Andora. Falkowska wykorzystała szansę

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Weronika Falkowska awansowała do drugiej rundy imprezy Credit Andorra Open rangi WTA 125. Polka do turnieju dostała się w ostatniej chwili, ale nie przeszkodziło jej to w pokonaniu wyżej sklasyfikowanej Jaqueline Cristian.

Reprezentantka Biało-Czerwonych pierwotnie była pierwszą rezerwową. Miejsce w drabince głównej dostała dopiero po tym jak Leolia Jeanjean wycofała się z zawodów już po losowaniu i swoją szansę wykorzystała.

Falkowska dobrze rozpoczęła spotkanie przeciwko Cristian i już w pierwszym gemie odebrała podanie rywalce. Jak się później okazało to był decydujący moment tej części meczu. Polka bardzo dobrze spisywała się przy własnym podaniu. Ani razu nie musiała nawet bronić się przed przełamaniem i objęła prowadzenie w meczu.

Tenisistka z nad Wisły dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę pojedynku. Odskoczyła na 2:0 i miała trzy okazje, żeby jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale Rumunka wygrała pięć punktów z rzędu i utrzymała serwis. W tym momencie w grze warszawianki ewidentnie coś się zacięło. Zaczęła popełniać coraz więcej błędów i przegrała pięć gemów z rzędu. Falkowska wygrała jeszcze własny serwis na 3:5, ale chwilę później Cristian nie miała problemów z doprowadzeniem do wyrównania w meczu.

Rodaczka Simony Halep dobrze rozpoczęła również decydującą partię i odskoczyła na 2:0. Polka w porę podniosła jednak poziom swojej gry i szybko odrobiła stratę. Decydujący dla losów meczu okazał się ósmy gem, w którym Falkowska przełamała przeciwniczkę bez straty punkty, a chwilę później po godzinie i 58 minutach gry zakończyła spotkanie przy pierwszej piłce meczowej.

Weronika Falkowska w Andorze walczy o możliwość występu w kwalifikacjach do Australian Open. Za zwycięstwo nad Jaqueline Cristian dostanie 15 punktów, dzięki czemu awansuje w okolice 250. miejsca w światowym rankingu, co jeszcze nie gwarantuje jej występu w Melbourne. O ćwierćfinał Polka zagra z Dajaną Jastremską.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Weronika Falkowska (Polska, ALT) – Jaqueline Cristian (Rumunia) 6:4 3:6 6:3

PZT. Skrzypczyński opuścił zarząd, ale minister zapowiada, że procesu nie będzie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Onet, TVN, foto: Rafał Oleksiewicz

Były prezes Polskiego Związku Tenisowego opuścił we wtorek szeregi zarządu organizacji. Taką informację podało PZT. Jednocześnie briefing medialny w temacie afer wokół Mirosława Skrzypczyńskiego miał minister Kamil Bortniczuk.

„Zarząd Polskiego Związku Tenisowego informuje, że dzisiaj, tj. w dniu 29 listopada 2022 r. Pan Mirosław Skrzypczyński złożył oświadczenie o rezygnacji z pełnienia funkcji Członka Zarządu Polskiego Związku Tenisowego ze skutkiem natychmiastowym” – brzmi komunikat opublikowany przez PZT w mediach społecznościowych. Oznacza to, że pięć dni po ustąpieniu ze stanowiska prezesa związku, Skrzypczyński nie pełni w nim już żadnej funkcji.

Decyzje te są oczywiście efektem oskarżeń jakie pojawiły się wobec byłego prezesa w serii reportaży „Onetu”. Część z nich dotyczyła molestowania swoich zawodniczek, także nieletnich, w czasie gdy był jeszcze trenerem. Pierwotnie Skrzypczyński zrezygnował z funkcji prezesa, ale pozostawał w zarządzie, co wywołało dalsze kontrowersje. Wtorkowe odejście z niego było odpowiedzią na apel ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka.

„Apeluję do Mirosława Skrzypczyńskiego o zawieszenie działalności jako prezesa i członka zarządu. Nie zgadzam się na przemoc w sporcie. Sam jestem ojcem pięciorga dzieci, w tym trzech córek” – powiedział tego dnia minister podczas briefingu medialnego poświęconego tej sprawie. Bortniczuk zapewnił, że resort będzie zawsze „stać po stronie ofiar”. Dodał też jednak, że „stwierdzenie, kto jest ofiarą, wymaga w polskim systemie prawnym przeprowadzenia uczciwego procesu przez niezależny sąd i wydania wyroku tak, aby ukarać winnego i zadośćuczynić, jeżeli to możliwe w tego typu sytuacji, ofierze czy ofiarom. W sytuacji, o której mówimy, najprawdopodobniej nie będzie mogło do tego dojść ze względu na przedawnienie”.

Zbadaniem sprawy Skrzypczyńskiego ma zająć się niezależna, złożona z kobiet, trzyosobowa komisja. Jej skład ma zostać podany do wiadomości publicznej najpóźniej w środę.

Korespondencja z Pucharu Davisa. Drużyna klonowego liścia

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Sukces Kanady w Pucharze Davisa jest w dużej mierze osiągnięciem pokolenia tenisistów, które przed siedmioma laty wygrało juniorską edycję tych rozgrywek. Długo po dekoracji zwycięzcy świętowali na korcie w Maladze (Hiszpania). Poniżej można za to przeczytać co mieli do powiedzenia po triumfie.

Frank Dancevic (kapitan)

– Moim zdaniem nie ma łatwych meczów. Każde starcie w tych warunkach niesie z sobą wyzwania i aby sięgnąć po to trofeum, musisz pokonać bardzo dużo przeszkód. Potrzeba do tego naprawdę świetnego zespołu z wielkim duchem i znakomitych zawodników.

– My pokonaliśmy w tym tygodniu wiele przeszkód. Musieliśmy odrabiać straty w wielu meczach, ale utrzymaliśmy wysokie morale i walczyliśmy do końca. W rezultacie jesteśmy tutaj z pucharem. To po prostu nie do opisania.

