US Open. Faworytki nie zawiodły i grają dalej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/usopen.org, foto: AFP

Najważniejszym punktem w planie kibiców, szczególnie amerykańskich, był niewątpliwie mecz Jessici Peguli ze swoją imienniczką z Hiszpanii. Sporo fanów na trybuny przyciągnęła również Karolina Wozniacki, która w Nowym Jorku czuje się jak w domu.

Kolejny QF w zasięgu

Pewny awans do czwartej rundy wywalczyła Jessica Pegula. Notowana w TOP10 zawodniczka pokonała Jessicę Bouzas Maneiro. Amerykanka, pomimo straty serwisu w drugim secie, nie była w tym meczu ani przez moment zagrożona. Jessica grała pewnie i bezkompromisowo. 21-letnia Hiszpanka, dla której to był największy sukces, w Nowym Jorku zaprezentowała się nieźle, ale zabrakło jej doświadczenia i obycia na największych arenach. Jessica z meczu na mecz gra po prostu coraz lepiej i może być bardzo groźna.

Hiszpanka nie posiada kończącego uderzenia. Miała zaledwie pięć winnerów i to spowodowało, że bardzo trudno było jej walczyć z agresywną i dominującą rywalką, jaką niewątpliwie jest Jessica Pegula.

Czeszka walczy dalej

Ścieżką wygranych podąża nadal Karolina Muchowa. Sympatyczna Czeszka, którą wielu ekspertów chwali za styl gry, wraca do formy po problemach zdrowotnych. Ubiegłoroczna półfinalistka bez kłopotu pokonała Anastazję Potapową. Rosjanka powalczyła trochę w pierwszym secie. Miała nawet dwa break pointy, aby wyjść na prowadzenie, ale Muchova się obroniła. Ochota do gry w tym secie przeszła Potapowej jak została przełamana. Karolina utrzymała tę przewagę już do końca i wygrała partię, wykorzystując trzecią piłkę setową.

W drugiej partii Anastazja już nie mogła za wiele zdziałać. Czeszka dwukrotnie odebrała jej serwis oraz świetnie podawała, co dało jej szybkie prowadzenie 5:1. W siódmym gemie Potapowa obroniła trzy piłki meczowe przy swoim podaniu. Niestety dla niej serwis Muchovej był dziś nie do złapania. W swoim gemie serwisowym Karolina szybko wyszła na 40:0, co dało jej trzy piłki meczowe. Wystarczyła już pierwsza i to tenisistka naszych południowych sąsiadów powalczy o ćwierćfinał.

„Danske dynamite”

Pewne zwycięstwo odniosła Karolina Wozniacki. Dunka, która świetnie radzi sobie w Nowym Jorku i lubi tu grać bez większego kłopotu pokonała Jessicę Ponchet. 27-letnia kwalifikantka walczyła, ale na świetnie dysponowaną i doświadczoną rywalkę to było zdecydowanie za mało. Karolina przełamała rywalkę trzykrotnie w całym meczu. Podanie Dunki nie było zagrożone ani przez moment. Wozniacki grała bardzo dokładnie i popełniała mało błędów. W całym spotkaniu 34-latka popełniła zaledwie osiem niewymuszonych błędów.

Pozostałe rezultaty

Do kolejnej rundy awansowała Jasmine Paolini. Włoszka o polskich korzeniach bez większego kłopotu pokonała nieobliczalną Julię Putincewą. Więcej o tym meczu będzie można przeczytać w relacji naszego korespondenta prosto z Flushing Meadows. Nie powiodło się niestety doświadczonej Sarze Errani. 37-letnia Włoszka przegrała zdecydowanie z rewelacją tegorocznego sezonu na kortach twardych, Dianą Sznajder. Errani nie była w stanie zrównać się serwisowo z Rosjanką. Sznajder grała agresywnie (31 kończących uderzeń) i kompletnie zdominowała doświadczoną, ale w pewien sposób grającą już archaicznie Włoszkę.

