Koniec współpracy Orlenu z PZT!

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto:

We wtorek całe polskie środowisko tenisowe obiegła informacja o zakończeniu finansowania PZT przez PKN Orlen. Związek został tym samym pozbawiony partnera strategicznego.  Jest to kolejny skutek afery wokół byłego prezesa Mirosława Skrzypczyńskiego.

Według informacji portalu Sport.pl Orlen zdecydował się na nieprzedłużenie umowy trwającej do końca grudnia. Państwowy gigant rafineryjny współpracował z Polskim Związkiem Tenisowym od czasu fuzji z firmą Lotos, która była jego sponsorem od 2019 roku.

Ta decyzja ma związek z byłym prezesem związku Mirosławem Skrzypczyńskim i ciążącymi na nim zarzutami. Wskazywać na to mogą słowa wypowiedziane przez Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, który w grudniowej rozmowie z „Super Expressem” powiedział:

– Jestem wstrząśnięty doniesieniami medialnymi na temat prezesa PZT. Decyzje dotyczące sponsoringu podejmują oczywiście odpowiednie organy korporacyjne spółek. Biorąc jednak pod uwagę doniesienia medialne, nie rekomenduję im dalszego finansowania. Spółki Skarbu Państwa powinny się wstrzymać z tymi działaniami, przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy lub rezygnacji prezesa Skrzypczyńskiego.

Jak podaje Onet, sam Skrzypczyński wielokrotnie podkreślał, że wraz z sekretarzem generalnym PZT Bartoszem Bułatem prowadził rozmowy z przedstawicielami spółek skarbu państwa, a warunkiem uzyskania finansowania miała być dobra atmosfera wokół tenisa i brak afer. W tym kontekście decyzja Orlenu wydaje się więc zrozumiała. Rzecznik związku twierdzi, że o zakończeniu współpracy wiadomo było już na początku września. Trudno jednak wierzyć, aby afera, która końcem października wstrząsnęła całym środowiskiem sportowym, nie miała na nią żadnego wpływu.

Sport.pl podaje, że kontrakt z PZT opiewał na 1,3 mln zł. W obliczu dobrych czasów dla polskiego tenisa – sukcesów na arenie międzynarodowej i rosnącej popularności tego sportu w naszym kraju, zakończenie finansowania przez Orlen jest poważnym ciosem w Polski Związek Tenisowy, który stracił jedno z poważnych źródeł finansowania.

Hobart. Linette pokonana w pierwszej rundzie

/ Artur Kobryn , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette na pierwszej rundzie zakończyła swój udział w turnieju WTA 250 w Hobart. Rozstawiona z „siódemką” Polka przegrała z reprezentantką Belgii Alison Van Uytvanck 4:6, 6:1, 4:6.

Po udziale w United Cup Polka zdecydowała się na jeszcze jeden przystanek przed rozpoczynającym się w najbliższy poniedziałek Australian Open. W stolicy Tasmanii za pierwszą przeciwniczkę miała Alison Van Uytvanck, z którą jak dotąd nie rywalizowała w imprezach cyklu WTA.

Spotkanie rozpoczęło się w wymarzony sposób dla tenisistki z Belgii. W gemie otwarcia po forhendowym minięciu po linii przełamała Linette „na sucho”. Nie była jednak w stanie długo cieszyć się zdobytą zaliczką. Tuż po zmianie stron poznanianka zaczęła skutecznie prezentować się ze strony bekhendowej i błyskawicznie doprowadziła do wyrównania. Następne minuty upłynęły pod znakiem stabilizacji i utrzymywania podań przez obie zawodniczki. Sytuacja uległa zmianie w siódmym gemie. Van Uytvanck dzięki ofensywnej postawie wypracowała sobie dwa break pointy, a błąd Polki zamienił pierwszego z nich na przełamanie. Jak się potem okazało był to kluczowy moment premierowej odsłony. Belgijka już przy stanie 5:3 miała pierwszą piłkę setową, lecz Linette zdołała jeszcze oddalić zagrożenie. W kolejnym gemie w poczynania 28-latki z Vilvoorde na chwilę wkradła się nerwowość i musiała bronić się przed stratą serwisu. Od stanu 0:40 zaprezentowała jednak swój najlepszy tenis. Mocnymi i płaskimi uderzeniami wyszła z opresji, by zamknąć tę część meczu asem serwisowym.

Druga osłona meczu miała już z kolei diametralnie inny przebieg. Linette przy pierwszej możliwej okazji dzięki zaskakującemu returnowi z bekhendu po linii pozbawiła rywalkę podania. Fakt ten wyraźnie dodał jej jeszcze więcej animuszu. Po chwili w świetnym stylu potwierdziła przewagę, wygrywając gema do zera. Polka starała się urozmaicać swoją grę i uniemożliwić przeciwniczce ponowne wejście w ulubiony rytm gry. Sama też przejmowała inicjatywę i w szóstym gemie powiększyła swoją przewagę o kolejne przełamanie. Następnego gema przy serwisie wygrała bez problemów i tym samym doprowadziła do decydującej partii.

