Australian Open. Występy polskich juniorów

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/ausopen.com, foto: Tennis Europe

W Australian Open rywalizują nie tylko gwiazdy światowego formatu, ale również młodzi, perspektywiczni zawodnicy biorący udział w turniejach juniorskich. Udane występy zaliczył między innymi Tomasz Berkieta.

Rywalem Berkiety był reprezentant gospodarzy Charlie Camus. Polak znacznie lepiej serwował od swojego rywala – zanotował 13 asów przy zaledwie dwóch przeciwnika. Na uwagę zasługuje też odważna gra naszego zawodnika, który nie bał się prowadzić wymian i atakować. Efekt? Zwycięstwo 6:4, 6:4. Berkieta występuje również w turnieju deblowym w parze z Joelem Schwaerzlerem. Polsko-austriacki duet pokonał po trudnym meczu włoską parę Lorenzo Carboni/Felipe Virgili Berini 6:7(5), 6-4, [10-7].

Mniej szczęścia miał Goran Zgoła, który jako kwalifikant rywalizował z Matejem Dodigiem. Chorwat okazał się lepszy w tym spotkaniu 6:1, 7:5. W grze podwójnej Zgoła i Yuvan Nandal przegrali z duetem Atakan Karahan/Rei Sakamoto 5:7, 1:6.

W juniorskim turnieju deblistek wystąpiły dwie Polki. Malwina Rowińska i Brytyjka Anya Murthy pokonały Melisę Ercan i Madeleine Jessup 4:6, 6:3, [10-8]. Awansować do drugiej rundy nie udało się natomiast Weronice Ewald. Polka wraz z Nowozelandką Vivian Yang przegrały z Rumunką Carą Marią Mester i Niemką Sonją Zhiyenbayevą 7:6(2), 3:6, [7-10].


Wyniki

Gra pojedyncza juniorów:

Tomasz Berkieta (Polska) – Charlie Camus (Australia) 6:4, 6:4

Matej Dodig (Chorwacja) – Goran Zgoła (Polska, Q) 6:1, 7:5

Gra podwójna juniorów:

Tomasz Berkieta/Joel Schwaerzler (Polska/Austria) – Lorenzo Carboni/Felipe Virgili Berini (Włochy) 6:7(5), 6-4, [10-7]

Atakan Karahan/Rei Sakamoto (Turcja/Japonia) – Goran Zgoła, Yuvan Nandal (Polska/Indie) 7:5, 6:1

Gra podwójna juniorek:

Malwina Rowińska/Anya Murthy (Polska/Wielka Brytania) – Melisa Ercan/Madeleine Jessup (Turcja/Chińskie Tajpej) 4:6, 6:3, [10-8]

Cara Maria Mester/Sonja Zhiyenbayeva (Rumunia/Niemcy) – Weronika Ewald/Vivian Yang (Polska/Nowa Zelandia) 6:7(2), 6:3, [10-7]

Australian Open. Azarenka z trudem powstrzymała ambitną Chinkę

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W ostatnim niedzielnym meczu Białorusinka Wiktoria Azarenka podejmowała Chnikę Lin Zhu, która wcześniej sensacyjnie pokonała Greczynkę Marię Sakkari.

Pierwszy w historii mecz między tymi  dwoma tenisistkami zaczął się od przełamania dla Chinki. Zhu chwilę później z łatwością wygrała swój gem serwisowy, ale od tego momentu obraz gry się zmienił. Mecz stał się bardzo wyrównany. Kolejne dwa gemy, wygrane przez Azarenkę, były bardzo długie, toczące się na przewagi. I choć Białorusinka doprowadziła do wyrównania, to wciąż lepsze wrażenie na korcie sprawiała Chinka. Dzięki temu odzyskała przewagę, przełamując na 6:4. Tym razem nie dała jej sobie odebrać i po paru minutach cieszyła się z wygrania seta.

