Puchar Lavera – turniej jednoczący rywali z kortu

/ Szymon Stępień , źródło: tennis.com, foto: AFP

Podczas Laver Cup w Berlinie, turnieju, który jednoczy tenisistów zazwyczaj rywalizujących na korcie, miało miejsce niezwykłe połączenie sił. Przykładem jest współpraca Alexandra Zvereva i Daniła Miedwiediewa, zawodników, którzy nie raz dawali się we znaki sobie nawzajem. Ich rywalizacja, naznaczona ostrymi słowami, była głośnym tematem w świecie tenisa.

Pewnego razu Zverev nazwał Rosjanina „jednym z najbardziej nieuczciwych graczy na świecie” i wyraził rozczarowanie jego postawą, natomiast Miedwiediew odpowiedział w zgryźliwy sposób, sugerując, że Niemiec „powinien spojrzeć w lustro.” Tego typu napięcia towarzyszyły im m.in. podczas turnieju Monte Carlo w 2023 roku.

Jednak w Berlinie, obaj stanęli ramię w ramię, reprezentując Team Europe w Laver Cup. Jak sam Miedwiediew powiedział przed turniejem:

– Zwykle walczymy w finałach, teraz jednak jesteśmy drużyną z jednym celem: wygrać Laver Cup.

Mimo że obserwatorzy spodziewali się potencjalnych konfliktów między zawodnikami, Miedwiediew uspokoił atmosferę, mówiąc, że nie ma problemu z wspieraniem innych zawodników, w tym Zvereva i Stefanosa Tsitsipasa. Dodał również, że dawne spory to naturalna część rywalizacji:

– Rozegraliśmy kilka meczów, pojawiły się kłótnie, ale to przeszłość. Miesiąc później o tym zapominasz.

W trakcie turnieju Miedwiediew otrzymał wsparcie od innych zawodników, zwłaszcza Grigora Dimitrowa, który aktywnie wspierał go podczas pojedynku z Francesem Tiafoe w sobotę.

Ostatecznie współpraca w drużynie okazała się owocna – Team Europe triumfował, wygrywając 13-11 nad Team World, a Miedwiediew i Zverev pokazali, że potrafią odłożyć na bok dawne urazy, aby osiągnąć wspólny cel.

Sharm El Sheikh. Tomasz Berkieta pokonany w finale

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: Peter Figura

Tomasz Berkieta zagrał w swoim pierwszym seniorskim finale w karierze. W egipskim kurorcie Sharm El Sheikh 18-latek przegrał z doświadczonym Jewgienijem Tiurniewem. Tomasz jest jedną z naszych największych tenisowych nadziei.

Pierwsze gemy inauguracyjnego seta były bardzo zacięte. Zarówno Polak, jak i jego rywal mieli break pointy i mogli zdobyć przełamanie, ale obaj zdołali się obronić. Berkieta walczył w tym secie z dużo wyżej notowanym przeciwnikiem jak równy z równym. Wydawało się, że o wyniku partii zdecyduje tie-break, ale niestety w 12.gemie Jewgieni wywalczył przełamanie, które dało mu zwycięstwo w tym secie. Nasz tenisista obronił tutaj piłkę setową, ale to było za mało.

W drugiej partii na korcie rządził już wyłącznie 27-letni przeciwnik naszego tenisisty. Tomasz został dwukrotnie przełamany. Polak miał cztery szanse na odrobienie strat, ale niestety doświadczony rywal w każdym przypadku się obronił. Rosjanin szybko wyszedł na 40:0 przy swoim podaniu, co dawało mu piłki meczowe. Wykorzystał już pierwszą i po godzinie i 41 minutach zakończył spotkanie.

Do finału debla dotarł również Marcel Kamrowski. Polak w parze z Niemcem Christophem Gaykiem przegrali decydujący o tytule mecz z Akramem El Sallalym i Nikitą Ianinem. W pierwszym secie górą był nierozstawiony duet polsko-niemiecki. W kolejnym secie i super tie-breaku swoje umiejętności pokazał jednak duet rozstawionych tenisistów. Dla 21-letniego Polaka był to pierwszy finał tej rangi w grze podwójnej.


