy Alex de Minaur.

Jeśli dzisiejszy zestaw pojedynków byłby oceniany z perspektywy australijskiej publiczności, to naczelne miejsce z pewnością zająłby w nim mecz z udziałem de Minaura. Po wycofaniu się Nicka Kyrgiosa to właśnie 23-latek z Sydney stał się największą nadzieją miejscowych na sukces, a swoje zmagania rozpoczynał od starcia z Yu-hsiou Hsu.

W Melbourne tenisista z Republiki Chińskiej sprawnie przebrnął kwalifikacje, a jego występ w tym turnieju był dla niego debiutem w imprezie wielkoszlemowej. Wcześniej zawodnik udanie startował w juniorskich zawodach deblowych najwyższej rangi – w 2017 roku triumfował w Australii, Londynie i Nowym Jorku.

Mecz na John Cain Arena lepiej rozpoczął de Minaur, który wywalczył przełamanie już w trzecim gemie. W dalszej fazie seta Australijczyk jeszcze powiększył przewagę, a pomagały mu w tym liczne niewymuszone błędy Tajwańczyka. Ostatecznie zawodnik z Antypodów pewnie zamknął tę partię wynikiem 6:2.

W drugim secie de Minaur również potwierdził swoją dominację już w pierwszej części partii. Faworyt łatwo przełamywał rywala w piątym i siódmym gemie, bez kłopotów wygrywając całą odsłonę 6:2.

Ostatnia partia miała początek podobny do poprzednich. De Minaur zdobył w niej przewagę już w gemie otwarcia, ale tym razem zaliczył lekki spadek koncentracji, przez który – w szóstym gemie – musiał bronić break-pointa. Australijczyk utrzymał podanie, a epizod ten nie miał wpływu na jego dalszą formę. Spotkanie zakończyło się zdecydowaną wygraną Alexa, a w kolejnej rundzie czeka go pojedynek z Johnem Isnerem lub Adrianem Mannarino.

Po tym starciu kibice mogli zobaczyć jeszcze jeden mecz tajwańsko-australijski. Na arenie pojawili się Alexei Popyrin i Chun-hsin Tseng. I tym razem za faworyta można było uznać reprezentanta gospodarzy, który zajmuje nieco wyższe miejsce w rankingu ATP i mógł liczyć na doping publiczności.

Pierwsza partia powędrowała jednak na konto Tsenga. Chińczyk przełamał rywala w dziesiątym gemie i zamknął seta rezultatem 6-4. Podobnie mógł wyglądać również set drugi. Azjata miał w nim cztery piłki setowe przy stanie 5-4 i serwisie rywala, ale Poryrin zdołał się obronić. Ostatecznie to Australijczyk wygrał tę partię w tie-breaku i wyrównał stan meczu na 1-1.

Kolejna partia również była wyrównana. Na dystansie 12 gemów zabrakło przełamań, a w dodatkowej rozgrywce tym razem lepszy okazał się Tajwańczyk. W secie czwartym panowie znów dobrze pilnowali serwisu i nie dopuścili do przełamań aż do stanu po 6. Tym razem tie-breaka wygrał Popyrin, a to oznaczało, że mecz zostanie rozegrany na pełnym dystansie. Ostatecznie w decydującej partii lepszy okazał się Australijczyk, który zwyciężył w niej 6:1.

Nieco później swoje zmagania na stadionie im. Roda Lavera zaczęli Novak Dżoković i Roberto Carballes Baena. Serbski mistrz powrócił do Australii po rocznej przerwie i z pewnością celuje w dziesiąty tytuł w Melobourne, a pierwszą przeszkodą na jego drodze po trofeum był właśnie 29-letni Hiszpan. Zawodnik z Teneryfy nie był, rzecz jasna, faworytem rywalizacji. Jego zadaniem mogło być jednak pozostawienie lepszego wrażenia niż w 2019 roku, kiedy to grał z Novakiem w US Open. W tamtym spotkaniu Roberto odebrał utytułowanemu oponentowi zaledwie dziewięć gemów.

W pierwszym secie pojedynek toczył się zgodnie z przewidywaniami. Dżoković zdobył w nim jedyne przełamanie, ale zanim tego dokonał sam musiał bronić trzech break-pointów w piątym gemie. Potem Novak nie był już zagrożony i wygrał partię 6-3.

