Kozerki Open. Kaśnikowski pokonany na inauguracje, Peliwo jedynakiem w drugiej rundzie

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: Invest in Szczecin

We wtorek poznaliśmy komplet tenisistów, którzy wystąpią w drugiej rundzie turnieju challengerowego w Kozerkach koło Grodziska. W gronie 16 najlepszych zawodników imprezy zobaczymy tylko jednego reprezentanta Polski.

Drugi dzień głównej fazy zmagań na kortach Akademii Tenisa Kozerki nie był szczególnie udany dla „biało-czerwonych”. Zaledwie w jednym z czterech spotkań mogliśmy obserwować zwycięstwo naszego zawodnika. Największe nadzieje w kontekście całych zawodów mogliśmy wiązać z Maksem Kaśnikowskim, który wygrał w tym sezonie dwie imprezy tej rangi, w tym tą rozgrywaną w Poznaniu. Polak pożegnał się jednak z rywalizacją już po inauguracyjnym pojedynku z Michaelem Geertsem.

Premierową odsłonę 21-latek z Warszawy rozpoczął od straty serwisu, ale błyskawicznie odrobił stratę i niedługo później objął prowadzenie 4:2. Decydująca część seta należał już jednak do Belga, który dwukrotnie przełamał faworyta publiczności i tym samym zwyciężył 7:5. W drugiej partii Kaśnikowski również miał zaliczkę „brejka”, lecz i tym razem Belg zniwelował deficyt. Następnie dołożył też kolejne przełamanie i doprowadził mecz do szczęśliwego dla siebie zakończenia.

Z powodzeniem swoją potyczkę zakończył z kolei Filip Peliwo. Nasz kwalifikant uporał się w dwóch setach, 6:4, 6:3, ze znacznie wyżej notowanym Brytyjczykiem, Charlesem Broomem. W kolejnej rundzie czeka go jeszcze cięższe zadanie, bowiem będzie mierzył się z rozstawionym z „jedynką” Vitem Koprivą. Dla Czecha będzie to drugie z rzędu starcie z reprezentantem Polski, gdyż we wtorek rywalizował z Martynem Pawelskim.

Grający z „dziką kartą” 19-latek nawiązywał walkę i po jednym razie w każdym z setów przełamywał przeciwnika, lecz ostatecznie przegrał 4:6, 3:6. Z siedmioma gemami na koncie swój występ zakończył też inny z naszych „dzikokartowców”, Marcel Kamrowski. Jego pogromcą został Paragwajczyk, Adolfo Daniel Vallejo, który zwyciężył 7:5, 6:2.

Za „najgłośniejsze” nazwisko w turniejowej drabince należy uznać jednak Benoit Paire’a. Niesforny i kontrowersyjny Francuz, który obecnie plasuje się w trzeciej setce rankingu ATP, często miewa problemy, by wygrać choć jeden mecz w imprezie, ale w Kozerkach ta sztuka mu się udała. 35-latek z Awinionu pokonał 6:4, 6:2 rozstawionego z numerem piątym Kazacha, Timofieja Skatowa.


Wyniki

Pierwsza runda gry pojedynczej:

Vit Kopriva (Czechy, 1) – Martyn Pawelski (Polska) 6:4, 6:3

Michael Geerts (Belgia) – Maks Kaśnikowski (Polska, 3) 7:5, 6:4

Filip Peliwo (Polska, Q) – Charles Broom (Wielka Brytania) 6:4, 6:3

Adolfo Daniel Vallejo (Paragwaj) – Marcel Kamrowski (Polska, WC) 7:5, 6:2

Benoit Paire (Francja) – Timofiej Skatow (Kazachstan, 5) 6:4, 6:2

Dominic Stricker (Szwajcaria, 4) – Ramkumar Ramanathan (Indie) 5:7, 6:3, 6:4

Laurent Lokoli (Francja, Q) – August Holmgren (Dania, 2) 5:7, 6:4, 6:4

Hazem Naw (Syria) – Omar Jasika (Australia) 6:1, 7:5

Norbert Gombos (Słowacja, Q) – Daniil Glinka (Estonia) 6:4, 1:6, 6:3

Antoine Escoffier (Francja, 8) – Robin Bertrand (Francja) 2:6, 6:2, 6:2

Oscar Weightman (Wielka Brytania, Q) – Aleksandre Bakshi (Gruzja, Q) 6:4, 6:1

Mark Lajal (Estonia) – Giovanni Oradini (Włochy) 6:3, 3:6, 7:5

Toronto. Leylah Fernandez mówi o swoich wrażeniach z gry deblowej z siostrą

/ Kacper Roguski , źródło: tennisworldusa.org, foto: AFP

Leylah Fernandez wraz ze swoją siostrą Biancą zagrały w Toronto w grze deblowej i doszły w tym turnieju do półfinału. Na konferencji prasowej była finalistka US Open wyznała co było jej ulubioną częścią z grania w parze deblowej z siostrą.

Leylah i Bianca Fernandez dostały się do turnieju w Toronto na zasadzie dzikiej karty. Jako reprezentantki gospodarzy miały nadzieje na dobry wynik i takowy udało im się uzyskać. Kanadyjski turniej zakończył się dla nich na półfinale, gdzie przegrały 0-2 z Gabrielą Dabrowski i Erin Routhliffe, które były rozstawione z jedynką. Siostry Fernandez pokazały się jednak z dobrej strony w poprzednich rundach. W ćwierćfinale ograły Kristinę Mladenovic i Zhang Shuai, a w pierwszej rundzie Catherine Harrison i Ashlyn Krueger. Oba te mecze kończyły się supertiebreakami, które na swoją korzyść zamieniały reprezentantki gospodarzy. W starciu z Mladenovic i Zhang Kanadyjki obroniły piłkę meczową. Wygrały między innymi dzięki temu, że Bianca potrafiła szczerze przekazać siostrze, gdzie ta popełnia błędy.

Moim ulubionym, pierwszorzędnym momentem było, jak to ona mówi, sprowadzenie mnie na ziemię w trakcie jednego ze spotkań. To był mój personalnie ulubiony moment, ponieważ do tej pory nie miałam partnerki deblowej, która potrafiłaby to zrobić. Czasami zadaje pytanie, co się dzieje, jak myślisz co powinnam zrobić. Ona była natomiast wystarczająco silna i odważna, żeby mi powiedzieć co mam robić i to jak wygląda to spotkanie z jej punktu widzenia. To potrafiło wyrwać mnie z dołka. – Leylah Fernandez wyznała. Na tej samej konferencji Kanadyjka przyznała, że będzie chciała wystąpić wraz z siostrą w deblu na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles, które rozpoczną się w lipcu 2028 roku.

 

Cincinnati. Kontuzja wykluczyła Jabeur

/ Anna Niemiec , źródło: własne/instagram, foto: AFP

Ons Jabeur za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała, że w tym roku nie będzie w stanie przystąpić do rywalizacji Cincinnati Open.

Reprezentantka Tunezji nie może trwającego sezonu zaliczyć do udanych. Tenisistka z Afryki nie może odnaleźć formy, która pozwoliła jej osiągać wielkoszlemowe finały. Trzeba jednak przyznać, że w głównej mierze jest to spowodowane licznymi problemami ze zdrowiem. W pierwszej części sezonu tenisistce mocno dokuczał uraz kolana, a teraz pojawiły się problemy z ręką.

Bardzo żałuję, ale muszę Was poinformować, że z powodu pogarszającej się kontuzji ramienia, nie będę w stanie w tym roku wziąć w Cincinnati Open – napisała dwukrotna finalistka Wimbleonu. – Pomimo tego, że zrobiłam wszystko, żeby się wyleczyć, to występ w Toronto nie pomógł i mój obecny stan zdrowia nie pozwala mi rywalizować na wymaganym poziomie. Robię wszystko, by móc wystąpić na US Open w Nowym Jorku – zakończyła 29-latka.