Wyniki

Finał gry pojedynczej

Jewgieni Tiurniew (1) – Tomasz Berkieta (Polska) 7:5, 6:1

Finał gry podwójnej

A. El Sallaly/ N.Ianin (Egipt/…,2) – M.Kamrowski/Ch. Gayek (Polska/Niemcy) 6:7(3), 6:1, 10-5

Chengdu. Lorenzo Musetti broni honoru rozstawionych

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Wszyscy czterej najwyżej rozstawieni tenisiści zameldowali się w ćwierćfinałach turnieju ATP 250 w Chengdu. Jednak tylko jeden z nich pozostał w grze o końcowy triumf w imprezie.

Nie zawsze zawodnicy będący faworytami, wywiązują się z roli jaka na nich ciąży. Podczas rozgrywanego w tym tygodniu turnieju w Chengdu najlepszych czterech zawodników w komplecie zameldowało się w spotkaniach 1/4 finału. Jednak do półfinału awansował jedynie Lorenzo Musetti.

Na drodze Włocha w ostatnim meczu przed półfinałem stanął 14 lat starszy Adrian Mannarino. Ostatecznie po ponad dwóch godzinach gry i trzech rozegranych setach, lepszym okazał się zawodnik z południa Europy, który będzie jedynym rozstawionym tenisistą w gronie uczestników spotkań 1/2 finału. A jego kolejnym rywalem będzie debiutujący na tym poziomie turniejowej rywalizacji Alibek Kaczmazow. Tenisista z Władykaukazu, który do imprezy przebijał się przez kwalifikacje, w meczu 1/4 finału zatrzymał rozstawionego z numerem trzecim Nicolasa Jarry’ego.

Drugą parę półfinałową tworzą Juncheng Shang oraz Yannick Hanfman. Reprezentant gospodarzy drugi raz znalazł sposób na Aleksandra Bublika. Z kolei Niemiec odprawił z imprezy Pedro Martineza, czyli turniejową „czwórkę”.


Wyniki

Ćwierćfinały:

Lorenzo Musetti (Włochy, 1) – Adrian Mannarino (Francja, 5) 6:2, 5:7, 6:2

Juncheng Shang (Chiny) – Aleksander Bublik (Kazachstan, 2) 6:4, 7:6(8)

Alibek Kaczmazow (Q) – Nicolas Jarry (Chile, 3) 6:3, 6:4

Yannick Hanfmann (Niemcy) – Pedro Martinez (Hiszpania, 4) 7:6(1), 6:2

Hangzhou. Czilić broni piłek meczowych, historyczny półfinał gospodarzy

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Dwóch tenisistów rozstawionych oraz dwóch zawodników z dzikimi kartami wystąpi w półfinałach turnieju ATP 250 w chińskim Hangzhou. Największe emocje miały miejsce w spotkaniu Marina Czilicia.

Chorwacki mistrz US Open 2014 po ponad pół roku gry wreszcie rywalizuje w imprezie głównego cyklu. Stało się to możliwe między innymi dzięki „dzikiej karcie”, którą otrzymał od organizatorów. I jak na razie tenisista z Medziugorie wykorzystuje przepustkę od organizatorów w najlepszy możliwy sposób.

Po wygraniu pierwszej partii 6:2 Marin Czilić w drugiej partii po tie-breaku musiał uznać wyższość Yasutaki Ushiyamy. W decydującej odsłonie tenisista z Państwa Kwitnącej Wiśni przełamał rywala w ósmym gemie i serwował na mecz. Jednak nie wykorzystał szansy i doszło do tie-breaka. Chociaż jeszcze chwilę wcześniej Japończyk miał dwie piłki meczowe. W trzynastym gemie od stanu 4-2 Czilić przegrał tylko jedną akcję i mógł rozpocząć przygotowania do spotkania półfinałowego.

– To był świetny mecz. Cieszę się, że wygrałem, bo w trzecim secie przegrywałem 3:5. To dla mnie niesamowity powrót i jestem podekscytowany – komentował swe zwycięstwo były trzeci tenisista świata, który powalczy o pierwszy finał imprezy głównego cyklu od września 2022, gdy rywalizował o tytuł w Tel Awiwie. Jego kolejnym rywalem będzie Brandon Nakashima. Amerykanin trzykrotnie przełamał serwis Rinkiego Hijikaty i po dwusetowym spotkaniu zameldował się w 1/2 finału imprezy.

