Carla Suarez Navarro: Nowotwór mnie nie przeraził, spowodował gniew i smutek

Dominika Opala , foto: AFP

Dominika Opala

Carla Suarez Navarro ogłosiła w grudniu 2019 roku, że następny sezon będzie ostatnim w jej zawodowej karierze. Jednak plany Hiszpanki pokrzyżował najpierw koronawirus, a potem niespodziewana diagnoza – nowotwór. W wywiadzie dla „Mundo Deportivo” tenisistka z Wysp Kanaryjskich opowiedziała m.in. o najtrudniejszej walce w życiu i zamiarze powrócenia do rywalizacji w nadchodzącym sezonie.

Sezon 2020 miał być ostatnim w karierze Carli Suarez Navarro. Hiszpanka chciała pożegnać się z tourem i kibicami na korcie, a także wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich. Jednak w marcu rozgrywki zostały zawieszone z powodu pandemii koronawirusa. Kiedy Suarez Navarro wróciła do treningów, by przygotowywać się do letnich startów, dziwne zmęczenie i niespotykane odczucia zmusiły ją do zgłoszenia się do lekarza.

2 września, dzień przed 32. urodzinami, tenisistka z Las Palmas poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zdiagnozowano u niej chorobę nowotworową układu limfatycznego – chłoniaka Hodgkina. Suarez Navarro nie załamała się jednak i z optymizmem podeszła do leczenia.

Obecnie tenisistka jest w finalnej fazie terapii, pozostały jej trzy sesje chemioterapii, co zajmie półtora miesiąca. Następnie lekarze zdecydują, czy potrzebna będzie radioterapia – Czuję się dość dobrze i to jest powód do bycia zadowoloną – rozpoczęła Suarez Navarro. – Jest to w zasadzie choroba, która się kończy. Nie musi się rozmnażać. Szacuję, że w lutym, gdy nie będzie potrzebna radioterapia, to będę na korcie – oznajmiła tenisistka.

Aktualnie trzykrotna ćwierćfinalistka Australian Open czuje się dobrze, choć miała trudne momenty – Miałam już pięć sesji chemioterapii, po drugiej i po piątej czułam się trochę źle. Po przyjęciu chemii, dwa czy trzy dni mam bóle brzucha i mdłości, ale potem mogę prowadzić normalne życie. W tym sensie – mam dziesięć, dwanaście dni na cieszenie się rzeczami, tymi, na które pozwala życie w czasie pandemii – stwierdziła.

Zwyciężczyni dwóch turniejów WTA przyznała, że nie czuła strachu, kiedy poznała diagnozę – Zrobiłam badania wszystkiego, bo na początku nie było wiadomo co to. Na jednej z wizyt lekarz przedstawił mi wszystkie możliwości i ostrzegł mnie. Dlatego też, siedem dni później, po przekazaniu diagnozy, nie było już takiego zaskoczenia. Nie bałam się, bo zapewnili mnie, że to uleczalne i wykryli to na czas – opowiedziała Hiszpanka. Wiara i nadzieja, które otrzymała, sprawiły, że nigdy się nie bała.  Zamiast przerażenia pojawiły się z kolei smutek i złość – Nie zadawałam sobie pytań: „dlaczego ja?”, „dlaczego w tym momencie?”. Pomyślałam, że szkoda, że akurat teraz. Po piętnastu latach dedykowania życia tenisowi, nie mogę zakończyć – przyznała niegdyś szósta zawodniczka na świecie. Wówczas Suarez Navarro nie wiedziała, czy będzie w stanie wrócić na korty w 2021 roku, a pożegnanie w ten sposób jej się nie podobało, nie chciała tak kończyć kariery.

Najważniejsza walka

Teraz jednak reprezentantka Hiszpanii czuje się dobrze, a na początku grudnia podzieliła się z kibicami filmikiem, na którym trenuje z Sarą Errani. Na pytanie, czy bycie sportsmenką pomaga w walce z chorobą, odpowiada:  Opowiadają ci o skutkach ubocznych, o bólu, jakiego możesz doświadczyć i wtedy bycie tenisistką naprawdę pomaga. W karierze są chwile, kiedy musiałeś cierpieć, grać z dużym bólem, znosić go. Kiedy poczułam ból w domu, było to już coś bardziej znajomego, coś, co znałam.

Znajomym uczuciem było też dla zawodniczki jej nastawienie podczas leczenia. Hiszpanka zapewnia, że nie odkryła w sobie niczego nowego – Tego ducha walki już czułam, że miałam wcześniej, że nosiłam go w sobie. Bycie optymistycznym, radosnym, spokojnym było bardzo zintegrowane we mnie – opisała.

Suarez Navarro zdobyła dwa tytuły w turniejach z cyklu WTA. Były to Portugal Open w 2014 roku (WTA International Series) oraz Qatar Total Open w 2016 roku (WTA Premier 5). Najwyżej klasyfikowana była na szóstym miejscu w rankingu WTA. Zagrała także w siedmiu ćwierćfinałach wielkoszlemowych: w Australian Open (2009, 2016, 2018), w Roland Garros (2008, 2014) i w US Open (2013, 2018). Jednak Hiszpanka stanowczo stwierdza, że wygranie z rakiem będzie jej największą wiktorią – To będzie moja największa wygrana. Na początku dobrze to prowadziłam, bo liczyłam: pierwsza, druga, trzecia. Teraz dotarłam do momentu, kiedy jest jedna mniej, dwie mniej i śpieszę się, żeby skończyć. Mam chęci. Jestem w Barcelonie, ale chciałabym być w Las Palmas. Są rzeczy, które chce skończyć, żeby odzyskać inne, bardziej normalne.