Bez żadnego problemu do drugiego tygodnia zmagań w US Open awansowała Ludmiła Samsonowa. 25-latka oddała zaledwie dwa gemy Ashlyn Krueger i wyrównała swoje najlepsze osiągnięcie w tym turnieju. Dwa lata temu Samsonową tuż przed ćwierćfinałem zatrzymała Ajla Tomljanović. 20-letnia Amerykanka grała agresywnie, co skutkowało dużą liczbą błędów. Na solidną Samsonową to jednak było zbyt mało. Ashlyn obroniła dwie piłki meczowe przy swoim podaniu, ale przy podaniu przeciwniczki była bezradna.


Wyniki

III runda gry pojedynczej

Jasmine Paolini (Włochy,5) – Julia Putincewa (Kazachstan,30) 6:3, 6:4

Jessica Pegula (USA,6) – Jessica Bouzas Maneiro (Hiszpania,Q) 6:3, 6:3

Ludmiła Samsonowa (16) – Ashlyn Krueger (USA) 6:1, 6:1

Diana Sznajder (18) – Sara Errani (Włochy) 6:2, 6:2

Karolina Muchova (Czechy) – Anastazja Potapova 6:4, 6:2

Karolina Wozniacki (Dania) – Jessica Ponchet (Francja,Q)

ITF Bielsko-Biała. Kuczer kontynuuje zwycięską serię

/ Artur Kobryn , źródło: oprac. własne, itftennnis.com, foto: A. Cichy

Daria Kuczer bez straty seta awansowała do finału turnieju singlowego ITF W15 w Bielsku-Białej. Polka z powodzeniem rywalizowała także w grze podwójnej, gdzie wraz z Weroniką Ewald zwyciężyła w całej imprezie.

Ostatnie dni są niezwykle owocne dla Darii Kuczer. Szczecinianka przed dwoma tygodniami wygrała zmagania w Bydgoszczy, a teraz podtrzymuje passę bez porażki w Bielsku-Białej. W walce o finał jej przeciwniczką była reprezentująca Ukrainę Alisa Baranowska. Początek spotkania był wyrównany i panie po dwa razy przełamały się nawzajem w pierwszych sześciu gemach. Później sytuację na korcie opanowała już Polka i zakończyła premierową odsłonę wynikiem 6:3.

Drugi set był pod większą kontrolą Kuczer. Ani razu nie pozwoliła rywalce na wygranie gema przy jej podaniu. Sama też szybko zdobyła dwa „brejki”, dzięki czemu prowadziła 5:0. Baranowska za trzecim podejściem obroniła swój serwis, ale nie powiększyła już swojego dorobku. W siódmym gemie Polka miała trudności ze zwieńczeniem pojedynku, ale ostatecznie dokonała tego za szóstą piłką meczową. Tym samym do dziewięciu wydłużyła swoje serię zwycięstw. O kolejny tytuł zagra z Klaudiją Bubelyte. Rozstawiona z „trójką” Litwinka również wyraźnie, bo 6:2, 6:1, uporała się z Czeszką Ivaną Sebestovą.

Po kilku godzinach przerwy Kuczer wraz z Weroniką Ewald stanęła do walki w finale debla przeciwko najwyżej rozstawionym w całej imprezie, Karolinie Kubanovej oraz Anecie Laboutkovej. W pierwszej partii gemy były wygrywane przeważnie przeważnie seriami. Polki prowadziły już 3:1, ale niedługo potem były zmuszone odrabiać straty od stanu 3:5. Ta sztuka im się udała i zakończyły seta jeszcze przed tie-breakiem.

Druga partia przebiegała już jednak pod dyktando Czeszek. Aż trzykrotnie przełamały nasze reprezentantki i zwyciężyły w nim do jednego. O losach tytułu musiał więc zadecydować super tie-break. Lepiej zaczęły go Kuczer z Ewald i w następnych minutach utrzymywały zdobytą zaliczkę. Wygrały 10:6 i mogły cieszyć się z pierwszego wspólnego sukcesu. Dla Ewald był to też premierowy triumf w rozgrywkach deblowych na tym szczeblu zmagań. Kuczer z kolei sięgnęła po już siódmy taki tytuł w karierze i trzeci w tym sezonie.


