Tsisipas usuwa swój post na mediach społecznościowych

/ Szymon Stępień , źródło: tennisworldusa.org, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas udostępnił na jednym ze swoich profili społecznościowych informację, w której podzielił się propozycjami usprawnienia działań ATP. Dotyczyły one głównie napiętego grafiku turniejowego wśród mężczyzn. Jednak w tym wszystkim może zaskakiwać pewna decyzja Greka.

– Jesteśmy na krawędzi rewolucji w tenisie, napędzanej przez zawodników. Zmiany nie są łatwe, ale jeśli zrobimy to dobrze, tenis może wkroczyć w nową erę. Pomyśl o tym, jak inny mógłby być ten sport, gdyby gracze tacy jak Rafa, Roger czy Serena mogli grać w najlepszej formie jeszcze przez kilka lat.”
W dalszej części zawodnik podkreśla, jak intensywny jest kalendarz turniejowy pod kątem fizycznym i mentalnym dla graczy, co w efekcie powoduje, że zawodnicy poddają mecze albo w ogóle nie wychodzą na kort.

W dalszej części zawodnik podkreśla jak intensywny jest kalendarz turniejowy pod kątem fizycznym i mentalnym dla zawodników, co w efekcie powoduje, że zawodnicy poddają mecze albo nie wychodzą nawet na kort.

– Zrestrukturyzowany kalendarz i wykorzystanie nowych technologii nie tylko chroniłoby zdrowie zawodników, ale także podniosłoby poziom rywalizacji. Więcej odpoczynku oznacza lepszy tenis, co generuje większy entuzjazm fanów. Jednym z rozwiązań mógłby być system rotacyjny dla mniejszych turniejów, zmieniający miejsca co roku, aby zawodnicy nie musieli podróżować przez cały tydzień po całym świecie. Przenośne urządzenia rejestrujące zmęczenie sportowców mogłyby zmienić grę. Możemy sobie wyobrazić, że będziemy wiedzieć, kiedy może dojść do kontuzji lub kiedy powinniśmy odpocząć, na podstawie statystyk regeneracji. To konieczne i jesteśmy w wyjątkowej sytuacji, aby negocjować te zmiany” – dodał najlepszy obecnie grecki tenisista.

Wszystkie te słowa brzmią pięknie i poważnie, lecz jest w nich pewien problem. Jeden z internautów doszukał się, że Tsitsipas wykorzystał sztuczną inteligencję, aby napisać cały post.

W efekcie post został usunięty z konta Stefanosa.

Pekin. Krecz Osaki po dwóch setach świetnego meczu z Gauff

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, wtatennis.com, foto: AFP

Naomi Osaka skreczowała po dwóch wyrównanych setach w meczu z Coco Gauff. Amerykanka zagra więc w ćwierćfinale turnieju WTA w Pekinie. Awans wywalczyła także Ukrainka Julia Starodubcewa.

Pierwszy set zaczął się od dwóch przełamań – po jednym dla każdej ze stron. Osaka grała jednak coraz lepiej. Szybko osiągnęła przewagę 3:1, lecz równie szybko ją straciła. Była jednak stroną dominującą w ważnych punktach, co skutkowało jej zwycięstwem w pierwszej partii 6:3.

Drugi set lepiej rozpoczęła Gauff, ale Osaka szybko wróciła na dobre tory. Japonka prowadziła 4:3 z przewagą przełamania, więc od zwycięstwa była już bardzo blisko. Amerykanka odrobiła jednak stratę breaka i na tablicy wyników mieliśmy remis 4:4.

W kolejnych dwóch gemach niestety Naomi Osaka walczyła nie tylko z rywalką, ale również swoim zdrowiem. Zarówno po dokładności serwisu, jak i poruszaniu się po korcie było widać, że japońskiej tenisistce coś dolega. Gauff wygrała tego seta 6:4.

Na tym zakończył się ten pojedynek. Osaka skreczowała po drugiej partii. Najprawdopodobniej przyczyną była kontuzja pleców.

Ćwierćfinałową rywalką Coco Gauff będzie Julia Starodubcewa, która pokonała Anne Kalinskaję. W pierwszym secie rywalizacja była wyrównana, gdyż zakończyła się zwycięstwem Ukrainki 7:5. W drugiej partii 24-latka podkręciła tempo i odniosła efektowne zwycięstwo 6:0.