Po Wimbledonie Ons Jabeur zrezygnowała z występu na Igrzyskach Olimpijskich i postanowiła skoncentrować się na turniejach na kortach twardych w Ameryce Północnej. Z Waszyngtonu się jednak wycofała, a w Toronto już w pierwszym meczu przegrała z Naomi Osaką.

Korespondencja z Toronto. Pegula obroniła tytuł

/ Peter Figura , źródło: własne, foto: Peter Figura

Jessica Pegula ponownie wygrała w Kanadzie, tym razem w finale pokonując Amandę Anisimovą 6:3, 2:6, 6:1. Pegula to pierwsza zawodniczka od czasów Martiny Hingis, której udało się obronić tytuł (Hingis zrobiła to w 1999 i 2000 roku). Pegula poprawiła również swój rekord spotkań w Kanadzie, notując w poniedziałkowy wieczór już swoje 17 zwycięstwo (przy zaledwie dwóch porażkach).

Pegula utrzyma również swoja pozycje w rankingu WTA (#6). Anisimova, która w Toronto pokonała aż cztery rozstawione zawodniczki (Kasatkina, Kalinskaya, Sabalenka i Navarro) awansuje do pierwszej pięćdziesiątki rankingu.

Finałowe spotkanie, które po raz pierwszy w historii turnieju rozgrywane było w poniedziałek, rozpoczęło sie od szybkiego i zdecydowanego prowadzenia Peguli, która przełamała serwis Anisimovej juz w pierwszym gemie, następnie objęła prowadzenie 2:0, i zakończyła pierwszy set swoim zwycięstwem 6:3. Drugi set zapowiadał sie całkiem podobnie, bowiem Pegula prowadziła juz 1:0 i 40:0 i kiedy wydawało się, że całe spotkanie zakończy sie jej szybkim zwycięstwem i to odniesionym w rekordowo krótkim czasie, Anisimowa zaczęła grać coraz pewniej, bardziej agresywnie, a przede wszystkim serwując niezwykle skutecznie.

Młoda Amerykanka odrobiła straty i to ona właśnie wygrała drugiego seta 6:2 doprowadzając do decydującej partii. W trzecim secie jednak Pegula zaczęła grać ponownie jak w pierwszym secie, czyli niezwykle uważnie, utrzymując piłkę w grze i zmuszając Anisimovą do podejmowania nadmiernego ryzyka. Taka strategia spowodowała, iż Anisimova zaczęła popełniać coraz więcej błędów, przegrała pięć pierwszych gemów i nie była już w stanie odrobić strat ze stanu 0:5. Trzeci set zakończył się zwycięstwem Peguli, dla której po sukcesie w Berlinie, Toronto jest drugim tytułem zdobytym w tym roku.

Zdjęcia z finału autorstwa Petera Figury


Wyniki

Finał singla

Jessica Pegula (USA, 3) – Amanda Anisimova (USA) 6:3, 2:6, 6:1

Kozerki Open. Kacper Żuk już poza turniejem

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: Piotr Kucza

Na kortach Akademii Tenisa Kozerki w Kozerkach koło Grodziska rozpoczęła się dziś rywalizacja w turnieju głównym z udziałem naszego Kacpra Żuka, który w ubiegłym roku dotarł tu do ćwierćfinału. Udanie przez kwalifikacje przeszedł również doświadczony Filip Peliwo.

W decydującej rundzie kwalifikacji 30-latek mierzył się z najwyżej rozstawionym Omarem Jasiką. Polak w pierwszej rundzie bez większych problemów wyeliminował Michaela Zhu, a Australijczyk w pokonanym polu pozostawił Karola Drzewieckiego.

Pierwszy set padł łupem Australijczyka, który zdobył przewagę dzięki jednemu przełamaniu pod koniec partii. Na początku drugiego seta doszło do swoistego festiwalu przełamań – zarówno Polak, jak i jego rywal mieli problem z utrzymaniem własnego podania, co skutkowało czterema przełamaniami. Decydujące dla losów seta okazała się utrata serwisu przez Australijczyka w dziewiątym gemie. Polak poszedł za ciosem, wygrał do zera swoje podanie i wykorzystując pierwszą piłkę setową, wyrównał stan meczu.