W niej jako pierwsza skuteczne ciosy wyprowadziła Van Uytvanck. W czwartym gemie wróciła do gry, która przyniosła jej powodzenie w pierwszym secie. Linette nie była w stanie znaleźć odpowiedzi na precyzyjne zagrania oponentki i została przez nią przełamana do zera. Strata podania nie wpłynęła jednak negatywnie na jej dalszą postawę. Już w następnym gemie po zaciętej walce, za trzecią szansą po błędzie Belgijki odrobiła stratę. Na tym nie poprzestała i w gemie numer siedem wykorzystała pomyłki taktyczne rywalki i wyszła na prowadzenie 4:3. Van Uytvanck nie złożyła broni i przystąpiła do ataku. Znów stała się stroną dominującą, a co ważniejsze, jej uderzenia okazywały się niemal bezbłędne. Po przełamaniu bez straty punktu ponownie doprowadziła do remisu. Chwilę potem Polka była bliska zdobycia kolejnej zaliczki, lecz przeciwniczka pozbyła się zagrożenia w postaci dwóch break pointów. Dziesiątym gem okazał się ostatnim i był popisem belgijskiej zawodniczki. Czterema efektownymi uderzeniami kończącymi zamknęła mecz i mogła celebrować awans do drugiej rundy.

Tam jej rywalką będzie „szczęśliwa przegrana” z eliminacji, Xinyu Wang. Chinka w swoim pierwszym meczu uporała się z reprezentantką gospodarzy Olivią Gadecki 6:4, 7:5.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Alison Van Uytvanck (Belgia) – Magda Linette (Polska, 7) 6:4, 1:6, 6:4.

Adelajda. Dobry początek Rosolskiej i Routliffe

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, własne, foto: Olimpia Dudek

Alicja Rosolska i Erin Routliffe udanie rozpoczęły wspólne występy na australijskich kortach. Polka i Australijka pewnie awansowały do ćwierćfinału turnieju deblowego w Adelajdzie.

W swoim pierwszym meczu w imprezie 37-letnia Polka i 27-letnia zawodniczka gospodarzy zmierzyły się z miejscowym duetem Alaną Parnaby i Olivią Tjandramulią, dobrze wywiązując się z roli faworytek.

Mecz rozpoczął się od zdobycia przełamania przez wyżej notowaną parę, ale rywalki zdołały szybko odrobić straty i w połowie seta na tablicy widniał wynik 3:3. W ósmym gemie jeszcze jednego „brejka” wywalczyły Polka i Australijka, a ta przewaga wystarczyła im do wygrania tej części starcia 6:3.

Drugi set także był wyrównany tylko do stanu 3:3. O wyniku tej partii zdecydowało jedno przełamanie. Alicja i Erin zdobyły je w siódmym gemie, ostatecznie wygrywając seta 6:4.

Kolejny mecz Polki i Australijki zapowiada się bardziej wymagająco. Ich rywalkami będą Łotyszka Jelena Ostapenko i Ukrainka Ludmiła Kiczenok. Duet ten jest w turnieju rozstawiony z numerem trzecim.


Wyniki

Adelaide International 2

Alicja Rosolska (Polska) /Erin Routliffe (Australia) – Alana Parnaby (Australia) /Olivia Tjandramulia (Australia) 6:3 6:4

Rafael Nadal wraca do Dubaju po 15 latach

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: dubaidutyfreetennischampionships.com, foto: AFP

Rafael Nadal planuje wystąpić w Dubai Duty Free Tennis Championships. 21-krotny triumfator wielkoszlemowy po raz pierwszy od 15 lat będzie rywalizował w tym turnieju.

Organizatorzy Dubai Duty Free Tennis Championships poinformowali, że w najbliższej edycji turnieju (od 27 lutego do 4 marca) wystąpi Rafael Nadal. To będzie wielki powrót Hiszpana, gdyż mistrz z Majorki po raz ostatni rywalizował w tej imprezie 15 lat temu – w 2008 roku, a w 2006 roku zdobył tu tytuł.

To jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobistości w światowym sporcie i jeden z najbardziej utytułowanych graczy w historii, więc jesteśmy absolutnie podekscytowani, mogąc ponownie powitać Rafę po 15 latach na turnieju Dubai Duty Free Tennis Championships. Ostatnim razem, gdy Rafa grał w Dubaju, wygrał trzy turnieje Wielkiego Szlema. Wraca, mając na swoim koncie więcej tytułów Wielkiego Szlema niż jakikolwiek inny zawodnik w historii” – powiedział Colm McLoughlin, wiceprezes wykonawczy i dyrektor generalny Dubai Duty Free.