W dolnej połówce turniejowej drabinki dojdzie do pierwszego w historii rozgrywek ATP półfinału z udziałem jedynie Chińczyków. Wszystko za sprawą Zhizhen Zhanga oraz Yunchaokete Bu, Pierwszy z nich, rozstawiony z numerem szóstym, w meczu 1/4 finału stanął na przeciwko Roberto Carballesa Baenie i w dwóch setach pokonał Hiszpana. Z kolei drugi z reprezentantów gospodarzy w meczach ćwierćfinałowych pokonał Michaiła Kukuszkina. I tym samym po raz pierwszy zagra o finał imprezy głównego cyklu.


Wyniki

Ćwierćfinały:

Brandon Nakashima (USA, 4) – Rinky Hijikata (Australia) 7:5, 6:3

Zhizhen Zhang (Chiny, 6) – Roberto Carballes (Hiszpania) 6:3, 6:3

Yunchaokete Bu (Chiny, WC) – Michaił Kukuszkin (Kazachstan) 6:4, 6:2

Marin Cilić (Chorwacja, WC) – Yasutaka Uchiyama (Japonia, Q) 6:2, 6:7(4), 7:6(5)

Hua Hin. Premierowy tytuł Rebeki Szramkowej

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Rebeka Szramkowa została najlepszą singlistką turnieju WTA 250 w tajlandzkim Hua Hin. W drodze do triumfu pięć rywalek nie znalazło sposobu na tenisistką ze Słowacji.

Przed tygodniem tenisistka z Bratysławy rywalizowała o rankingowe punkty podczas turnieju w Tunezji. W finale imprezy najniższej rangi spośród turniejów głównego cyklu zawodniczka zza naszej południowej granicy musiała uznać wyższość Sonay Kartal.

Tym razem nikt nie znalazł sposobu na niespełna 28-letnią zawodniczkę. A jej finałową rywalką była Laura Siegemund. Niemka w drodze do niedzielnego finału rozegrała najdłuższy mecz tego roku w rywalizacji pań, a miało to miejsce w drugiej rundzie przeciwko Chince Xiyu Wang.

Spotkanie mistrzowskie nie trwało tak długo. Jako pierwsza przełamanie zanotowała zawodniczka z Niemiec, która wyszła na prowadzenie 2:0, aby następnie przegrać cztery gemy z rzędu. Siegemund starała się jeszcze odrobić stratę podania, ale ostatecznie ta sztuka jej się nie udała. I to Szramkowa zapisała na swe konto partię otwarcia. W drugiej odsłonie kluczowe momenty miały miejsce w drugiej jej części. Słowaczka jako pierwsza przełamała serwis, aby po chwili stracić podanie. To jednak nie był koniec zwrotów akcji. Dziewiątym gem również powędrował do zawodniczki odbierającej, która po zmianie stron zakończyła spotkanie.

Tym samym Rebeka Szramkowa może się pochwalić pierwszym turniejowym triumfem w imprezie głównego cyklu.

 


Wyniki

Finał:

Rebeka Szramkowa (Słowacja) – Laura Siegemund (Niemcy) 6:4, 6:4

Turniej w Pekinie bez Jeleny Rybakiny

/ Łukasz Duraj , źródło: Oficjalne media społecznościowe China Open, foto: AFP.

Kilka dni temu decyzję o wycofaniu się z turnieju China Open podjęła Iga Świątek. Dziś na podobny krok zdecydowała się inna gwiazda dyscypliny – Jelena Rybakina.

Zawody w Pekinie mają rangę WTA 1000, ale w tym roku na ich stracie zabraknie dwóch bardzo znanych tenisistek. Jak wiemy, do stolicy Chin nie wybiera się liderka rankingu Iga Świątek, a dziś organizatorzy potwierdzili absencję Jeleny Rybakiny. W oświadczeniu, zamieszczonym w Internecie, czytamy:

Z przykrością informujemy fanów Jeleny Rybakiny, że nie zagra ona w tym roku w turnieju China Open. Półfinalistka zeszłorocznej edycji zmaga się w kontuzją pleców i nie będzie mogła spotkać się ze swoimi chińskimi sympatykami. Z całego serca życzymy tenisistce powrotu na korty i mamy nadzieję, że zobaczy się z kibicami w Chinach tak szybko, jak to będzie możliwe.