W decydującym secie na korcie rządził już wyłącznie nasz tenisista. 30- latek trzykrotnie przełamał serwis Jasiki, a swoje serwisy wygrywał szybko i bezproblemowo, zbliżając się do perfekcji. Taka postawa na korcie dała Filipowi trzy piłki meczowe. Nasz tenisista wykorzystał już pierwszą z nich i zapewnił sobie udział w turnieju głównym. Oprócz Polaka awans wywalczyli również Lokoli, Gombos, Bakshi, Weightman oraz Glinka.

Turniej główny

Hitem wczorajszego dnia był niewątpliwie mecz, w którym Marc-Andrea Husler mierzył się z Alibekiem Kachmazowem. 28-letni Szwajcar to tenisista, który w 2023 roku zajmował nawet 47. miejsce w rankingu ATP. Później jednak jego forma znacząco się obniżyła, co zmusiło go do zejścia z poziomu turniejów wielkoszlemowych i ATP na poziom challengerów. Helwet to drugi pod względem najwyższego rankingu zajmowanego w karierze zawodnik, który występuje w Grodzisku Mazowieckim. Wyżej od niego był jedynie Benoit Paire, który zajmował 18. miejsce.

Rywal Szwajcara znajduje się poza Top 200, a mimo to był w stanie postawić opór faworytowi. Kluczem do zwycięstwa Huslera był niewątpliwie jego serwis. Kachmanow nie miał ani jednej szansy na przełamanie przeciwnika. Szwajcar natomiast wykorzystał 2 z 9 takich szans i dzięki temu cieszył się ze zwycięstwa. Do drugiej rundy awansował również Francuz Manuel Guignard, który uporał się z powracającym po problemach zdrowotnych Holendra, van Rijthovena. Mecz wygrał także Ukrainiec Vadym Ursu.

Danie dnia

Tym niewątpliwie był pojedynek Kacpra Żuka z Alberto Barroso Camposem. 28-letni tenisista z Hiszpanii nigdy nawet nie zbliżył się do Top 100 i nie ma wielkich osiągnięć nawet na poziomie challengerów. Dla naszego tenisisty jest jednak bardzo niewygodnym rywalem. Żuk grał z tenisistą z Półwyspu Iberyjskiego dwukrotnie i oba te spotkania przegrał. Hiszpan jest również wyżej notowany w rankingu ATP.

O zwycięstwie Alberto w pierwszym secie zadecydowało zaledwie jedno przełamanie wywalczone przez niego w trzecim gemie. Kilka gemów później nasz tenisista miał dwie okazje na odrobienie strat, ale rywal zdołał wyjść z tej trudnej sytuacji. Druga partia również zaczęła się źle dla Kacpra Żuka. Polak został błyskawicznie przełamany i wydawało się, że Barroso Campos pewnie zmierza w kierunku drugiej rundy.

W ósmym, bardzo zaciętym gemie nasz tenisista obronił dwie piłki meczowe i nieoczekiwanie przełamał podanie Hiszpana. Kiedy wydawało się, że Polak może jeszcze coś zdziałać w tym meczu, rywal błyskawicznie przy jego serwisie wyszedł na prowadzenie 40:0, co dało mu kolejne piłki meczowe. Pierwszą z nich Żuk obronił, ale przy drugiej zagrał w w siatkę, co oznaczało koniec spotkania.


