Korespondencja z Pucharu Davisa. Bez Europy w finale

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Ekipa Kanady będzie rywalem Australii w niedzielnym finale Pucharu Davisa w hali w Maladze (Hiszpania). Tenisiści z Ameryki Północnej pokonali w sobotę Włochy 2:1 dzięki punktom Felixa Augera-Aliassime’a w singlu i deblu wspólnie z Vaskiem Pospisilem.

Wynik półfinału między Kanadą a Włochami otworzył Lorenzo Sonego. Po zaciętym (7:6(4), 6:7(5), 6:4 w trzy godziny i 15 minut) starciu z Denisem Shapovalovem Italia wyszła na prowadzenie. W drugiej grze pojedynczej Felix Auger-Aliassime nie dał ani jednej szansy na przełamanie Lorenzo Musettiemu (6:3, 6:4). Po swoim występie singlowym Auger-Aliassime napisał na kamerze: „Let’s do this” (zróbmy to).

Dwóch setów trzeba było także, by rozstrzygnąć decydującą grę deblową. Auger-Aliassime i Vasek Pospisil pokonali Matteo Berrettiniego i Fabio Fogniniego 7:6(2), 7:5.

We wszystkich w historii trzech starciach między Włochami i Kanadą górą byli tenisiści spod znaku klonowego liścia. Poprzednio też zmierzyli się na hiszpańskiej ziemi — przed trzema laty w pierwszej edycji turnieju finałowego Pucharu Davisa.

Po raz pierwszy od 1990 r. w finale Pucharu Davisa nie ma ekipy z Europy. Wtedy, kiedy na świecie nie było jeszcze większości tegorocznych półfinalistów, Stany Zjednoczone pokonały Australię. Ta ostatnia w niedzielę (godz. 13:00) w Andaluzji zagra o swój 29. tytuł z Kanadą, która nigdy Pucharu Davisa nie zdobyła.

Decydujący Auger-Aliassime

Dzięki liderowi Kanadyjczyków turniej w Maladze ma prawdziwą gwiazdę — szóstego w rankingu ATP, najwyżej notowanego zawodnika w stawce. Okazał się osobą decydującą także w starciu z Włochami.

Kanadyjczycy grali w 2019 r. w finale pierwszej edycji zreformowanych rozgrywek, ulegając Hiszpanom w Madrycie. Po dwóch edycjach rozstrzygniętych właśnie w hiszpańskiej stolicy, finały Pucharu Davisa przeniosły się na południe, do Andaluzji. W niedzielnym meczu o tytuł (początek o godz. 13:00) rywalem Kanady będzie Australia, która w piątek pokonała Chorwację.

Zawodnicy z Ameryki Północnej przybyli do Malagi w podobnym składzie jak przed trzema laty do Madrytu. Felix Auger-Aliassime i Denis Shapovalov są wciąż młodzi, ale o wiele bardziej doświadczeni, a o sile ich debla cały czas decyduje Vasek Pospisil. A przecież przybyć wcale nie mieli, bo przegrali z Holandią w marcowych kwalifikacjach, ale potem dostali dziką kartę po zawieszeniu rosyjskiej federacji tenisowej.

Lorenzo Sonego – Denis Shapovalov 7:6(4), 6:7(5), 6:4

Kanadyjczycy mieli mieć przewagę w osobie Shapovalova, a okazało się, że na otwarcie lepszy od niego okazał się niżej notowany Sonego, czwarta rakieta Italii. Turyńczyk, 45. rakieta świata, wyszedł na kort w Maladze z powodu niepełnej dyspozycyjności Matteo Berrettiniego (który wystąpił potem w deblu) i nieobecności w drużynie (z powodu kontuzji) Jannika Sinnera.

Został ściągnięty do kadry w trybie awaryjnym. Powołanie przyszło tuż po jego wakacjach. – Byłem zadowolony, choć przykro mi było z powodu Jannika. Potem okazało się, że nie zagra też Matteo – powiedział Sonego, przyznając też, że odpoczynek pomógł mu w przygotowaniach do gry w reprezentacji.

Przed urlopem nie wystąpił wprawdzie (choć byłoby to jego marzenie), ale pojawił się w kuluarach ATP Finals w rodzinnym mieście. – Trenowaliśmy tam na wysokim poziomie – powiedział – a obecność sporej liczby ludzi powodowała, że atmosfera była elektryzująca i podobna do tej tutaj, w Pucharze Davisa.

