Trener Sabalenki: chcemy zdetronizować Świątek

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka niecałe dwa tygodnie temu pokonała w finale US Open Jessice Pegulę i zdobyła trzeci tytuł wielkoszlemowy w karierze. Białorusinka nie zamierza jednak spoczywać na laurach. Anton Dubrow zdradził, że celem jego podopiecznej na koniec sezonu będzie zdetronizowanie Igi Świątek.

W ubiegłym sezonie reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów po raz pierwszy w karierze została liderką światowego rankingu. Była bardzo blisko również, żeby zostać numerem 1 na koniec sezonu, ale rzutem na taśmę, podczas WTA Finals, tę pozycję odebrała jej ponownie Polka. W rozmowie z The National Dubrow zapowiedział, że jego zawodniczka zamierza spróbować zrewanżować się raszyniance, ale w tym momencie najważniejsza jest regeneracja po US Open. – Celem jest przede wszystkim bycie zdrową, bo trochę czasu zajmie zanim Aryna dojdzie do siebie – wyjaśnił białoruski szkoleniowiec. – Naszym głównym celem jest zakończenie sezonu z przytupem. W tym momencie powiedziałbym, że zakończenie roku jako numer 1 na świecie byłoby czymś takim. Jednak, tak jak powiedziałem, występ w Nowym Jorku kosztował Arynę mnóstwo energii i emocji, więc musimy się dowiedzieć jak najszybciej się zregenerować by móc myśleć o następnych rzeczach, które chcemy osiągnąć.

Obecnie w rankingu WTA przewaga Igi Świątek nad Arynyą Sabalenką wynosi 2169 punktów. W rankingu The Race różnica jest już jednak znaczenie mniejsza, bo Polka uzbierała jak do tej pory w tym roku 8285 punktów, a Białorusinka ma ich 7876.

Draper o wymagającym kalendarzu rozgrywek

/ Artur Kobryn , źródło: bbc.com, foto: AFP

Jack Draper jest kolejnym zawodnikiem, który zabrał głos na temat intensywnego kalendarza tenisowych zmagań. Półfinalista tegorocznego US Open po meczach Pucharu Davisa opowiedział o swoich odczuciach po ostatnich miesiącach występów na korcie.

Obecny sezon jest najlepszym w karierze dla 22-letniego Brytyjczyka. Po okresie, w którym borykał się z urazami, w 2024 roku odniósł kilka znaczących sukcesów. W czerwcu w Stuttgarcie wygrał swój premierowy tytuł na głównym szczeblu rozgrywek ATP. Z kolei w Nowym Jorku po raz pierwszy osiągnął wielkoszlemowy półfinał, w którym przegrał z późniejszym triumfatorem, Jannikiem Sinnerem. Po tej imprezie udał się do Manchesteru, gdzie wraz ze swoją reprezentacją walczył o awans do turnieju finałowego Pucharu Davisa.

Mimo wsparcia własnej publiczności Draper zaliczył rozczarowujące występy. Poniósł porażki z Francisco Cerundolo oraz Felixem Augerem-Aliassimem i Brytyjczycy zajęli dopiero trzecie miejsce w swojej grupie. Przy tej okazji wypowiedział się także o trudnościach, jakie niesie za sobą kalendarz rozgrywek. Tenisista z Sutton opowiadał o nim w podobnym tonie, w którym niedawno o turniejach pań mówiła chociażby Iga Świątek.

Bez wątpienia był to szybki przeskok po US Open. Myślę, że wielu graczy na moim miejscu nie zagrałoby w tym tygodniu. Kalendarz jest szalony. Uważam, iż przy takim natężeniu startów zawodnikom z mojego pokolenia będzie bardzo trudno osiągnąć tenisową długowieczność. Jeśli spojrzeć na liczbę moich tegorocznych występów, to do końca sezonu prawdopodobnie będzie to 25-26 turniejów. To tak naprawdę mój pierwszy pełny rok w tych rozgrywkach. Jest ciężko, ale mój zespół chce dla mnie jak najlepiej, pracuje nad tym, abym nie doznawał urazów i dba o moje ciało oraz umysł – oznajmił.