Wyniki

Półfinały gry pojedynczej:

Klaudija Bubelyte (Litwa, 3) – Ivana Sebestova (Czechy) 6:2, 6:1

Daria Kuczer (Polska, 5) – Alisa Baranowska (Ukraina) 6:3, 6:1

Finał gry podwójnej:

Weronika Ewald, Daria Kuczer (Polska, 4) – Karolina Kubanova, Aneta Laboutkova (Czechy, 1) 7:5, 1:6, 10:6

Porto. Piotr Matuszewski wygrał turniej deblowy

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: Peter Figura

Piotr Matuszewski ze swoim izraelskim partnerem Danielem Cukiermanem odniósł zwycięstwo w turnieju rangi ATP Challenger w portugalskim Porto. W finale Polak i Izraelczyk pokonali najwyżej rozstawiony w turnieju duet.

O losach pierwszego seta zadecydowało zaledwie jedno przełamanie wywalczone przez Matuszewskiego i Cukiermana w siódmym gemie. Stara tenisowa maksyma mówi, że kto wygrywa siódmego gema, ten wygrywa seta. I to się sprawdziło. Francuz i Monakijczyk obronili dwa break pointy, ale przy trzecim już nie dali rady. Polakowi i jego partnerowi wystarczyła pierwsza piłka setowa do zakończenia partii.

W drugim secie na korcie w Porto dominowała już wyłącznie para Matuszewski/Cukierman. Arneodo i Arribage’a zdecydowanie zawiódł serwis. Francuz i Monakijczyk zostali przełamani trzykrotnie, dając przeciwnikom w tych trzech gemach aż siedem break pointów. W czwartym gemie Francuz i Monakijczyk mieli breaka, ale nie potrafili go wykorzystać. W kolejnym gemie Piotr i Daniel błyskawicznie doszli do piłek meczowych. Naszemu tenisiście i jego partnerowi wystarczyła już pierwsza.

Dla Piotra Matuszewskiego to piąty taki tytuł w karierze, a trzeci w tym roku po Oeiras i Nowym Delhi. Dla Izraelczyka to pierwsze trofeum tej rangi.


Wyniki

Finał gry podwójnej

P. Matuszewski/D. Cukierman (Polska/Izrael, 2) – R. Arneodo/T. Arribage (Monako/Francja, 1) 6:4, 6:0

ITF Szczawno-Zdrój. Paweł Juszczak powalczy o tytuł!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Paweł Juszczak powalczy jutro o tytuł w turnieju rangi ITF w Szczawnie-Zdroju. Rywalem naszego tenisisty będzie Kirił Kiwatsew W turnieju deblowym trofeum wywalczyli Szymon Kielan i Filip Pieczonka.

30-letni Juszczak stoczył zacięty pojedynek z rodakiem. Dziesięć lat młodszy Olaf Pieczkowski stawił solidny opór doświadczonemu rywalowi, szczególnie w pierwszej partii. Kilka tygodni temu panowie spotkali się w trakcie turnieju w Bielsku-Białej. Tam górą również był Paweł, chociaż seta wtedy nie stracił. Juszczak w pierwszej partii przegrał trzy razy swoje podanie, a sam przełamał rywala jeden raz. Gdyby wykorzystał swoje szanse breakpointowe, to ten set wyglądałby inaczej.

W dwóch kolejnych partiach na korcie rządził już wyłącznie 30-latek. Juszczak pięć razy odebrał podanie młodszemu rywalowi i sam został przełamany zaledwie jeden raz. To wszystko poskutkowało zaledwie trzema wygranymi przez Pieczkowskiego gemami. Rywalem naszego tenisisty w finale będzie Kirił Kiwatsew. 26-latek w swoim półfinale gładko pokonał Michaela Agwiego z Irlandii.

Szymon Kielan i Filip Pieczonka po wyrównanym meczu pokonali Tomasza Berkietę i Mateusza Lange i zdobyli tytuł w grze podwójnej. O losach zarówno pierwszego, jak i drugiego seta zadecydowało zaledwie po jednym przełamaniu, które turniejowe „jedynki” wywalczyły w każdym z setów. W drugiej partii Berkieta i Lange mogli odrobić stratę, ale nie wykorzystali dwóch break pointów. Dla 21-letniego Kielana to już 13. tytuł w tym cyklu, a czwarty w tym roku. Dla o rok młodszego Pieczonki to trzecie trofeum w tym roku i zarazem trzecie w karierze.