– Nie myślieliśmy jeszcze o tym, jak będziemy świętować, ale na pewno nie położymy się spać przed naszym samolotem o 6 rano. Zdecydowanie szykujemy się na pełną nockę w jakimś miejscu.

Félix Auger-Aliassime (wygrał swoje wszystkie starcia w turnieju finałowym, bez straty seta)

– Przy ostatniej piłce zobaczyłem otwarty kort i powiedziałem sobie „w porządku, po prostu to uderz”. Potem, widząc w powietrzu powracającą piłkę, pomyślałem „o nie, to idzie w aut”. Ugięły się pode mnie nogi. To było coś wspaniałego, gdy Frank i inni rzucili się na mnie z krzykiem. Grasz wiele meczów przez lata, ale dni jak ten pamiętasz przez długi czas. To będzie wyjątkowe wspomnienie.

– Jako dzieciaki zdobyliśmy juniorski Puchar Davisa, ale dla nas to był jak ten prawdziwy puchar. Mieliśmy po 15-16 lat, ale już wtedy planowaliśmy wygrać to trofeum pewnego dnia. To tak, jakby domknęło się jakieś koło. Miejmy nadzieję, że będziemy w stanie sięgnąć po wiele z tym pokoleniem.

– W tym wieku i na moim poziomie nie myślę o tym, co mógłbym poprawić w swoim tenisie. Widziałem tutaj Novaka [Dżokovicia]. On do dzisiaj stara się być coraz lepszym zawodnikiem, a osiągnął wszystko, co jest do wygrania w tym sporcie. Oni wszyscy [Dżoković i inni tenisiści z czołówki] to zrobili, to moje wzory. To samo tyczy się mnie i moich kolegów tutaj: po prostu zawsze staramy się podnosić swój poziom. Ale poprawianie mojego tenisa zostawię już na przyszły rok. W tym momencie jakkolwiek bym grał, a wygrywamy, to jest spoko. Weźmy taki serwis spod ramienia (śmiech).

Denis Shapovalov (wyprowadził Kanadę na prowadzenie w finale)

– Zrobiłem w tym roku duży postęp, szczególnie od Cincinnati i US Open. Wszystko się dobrze zgrało. Nawet porażki były dobrymi porażkami. To dobry znak przed nowym rokiem. Jest wiele rzeczy, które wymagają korekty, by wejść na równy poziom — to jest mój wielki cel. Chyba wszyscy wiedzą, że potrafię grać wielkie mecze, ale by zostać czołowym zawodnikiem musisz mieć tę regularność.

– Poza samym trofeum było tutaj wiele niezapomnianych momentów. Debel w duecie z Vaskiem [Pospisilem] w ćwierćfinale przeciw Niemcom był naszym wielkim wyczynem. Odwróciliśmy losy meczu z niepokonaną parą. To było szalone, szalone. Przez jakiś czas nie udawało nam się nie trafić dobrze. To było jak wyjście ze swojego ciała, ten rodzaj doświadczenia.

Vasek Pospisil (najbardziej doświadczony tenisista w kadrze)

– To zdecydowanie najważniejszy sukces w mojej karierze. Myślę, że to jednak znacznie więcej, w końcu to Puchar Davisa. Walczysz dla kraju, masz obok twoich kolegów z drużyny. W każdym meczu jest na korcie po prostu coś więcej.

– Przez lata powoli dorastaliśmy i przybliżaliśmy się do sięgnięcia po ten tytuł. W 2013 r. po raz pierwszy się wyróżniliśmy, zachodząc do półfinału. Potem zadomowiliśmy się w Grupie Światowej, no i dotarliśmy do finału w 2019 r. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale na początku tygodnia zaczęliśmy czuć, że wygramy. Miałem taką wizję.

– Przed meczem Novak [Dżoković] wysłał mi wiadomość, że przyjeżdża. Super, że był. Po meczu przyszedł nam pogratulować.

Korespondencja z Pucharu Davisa. Trofeum jedzie do Kanady!

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Singlowe punkty Denisa Shapovalova i Felixa Augera-Aliassime zapewniły Kanadzie zwycięstwo z Australią w finale Pucharu Davisa w Maladze (Hiszpania). To pierwsza wygrana w tych rozgrywkach tenisistów z Kraju Klonowego Liścia.

W pierwszej grze pojedynczej Denis Shapovalov pokonał Thanasiego Kokkinakisa 6:2, 6:4. O trofeum dla Kanady przesądził Felix Auger-Aliassime, który wygrał z Alexem de Minaurem 6:3, 6:4.

Kanada została nowym laureatem Pucharu Davisa, nie pozwalając Australii na powiększenie dorobku 28 tytułów. Pierwsza edycja rozgrywek odbyła się w 1900 r. jako potyczka między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią. Dziś Puchar Davisa jest największymi corocznymi międzynarodowymi rozgrywkami w jakimkolwiek sporcie, choć od trzech lat jest poddawany zmianom formatu.

Bilet na turniej finałowy z udziałem ośmiu ekip (Final 8) w Maladze Kanadyjczycy wywalczyli wygrywając swoją grupę we wrześniu w Walencji. Tam dostali się jednak bocznymi drzwiami, bo wiosną przegrali do zera mecz kwalifikacyjny z Holandią. Do udziału w fazie grupowej dopuściła ich „dzika karta” po dyskwalifikacji rRosyjskiej Federacji Tenisowej, która wygrała poprzednią edycję Pucharu Davisa.

Prawdą jest, że drużyna kierowana przez kapitana Franka Dancevicia miała na starcie w Maladze najlepszych singlistów ze wszystkich uczestników turnieju. Auger-Aliassime jest szóstą rakietą świata, Shapovalov — 18. Jak sami mówią, to najlepszy skład w historii ich tenisa. Ponad wszystko potwierdzili jednak, że są ekipą, a nie tylko zwołanymi pod jedną flagą młodymi i głodnymi sukcesów tenisistami z wysokiej półki. Jako nastolatkowie wywalczyli dla kraju pierwszy Puchar Davisa juniorów, teraz sięgnęli po to trofeum w dorosłym tenisie.

