US Open. Miedwiediew i Draper pewnie meldują się w ćwierćfinale

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Coraz mniej miejsc pozostało w gronie ćwierćfinalistów wielkoszlemowego US Open. W poniedziałek do 1/4 finału awansowali Daniił Miedwiediew oraz Jack Draper. Rosjanin i Brytyjczyk nie mieli problemów w przejściu przez czwartą rundę rozgrywek – oba mecze zakończyły się przekonującymi wygranymi w trzech setach.

Tenisista z Wysp Brytyjskich mierzył się z Tomaszem Machaczem. O ile konfrontacja Miedwiediewa z Borgesem miała zdecydowanego faworyta, mecz rozgrywany na korcie imienia Louisa Armstronga wydawał się bardziej wyrównany. W dotychczasowych pojedynkach lepszym bilansem mógł poszczycić się Machacz, który prowadził 3:0 (wszystkie były rozgrywane do dwóch wygranych partii). Obaj panowie przez wcześniejsze fazy przeszli natomiast bez straty seta. Przed rozpoczęciem eksperci i bukmacherzy więcej szans dawali jednak Draperowi. Spotkanie okazało się mieć jednostronny przebieg, lecz wpływ na to miał przede wszystkim reprezentant Czech.

Draper nie grał bowiem porywającego tenisa i na początku nie mógł odskoczyć z wynikiem. Maczacz potrafił dotrzymać mu kroku tylko do szóstego gema. Wówczas Brytyjczyk przełamał i od tamtego momentu oglądaliśmy jednostronne widowisko. Reprezentant naszych południowo-zachodnich sąsiadów ewidentnie nie miał dobrego dnia. W oczy szczególnie rzucały się kłopoty z serwisem. Tenisista z czwartej dziesiątki rankingu ATP często popełniał podwójne błędy. Ponadto miał problemy ze skutecznością po drugim podaniu (w całym meczu wygrał zaledwie dwanaście z trzydziestu piłek). Machacz od wspominanego stanu 3:2 w pierwszym secie wygrał tylko jednego z kolejnych dwunastu gemów! Skutkowało to przegraniem pierwszej partii, gładką porażką w drugiej i stratą serwisu na początku trzeciej odsłony meczu.

Czecha było stać na zdobycie dwóch gemów w ostatnim secie. Draper ani przez moment nie był zagrożony – w obliczu słabszej dyspozycji rywala potrafił utrzymać koncentrację i grać na solidnym poziomie, dzięki czemu osiągnął życiowy sukces. Nigdy wcześniej 22-latek z Sutton nie grał bowiem w ćwierćfinale imprezy wielkoszlemowej.

W czasie, gdy Draper i Machacz kończyli spotkanie, na kort centralny wyszli Daniił Miedwiediew i Nuno Borges. Panowie rywalizowali już z sobą na długim dystansie – podczas tegorocznego Australian Open, gdzie górą okazał się Rosjanin. Rozstawiony z „piątką” w Nowym Jorku był uważany za murowanego faworyta w starciu z Portugalczykiem. Mało kto przypuszczał jednak, że zwycięstwo przyjdzie mu tak łatwo. Borges pierwszego gema w meczu zapisał bowiem dopiero po około 25 minutach, gdy na tablicy wyników było już 1-0 w setach dla jego rywala. 27-latek nie miał punktu zaczepienia w poniedziałkowym pojedynku. Miedwiediew bezlitośnie punktował go w długich akcjach. W drugiej partii gem wygrany na początku przez Borgesa okazał się jego jedynym.

