US Open. Jannik Sinner mistrzem w Nowym Jorku!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/usopen.org, foto: AFP

Jannik Sinner po solidnym, ale niedoskonałym meczu pokonał faworyta gospodarzy i wywalczył swój drugi wielkoszlemowy tytuł w tym roku, a pierwszy w Nowym Jorku. Dla Taylora Fritza to może być początek czegoś niezwykłego.

Ostatni taki tytuł wywalczył dla Stanów Zjednoczonych w 2003 roku Andy Roddick. Taylor Fritz na pewno marzył, żeby pójść w jego ślady. Zadanie było jednak bardzo trudne. Amerykanin co prawda wygrał jeden mecz z Włochem, miało to miejsce w Indian Wells 2021, ale ten rok to rok świetnej gry lidera światowego rankingu, który wydaje się nie do zatrzymania.

Pierwszą partię od szybkiego przełamania rozpoczął faworyt tego spotkania. Fritz odrobił stratę błyskawicznie, ale końcówka seta należała do Jannika. Włoch wywalczył kolejne dwa przełamania, co dało mu trzy piłki setowe. Pierwsze dwie Taylor obronił, ale przy kolejnej nie mógł wiele zrobić. Amerykanina zdecydowanie zawiódł serwis (38 procent do 60 rywala). 26-latek popełnił również 12 niewymuszonych błędów przy ośmiu rywala.

W drugim secie Amerykanin zdecydowanie poprawił serwis i był w tym elemencie minimalnie lepszy od rywala. Obaj panowie nie dali sobie żadnej szansy na odebranie podania aż do dziesiątego gema. Wtedy nieoczekiwanie Sinner wyszedł na 40:15 przy podaniu Fritza, który się zdekoncentrował i drogo za to zapłacił. Jannik wykorzystał już pierwszą piłkę setową, wygrał partię i mocno zbliżył się do końcowego triumfu.

W trzeciej partii na Arthur Ashe Stadium byliśmy świadkami thrillera godnego Alfreda Hitchcocka. Już w pierwszym gemie trochę nieoczekiwanie Fritz wyszedł na 40:0 przy serwisie Sinnera. Włoch się wybronił i oddalił zagrożenie. W szóstym gemie zagrożone było podanie Amerykanina, ale Jannik również nie potrafił tej okazji wykorzystać. Nieoczekiwanie faworyt stracił podanie w siódmym gemie, co dało Fritzowi prowadzenie 4:3. Końcówka meczu należała zdecydowanie do Sinnera.

23-latek dwukrotnie przełamał podanie Taylora oraz sam doskonale serwował. Chwilę później Amerykanin po bardzo długiej wymianie posłał piłkę w siatkę, co oznaczało koniec meczu i wygraną włoskiego tenisisty.

Włoch zagrał bardzo dojrzale i popełniał mniej błędów w kluczowych momentach spotkania. Amerykanin w pewien sposób zapłacił swoiste frycowe bo jak mawiają Amerykanie, pierwszego finału wielkoszlemowego się nie wygrywa. Jannik wygrał ten turniej zasłużenie, a Taylor, no cóż, jeśli będzie prezentował taką formę jak w tym turnieju, to pewnie nie będzie jego ostatni wielkoszlemowy finał.


Wyniki

Finał gry pojedynczej

Jannik Sinner (Włochy,1) – Taylor Fritz (USA,12) 6:3, 6:4, 7:5

Tsisipas odpowiada szeroko na zarzuty byłego fizjoterapeuty

/ Szymon Stępień , źródło: tennisworldusa.org, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas nie przeżywa ostatnio najlepszego okresu w swojej karierze. W jego grze wyraźnie widać brak stabilizacji, zwłaszcza po głośnym odsunięciu ojca, Apostolosa, od roli trenera. Oprócz tego, na światło dzienne wypłynęły interesujące informacje od byłego fizjoterapeuty Greka.