Trwający sezon jest trudny dla Jeleny Rybakiny. Zawodniczka z Kazachstanu opuściła już kilka ważnych turniejów, a ostatni mecz rozegrała w pierwszej rundzie US Open. Kolejne spotkanie w tych zawodach oddała jednak walkowerem.

Jak skutecznie korzystać z bonusów i promocji w zakładach bukmacherskich?

/ Materiał partnerski , źródło: Materiał partnerski, foto: Własne

Jak korzystać z bonusów i promocji w zakładach bukmacherskich?

Zakłady bukmacherskie przyciągają graczy różnorodnymi bonusami i promocjami, które obiecują dodatkowe korzyści i zwiększone szanse na wygraną. Aby jednak w pełni wykorzystać te oferty, nie wystarczy tylko z nich skorzystać – trzeba to zrobić mądrze i strategicznie. W tym artykule dowiesz się, jak skutecznie zarządzać bonusami bukmacherskimi, aby maksymalizować swoje wygrane i unikać typowych pułapek.

Różnorodność bonusów i promocji – co warto wiedzieć?

Zanim zaczniesz korzystać z promocji bukmacherskich, musisz zrozumieć, jakie rodzaje bonusów są dostępne i jakie mają warunki. To podstawa do ich efektywnego wykorzystania.

Bonus powitalny

Bonus powitalny to jedna z najbardziej atrakcyjnych ofert, którą bukmacherzy kierują do nowych graczy. Zazwyczaj przyznawany jest przy rejestracji i może przybierać różne formy, takie jak dodatkowe środki na grę, darmowe zakłady lub cashback, czyli zwrot części przegranych środków. Chociaż bonus powitalny wydaje się prezentem od bukmachera, często wiąże się z nim konieczność spełnienia określonych warunków, takich jak wymóg obrotu czy minimalny kurs zakładów.

Bonus od depozytu

VulkanBet bonus bez depozytu polega na tym, że marka dodaje do Twojego konta dodatkowe środki na podstawie dokonanej wpłaty. Przykładowo, przy wpłacie 200 zł, bukmacher może dodać kolejne 200 zł, dając Ci łącznie 400 zł na zakłady. Wydaje się to atrakcyjne, ale musisz pamiętać, że większość takich ofert wymaga kilkukrotnego obrotu bonusem, zanim będziesz mógł wypłacić wygrane.

Darmowe zakłady i cashback

Darmowe zakłady to promocje, które pozwalają na postawienie zakładu bez ryzyka utraty własnych pieniędzy. Jeśli zakład wygra, otrzymasz wygraną pomniejszoną o stawkę. Z kolei cashback to forma promocji, w której bukmacher zwraca część przegranych zakładów, co jest świetnym rozwiązaniem dla graczy, którzy chcą zminimalizować ryzyko. Jednak również i tutaj, warunki promocji mogą być kluczowe, by uzyskać realną korzyść.

Jak maksymalizować korzyści z bonusów?

Aby w pełni wykorzystać bonusy i promocje, konieczne jest zastosowanie kilku sprawdzonych strategii. Dzięki nim możesz zwiększyć swoje szanse na zysk, minimalizując jednocześnie ryzyko.

Dokładnie czytaj regulaminy

To absolutna podstawa. Każdy bonus ma swoje specyficzne zasady, które musisz znać, zanim zdecydujesz się z niego skorzystać. Regulaminy zawierają kluczowe informacje, które mogą wpłynąć na to, czy dany bonus jest dla Ciebie opłacalny. Zwróć uwagę na:

 

– Wymóg obrotu: Określa, ile razy musisz obrócić bonusem, zanim będziesz mógł wypłacić środki.

– Minimalny kurs: Informuje o minimalnym kursie zakładów, które kwalifikują się do spełnienia warunków obrotu.

– Czas trwania: Określa, jak długo masz na wykorzystanie bonusu i spełnienie jego warunków.

 

Wybieraj zakłady z rozwagą

Po aktywowaniu bonusu nie stawiaj zakładów na chybił trafił. Kluczem do sukcesu jest świadome obstawianie. Wybieraj te zakłady, które mają większe prawdopodobieństwo wygranej, ale jednocześnie spełniają warunki bonusu. Przykładowo, jeśli bonus wymaga obrotu na zakładach o minimalnym kursie 1.50, warto postawić na faworytów w popularnych dyscyplinach sportowych, gdzie wynik jest bardziej przewidywalny.