Shapovalov, lat 23 i już przed dwoma laty członek światowego Top 10, w prawdopodobnie najbardziej emocjonującym starciu turnieju przegrał w sobotę z Lorenzo Sonego, na otwarcie półfinału z Włochami. Podobny scenariusz miał miejsce już w ćwierćfinale przeciwko Niemcom. Pomimo awansu i słów uznania ze strony kompanów Shapovalov był przybity. Jego moment nadszedł na początku finału: leworęczny Kanadyjczyk z rosyjskim nazwiskiem (a urodzony w Izraelu) dał popis swojego najlepszego tenisa, zaczynając od dwóch przełamań serwisu Kokkinakisa (4:0) i ostatecznie pokonując go w półtorej godziny.

– Byłem nerwowy, tak jak i w ostatnim meczu – tłumaczył się Kokkinakis. – Nie grałem ostatnio wystarczająco dużo, nie odzyskałem jeszcze pewności siebie. Od US Open zagrałem może dwa-trzy mecze, mam braki. W sumie byłem bezużyteczny w tych finałach, ale będę starał się o powołanie w następnym roku – dodał z uśmiechem Australijczyk.

Jak Kokkinakis sam przyznał, był to najlepszy rok w jego karierze. Nie jest jednak przyzwyczajony do tak długiego kalendarza jak w tym sezonie. Gdy Australia ostatni grała w finale Pucharu Davisa (2003), przyszły reprezentant kraju miał siedem lat i mógł tylko marzyć, że kiedyś pokona lidera rankingu ATP (Federera przed pięcioma laty).

W drugiej grze singlowej Alex de Minaur dwoił się i troił, ale nie powtórzył swojego wyczynu z półfinału (6:2, 6:2 z Marinem Ciliciem) i tym razem nie znalazł sposobu na faworyzowanego Augera-Aliassime. De Minaur występował praktycznie w domu: jego matka jest Hiszpanką, a sam mieszka w niedalekiej Marbelli. Auger-Aliassime obronił wszystkie trzy break-pointy i przełamał Australijczyka na 5:3 w pierwszym secie. Po uzyskaniu breaka w drugiej partii w mistrzowski sposób wyszedł obronną ręką ze stanu 0-40, przy którym de Minaur uzyskał gorące wsparcie ze strony większej części publiczności.

Auger-Aliassime był najwyżej notowanym i najlepszym zawodnikiem turnieju finałowego Pucharu Davisa w Maladze. Wygrał wszystkie osiem setów, które zagrał. I to zarówno w singlu, jak i w deblu.

Gra podwójna w sytuacji rozstrzygnięcia meczu finałowego po singlach nie odbyła się. Kanada jest najlepszą ekipą w rozgrywkach Pucharu Davisa po refomie z 2019 r. W trzech dotychczasowych edycjach (w tym łączona 2020/1) żadna inna drużyna nie doszła do finału dwukrotnie. W finale Pucharu Davisa zabrakło zespołu z Europy — to pierwszy taki przypadek od 1990 r.


Wyniki

Kanada – Australia 2:0

Denis Shapovalov – Thanasi Kokkinakis 6:2, 6:4

Felix Auger-Aliassime – Alex de Minaur 6:3, 6:4

Auger-Aliassime: W Pucharze Davisa nie ma czasu, by być zmęczonym

/ Krzysztof Straszak , źródło: Korespondencja z Malagi, foto: AFP

Mamy najlepszą ekipą w historii kanadyjskiego tenisa – powiedział po awansie do finału Pucharu Davisa Félix Auger-Aliassime.

 

W niedzielnym (od godz. 13) finale Pucharu Davisa na twardym korcie w hali w Maladze Kanada zmierzy się z Australią. W sobotę Kanadyjczycy pokonali w półfinale Włochy 2:1.

 

Frank Dancevic (kapitan): – Od momentu, gdy weszliśmy na kort, wiedzieliśmy, że wszystko może się zdarzyć, i że jesteśmy tutaj od pierwszego do ostatniego punktu. Nieważne, czy mamy do odrobienia punkt, czy jesteśmy na prowadzeniu, mieliśmy walczyć do końca. Chłopcy wyszli do debla i zagrali niesamowity tenis. Nie tylko oni sami, ale cały zespół łącznie ze sztabem się do tego sukcesu przyczynili. To nas poprowadziło do zwycięstwa. Jestem dumny z tej drużyny i z tego, co osiągnęli. Będziemy trochę świętować w nocy, ale jutro [w niedzielę] mamy kolejny mecz. To ostateczny cel, wygrać trofeum.

 

Félix Auger-Aliassime: – Mój mecz singlowy poszedł perfekcyjnie, nie zostałem przełamany, w sumie było to prosty mecz, taki jaki my zawodnicy lubimy. Czułem się też dobrze w deblu. Zawsze dobrze jest grać w parze z Vaskiem [Pospisilem]. Zespół na ławce był świetny. Czuję, że w Pucharze Davisa po prostu nie ma czasu, żeby być zmęczonym. Trzeba też spojrzeć na wysiłek Denisa [Shapovalova] wcześniej, bo grał ponad trzy godziny, i w tym czasie nie dał znaków wyczerpania albo poddania się, i to jest ten rodzaj ducha, który chcemy.

Odrabiać straty przełamania w deblu to jest coś, z czym mieliśmy już do czynienia w Walencji [turniej kwalifikacyjny do finałów Pucharu Davisa]. Kluczem jest tu nastawienie. Zostaliśmy przełamani, mogliśmy się sfrustrować na parę uderzeń, które nam nie wyszły, ale odwróciliśmy stratę dzięki dobremu nastawieniu. To jest to, co kierowało nami w obu setach debla.

To była wyjątkowa podróż, wyjątkowy rok. Czuję, że od Walencji w fazie grupowej była w tym zespole wyjątkowa energia. Myślę, że to jest najbardziej kompletny zespół, jaki Kanada miała w swojej historii. Czuję też, że zasługujemy, by być w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy.