Trzeci set stał zdecydowanie na najbardziej wyrównanym poziomie. Ciekawie zrobiło się, gdy Portugalczyk po raz pierwszy w meczu przełamał w końcu Rosjanina i prowadził. Na nieszczęście Borgesa, w czasie gdy jego gra był najlepsza w całym pojedynku, spotkanie zostało przerwane przy stanie 40:40 w trzecim gemie. Powodem był alarm pożarowy w budynku, w którym obsługiwano system Hawk-Eye Live. Z powodu braku sędziów liniowych stanęły wszystkie mecze rozgrywane wtedy na Flushing Meadows. Na szczęście przerwa nie okazała się długa i już po około sześciu minutach wznowiono grę. Tenisiście z Półwyspu Iberyjskiego nie udało się utrzymać serwisu w dogrywanym gemie, przez co Miedwiediew wyrównał.  Następnie Mistrz tej imprezy sprzed trzech lat ponownie wzniósł grę na poziom nieosiągalny dla rywala. Piąty najwyżej rozstawiony uczestnik imprezy zdołał jeszcze dwukrotnie odebrać serwis Borgesowi w trzeciej odsłonie meczu i zakończył pojedynek po godzinie i czterdziestu ośmiu minutach gry.

Miedwiediew może poszczycić się świetną skutecznością w Nowym Jorku. Rosjanin awansował w poniedziałek do piątego ćwierćfinału w sześciu ostatnich edycjach US Open. Co ciekawe, rozmowę ze zwycięzcą meczu na korcie przeprowadzał Nick Kyrgios, czyli ostatni tenisista, który powstrzymał Daniiła przed fazą 1/4 finału (w 2022 roku).

 


Wyniki

Czwarta runda singla:

Daniił Miedwiediew (5) – Nuno Borges (Portuglia)

Jack Draper (Wielka Brytania, 25) – Tomasz Machacz (Czechy) 6:3, 6:1, 6:2

Montreux. Maja Chwalińska już poza turniejem

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: Piotr Kucza/Fotopyk

Maja Chwalińska wróciła do gry po nieudanych kwalifikacjach w Nowym Jorku. Wybór Polki padł na rozgrywaną w szwajcarskim kurorcie imprezę rangi WTA125. Chwalińska nie miała szczęścia w losowaniu, ponieważ już w pierwszej rundzie trafiła na solidną i obytą z imprezami WTA tenisistkę.

Rywalką naszej tenisistki była 19-letnia Anca Alexia Todoni. Rumunka wygrała w tym sezonie turniej tej rangi w Bari oraz grała w drugiej rundzie Wimbledonu. Najlepszym wynikiem naszej tenisistki jest półfinał lipcowego challengera w Warszawie. Panie nigdy dotychczas ze sobą nie grały.

W pierwszym secie rozegranym na korcie numer 4 Montreux Tennis Club zdecydowanie lepsza była Todoni. Rumunka co prawda została przełamana przez Chwalińską już w pierwszym gemie, ale później tylko ona odbierała podanie naszej tenisistce. Uczyniła to w sumie trzy razy, co dało jej wygraną w secie. Maja mogła zmniejszyć rozmiar strat, miała ku temu trzy takie okazje, ale Todoni za każdym razem była w stanie się obronić.

Druga partia zaczęła się identycznie jak pierwsza. To nasza tenisistka szybko przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie. Niestety wraz z rozwojem seta inicjatywa coraz bardziej przechodziła na stronę przeciwniczki. Todoni dwukrotnie przełamała Chwalińską, w tym w dziesiątym gemie, kiedy ta serwowała, żeby utrzymać się w meczu. To naszej tenisistce się nie udało. Reprezentantka Rumunii szybko wypracowała sobie piłkę meczową, którą wykorzystała.


Wyniki

I runda gry pojedynczej

Anca Alexia Todoni (Rumunia) – Maja Chwalińska (Polska) 6:2, 6:4

 

ATP Finals. Alexander Zverev dołączył do Jannika Sinnera

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev to drugi singlista pewny udziału w kończącym sezon ATP Finals. Niemiecki tenisista weźmie udział w turnieju po raz siódmy w karierze.

Na nowojorskich kortach jesteśmy coraz bliżej wyłonienia triumfatorów. Jednym z nich ma szansę zostać tenisista zza naszej zachodniej granicy. Alexander Zverev w meczu 1/8 finału uporał się z Brandonem Nakashimą i po raz trzynasty powalczy o półfinał imprezy wielkoszlemowej.