Korzystaj z ofert dla stałych graczy

Bonusy powitalne to tylko wstęp do szerokiej gamy promocji, które bukmacherzy oferują swoim stałym klientom. Regularne korzystanie z tych ofert może znacząco zwiększyć Twoje szanse na wygraną. Popularne są między innymi:

 

– „Bonus Reload” – bonusy za kolejne depozyty, które mogą być przyznawane cyklicznie.

– Promocje na zakłady na żywo – dające dodatkowe środki do gry w trakcie trwania wydarzeń sportowych.

– Bonusy tematyczne – oferowane na specjalne okazje, takie jak mistrzostwa świata, finały lig czy inne ważne wydarzenia sportowe.

 

Planowanie to podstawa

Skuteczne korzystanie z bonusów wymaga dobrego planowania. Nie stawiaj zakładów pod wpływem impulsu. Analizuj dostępne rynki i wybieraj te, które oferują najlepsze szanse na wygraną, a jednocześnie spełniają warunki bonusu. Pamiętaj, że czasem warto poczekać na bardziej sprzyjające okoliczności, zamiast od razu wykorzystywać dostępny bonus.

Unikaj typowych pułapek

Choć bonusy bukmacherskie mogą być bardzo atrakcyjne, kryją w sobie również pewne pułapki, które mogą kosztować Cię więcej, niż się spodziewasz. Oto, na co warto uważać:

 

– Wysokie wymagania obrotu. Niektóre bonusy, choć na pierwszy rzut oka bardzo korzystne, mogą mieć wyjątkowo wysokie wymagania obrotu. Jeśli musisz obrócić bonusem kilkanaście razy, zanim będziesz mógł wypłacić środki, istnieje duże ryzyko, że zamiast zyskać, stracisz.

– Zbyt skomplikowane warunki promocji. Darmowe zakłady i inne „darmowe” promocje mogą mieć ukryte warunki, takie jak konieczność obrotu wygraną z darmowego zakładu. Upewnij się, że dokładnie rozumiesz, co musisz zrobić, aby faktycznie skorzystać z bonusu.

– Zbyt wysokie ryzyko. Bonusy i promocje mogą skłaniać do obstawiania większych kwot niż zwykle. Pamiętaj jednak, że zawsze należy grać odpowiedzialnie. Nigdy nie obstawiaj więcej, niż możesz sobie pozwolić stracić. Zakłady bukmacherskie to przede wszystkim forma rozrywki, a nie sposób na szybki zysk.

 

Korzystaj z bonusów rozsądnie

Bonusy i promocje oferowane przez bukmacherów to świetny sposób na zwiększenie swoich szans na wygraną. Kluczem do sukcesu jest jednak zrozumienie, jak działają te oferty, staranne planowanie zakładów oraz unikanie pułapek, które mogą kosztować Cię więcej niż potencjalny zysk. Pamiętaj, aby zawsze grać odpowiedzialnie i czerpać radość z zakładów sportowych, traktując je jako formę rozrywki, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Dzięki odpowiedniej strategii i ostrożności możesz skutecznie korzystać z bonusów i promocji, maksymalizując swoje wygrane.

Seul. Znakomity powrót. Beatriz Haddad Maia z czwartym tytułem

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: AFP

Beatriz Haddad Maia wróciła ze stanu 1:6, 1:3 i pokonała najwyżej rozstawioną Darię Kasatkinę 1:6, 6:4, 6:1 w finale turnieju WTA 500 w Seulu. Dla 28-letniej Brazylijki to czwarty tytuł w karierze. W nagrodę awansuje na 12. miejsce w rankingu WTA.

Finał był udziałem dwóch zawodniczek z czołowej dwudziestki. Początek meczu należał do 12. tenisistki świata. Kasatkina pewnie operowała pierwszym podaniem, a jej gemy serwisowe trwały krótko. Haddad Maia miała problemy z odczytaniem kierunku serwisu rywalki oraz z odegraniem technicznych zagrań przeciwniczki. W efekcie pierwszy set szybko powędrował do rosyjskiej tenisistki 6:1.

Drugi set zaczął się od szybkiego przełamania na korzyść Rosjanki. Kasatkina prowadziła 2:0, a następnie 3:1. Wtedy lepszą dyspozycję zaczęła prezentować Brazylijka. Returny częściej wpadały w kort, a wymiany się przedłużyły, co zwiększało szansę Haddad Mai na zdobycie punktu. W szóstym gemie rozstawiona z „trójką” zawodniczka doprowadziła do wyrównania. Po obronie break pointa w dziewiątym gemie ponownie zaatakowała i wyrównała stan rywalizacji.