Sam początek drugiego seta nie zwiastował żadnych zmian. Zhu prowadziła 40:0 przy własnym podaniu w drugim gemie. A jednak dała się w nim przełamać, co wyraźnie dodało wiatru w żagle Azarence. Białorusinka poszła za ciosem. Zaczęła grać znacznie lepiej, podczas gdy Chnika zaczęła się często mylić. W efekcie Zhu wygrała w tym secie tylko jednego gema.

Drugi set zaczął się od bardzo wyrównanych gemów zakończonych przełamaniami. Pierwszym gemem bez gry na przewagi był szósty, w którym Zhu zdobyła rebreaka na 3:3. W kolejnym gemie Chinka zdołała wreszcie utrzymać serwis i to z łatwością. Obydwie zawodniczki miewały chwile słabości. Azarenka dzięki jednej z takich przełamała na 5:4. Zhu miała dwa break-pointy na 5:5, jednak ich nie wykorzystała. Białorusinka wywalczyła następnie piłkę meczową i po bardzo ładnej wymianie zakończyła spotkanie.

To będzie dopiero drugi ćwierćfinał wielkoszlemowy dwukrotnej mistrzyni tego turnieju od Australian Open 2016. W międzyczasie Azarenka zaskoczyła jedynie w US Open 2020 dochodząc do finału. O awans do najlepszej czwórki zmierzy się z Jessicą Pegulą ze Stanów Zjednoczonych.


Wyniki

Wiktoria Azarenka (24) – Lin Zhu (Chiny) 4:6, 6:1, 6:4

Australian Open. Tsitsipas zatrzymał powrót Sinnera i uzupełnił stawkę ćwierćfinalistów

/ Artur Kobryn , źródło: własne, ausopen.com, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas został ostatnim ćwierćfinalistą tegorocznego Australian Open. Najwyżej notowany z pozostających w imprezie graczy w meczu czwartej rundy pokonał po pięciosetowym boju Jannika Sinnera. Tym razem Włoch nie zdołał wyjść ze stanu 0:2 w setach.

Spotkanie Tsitsipasa z Sinnerem było dla tego drugiego okazją do rewanżu za zeszłoroczny ćwierćfinał w Melbourne. Grek udzielił wtedy Włochowi prawdziwej lekcji tenisa, wygrywając wyraźnie w trzech setach. Na jego korzyść mógł przemawiać też ogólny bilans pojedynków. Z pięciu dotychczas rozegranych wygrał aż cztery. Także i w tym turnieju zdążył zasygnalizować już dobrą dyspozycję. W żadnym z trzech pierwszych meczów nie stracił choćby seta. Jego rywal miał z kolei za sobą m.in. pięciosetówkę z Węgrem Martonem Fucsovicsem.

Początek potyczki upłynąłem pod znakiem nerwowości Sinnera. Już w pierwszym gemie, po wyrzuconym na aut forhendzie, stracił swoje podanie. Po zmianie stron miał jednak aż cztery okazje na błyskawiczne odrobienie straty. Nie wykorzystał żadnej, bowiem Tsitsipas, głównie dzięki dobrze funkcjonującym kombinacjom serwisów z forhendami, zdołał wyjść z opresji. Następne minuty przebiegły zgodnie z regułą bronionych podań z obu stron. Włoch kolejnej szansy doczekał się w ósmym gemie. Kończącym bekhendem po krosie w końcu dopiął swego i wyrównał. Jego zryw okazał się jednak krótkotrwały. Przy stanie 4:4, po dwóch z rzędu niewymuszonych błędach forhendowych, ponownie został przełamany. Tym razem Grek nie roztrwonił już zdobytej zaliczki i po trzech kwadransach pewnie zamknął premierową odsłonę.