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej

Paweł Juszczak (Polska,3) – Olaf Pieczkowski (Polska,1) 2:6, 6:1, 6:2

Kirił Kivatsev (4) – Michael Agwi (Irlandia,2) 6:4, 6:1

Finał gry podwójnej

S.Kielan/F.Pieczonka (Polska/Polska,1) – T.Berkieta/M.Lange (Polska/Polska) 6:4, 6:4

Bohdan Tomaszewski Cup – Urbański pierwszym polskim triumfatorem od 2013 r.!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Materiał prasowy PZT, foto: PZT

Jan Urbański (Legia Tenis Warszawa) zwyciężył w 55. edycji Bohdan Tomaszewski Cup, turnieju Tennis Europe U16 (kategoria 1.). Jest pierwszym polskim triumfatorem tej imprezy od 11 lat, bowiem jako ostatni wygrał ją Michał Dembek i to dwukrotnie, w latach 2012-13. Tytuł u kadetek wywalczyła Tea Kovacevic z Bośni i Hercegowiny.

Jest wielka radość, że udało mi się wygrać ten turniej. To jest największy tytuł w mojej karierze. Po raz pierwszy wygrałem imprezę kategorii pierwszej w Tennis Europe. No i udało mi się to w Warszawie, w domu, a z trybun wspierała mnie najbliższa rodzina. Przez cały turniej pomagał mi tu także trener naszej kadry U16 Mateusz Czyżewski, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Tym bardziej, że to był bardzo trudny i wymagający finał – powiedział Urbański.

Polak w sobotnim finale pokonał 7:5, 6:4 Holendra Nanda Vandepoelem po godzinie i 45 minutach gry.

W pierwszej partii Janek uzyskał przewagę „breaka” na 3:2 i gdy potem wyszedł na 5:4 serwował na seta. Jednak rywalowi udało się przełamać Polaka i wyrównać na 5:5, po czym znowu stracił swoje podanie.

Za drugim podejściem Urbański rozstrzygnął losy seta wynikiem 7:5 na swoją stronę po ponad godzinnej walce. W drugiej partii zdobył „breaka” już na 2:1, a po drugim przełamaniu odskoczył na 5:2. I wtedy byliśmy świadkami dość nerwowej końcówki, bowiem Belg zdobył dwa kolejne gemy.

Jednak Janek w ostatnim gemie wykorzystał atut swojego serwisu i utrzymał go nie tracąc punktu, wykorzystując pierwszego meczbola.

Urbański w poprzedniej edycji turnieju, również rozgrywanej na obiekcie Warszawianki, był uznawany za jednego z faworytów, ale nieoczekiwanie odpadł już w drugiej rundzie.

Na pewno w tym roku chciałem tu pokazać, że stać mnie na więcej. W tamtym roku nie był to najlepszy występ. Dlatego byłem bardzo skupiony od początku, przede wszystkim na tym, żeby pierwsze trzy mecze wygrać no i później zobaczyć jak dalej mi pójdzie. No i się udało, jestem w finale. To mój najlepszy wynik na razie i mam nadzieję, że jutro uda mi się wygrać. Jeszcze niedawno miałem tak, że wolałem grać gdzieś dalej, z dala od rodziny i znajomych. Ale ostatnio jest tak, że wolę jak ktoś bliski czy rodzina jest na trybunach, jak mam jakieś wsparcie na meczach. Także fajnie, że gram u siebie w Warszawie – powiedział Urbański.

Równolegle na sąsiednim korcie rozgrywany był finał kadetek, a w nim Tea Kovacevic z Bośni i Hercegowiny pokonała 6:2, 6:1 Bułgarkę Walerią Garnewską.

W ceremonii nagradzania zwycięzców i finalistów Bohdan Tomaszewski Cup 2024 wzięli udział zwycięzcy z lat ubiegłych: podwójny triumfator Michał Dembek (2012-13) oraz Piotr Szczepanik, finalista z 1993 roku i zwycięzca z 1994, a także dyrektor turnieju Tomasz Tomaszewski i członkini zarządu PZT Daria Sulgostowska.

 

Partnerem Głównym PZT w Tenisa Młodzieżowym jest PGE – Polska Grupa Energetyczna.

 

Turniej od początku związany z Warszawą.