Zwycięstwo nad Amerykaninem sprawiło również, że były wicelider rankingu ATP może już kupować bilety do Turynu na kończącą sezon imprezę ATP Finals. Dla Alexandra Zvereva będzie to siódmy start w tym turnieju. Dwukrotnie, w sezonie 2018 i 2021, niemiecki zawodnik cieszył się z końcowego triumfu w imprezie.

Alexander Zverev jest drugim obok Jannika Sinnera singlistą pewnym turyńskiego startu. Również w turnieju deblowym mamy już dwa miejsca zajęte. Przypadły one duetom: Marcelo Arevalo i Mate Pavić oraz Marcel Granollers i Horacio Zeballos.

US Open. Czy liderzy rankingów zameldują się w ćwierćfinale?

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: www.usopen.org/opracowanie własne, foto: AFP

8. dnia US Open poznamy wszystkich ćwierćfinalistów gry pojedynczej. Na Arthur Ashe Stadium po raz kolejny zaprezentują się liderzy rankingów – Iga Świątek i Jannik Sinner.

Zanim jednak na kort wyjdą liderzy, najpierw czekają nas dwa inne mecze w sesji dziennej. Największa (po odpadnięciu Coco Gauff) faworytka gospodarzy, Jessica Pegula zmierzy się z młodą i nieobliczalną Dianą Sznajder. Następnie czeka nas spotkanie mistrza US Open z 2021 roku, Daniiła Miedwiediewa. Rywalem tenisisty z Moskwy będzie solidny Nuno Borges.

Około pierwszej w nocy mocniej zabije serce wszystkich polskich kibiców. To właśnie wtedy mecz czwartej rundy rozegra Iga Świątek. Numer jeden damskiego tenisa zmierzy się z Ludmiłą Samsonową, czyli turniejową „szesnastką”.

Po spotkaniu Igi Świątek czeka nas być może najciekawsza rywalizacja ósmego dnia US Open 2024. Lider męskiego rankingu, Jannik Sinner będzie faworytem tego meczu, ale zadanie z pewnością nie należy do łatwych. Jego rywalem będzie Tommy Paul, który z pewnością liczy na wsparcie swoich rodaków z trybun.

Na obiekcie Louisa Armstronga również emocjonujące mecze. Najpierw rywalizacja dwóch tenisistek imponujących stylem gry. Czeszka Karolina Muchova powalczy z Włoszką Jasmine Paolini. Po paniach na kort wyjdą panowie – Jack Draper z Wielkiej Brytanii i Tomasz Machacz z Czech.

Kibice zgromadzeni na obiekcie Louisa Armstronga zobaczą jeszcze dwa pojedynki. Dunka polskiego pochodzenia, Caroline Wozniacki zagra z Brazylijką Beatriz Haddad Maią. Na koniec dnia starcie Australijczyków – Alexa de Minuara z Jordanem Thompsonem.

Z polskich akcentów, oczywiście oprócz meczu Igi Świątek, 8. dnia US Open rywalizować będzie także Jan Zieliński w parze z Su-Wei Hsieh. W turnieju juniorskim zobaczymy natomiast Monikę Stankiewicz, i to podwójnie, bo zarówno w singlu, jak i deblu.

Kosztowna porażka Coco Gauff

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Na czwartej rundzie tegoroczny występ na US Open zakończyła Coco Gauff. Tym samym Amerykanka nie obroni zdobytego przed rokiem tytułu. To znajdzie odzwierciedlenie w rankingu WTA, który zostanie opublikowany tuż po zakończeniu ostatniej w sezonie lewy Wielkiego Szlema.

Ostatnią tenisistką, której na nowojorskich kortach udało się obronić tytuł mistrzowski była Serena Williams. Amerykanka nie miała sobie równych w rywalizacji singlowej w latach 2012-2014. W tym roku w jej ślady próbowała pójść jej młodsza rodaczka.

Jednak szósty występ w drabince turnieju głównego US Open tenisistka z Atlanty zakończyła na 1/8 finału. Pogromczynią młodej reprezentantki gospodarzy okazała się inna Amerykanka – Emma Navarro. Tym samym była wiceliderka rankingu straci w najnowszym notowaniu najlepszych tenisistek świata dokładnie 1760 „oczek”.