Drugi set dla Włocha zaczął się tylko nieznacznie lepiej. Agresywna gra Tsitsipasa przyniosła mu pierwsze przełamanie w trzecim gemie. Grek nie poszedł jednak za ciosem i nie potwierdził go własnym serwisem. Dobrą defensywą i minięciem rywala Sinner zniwelował deficyt. Fakt ten wyraźnie go napędził, bo w kolejnych minutach grał z nieco większą pewnością siebie. Na swoje nieszczęście nie utrzymał jej do końca partii i w tej odsłonie gry miał również większe problemy z wygrywaniem punktów po drugim podaniu. 24-latek z Aten w dziewiątym gemie przypuścił skuteczne ataki, a efektownym minięciem w pełnym biegu „na sucho” przełamał rywala. Reprezentant Italii miał jeszcze jednego break-pointa na remis, ale ateńczykowi przyszedł z pomocą serwis i ponownie zwyciężył 6:4.

W trzecim secie Tsitsipas nieco obniżył poziom gry. W drugim gemie obronił jeszcze cztery break-pointy, ale w czwartym już nie powtórzył tej sztuki. Sinner po udanym skrócie z forhendu objął prowadzenie 3:1. Po chwili miał drobne problemy, ale ostatecznie zabezpieczył trzygemową przewagę. Włoch zdobytą zaliczkę utrzymał do końca partii. Znacznie lepiej rozgrywał w niej najistotniejsze punkty i przewidywał zagrania przeciwnika. Dwa ostatnie gemy serwisowe wygrał w znakomitym stylu bez straty punktu.

Czwarta odsłona była kontynuacją poprzedniej. Sinner pozostawał „w uderzeniu”, a Tsitsipas nie był w stanie dominować forhendem tak, jak w pierwszych dwóch setach. Włoch za to mądrze wybierał momenty do zagrywania drop-shotów i po jednym z takich zagrań w trzecim gemie wypracował szansę na przełamanie. Następna piłka również trafiła na jego konto i objął prowadzenie, którego nie oddał już do końca tej części gry. 21-latek z San Candido imponował skutecznością wygranych punktów po trafionym pierwszym serwisie i nie stanął w niej przed koniecznością bronienia ani jednego break-pointa.

W decydującej partii jako pierwszy w tarapatach znalazł się Sinner. W czwartym gemie po trzech błędach własnych przegrywał już 0:40, ale ostatecznie uniknął straty podania. Na tym jednak nie skończyły się jego problemy. W gemie szóstym sytuacja się powtórzyła i znów było 0:40. Tym razem Tsitsipas był skuteczniejszy i przy trzeciej próbie, po forhendowej pomyłce oponenta, zdobył upragnione przełamanie. Jak się później okazało, był to moment przesądzający o losach całego pojedynku. Grecki tenisista w najważniejszym momencie wrócił też do lepszej dyspozycji serwisowej oraz forhendowej. Ostatnie dwa gemy wygrał już bardzo pewnie i równo po czterech godzinach gry zameldował się ćwierćfinale. Tym samym zatrzymał drugi z rzędu powrót Sinnera od stanu 0:2 w setach i do ośmiu wydłużył swoją serię kolejnych wygranych meczów.

Rywalem Tsitsipasa w walce o półfinał będzie jedna z rewelacji imprezy, Czech Jirzi Leheczka. Będzie to drugie spotkanie obu panów w rozgrywkach. W poprzednim górą był Grek.


Wyniki

Czwarta runda singla mężczyzn:

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) – Jannik Sinner (Włochy, 15) 6:4, 6:4, 3:6, 4:6, 6:3

Australian Open. Ostapenko i Pegula z awansem do ćwierćfinału

/ Mieszko Hudyka , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Ćwierćfinałową rywalkę dla Jeleny Rybakiny wyłonił pojedynek pomiędzy Jeleną Ostapenko a Coco Gauff. Było to drugie spotkanie obu pań. Pierwszym meczem pomiędzy Łotyszką i Amerykanką był finał turnieju w Linzu w 2019 r. – wygrała go młodsza z zawodniczek. Mistrzyni French Open 2017 miała więc okazję do rewanżu, którą w pełni wykorzystała. Pocieszeniem dla Amerykanów jest zwycięstwo Jessici Peguli.