Historia Bohdan Tomaszewski Cup sięga 1968 roku, a od samego początku jego ideą jest stwarzanie szans młodym zawodniczkom i zawodniczkom do zdobywania niezbędnego doświadczenia i ogrania w rywalizacji z rówieśnikami, nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Od kilkunastu lat impreza zaliczana jest do cyklu Tennis Europe, co sprawia, że uczestnicy zdobywają też punkty do rankingów TE.

Kilka pierwszych edycji turnieju odbyło się na kortach warszawskiej Agrykoli, zanim został przeniesiony na Warszawiankę W latach 2012-22 gościł na kortach Legii.

 

Polskie akcenty w BTC:

W turnieju o puchar Bohdana Tomaszewskiego wystąpili m in.: Magdalena Grzybowska (zwyciężczyni w roku 1992); Joanna Sakowicz (zwyciężczyni w roku 1999); Marta Domachowska (zwyciężczyni edycji 2000-01); Agnieszka Radwańska (zwyciężczyni w roku 2004 w singlu i w deblu wspólnie z siostrą Urszulą); Iga Świątek (półfinalistka w roku 2014); Dawid Olejniczak (zwycięzca w roku 1999); dwukrotny triumfator Grzegorz Panfil (w latach 2003-04); Hubert Hurkacz (półfinalista w roku 2012); a także Łukasz Kubot, Marcin Matkowski, Mariusz Fyrstenberg i wielu innych wybitnych polskich tenisistów. Ostatnim Polakiem, który triumfował w BTC był Michał Dembek, dwukrotny zwycięzca z lat 2012-13.

 

Patron turnieju:

Patron i współpomysłodawca turnieju redaktor Bohdan Tomaszewski to legenda dziennikarstwa. Urodzony w roku 1921 Bohdan Tomaszewski, za młodu grał z powodzeniem w tenisa. Przypomnijmy, rok 1921 to także rok ukonstytuowania się Polskiego Związku Tenisowego. Tomaszewski wziął udział w Powstaniu Warszawskim jako żołnierz AK (ps. „Mały”). Relacjonował 12 igrzysk olimpijskich, wiele mistrzostw świata. Pisał książki, artykuły i felietony. Otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i Medal Zasłużonego dla Miasta Warszawy. Zmarł w 2015 roku.

 

Więcej zdjęć na profilu PZT na Facebooku.

Korespondencja z US Open. Paolini lepsza od Putincewej

/ Szymon Stępień , źródło: własne, foto: Szymon Stępień

US Open 2024 nabiera tempa. Po wczorajszych emocjach na Arthur Ashe Stadium przyszła pora na nową dawkę tenisowych zmagań na kortach Flushing Meadows w nowojorskiej dzielnicy Queens. Na pierwszy mecz na kort im. Louisa Armstronga w sesji dziennej wyszły Włoszka Jasmine Paolini oraz Kazaszka Julia Putincewa. Lepsza w dzisiejszej rywalizacji okazała się 28-latka z włoskiej miejscowości Castelnuovo di Garfagnana.

Paolini gra obecnie sezon życia. W tym roku ponad dwukrotnie doszła do finałów turniejów wielkoszlemowych, a oprócz tego sięgnęła po złoty medal igrzysk olimpijskich w grze podwójnej. Z kolei dla Putincewej największym sukcesem w tym roku jest wygrana na kortach trawiastych w Birmingham. Panie mierzyły się do tej pory jednokrotnie i miało to miejsce prawie 3 lata temu w Portorož w Słowenii. Wtedy lepsza była tenisistka o polskich korzeniach, która w 3 setach (1:6, 6:3, 6:4) uporała się z 29-letnią zawodniczką z Kazachstanu.

Mecz początkowo miał rozpocząć się przy otwartym dachu, natomiast warunki pogodowe nad Nowym Jorkiem sprawiły, że trzeba było go prędko zamknąć.

Paolini szybko przejęła inicjatywę na korcie. 29-latka urodzona w Moskwie miała spore problemy na starcie, żeby utrzymać swoje podanie, co dosyć szybko wykorzystała tegoroczna finalistka Roland Garrosa i Wimbledonu. Już w 2. gemie doszło do przełamania, i po niespełna 10 minutach gry Włoszka wyszła na prowadzenie 3:0 w 1. secie. W 5. gemie Kazaszka stanęła przed szansą na przełamanie powrotne i wykorzystała słabszy moment przeciwniczki, która miała problemy z serwisem. Mimo prowadzenia, finalistka juniorskiego US Open 2010 złapała kontakt i zmniejszyła straty do wyniku 4:3 dla 5. tenisistki rankingu WTA. W 8. gemie Paolini wróciła jednak na właściwe tory i przełamała ponownie sfrustrowaną swoją grą Putintcewą, wychodząc na prowadzenie 5:3, zbliżając się tym samym do zamknięcia seta na swoją korzyść. Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:3 dla najlepszej włoskiej damskiej rakiety po 48 minutach gry.