 


Wyniki

1/8 finału singla:

Coco Gauff (USA, 4) – Naomi Osaka (Japonia) 3:6, 6:4, krecz

Julia Starodubcewa (Ukraina) – Anna Kalinskaja (10) 7:5, 6:0

Tokio. Arthur Fils pokazał hart ducha i wygrał turniej!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Po raz ostatni do francuskiego finału w rozgrywkach ATP doszło w 2020 roku. Bohaterem tamtego meczu był również Ugo Humbert, który w Auckland w trzech setach pokonał swojego rodaka, Benoita Paire. Jak widać, wcale nie tak często dochodzi do wewnątrz państwowych finałów.

Panowie grali ze sobą dotychczas cztery razy, a miało to miejsce w tym oraz w ubiegłym roku. Wszystkie te mecze wygrał 26-letni Humbert. 20-letni Fils wygrał w tych meczach zaledwie jednego seta. To wszystko powodowało, że przed meczem faworytem tego finałowego starcia był Ugo.

W pierwszym secie zwyciężył Humbert. Starszy z Francuzów dwukrotnie przełamał podanie Filsa, sam oddał serwis jeden raz. Ugo zaserwował pięć asów, miał 12 winnerów oraz zaledwie dziewięć niewymuszonych błędów. Fils miał kilka okazji na przełamanie starszego rodaka i wyjście na prowadzenie, ale bardziej doświadczony Humbert za każdym razem potrafił się obronić. Kluczowy był tutaj 11.gem, w którym 20-latek miał trzy takie szanse z rzędu. W końcówce meczu Arthurowi zaczęło coś dolegać. Przyczyną mogły być skurcze, które męczyły go już w meczu półfinałowym.

Po rozegraniu trzech gemów w drugiej partii Arthur Fils korzystał z pomocy fizjoterapeuty. Wydawało się, że Filsowi coś dolega i wkrótce podda spotkanie, ale stało się coś innego. Młody Francuz pokazał hart ducha i wyszarpał tego seta, doprowadzając do remisu. W ósmym gemie Humbert miał trzy breaki, ale jego młodszy rodak obronił się i uciekł znad przepaści. O losie seta zdecydował tie-break. W nim przy stanie 6-5 piłkę meczową miał Ugo. Arthur po raz kolejny pokazał ogromną chęć walki, obronił się i wywalczył piłkę setową, którą wykorzystał.

W trzeciej partii młodszy z Francuzów wyraźnie odzyskał rezon. To Fils był bliższy przełamania podania Humberta. Arthur miał na to szanse w drugim, szóstym i ósmym gemie. W tym ostatnim wreszcie dopiął swego, przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie. Teraz wszystko zależało już od niego, a konkretniej od jego serwisu. 20-latek poradził sobie z tym świetnie, wykorzystał pierwszą piłkę meczową i po ponad trzech godzinach gry wzniósł ręce w geście triumfu.

 

 


Wyniki

Finał gry pojedynczej

Arthur Fils (Francja) – Ugo Humbert (Francja) 5:7, 7:6(6), 6:3

Pekin. Reprezentant gospodarzy nie sprawił sensacji. Jannik Sinner zagra o obronę tytułu

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Podczas turnieju ATP 500 w Pekinie będziemy świadkami finału marzeń! We wtorek Jannik Sinner pokonał w drugim półfinale Yunchaokete Bu. O triumf w stolicy Chin lider światowego rankingu zagra z Carlosem Alcarazem.

Przedstawiciel gospodarzy to zdecydowanie największa niespodzianka turnieju w Państwie Środka. Gracz notowany pod koniec pierwszej setki rankingu ATP doszedł do półfinału pokonując Lorenzo Musettiego oraz Andreja Rublowa. We wtorek czekało na niego jednak bardzo trudne zadanie. Sinner od początku wywiązywał się z roli faworyta i był dominującym tenisistą. W piątym gemie reprezentant Włoch nieoczekiwanie musiał jednak bronić break pointów, i to aż trzech. Zwycięzca tego turnieju sprzed roku wyszedł wtedy ze stanu 15:40. Niewykorzystane okazje zemściły się na Bu, który dał się przełamać już w kolejnym gemie. Później Sinner nie miał problemów i jego ani przez chwilę nie była zagrożona. Po niecałej godzinie gry zapisał pierwszego seta na swoje konto.