Taki obrót spraw powoduje, że zeszłoroczna mistrzyni w zestawieniu, które pojawi się tuż po tegorocznym US Open najwyżej będzie na szóstej pozycji. Może być jednak „oczko” niżej. Tak się stanie, gdy po tytuł sięgnie jej pogromczyni – Emma Navarro – lub Chinka Qinwen Zheng.

O zachowanie zeszłorocznego stanu punktowego po nowojorskiej imprezie walczy Aryna Sabalenka, która przed rokiem wystąpiła w finale. Teraz do powtórzenia tamtego wyniku brakuje jej już tylko dwóch wygranych spotkań. Z kolei na pewno w drugi poniedziałek września nie zostanie uszczuplone konto punktowe Igi Świątek. Polka podczas US Open 2024 powtórzyła już wynik sprzed dwunastu miesięcy, gdy zameldowała się w 1/8 finału.

 

US Open. Sabalenka powtórzyła wynik Sereny Williams

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.usopen.org, foto: AFP

Aryna Sabalenka i Qinwen Zheng powalczą o 1/2 finału w czwartej ćwiartce turniejowej drabince pań. Wiceliderka rankingu czwarty rok z rzędu awansowała do ćwierćfinału nowojorskiej imprezy.

Mecze czwartek rundy, które wyłoniły tenisistki w ostatniej sekcji turniejowej drabinki przebiegały w zupełnie różny sposób. Mecz dwukrotnej mistrzyni wielkoszlemowej z Elise Mertens nie miał większej historii. Za to pojedynek mistrzyni i wicemistrzyni tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu niemal do końca trzymał w napięciu.

Już po losowaniu rywalizacji pań, wielu kibiców ostrzylo sobie zęby na powtórkę olimpijskiego finału w którym Qinwen Zheng pokonała 6:2, 6:3  Donnę Vekic. Tym razem mecz między Chinką i Chorwatką był bardziej wyrównany.

W pierwszej odsłonie żadnej z pań nie udało się przełamać podania rywalki. Jedyna, która miała ku temu szanse byla w szóstym gemie tenisistka z Państwa Środka. Jednak Chorwatka wyszła z opresji. W tie-breaku Weng zbudowała trzypunktową przewagę, której nie oddała do końca, wygrywając te część seta 7-2.

W drugim secie Vekic wyszła na prowadzenie 2:0, aby jeszcze przed zmiana stron stracić przewage przełamania. Ostatecznie w dziesiątym gemie Chorwatka dołożyła drugiego gema przy serwisie Chinki i panie mogły sie szykować do decydującej odsłony.
W tej rytm grze nadawała mistrzyni olimpijska, która przelana srebrna medalistkę z Paryża już w gemie otwarcia. Od stanu 3:2 turniejowa „siódemka” nie przegrała już gema i to ona będzie ćwierćfinałową rywalką Aryny Sabalenki.

W pierwszej odsłonie wiceliderka rankingu dwukrotnie przełamała serwis rywalki i po niewiele ponad pół godzinie gry zapisała na swe konto seta. W drugiej partii turniejowa dwójka przelaną tenisistkę rozstawiona z numerem „33” w piątym gemie. I wypracowana przewagę „dowiozła” do końca. Chociaż w ósmym gemie Belgijka prowadziła już 40:0 przy serwisie Sabalenki.

Awansując do ćwierćfinału US Open czwarty rok z rzędu Aryna Sabalenka powtórzyła osiągnięcie Sereny Williams, która w latach 2011-2016 meldowała się co najmniej w gronie ćwierćfinalistek amerykańskiego szlema.


Wyniki

Czwarta runda:

Aryna Sabalenka (2) – Elise Mertens (Belgia, 33) 6:2, 6:4

Qinwen Zheng (Chiny, 7) – Donna Vekic (Chorwacja, 24) 7:6, 4:6, 6:2

US Open. Zverev i Tiafoe w ćwierćfinale

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.usopen.org, foto: AFP.