Druga odsłona spotkania miała podobny przebieg. Pogromczyni Igi Świątek z tegorocznej edycji Wimbledonu wygrała na start swoje podanie, a następnie triumfatorka turnieju WTA 1000 z Dubaju natychmiastowo stworzyła sobie dogodną pozycję, wygrywając 3 gemy z rzędu. Kazaszka próbowała robić co w swojej mocy, żeby wyjść na prowadzenie w meczu, jednakże Włoszka zawiesiła dzisiaj poprzeczkę zbyt wysoko dla rywalki. Rzucanie rakietą o kort czy przerwa medyczna nie pomogły podopiecznej Matteo Donatiego w odwróceniu rezultatu meczu na własną korzyść.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3, 6:4 dla Paolini i to właśnie ją zobaczymy w 4. rundzie, w której zmierzy się z Czeszką Karoliną Muchovą.

Pierwszy taki sezon od ponad dwóch dekad

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.twitter.com, foto: AFP

Na trzeciej rundzie Novak Dżoković zakończył ostatni w tym sezonie występ podczas US Open. Taki wynik oznacza, że po raz pierwszy od bardzo wielu lat żaden z tenisistów tak zwanej „Wielkiej Trójki” nie sięgnie w tym roku po tytuł w imprezie Wielkiego Szlema.

Trzech tenisistów w XXI wieku zdominowało rywalizację mężczyzn podczas turniejów Wielkiego Szlema. Novak Dżoković, Rafael Nadal i Roger Federer mają w sumie na koncie 66 tytułów singlowych w najważniejszych imprezach sezonu. Pierwszy z nich zdobył w 2003 roku na Wimbledonie Szwajcar.

Od tamtego czasu nie było roku, aby żaden z tenisistów, którzy mają na swym koncie również pozycję numer jeden w światowym rankingu nie zdobył tytułu wielkoszlemowego. Wszystko się zakończyło podczas tegorocznego US Open. Chociaż już od pierwszej imprezy Wielkiego Szlema w 2024 roku można było się spodziewać tego co ostatecznie wydarzyło się w Nowym Jorku.

Podczas pierwszej tegorocznej lewy Wielkiego Szlema – Australian Open – Novak Dżoković był jedynym przedstawicielem „Wielkiej Trójki – a występ zakończył na 1/2 finału. W meczu o finał uległ późniejszemu triumfatorowi – Jannikowi Sinnerowi. Na paryskich kortach Serb pożegnał się z imprezą na etapie 1/4 finału. A to oznaczało brak Hiszpana, Serba i Szwajcara pierwszy raz od 20 lat. Na Wimbledonie zawodnik z Belgradu uległ w meczu o tytuł Carlosowi Alcarazowi. Z kolei na US Open będący ostatnim przedstawicielem największych Novak Dżoković zakończył występ po meczu trzeciej rundy.

Ostatni raz sytuacja, że żaden z tenisistów „Wielkiej Trójki” nie zapisał na swe konto tytułu wielkoszlemowego miała miejsce przed dwudziestoma dwoma laty, czyli w 2002 roku.

Feliciano Lopez wskazuje przyczyny porażki Alcaraza

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennisworldusa.org/oprac.własne, foto: AFP

Feliciano Lopez przeanalizował co przyczyniło się do zaskakującej przegranej Carlosa Alcaraza w drugiej rundzie US Open. 

Podczas rozmowy ze stacją Sky Sports, były hiszpański tenisista wskazał kilka kluczowych aspektów, które mogły być powodem jednej z największych niespodzianek w historii turnieju. – Myślę, że w tej części sezonu jest on mentalnie wycieńczony. Pamiętam, że w ubiegłym roku, po przegranej w US Open, grał później słabo. To nie jest pierwszy raz kiedy to taka sytuacja ma miejsce. Być może miał zagrał za dużo meczów w przeciągu ostatnich trzech lub czterech miesięcy. 