Pierwszy set lepiej zaczął się dla turniejowej „siódemki”, która w trzecim gemie przełamała rywalkę. Ostapenko jednak od razu zareagowała i po chwili wyrównała na 2:2. Od tamtej pory kolejne gemy przebiegały według reguły własnego podania. Kluczowy okazał się dwunasty gem, kiedy Łotyszka wypracowała sobie jednego break pointa, a zarazem piłkę setową. Szybkimi zagraniami pod końcową linię 17. rakieta świata wywalczyła sobie przewagę, a akcję zakończyła backhandowym drive-volleyem, wygrywając partię otwarcia 7:5.

Drugą odsłonę rozpoczęła swoim serwisem tenisistka urodzona w Rydze i już na początku seta musiała bronić się przed przełamaniem. Jednak 18-latka popełniła błąd z forhendu i nie wykorzystała okazji. Kolejnej szansy na odebranie serwisu rywalce nie miała już do końca spotkania. Przez następnych sześć gemów panie skutecznie pilnowały swoich podań. Inaczej potoczył się ósmy gem spotkania, gdy przy 30:30 Jelena zagrała wygrywający return w linię. W następnym punkcie Amerykanka trochę pomogła starszej z zawodniczek, popełniając forhendowy błąd, co skutkowało objęciem prowadzenia 5:3 przez Ostapenko. Łotyszka tego nie zmarnowała i dzięki wygraniu gema serwisowego awansowała po raz pierwszy w karierze do ćwierćfinału Australian Open.

Moje życie bardzo się zmieniło [po wygraniu Roland Garros], więc potrzebowałam kilku lat, aby przyzwyczaić się do tego, co się stało. […] Zawsze wierzyłam w mój tenis. Jeśli gram dobrze, mogę pokonać każdego. Podczas przygotowań do sezonu starałam się pracować nad regularnością mojej gry. Tak, abym mogła wejść na kort i grać mój tenis. Myślę, że idzie mi całkiem nieźle w tym tygodniu – powiedziała Jelena Ostapenko po wygranym meczu.

Po Łotyszce i Amerykance na kort wyszły Barbora Krejczikova i Jessica Pegula. Za faworytkę meczu – i zarazem główną faworytkę do końcowego triumfu – uznawana była Pegula. Trzeba przyznać, że dobrze wywiązała się ze swojej roli.

Pierwsza partia rozpoczęła się od sześciu gemów wygranych przez serwujące. Jednak utrzymanie podania łatwiej przychodziło 3. zawodniczce rankingu WTA. Krejczikova musiała już w piątym gemie bronić trzech z rzędu break-pointów. Mistrzyni French Open 2021 zachowała spokój i wygrała trzy akcje z rzędu: najpierw zdobyła punkt wygrywającym podaniem, następnie wymusiła błąd na rywalce głębokimi zagraniami, a do stanu równowagi doprowadziła dzięki zagraniu „przeciw nogom” rywalki. Nie zniechęciło to Peguli, która wypracowała sobie jeszcze dwie okazje, ale nie zdołała ich wykorzystać i zdobyć przełamania. W siódmym gemie Amerykanka znowu miała aż trzy break-pointy, lecz tym razem wykorzystała pierwszego i po chwili prowadziła 5:3. Czeszka nie bez problemów utrzymała swoje podanie, broniąc dwóch piłek setowych, a w dziesiątym gemie doprowadziła do wyrównania na 5:5. Nie był to jednak koniec kłopotów turniejowej „dwudziestki”, ponieważ jej przeciwniczka w kolejnym gemie wypracowała sobie aż pięć szans na przełamanie, a ostatnią z nich wykorzystała. Po chwili drugi raz w meczu serwowała, aby zamknąć seta. Wykazała się większą skutecznością niż za pierwszym razem i zwyciężyła w partii otwarcia 7:5 po ponad godzinie gry.