 

Vasek Pospisil: – Gdy grasz decydującą partię w Pucharze Davisa, nie ma czasu na bycie negatywnym. To pozwoliło nam odrobić stratę przełamania w obu setach w deblu, i to od razu lub bardzo szybko po tej stracie. Byliśmy dobrze zsynchronizowani.

Korespondencja z Pucharu Davisa. Bez Europy w finale

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Ekipa Kanady będzie rywalem Australii w niedzielnym finale Pucharu Davisa w hali w Maladze (Hiszpania). Tenisiści z Ameryki Północnej pokonali w sobotę Włochy 2:1 dzięki punktom Felixa Augera-Aliassime’a w singlu i deblu wspólnie z Vaskiem Pospisilem.

Wynik półfinału między Kanadą a Włochami otworzył Lorenzo Sonego. Po zaciętym (7:6(4), 6:7(5), 6:4 w trzy godziny i 15 minut) starciu z Denisem Shapovalovem Italia wyszła na prowadzenie. W drugiej grze pojedynczej Felix Auger-Aliassime nie dał ani jednej szansy na przełamanie Lorenzo Musettiemu (6:3, 6:4). Po swoim występie singlowym Auger-Aliassime napisał na kamerze: „Let’s do this” (zróbmy to).

Dwóch setów trzeba było także, by rozstrzygnąć decydującą grę deblową. Auger-Aliassime i Vasek Pospisil pokonali Matteo Berrettiniego i Fabio Fogniniego 7:6(2), 7:5.

We wszystkich w historii trzech starciach między Włochami i Kanadą górą byli tenisiści spod znaku klonowego liścia. Poprzednio też zmierzyli się na hiszpańskiej ziemi — przed trzema laty w pierwszej edycji turnieju finałowego Pucharu Davisa.

Po raz pierwszy od 1990 r. w finale Pucharu Davisa nie ma ekipy z Europy. Wtedy, kiedy na świecie nie było jeszcze większości tegorocznych półfinalistów, Stany Zjednoczone pokonały Australię. Ta ostatnia w niedzielę (godz. 13:00) w Andaluzji zagra o swój 29. tytuł z Kanadą, która nigdy Pucharu Davisa nie zdobyła.

Decydujący Auger-Aliassime

Dzięki liderowi Kanadyjczyków turniej w Maladze ma prawdziwą gwiazdę — szóstego w rankingu ATP, najwyżej notowanego zawodnika w stawce. Okazał się osobą decydującą także w starciu z Włochami.

Kanadyjczycy grali w 2019 r. w finale pierwszej edycji zreformowanych rozgrywek, ulegając Hiszpanom w Madrycie. Po dwóch edycjach rozstrzygniętych właśnie w hiszpańskiej stolicy, finały Pucharu Davisa przeniosły się na południe, do Andaluzji. W niedzielnym meczu o tytuł (początek o godz. 13:00) rywalem Kanady będzie Australia, która w piątek pokonała Chorwację.

Zawodnicy z Ameryki Północnej przybyli do Malagi w podobnym składzie jak przed trzema laty do Madrytu. Felix Auger-Aliassime i Denis Shapovalov są wciąż młodzi, ale o wiele bardziej doświadczeni, a o sile ich debla cały czas decyduje Vasek Pospisil. A przecież przybyć wcale nie mieli, bo przegrali z Holandią w marcowych kwalifikacjach, ale potem dostali dziką kartę po zawieszeniu rosyjskiej federacji tenisowej.

Lorenzo Sonego – Denis Shapovalov 7:6(4), 6:7(5), 6:4

Kanadyjczycy mieli mieć przewagę w osobie Shapovalova, a okazało się, że na otwarcie lepszy od niego okazał się niżej notowany Sonego, czwarta rakieta Italii. Turyńczyk, 45. rakieta świata, wyszedł na kort w Maladze z powodu niepełnej dyspozycyjności Matteo Berrettiniego (który wystąpił potem w deblu) i nieobecności w drużynie (z powodu kontuzji) Jannika Sinnera.

Został ściągnięty do kadry w trybie awaryjnym. Powołanie przyszło tuż po jego wakacjach. – Byłem zadowolony, choć przykro mi było z powodu Jannika. Potem okazało się, że nie zagra też Matteo – powiedział Sonego, przyznając też, że odpoczynek pomógł mu w przygotowaniach do gry w reprezentacji.

Przed urlopem nie wystąpił wprawdzie (choć byłoby to jego marzenie), ale pojawił się w kuluarach ATP Finals w rodzinnym mieście. – Trenowaliśmy tam na wysokim poziomie – powiedział – a obecność sporej liczby ludzi powodowała, że atmosfera była elektryzująca i podobna do tej tutaj, w Pucharze Davisa.

Sonego trafił łącznie aż 91% piłek z pierwszego serwisu i zachował zimną krew w obu tie-breakach — przynajmniej do momentu, w którym wiele wskazywało na to, że zamknie spotkanie w dwóch setach.

Panowie przełamali się po razie w otwierającej partii, by rozstrzygnąć go w tie-breaku na korzyść Sonego. W drugiej Włoch wyszedł z tarapatów przy 4:5 i 0-40. W tie-breaku objął prowadzenie 5-2, ale więcej punktów już nie zdobył. Po wymianie z 23 uderzeniami Shapovalov doprowadził do wyrównania, a po podwójnym błędzie serwisowym Włocha miał setbola przy własnym podaniu i z niego skorzystał.

– To ktoś, kto nie daje ci grać twojego tenisa, jeden z najbardziej nieprzyjemnych rywali, na jakich możesz trafić – powiedział po meczu o Shapovalovie. – Nie pozwala ci złapać rytmu, ciężko jest trzymać się linii stojąc naprzeciw niego. Dzisiaj na szczęście udało mi się znaleźć na niego sposób. Przygotowaliśmy dobrze to spotkanie. Miałem być agresywny po serwisie, bo to moment, kiedy on nie ma możliwości reakcji.

Sonego wiele zrobił, by wygrać to spotkanie, choć na koniec nie musiał robić nic. Po ponad trzech godzinach to emocjonujące starcie nie zasługiwało na koniec z dwoma podwójnymi błędami serwisowymi Shapovalova. Wcześniej jednak w decydującej partii leworęczny Kanadyjczyk znów miał break-pointy i podobnie jak w drugiej ich nie wykorzystał.