Decydująca partia była pod pełną kontrolą 17. tenisistki świata. To Haddad Maia przejmowała inicjatywę na korcie i zmuszała Kasatkinę do popełnienia błędów. Wytrzymała kryzysowy moment, kiedy w piątym gemie potwierdziła wcześniej zdobyte przełamanie po obronie trzech break pointów z rzędu. Wydarzenia na korcie mocno podłamały Rosjankę, która chwilę później ponownie straciła podanie. Formalnością dla Brazylijki było zamknięcie spotkania, która bez straty punktu wygrała serwis i mogła cieszyć się z pierwszego tytułu w tym sezonie.

W nagrodę Beatriz Haddad Maia awansuje na 12. miejsce w rankingu WTA i zbliży się do czołowej dziesiątki. Tuż przed nią znajdzie się Daria Kasatkina. Obie panie planują wystąpić w turnieju WTA 1000 w Pekinie.


Wyniki

Finał singla:

Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 3) – Daria Kasatkina (1) – 1:6, 6:4, 6:1

Puchar Lavera. Rozpędzona drużyna Reszty Świata

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: lavercup.com, własne, foto: AFP

Drużyna Reszty Świata objęła prowadzenie 8-4 w Pucharze Lavera 2024. Jedynym tenisistą, który drugiego dnia rywalizacji zdobył punkty dla Europejczyków, był Carlos Alcaraz.

Po pierwszym dniu Pucharu Lavera na tablicy wyników mieliśmy remis 2-2. W trzech sobotnich grach singlowych drużynę Resztę Świata reprezentowali tylko Amerykanie. Najpierw rozkręcający się z każdą akcją Frances Tiafoe pokonał Daniiła Miedwiediewa 3:6, 6:4, 10-5 i zawodnicy Johna McEnroe’a wysunęli się na prowadzenie 4-2.

Drużyna Europy szybko jednak wyrównała stan rywalizacji dzięki bardzo dobremu występowi Carlosa Alcaraza. 21-letni Hiszpan pokonał 6:4, 6:4 będącego w tym samym wieku Bena Sheltona. Zespół Bjorna Borga mógł zatem z optymizmem przystąpić do kolejnych meczów.

Niestety dla Europejczyków kolejne punkty zdobywali już tylko tenisiści Reszty Świata. W ostatnim sobotnim singlowym spotkaniu Taylor Fritz ograł Alexandra Zvereva 6:4, 7:5.

Na zakończenie dnia mecz deblowy, lecz tym razem bardzo jednostronny. Amerykanin Ben Shelton i Chilijczyk Alejandro Tabilo nadspodziewanie łatwo pokonali Norwega Caspera Ruuda i Greka Stefanosa Tsitsipasa 6:1, 6:2.

Po dwóch dniach rywalizacji drużyna Reszty Świata prowadzi więc 8-4. W niedzielę zaczniemy od gry podwójnej, w której rywalizować będzie hiszpańsko-norweaki duet Carlos Alcaraz i Casper Ruud oraz Amerykanie Ben Shelton i Frances Tiafoe. Następnie czekają nas trzy pojedynki singlowe. W nich drużynę Reszty Świata ponownie będą reprezentować tenisiści ze Stanów Zjednoczonych: Ben Shelton, Frances Tiafoe i Taylor Fritz. Ich rywalami będą odpowiednio Daniił Miedwiediew, Alexander Zverev i Carlos Alcaraz.

Przypominamy też, że w Berlinie jest nasz redaktor Jarosław Truchan. Obserwujcie nasze media społecznościowe, a także zachęcamy do przeczytania korespondencji z miejsca wydarzeń.