Początek drugiej partii to okres dominacji returnujących. Doszło wtedy do trzech z rzędu przełamań, ale o jedno więcej zapisała na swoim koncie tenisistka urodzona w Buffalo. Pegula jako pierwsza utrzymała podanie i wyszła na prowadzenie 3:1. Kolejny gem był trudną próbą dla Barbory, która ponownie musiała bronić break-pointów. Przy obronie trzeciego z nich Czeszka popełniła błąd z backhandu i drugi raz w secie straciła serwis. Jessica nie marnowała czasu i po chwili doprowadziła do stanu 5:1. Krejczikova serwowała pod duża presją, jednak dobrze sobie z nią poradziła i zapisała drugiego gema przy swoim nazwisku. Triumfatorka „tysięcznika” w Guadalajarze miała więc okazję, aby swoim podaniem przypieczętować zwycięstwo. Amerykanka wykorzystała drugą piłkę meczową i  awansowała trzeci raz z rzędu do ćwierćfinału australijskiego szlema.

Pierwszą ćwierćfinałową parę stworzą zatem Elena Rybakina i Jelena Ostapenko. Z kolei Jessica Pegula będzie oczekiwała na lepszą z pary Azarenka-Zhu.


Wyniki

Czwarta runda singla

Jessica Pegula (USA, 3) – Barbora Krejczikova (Czechy, 20) 7:5, 6:2

Jelena Ostapenko (Łotwa, 17) – Coco Gauff (USA, 7) 7:5, 6:3

Australian Open. Leheczka nie przestaje zaskakiwać!

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Czesi mają w tegorocznym Australian Open wiele powodów do zadowolenia. Jednym z nich jest Jirzi Leheczka, który kolejny raz sprawił sensację. Tym razem młody Czech pokonał turniejową „szóstkę”, Felixa Auger-Aliassima 4:6, 6:3, 7:6(2), 7:6(3).

Rewelację potęguje fakt, że przed AO2023 Leheczka nigdy nie wygrał meczu w turnieju głównym Wielkiego Szlema! W bieżącym tygodniu 71. zawodnik rankingu ATP pokonał już Bornę Czoricia (23.), Christophera Eubanksa (113.), Camerona Norriego (12.), a teraz jeszcze Kanadyjczyka.

– Szczerze mówiąc, to niesamowite uczucie – powiedział Leheczka po meczu. – Trudno mi znaleźć słowa, przez to, co przeszliśmy w zeszłym roku. Przegrałem w pierwszej rundzie, więc oczywiście Gdyby ktoś przed turniejem powiedział mi, że będę tak grał, to bym nie uwierzył, ale cieszę się, że gram dalej i jestem podekscytowany – dodał.

Zawodnicy wykorzystali atuty serwisowe. W pierwszych dwóch setach zobaczyliśmy po jednym przełamaniu odpowiednio na korzyść Kanadyjczyka oraz Czecha. Trzecią i czwartą partię rozstrzygały dogrywki. Czech zdominował każdego tie-breaka wygrywając do dwóch i do trzech. Poza formą serwisową Leheczka imponował również grą przy siatce do której wybrał się ponad czterdzieści razy i wygrał 80% punktów!

Nietypowy dla męskiego tenisa początek miało spotkanie Karena Chaczanowa z Yoshihito Nishioką. Japończyk z pierwszych czternastu gemów żadnego nie zapisał na swoim koncie! Przegrywając 0:2 w trzecim secie odrobił jednak straty i doprowadził do dogrywki. Chaczanow potwierdził jednak wysoką formę i zakończył mecz w trzech setach. Jego kolejnym rywalem w ćwierćfinale będzie pogromca Huberta Hurkacza – Sebastian Korda.

