Gala Mistrzów Sportu. Iga Świątek wygrała plebiscyt „Przeglądu Sportowego”!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Przegląd Sportowy, foto: AFP

Nie mogło być inaczej! Iga Świątek wygrała plebiscyt na sportowca roku „Przeglądu Sportowego”! Liderka rankingu WTA, mistrzyni Roland Garros i US Open została drugą tenisistką, która tego dokonała. Nagrodę, w imieniu przebywającej w Australii zawodniczki, odebrał jej ojciec.

Iga Świątek dzięki swoim niesamowitym osiągnięciom z 2022 roku była faworytką w plebiscycie na sportowca roku. I zgodnie z oczekiwaniami zdobyła główną nagrodę. W głosowaniu wyprzedziła żużlowca Bartosza Zmarzlika i piłkarza Roberta Lewandowskiego. nagrody nie mogła odebrać osobiście, ponieważ przebywa oczywiście w Australii, dlatego na gali w Warszawie statuetkę „Czempiona” odebrał jej ojciec Tomasz Świątek.

Liderka rakningu WTA jest drugą tenisistką, która wygrała ten plebiscyt. Agnieszce Radwańskiej ta sztuka nigdy się nie udała, ale przed II Wojną Światową dwukrotnie sięgała po nią Jadwiga Jędrzejowska. Dokonała tego w 1936 i 1937 roku.

Czołowa 10 plebiscytu:

  1. Iga Świątek (tenis)
  2. Bartosz Zmarzlik (żużel)
  3. Robert Lewandowski (piłka nożna)
  4. Kamil Semeniuk (siatkówka)
  5. Dawid Kubacki (skoki narciarskie)
  6. Mateusz Ponitka (koszykówka)
  7. Adrian Meronk (golf)
  8. Katarzyna Wasick (pływanie)
  9. Paweł Fajdek (lekkoatletyka)
  10. Fabian Barański, Mirosław Ziętarski, Mateusz Biskup, Dominik Czaja (wioślarstwo)

Pune. Griekspoor z pierwszym tytułem w karierze

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Tallon Griekspoor wygrał turniej rangi ATP 250 w Pune. W sobotnim finale Holender okazał się lepszy od Benjamina Bonziego. Jest to pierwszy tytuł mistrzowski w karierze Greka.

Przez pierwszą partię obaj panowie skupiali się na utrzymaniu własnego serwisu, nie dając sobie szans na przełamanie. Kluczowy okazał się dziesiąty gem, w którym moment słabości złapał serwujący Griekspoor. Aż trzy break pointy z rzędu były dla Bonziego również piłkami setowymi. Reprezentant Francji wykorzystał już pierwszą okazję i wyszedł na prowadzenie w całym spotkaniu. W kolejnym secie lepiej przy podaniu przeciwnika prezentował się Tallon, który miał dwie piłki na przełamanie przy stanie 3:3. Ostatecznie mu się odebrać serwis Bonziemu w siódmym gemie, a po zmianie stron zakończył seta przy swoim podaniu.

W decydującym secie do pierwszego przełamania doszło już na początku. Holender po raz drugi zdołał wygrać gema przy serwisie rywala, co mocno przybliżyło go do końcowego zwycięstwa. Najbardziej zacięty gem panowie rozegrali przy stanie 3:2 i serwisie Griekspoora. To wtedy Bonzi miał dwie szansę na powrót do meczu, lecz Francuz nie wykorzystał żadnej z piłek na przełamanie. Tenisista z Holandii bez problemów przeszedł przez kolejny gem serwisowy, po czym po raz kolejny odebrał podanie rywalowi co pozwoliło mu zakończyć całe spotkanie.

Griekspoor sięgnął tym samym po swój pierwszy tytuł w imprezie tej rangi. Punkty zdobyte w Indiach pozwolą Holendrowi na duży skok w najnowszym notowaniu rankingu ATP.