Sonego zrewanżował się Shapovalovowi za porażkę z Rzymu wiosną tego roku. To zapewne najważniejsze zwycięstwo w jego karierze. – Miejmy nadzieję, że będę mógł tak mówić codziennie, po każdym meczu – żartował. – Ja sam i wszyscy w ekipie jesteśmy cały czas skoncentrowani na tym, co zrobić, żeby znaleźć się w finale – dodał, nie wiedząc, jak potoczą się dalej losy tego półfinału.

Lorenzo Musetti – Felix Auger-Aliassime 3:6, 4:6

Żadnej niespodzianki nie było w drugiej grze. Auger-Aliassime, zwycięzca czterech turniejów halowych w tym roku, pokonał najmłodszego członka ekipy Włoch. Musetti, 20-latek z Carrary, ma za sobą znakomity sezon, w którym wygrał swoje pierwsze turnieje ATP Tour. Dzięki jemu punktowi w meczu kwalifikacyjnym w Bratysławie Włosi mogli grać o turniej finałowy w Maladze.

W tym roku mierzyli się ze sobą już trzeci raz i skończyło się podobnie jak w podobnych halowych warunkach we Florencji przed miesiącem: pewna wygrana Kanadyjczyka w dwóch setach. Auger-Aliassime przełamał Musettiego w pierwszej partii, nie dając na to samo szansy Musettiemu ani razu. W drugiej Włoch znalazł się pod ścianą przy 4:4 (0-40) i takiej okazji Kanadyjczyk nie mógł wypuścić z rąk. Mecz trwał niecałe półtorej godziny.

Matteo Berrettini i Fabio Fognini – Félix Auger-Aliassime i Vasek Pospisil 6:7(2), 5:7

Auger-Aliassime został desygnowany także do gry podwójnej, w duecie z Vaskiem Pospisilem. Jak wyjaśnił kapitan Kanady Frank Dancevic, było to spowodowane jego mniejszym zmęczeniem niż Shapovalova.

Włosi w scenariuszu remisowym po starciach singlowych liczyli na swoich doświadczonych deblistów, Simone Bolellego i Fabio Fogniniego. Choć debel okazał się decydujący, to i tu musiała nastąpić modyfikacja. Do gry w miejsce kontuzjowanego Bolellego wszedł Berrettini.

Niebędący w pełni zdrowia Berrettini sam przyznał po spotkaniu, że nie mógł liczyć na swój najlepszy tenis. Wczesne przełamanie w pierwszym secie zostało zneutralizowane przez Kanadyjczyków właśnie przy serwisie Berrettiniego, gdy Auger-Aliassime popisał się wygrywającym returnem. Od tego momentu (3:3) gra potoczyła się do tie-breaka. W nim Kanadyjczycy szybko wywalczyli przewagę, w pełni kontrolując sytuację pod siatką.

Włosi nie przegrali tego debla gładko. Fognini znalazł korytarz, który pozwolił wykorzystać break-pointa na 2:0 w drugim secie. Przy jego podaniu zrobiło się jednak 0-40 przy 5:5. Przy drugim break-poincie return (znów) Auger-Aliassime’a obrał taką trajektorię, że zaskoczył nawet tak doświadczonego zawodnika jak Fognini.

Na mecz serwował Auger-Aliassime. Pojawiły się wprawdzie lekkie wątpliwości (15-40, świetne odbiory Fogniniego), ale oba break-pointy Kanadyjczyk obronił… asami. Okazał się, nie tylko na papierze, ale i w praktyce, najlepszym zawodnikiem turnieju w Maladze.


Wyniki

Kanada – Włochy 2:1

Denis Shapovalov – Lorenzo Sonego 6:7(4), 7:6(5), 4:6

Felix Auger-Aliassime – Lorenzo Musetti 6:3, 6:4

Felix Auger-Alissime, Vasek Pospisil – Matteo Berrettini, Fabio Fognini 7:6(2), 7:5

Hewitt wolałby finał Pucharu Davisa w Australii

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

– Jestem zawiedziony, że chłopcy nie mogą wystąpił przed piętnastoma tysiącami ludzi na Rod Laver Arena – przyznał Lleyton Hewitt po awansie do finału Pucharu Davisa. Sięgnał po trofeum jako zawodnik, teraz prowadzi Australię jako kapitan.

Australijczycy pokonali Chorwację po meczu gry podwójnej w piątkowym starciu półfinałowym. Ich rywalami w niedzielę będą Włosi lub Kanadyjczycy, którzy mierzą się ze sobą w sobotę. W 2003 r. Australia wywalczyła Puchar Davisa po raz ostatni. Jej liderem był wówczas Hewitt. – Wiem, ile znaczyło dla mnie mieć szansę być wtedy w finale – powiedział. – Jestem podekscytowany, że chłopcy też mają tę szansę teraz. Zaznaczył jednak, że bardzo chciałby, żeby ten finał odbył się w Australii.

Jak za dawnych lat

Słowa Hewitta są zrozumiałe w kontekście jego doświadczenia jako zawodnik, szczególnie zaprawiony w daviscupowych bojach. Po piątkowym zwycięstwie był oczywiście dumny ze swoich podopieczncyh, podkreślając ich oddanie i poświęcenie. – To jest to, na co ciężko pracowali. Mamy szczęście, że pochodzimy z kraju, który grał w tych rozgrywkach przez tak wiele lat.

Historia australijskiego tenisa to wielka karta w dziejach tenisa światowego. Hewitt, mistrz wielkoszlemowy i były lider rankingu, sporo tej historii napisał sam. – W ubiegłym tygodniu pojechaliśmy do akademii Lew Hoada w Maladze, gdzie praktycznie zrobiliśmy sobie bazę. Mamy w ekipie Tony’ego Roche’a, i to szczęście mieć wokół siebie takich ludzi.

