Jak piłkarz doprowadził córkę do wielkoszlemowego ćwierćfinału

Szymon Frąckiewicz , foto: AFP

Leylah Fernandez właśnie skończyła 19 lat. I właśnie rozgrywa najlepszy turniej w swoim życiu. Jest jedną z przedstawicielek nowego pokolenia świetnych kanadyjskich tenisistek i tenisistów. Jednak jej droga do tego miejsca różni się od tych, które przebyli koledzy i koleżanki.

Felix Auger-Aliassime, Denis Shapovalov, Bianca Andreescu i Leylah Fernandez. Utalentowana czwórka odnosząca historyczne rezultaty pod flagą z klonowym liściem. Każdą z tych osób łączy zarówno historia emigracji w rodzinie, jak i wyszkolenie zdobyte w Kanadzie. Tenis w tym kraju przeżywa swój złoty okres. Wydatnie przyczynił się do tego wprowadzony jakiś czas temu program szkolenia. Możemy oczekiwać, że na tym się nie skończy. W rankingach juniorskich ITF na wysokich pozycjach figuruje już kolejne grono obiecujących tenisistów i tenisistek – czterech chłopaków w czołowej „60” i sześć dziewczyn w „100”. A mówimy przecież o kraju, w którym żyje mniej więcej tyle samo osób co w Polsce.

Zachwycająca w Nowym Jorku Leylah Fernandez nie jest jednak zawodniczką wyszkoloną przez centralny ośrodek. By poznać przyczyny takiego stanu rzeczy należy przybliżyć pokrótce biografię tenisistki. Urodziła się w 2002 roku jako córka przybyłego z Ekwadoru Jorge Fernandeza i mającej filipińskie korzenie Irene Exevey. Jej ojciec był profesjonalnym piłkarzem występującym w niższych ligach w różnych krajach. Nigdy nie był blisko tenisa, dopóki sportem tym nie zainteresowała się Leylah.

W szkole również zaczynała od gry w piłkę nożną, lecz w pewnym momencie jej serce skradł tenis. Ojciec wspierał jej decyzję. Nie chciał, by koniecznie podążała jego szlakiem. Wolał, by znalazła własną pasję, więc kiedy zainteresowała się tenisem robił wszystko, by wykorzystała szansę. Początki nie były jednak łatwe. Z programu szkoleniowego w Quebecu odrzucono ją. W dużej mierze ze względu na jej drobną budowę ciała. To był moment, w którym Jorge Fernandez stwierdził „dobra, zrobimy to po swojemu”.

Mimo że nie miał wcześniej styczności z tenisem, spędził godziny poznając tajniki sportu, by szkolić swoje córki (dyscypliną tą zainteresowała się również dwa lata młodsza Bianca Jolie). Wartościowe były też doświadczenia z piłki nożnej. Dzięki temu wiedział jak powinien wyglądać rozwój sportowca. Praca przynosiła skutki. Leylah brylowała w juniorskich imprezach. Do tego stopnia, że oficjele kanadyjskiej federacji zaprosili ją do krajowego programu. Fernandezowie… odmówili.

Ojciec tenisistki nie był zadowolony ze ścieżki rozwoju jaką proponowali kanadyjscy szkoleniowcy. Przyznaje nawet teraz, że bardzo szanuje ich pracę, ale w przypadku swojej córki w zbyt wielu kwestiach miał odmienne zdanie. Kontynuował więc swoją ciężką pracę. Decyzją nie była zachwycona żona. Uczestnictwo w programie nie wiązało się z żadnymi nakładami finansowymi, a zawodnicy mogą liczyć na kompleksowe wsparcie. Tymczasem w wyniku tej decyzji Exevea musiała skupić się na zapewnieniu rodzinie pieniędzy na życie i tenisowy rozwój. W tym celu przeniosła się do Kalifornii. Jorge przyznaje, że były to trudne dwa lata. Głównie ze względu na rozłąkę.

Dlatego po ich upływie cała rodzina postanowiła przenieść się na Florydę. Poza tym, że znów byli razem, mogli korzystać z dobrodziejstw, jak mówi Jorge, „tenisowej Mekki”. Ojciec Leylah postawił sobie za cel, by połączyć pracę z zabawą, tak, by jego córki nigdy nie dotknęło wypalenie. Jeśli chodzi o styl gry ze względu na warunki fizyczne mierzącej 168 cm wzrostu Kanadyjki postanowił, że dobrym pomysłem może być inspiracja o centymetr niższą belgijską mistrzynią Justine Henin.

Dzięki temu mimo, drobnej budowy, Fernandez potrafi grać z potężną mocą. Zdaniem ojca jest „najlepiej uderzającą zawodniczką w tourze”. Z odpowiednim nastawieniem i radością z gry też się chyba udało. Po meczu trzeciej rundy z Naomi Osaką z uśmiechem na ustach mówiła w wywiadzie, że „od młodości wiedziała, że może pokonać każdego”. I teraz to udowadnia.

Sprzyjają temu takie momenty, jak po zwycięstwie w juniorskim Roland Garros w 2019 roku. Trzymająca zwykle ścisłą sportową dietę Leylah zapytała ojca, czy może świętować sukces w McDonaldzie i ten się zgodził. Z drugiej strony Jorge podkreśla, że tenis to też ciągłe zmagania z samotnością. Wspomina, że wtedy podczas paryskiej celebracji brakowało reszty rodziny. W czasie meczu z Osaką parę dni temu na trybunach nie było zresztą samego Jorge. Dba jednak o to, by nawet kiedy nie ma go na miejscu skontaktować się z córką przed meczem, ustalić plan taktyczny i pokrzepić. „Powiedział mi bym po prostu wyszła na kort i dobrze się bawiła” mówiła Leylah po meczu z Japonką.

Co ciekawe Fernandez wcale nie musiała reprezentować Kanady. W pewnym momencie rodzina była bliska decyzji o tym, by przenieść się do Ekwadoru i by Leylah oraz Bianca Jolie reprezentowały ten południowoamerykański kraj. Do tego jednak nie doszło i o półfinał w US Open Fernandez zagra we wtorek z Ukrainką Eliną Switoliną pod flagą z klonowym liściem.