Wyniki

Finał:

Tallon Griekspoor (Holandia)- Benjamin Bonzi (Francja) 4:6, 7:5, 6:3

Adelajda. Zwycięzca pojedynku byłych liderów finałowym rywalem Sebastiana Kordy

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: A

Novak Dżoković i Sebastian Korda powalczą w niedzielnym finale turnieju ATP 250 w Adelajdzie. Amerykanin awansował do decydującego spotkania po tym, gdy spotkanie półfinałowe poddał Yoshihito Nishioka. W pewnym momencie wydawało się, że również półfinał Serba z Daniiłem Miediediewem zakończy się przedwcześnie.

Spotkanie między byłym liderami rankingu ATP przyniosło spodziewane emocje i tenis na wysokim poziomie. Pojedynek przebiegał pod kontrolą Serba, który obronił trzy szanse na przełamanie swego podania samemu wykorzystując dwie takie okazje. W partii otwarcia Dżoković podkręcił swój staw skokowy i miał udzielaną pomoc medyczną poza kortem. Jednak ostatecznie wrócił do gry i wygrał spotkanie, a do sytuacji z pierwszego seta odniósł się w pomeczowym wywiadzie.

– Na szczęście to nie było nic poważnego. Nie mogłem kontynuować gry, więc potrzebowałem skorzystać z pomocy medycznej. I po kilku gemach wszystko wróciło do normy. Z drugiej strony im dłużej trwał mecz tym lepiej się czułem. Myślę, że na finał będę w stu procentach gotowy – skomentował sytuację były lider rankingu, którego finałowym rywalem będzie Petr Korda.

Amerykanin w meczu półfinałowym spotkał się z Yoshihito Nishioką. Jednak spotkanie nie został dokończone. Po pierwszym gemie drugiej odsłony Japończyk poddał mecz z powodu kontuzji biodra.

Niedzielne spotkanie będzie pierwszym pojedynkiem obu zawodników. Młody Amerykanin zdaje sobie sprawę z trudności jakie mogą go spotkać w meczu decydującym o tytule.

– Mój następny przeciwnik jest naprawdę dobry. Jeżeli nie zadziała u mnie plan A, wówczas sięgnę po plan B, potem C, D, itd. Novak to zawodnik doskonale czytający rywali. Aby go pokonać muszę zagrać naprawdę dobre spotkanie. Po prostu wyjdę na kort i zrobię wszystko co w mojej mocy – skomentował czekające go wyzwanie Korda.

 


Wyniki

Półfinały:

Novak Dżoković (Serbia) – Daniił Miedwiediew 6:3, 6:4

Sebastian Korda (USA) – Yoshihito Nishioka (Japonia) 7:6(5), 1:0 i krecz

Adelajda. Czeska debiutantka na drodze Sabalenki

/ Mieszko Hudyka , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Znamy już finalistki turnieju WTA 500 w Adelajdzie. O tytuł powalczą turniejowa „dwójka” Aryna Sabalenka i kwalifikantka Linda Noskova. Dla Czeszki to debiut w finale turnieju głównego cyklu.

Pierwszy półfinał był starciem rozstawionej z numerem drugim Aryny Sabalenki i Iriny-Camelii Begu. Było to drugie spotkanie Białorusinki i Rumunki na zawodowych kortach. Pierwszą konfrontację, która miała miejsce podczas zeszłorocznego turnieju w Miami, wygrała aktualna 34. rakieta globu.

Całe półfinałowe spotkanie przebiegało pod dyktando finalistki WTA Finals 2022. Pierwsze gemy zapisywało na swe konto tenisistki serwujące. Chociaż większe kłopoty z utrzymaniem podania miała Begu, która już w czwartym gemie musiała bronić trzech break pointów. Jednak dopiero w szóstym gemie pierwszej partii Sabalenka zdołała przełamać Rumunkę, wygrywając gema do zera. Irina-Camelia Begu miała w kolejnym gemie trzy okazje do odrobienie strat, jednak ich nie wykorzystała. Była wiceliderka rankingu WTA nie dała się już zatrzymać i zamknęła seta 6:3.