Druga odsłona meczu stała na bardziej wyrównanym poziomie. Bu skutecznie bronił break pointów dla Włocha i długo dotrzymywał kroku rywalowi. Lider światowego rankingu popisywał się wieloma kunsztownymi zagraniami.

Zacięty set, w trakcie którego żaden z panów nie stracił serwisu, dawał nadzieję na ostrą walkę w tie-breaku. W dogrywce doszło jednak do bardzo jednostronnego rozstrzygnięcia. Bu zdołał wygrać zaledwie trzy punkty, co oznaczało, że jego piękny pekiński sen dobiegł końca.

Sympatycy tenisa z pewnością są bardzo zadowoleni z powodu zwycięstwa Sinnera. Oznacza ono, że w finale dojdzie do pojedynku Włocha z Carlosem Alcarazem. Ich konfrontacje wielokrotnie stały na kosmicznym poziomie. Lepszym bilansem może poszczycić się Hiszpan, który prowadzi 5:4. Przed rokiem panowie zmierzyli się na korcie w Pekinie – wówczas triumfował Sinner. W środę z pewnością będziemy świadkami świetnego widowiska.


Wyniki

Półfinał singla:

Jannik Sinner (Włochy, 1) – Yunchaokete Bu (Chiny) 6:3, 7:6(3)

Villena. Kamil Majchrzak w drugiej rundzie!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Kamil Majchrzak po swoim francuskim tournee przeniósł się do słonecznej Hiszpanii. Polak rozpoczął rywalizację w challengerze nazwanym imieniem słynnego hiszpańskiego tenisisty-JC Ferrero Challenger Open.

Pierwszym rywalem naszego tenisisty był Mili Polijcak. 20-letni Chorwat dopiero wchodzi do zawodowego tenisa i obecnie znajduje się na 327.miejscu na świecie. Mili to mistrz singlowego Wimbledonu 2022 oraz deblowego Roland Garros 2022 w kategorii juniorów. Naturalne więc jest to, że nasz tenisista znajdujący się dużo wyżej w rankingu i mający dużo większe doświadczenie był faworytem tego meczu.

W pierwszym secie młody Chorwat stawił spory opór polskiemu tenisiście. Powodem tego był świetny serwis Polijcaka. Bardzo dobrze serwował również Kamil Majchrzak i to spowodowało, że szybko zmierzaliśmy w tej partii w stronę tie-breaka. Do niego jednak nie doszło. W siódmym gemie Polak nieoczekiwanie przełamał podanie rywala i wyszedł na prowadzenie. Nasz tenisista tę niewielką przewagę utrzymał już do końca i po chwili swoim podaniem zakończył seta.

O losie drugiego seta zdecydował tie-break. Na przestrzeni całego seta zarówno Chorwat, jak i Polak mieli swoje szanse na odebranie rywalowi podania i wyjście na prowadzenie. Kamil Majchrzak miał trzy takie szanse, natomiast Mili Polijcak dwie. 20-latek miał nawet piłkę setową, ale nasz tenisista oddalił zagrożenie. W tie-breaku doświadczenie Majchrzaka było górą. Polak oddał rywalowi zaledwie cztery punkty i wykorzystując drugą piłkę meczową po godzinie i 53 minutach zakończył mecz.

 

 


Wyniki

I runda gry pojedynczej

Kamil Majchrzak (Polska,6) – Mili Poljicak (Chorwacja) 6:4, 7:6(4)

Szanghaj. Denis Szapowałow oraz młodzi gniewni grają dalej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Drugi dzień kwalifikacji do turnieju głównego imprezy w Szanghaju początkowo został zakłócony przez opady deszczu. Na szczęście później pogoda się poprawiła i udało się wyłonić wszystkich kwalifikantów. Nie zabrakło kilku niespodzianek.