W drugim secie Dżoković mógł przełamać rywala już na początku, ale udało mu się to dopiero w siódmym gemie. Przewaga ta wystarczyła do zapisania na swoim koncie tej odsłony 6:4 i objęcia prowadzenia 2:0 w setach. W ostatniej partii Serb szybko podkręcił tempo i odebrał Hiszpanowi podanie już w gemie otwarcia. Tak dobry początek pozwolił zawodnikowi z Bałkanów rozpędzić się na tyle, że zdeklasował oponenta wynikiem 6:0. W całym, trwającym zaledwie 24 minuty secie, stracił tylko cztery punkty.

Z absencji Nicka Kyrgiosa pośrednio skorzystał także Casper Ruud. Kontuzja Australijczyka wymusiła zmiany w planowaniu meczów, a to otworzyło Norwegowi drogę do gry w sesji wieczornej na Margaret Court Arena. Choć niedawna szybka porażka w Auckland nie była dla 24-latka dobrym sygnałem, oczekiwano, że poradzi on sobie z Tomasem Machaczem. Dotychczas Czech dwukrotnie walczył o punkty w turnieju głównym w Melbourne i za każdym razem udawało mu się przejść do drugiej rundy.

Mecz podaniem rozpoczynał Ruud, który już w pierwszym gemie musiał bronić break-pointów. Mimo popełnienia dwóch podwójnych błędów Norweg zdołał wybrnąć z tarapatów i objął prowadzenie. Po serii udanych gemów serwisowych z obu stron pierwsze przełamanie w meczu wywalczył tenisista z Oslo. Od stanu 4-2 kontrolował on przebieg rywalizacji w secie i pewnie zamknął go podaniem, notując wynik 6-3.

Druga partia była bardziej zacięta. Machacz podniósł swój poziom i grał agresywniej, a Ruud znakomicie serwował. Stan równowagi trwał do jedenastego gema. To w nim Ruud, po długiej walce zdobył przełamanie, dzięki któremu prowadził 6-5. Przewaga faworyta nie trwała długo – ambitny Czech odebrał mu serwis do zera i doprowadził do tie-breaka. W nim lepszy okazał się gracz ze Skandynawii, który triumfował 8-6. Mimo porażki na uwagę zasługuje tu znakomita pogoń Czecha, który w trzynastym gemie przegrywał już 1-5 i zdołał wyrównać na po 6, przedłużając emocje w tej dodatkowej rozgrywce.

Pierwsze break-pointy w trzecim secie pojawiły się w czwartym gemie, przy podaniu Machacza. Czech utrzymał jednak podanie dzięki odważnej ofensywnej grze i dotrzymał Norwegowi kroku do stanu po 6. W wyrównanym tie-breaku 22-latek ponownie pokazał odważny tenis i został za to nagrodzony wygraną do 5.

Set czwarty także zaczął się od niewykorzystanych szans break-pointowych Ruuda. Norweg nie zdołał odebrać podania Machaca w trzecim gemie, a potem sam musiał bronić się przed przełamaniem przy stanie 3-2 dla Czecha. Sztuka ta się udała, a turniejowa „dwójka” dołożyła do niej także „brejka” w kolejnym gemie. Ostatecznie faworyt zwyciężył w tej partii wynikiem 6:3, ale Machacz pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Wcześniej, jeszcze w sesji dziennej, wyrównany pojedynek stoczyli Alexander Zverev i Juan Pablo Varillas. „Szczęśliwy przegrany” z Peru stawił faworytowi zacięty opór, ale ostatecznie przegrał z nim w pięciu setach.

Pierwszą partię niespodziewanie zapisał na swoim koncie niżej notowany tenisista z Ameryki Południowej, który zdobył decydujące przełamanie przy stanie po 4. Drugi set to mocna odpowiedź Niemca na ten obrót spraw i jego zwycięstwo 6-1. Po tak dobrym fragmencie rozstawiony z numerem 12 zawodnik nie zdołał jednak utrzymać dobrej dyspozycji. Trzecia partia obfitowała w przełamania, a najważniejsze z nich przyszło w dwunastym gemie seta. Zdobył je Varillas i to on wyszedł na prowadzenie 2-1.

Inny przebieg miał set numer cztery. W całej partii pojawiły się tylko dwie okazje na przełamanie, ale Peruwiańczyk zdołał je obronić i doprowadzić do tie-breaka. W nim zdecydowanie lepszy był jednak Niemiec, który wygrał dodatkowy gem do trzech.