W niedzielny wieczór i poniedziałkowy poranek poznaliśmy kolejnych ćwierćfinalistów męskiego turnieju w Nowym Jorku. O miejsce w najlepszej ósemce zawodów walczyło dwóch reprezentantów gospodarzy.

Na stadionie Louisa Armstronga zmierzyli się Alexander Zverev i Brandon Nakashima. Po odpadnięciu Carlosa Alcaraza i Novaka Dżokovicia Niemiec został drugim najwyżej klasyfikowanym graczem, który wciąż miał szansę na tytuł, ale stojące przed nim zadanie nie było łatwe.

Nakashima nie był w turnieju rozstawiony, a w dwóch poprzednich bezpośrednich meczach przegrał ze Zverevem dość wyraźnie, ale w tym roku przeżywał w Nowym Jorku eksplozję formy. Zawodnik z San Diego ograł na Flushing Meadows trzech rywali, a w tym gronie znaleźli się wysoko notowani Holger Rune i Lorenzo Musetti.

Początek spotkania należał do reprezentanta USA. Nakashima przełamał rywala w ósmym gemie pierwszego seta, a potem – nie bez kłopotów – zamknął partię własnym podaniem. Od tego momentu dynamika wydarzeń na korcie zdecydowanie się jednak zmieniła, a Zverev przejął kontrolę nad meczem.

W kolejnych trzech setach Niemiec zdecydowanie dominował i przegrał łącznie tylko pięć gemów. Taka postawa dała mu niezagrożony awans do kolejnej rundy. Po wygraniu ostatniej piłki tenisista z Hamburga powiedział:

– Jestem bardzo zadowolony z poziomu mojej gry. W trzech ostatnich setach mocno się poprawiłem i ograniczyłem błędy.

Następnie dziennikarz zapytał, jak Saszy pracuje się z tatą i bratem:

Jest okropnie (śmiech). Poza kortem właściwie nie spotykam się z ojcem, wystarczy nam to, co robimy przy tenisie (śmiech). Jesteśmy dorośli i mamy własne rodziny. Podoba mi się, że mam rodzinę u boku. Wiem, że gracze mają czasem toksyczne relacje z rodzicami-trenerami. Jest dużo kłótni i niezdrowej atmosfery, ale nas to nie dotyczy. Dobrze się rozumiemy. Na korcie jesteśmy w pracy i sądzę, że wszystko działa, jak należy.

To prawda, że byłem już blisko wielkich wyników, ale poważna kontuzja mnie zatrzymała. Nadal jestem zmotywowany i mam cele. Jestem zadowolony z tego, gdzie dziś jestem i zobaczymy, jak skończę ten tydzień – podsumował Niemiec.

Rywalem Saszy Zvereva w ćwierćfinale US Open będzie Taylor Fritz.

W drugim nocnym spotkaniu czwartej rundy Frances Tiafoe krzyżował rakiety z Alexeiem Popyrinem. Na wypełnionym stadionie Arthura Ashe’a kibice zobaczyli cztery zacięte sety, a trzy z nich powędrowały na konto miejscowego faworyta. Frances był rzecz jasna niezwykle zadowolony ze zwycięstwa, a w wywiadzie pomeczowym stwierdził:

Zawsze marzyłem, by rywalizować na tym korcie i pójść w ślady sióstr Williams. To obiekt z wielką historią i wspaniałym patronem, dlatego cieszę się, że i ja mogę tu pisać swoją opowieść. Pokazuje tu to, co mam najlepszego, a wy jesteście wspaniałymi fanami.

W drugim secie on serwował, by wygrać tę partię. Myślałem o tym, że jestem mocno spocony, więc muszę się przebrać i wziąć się do pracy w kolejnych setach (śmiech). Wygrałem jednak jeden punkt, a potem kolejne, więc się nie poddałem. Było w tym też trochę szczęścia. Bez waszego wsparcia by się nie udało.