Nie bez problemu, ale swój mecz wygrał Dan Evans. 34-letni Brytyjczyk w trzech setach pokonał równie doświadczonego, 31-letniego Alexa Bolta. W pierwszym secie Dan oddał rywalowi zaledwie dwa gemy. W drugim Alex przegrał zaledwie jednego gema. Najbardziej zacięty był trzeci set. Wydawało się, że będziemy mieli tie-breaka, ale w końcówce Brytyjczyk przełamał rywala i tę przewagę utrzymał. Dla Evansa będzie to drugi występ w Szanghaju. W  ubiegłym roku Brytyjczyk dotarł tutaj do trzeciej rundy.

Po raz drugi w Szanghaju zagra Alexandar Vukić. Były numer 48. na świecie pokonał Mitchella Kruegera. W zeszłym roku Australijczyk odpadł w drugiej rundzie. Po kuriozalnym pojedynku w turnieju głównym zagra Denis Szapowałow. Kanadyjczyk przegrał pierwszego seta z Japończykiem Shimabukuro i wydawało się, że turniej główny się od niego oddala. W drugim secie Denis wyszedł na prowadzenie 3:1 i wtedy Japończyk poddał mecz z powodu kontuzji. O dziwo to będzie zaledwie drugi występ kanadyjskiego tenisisty w tym turnieju i pierwszy od 2019 roku.

W turnieju głównym po raz pierwszy zagra Mattia Bellucci. Znajdujący się tuż za TOP100 Włoch pokonał Asłana Karatsewa. W pierwszym secie panowie przełamali się po razie i o jego wyniku zdecydował tie-break. W nim Karatsew ugrał zaledwie trzy punkty. Druga partia toczyła się pod dyktando 23-letniego Włocha. Karatsew zdołał wygrać zaledwie jednego gema i pożegnał się z marzeniami o grze w turnieju głównym.

W Szanghaju zadebiutują również dwaj młodzi, zdolni tenisiści. Bez większych problemów swoje mecze wygrali 23-letni Gabriel Diallo oraz dwa lata młodszy Zachary Svajda. Kanadyjczyk pokonał doświadczonego,34-letniego Marco Trungellitiego, natomiast Amerykanin oddał zaledwie cztery gemy reprezentantowi gospodarzy Bai Yanowi.


Wyniki

II runda kwalifikacji

Alexandar Vukić (Australia,2) – Mitchell Krueger (Stany Zjednoczone,20) 6:4, 6:4

Terence Atmane (Francja,23) – Adam Walton (Australia,3/WC) 6:7(4), 6:4, 6:4

Denis Szapowałow (Kanada,6) – Sho Shimabukuro (Japonia,24) 4:6, 3:1 krecz

Mattia Bellucci (Włochy,7) – Asłan Karatsew (17) 7:6(3), 6:1

Beibit Żukajew (Kazachstan) – Billy Harris (Wielka Brytania,8) 7:5, 2:6, 6:4

Gabriel Diallo (Kanada,9) – Marco Trungelliti (Argentyna,16) 6:3, 7:5

Zachary Svajda (Stany Zjednoczone,14) – Bai Yan (Chiny) 6:2, 6:2

Yosuke Watanuki (Japonia,PR) – Hong Seon-chan (Korea Płd.19) 6:2, 7:5

Jegor Gierasimow – Alejandro Moro Canas (Hiszpania,22) 6:7(3), 6:3, 7:6(6)

Dan Evans (Wielka Brytania) – Alex Bolt (Australia) 6:2, 1:6, 7:5

Ramkumar Rmanathan (Indie,Alt) – Sun Fajing (Chiny,WC) 6:2, 6:4

Li Tu (Australia) – Xiao Linang (Chiny,WC) 6:2, 6:2

 

 

 

 

 

 

 

 

Pekin. Pierwszy finał Carlosa Alcaraza

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Mecz Carlos Alcaraz kontra Danił Miedwiediew to pojedynek godny finałów turniejów wielkoszlemowych. Do takiego starcia doszło dziś w półfinale imprezy ATP 500 w Pekinie. Panowie grali dotychczas ze sobą siedem razy i pięć z tych spotkań wygrał Hiszpan.