W decydującej partii panowie pilnowali swoich serwisów aż do stanu 4-5 dla Zvereva. W dziesiątym gemie Varillas popełnił jednak kilka niewymuszonych błędów i dał rywalowi dwie okazje na przełamanie. Faworyt wykorzystał drugą z nich i będzie kontynuował swoją przygodę w Melbourne.

Rywalem Niemca w drugiej rundzie będzie zwycięzca pojedynku między Laurentem Lokolim i Michaelem Mmohem. Rywalizacja ta, jak wiele innych, nie została rozstrzygnięta z powodu opadów deszczu.


Wyniki

Pierwsza runda singla Australian Open (mężczyźni)

Alexander Zverev (Niemcy, 12) – Juan Pablo Varillas (Peru, LL) 4:6 6:1 5:7 7:6(3) 6:4

Alex de Minaur (Australia, 22) – Yu-hsiou Hsu (Tajwan) 6:2 6:2 6:3

Holger Rune (Dania, 9) – Filip Krajinović (Serbia) 6:2 6:3 6:4

Jeffrey John Wolf (USA) – Jordan Thompson (Australia) 6:3 3:6 6:4 7:5

Alexei Popyrin (Australia) – Chun-Hsin Tseng (Tajwan) 4:6 7:6 (5) 6:7 (5) 7:6 (4) 6:1

Ben Shelton (USA) – Zhizhen Zhang (Chiny) 4:6 6:3 6:2 2:6 7:6 (4)

Tommy Paul (USA) – Jan-Lennard Struff (Niemcy) 6:1 7:6 (6) 6:2

Novak Dżokovic (Serbia, 4) – Roberto Carballes Baena (Hiszpania) 6:3 6:4 6:0

Jenson Brooksby (USA) – Christopher O’Connell (Australia) 3:6 6:2 6:3 6:2

Casper Ruud (Norwegia, 2) – Tomas Machacz (Czechy) 6:3 7:6 (6) 6:7 (5) 6:3

Australian Open. Tsitsipas czuje się niemal jak w domu!

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/ubitennis.net, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas jest już w drugiej rundzie tegorocznej edycji Australian Open. Grek pokonał Quentina Halysa 6:3, 6:4, 7:6(8). Jak się czuje tysiące kilometrów od rodzimych stron? Jakie rezultaty osiągał w poprzednich występach na AO?

Ewentualny triumf Tsitsipasa na kortach w Melbourne oznaczać będzie pozycję lidera rankingu pierwszy raz w karierze. Można powiedzieć, że kampania rozpoczęła się zgodnie z planem, chociaż w trzecim secie faworyt musiał odrabiać stratę przełamania i bronić czterech piłek setowych.

– To był całkiem niezły mecz jak na pierwszą rundę Wielkiego Szlema – powiedział Tsitsipas dziennikarzom na konferencji prasowej. – Jestem zadowolony ze sposobu w jaki walczyłem. Jestem zadowolony z tego, jak wszystko się potoczyło, zwłaszcza gdy przegrywałem w trzecim secie – dodał.

Z danych australijskiego spisu ludności z 2021 r. wynika, że w stanie Wiktoria mieszka 181 200 osób deklarujących greckie pochodzenie. Na terenie całej Australii podobne deklaracje złożyło ok 425 000 osób.

– Kiedy wychodzę na boisko, widzę wszystkie greckie flagi na stadionie, które mnie wiwatują. To najbliższe warunkom, jakich mógłbym oczekiwać w domu – mówił Stefanos. – To bardzo pomocne, ponieważ wiem, że wykonuję swoją pracę na korcie, ale mam też tłum ludzi, którzy mnie rozweselają i dają mi energię, kiedy występuję i robię swoje – dodał.

Jakie ma to przełożenie na dotychczasowe rezultaty Greka w Australian Open? Przyjrzyjmy się:

2022 – półfinał i porażka z Miedwiediewem w czterech setach
2021 – półfinał i porażka z Miedwiediewem w trzech setach
2020 – trzecia runda i porażka z Raoniciem w trzech setach
2019 – półfinał i porażka z Nadalem w trzech setach
2018 – pierwsza runda i porażka z Shapovalovem w trzech seta

Co do tego, że Grek czuje się bardzo dobrze w Melbourne chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Trzy półfinały w ostatnich czterech latach to świetny wynik. Tym bardziej, że mówimy o zawodniku, który ma dopiero dwadzieścia cztery lata.