Lopez wspomniał również o presji ciążącej na Alcarazie. – Nie możemy zapomnieć, że on ma tylko 21 lat. Wygrał już tak wiele i oczekiwania zawsze są wysokie, ale ta porażka powinna pomóc mu docenić to, co już osiągnął w tak młodym wieku. Jest tylko człowiekiem i może mieć gorszy dzień. 

42-latek jest przekonany, że nie ma powodów do zmartwień i młody tenisista będzie gotowy na dalszą cześć sezonu.

US Open. Walka o drugi tydzień turnieju

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/usopen.org, foto: AFP

W sobotę zakończy się rywalizacja pań i panów w trzeciej rundzie US Open. Na głównych kortach kompleksu Flushing Meadows będziemy świadkami wielu ciekawych starć. O czwartą rundę powalczy również nasza Iga Świątek.

Dzień na największym obiekcie, czyli korcie imienia Arthura Ashe’a około 18:00 czasu polskiego rozpocznie Jessica Pegula, która nie straciła jeszcze seta w tegorocznej edycji. Amerykanka ma olbrzymie szanse na awans, ponieważ jej rywalką będzie mało znana Jessica Bouzas Maneiro. 21-latka osiągnęła swój najlepszy wynik w Nowym Jorku, ale na pewno ma apetyt na więcej. Tuż po paniach na główną arenę wyjdzie lider rankingu, Jannik Sinner. Jego rywalem będzie Christopher O’Connell. Rozstrzygnięcie inne niż wygrana Włocha będzie gigantyczną sensacją.

W sesji wieczornej (1:00 czasu polskiego) na głównej arenie zaprezentuje się Iga Świątek. Polskich kibiców czeka więc nieprzespana noc. Rywalką liderki rankingu będzie Anastazja Pawluczenkowa. Rosjanka na pewno ma w pamięci 0:6, 0:6 z ubiegłorocznego turnieju w Rzymie, dlatego nasza tenisistka musi wyjść na ten mecz w pełni skoncentrowana. Znając mentalność Igi, można być tego pewnym. Tuż po Polce na kort wyjdzie mistrz turnieju z 2021 roku, Daniił Miedwiediew. Jego rywalem będzie Flavio Cobolli. Rosjanin nie prezentuje pięknego tenisa w tym turnieju, ale gra skutecznie, więc powinien przejść dalej.

Na Louis Armstrong Stadium od godziny 17:00 będzie walczyła Jasmine Paolini. Sympatyczna Włoszka z polskimi korzeniami o najlepszy występ w Nowym Jorku zagra z „tenisową gangsterką” Julią Putincewą. Kazaszka grała tutaj w ćwierćfinale (2020) i dobrze się czuje na tych kortach, ale polscy kibice będą raczej we większości trzymać kciuki za w połowie naszą „Jaśminę”. Tuż po młodszej rodaczce na kort wejdzie Sara Errani. Rywalką doświadczonej tenisistki będzie rewelacja sezonu na kortach twardych, Diana Sznajder.

Po paniach zaprezentują się panowie. Alex de Minaur zagra z Danem Evansem, który rozegrał maraton w pierwszej rundzie, a nadzieja gospodarzy, Tommy Paul, skrzyżuje rakietę z nadzieją kanadyjskiego tenisa, Gabrielem Diallo.

Na Grandstandzie od 17:00 zagrają pogromczyni Naomi Osaki, Karolina Muchova oraz doświadczona Karolina Woźniacka. Czeszka powalczy z Anastazją Potapową i będzie zdecydowaną faworytką. 34-letnia Dunka, finalistka tego turnieju z 2009 i 2014 roku, zagra z Jessicą Ponchet, która przebiła się tutaj z kwalifikacji. Podobnie jak w przypadku swojej imienniczki „Caro” będzie również faworytką starcia z Francuzką. Te mecze przedzieli spotkanie pogromcy Carlosa Alcaraza. Botic van de Zandschulp zmierzy się z Jackiem Draperem i na pewno wszystkich ciekawi, czy Holender pójdzie za ciosem w tym turnieju.