Od imprezy w Miami praktycznie nie miałem chwili wytchnienia. Potem przenieśliśmy się na korty ziemne, a następnie na trawę. Później były Igrzyska Olimpijskie, Montreal, Cincinnati, tydzień treningów i nadeszło US Open. Teraz mieliśmy Puchar Davisa, a niebawem gramy w Azji i turniejach halowych. Wiem, że dla wszystkich wygląda to tak samo od lat, ale ostatnio zmienił się format rozgrywania części turniejów Masters 1000, co daje nam jeszcze mniej czasu na odpoczynek. Nie ma właściwie żadnych przerw i jest to duże wyzwanie dla sfery fizycznej, jak i mentalnej – podsumował.

Roger Federer przewiduje zwycięstwo Drużyny Europy podczas siódmej edycji Pucharu Lavera

/ Barbara Hofman , źródło: lavercup.com/opracowanie własne, foto: AFP

W tym roku słynne starcie Drużyny Europejskiej przeciwko Drużynie Światowej odbędzie się w ten weekend, od 20 do 22 września w Berlinie. Twórca wyjątkowej rywalizacji, Roger Federer, już wylądował w Berlinie i wypowiedział się na temat turnieju.

Myślę, że Drużyna Europejska w tym roku jest bardzo mocna – powiedział Federer we wtorkowym wywiadzie, potwierdzając, że „niebiescy” mają przewagę, grając u siebie.

W meczach pojedynczych jako Europa jesteśmy zdecydowanymi faworytami, chociaż wiem, że Drużyna Światowa ma teraz świetnych graczy, którzy są rozgrzani do czerwoności i grają bardzo dobrze. Nadal jednak uważam, że większość meczów w grze pojedynczej pójdzie po myśli Starego Kontynentu, a następnie w grze podwójnej wygra tzw. reszta świata.

Federer powiedział, że jest podekscytowany widokiem Alexa Zvereva grającego w Uber Arena przed niemiecką publicznością. – Myślę, że będzie to dla niego wspaniałe doświadczenie. Tak jak dla mnie, gdy grałem w Genewie w Szwajcarii – powiedział szwajcarski triumfator, który reprezentował swój kontynent podczas czterech edycji Pucharu Lavera i pomógł zapewnić swojej drużynie trzy z czterech zwycięstw.

Dwudziestokrotny mistrz wielkiego szlema powiedział, że nie może się doczekać, aby zobaczyć w akcji młodego Hiszpana- czterokrotnego zwycięzcę turnieju wielkoszlemowego.

Ledwo znam Carlosa Alcaraza, więc jestem bardzo podekscytowany możliwością zobaczenia go na korcie po raz pierwszy – powiedział Federer.

Trenowałem z nim tylko raz na Wimbledonie, kiedy był jeszcze juniorem, a następnego dnia mój trener zapytał: «Chcesz znowu z nim się rozgrzać?», na co odpowiedziałem: «Nie, wolałbym rozgrzać się ze swoim trenerem, który pochodzi z mojego pokolenia, Juanem Carlosem Ferrero. W tym tygodniu będę mógł przeprosić Carlosa – zaśmiał się.

Ewolucja Pucharu Lavera

Choć w 2024 roku Puchar Lavera będzie przebiegał jak w zegarku, nie zawsze było tak gładko, przyznał Federer.

Na samym początku, kiedy zaczynaliśmy siedem lat temu, było dużo niepewności – pomyślał. – Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Czy ludzie się pojawią? Czy produkt im się spodoba? Czy gracze się pojawią?

Federer powtarzał pytania, które krążyły mu po głowie przed pierwszą edycją Laver Cup w 2017 roku.

„Bycie graczem, a także organizatorem i na dobrą sprawę pomysłodawcą imprezy — to była niezła wyprawa” – powiedział 43-latek. Federer wpadł na pomysł turnieju w samochodzie ze swoim agentem Tonym Godsickiem podczas dojazdów do pracy na zawodach Shanghai Rolex Masters.

Cenne wspomnienia szwajcarskiego mistrza

Federer w rozmowie opisał także dzielenie ławki z Bjornem Borgiem i szatnię z wieloletnimi rywalami, w tym Novakiem Djokoviciem, Rafaelem Nadalem i Andym Murrayem jako „niesamowite”.