Australian Open. Jabeur skruszyła opór Zidansek

/ Jakub Karbownik , źródło: www.ausopen.com/własne, foto: AFP

Ons Jabeur potrzebowała trzech setów, aby w meczu pierwszej rundy uporać się ze Słowenką Tamarą Zidanszek. Mimo problemów w drugiej odsłonie Tunezyjka w trzeciej odsłonie zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Upały panujące na Antypodach sprawiły, że mecze i treningi podczas drugiego dnia rywalizacji zostały wstrzymane na kilka godzin. Bez przerwy rywalizowano jedynie na kortach, które mają dach. Jednym ze spotkań bez zakłóceń był mecz wiceliderki rankingu ze sklasyfikowaną pod koniec pierwszej setki rankingu rywalką.

Zidansek mimo, że w rankingu jest bardzo daleko, ma na swym koncie pewne sukcesy i potrafi przysporzyć kłopotów wyżej notowanym rywalkom. Jej największym osiągnięciem w imprezach wielkoszlemowych jest półfinał Roland Garros 2021. Jednak występ w Australii zakończyła podobnie jak przed rokiem – po spotkaniu pierwszej rundy.

Tym razem jednak przysporzyła przeciwniczce nielada kłopotów. Pierwsza odsłona rozpoczęła się obustronnego przełamania. Jabeur prowadziła już nawet 4:1. Jednak rywalka zdołała doprowadzić do trzynastego gema. W nim żadna z zawodniczek nie zdołała wypracować większej przewagi niż dwupunktowa. Ostatecznie w kluczowym momencie o dwa „oczka” więcej miała Tunezyjka i to ona objęła prowadzenie w meczu. W drugiej odsłonie aż do ósmego gema żadna z pań nawet się nie zbliżyła do szansy na przełamanie serwisu rywalki. Pierwsza taką okazję miała Zidansek i na tablicy wyników pojawił się rezultat 5:3. Jeszcze przed zmianą stron turniejowa „dwójka” zdołała odrobić stratę. Jednak w dziesiątym gemie ponownie nie utrzymała podania i pozwoliła rywalce doprowadzić do trzeciego seta. W nim na korcie rządziła już tylko wiceliderka rankingu, która oddała Zidansek jedynie gema i po ponad dwóch godzinach gry zapewniła sobie miejsce w drugiej rundzie.

Wtorkowe spotkanie obu pań śmiało można nazwać pojedynkiem błędów. Z obu stron tych pomyłek było w sumie 89.

We wtorek na kort z powodu opóźnień spowodowanych upałami nie wyszła Magda Linette, której mecz z Mayar Sherif przełożono na środę. Znana jest już jednak przeciwniczka dla zwyciężczyni tego meczu. Będzie nią Anett Kontaveit. Rozstawiona z numerem szesnastym Estonka w dwóch setach pokonała Julię Grabher z Austrii.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Ons Jabeur (Tunezja, 2) – Tamara Zidanszek (Słowenia) 7:6(8), 4:6, 6:1

Weronika Kudermietowa (9) – Maryna Zanevska (Belgia) 6:2, 7:6(4)

Belinda Bencic (Szwajcaria, 12) – Wiktoria Tomova (Bułgaria) 6:1, 6:2

Anett Kontaveit (Estonia, 16) – Julia Grabher (Austria) 6:2, 6:3

Ludmiła Samsonova (18) – Jasmine Paolini (Włochy) 6:2, 6:4

Petra Martić (Słowenia) – Viktoria Golubić (Szwajcaria) 6:3, 6:4

 

Australian Open. Andy Murray lepszy od Matteo Berrettiniego w pasjonującym maratonie

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

We wtorek kibice tenisa byli świadkami niebywałego widowiska, które zafundowali nam Andy Murray i Matteo Berrettini. Spotkanie zapowiadane jako jeden ze szlagierów pierwszej rundy absolutnie nie zawiodło pod względem emocji oraz dramaturgii i zakończyło się zwycięstwem Szkota po trwającym prawie pięć godzin meczu.

Spotkanie kończyło zmagania w sesji dziennej na Rod Laver Arena. Andy Murray oraz Matteo Berrettini rozegrali pojedynek, który stanowczo nie zasługiwał na pierwszą rundę. Na początku lepszą dyspozycję prezentował Murray, który dwa pierwsze sety wygrał przełamując rywala przy pierwszej okazji. Organizmu nie da się jednak oszukać. Wiedzieliśmy, że im dłużej będzie trwać mecz, tym szanse 35-latka będą spadać. Włoch nie pozwolił przeciwnikowi zamknąć spotkania w trzech partiach i dzięki przełamaniu doprowadził do czwartego seta.