Lew Hoad już nie żyje, jest legendą australijskiego tenisa. Tony Roche ma się dobrze, ciągle wspiera ekipę narodową, czerpiąc ze swojego bogatego doświadczenia: to on wprowadził Australię w erę open, wygrywając tytuły wielkoszlemowe w latach 60. i 70. Obaj panowie znajdują się w galerii sław ITF.

– Cały zespół – mówił Hewitt – łącznie ze sztabem, sparing partnerami i Kubesem [Jason Kubler], który jest naszym szóstym zawodnikiem, bardzo się poświęcają. Robili to przez cały rok dla mnie i zasługują na takie wyniki, jak ten dzisiaj. Miło, gdy wszystko po prostu działa i ciężka praca zostaje wynagrodzona. Zespół zasługuje, by zagrać ten wielki mecz w niedzielę.

Super-rezerwowy

W decydującej o awansie do finału grze podwójnej Max Purcell i Jordan Thompson nieoczekiwanie pokonali mistrzów ubiegłorocznego Wimbledonu  0150 Pavicia i Mekticia. Po zwycięstwie Australijczycy opowiadali o swojej wzajemnej relacji, nie tylko na korcie.

– Było niesamowicie grać w parze z Maksiem [ang. Maxey] – mówił Thompson. – Pochodzimy z tego samego miejsca w Sydney. Ja jestem parę lat starszy, ale zawsze razem trenowaliśmy, a teraz wspólnie gramy. Kilkukrotnie mierzyliśmy się ze sobą, więc dobrze było teraz znaleźć się po jednej stronie siatki i walczyć dla kraju.

Według Thompsona atmosfera w hali w Maladze jest porównywalna do tej, jaką zna z historycznego formatu Pucharu Davisa, kiedy mecze odbywały się na terenie jednej z walczących stron. Od 2019 r. faza finałowa rozgrywek ma formułę turnieju i od tej pory zawsze odbywa się w Hiszpanii.

Thompson popularnie nazywany jest „Thommo”. – Był świetnym partnerem – przyznał Purcell, choć zapewnił też, że zgłosi się do gry z kimkolwiek innym z drużyny.

W deblu miał zagrać Matthew Ebden. Razem z Maksem Purcellem, jako mistrzowie tegorocznego Wimbledonu i finaliści Australian Open, mieli być atutem Australii. Ebden doznał jednak urazu kostki, a w jego miejsce wskoczył Thompson.

– Thommo wszedł w swoją rolę doskonale – powiedział Hewitt. – Wziął na siebie odpowiedzialność w potyczce z gatunku „wóz albo przewóz”, ale już wcześniej rozegrał znakomite partie deblowe w Pucharze Davisa, co utrzymywało mnie w pewności.

Chemia w deblu

Po reformie rozgrywek rola debla jest znacznie większa niż przed. – Wielką rzeczą w deblu w Pucharze Davisa jest chemia między zawodnikami – powiedział Hewitt. – Przez cały rok mówiłem, że to będzie praca zespołowa. Dwa pierwsze mecze [z Holandią i Chorwacją] to potwierdziły. Teraz musimy wrócić do tablicy i wypracować plan na niedzielę.

Żywiołowy jako zawodnik na korcie, Hewitt stara się być bardziej wyważony jako kapitan drużyny narodowej. Przyznał, że stara się dopasowywać do sytuacji na placu boju. – To także kwestia świadomości, jakie osobowości mają zawodnicy na korcie i tego, na co najlepiej reagują. To część mojej roli – powiedział.

Wielkim nieobecnym zespołu australijskiego jest Nick Kyrgios. – Próbowaliśmy go wziąć do Malagi, ale niestety nie był dostępny – powiedział po swojej grze singlowej Thanasi Kokkinakis. – Jest wielką wartością dla tej drużyny.

– Wiem, że wchodziliśmy w ten półfinał jako chłopcy do bicia, ale my lubimy być w tej pozycji – powiedział Hewitt. – Lubiłem to jako zawodnik i teraz jako kapitan.

Australijczycy byli pozytywnie nastawieni przed decydującym deblem: – Czuję, że Chorwaci mają wszystko do stracenia. Mają jeden z najlepszych deblów na świecie. My tylko możemy wygrać – powiedział Alex de Minaur. – Mam niesamowite ilości wiary w moich kolegów – dodał. – To jest to, o co chodzi w tym zespole: nastawienie „nigdy się nie poddawaj”.

Australia ma pozytywny bilans spotkań w Pucharze Davisa zarówno z Włochami (8-4), jak Kanadą (9-1).

Korespondencja z Pucharu Davisa. Australia Hewitta w finale po 19 latach

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Po zdobyciu decydującego punktu w grze podwójnej przeciw faworyzowanej Chorwacji, ekipa Australii awansowała do finału Pucharu Davisa. Rywalem w niedzielnej walce o trofeum w Maladze będzie zwycięzca meczu między Włochami i Kanadą.

Pierwszy półfinał turnieju z udziałem ośmiu najlepszych drużyn tegorocznej edycji zaczął się zgodnie z przewidywaniami: Borna Czorić odprawił Thanasiego Kokkinakisa (6:4, 6:3). W kolejnej grze singlowej do remisu doprowadził Alex de Minaur, który pokonał Marina Czilicia (6:2, 6:2). O awansie do finału przesądził debel: Jordan Thompson i Max Purcell pokonali Nikolę Mekticia i Mate Pavicia 6:7(3), 7:5, 6:4.

Australia zagra w finale Pucharu Davisa po raz 48., ale pierwszy od niemal dwóch dekad. Ten ostatni raz pamięta Lleyton Hewitt. Kiedyś podpora kadry, od sześciu lat prowadzi ekipę narodową i będzie chciał w niedzielę dokonać tego, co jako zawodnik uczynił właśnie w 2003 r.

W innych czasach Australia regularnie biła się o Puchar Davisa. Tymczasem dla wszystkich tenisistów dziś występujących w złotych koszulkach jest to największe personalne osiągniecie w rozgrywkach. Wynik jest niespodzianką, bo Chorwaci są jedną z najlepszych ekip Pucharu Davisa w ostatnich kilku latach. Wygrali srebrną salterkę w 2018 roku. W ubiegłym sezonie w finale zatrzymali ich Rosjanie. Grali o finał Pucharu Davisa po raz szósty i tylko raz wcześniej nie udało im się przejść tego szczebla.