Wyniki

Drugi dzień Pucharu Lavera

Drużyna Europy 4-8 Drużyna Reszty Świata

Daniił Miedwiediew – Frances Tiafoe 6:3, 4:6, 5-10

Carlos Alcaraz – Ben Shelton 6:4 6:4

Alexander Zverev – Taylor Fritz 4:6, 5:7

Casper Ruud, Stefanos Tsitsipas – Ben Shelton, Alejandro Tabilo 1:6, 2:6

Korespondencja z Berlina. Punkt odniesienia

/ Jarosław Truchan , źródło: Korespondencja z Berlina, foto:

Drugi dzień tegorocznego Laver Cup przeszedł do historii. Dla drużyny Europy ziścił się bardzo zły scenariusz – tylko jedno zwycięstwo i konieczność odrabiania strat. Z perspektywy tej korespondencji najważniejsza rzecz nie wydarzyła się jednak na szczelnie wypełnionym korcie w Berlinie. W kolejnym tekście pisanym prosto ze stolicy Niemiec tym razem przeniesiemy się nieco na bok od centrum wydarzeń.

Przed wejściem na arenę postanowiłem zrobić spacer po Fan Zonie – terenie przed halą stworzonym dla sympatyków tenisa. Znajdowały się tam liczne stoiska sponsorów, leżaki umożliwiające oglądanie meczów na telebimie tym, którzy nie posiadają biletów, czy mini-korty, gdzie chętni mogli spróbować sił w grze ze znajomymi. Moją szczególną uwagę przykuło jednak coś innego. Była to płachta, przed którą ustawiono radar mierzący prędkość piłki. Śmiałkowie mogli sprawdzić szybkość serwisu. Kolejka była naprawdę spora – chętnych nie brakowało. Wśród próbujących znalazły się nawet dzieci, które miały problem z utrzymaniem rakiety dla dorosłych w ręku.

Spędziłem tam sporo czasu na przyglądaniu się efektom prób. Przyznam, że nigdy wcześniej nie miałem podobnej możliwości. Po niektórych podchodzących do wyzwania było widać tenisowe ogranie. Maszyna okazywała jednak bezwzględność i długo musiałem czekać aby ujrzeć na niej trzycyfrowy wynik. Po uderzeniu jednego z panów wiedziałem już, że lepszego nie zobaczę. Piłka po czystym kontakcie z rakietą wręcz wgryzła się w płachtę, wydając spory huk. Na liczniku ukazało się nieco ponad 115 kilometrów na godzinę.

Pomny doświadczeń z Fan Zony udałem się na trybuny. Jednym z bohaterów sesji dziennej był Ben Shelton, który mierzył się z Carlosem Alcarazem. Mając za punkt odniesienia prędkości serwisów osiągane przed chwilą przez solidnych amatorów postanowiłem zwrócić szczególną uwagę na wartości wyświetlane po podaniach tenisistów światowej czołówki. Oczywiście rekord należał do Sheltona. Po jednym z serwisów piłka pomknęła na drugą stronę siatki z prędkością 228 kilometrów na godzinę. W pamięci wciąż siedziały jednak obrazy sprzed areny. Wiedząc jaki pęd często uzyskiwały piłki posyłane przez zwykłych ludzi, które imponowały wszystkim przyglądającym się, uświadomiłem sobie, że serwisy zawodowców wylatują poza wyobraźnię. Przyzwyczajenie się do oglądania podań lecących ponad 200 km/h może nieco zakrzywiać perspektywę.

Podejmując dyskusję o sporcie, nie tylko o tenisie, warto jest mieć więc punkty odniesienia. Trzeba je ciągle zdobywać – im ich więcej, tym wiedza staje się treściwsza. Dla sobotnich występów europejskich tenisistów podczas Laver Cup naturalnym punktem odniesienia byli rywale. Tenisiści Reszty Świata, zwłaszcza w singlu, nie wybijali się. Frances Tiafoe wygrał spotkanie z Daniiłem Miedwiediewem dzięki super tie-breakowi. Amerykanin, niezwykle lubiący takie wydarzenia, rósł z każdym dobrze rozegranym punktem. Alexander Zverev za porażkę może winić natomiast tylko siebie. Taylor Fritz grał poprawnie, a to rywal otworzył mu furtkę do powrotu w drugim secie, nie potrafiąc utrzymać przewagi przełamania mimo znakomitych warunków fizycznych.

Po zwycięstwie w deblu na tablicy wyników przed ostatnim dniem zmagań widnieje wynik 8:4 dla graczy ubranych na czerwono. John McEnroe w pomeczowym wywiadzie jasno dał świadectwo wiary w swoją drużynę. Pewny swego oświadczył, że ekipa Reszty Świata nie odda zwycięstwa i odniesie trzeci z rzędu triumf.