W nim żaden z tenisistów nie pozwolił odebrać sobie serwisu. W tie-breaku Murray trzykrotnie potrafił odrobić stratę mini przełamania, lecz nie zdołał wypracować żadnej piłki meczowej. Przy trzecim setbolu drugą partię na swoje konto zapisał Berrettini. Doprowadzając tym samym do decydującej rozgrywki. Zdecydowaną przewagę kondycyjną miał w niej półfinalista tego turnieju sprzed roku. Jednakże mimo pewnego wygrywania swoich gemów serwisowych nie potrafił postawić się przy podaniu Szkota. Andy wygrał pewnie cztery własne gemy serwisowe i wydawało się, że o wszystkim ponownie rozstrzygnie dogrywka. Jednak przy stanie 4:5 z jego perspektywy pojawiły się pierwsze w tym secie piłki meczowe. Grającemu na oparach Murrayowi udało się wyjść z kłopotów i o zwycięstwie w meczu zdecydował super tie-break. Reprezentant Włoch rozpoczął go fatalnie, dzięki czemu  tenisista z Wysp Brytyjskich wyszedł na prowadzenie 5-1. Murray nie roztrwonił ogromnej przewagi i ostatecznie to on awansował do drugiej rundy.

Brakuje słów by opisać to czego dokonał Andy. Szkot zdołał wspiąć się na absolutne wyżyny swojej wytrzymałości i mimo tego, że niejednokrotnie wydawało się,  iż ledwo stoi na korcie imienia Roda Lavera i brakuje mu sił do dalszej gry, zdołał wygrać mecz, którego zwycięzcy z każdą kolejną minutą upatrywaliśmy w jego przeciwniku. O tym pojedynku można by było pisać godzinami, ale to po prostu trzeba było zobaczyć i przeżyć!

Bohaterami innego meczu, który zapowiadał się jako hit pierwszej rundy byli Andriej Rublow i Dominic Thiem. Spotkanie otwierające zmagania na John Cain Arena nie dostarczyło jednak wielu emocji i przebiegło pod dyktando szóstego tenisisty rankingu ATP. Wciąż szukający swojej dawnej dyspozycji Austriak nie potrafił postawić się wyraźnie lepszemu rywalowi, co skutkowało w sumie czterokrotną utratą serwisu i porażką po zaledwie dwóch godzinach gry. Rublowowi udało się zakończyć mecz przed przerwaniem spotkań ze względu na zbyt wysoką temperaturę. Od okolic godziny 4:00 do 7:00 czasu polskiego wszystkie pojedynki rozgrywane na kortach zewnętrznych zostały przerwane, a mecze odbywały się wyłącznie na trzech głównych arenach.

We wtorek do kolejnej rundy awansowali także min. Taylor Fritz oraz Diego Shwartzman – obaj panowie stracili w swoich meczach po jednym secie. W starciu dawnych półfinalistów tego turnieju sprzed lat lepszy od Asłana Karacjewa okazał się Grigor Dimitrow. Z dobrej strony pokazali się również reprezentanci Hiszpanii, Pablo Carreno Busta oraz Alejandro Davidovich Fokina, którzy solidarnie wygrali swe mecze.


Wyniki

Pierwsza runda singla mężczyzn:

Andriej Rublow (5) – Dominic Thiem (Austria) 6:3,6:4,6:2

Taylor Fritz (USA, 8) – Nikoloz Basilashvili (Gruzja) 6:4, 6:2, 4:6, 7:5

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 27) – Asłan Karacjew 7:6(3), 7:5, 6:2

Nicolas Jarry (Chile) – Miomir Kecmanovic (Serbia, 26) 6:3, 6:4, 7:6(3)

Daniel Evans (Wielka Brytania, 25) – Facundo Bagins (Argentyna) 6:4, 4:6, 6:4, 6:4

Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 14) – Pedro Cachin (Argentyna) 7:6 (4), 6:1, 7:6 (3)

Jeremy Chardy (Francja) – Daniel Elahi Galan (Kolumbia) 1:6, 7:5, 6:1, 6:4

Laslo Djere (Serbia) – Zizou Bergs (Belgia) 6:4, 1:6, 6:4, 6:1

Benjamin Bonzi (Francja) – Mattia Bellucci 4:6, 6:3, 7:6(5), 6:4

Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania, 30) – Alexander Bublik (Kazachstan) 6:0, 6(3):7, 3:6, 6:4, 6:3