Na kort numer 7 około 22:00 wyjdą Su-Wei Hsieh i Jan Zieliński. Ich rywalami w drugiej rundzie miksta będą Giuliana Olmos i Santiago Gonzalez. Będzie to trzeci mecz dnia po dwóch spotkaniach deblowych. Około 20:30 na korcie numer 11 zaprezentuje się Alicja Rosolska. W parze z Catherine Harrison będzie walczyła o trzecią rundę debla z Gabrielą Dabrowski i Erin Routliffe. Ostatnim polskim akcentem tego dnia będzie mecz deblowy Magdy Linette. Polka w parze z Payton Stearns zmierzy się z Kristiną Mladenvic oraz Shuai Zhang. Mecz zostanie rozegrany na korcie numer 13 około 20:30 czasu polskiego.

Korespondencja z US Open. Kosmiczny Arthur Ashe Stadium

/ Szymon Stępień , źródło: własne, foto: Szymon Stępień

Korespondencja z Nowego Jorku – Szymon Stępień

Nowy dzień, kolejne ekscytujące mecze na nowojorskich kortach Flushing Meadows. Przylatując do „Big Apple”, nie spodziewałem się, że plan gier będzie wypełniony tyloma emocjonującymi spotkaniami.

Akredytacja odebrana, korytarze Arthur Ashe Stadium zweryfikowane, zatem czas zająć dogodne miejsce na trybunach, żeby podziwiać tenisowe „American Show”.

Amerykańscy kibice, włącznie ze mną, byli od samego początku zadziwieni tym, w jaki sposób został ułożony rozkład gier. Za dnia grała Coco Gauff ze Switoliną, grali także najlepsi po Taylorze Fritzu amerykańscy tenisiści – Ben Shelton i Frances Tiafoe. I kto by pomyślał, że będą oni grać w sesji dziennej zamiast wieczornej? Dla Europejczyków idealna pora na takie mecze, Amerykanie mogą czuć się jednakże trochę pokrzywdzeni, chociaż czy tak bardzo, skoro na danie główne dostali Novaka Dżokovicia? Może tak, może nie. Mi to bardzo odpowiadało, bo zobaczyć Serba na żywo w akcji jest czymś wyjątkowym, i mówię to z ręką na sercu.

Wracając do wątku amerykańskiego. Szok? Niedowierzanie? Tak jak można było przewidzieć, młodzież dała dzisiaj pokaz niesamowitej gry. Shelton i Tiafoe to po prostu coś więcej niż fajerwerki na korcie, to tykająca bomba, która kryje w sobie wiele dobroci. Cztery godziny elektryzującej gry, potężne bomby serwisowe, skróty, woleje. Panowie zaszaleli, i to musiało się podobać.

– Oboje poruszamy się naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście –dodał po meczu Frances.

Shelton będzie jednakże lekko zniesmaczony po spotkaniu, ponieważ liczył na coś znacznie więcej niż 3. runda, mając na uwadze, że w zeszłorocznym US Open doszedł aż do półfinału. Chłopak wciąż ma spory zapas. Trzeba obserwować i trzymać kciuki, bo Amerykanie mają nieoszlifowany diament, o którym będzie jeszcze głośno.

Wrócę jeszcze na moment do Dżokovicia i Popyrina. Czekając na rozpoczęcie meczu, miałem krótką pogawędkę z amerykańskimi kibicami na temat spotkania. Oni twierdzili, że wiadomo, kto wygra, i będzie szybko. Zapomnieli jednak, że Australijczyk jest ostatnio w gazie (niedawny zwycięzca turnieju ATP Masters z Cincinnati). Założyłem się jedynie, że urodzony w Sydney zawodnik skradnie przynajmniej seta. Słowo się rzekło, i już w pierwszym secie wygrałem zakład.

Słowem podsumowania, był to niesamowicie intensywny dzień w pracy, ale jestem ukontentowany w 100%, bez dwóch zdań. Zobaczyłem jednego dnia Coco, Sheltona, Tiafoe, Novaka, Sabalenkę. Jutro jednak to, co najlepsze dla polskiego kibica, bo zagra Iga Świątek. Także ja już rozgrzewam swoje gardło, żeby móc krzyczeć: JAZDA IGA! A bym zapomniał, muszę kupić czapkę z „US Open 2024” na pamiątkę, inaczej nie wracam do domu.