Sonego trafił łącznie aż 91% piłek z pierwszego serwisu i zachował zimną krew w obu tie-breakach — przynajmniej do momentu, w którym wiele wskazywało na to, że zamknie spotkanie w dwóch setach.

Panowie przełamali się po razie w otwierającej partii, by rozstrzygnąć go w tie-breaku na korzyść Sonego. W drugiej Włoch wyszedł z tarapatów przy 4:5 i 0-40. W tie-breaku objął prowadzenie 5-2, ale więcej punktów już nie zdobył. Po wymianie z 23 uderzeniami Shapovalov doprowadził do wyrównania, a po podwójnym błędzie serwisowym Włocha miał setbola przy własnym podaniu i z niego skorzystał.

– To ktoś, kto nie daje ci grać twojego tenisa, jeden z najbardziej nieprzyjemnych rywali, na jakich możesz trafić – powiedział po meczu o Shapovalovie. – Nie pozwala ci złapać rytmu, ciężko jest trzymać się linii stojąc naprzeciw niego. Dzisiaj na szczęście udało mi się znaleźć na niego sposób. Przygotowaliśmy dobrze to spotkanie. Miałem być agresywny po serwisie, bo to moment, kiedy on nie ma możliwości reakcji.

Sonego wiele zrobił, by wygrać to spotkanie, choć na koniec nie musiał robić nic. Po ponad trzech godzinach to emocjonujące starcie nie zasługiwało na koniec z dwoma podwójnymi błędami serwisowymi Shapovalova. Wcześniej jednak w decydującej partii leworęczny Kanadyjczyk znów miał break-pointy i podobnie jak w drugiej ich nie wykorzystał.

Sonego zrewanżował się Shapovalovowi za porażkę z Rzymu wiosną tego roku. To zapewne najważniejsze zwycięstwo w jego karierze. – Miejmy nadzieję, że będę mógł tak mówić codziennie, po każdym meczu – żartował. – Ja sam i wszyscy w ekipie jesteśmy cały czas skoncentrowani na tym, co zrobić, żeby znaleźć się w finale – dodał, nie wiedząc, jak potoczą się dalej losy tego półfinału.

Lorenzo Musetti – Felix Auger-Aliassime 3:6, 4:6

Żadnej niespodzianki nie było w drugiej grze. Auger-Aliassime, zwycięzca czterech turniejów halowych w tym roku, pokonał najmłodszego członka ekipy Włoch. Musetti, 20-latek z Carrary, ma za sobą znakomity sezon, w którym wygrał swoje pierwsze turnieje ATP Tour. Dzięki jemu punktowi w meczu kwalifikacyjnym w Bratysławie Włosi mogli grać o turniej finałowy w Maladze.

W tym roku mierzyli się ze sobą już trzeci raz i skończyło się podobnie jak w podobnych halowych warunkach we Florencji przed miesiącem: pewna wygrana Kanadyjczyka w dwóch setach. Auger-Aliassime przełamał Musettiego w pierwszej partii, nie dając na to samo szansy Musettiemu ani razu. W drugiej Włoch znalazł się pod ścianą przy 4:4 (0-40) i takiej okazji Kanadyjczyk nie mógł wypuścić z rąk. Mecz trwał niecałe półtorej godziny.

Matteo Berrettini i Fabio Fognini – Félix Auger-Aliassime i Vasek Pospisil 6:7(2), 5:7

Auger-Aliassime został desygnowany także do gry podwójnej, w duecie z Vaskiem Pospisilem. Jak wyjaśnił kapitan Kanady Frank Dancevic, było to spowodowane jego mniejszym zmęczeniem niż Shapovalova.

Włosi w scenariuszu remisowym po starciach singlowych liczyli na swoich doświadczonych deblistów, Simone Bolellego i Fabio Fogniniego. Choć debel okazał się decydujący, to i tu musiała nastąpić modyfikacja. Do gry w miejsce kontuzjowanego Bolellego wszedł Berrettini.