 

 


Wyniki

Wyniki czwartej rundy singla mężczyzn:

Jirzi Leheczka (Czechy) – Felix Auger-Aliassime (Kanada, 6) 4:6, 6:3, 7:6(2), 7:6(3)
Sebastian Korda (USA, 29) – Huber Hurkacz (Polska, 10) 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6(7)
Karen Chaczanow (18) – Yoshihito Nishioka (Japonia, 31) 6:0, 6:0, 7:6(4)

Australian Open. Hurkacz poszedł w ślady Świątek

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Poranna sesja gier na kortach w Melbourne nie była udana dla Polaków. W ślady za Igą Świątek poszedł Hubert Hurkacz. Sebastian Korda wyeliminował Polaka z wynikiem 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6(7).

Każdy z zawodników przystępował to tego meczu z aspiracjami do zwycięstwa. Polak dopiero wygrał z Shapovalovem w pięciu setach i udowodnił, że potrafi wytrzymać presję i dowieźć wynik w kluczowych momentach. Amerykanin z kolei odprawił wcześniej w trzech setach Miedwiediewa i walczył o najlepszy w karierze wynik wielkoszlemowy. W praktyce to było z jedno z tych z spotkań w którym zawodnicy więcej psuli, niż wygrywali bezpośrednio, a ten kto pierwszy stracił własne podanie, przegrywał partię.

Pierwszy set rozpoczął się od szybkiego przełamania w drugim gemie na korzyść Polaka. Hurkacz wykorzystał pierwszego break-pointa i wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał. Korda po drodze nie miał nawet szansy na na powrót z Polakiem, który dominował serwisem. W drugim secie presję wywierał Amerykanin. Pierwsze brak-pointy miał w czwartym gemie, ale Polak się wybronił. Dwa gemy później Korda finalnie przełamał Polaka i  dowiózł wynik do końca.

W trzeciej partii faworyt bukmacherów poszedł za ciosem i po czterech gemach prowadził 4:0. Polak w całym secie popełnił aż dwadzieścia niewymuszonych błędów i przegrał w pół godziny i siedem minut do dwóch. Role kompletnie się odwróciły w kolejnej partii. Polak mało psuł i zdominował seta oddając rywalowi zaledwie jednego gema.

Finałowa rozgrywka przebiegała inaczej, niż pozostałe. Pierwsze break-pointy pojawiły się dopiero w jedenastym gemie, przy podaniu Kordy. Amerykanin obronił serwis i oglądaliśmy super tie-breaka. Po wyrównanym początku Polak zaczął masowo popełniać błędy i Korda wyszedł na prowadzenie 7:3. Hurkacz odrobił straty, a przy stanie 7:7 nadzieje wróciły. Ostatnie trzy piłki były jednak bezbłędnie rozegrane przez Amerykanina, który awansował do pierwszego w karierze ćwierćfinału.

 


Wyniki

Wyniki czwartej rundy singla mężczyzn:

Sebastian Korda (USA, 29) – Hubert Hurkacz (Polska, 10) 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6(7)

Australian Open. Zieliński wywalczył awans!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

W tym trudnym dla polskich kibiców dniu pozytywny akcent przyniósł mecz Jana Zielińskiego. Polak i Monakijczyk Hugo Nys pokonali reprezentantów gospodarzy Maxa Purcella i Jordana Thompsona. Był to bardzo trudny mecz zakończony super tiebreakiem.

Chwilę po tym jak swój mecz w super tiebreaku przegrał Hubert Hurkacz, w tej samej fazie meczu wciąż walczył Jan Zieliński. On i Hugo Nys toczyli bardzo wyrównaną rywalizację z Australijczykami Maxem Purcellem i Jordanem Thompsonem. Trudnemu wyzwaniu monakijsko-polski duet nie od razu potrafił sprostać. W trzecim gemie pierwszego seta reprezentanci gospodarzy przełamali, a zdobytą przewagę utrzymali do końca wygranego 6:4 seta.

W drugiej partii nie mieli takiego momentu słabości na początku. Gra była wyrównana, ale niewiele brakło, by Nys i Zieliński pożegnali się z turniejem. Przy stanie 4:4 Australijczycy mieli trzy break-pointy. Monakijczyk i Polak na szczęście zdołali wyjść z opresji. Na dodatek w kolejnym gemie sami mieli trzy piłki setowe i ostatnią z nich wykorzystali, doprowadzając do wyrówania.