W pierwszym secie minimalnie lepszy okazał się 21-letni mistrz tegorocznego Rolanda Garrosa i Wimbledonu. Na początku seta obaj panowie świetnie serwowali. To posypało się w piątym gemie. Cztery kolejne gemy kończyły się wzajemnymi przełamaniami. Pod koniec partii Miedwiediew został przełamany po raz trzeci po tym jak obronił jednego break pointa. Carlos utrzymał tę niewielką przewagę i zakończył seta wykorzystując pierwszego setbola.

W piątym gemie drugiego seta Miedwiediew został przełamany, co dało prowadzenie Hiszpanowi 3:2. Po tym gemie Danił poprosił o przerwę medyczną i wizytę fizjoterapeuty. Po chwili wrócił do gry, ale sprawiał wrażenie, jakby coś mu dolegało. Alcaraz grał swoje, pewnie serwował i pewnie utrzymywał wywalczoną wcześniej przewagę. Tenisista z półwyspu Iberyjskiego nękał rywala dropszotami. Najbardziej zacięty był, jak się później okazało dziewiąty gem. Serwował w nim Miedwiediew. 28-latek obronił trzy piłki meczowe. Przy czwartej był jednak bezradny. Carlitos skończył mecz potężnym forehandem i awansował do finału.


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej

Carlos Alcaraz (Hiszpania,2) – Danił Miedwiediew (3) 7:5, 6:3

Pekin. Badosa zdecydowanie pokonała Pegulę

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP.

W pierwszym meczu 1/8 finału turnieju w Pekinie zmierzyły się Paula Badosa i Jessica Pegula. Zawodniczka z Półwyspu Iberyjskiego sprawiła sporą niespodziankę i triumfowała w dwóch setach.

Pojedynek między Amerykanką i Hiszpanką otwierał sesję dzienną na centralnej arenie pekińskiego kompleksu tenisowego. Zanim panie wyszły na kort Diamond grały ze sobą trzy razy, a każde z tych starć jako zwyciężczyni zakończyła Pegula.

W tegorocznych zmaganiach w stolicy Chin obie zawodniczki zagrały po dwa spotkania. Badosa nie straciła w nich seta, zaś jej rywalka raz zagrała na pełnym dystansie.

Rywalizację we wtorkowy poranek lepiej rozpoczęła Pegula. Turniejowa „dwójka” uzyskała przełamanie w trzecim gemie i objęła prowadzenie 2:1. Jej przewaga nie utrzymała się jednak długo. Badosa odpowiedziała „brejkiem” w gemie szóstym i wyrównała stan seta.

Końcówka partii także należała do niżej klasyfikowanej zawodniczki. Hiszpanka jeszcze raz odebrała podanie Peguli przy wyniku 5:4, a to oznaczało, że zapisała na swoim koncie pierwszego seta.

W drugim dominacja Pauli była jeszcze wyraźniejsza i nie podlegała dyskusji. 26-latka nie dała amerykańskiej przeciwniczce szans i nie straciła nawet jednego gema. Dzięki tak dobrej postawie Badosa, po nieco ponad godzinie gry, zameldowała się w ćwierćfinale. Po ostatniej piłce zwyciężczyni powiedziała:

Jessica to zawodniczka, z którą nie chcesz grać. Jest bardzo solidna, uderza płasko i świetnie zmienia kierunki. Szykowałam się zatem na ciężki mecz. Byłam gotowa do bitwy, a dziś wszystko poszło znakomicie. Bardzo dobrze się poruszałam, a mój forhend i bekhend działały jak należy. Walczyłam w każdym punkcie, bo wiedziałam, że z nią nie wolno odpuszczać. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego wyniku – podkreśliła Paula.

Kolejną rywalką Pauli Badosy będzie Chinka Shuai Zhang.


Wyniki

 

Pekin (1/8 finału kobiet):

P. Badosa (Hiszpania, 15) – J. Pegula (USA, 2) 6:4 6:0

Pekin. Koniec serii. Magdalena Fręch przegrywa w czwartej rundzie

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch przegrała w czwartej rundzie z Zhang Shaui 4:6, 2:6 w turnieju WTA 1000 w Pekinie. Dla Polki to oznacza koniec serii siedmiu wygranych z rzędu.

