Korespondencja z Łodzi. Mecz zamykający rundę zasadniczą LOTTO SuperLIGI

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: Bartosz Bieńkowski

Bartosz Bieńkowski, Łódź

4 sierpnia 2024 roku byliśmy w Łodzi na meczu PTP Łódź – BAZALT ZTT Złotoryja. Spotkanie relacjonowaliśmy dla Was na naszych profilach społecznościowych. Gospodarze pewnie wygrali 4-0 i zapewnili sobie rozstawienie w fazie play-off.

Przed meczem PTP Łódź – BAZALT ZTT Złotoryja spodziewaliśmy się sporych emocji, choć wiedzieliśmy, że to gospodarze są faworytem. Po pierwsze, drużyna z Łodzi walczyła o uzyskanie rozstawienia w fazie play-off, czyli o możliwość rozegrania na własnym terenie pojedynku decydującego o awansie do Final Four. Po drugie, ekipa gości, mimo braku szans na dalszą grę, z pewnością chciała się dobrze zaprezentować w ostatnim spotkaniu sezonu.

Pierwszy i jednocześnie najbardziej wyrównany mecz tego dnia

Spotkanie rozpoczęło się o 10:00, a jako pierwsze na korcie zaprezentowały się panie – Tereza Smitkova i Ewa Czapulak. Na początku byliśmy świadkami niebezpiecznej sytuacji, gdy zawodniczka PTP Łódź przewróciła się, dobiegając do jednej z piłek. Na szczęście z jej zdrowiem wszystko było w porządku i bez przeszkód mogła kontynuować grę. Kluczowym momentem pierwszej partii było przełamanie w dziewiątym gemie na 5:4 dla Smitkovej. Czeszka w końcówce seta grała agresywniej, zwłaszcza forhendem.

Na początku drugiej partii obserwowaliśmy długi gem przy serwisie tenisistki gości. Serwis został jednak utrzymany po znakomitym odwrotnym forhendzie wzdłuż linii. Zawodniczka Złotoryi w dłuższej perspektywie nie potrafiła jednak poradzić sobie z coraz lepiej dysponowaną Czeszką.

Przy stanie 4:1 dla Smitkovej przyszło nieoczekiwane przełamanie. Od wyniku 40:15 serwująca Czeszka przegrała cztery punkty z rzędu, popełniając dwa podwójne błędy serwisowe, raz nieszczęśliwie otrzymując zagranie po siatce, a raz trudny return przeciwniczki. Czapulak naprawdę dzielnie walczyła, ale Smitkova była po prostu tego dnia lepszą tenisistką, której wrażenie robiły zwłaszcza mocne i precyzyjne zagrania z końcowej linii oraz umiejętność konstruowania akcji.

Ekspres z Pragi

Po dość wyrównanym pierwszym meczu, kolejne były już łatwiejsze dla łodzian. Filip Duda, rywalizujący z Mateuszem Błaszczykiem, gładko wygrał pierwsze pięć gemów. Potrójny break i własny serwis na zamknięcie seta… i pojawiły się niespodziewane problemy. Zawodnik ze Złotoryi miał dwa break-pointy, ale Czech potrafi pokazywać swój najlepszy tenis również w tych trudniejszych momentach, dzięki czemu szybko wyszedł z opresji, zamykając seta 6:0.

Drugi set Duda błyskawicznie zaczął od przełamania, lecz za chwilę sam stracił swój serwis, dzięki czemu jego przeciwnik zdobył pierwszego gema w tym meczu. Wymiany zrobiły się bardziej wyrównane, lecz po udanym – bo tak to można nazwać – początku seta, Błaszczyk ponownie został zepchnięty do defensywy. Filip Duda zasłużenie wygrał 6:0, 6:1, imponując zarówno znakomitym poruszaniem się po korcie, jak i silnymi, regularnymi uderzeniami. Czech zdobył drugi punkt dla PTP Łódź.

Deblowe mecze również znacznie na korzyść Łodzi

Następnie do gry weszły deblistki – Nadia Affelt i Tereza Smitkova oraz Ewa Czapulak i Natalia Gagatek, lecz spotkanie pań zakłócał deszcz. Po pierwszym secie bardzo się rozpadało, więc na początku drugiej partii spotkanie zostało przerwane. Przerwa potrwała jednak krótko, bo kilkanaście minut. Nad kortem pojawiło się nawet słońce, które niebawem ponownie schowało się za deszczowymi chmurami. Tym razem mecz udało się jednak dograć, bo opady były krótkie i niezbyt intensywne. Łódzka para zwyciężyła 6:0, 6:2.