– Dojść do tego etapu to wciąż wielki wyczyn – powiedział po wszystkim Czilić. – To był kolejny znakomity rok w naszym wykonaniu.

Pogromcy gospodarzy w ćwierćfinale – Chorwaci – przywieźli do Malagi większość drużyny, która zdobyła Puchar Davisa przed czterema laty (Czilić, Czorić i Pavić). Byli jedyną ekipą w półfinale, która wygrała wcześniej rozgrywki. Zawiódł ich lider Czilić, a w decydującym deblu w znakomity sposób zaprezentował się duet Purcell-Thompson, odnosząc zwycięstwo mimo przegrania pierwszego seta.

Australijczycy mają w sobotę wolne. Na kort w hali im. José Martína Carpeny wyjdą Włosi i Kanadyjczycy. Z obiema ekipami mają pozytywny bilans spotkań w Pucharze Davisa.

—–

Thanasi Kokkinakis – Borna Czorić 4:6, 3:6

Czorić nie dłużej niż przez kilka chwil wahał się w meczu z Kokkinakisem. Desygnacja tego rywala do gry w pierwszej potyczce półfinału była niespodzianką, także dla Czoricia. – W ostatnich tygodniach grałem o wiele więcej od niego, co według mnie zrobiło dzisiaj różnicę – powiedział.

Ten czynnik podkreślił także Kokkinakis: – Widać, że [Czorić] grał ostatnio sporo, jest w formie, jest pewny siebie. Ja z kolei jestem trochę wytrącony z rytmu – mówił po porażce Australijczyk. – Próbuję używać swojego pierwszego gema serwisowego, by znaleźć trochę rytmu i przywyknąć do warunków. Nie spędziłem na tym korcie zbyt dużo czasu – tłumaczył.

Kokkinakis miał swoje szanse w pierwszym secie, na przykład dwa breakpointy przy 4:4, potem dobrze prezentował się na początku drugiej partii. – Był zbyt dobry – powiedział o Chorwacie Thanasi. – Serwując, czułem, że trafiłem asa, a on zwracał piłkę pod moje nogi. Myślę, że odgadywał dpbrze moje podanie.

Zawodnik z Adelajdy przyznał po meczu, że wciąż „rozgrywał” w głowie sytuację z pierwszej partii, kiedy przy 15-30 miał piłkę blisko siatki, ale nie udało mu się uzyskać szans na przełamanie.

Czorić przełamał rywala przy 5:4 w otwierającym secie. – Powiedziałbym, że jego serwis jest jednym z lepszych w tourze – mówił Czorić o Australijczyku. – W pierwszych gemach prawie nie byłem w stanie go dotknąć. Nie widziałem gdzie leci piłka. No ale w końcu znalazłem sposób.

Chorwata wciąż trapią problemy z barkiem, nad którym codziennie przez pół godziny pracuje. Jak widać, przynosi efekty. – Wiedziałem, że nie mogę zrobić sobie krzywdy, że nic nie złamię w środku, i dzięki temu mogłem być spokojniejszy – mówił Czorić po spotkaniu. – No a poza wszystkim po prostu akceptuję tę sytuację. Wiem, że czasami będzie boleć, ale wiem też, że to nic wielkiego.

Chorwat przyznał nawet, że dziś bardziej zaniepokojony jest czując ból w mięśniach brzucha czy kolanie. Gdy odzywa się bark, czasami bierze leki przeciwbólowe. – To moja cena za grę w tenisie na wysokim poziomie – powiedział.

Nie udało się Kokkinakisowi zrewanżować na porażkę z Chorwatem w Tokio (4:6, 6:7). – Tam było blisko – powiedział Australijczyk.

W meczu ćwierćfinałowym Kokkinakis nie był gotowy, na kort wyszedł Jordan Thompson. – Musiałem jeszcze trochę poćwiczyć, dać mojemu ciału trochę więcej pewności siebie. No i moje ciało czuło się już dobrze, więc Lleyton wystawił mnie do gry.

Thompson pierwszego dnia wygrał, Kokkinakis punktu nie zdobył. Thompson został desygnowany do gry podwójnej, w której razem z Purcellem przesądził o awansie Australii do finału.

—–

Alex de Minaur – Marin Czilić 6:2, 6:2

Pierwsza rakieta Australii i 24. zawodnik rankingu ATP, de Minaur, nie zwykł zawodzić w Pucharze Davisa. W piątek doprowadził do remisu wygrywając dziesiątą z jedenastu ostatnich potyczek singlowych w tych rozgrywkach. Ta jedyna porażka przyszła w turnieju kwalifikacyjnym do ubiegłorocznych finałów rozgrywek. I to właśnie z Cziliciem. Wtedy Chorwaci wygrali 3:0 i to oni pojechali na finały do Madrytu, gdzie w meczu o srebrną salaterką ulegli Rosjanom.

W piątek Czilić nie serwował dobrze. W otwierającym gemie popełnił cztery podwójne błędy, w całym meczu zaliczył ich dziesięć. Wszystko to jednak nie umniejsza dokonań de Minaura. – Przeciwko Alexowi musisz mieć świeżą głowę – powiedział Czilić. – Byłem zmęczony, ciężko mi było zrealizować wszystko, co chciałem zrobić na korcie.

Już w meczu ćwierćfinałowym de Minaur dał popis, zdobywając punkt mimo przegrania pierwszego seta. Biorąc pod uwagę wynik i sytuację Australii, to prawdopodobnie najważniejsze zwycięstwo de Minaura w Pucharze Davisa. Sam to przyznał po swoim meczu.

– Moim zadaniem było utrzymać nas w grze – powiedział po swoim występie zawodnik z Sydney. – Jestem zadowolony, że robię, co mogę dla mojego kraju.