Drugą partię Białorusinka rozpoczęła z wysokiego C. Najpierw przełamała tenisistkę urodzoną w Bukareszcie, a następnie potwierdziła swą dominacje w tym fragmencie gry, utrzymując podanie. Kolejne cztery gemy były wygrywane przez serwujące. Widoczna była jednak duża dominacji Sabalenki, która kolejny raz przełamała 32-letnią zawodniczkę w w siódmym gemie i chwilę później mogła się cieszyć z awansu do 19. finału w karierze.

Jej przeciwniczką w meczu o tytuł będzie debiutująca w finale turnieju głównego cyklu Linda Noskowa. Półfinałową rywalką wschodzącej nadziei naszych południowych sąsiadów była Ons Jabeur. Zawodniczki dzieli w rankingu przepaść – Tunezyjka to wiceliderką rankingu, a Noskova zajmuje 102. pozycję. Patrząc na dotychczasowy występ Noskovej, można jednak było się spodziewać, że będziemy świadkami wyrównanego spotkania. Młoda Czeszka w drodze do półfinału pokonała przecież wiele doświadczonych i utytułowanych zawodniczek. Na szczególną uwagę zasługuje tu wygrana z dwukrotną mistrzynią wielkoszlemową Wiktorią Azarenką, czy przedstawicielką top 10 rankingu Darią Kasatkiną.

Premierowa partia przebiegła pod dyktando 18-letniej Czeszki. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów wygrała trzy gemy z rzędu, przełamując serwis finalistki zeszłorocznego Wimbledonu i US Open. Wprawdzie Jabeur miała okazję, aby przełamać powrotnie w trzecim gemie, jednak nie wykorzystała żadnego z break pointów. Tunezyjka przez większość pierwszego seta mierzyła się nie tylko z rywalką, ale także z urazem pleców, który utrudniał jej grę. Czeszka wykorzystała niedyspozycję Jabeur, utrzymała przewagę przełamania i wygrała pierwszą partię 6:3.

Kolejna odsłona miała zgoła odmienny przebieg. Wiceliderka rankingu w przerwie pomiędzy setami zażyła leki przeciwbólowe, które z pewnością jej pomogły. Zaczęła podejmować większe ryzyko, co się opłaciło, ponieważ większość zagrań trafiało w kort. Noskova nie mogła znaleźć sposobu na coraz lepiej grającą rywalkę, a Tunezyjka bez problemów domknęła seta, zwyciężając 6:1.

W decydującej odsłonie meczu obie zawodniczki weszły na wyższy poziom i popisywały się ciekawymi zagraniami. Młodsza z tenisistek wykorzystała już pierwszą okazję do przełamania, w czwartym gemie. Kolejne gemy przebiegały według reguły własnego podania, a w konsekwencji mecz wygrała 18-latka z Czech, wykorzystując drugą piłkę meczową. Tym samym, grając po raz piąty w głównej drabince turnieju WTA, po raz pierwszy dotarła do finału i powalczy o swój pierwszy singlowy tytuł w karierze!

W finale dojdzie więc do bardzo ciekawego pojedynku pomiędzy doświadczoną Aryną Sabalenką i młodą Lindą Noskovą. Teoretycznie obecność Czeszki w finale tak dobrze obsadzonej imprezy należałoby uznać za dużą sensację. Jednak każdy kto obserwuje kobiece rozgrywki wie, że takie sytuacje się zdarzają. Kluczowe pozostaje pytanie, jak dysponowana pod względem fizycznym będzie jutro 18-latka. Trzeba bowiem pamiętać, że w Adelajdzie rozegrała już sześć spotkań, z czego aż cztery na pełnym dystansie.


Wyniki

Półfinały

Aryna Sabalenka – Irina-Camelia Begu 6:3, 6:2

Linda Noskova – Ons Jabeur 6:3, 1:6, 6:3

Australian Open. Pech mistrzyni

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Venus Williams miała szansę na występ podczas rozpoczynającego się 16 stycznia Australian Open. Czterokrotna mistrzyni imprezy w grze podwójnej otrzymała od organizatorów „dziką kartę”. Na kortach Melbourne Parku jednak jej nie zobaczymy.