Do podawania chemioterapii lekarze założyli Suarez Navarro cewnik na prawe ramię. Ostrzegli też, że nie powinna podnosić dużych ciężarów, pływać czy grać w tenisa, bo to może spowodować zakrzepicę – Opowiedzieli mi o szeregu różnych rzeczy, które na początku mnie zszokowały. Z czasem jednak poszłam na siłownię i stopniowo zaczęłam ćwiczyć. Odzyskiwałam mobilność w ramieniu, puszczałam je. Pewnego dnia stwierdziłam, że skoro mogę to robić, to dlaczego nie mogę zagrać w tenisa, przecież to robiłam przez całe życie. Spróbowałam, z piłkami bezciśnieniowymi, z piłkami dla dzieci, miękko i prawda jest taka, że nieźle mi wychodziło. Nic mi nie przeszkadzało, kontroluję to i staram się grać dwa, trzy razy tygodniowo.  Za każdym razem staram się trochę podnieść poziom, ale przede wszystkim robię to, by oderwać się psychicznie i dla aktywności fizycznej. To ulga, także ze względu na pandemię. Tenis jest zbawienny, a ja umiem to robić i to mi się podoba – wyznała. Z uśmiechem dodała, że o tym akurat niewiele mówiła lekarzom.

32-latka z Las Palmas chce pożegnać się z tenisem na korcie, dlatego też, gdy zdrowie pozwoli, planuje powrócić do rywalizacji w 2021 roku i ma jasno określone cele.

Chciałabym móc zagrać w jakimś Wielkim Szlemie, oczywiście w drugiej części sezonu. Obserwuję też, czy zdołam zakwalifikować się do Igrzysk Olimpijskich. Nie dam rady grać przed Roland Garros, więc wszystko będzie zależało od moich rywalek. Jeśli znajdę się na liście chciałabym pojechać do Tokio. Mam zamrożony ranking na 68. miejscu, a lista zamknie się gdzieś w okolicach 70. pozycji. Chciałabym też coś zagrać podczas amerykańskiego lata i to wszystko. Celem jest rozegranie trzech lub czterech turniejów – oświadczyła. –  Zobaczymy też, jak ewoluuje sytuacja z koronawirusem.

Suarez Navarro wyklucza jednak granie dłużej niż nadchodzący sezon – Chcę odpocząć. Praktycznie nie miałam na to szansy. W zamknięciu, w chorobie nie robię tego, co bym chciała, ani tego, co zaplanowałam. Po zakończeniu kariery, chcę mieć czas dla siebie, którego jeszcze nie miałam. Chociaż teraz żyję z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, a wcześniej więcej patrzyłam w przyszłość.

Wielkie wsparcie

Hiszpańska tenisistka poinformowała o chorobie, gdy rozpoczynało się US Open. Na pytanie, czy czuła zazdrość, że inne tenisistki mogą tam grać, a ona nie, odpowiedziała następująco: Zaakceptowałam swoją rzeczywistość, wiedziałam, jaka będzie. Nie czuję zazdrości ani nie jestem zła, że mnie tam nie było. Nie czułam tego także, kiedy byłam kontuzjowana.

Mimo że fizycznie nie mogła być w Nowym Jorku, to śledziła rywalizację przed telewizorem – Oglądam dużo tenisa. W szpitalu oglądałam US Open, potem też Roland Garros. Widziałam Masters w Londynie, jak dziewczyny po Paryżu już nie rywalizowały. Nie oglądam całych meczów, ale nie opuszczam najciekawszych momentów – przyznała.

Garbine Muguruza, po wygraniu pierwszej rundy US Open, zadedykowała zwycięstwo przyjaciółce. Mistrzyni Wimbledonu 2017 wyznała w wywiadzie dla portalu as.com, że był to dla niej szok, gdy dowiedziała się o chorobie koleżanki z reprezentacji. Tenisistki spotkały się w Barcelonie, a pozytywna energia Suarez Navarro dała Muguruzie zastrzyk adrenaliny.

Wszyscy cierpimy przez Covid, a ona dodatkowo zmaga się ze złem, które ją dotyka. Bardzo dobre wrażenie zostawiło na mnie, gdy zobaczyłam jej chęci do odzyskania sił i powrotu na korty. Powiedziałam jej: Będę na ciebie czekać, na co tylko zechcesz – opowiedziała triumfatorka Roland Garros 2016, która zapewniła także, że jeśli Carla zakwalifikuje się do Tokio, to zagrają razem debla.

Suarez Navarro była wzruszona tym gestem, a to nie jedyny wyraz wsparcia, jaki otrzymała zawodniczka z Wysp Kanaryjskich.

Nikogo nie zabrakło. Triumfy i osiągnięcia sportowe są ważne, ale jest to satysfakcja, kiedy jesteś dobrze odbierany i otrzymujesz wsparcie od osób, które cię znają – przyznała podopieczna Marca Casabo. Jednak dotarły do niej także wyrazy wsparcia, których się nie spodziewała – Zawodniczki, które tworzą historię w naszym sporcie i z którymi nie mam bardzo bliskich relacji w tourze, więc byłam pozytywnie zaskoczona, że czekają aż wyzdrowieję.

 

Wywiad dla „Mundo Deportivo” przeprowadził Angel Rigueira.

Źródła: www.mundodeportivo.com / www.as.com /własne