Niebędący w pełni zdrowia Berrettini sam przyznał po spotkaniu, że nie mógł liczyć na swój najlepszy tenis. Wczesne przełamanie w pierwszym secie zostało zneutralizowane przez Kanadyjczyków właśnie przy serwisie Berrettiniego, gdy Auger-Aliassime popisał się wygrywającym returnem. Od tego momentu (3:3) gra potoczyła się do tie-breaka. W nim Kanadyjczycy szybko wywalczyli przewagę, w pełni kontrolując sytuację pod siatką.

Włosi nie przegrali tego debla gładko. Fognini znalazł korytarz, który pozwolił wykorzystać break-pointa na 2:0 w drugim secie. Przy jego podaniu zrobiło się jednak 0-40 przy 5:5. Przy drugim break-poincie return (znów) Auger-Aliassime’a obrał taką trajektorię, że zaskoczył nawet tak doświadczonego zawodnika jak Fognini.

Na mecz serwował Auger-Aliassime. Pojawiły się wprawdzie lekkie wątpliwości (15-40, świetne odbiory Fogniniego), ale oba break-pointy Kanadyjczyk obronił… asami. Okazał się, nie tylko na papierze, ale i w praktyce, najlepszym zawodnikiem turnieju w Maladze.


Wyniki

Kanada – Włochy 2:1

Denis Shapovalov – Lorenzo Sonego 6:7(4), 7:6(5), 4:6

Felix Auger-Aliassime – Lorenzo Musetti 6:3, 6:4

Felix Auger-Alissime, Vasek Pospisil – Matteo Berrettini, Fabio Fognini 7:6(2), 7:5

Hewitt wolałby finał Pucharu Davisa w Australii

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

– Jestem zawiedziony, że chłopcy nie mogą wystąpił przed piętnastoma tysiącami ludzi na Rod Laver Arena – przyznał Lleyton Hewitt po awansie do finału Pucharu Davisa. Sięgnał po trofeum jako zawodnik, teraz prowadzi Australię jako kapitan.

Australijczycy pokonali Chorwację po meczu gry podwójnej w piątkowym starciu półfinałowym. Ich rywalami w niedzielę będą Włosi lub Kanadyjczycy, którzy mierzą się ze sobą w sobotę. W 2003 r. Australia wywalczyła Puchar Davisa po raz ostatni. Jej liderem był wówczas Hewitt. – Wiem, ile znaczyło dla mnie mieć szansę być wtedy w finale – powiedział. – Jestem podekscytowany, że chłopcy też mają tę szansę teraz. Zaznaczył jednak, że bardzo chciałby, żeby ten finał odbył się w Australii.

Jak za dawnych lat

Słowa Hewitta są zrozumiałe w kontekście jego doświadczenia jako zawodnik, szczególnie zaprawiony w daviscupowych bojach. Po piątkowym zwycięstwie był oczywiście dumny ze swoich podopieczncyh, podkreślając ich oddanie i poświęcenie. – To jest to, na co ciężko pracowali. Mamy szczęście, że pochodzimy z kraju, który grał w tych rozgrywkach przez tak wiele lat.

Historia australijskiego tenisa to wielka karta w dziejach tenisa światowego. Hewitt, mistrz wielkoszlemowy i były lider rankingu, sporo tej historii napisał sam. – W ubiegłym tygodniu pojechaliśmy do akademii Lew Hoada w Maladze, gdzie praktycznie zrobiliśmy sobie bazę. Mamy w ekipie Tony’ego Roche’a, i to szczęście mieć wokół siebie takich ludzi.

Lew Hoad już nie żyje, jest legendą australijskiego tenisa. Tony Roche ma się dobrze, ciągle wspiera ekipę narodową, czerpiąc ze swojego bogatego doświadczenia: to on wprowadził Australię w erę open, wygrywając tytuły wielkoszlemowe w latach 60. i 70. Obaj panowie znajdują się w galerii sław ITF.

– Cały zespół – mówił Hewitt – łącznie ze sztabem, sparing partnerami i Kubesem [Jason Kubler], który jest naszym szóstym zawodnikiem, bardzo się poświęcają. Robili to przez cały rok dla mnie i zasługują na takie wyniki, jak ten dzisiaj. Miło, gdy wszystko po prostu działa i ciężka praca zostaje wynagrodzona. Zespół zasługuje, by zagrać ten wielki mecz w niedzielę.