W niedawnym wywiadzie dla francuskiego L’Equipe, Jerome Bianchi, były fizjoterapeuta Tsitsipasa, przedstawił kontrowersyjne komentarze, które zmusiły zawodnika do podjęcia kroków prawnych. Były członek zespołu Tsitsipasa stał się tematem artykułów po tym, jak stwierdził, że relacja między członkami rodziny tenisisty jest „szkodliwa” i sugerował, że jest toksyczna.

Sytuacja, która wzbudziła największe zainteresowanie, miała miejsce podczas turnieju w Montrealu. Według doniesień, Stefanos miał krzyczeć na ojca, zanim ten wstał i opuścił kort.

Ich relacja nie jest stabilna od lat, ich sposób działania jest szkodliwy — mówił Bianchi dla L’Equipe.

Za każdym razem, gdy Stefanos chciał zerwać współpracę z ojcem, jego matka przybiegała i mówiła: 'Nie możesz mu tego zrobić, poświęcił ci swoje życie. A on czuł się winny.

Po zakończonym nieudanym turnieju w Kanadzie, zwycięzca turnieju Masters w Monte Carlo podjął decyzję o zakończeniu współpracy z ojcem jako trenerem.

Bianchi podkreślił, że obecny nr 11 na świecie prawdopodobnie zdał sobie sprawę, że potrzebuje nowego podejścia i innego głosu w swoim zespole, aby móc osiągnąć swoje cele.

Stefanos zdaje sobie sprawę, że się starzeje, a jego kariera nie rozwijała się tak, jak powinna — dodał były fizjoterapeuta tenisisty.

Niedługo po publikacji wywiadu, rodzina Tsitsipasa szybko zareagowała, wyrażając swoje oburzenie ujawnionymi informacjami. Oto treść oświadczenia:

„W związku z publikacją artykułu francuskiej gazety 'L’Equipe’, zawierającego wypowiedzi byłego fizjoterapeuty Stefanosa Tsitsipasa, Jerome’a Bianchiego, z którym współpraca zakończyła się w 2022 r., rodzina Tsitsipasa zleciła kancelarii Papathanasiou-Confino (Paryż) podjęcie niezbędnych działań prawnych w celu przywrócenia prestiżu i godności rodziny dotkniętej wypowiedziami wspomnianego fizjoterapeuty. Wkrótce zostaną Państwo poinformowani o rozwoju sprawy.”

Szczecin. Polska – Reszta Świata 0:4

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Dziś na kortach przy ulicy Wojska Polskiego rozegrano pierwszą rundę kwalifikacji. W akcji zaprezentowało się czterech naszych tenisistów. Najbardziej zacięty pojedynek rozegrał Szymon Kielan. Pozostali nasi zawodnicy nie ugrali nawet jednego seta.

Po losowaniu drabinki kwalifikacji miny nam zrzedły. Wszyscy nasi tenisiści trafili na rozstawionych przeciwników i w żadnym przypadku nie można było mówić o Polakach jako o faworytach. Na korcie imienia Bohdana Tomaszewskiego jako pierwszy zaprezentował się Szymon Kielan. 21-latek zdecydowanie przegrał pierwszego seta z Niemcem Lukasem Gerchem i w drugim przegrywał już 0:4, kiedy w grze rywala coś się zacięło. Polak odrobił straty i doprowadził do tie-breaka, w którym oddał rywalowi zaledwie cztery punkty.

W trzecim secie obaj panowie mieli szanse na odebranie podania rywalowi, ale im się to nie udało. Kielan miał dwie takie okazje, a Gerch o jedną więcej. O losie meczu musiał po raz drugi zadecydować więc tie-break. Dobrze zaczął go Polak, od prowadzenia 2:0, ale niestety pięć kolejnych punktów wygrał Niemiec. Szymon zabrał się za odrabianie strat, ale niestety było już za późno na pogoń. Lucas wykorzystał już pierwszego meczbola i gra dalej.