W ćwierćfinale przeciwnikiem Tiafoe będzie Grigor Dimitrov. Amerykanin powiedział kilka słów o Bułgarze i docenił jego klasę:

On jest bardzo utalentowany i doświadczony. Gra teraz świetnie i znów odnalazł formę. Będzie ciężko i zmuszę go by dał z siebie wszystko. Mam nadzieję, że przyjdziecie mnie dopingować – podsumował 26-latek.

Grigor Dimitrov i Frances Tiafoe grali ze sobą cztery razy. Bułgar wygrał trzy z tych konfrontacji.


Wyniki

 

US Open (czwarta runda mężczyzn):

Alexander Zverev (Niemcy,4) – Brandon Nakashima (USA) 3:6 6:1 6:2 6:2

Frances Tiafoe (USA, 20) – Alexei Popyrin (Australia) 6:4 7:6(3) 2:6 6:3

US Open. Iga Światek powalczy o ćwierćfinał

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.usopen.org, foto: AFP

Iga Świątek powalczy o awans do awans do 1/4 finału tegorocznej edycji US Open. Rywalką Polki będzie Ludmila Samsonowa. Polka po raz szesnasty w karierze rywalizuje w drugim tygodniu imprezy wielkoszlemowej.

US Open to po Roland Garros turniej na którym polska tenisistka osiąga najlepsze wyniki w najważniejszych imprezach sezonu. Polka na kortach Flushing Meadows po raz czwarty na Flushing Meadows będzie walczy o 1/4 finału. A na drodze do takiego wyniku Polki stanie tenisistka klasyfikowana na szesnastej pozycji w rankingu WTA.

W porównaniu do raszynianki zawodniczka z Oleniogorska w drodze do 1/8 finału straciła jednego seta, w drugiej rundzie przeciwko Marie Bouzkovej. Spotkanie, które zostanie rozegrane w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu będzie czwartym pojedynkiem obu pań. Bilans jest korzystny dla liderki światowego rankingu, która wygrała wszystkie dotychczasowe spotkania. Raz panie się mierzyły na mączce, w 2022 w Stuttgarcie, i dwa razy na kortach twardych – w zeszłym sezonie w Dubaju i Pekinie.

Spotkanie między Świątek i Samsonową zaplanowano w sesji nocnej. Panie wyjdą na kort Arthura Ashe’a nie wcześniej niż o godzinie 1:00 w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. Tym samym będzie to drugie spotkanie Polki o tej porze podczas tegorocznego US Open. Poprzednio był to mecz trzeciej rundy z Anastazją Pawluczenkową, zakończone zwycięstwem Polki 6:4, 6:2.

US Open. Awans faworyta gospodarzy, furia Rublowa

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/usopen.org, foto: AFP

W dwóch rozegranych dziś meczach o ćwierćfinał turnieju mężczyzn wygrywali tenisiści niżej rozstawieni, co nie znaczy, że słabsi. Dla Grigora Dimitrowa to najlepszy występ na kortach Flushing Meadows od sześciu lat.

Dimitrow po bardzo zaciętym, pięciosetowym pojedynku pokonał Andrieja Rublowa. Panowie mierzyli się przed dzisiejszym meczem dziewięć razy i Rosjanin prowadził w tym zestawieniu 5-4. Przed meczem teoretycznym faworytem był 26-latek z Moskwy. Nieoczekiwanie pierwsze dwa sety padły jednak łupem 33-letniego Grigora. O losie pierwszego seta zadecydowało przełamanie wywalczone przez Bułgara w czwartym gemie. W kolejnym Rublow miał trzy breaki, ale żadnego z nich nie wykorzystał.

Drugi set, najbardziej zacięty w całym meczu zakończył się tie-breakiem. W nim na prowadzenie 3-1 wyszedł Andriej, ale od tego momentu punkty zdobywał wyłącznie rywal i to on wygrał tę partię i prowadził w meczu już 2:0. W trakcie tej partii rosyjski tenisista wpadł w furię, zaczął uderzać rakietą w kort oraz rozciął sobie rękę, co skutkowało koniecznością wezwania pomocy medycznej. Atak furii pomógł mu w kolejnych dwóch partiach, które zupełnie nieoczekiwanie wygrał.