Wyniki

I runda singla

Manuel Guignard (Francja) – Tim Van Rijthoven (Holandia, PR) 6:7(4), 6:0, 6:3

Vadym Ursu (Ukraina) – Alexis Gautier (Francja, ALT) 4:6, 7:5, 6:0

Marc-Andrea Husler (Szwajcaria, 6) – Alibek Kachmazov 6:4, 6:4

Alberto Barroso Campos (Hiszpania) – Kacper Żuk (Polska, WC) 6:4, 6:3

 

II runda – kwalifikacje

Filip Peliwo (Polska, 11) – Omar Jasika (Australia, 1) 5:7, 6:4, 6:0

Laurent Lokoli (Francja, 7) – Ricardas Berankis (Litwa, 2) 6:3, 7:6(6)

Norbert Gombos (Słowacja, 10) – Kristjan Tamm (Estonia) 6:3,7:6(3)

Aleksandre Bakshi (Gruzja, 8) – Edison Ambardzumjan (Niemcy) 6:3, 6:2

Oscar Weightman (Wielka Brytania) – Daniel Cukierman (Izrael, 9) 6:3, 6:2

Danił Glinka (Estonia, 3) – Iannis Miletich (Włochy) 6:3, 6:2

Cincinnati. Cobolli i Chaczanow pierwszymi zwycięzcami

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

W poniedziałek na kortach w Cincinnati rozpoczął się kolejny w tym sezonie turniej rangi Masters 1000. Już w pierwszym meczu imprezy wyeliminowany został jeden z czołowych tenisistów gospodarzy.

Z uwagi na Igrzyska Olimpijskie także i zmagania w stanie Ohio mają w tym roku nietypowy harmonogram i zakończą się poniedziałek. Pierwszego dnia zawodów poznaliśmy dwa rozstrzygnięcia w głównej drabince turnieju oraz nazwiska zwycięzców eliminacji. Mimo niewielu pojedynków kibice w Cincinnati mogli liczyć na ciekawe widowisko inaugurujące. Spotkali się w nim będący ostatniej w wysokiej formie Tommy Paul oraz Flavio Cobolli. Amerykanin dobrze spisywał się w imprezach na trawie oraz paryskich igrzyskach, zaś Włoch kilka dni wcześniej dotarł do finału w Waszyngtonie.

Premierowa odsłona nadspodziewanie łatwo trafiła na konto 22-latka z Florencji, który aż trzykrotnie przełamywał w niej swojego oponenta. W drugiej Amerykanin podniósł poziom zarówno swojego serwisu, jak i returnu i w efekcie wygrał ją do czterech. Decydująca partia była z kolei tą najbardziej emocjonującą i wyrównaną. Paul prowadził w niej już z przełamaniem, ale Włoch zdołał błyskawicznie odrobić stratę. Przy stanie 5:4 Amerykanin wypracował sobie również trzy piłki meczowe, lecz Cobolli w momencie zagrożenia obronił swoje podanie. Chwilę później sam wywalczył „brejka” i po zmianie stron zakończył całe spotkanie.

W drugim tego dnia spotkaniu Karen Chaczanow bardzo łatwo rozprawił się z Francisco Cerundolo. Rosjanin kompletnie zdominował Argentyńczyka w pierwszym secie, wygrywając go bez straty gema. W drugiej partii 26-latek z Buenos Aires zaznaczył swoją obecność w pojedynku, lecz stać go było na zdobycie tylko trzech gemów. Kolejnym przeciwnikiem 28-latka z Moskwy będzie oznaczony numerem trzecim Alexander Zverev.

Poniedziałek w Cincinnati był także dniem, w którym dokończone zostały eliminacje. Wśród kwalifikantów znalazł się m.in. niedawny triumfator turnieju w Atlancie, Yoshihito Nishioka. Japończył pokonał 6:4, 6:4 Arthura Cazaux i zagra teraz z Serbem Miomirem Kecmanoviciem. Zwyciezca tego starcia będzie rywalem Huberta Hurkacza. Polak w tej imprezie rozstawiony jest z numerem piątym i w pierwszej rundzie ma „wolny los”.


Wyniki

Pierwsza runda gry pojedynczej:

Flavio Cobolli (Włochy) – Tommy Paul (USA, 10) 6:2, 4:6, 7:5

Karen Chaczanow – Francisco Cerundolo (Argentyna) 6:0, 6:3

Alcaraz o fotelu lidera rankingu i turnieju w Cincinnati

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP.