Venus Williams to była liderka rankingu WTA i mistrzyni wielu imprez głównego cyklu. Przed kilkoma dniami podczas turnieju w Auckland Amerykanka pokonała w pierwszej rundzie Katie Volynets i był to pierwszy wygrany mecz tenisistki ze Stanów od Wimbledonu 2021. W drugiej rundzie zawodniczka zza Oceanu uległa Chince Lin Zhu 6:3, 2:6, 5:7. Dodatkowo doznała urazu, który eliminuje ją z rozpoczynającego się za niespełna dziesięć dni pierwszego w sezonie turnieju Wielkiego Szlema.

Jak poinformowali organizatorzy Australian Open miejsce dwukrotnej finalistki zajmie w turnieju Kimberly Birrell.

Adelajda. Tegoroczna edycja bez mistrzyni sprzed dwóch lat

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Iga Świątek to mistrzyni turnieju WTA 500 w Adelajdzie z 2021 roku. W tym roku liderka rankingu ponownie miała wystąpić, ale z powodu kontuzji wycofała się z rywalizacji.

Trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa rozpoczęła sezon od występów w drużynowym United Cup. W ostatnim spotkaniu przeciwko Jessice Peguli doznała porażki 2:6, 2:6. Po tym występie Polka miała się udać do Adelajdy, gdzie miała być najwyżej rozstawioną. Jednak postanowiła zmienić plany. Mistrzyni sprzed dwóch lat postanowiła zrezygnować z występu i na spokojnie przygotować się do rozpoczynającego się 16 stycznia Australian Open.

Początkowo Iga Świątek znalazła się w drabince turniejowej imprezy w Adelajdzie, której losowanie przeprowadzono w sobotę. Jednak po kilku godzinach jej nazwisko zniknęło, a organizatorzy poinformowali o zmianach. Jako powód absencji raszynianka podała uraz prawego barku. Do stolicy Stanu Australia Południowa nie udaje się również ostatnia przeciwniczka Świątek. Jessica Pegula wraz z reprezentacją USA wystąpi w niedzielnym finale United Cup.

 

United Cup. Polska bez wygranej w spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Żadnego meczu nie wygrali reprezentanci Polski w półfinałowym spotkaniu United Cup, które w piątek i sobotę odbywało się w Sydney. A to znaczy, że występ w inauguracyjnej edycji tego turnieju biało-czerwoni zakończyli na półfinale.

W premierowej edycji turnieju drużyn mieszanych podopieczni Dawida Celta i Igi Świątek zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Po tym jak w fazie grupowej pokonali Kazachstan i Szwajcarię, a w „finale miasta” okazali się lepsi od Włoch, mieli szanse na awans do wielkiego finału. Jednak na ich drodze stanęli Amerykanie. W piątkowych meczach ani seta ze swymi przeciwnikami nie ugrali Iga Świątek i Kacper Żuk. W sobotę do gry jako pierwszy ruszył Hubert Hurkacz. Jednak i on po walce musiał uznać wyższość przeciwnika i już było wiadomo, że awans do finału ma zapewniona reprezentacja Stanów Zjednoczonych.

Jako kolejna na kort wyszła Magda Linette, która w biało-czerwonych barwach mogła się pochwalić serią dziesięciu wygranych spotkań z rzędu. Poznanianka dzielnie walczyła z wyżej notowaną rywalką. Na korcie nie brakowało efektownych wymian. Obie panie starały się trzymać swój serwis, chociaż w drugim i szóstym gemie Polka musiała bronić się przed przegraniem gema serwisowego. Ostatecznie tenisistka zza Oceanu przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę w dziesiątym gemie. Druga odsłona bardzo dobrze rozpoczęła się dla Polki, która wykorzystała okazję na przełamanie. W kolejnym gemie nie zdołała jednak potwierdzić przewagi, mimo prowadzenia 40:15 i to Keys powoli przejmowała władze na korcie. Potwierdziła ją przełamaniem w szóstym gemie i prowadzeniem 4:2. Kolejne dwa gemy też zapisała na swym koncie Amerykanka i zakończyła spotkanie po niespełna 90 minutach gry.