Przyznał też, że miał kilka sytuacji, w których znalazł się pod presją. – Wtedy jedynym wyjściem jest iść na całość i grać o każdy kolejny punkt – mówił. – Kocham być w tej sytuacji. Bo znaczy to, że gra się o wszystko, że trzeba zrobić wszystko, by utrzymać nas w rywalizacji. Znam moją rolę: być twardym jak skała, być tym gościem, który wywalczy ciężkie zwycięstwa. Dobrze mi to szło przez dłuższy czas. Jestem z siebie dumny.

—–

Max Purcell i Jordan Thompson – Nikola Mektić i Mate Pavić 6:7(3), 7:5, 6:4

Po bardzo wyrównanych dwóch pierwszych setach wciąż kwestia awansu pozostawała niejasna. Jednak to Australijczycy przełamali faworyzowanych rywali na 4:3 w decydującym secie. Po chwili 5:3 wyserwował, nie tracąc punktu, Thompson. W tym momencie Australijczycy, pewni siebie, nie mogli wypuścić szansy z rąk. – Grali zbyt dobrze w odbiorze – powiedział Pavić. Minęło kolejnych parę minut i tenisiści z Antypodów mogli się cieszyć z awansu.


Wyniki

Australia – Chorwacja 2:1

Thanasi Kokkinakis – Borna Czorić 6:4, 6:3

Alex de Minaur – Marin Czilić 6:2, 6:2

Jordan Thompson, Max Purcell – Nikola Mektić, Mate Pavić 6:7(3), 7:5, 6:4

Czarne chmury nad Naomi Osaką przez upadek giełdy kryptowalut

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com/rp.pl, foto: AFP

W listopadzie bankructwo ogłosiła FTX, jedna z największych giełd kryptowalut . W związku z tym spore problemy finansowe i prawne będzie mieć Naomi Osaka.

Japońska tenisistka nawiązała współprace z FTX w marcu tego roku. Była liderka światowego rankingu przejęła część udziałów firmy za co dostała rekompensatę w postaci w kryptowalutach. Osaka w ramach tzw. długoterminowego partnerstwa miała być globalną ambasadorką giełdy i przyciągnąć do niej głownie kobiety.

W wyniku bankructwa FTX reprezentantka Japonii, tak jak inni klienci, poniosła duże straty finansowe. Szacuje się, że straty wynoszą łącznie ok. 11 mld dolarów. To nie koniec jednak problemów czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej, która razem z innymi znanymi sportowcami znalazła się w gronie pozwanych za promocję platformy. W pozwie, który został złożony na Florydzie napisano, że osoby promujące FTX są tak samo winne jak jej założyciele, bo przynieśli jej „natychmiastową wiarygodność” i zachęcali konsumentów do inwestowania miliardów dolarów w piramidę finansową, dzięki czemu mogła utrzymać płynność finansową. Autorzy pozwu zarzucają również znanym sportowcom, że nie ujawnili charakteru i zakresu współpracy z FXT.

Oprócz Naomi Osaki swoim nazwiskiem FTX promowali również m.in. Lewis Hamilton, George Russel, Tom Brady oraz jego była żona Gisele Budchen, Shaquille O’Neal i Stephen Curry.

Dzień debli: Włosi i Kanadyjczycy w półfinale.

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

W półfinale tegorocznego Pucharu Davisa zmierzą się Włosi i Kanadyjczycy. Jedni i drudzy musieli stoczyć ciężki bój w ćwierćfinale, gdzie o wszystkim decydowały deble.

W trzecim dniu finałowego turnieju w Maladze, gdzie spotkało się osiem najlepszych drużyn wyłonionych z fazy grupowej, walczono o dwa  miejsca w półfinałach.

Pierwsze rozdzielić musieli między siebie tenisiści Włoch i Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się od pewnej niespodzianki, gdzie wracający do formy Lorenzo Sonego pokonał w dwóch setach Francisa Tiafoe, Później w niemal identycznym stosunku (tylko w odwrotnej kolejności setów) Taylor Fritz wygrał z 20-letnim Lorenzo Musettim.

Gdy o wyniku zdecydować miał debel, można było się zastanawiać co zdecyduje o wygranej. Wieloletnie doświadczenie pary weteranów Simone Bolelliego i Fabio Fogniniego czy solidność Jacka Socka wspartego najmłodszym na korcie Tommym Paulem.

Okazało się raz jeszcze, że para Bolelli/Fognini jest dla Włochów niczym wino – im starsza, tym lepsza. Para z Italii wygrała po dwóch zaciętych setach, ale za każdym razem to Włosi mieli na koncie po jednym przełamaniu więcej niż rywale. To wystarczyło do awansu do półfinału.

Nie mniej zacięty okazał się drugi mecz ćwierćfinałowy Niemcy – Kanada. Młodzi Kanadyjczycy, którym już zdarzyło się sprawić nie raz niespodziankę, w granych w nowym formacie Pucharu Davisa pojedynkach zdawali się faworytami.

Po pierwszym singlu wszystko wydawało się, że zmierza do pewnego zwycięstwa Kanady. Felix Auger-Aliassime pewnie wygrał z Oscarem Otte. Inne plany miał jednak Jan-Lennard Struff. Niemiec nie zamierzał tylko „odbębnić” meczu z Denisem Shapovalovem. Walczył do końca. Do końca trzeciego seta, co przyniosło Niemcowi wygraną w tiebreaku trzecie partii. I w tym meczu także zdecydować musiał debel.

Tu, choć ze strony niemieckiej zagrał dwukrotny mistrz wielkoszlemowy Kevin Krawietz i równie doświadczony Tim Puetz, to klasą dla siebie okazał się najstarszy w stawce Vasek Pospisil. Doświadczony Kanadyjczyk pociągnął młodego Shapovalova i mimo przegrania pierwszego seta, to tenisiści zza Atlantyku ostatecznie wygrali.

Jutro o 16.00 w Maladze w pierwszym półfinale zmierzą się Chorwaci z Australią. Włosi i Kanadyjczycy mają dzień odpoczynku i swój pojedynek półfinałowy rozegrają w sobotę o godzinie 13.00. Zwycięzcy zagrają o srebrną salaterkę w niedzielę o 13.00.