Szwajcarski mistrz spodziewa się, że ten tydzień w Berlinie będzie nostalgiczny, ponieważ to ostatni rok, w którym kapitanowie Bjorn Borg i John McEnroe będą kierować swoimi zespołami. – Chcę, żeby byli w tym tygodniu naprawdę szczęśliwi, a nie smutni… Jestem pewien, że to będzie wspaniały tydzień – powiedział Federer.

Patrząc w przyszłość

Federer, ojciec czwórki dzieci, stwierdził, że fantastycznie było widzieć wsparcie fanów, gdy Puchar Lavera podróżował po całym świecie. Gdy w tym roku turniej odbywa się w Berlinie, w 2025 roku gospodarzem zostanie San Francisco, a następnie w 2026 kolejne europejskie miasto.

Szwajcar powiedział, że w 2027 roku turniej będzie musiał przekroczyć równik. – Myślę, że musimy udać się do Azji czy Ameryki Południowej.

Wszyscy lubimy organizować wydarzenia zespołowe – mimo że jesteśmy sportem indywidualnym, myślę, że w głębi serca gracze jesteśmy graczami zespołowymi.

Federer z nostalgią w głosie odniósł się także do swoich teraźniejszych doświadczeń z tenisem.

Właśnie powiedziałem chłopakom, że ten kort wygląda na gotowy do gry… Chciałbym być nimi – powiedział ze śmiechem. – Nadal trochę gram; Właściwie grywam całkiem sporo, zwłaszcza odkąd wypuściłem na rynek rakietę Wilson, RF 01 – dodał Federer. – Naprawdę lubię uderzać. Gram z rodziną, gram z przyjaciółmi i jest niezła zabawa.

Bad Waltersdorf. Drzewiecki i Matuszewski w ćwierćfinale debla

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: PZT

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski awansowali do ćwierćfinału debla Challengera 125 w Bad Waltersdorf. Polska para pokonała rozstawionych z numerem drugim Victora Corneę i Denysa Molchanova 6:4, 7:6(3).

Polacy jako pierwsi musieli bronić szans na przełamanie. W czwartym gemie przy serwisie Matuszewskiego odparli dwie takie okazje. Później przełamali serwis Cornei i zdobyli jedyne w pierwszym secie przełamanie. Drzewiecki i Matuszewski wykorzystali drugą piłkę setową i zamknęli seta 6:4 przy decydującym punkcie.

W drugiej partii nie było przełamań. Jedyną okazję wypracowali sobie Polacy w trzecim gemie, ale rywale się wybronili. Drzewiecki i Matuszewski w tym czasie świetnie serwowali. Stracili tylko jeden punkt przy pierwszym podaniu, a łącznie w sześciu gemach serwisowych przegrali tylko cztery punkty. Rumuńsko-ukraiński debel nie miał problemów z utrzymaniem podania, wobec czego doszło do tie-breaka.

W tie-breaku po kończącym smeczu Matuszewskiego i wygrywającym returnie Drzewieckiego polska para wyszła na prowadzenie 4:1, a następnie miała pięć kolejnych piłek meczowych. Polacy wykorzystali trzecią z nich i awansowali do ćwierćfinału w austriackim Bad Waltersdorf. Tam mogą zmierzyć się z Austriakami Melzerem/Neumayerem lub z hiszpańsko-amerykańską parą Barranco Cosano/Moreno de Alboran.


Wyniki

1/8 finału debla:

K. Drzewiecki/P. Matuszewski (Polska, Polska) – V. Cornea/D. Molchanov (Rumunia, Ukraina, 2) – 6:4, 7:6(3)

Saint-Tropez. Szymon Walków już poza turniejem

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Szymon Walków i Ryan Seggerman nie awansowali do ćwierćfinału debla w challengerze ATP we francuskim kurorcie Saint-Tropez. Polak i Amerykanin przegrali z Benjaminem Hassanem i Davidem Vegą Herandezem.

Zdecydowanie najbardziej doświadczonym i utytułowanym tenisistą był w tym meczu 30-letni Hiszpan. Vega Hernandez w ubiegłym roku był na 28.miejscu w rankingu deblowym, dwa lata wcześniej grał w ćwierćfinale Rolanda Garrosa i ma na koncie pięć tytułów rangi ATP. Walków i Seggerman przed tygodniem grali w finale challengera w Szczecinie.