Rublow przełamał podanie Grigora czterokrotnie w tych dwóch setach. Bułgar również miał szanse na odebranie serwisu przeciwnikowi, ale nie był w stanie ich wykorzystać. O wyniku meczu zadecydował więc piąty set. W nim powtórzyła się historia z pierwszej partii. Dimitrow błyskawicznie przełamał podanie Rublowa. W siódmym gemie miał on dwie piłki na odrobienie strat, ale ich nie wykorzystał. Serwis Bułgara na zakończenie seta był jedynie formalnością. Szybkie 40:0, pierwsza piłka meczowa została wykorzystana i krnąbrny moskwianin zakończył swój udział w tegorocznym US Open.

 

Drugi pojedynek rozgrywany tego dnia był nie mniej emocjonujący, ale na pewno spokojniejszy. Taylor Fritz pokonał w nim Caspera Ruuda i awansował do swojego drugiego ćwierćfinału US Open z rzędu. Dla Amerykanina był to na pewno ważny mecz, ponieważ po raz pierwszy w karierze pokonał Norwega na zawodowych kortach. Wcześniej zanotował z nim trzy porażki, w tym podczas tegorocznego French Open.

Początkowo nic nie zapowiadało takiego rozstrzygnięcia. Przez prawie całego pierwszego seta panowie świetnie serwowali i nie dali sobie nawet małej szansy na breaka. Wydawało się, że losy seta rozstrzygnie tie-break, kiedy nagle w ósmym gemie Ruud wykorzystał czwartego break pointa i przełamał Fritza. Serwis Caspera szybko zakończył w trzech punktach tę partię. Dwa kolejne sety wygrał Amerykanin dzięki pojedynczym przełamaniom wywalczonym w każdym z nich. Norweg miał szanse na odrobienie strat, szczególnie w drugiej partii, ale Amerykanin skutecznie się obronił.

W czwartej partii z Caspera jakby uleciało powietrze. Dwa ciosy zadane przez Taylora już na początku seta skutecznie odebrały Skandynawowi ochotę do gry. Amerykanin błyskawicznie, dwukrotnie przełamał przeciwnika i do końca spotkania skutecznie bronił wywalczonej przewagi. Ruud nie miał nawet najmniejszej szansy na ugryzienie podania rywala, a jedynie to dawało mu jakiekolwiek nadzieje na odmianę losów tego seta i meczu. Cud się jednak nie wydarzył i to faworyt publiczności powalczy o pierwszy wielkoszlemowy półfinał w karierze.

 


Wyniki

Czwarta runda gry pojedynczej

Grigor Dimitrov (Bułgaria,9) – Andriej Rublow (6) 6:3, 7:6(3) 1:6, 3:6, 6:3

Taylor Fritz (USA,12) – Casper Ruud (Norwegia,8) 3:6, 6:4, 6:3, 6:2

US Open. Obrończyni tytułu za burtą!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/usopen.org, foto: AFP

W niedzielę hitem na Flushing Meadow, szczególnie dla amerykańskiej publiczności był pojedynek obrończyni tytułu, Coco Gauff ze świetnie grającą w tym sezonie Emmą Navarro. Po raz pierwszy od sześciu lat w najlepszej ósemce zobaczymy w Nowym Jorku tenisistkę z Hiszpanii.

Amerykanki spotykały się dotychczas na światowych kortach dwukrotnie i oba te pojedynki miały miejsce w tym roku. Na początku sezonu w Aucland Gauff wygrała 6:3, 6:1, ale już podczas Wimbledonu, górą 6:4, 6:3 była Navarro.

Na początku pierwszego seta starsza z Amerykanek, 23-letnia Navarro miała cztery break pointy i mogła przełamać obrończynię tytułu. Chwilę później piłkę na przełamanie miała także Gauff i także jej nie wykorzystała. W szóstym gemie Navarro dopięła jednak swego i oddając Coco zaledwie jeden punkt, przełamała jej serwis i wyszła na prowadzenie 4:2. Chwilę później 20-latka stanęła przed koniecznością obrony piłki setowej przy swoim podaniu. Ta sztuka jej się udała, ale na niewiele się to zdało. Przy serwisie Emmy jej młodsza koleżanka nie miała wiele do powiedzenia. Navarro wykorzystała pierwszego setbola.