Jako ostatni na Ken Roswell Arena wyszli Alicja Rosolska i Łukasz Kubot, dla którego był to debiut w United Cup. Ich przeciwnikami byli Jessica Pegula i Taylor Fritz. Pierwsza partia była niezwykle zacięta. Każda z par dwukrotnie straciła swe podanie i losy odsłony rozstrzygnął tie-break. Tego bardzo dobrze zaczęli Polacy, którzy prowadzili już nawet 6-1. Wtedy Amerykanie ruszyli w pogoń i osiągnęli wynik 5-6. Wtedy błąd przy siatce popełniła Pegula, a tym samym zakończyła się pierwsza partia. Druga odsłona rozpoczęła się nerwowo. Od obustronnego przełamania. Kluczowym dla losów seta był siódmy gem, w którym ponownie serwis stracili Polacy i nie zdołali dogonić rywali do końca. W super tie-breaku lepszy początek mieli Fritz i Pegula, którzy prowadzili 5-2. Co prawda Kubot i Rosolska zdołali doprowadzić do wyrównania, ale końcówka należała do Amerykanów i to oni cieszyli się z wygranej po ostatniej piłce.

Tym samym zakończyło się trwające dwa dni spotkanie półfinałowe, którego zwycięzcami zostali Amerykanie. I to oni wystąpią w wielkim finale. A na przeciwko nich zagra zwycięska drużyna ze spotkania Grecja – Włochy.


Wyniki

Półfinał:

Polska vs USA 0:2

Iga Świątek vs Jessica Pegula 2:6, 2:6

Kacper Żuk vs Frances Tiafoe 3:6, 3:6

Hubert Hurkacz – Taylor Fritz 6:7(5), 6:7(5)

Magda Linette – Madison Keys 4:6, 2:6

Łukasz Kubot/Alicja Rosolska – Jessica Pegula/Taylor Fritz 7:6(5), 4:6, 6-10

 

United Cup. Hurkacz próbował, ale nie utrzymał Polski w grze o finał

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz, mimo ambitnej walki, nie uchronił reprezentacji Polski przed odpadnięciem z United Cup. Po wyrównanym meczu Polak przegrał z Taylorem Fritzem. Amerykanin rozstrzygnął mecz w dwóch tiebreakach.

Po piątkowych porażkach Igi Świątek z Jessicą Pegulą i Kacpra Żuka z Francesem Tiafoe przed Hubertem Hurkaczem stało arcytrudne zadanie. Musiał wygrać swój mecz, aby utrzymać Polaków w grze o finał inauguracyjnej edycji United Cup. Tymczasem miał rywala z najwyższej półki, bowiem musiał pokonać Taylora Fritza. Amerykanin jak dotąd bardzo dobrze spisywał się w tym turnieju. Łatwo wygrywał z Jirzim Leheczką z Czech i Alexandrem Zverevem z Niemiec. Po wyrównanym meczu przegrał tylko z rewelacyjnie dysponowanym w Australii Brytyjczykiem Cameronem Norrie. Przeciwko Hurkaczowi w oficjalnych rozgrywkach Fritz grał jak dotąd dwukrotnie. Obydwa mecze miały miejsce w 2019 roku. Najpierw Amerykanin w dwóch wyrównanych setach wygrał w Eastbourne, później Polak, w podobny sposób, w Montrealu. Panowie spotkali się też miesiąc temu w „pokazówce” w Rijadzie, gdzie, po bardzo wyrównanym meczu, górą był Fritz.

Stawka meczu w Sydney była zdecydowanie większa, ale jego zaciętość nie ustępowała temu z Arabii Saudyjskiej. Obydwaj zawodnicy od początku byli bardzo skoncentrowani. Świetnie serwowali, dzięki czemu przez długi czas unikali zagrożenia przy własnym podaniu. Nerwowo zrobiło się dopiero w końcówce. Najpierw Fritz miał dwie szanse by przełamać na 5:4. Hurkacz wybronił się i po kilku minutach wywalczył nawet dwie piłki setowe w kolejnym gemie. Rozstrzygnięcie przyniósł jednak dopiero tiebreak. Nie różnił się on przebiegiem od reszty spotkania. Serwujący z nadzwyczajną skutecznością bronili swojego podania. Pierwszy mini-break okazał się zarazem… ostatnią piłką w tym secie. Niestety był to punkt na 7:5 dla Fritza.