Carlos Alcaraz notuje bardzo udany sezon. Hiszpan wygrał Rolanda Garrosa i Wimbledon oraz wywalczył srebrny medal olimpijski. Mimo tak znaczących rezultatów zawodnik nie zamierza osiąść na zdobytych laurach i wciąż ma cel, który bardzo chce osiągnąć.

W ostatnim tygodniu Alcaraz opuścił zawody w Montrealu, aby nabrać sił przed kolejnymi turniejami. Gracz z El Palmar jest już jednak w Cincinnati, gdzie odbywa się impreza wysokiej rangi ATP Masters 1000. Przed startem zmagań w Ohio 21-latek udzielił wywiadu, którego głównym tematem był wyścig o pierwszą pozycję w rankingu. Tenisista skomentował go następująco:

Oczywiście przewodnictwo w rankingu zawsze jest celem i staram się do niego dążyć, gdy ktoś mnie wyprzedza. Zestawienie Race jest dla mnie ważne, bo pod koniec sezonu zwykle pokrywa się ono z zestawieniem ogólnym. Jeśli będę „jedynką” w pierwszej z klasyfikacji, to będę nią też w drugiej. Stąd, jest to zadanie nad którym się skupiam. W każdym turnieju chcę pokazać świetny tenis i osiągnąć dobry rezultat. Dzięki temu mogę też piąć się w górę rankingu. Zostanie liderem na koniec sezonu to jeden z moich głównych celów. Jestem gotowy do rywalizacji. Zobaczymy, co się wydarzy.

Gracz z Półwyspu Iberyjskiego został również poproszony o opisanie tego, jak cieszył się swoimi wielkimi sukcesami:

Miałem kilka dni wolnego po Wimbledonie i po Igrzyskach Olimpijskich. Niedawno byłem z bratem i przyjaciółmi na Majorce, mogłem czerpać radość z tego, co osiągnąłem. Nie myślałem wtedy o sporcie, chciałem odpocząć i naładować baterie przed powrotem do gry.

W dalszej części wypowiedzi Alcaraz poruszył wątek samego turnieju w Cincinnati, gdzie w zeszłym roku dotarł do spotkania o tytuł:

To ważne zawody, mam stąd dobre wspomnienia. Ostatnio przegrałem tu ciasny finał, ale kocham tu grać i nie mogę doczekać się startu. Spróbuję zagrać na wysokim poziomie, podtrzymać to, co pokazywałem w ostatnich miesiącach. Jednocześnie wiem, że wygrałem wiele spotkań, choć nie prezentowałem się w nich aż tak wyjątkowo. W każdym meczu myślę o tym, by pozostać silnym mentalnie i cieszę się, że do tej pory to się udawało. Podoba mi się, że w pewnych trudnych sytuacjach dobrze sobie radziłem, mimo tego, że sam tenis mógł być lepszy w moim wykonaniu. Zachowałem jednak właściwe podejście i starałem się szukać rozwiązań na korcie. Przynosiło to pożądane skutki. Daje mi to sporo satysfakcji – podsumował Carlos.

Przed startem turnieju w Cincinnati Jannika Sinnera i Carlosa Alcaraza dzieliło nieco ponad 400 punktów w rankingu Race. Włoch jest liderem tego zestawienia oraz liderem rankingu ogólnego. W tym drugim Alcaraz zajmuje trzecią lokatę, mając przed sobą także Novaka Dżokovicia. Serb nie przyjechał jednak do Ohio, więc nie obroni tytułu zdobytego przed rokiem.

Cincinnati. Naomi Osaka pokonana przez młodą Amerykankę już w kwalifikacjach

/ Barbara Hofman , źródło: wtatennis.com/opracowanie własne, foto: AFP

Naomi Osaka nie zagra w głównym turnieju rangi 1000 Western & Southern Open w Cincinnati. Już w 2. rundzie kwalifikacji pokonała ją 20-letnia Ashlyn Krueger, która ostatnimi czasy unosi się na fali tryumfów. Czy Japonka wróci jeszcze do czasów swojej świetności?