Diego Schwartzman (Argentyna, 23) – Oleksii Krutykh (Ukraina) 6:4, 6(6):7, 6:3, 7:6(5)

Australian Open. Sabalenka i Garcia w kolejnej rundzie

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Upały w Melbourne nie zatrzymały najwyżej rozstawionych zawodniczek w pierwszej części dnia. Aryna Sabaelnka pokonała Terezę Martincovą 6:1, 6:4. Caroline Garcia była lepsza od Katherine Sebov 6:3, 6:0.

Wysokie rozstawienie ma wiele zalet, a jedną z nich jest gra na kortach centralnych. W Australii może to być szczególnie ważne, kiedy temperatury sięgają niemal czterdziestu stopni Celsjusza, tak jak dzisiaj. Około godziny 13:00 czasu lokalnego wprowadzono czwartą skalę upałów, która pozwala na wydłużone przerwy pomiędzy drugim i trzecim setem u kobiet. Niedługo później ogłoszono piątą, najwyższą skalę, a gra została wstrzymana na kortach zewnętrznych. Wznowienie nastąpiło o 7:00 czasu polskiego.

Warunki na Rod Laver arena wykorzystała Aryna Sabalenka. Zawodniczka potwierdza wysoką dyspozycję. Koniec minionego sezonu zwieńczyła finałem w WTA Finals, a przed tygodniem wygrała w Adelajdzie. W dzisiejszym spotkaniu zagrała w swoim stylu. Mocno i na dość dużym ryzyku, co przełożyło się na niemal 30 winnerów w godzinę i dziewięć minut.

– Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że naprawdę ciężko pracuję – powiedziała Sabalenka po meczu. – Fizycznie, psychicznie jestem gotowa, aby zajść daleko w Melbourne. Mam nadzieję, że dam z siebie wszystko na korcie i tak będzie.

O cztery minuty szybciej od Sabalenki odprawiła rywalkę Caroline Garcia. Sebov była w stanie rywalizować do wyniku 3:3 w pierwszym secie. Od tego momentu nie wygrała już żadnego gema, a w całej drugiej partii zdobyła zaledwie siedem punktów. Warto przypomnieć, że rozstawiona z czwórką Francuzka do ubiegłorocznej edycji przystępowała jako 70. rakieta świata.

– Piłka nie wychodziła z rakiety bardzo szybko w pierwszych kilku gemach – powiedziała Garcia na pomeczowej konferencji. – Później z czasem było coraz lepiej. Cieszę się, że zachowałam spokój i skupiłam się na jednym punkcie na raz, aby móc się poprawić i zachować pozytywne nastawienie – dodała.

Do kolejnej rundy awansowały również Leylah Fernandez, Karolina Pliszkowa, a także warta uwagi, siedemnastoletnia Czeszka Linda Fruhvirtova.


Wyniki

Pierwsza runda singla kobiet:

Caroline Garcia (Francja, 4) – Katherine Sebov (Kanada, Q) 6:3, 6:0
Aryna Sabalenka (5) – Tereza Martincova (Czechy) 6:1, 6:4
Ekaterina Alexandrova (19) – Ysaline Bonaventure (Belgia) 6:2, 6:1
Elise Mertens (Belgia, 26) – Garbine Muguruza (Hiszpania) 3:6, 7:6(3), 6:1
Karolina Pliskova (Czechy, 30) – Xiyu Wang (Chiny) 6:1, 6:3
Kimberly Birrell (Australia, WC) – Kaia Kanepi (Estonia, 31) 3:6, 7:6(4), 6:1
Linda Fruhvirtova (Czechy) – Jaimee Fourlis (Australia, WC) 6:0, 6:4
Shelby Rogers (USA) – Arianne Hartono (Q) 6:4, 6:3
Anna Karolina Schmiedlova (Q) – Martina Trevisan (Włochy, 21) 6:3, 6:2
Taylor Townsend (USA, WC) – Diane Parry (Francja, WC) 6:1, 6:1
Leylah Fernandez (Kanada) – Alize Cornet (Francja) 7:5, 6:2
Camila Giorgi (Włochy) – Anastasia Pawluczenkowa 6:0, 6:1
Katie Volynets (USA, Q) – Evgeniya Rodina 6:3, 6:2