Już w pierwszym gemie drugiej partii Gouff musiała bronić breaka, co jej się udało. W siódmym gemie Navarro przełamała obrończynię tytułu i w kolejnym, przy swoim podaniu prowadziła 30:0. Nieoczekiwanie coś w grze Emmy się zacięło. Coco odebrała jej serwis, w zasadzie Navarro sama go przegrała, popełniając podwójny błąd serwisowy, pewnie wygrała swoje podanie i po raz kolejny przełamała starszą rodaczkę, co dało jej wygraną w drugim secie i wyrównanie w meczu.

Trzecia partia w wykonaniu obrończyni mistrzowskiego tytułu wyglądała bardzo źle. Gauff już na początku seta została przełamana. Co gorsze, 20-latka popełniła w tym secie ogromną liczbę podwójnych błędów serwisowych. Ostatecznie licznik zatrzymał się na liczbie 19. Spowodowało to, że w kluczowych chwilach meczu Navarro nie musiała zbyt wiele robić, żeby wygrywać ważne gemy. Wystarczyło zaledwie pilnować swojego serwisu i czekać na błędy wyraźnie zdenerwowanej Coco. Ostatecznie w dziewiątym gemie Gauff po raz drugi straciła podanie i pożegnała się z marzeniami o obronie tytułu.

20-latka popełniła w całym meczu aż 60 niewymuszonych błędów, co przy zaledwie 14 winnerach nie pozwoliło realnie myśleć o zwycięstwie w pojedynku Amerykanek. Dla Emmy Navarro jest to drugi ćwierćfinał wielkoszlemowy z rzędu, po tegorocznym Wimbledonie, a pierwszy osiągnięty w Nowym Jorku.

Do ćwierćfinału amerykańskiej lewy Wielkiego Szlema nie udało się nigdy awansować tak utalentowanej tenisistce, jaką była Garbine Muguruza. Hiszpanka wygrała French Open i Wimbledon oraz grała w finale Australian Open. W Nowym Jorku Muguruza nigdy nie przekroczyła jednak fazy czwartej rundy. Po raz ostatni ta sztuka udała się innej reprezentantce Hiszpanii – Carli Suarez Navarro, która docierała do ćwierćfinałów w 2013 i 2018 roku. Wcześniej tę fazę zawodów osiągały znakomite Conchita Martinez i Arantxa Sanchez Vicario w latach 90-tych.

Teraz do tego zacnego grona dołączyła urodzona w Wielkim Jabłku Paula Badosa. 26-latka oddała zaledwie trzy gemy solidnej Yafan Wang. Już w pierwszym gemie serwisowym Paula musiała bronić czterech breaków, co jej się udało. Chinka miała jeszcze okazję na przełamanie rywalki w trzecim gemie, ale Badosa do tego nie dopuściła. Dużo skuteczniejsza w tej kwestii była Hiszpanka, która przełamała Chinkę trzy razy i błyskawicznie wygrała pierwszą partię.

Drugi set był bardzo podobny do pierwszego, z tym że hiszpańska tenisistka jeszcze bardziej poprawiła serwis. Wang znowu była bardzo nieskuteczna w wykorzystywaniu breaków. Tym razem Chinka miała trzy takie okazje, ale za każdym razem Badosa oddalała zagrożenie. Yafan została przełamana dwukrotnie, co przypieczętowało jej los w tym meczu. W ósmym gemie Paula obroniła dwa breaki i wypracowała sobie piłkę meczową, którą błyskawicznie wykorzystała. Dla hiszpańskiej tenisistki to pierwszy ćwierćfinał w US Open.

 


Wyniki

Czwarta runda gry pojedynczej

Emma Navarro (USA,13) – Coco Gauff (USA,3)   6:3, 4:6, 6:3

Paula Badosa (Hiszpania,26) – Yafan Wang (Chiny) 6:1, 6:2