Początek meczu pokazał, że będzie to trudny pojedynek z perspektywy naszej reprezentantki. Zhang wyszła na mecz skoncentrowana i pewna siebie, jakby napędzona po trzech zwycięstwach w Pekinie. Chinka jako pierwsza przełamała Polkę w czwartym gemie, ale chwilę później odłamała rywalkę i doprowadziła do wyrównania. Wydawało się, że panie będą grać seta na przewagi. W dziesiątym gemie Fręch prowadziła 40-0 przy własnym podaniu, ale wtedy swój poziom wyraźnie poprawiła Zhang, która zdobywała łatwe punkty po drugim serwisie Polki. Ostatecznie to tenisistka z Tiencinu wygrała pierwszą partię 6:4 i była o krok od wyrównania najlepszego wyniku w Pekinie.

W drugim secie przewaga na korcie powiększała się na niekorzyść rozstawionej z numerem „23” tenisistki. U Fręch gorzej funkcjonował pierwszy serwis, co skrzętnie wykorzystała Zhang, która grała jak natchniona. Chinka skutecznie wywierała presję, a potężnymi returnami ustawiała sobie większość wymian. Wyszła na prowadzenie 4:0 i była na dobrej drodze do awansu do ćwierćfinału. Wtedy Fręch rzuciła się w pogoń i odrobiła część strat. Niestety wciąż nie mogła poradzić sobie z ofensywnym stylem miejscowej faworytki. W ósmym gemie mimo dwóch okazji na 3:5 z perspektywy Polki, nie udało jej się utrzymać podania, a ku uciesze publiczności do najlepszej „ósemki” awansowała Zhang.

Dla Magdaleny Fręch oznacza to koniec rywalizacji w Pekinie. Polska tenisistka nie przedłuży serii siedmiu zwycięstw z rzędu. Natomiast Zhang zrewanżowała się za sromotną porażkę w pierwszej rundzie ubiegłorocznego French Open. Została najniżej sklasyfikowaną tenisistką w ćwierćfinale China Open. O awans do półfinału zmierzy się z Paulą Badosą, która niespodziewanie pokonała rozstawioną z numerem drugim Jessicę Pegulę.


Wyniki

IV runda singla:

Zhang Shuai (Chiny, PR) – Magdalena Fręch (Polska, 23) – 6:4, 6:2

Mouratoglou: talent uczy złych nawyków

/ Anna Niemiec , źródło: instragram/własne, foto: AFP

Patrick Mouratoglou przebywa obecnie w Pekinie, gdzie jego nowa podopieczna Naomi Osaka rywalizuje w turnieju WTA 1000 China Open. Francuski szkoleniowiec jak zawsze jest również aktywny w mediach społecznościowych, w których zamieścił interesującą wypowiedź na temat talentu.

Były trener Sereny uważa, że talent nie zawsze jest zaletą, a czasami jest wprost przeciwnie.

Po pierwsze talent uczy złych nawyków, bo ludziom zaczyna się wydawać, że nie muszą ciężko pracować, żeby coś osiągnąć, bo rzeczy przychodzą im z łatwością – wyjaśnił. – Po drugie, gdy od małego cały czas słyszysz, że jesteś utalentowanym, w pewnym momencie bycie utalentowanym zaczyna być twoją tożsamością i wtedy zaczyna się kłopot. Talent staje się czymś, czego nie chcesz stracić i to potrafi osłabić wolę walki. Zwycięstwo staje się mniej ważne od posiadania talentu. Jedyną drogą do wygranej jest ciężka praca. 

Mouratoglou w nagraniu wspomniał również, że gdy współpracował z Holgerem Rune, zaprosił młodego Duńczyka do małej gry. – Raz poprosiłem Holgera, żeby wymienił mi pięć cech wspólnych Sereny Williams, Novaka Dżokovicia, Rafaela Nadala, Carlosa Alcaraza i Jannika Sinnera. Uważam, że talent nie jest jedną z nich. Nie chcę powiedzieć, że oni go nie mają, ale nie jest tak istotny jak inne rzeczy. Jeszcze raz powtórzę, żeby osiągnąć wielkie rzeczy, trzeba pracować niezwykle ciężko. Jeśli się tego nauczysz, bo nie masz innego wyboru, to twoje nastawienia umożliwi Ci sukces, cokolwiek robisz – zakończył.