Super-rezerwowy

W decydującej o awansie do finału grze podwójnej Max Purcell i Jordan Thompson nieoczekiwanie pokonali mistrzów ubiegłorocznego Wimbledonu  0150 Pavicia i Mekticia. Po zwycięstwie Australijczycy opowiadali o swojej wzajemnej relacji, nie tylko na korcie.

– Było niesamowicie grać w parze z Maksiem [ang. Maxey] – mówił Thompson. – Pochodzimy z tego samego miejsca w Sydney. Ja jestem parę lat starszy, ale zawsze razem trenowaliśmy, a teraz wspólnie gramy. Kilkukrotnie mierzyliśmy się ze sobą, więc dobrze było teraz znaleźć się po jednej stronie siatki i walczyć dla kraju.

Według Thompsona atmosfera w hali w Maladze jest porównywalna do tej, jaką zna z historycznego formatu Pucharu Davisa, kiedy mecze odbywały się na terenie jednej z walczących stron. Od 2019 r. faza finałowa rozgrywek ma formułę turnieju i od tej pory zawsze odbywa się w Hiszpanii.

Thompson popularnie nazywany jest „Thommo”. – Był świetnym partnerem – przyznał Purcell, choć zapewnił też, że zgłosi się do gry z kimkolwiek innym z drużyny.

W deblu miał zagrać Matthew Ebden. Razem z Maksem Purcellem, jako mistrzowie tegorocznego Wimbledonu i finaliści Australian Open, mieli być atutem Australii. Ebden doznał jednak urazu kostki, a w jego miejsce wskoczył Thompson.

– Thommo wszedł w swoją rolę doskonale – powiedział Hewitt. – Wziął na siebie odpowiedzialność w potyczce z gatunku „wóz albo przewóz”, ale już wcześniej rozegrał znakomite partie deblowe w Pucharze Davisa, co utrzymywało mnie w pewności.

Chemia w deblu

Po reformie rozgrywek rola debla jest znacznie większa niż przed. – Wielką rzeczą w deblu w Pucharze Davisa jest chemia między zawodnikami – powiedział Hewitt. – Przez cały rok mówiłem, że to będzie praca zespołowa. Dwa pierwsze mecze [z Holandią i Chorwacją] to potwierdziły. Teraz musimy wrócić do tablicy i wypracować plan na niedzielę.

Żywiołowy jako zawodnik na korcie, Hewitt stara się być bardziej wyważony jako kapitan drużyny narodowej. Przyznał, że stara się dopasowywać do sytuacji na placu boju. – To także kwestia świadomości, jakie osobowości mają zawodnicy na korcie i tego, na co najlepiej reagują. To część mojej roli – powiedział.

Wielkim nieobecnym zespołu australijskiego jest Nick Kyrgios. – Próbowaliśmy go wziąć do Malagi, ale niestety nie był dostępny – powiedział po swojej grze singlowej Thanasi Kokkinakis. – Jest wielką wartością dla tej drużyny.

– Wiem, że wchodziliśmy w ten półfinał jako chłopcy do bicia, ale my lubimy być w tej pozycji – powiedział Hewitt. – Lubiłem to jako zawodnik i teraz jako kapitan.

Australijczycy byli pozytywnie nastawieni przed decydującym deblem: – Czuję, że Chorwaci mają wszystko do stracenia. Mają jeden z najlepszych deblów na świecie. My tylko możemy wygrać – powiedział Alex de Minaur. – Mam niesamowite ilości wiary w moich kolegów – dodał. – To jest to, o co chodzi w tym zespole: nastawienie „nigdy się nie poddawaj”.

Australia ma pozytywny bilans spotkań w Pucharze Davisa zarówno z Włochami (8-4), jak Kanadą (9-1).

Korespondencja z Pucharu Davisa. Australia Hewitta w finale po 19 latach

/ Krzysztof Straszak , źródło: własne, foto: AFP

Po zdobyciu decydującego punktu w grze podwójnej przeciw faworyzowanej Chorwacji, ekipa Australii awansowała do finału Pucharu Davisa. Rywalem w niedzielnej walce o trofeum w Maladze będzie zwycięzca meczu między Włochami i Kanadą.