W drugiej partii obraz gry się nie zmieniał. Polak próbował, walczył, wiedział, że musi postawić wszystko na jedną kartę. Jednak Amerykanin skutecznie się przeciwstawiał. Ponownie przez większość partii serwis żadnego z zawodników nie był zagrożony i zmieniło się to w samej końcówce. Hurkacz miał dwie okazje ku temu, by wyjść na prowadzenie 6:5. Nie potrafił ich niestety wykorzystać. Decydujący dla losów seta znów był tiebreak. Niestety znów minimalnie lepszy okazał się w nim Amerykanin. Mimo, że Hurkacz prowadził 5:4 i miał przed sobą dwa własne serwisy, to przegrał 5:7. W związku z tym Amerykanie są już pewni gry w finale, a dla Polaków kolejne mecze będą tylko szansą na zmniejszenie rozmiarów porażki.


Wyniki

Stany Zjednoczone – Polska 3:0

Taylor Fritz – Hubert Hurkacz 7:6(5), 7:6(5)

Australian Open. Alcaraz nie zagra w Melbourne!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Eurosport, foto: AFP

Przykrą informacją podzielił się w piątek z kibicami mistrz US Open. Przez pechowy uraz Carlos Alcaraz nie będzie mógł wystąpić w Australian Open. Pierwszy w sezonie turniej wielkoszlemowy odbędzie się zatem bez jednego z głównych faworytów.

Carlos Alcaraz zachwycał przez cały zeszły sezon. Niespełna 20-letni zawodnik odniósł wiele sukcesów i triumfem w US Open zaznaczył swoje miejsce w światowym topie. Trudy minionego roku przypłacił jednak zdrowiem. Kontuzja wykluczyła go z udziału w ATP Finals. Wydawało się, że z początkiem roku wróci do gry, bo uraz nie był poważny, jednak jeszcze przez kilka tygodni nie zobaczymy go w akcji.

Wszystko przez to, że Alcarazowi dokucza nowa dolegliwość. Ma problem z nogą. Jak sam mówi, nabawił się go dość pechowo. „Nienaturalny ruch podczas treningu” w ramach przygotowań do sezonu zaowocował kontuzją mięśnia półbłoniastego w prawej nodze. Najprawdopodobniej nie jest to nic poważnego, ale z pierwszego turnieju wielkoszlemowego w sezonie na pewno Hiszpana wykluczy.

Była liderka rankingu podekscytowana nową przygodą

/ Julia Rzadkowska , źródło: własne, foto: AFP

Ashleigh Barty ogłosiła, że spodziewa się dziecka! Australijka poinformowała fanów o tym fakcie poprzez post na Instagramie.

Barty to 27 letnia była tenisistka pochodząca z Australii. Odnosiła zwycięstwa zarówno w grze pojedynczej na French Open 2019, Wimbledonie 2022, Australian Open 2022, jak i zwycięstwo w grze podwójnej na US Open 2018. W początkach kariery przez krótki czas odsunęła się od zawodowej gry w tenisa na rzecz krykieta, jednak finalnie w 2016 wróciła na korty.

W marcu 2022 roku zostaliśmy zaskoczeni wiadomością o zakończeniu kariery przez 25-letnią wtedy Ashleigh, która zajmowała pierwsze miejsce w rankingu WTA. Była to druga, po Justine Henin w 2008 roku, tenisistka, która zdecydowała się na zakończenie kariery, będąc liderką rankingu. Wskutek tego niespodziewanego przejścia na sportową emeryturę, prowadzenie w rankingu WTA objęła Iga Świątek.

2023 będzie najlepszym rokiem. Jesteśmy podekscytowani nową przygodą. Origi już jest opiekuńczą starszą siostrą. Tak emerytowana tenisistka za pośrednictwem Instagrama powiadomiła swoich fanów o ciąży. Origi to oczywiście pies Barty.

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ash Barty (@ashbarty)