Pozostali nasi zawodnicy stanowili zaledwie tło dla swoich rywali. 17-letni Krzysztof Plewa ugrał zaledwie gema z cztery lata starszym Martinem Krumichem. Czech to solidny i obyty na poziomie ITF i challengerów zawodnik. Pozostałe dwa pojedynki to były bitwy polsko-włoskie i niestety Italia prowadzi 2:0. Kacper Knitter zawodnik lokalnego SKT Promasters Szczecin wywalczył cztery gemy z Jacopo Berrettinim, który jest bratem słynnego Matteo, finalisty Wimbledonu 2021.

Dorian Juszczak walczył z Alessandro Giannessim. W pierwszej partii 19-letni klubowy kolega Kacpra nieoczekiwanie przełamał wyżej notowanego rywala i wyszedł na prowadzenie 3:1. Niestety Włoch szybko opanował nerwy, wywalczył dwa przełamania i wygrał pierwszą partię 6:4. W drugim secie Dorian został przełamany dwukrotnie, sam nie wykorzystał dwóch okazji na odrobienie strat, co szybko doprowadziło do piłek meczowych dla Giannessiego. Pierwszą polski tenisista obronił, ale drugiej już nie i to włoski tenisista gra dalej.


Wyniki

I runda kwalifikacji

Martin Krumich (Czechy,2) – Krzysztof Plewa (Polska,WC) 6:1, 6:0

Lucas Gerch (Niemcy,10) – Szymon Kielan (Polska, WC) 6:2, 6:7(4), 7:6(4)

Jacopo Berrettini (Włochy,5) – Kacper Knitter (Polska,WC) 6:1, 6:3

Alessandro Giannessi (Włochy,11) – Dorian Juszczak (Polska,WC) 6:4, 6:2

 

US Open. Aryna Sabalenka z pierwszym tytułem wielkoszlemowym poza Australią

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.usopen.org, foto: AFP

Aryna Sabalenka pokonała Jessicę Pegulę w finale rywalizacji pań na kortach Flushing Meadows. Tym samym wiceliderka rankingu poprawiła osiągnięty przed rokiem na kortach w Nowym Jorku wynik i sięgnęła po trzeci tytuł wielkoszlemowy.

W 2023 roku w meczu finałowym na Flushing Meadows doszło do spotkania Coco Gauff z Aryną Sabalenką. Zawodniczka z Atlanty w drugim finale wielkoszlemowym sięgnęła po premierowy tytuł. W tym roku była wiceliderka rankingu odpadła już po meczu drugiej rundy. Z kolei jej rywalka ponownie dotarła do finału, gdzie jej przeciwniczką była zawodniczka debiutująca w finale imprezy tej rangi.

I to właśnie reprezentantka gospodarzy lepiej rozpoczęła finałowe spotkanie. Tenisistka z Buffalo wykorzystała już pierwszą szansę na przełamanie i wyszła na prowadzenie 2:1. W tym momencie do głosu doszła dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa, która wygrała cztery gemy z rzędu i była o krok od zamknięcia premierowej odsłony. Napędzana dopingiem kibiców Pegula się nie poddała i odrabiając stratę serwisu, doprowadziła do wyniku 5:4 oraz swego serwisu. Ten wykorzystała w najlepszy możliwy sposób, wygrywając trzeciego gema z rzędu i doprowadzając do stanu 5:5. Jednak końcówka tej części spotkania ponownie należał do Sabalenki. Wiceliderka rankingu wykorzystując piątą piłkę setową, zakończyła seta po 61 minutach gry.

Drugą partię turniejowa „dwójka” rozpoczęła w najlepszy możliwy sposób. Przegrywając jedynie cztery akcje w trzech gemach Aryna Sabalenka wyszła na prowadzenie 7:5, 3:0. Od tego momentu jednak serię pięciu wygranych gemów z rzędu zanotowała zawodniczka gospodarzy. Jednak tak jak w pierwszym secie, również w drugim końcówki ponownie należała do wyżej notowanej z zawodniczek, która za drugą piłką meczową zakończyła spotkanie. Siegając tym samym po trzeci tytuł wielkoszlemowy w karierze.

 


Wyniki

Finał:

Aryna Sabalenka (2) – Jessica Pegula (USA, 6) 7:5, 7:5