Pierwszy set był bardzo zacięty i wyrównany. Obie pary świetnie serwowały. O losach tej partii zadecydowały tak naprawdę dwa gemy. W siódmym Polak i Amerykanin mieli break pointa i mogli wyrobić sobie minimalną przewagę, ale ta sztuka im się nie udała. Chwilę później przełamanie wywalczyli Libańczyk i Hiszpan. Wykorzystując tę niewielką przewagę, doholowali seta do końca i wykorzystując pierwszego setbola, zamknęli seta.

W dziewiątym gemie drugiego seta Hassan i Vega Hernandez mieli trzy break pointy i mogli wyjść na prowadzenie, ale Walków i Seegerman się obronili. Obie pary świetnie serwowały i o losach seta i meczu zdecydował tie-break. W nim górą byli faworyci. Polak i Amerykanin byli blisko rywali, ale doświadczeni przeciwnicy wypracowali sobie niewielką przewagę. Utrzymali ją do końca i wykorzystując pierwszą piłkę meczową, zamknęli spotkanie.


Wyniki

I runda gry podwójnej

B.Hassan/D.Vega Hernandez (Liban/Hiszpania) – S.Walków/R.Seggerman (Polska/USA) 6:4, 7:6(5)

 

Saint-Tropez. Maks Kaśnikowski i Kamil Majchrzak w ćwierćfinale

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Maks Kaśnikowski i Kamil Majchrzak pokonali tenisistów gospodarzy i awansowali do ćwierćfinału challengera w Saint-Tropez. Rywalami polskiego duetu będą teraz Alexandre Aubriot i Louis Tessa albo Andre Goransson i Sem Verbeek.

Polacy grali ze sobą po raz ostatni w trakcie turnieju w Poznaniu. Miało to miejsce w czerwcu tego roku. Tam Kaśnikowski i Majchrzak oddali pojedynek walkowerem z powodu kontuzji Maksa. Mayot i Sanchez to solidni tenisiści, ale bez wielkich osiągnięć. Była to para zdecydowanie w zasięgu naszych zawodników.

W pierwszym secie górą byli Maks i Kamil. Polacy wywalczyli dwa przełamania, które dały im zwycięstwo w tej partii. Francuzi mieli kilka okazji na odrobienie strat, ale nie potrafili wykorzystać break pointów, które otrzymali. Takich okazji mieli dokładnie trzy. Mayot i Sanchez obronili pierwszą piłkę setową, ale drugiej już nie byli w stanie.

O losie drugiego seta i meczu zadecydowało zaledwie jedno przełamanie wywalczone przez polską dwójkę w czwartym gemie. W siódmym gemie Mayot i Sanchez mieli break pointa i szansę na odrobienie strat, ale Polacy się obronili. Chwilę później już przy swoim podaniu zakończyli mecz, wykorzystując drugą piłkę meczową.


Wyniki

I runda gry podwójnej

M.Kaśnikowski/K.Majchrzak (Polska/Polska) – H.Mayot/L.Sanchez (Francja/Francja) 6:3, 6:3

BJK Cup Finals: Pegula, Osaka i Muchova potwierdzają udział

/ Jarosław Truchan , źródło: wta.com, foto: AFP

Już za niecałe dwa miesiące początek finałów Bille Jean King Cup. W rozgrywkach weźmie udział dwanaście narodowych ekip. Poznaliśmy już składy wszystkich reprezentacji, które będą rywalizowały w Maladze. Potwierdzony został udział trzech tenisistek z najlepszej dziesiątki rankingu oraz dwóch zawodniczek spoza tego grona, które w przeszłości wygrywały turnieje wielkoszlemowe.