Decydująca partia była najbardziej wyrównana. Przyniosła wiele emocji. Obydwa duety miały swoje szanse na przełamanie, ale nie potrafiły wykorzystać tych okazji. O awansie do trzeciej rundy zadecydował super tiebreak. Też był dość zacięty. Od stanu 7:7 punkty zdobywali już tylko Nys i Zieliński. Dzięki temu to oni zagrają o ćwierćfinał. Zadanie stoi przed nimi wybitnie trudne. Po drugiej stronie siatki staną rozstawieni z „2” Amerykanin Rajeev Ram i Brytyjczyk Joe Salisbury. Natomiast Nysa i Zielińskiego z pewnością stać na niespodziankę.


Wyniki

Hugo Nys, Jan Zieliński (Monako, Polska) – Max Purcell, Jordan Thompson (Australia) 4:6, 6:4, 7:6(7)

Australian Open. Iga nie wygra w Melbourne, Rybakina lepsza w starciu mistrzyń

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

Iga Świątek nie wygra w tym roku Australian Open. W czwartej rundzie w Melbourne lepsza od Polki okazała się mistrzyni Wimbledonu – Jelena Rybakina. 

To nie był dzień Igi Światek. Polka od pierwszej piłki grała nierówno, zrywami, a rywalka górowała serwisem.

Pierwszy set rozstrzygnął się praktycznie w otwierających mecz gemach. Polka serwowała, prowadziła 40-0 i przegrała kolejnych pięć piłek. W kolejnym gemie było 40-15 dla Igi i dwie szanse na rebreaka, a gem znów zakończył się wygraną Rybakiny. Szczególnie bolesny musiał być dla Polki nietrafiony smecz, który mógł dać właśnie gema.

Było 0:2, ale Igę jakby to przebudziło. Kolejne trzy gemy zagrała najlepiej i szybko wyszła na prowadzenie 3:2. Wtedy Rybakina wzięła się do roboty i to ona wygrała kolejne trzy gemy, w tym jeden przy serwisie Igi. U Polki szwankowało pierwsze podanie.

Mając znów przewagę przełamania Kazaszka mogła skoncentrować się tylko na swoim serwisie i w ten sposób, po 42 minutach gry, doprowadziła bezpiecznie pierwszego seta do końca.

Druga partia rozpoczęła się wręcz idealnie dla Polki. Szybko objęła prowadzenie 3:0 po jednym przełamaniu serwisu Kazaszki. Cóż z tego, skoro chwilę później kolejne trzy gemy wygrała Rybakina. Przy swoim serwisie nie dając Polce wielkich szans, a przy podaniu Igi wykorzystując chwilową słabość Polki.

Gdy wydawało się, że w kolejnych gemach tenisistki będą pilnować swojego podania, by dotrwać do tiebreaka, Idze znów przytrafiła się chwila słabości. Nie funkcjonował pierwszy serwis, a drugi ne dawał już takiej przewagi. Pojawiły się kolejne dwa break-pointy. Jeden udało się obronić zagrywając na granicy ryzyka, ale już kolejny Rybakina zamieniła na punkt. 4:5 i nadzieje kibiców i samej Igi topniały niczym lód na australijskim słońcu.

Rzeczywiście ostatni gem był już praktycznie formalnością. Kazaszka, jak przez cały mecz, potężnie serwowała – trafiła trzy razy, zrobiło się 40-0 i trzy piłki meczowe. Jedną udało się obronić, ale do drugiej Iga nawet nie próbowała biec.

Po półtoragodzinnym meczu do ćwierćfinału awansowała mistrzyni Wimbledonu, a mistrzyni Roland Garros i US Open dostanie kolejną szansę za 12 miesięcy.


Wyniki

Wynik meczu 4 rundy Australian Open:

Jelena Rybakina (Kazachstan, 22) – Iga Świątek (1) 6:4, 6:4.