Dla Naomi Osaki to pierwszy turniej od 6 lat, w którym musiała przystąpić do kwalifikacji. I choć reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni w swojej gablocie ma już cztery tytuły wielkoszlemowe (US Open 2018 i 2020 oraz Australian Open 2019 i 2021), to jednak teraz plasuje się dopiero na 95. pozycji w rankingu WTA i z niemałymi trudnościami próbuje wrócić do swojej najlepszej formy (1. miejsce w rankingu WTA w styczniu 2019 roku).

Japonka pauzowała przez blisko półtora roku – najpierw zrobiła sobie przerwę z powodu problemów mentalnych, a potem zaszła w ciążę. Jej największym tegorocznym sukcesem jest osiągnięcie czwartej rundy w turnieju w Rzymie. Przypomnijmy jednak, że w drugiej rundzie tegorocznego Roland Garros Osaka była bardzo bliska wyeliminowania późniejszej triumfatorki Igi Świątek. Japonka prowadziła w trzecim secie 5:2 i miała piłkę meczową, ale Polka potrafiła odwrócić losy pojedynku.

W turnieju w Toronto, poprzedzającym rywalizację w Cincinnati, 26-latka powiedziała reporterom, że jest gotowa zrobić „wszystko”, aby wrócić na szczyt. Łącznie z Cincinnati, Osaka rozegrała już 15 turniejów w 2024 roku – najwięcej od pięciu lat.

W pierwszej rundzie kwalifikacji do turnieju „rozgrzewkowego” przed US Open Naomi Osaka osiągnęła laury w pojedynku z Rosjanką Anną Blinkową. Choć tenisistka z Moskwy sprawiła problemy, to jednak Japonce udało się zwyciężyć z wynikiem 6:2, 2:6, 6:2.

W drugiej rundzie kwalifikacji czekała na nią Ashlyn Krueger. To 20-letnia Amerykanka, która dopiero wchodzi na wielką scenę kobiecego tenisa. Jej dotychczasowo największym sukcesem było zdobycie juniorskiego tytułu US Open w grze podwójnej w 2021 roku. Za to w poprzedzającym Cincinnati turnieju w Toronto Krueger doszła do 1/8 finału, w której uległa rodaczce Jessice Peguli. Obecnie Krueger plasuje się na 64. pozycji w rankingu WTA. Reprezentantka gospodarzy w pierwszej rundzie kwalifikacji nie dała żadnych szans innej Japonce, Moyuce Uchijimie, zwyciężając 6:2, 6:0.

Dzisiejszy mecz Ashlyn z Naomi był ich pierwszym spotkaniem w zawodowym cyklu WTA. Mecz zakończył się wynikiem 6:3, 2:6, 6:2 dla Amerykanki, co stanowi pewną niespodziankę. W pierwszym secie Krueger wygrała trzy pierwsze gemy serwisowe, tracąc zaledwie jeden punkt dzięki swoim skutecznym serwisom (86% wygranych pierwszych podań) oraz przez liczne niewymuszone błędy Japonki. 20-latka w pierwszym secie miała aż siedem okazji na przełamanie serwisu rywalki, ostatecznie zdobywając dwa gemy przy podaniu Osaki.

W drugim secie to skuteczność podań reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni (91%) zdecydowała o jej wygranej. To także drugi serwis Amerykanki znacząco osłabł z zaledwie ¼ wygranych punktów. Naomi posłała 4 asy, przy czym Ashlyn 0.

W decydującej partii serwis u Krueger brylował. 80% jej serwisu trafiała pierwszym, a za 16 razami z 20 go wygrywała. Japonki dominujący serwis wyniósł 50% skuteczność. Sama ta statystyka zadecydowała o zwycięstwie Amerykanki.

Głównie jednak o ostatecznej klęsce Japonki zaważyła zarówno liczba niewymuszonych błędów, jak i brak regularności przy rozgrywanych wymianach u Naomi. Osaka po pamiętnej porażce ze Świątek w drugiej rundzie French Open powiedziała, że ten mecz, mimo że dla niej nieszczęśliwy, dodał jej bardzo dużo pewności siebie. Najwyraźniej zanim ta emocja zamieni się w realne zwycięstwa, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.