Już wcześniej informowaliśmy tym, które przedstawicieli naszego kraju zobaczymy w Hiszpanii. Na Półwysep Iberyjski wybiorą się: Magdalena Fręch, Magda Linette, Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa oraz jedna tenisistka, której nazwisko zostanie ogłoszone w późniejszym terminie. Zawody będą toczyły się systemem pucharowym. W pierwszej rundzie Polki zmierzą się z reprezentantkami gospodarzy. Liderką Hiszpanek będzie Paula Badosa. Oprócz niej w składzie znalazły się także Jessica Bouzas Maneiro, Cristina Bucsa, Nuria Parrizas Diaz oraz Sara Sorribes Tormo. Na lepszą drużynę w kolejnej fazie czekają natomiast Czeszki, które mają wolny los w pierwszej rundzie. Kraj ze stolicą w Pradze będą reprezentowały: Linda Noskova, Katerina Siniakova, Marie Bouzkova oraz Karolina Muchova.

Tytułu sprzed roku będą broniły Kanadyjki, które w pierwszej rundzie mają wolny los. Do Malagi udadzą się: Leylah Fernandez, Marina Stakusic, Rebecca Marino, Bianca Andreescu oraz Gabriela Dabrowski. W ćwierćfinale zmierzą się ze zwyciężczyniami meczu pomiędzy Niemkami a Brytyjkami. Barwy naszych zachodnich sąsiadów będą reprezentowały: Tatjana Maria, Jule Niemeier, Laura Siegemund oraz Eva Lys. W ekipie z Wysp zagra m.in. Emma Raducanu. Mistrzyni US Open 2021 będzie mogła liczyć na wsparcie Katie Boulter, Harriet Dart, Heather Watson i Olivii Nicholls.

Z uwagi na fakt, że Iga Świątek nie znalazła się na dotychczasowej liście zgłoszeń, najwyżej notowaną w rankingu uczestniczką BJK Finals jest na razie Jessica Pegula. Finalistka tegorocznego US Open zagra w Maladze razem z Danielle Collins, Caroline Dolehide, Taylor Townsend i
Peyton Stearns. Przeciwniczkami Amerykanek w pierwszej rundzie będą Słowaczki. Reprezentację naszych sąsiadów stworzą: Anna Karolina Schmiedlova, Rebecca Sramkova, Viktoria Hruncakova, Renata Jamrichova oraz Tereza Mihalikova. Zwyciężczynie tego pojedynku w ćwierćfinale zmierzą się z Australijkami. W składzie ekipy z Antypodów znalazły się: Olivia Gadecki, Daria Saville, Ajla Tomljanovic i Ellen Perez.

Ostatnią z drużyn, która dostała wolny los w pierwszej rundzie, jest reprezentacja Włoch. Liderką kadry będzie dwukrotna finalistka tegorocznych imprez wielkoszlemowych – Jasmine Paolini. Oprócz niej w Maladze zobaczymy również Elisabettę Cocciaretto, Martinę Trevisan, Lucię Bronzetti oraz Sarę Errani. Tenisistki z Półwyspu Apenińskiego o półfinał zmierzą się z Japonkami lub Rumunkami. Największą gwiazdą ekipy z Azji będzie Naomi Osaka. W BJK Cup Finals zagrają także Moyuka Uchijima, Nao Hibino, Eri Hozumi i Shuko Aoyama. Tenisistki z Rumunii wystąpią natomiast w składzie: Jaqueline Cristian, Ana Bogdan, Elena Gabriela Ruse, Alexia Anca Todoni
i Monica Niculescu.

Turniej finałowy w Maladze zostanie rozegrany w dniach 13-20 listopada.

Anett Kontaveit została mamą!

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP.

Grono tenisowych mam stale się powiększa. Narodziny syna ogłosiła Anett Kontaveit.

Przypomnijmy, że estońska zawodniczka zakończyła sportową karierę po Wimbledonie 2023. 28-latka zrezygnowała z występów na kortach z powodu nawracających kłopotów z plecami i oddała się życiu rodzinnemu.

Pierwsze doniesienia o ciąży Anett przekazała w maju tego roku, a dziś wiemy, że owocem miłości tenisistki i piłkarza Brenta Lepistu jest chłopiec, który otrzymał imiona Leon Enzo. Sportowa para pokazała pociechę w poście, opublikowanym na Instagramie, który zamieszczamy poniżej.

W ostatnich miesiącach dzieci doczekały się także inne tenisistki – Belinda Bencic, Petra Kvitova i Alison Riske-Amritraj.

Anett Kontaveit była w przeszłości drugą rakietą świata. Wygrała sześć turniejów WTA.