Pierwszy półfinał turnieju z udziałem ośmiu najlepszych drużyn tegorocznej edycji zaczął się zgodnie z przewidywaniami: Borna Czorić odprawił Thanasiego Kokkinakisa (6:4, 6:3). W kolejnej grze singlowej do remisu doprowadził Alex de Minaur, który pokonał Marina Czilicia (6:2, 6:2). O awansie do finału przesądził debel: Jordan Thompson i Max Purcell pokonali Nikolę Mekticia i Mate Pavicia 6:7(3), 7:5, 6:4.

Australia zagra w finale Pucharu Davisa po raz 48., ale pierwszy od niemal dwóch dekad. Ten ostatni raz pamięta Lleyton Hewitt. Kiedyś podpora kadry, od sześciu lat prowadzi ekipę narodową i będzie chciał w niedzielę dokonać tego, co jako zawodnik uczynił właśnie w 2003 r.

W innych czasach Australia regularnie biła się o Puchar Davisa. Tymczasem dla wszystkich tenisistów dziś występujących w złotych koszulkach jest to największe personalne osiągniecie w rozgrywkach. Wynik jest niespodzianką, bo Chorwaci są jedną z najlepszych ekip Pucharu Davisa w ostatnich kilku latach. Wygrali srebrną salterkę w 2018 roku. W ubiegłym sezonie w finale zatrzymali ich Rosjanie. Grali o finał Pucharu Davisa po raz szósty i tylko raz wcześniej nie udało im się przejść tego szczebla.

– Dojść do tego etapu to wciąż wielki wyczyn – powiedział po wszystkim Czilić. – To był kolejny znakomity rok w naszym wykonaniu.

Pogromcy gospodarzy w ćwierćfinale – Chorwaci – przywieźli do Malagi większość drużyny, która zdobyła Puchar Davisa przed czterema laty (Czilić, Czorić i Pavić). Byli jedyną ekipą w półfinale, która wygrała wcześniej rozgrywki. Zawiódł ich lider Czilić, a w decydującym deblu w znakomity sposób zaprezentował się duet Purcell-Thompson, odnosząc zwycięstwo mimo przegrania pierwszego seta.

Australijczycy mają w sobotę wolne. Na kort w hali im. José Martína Carpeny wyjdą Włosi i Kanadyjczycy. Z obiema ekipami mają pozytywny bilans spotkań w Pucharze Davisa.

—–

Thanasi Kokkinakis – Borna Czorić 4:6, 3:6

Czorić nie dłużej niż przez kilka chwil wahał się w meczu z Kokkinakisem. Desygnacja tego rywala do gry w pierwszej potyczce półfinału była niespodzianką, także dla Czoricia. – W ostatnich tygodniach grałem o wiele więcej od niego, co według mnie zrobiło dzisiaj różnicę – powiedział.

Ten czynnik podkreślił także Kokkinakis: – Widać, że [Czorić] grał ostatnio sporo, jest w formie, jest pewny siebie. Ja z kolei jestem trochę wytrącony z rytmu – mówił po porażce Australijczyk. – Próbuję używać swojego pierwszego gema serwisowego, by znaleźć trochę rytmu i przywyknąć do warunków. Nie spędziłem na tym korcie zbyt dużo czasu – tłumaczył.

Kokkinakis miał swoje szanse w pierwszym secie, na przykład dwa breakpointy przy 4:4, potem dobrze prezentował się na początku drugiej partii. – Był zbyt dobry – powiedział o Chorwacie Thanasi. – Serwując, czułem, że trafiłem asa, a on zwracał piłkę pod moje nogi. Myślę, że odgadywał dpbrze moje podanie.

Zawodnik z Adelajdy przyznał po meczu, że wciąż „rozgrywał” w głowie sytuację z pierwszej partii, kiedy przy 15-30 miał piłkę blisko siatki, ale nie udało mu się uzyskać szans na przełamanie.

Czorić przełamał rywala przy 5:4 w otwierającym secie. – Powiedziałbym, że jego serwis jest jednym z lepszych w tourze – mówił Czorić o Australijczyku. – W pierwszych gemach prawie nie byłem w stanie go dotknąć. Nie widziałem gdzie leci piłka. No ale w końcu znalazłem sposób.

Chorwata wciąż trapią problemy z barkiem, nad którym codziennie przez pół godziny pracuje. Jak widać, przynosi efekty. – Wiedziałem, że nie mogę zrobić sobie krzywdy, że nic nie złamię w środku, i dzięki temu mogłem być spokojniejszy – mówił Czorić po spotkaniu. – No a poza wszystkim po prostu akceptuję tę sytuację. Wiem, że czasami będzie boleć, ale wiem też, że to nic wielkiego.