Wyniki

Druga runda singla:

Ashley Krueger (USA) – Naomi Osaka (Japonia) – 6:3, 2:6, 6:3

Cincinnati. Magda Linette wchodzi do gry, Iga Świątek pozna pierwszą rywalkę

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Magda Linette będzie pierwszą polską tenisistką, która rozegra mecz pierwszej rundy w turnieju WTA 1000 w Cincinnati. Poznanianka do gry przystąpi we wtorek wieczorem polskiego czasu.

Po zakończeniu rywalizacji w Toronto kobiecy Tour przeniósł się do Cincinnati, gdzie rusza impreza tej samej rangi co w Kanadzie. W gronie zawodniczek są trzy Polki – Iga Świątek, Magda Linette oraz Magdalena Fręch, która przeszła kwalifikacje.

Jako pierwsza do gry w turnieju głównym wejdzie półfinalistka Australian Open 2023. Pierwszą rywalką tenisistki z Wielkopolski będzie Katie Boulter. Panie wyjdą na kort w czwartym meczu od godziny 17:00, ale nie przed godziną 23:00 polskiego czasu.

Po wtorkowych grach w Cincinnati pierwszą przeciwniczkę w tegorocznej edycji imprezy pozna Iga Świątek. Raszynianka jako najwyżej rozstawiona ma wolny los w pierwszej rundzie. Z kolei o awans do 1/8 finału nasza reprezentantka zagra ze zwyciężczynią pojedynku między Ajlą Tomljanowić oraz Varvarą Grachevą, która do turniej dostała się z kwalifikacji.

Montreal. Życiowy sukces Alexeia Popyrina

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexei Popyrin pokonał Andrieja Rublowa w finale turnieju ATP 1000 w Montrealu i sięgnął po trzeci w karierze tytuł mistrzowski. Jest to najcenniejsze turniejowe zwycięstwo australijskiego tenisisty w karierze.

Niewiele brakowało, a tenisista z Sydney nie wystąpiłby w poniedziałkowym finale imprezy w drugim co do wielkości kanadyjskim mieście. W spotkaniu trzeciej rundy przeciwko Grigorowi Dimitrowowi zawodnik z Antypodów bronił trzech piłek meczowych i wyszedł z opresji obronną ręką. Popyrin jako pierwszy zawodnik od dwóch lat w jednej imprezie pokonał pięciu tenisistów z top 20 rankingu ATP.

W ostatnim meczu tegorocznej edycji montrealskiego tysięcznika Australijczyk uporał się z Andriejem Rublowem. Elementem, który bardzo zawodził w partii otwarcia u tenisisty rozstawionego z numerem piątym był serwis. Moskwianin dwukrotnie popełnił podwójny błąd serwisowy przy szansach na przełamanie dla Australijczyka. I ten wyszedł na prowadzenie 5:1 w partii otwarcia, aby wygrać ją 6:2.

Również druga odsłona rozpoczęła się od przełamania na korzyść zawodnika z Antypodów. Wówczas Europejczyk poprosił i pomoc medyczną i po chwili zanotował przełamanie powrotne. Jednak kolejna strata serwisu, na 4:3 od strony Popyrina,  okazała się tą decydującą. Obchodzący przed kilkoma dniami 25. urodziny zawodnik nie zmarnował szansy. Tym samym po niespełna 90 minutach gry mógł świętować największy w karierze sukces.

Zawodnik z Antypodów jest czwartym – po Lleytonie Hewitcie, Marku Phillipoussisie oraz Patricku Rafterze – Australijczykiem z triumfem w imprezie ustępującej rangą jedynie turniejowym Wielkiego Szlema. Z kolei Andriej Rublow do tegorocznej wygranej w imprezie ATP 1000 w Madrycie nie dołożył triumfu w turnieju tej samej rangi w Montrealu.


Wyniki

Finał:

Alexei Popryin (Australia) – Andriej Rublow (5) 6:2, 6:4