Chorwat przyznał nawet, że dziś bardziej zaniepokojony jest czując ból w mięśniach brzucha czy kolanie. Gdy odzywa się bark, czasami bierze leki przeciwbólowe. – To moja cena za grę w tenisie na wysokim poziomie – powiedział.

Nie udało się Kokkinakisowi zrewanżować na porażkę z Chorwatem w Tokio (4:6, 6:7). – Tam było blisko – powiedział Australijczyk.

W meczu ćwierćfinałowym Kokkinakis nie był gotowy, na kort wyszedł Jordan Thompson. – Musiałem jeszcze trochę poćwiczyć, dać mojemu ciału trochę więcej pewności siebie. No i moje ciało czuło się już dobrze, więc Lleyton wystawił mnie do gry.

Thompson pierwszego dnia wygrał, Kokkinakis punktu nie zdobył. Thompson został desygnowany do gry podwójnej, w której razem z Purcellem przesądził o awansie Australii do finału.

—–

Alex de Minaur – Marin Czilić 6:2, 6:2

Pierwsza rakieta Australii i 24. zawodnik rankingu ATP, de Minaur, nie zwykł zawodzić w Pucharze Davisa. W piątek doprowadził do remisu wygrywając dziesiątą z jedenastu ostatnich potyczek singlowych w tych rozgrywkach. Ta jedyna porażka przyszła w turnieju kwalifikacyjnym do ubiegłorocznych finałów rozgrywek. I to właśnie z Cziliciem. Wtedy Chorwaci wygrali 3:0 i to oni pojechali na finały do Madrytu, gdzie w meczu o srebrną salaterką ulegli Rosjanom.

W piątek Czilić nie serwował dobrze. W otwierającym gemie popełnił cztery podwójne błędy, w całym meczu zaliczył ich dziesięć. Wszystko to jednak nie umniejsza dokonań de Minaura. – Przeciwko Alexowi musisz mieć świeżą głowę – powiedział Czilić. – Byłem zmęczony, ciężko mi było zrealizować wszystko, co chciałem zrobić na korcie.

Już w meczu ćwierćfinałowym de Minaur dał popis, zdobywając punkt mimo przegrania pierwszego seta. Biorąc pod uwagę wynik i sytuację Australii, to prawdopodobnie najważniejsze zwycięstwo de Minaura w Pucharze Davisa. Sam to przyznał po swoim meczu.

– Moim zadaniem było utrzymać nas w grze – powiedział po swoim występie zawodnik z Sydney. – Jestem zadowolony, że robię, co mogę dla mojego kraju.

Przyznał też, że miał kilka sytuacji, w których znalazł się pod presją. – Wtedy jedynym wyjściem jest iść na całość i grać o każdy kolejny punkt – mówił. – Kocham być w tej sytuacji. Bo znaczy to, że gra się o wszystko, że trzeba zrobić wszystko, by utrzymać nas w rywalizacji. Znam moją rolę: być twardym jak skała, być tym gościem, który wywalczy ciężkie zwycięstwa. Dobrze mi to szło przez dłuższy czas. Jestem z siebie dumny.

—–

Max Purcell i Jordan Thompson – Nikola Mektić i Mate Pavić 6:7(3), 7:5, 6:4

Po bardzo wyrównanych dwóch pierwszych setach wciąż kwestia awansu pozostawała niejasna. Jednak to Australijczycy przełamali faworyzowanych rywali na 4:3 w decydującym secie. Po chwili 5:3 wyserwował, nie tracąc punktu, Thompson. W tym momencie Australijczycy, pewni siebie, nie mogli wypuścić szansy z rąk. – Grali zbyt dobrze w odbiorze – powiedział Pavić. Minęło kolejnych parę minut i tenisiści z Antypodów mogli się cieszyć z awansu.


Wyniki

Australia – Chorwacja 2:1

Thanasi Kokkinakis – Borna Czorić 6:4, 6:3

Alex de Minaur – Marin Czilić 6:2, 6:2

Jordan Thompson, Max Purcell – Nikola Mektić, Mate Pavić 6:7(3), 7:5, 6:4