Czwarty mecz tego dnia, czyli debel panów, odważnie zaczęła Złotoryja. Mateusz Błaszczyk i Kasper Kulpa atakowali, próbując przejmować inicjatywę w wymianach, lecz to nie wystarczyło. Gospodarze, Filip Duda i Radosław Nijaki, z akcji na akcję czuli się coraz pewniej na korcie, co coraz bardziej odzwierciedlał wynik spotkania. Zawodnicy PTP Łódź po raz kolejny tego dnia okazali się lepsi od graczy BAZALT ZTT Złotoryja i zasłużenie zwyciężyli w całym meczu 4-0. Teraz zespół z Łodzi przygotowuje się do play-offów, w których uzyskali rozstawienie i zmierzą się z ekipą z Bytomia. Stawka tego pojedynku będzie bardzo duża – awans do turnieju finałowego LOTTO SuperLIGI.

Dla nas był to teoretycznie najłatwiejszy mecz na papierze z tego względu, że mieliśmy tylko jedną porażkę z najlepszą drużyną, a BAZALT nie wygrał żadnego meczu. Tak to się poukładało, jest to dobra drużyna, ale w tym roku jakoś bez sukcesu. Przyjechali do nas też nie w najmocniejszym składzie, co nam ułatwiło zadanie i co tu ukrywać, dość szybko rozprawiliśmy się z gośćmi. Tereza miała teoretycznie najcięższy mecz, bo tam były dwa dość równe sety, Filip Duda wygrał gładko, a deble kobiet i mężczyzn też poszły po naszej myśli. Szukaliśmy silnego debla u kobiet i mężczyzn i zagraliśmy troszkę innym składem. Czeszka Tereza Smitkova już trzeci raz grała dla nas grała i Filip Duda raz pierwszy świetnie się sprawdził w singlu i deblu i udało nam się awansować do play-offów, który będą już można powiedzieć tuż, tuż, bo za tydzień również w Łodzi, więc będziemy mobilizowali wszelkie swoje siły. Z początku tej edycji Superligi byliśmy nowicjuszem, takim można powiedzieć beniaminkiem. Później zamieniliśmy się w czarnego konia, bo wygrywaliśmy te spotkania i wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia i wydaje mi się, że każdy w drużynie chce już wygrać. Nie gramy po to, żeby dostać się do play-offów, ale jeszcze chcemy awansować nie tylko do Final Four. Mierzymy wysoko razem z zarządem klubu i naszego stowarzyszenia i wszyscy dają z siebie 100%. Czasami spoczywa się na laurach, ale uważam, że mamy świetny skład, świetną chemię w zespole, więc dlaczego nie powalczyć o mistrzostwo — podsumował mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej kapitan gospodarzy, Radosław Nijaki. 

PTP Łódź zadowolone, ale chce więcej…

Po pewnym zwycięstwie z BAZALT ZTT Złotoryja komentarzu udzielił nam także prezes PTP Łódź, Piotr Holwek.

Mecz jak najbardziej po naszej myśli, więc się cieszę. Z drużyny BAZALTU do końca nie wiedzieliśmy, czy Marcel Zieliński przyjedzie, czyli ta „jedynka” i okazało się, że nie przyjechał. Zamiast jego był młody chłopak i też warto to docenić, że Złotoryja wzięła tutaj też młodzież i o to chodzi w mojej ocenie, żeby w lidze promować też młodych polskich zawodników. Po naszej stronie też wystąpiła juniorka, Nadia Affelt. Jeśli chodzi o single, to wyciągnęliśmy troszkę mocniejsze działa, bo Filipa Dudę i Terezę Smitkową z Czech. U kobiet dość zacięty mecz, troszkę nierówna gra i było widać, że dziewczyny nie mogły złapać rytmu. Może nie najlepszy mecz dla widza, bardziej dla konesera tenisowego, ale punkt dla nas. Następnie błyskawiczny ekspres z Pragi, czyli Filip Duda, nie pozostawił złudzeń absolutnie, świetnie się ruszał, świetnie serwował i wygrał 6:0, 6:2. Debel kobiecy, który domknął nam to spotkanie. Widać, że połączenie doświadczenia czeskiego, czyli Tereza Smitkowa i Nadia Affelt fajnie zadziałało, a dla mnie to jest podwójna radość z racji tego, że ta dziewczyna też ma 16 lat i o to chodzi, żeby żeby taką młodzież promować, jeżeli tylko jest możliwość. Wiedzieliśmy, że tutaj jesteśmy w miarę bezpieczni i mogliśmy dać takiej dziewczynie zagrać, więc cieszę się, że bez strachu weszła w ten mecz. Tereza ją też prowadziła i naprawdę te wszystkie wymiany, które widziałem to bez kompleksów Nadia świetnie sobie radziła, więc to podwójna radość, bo i wygrane punkty, a i młodzież zadebiutowała. W pojedynku deblowym mężczyzn pierwszy raz tak naprawdę u nas Radek Nijaki, czyli nasz kapitan mógł zagrać, bo był odsuwany, to znaczy Radek miał zagrać, ale później typowaliśmy jednak inaczej. Dziś zagrał, zaprezentował się z jak najlepszej strony też z Filipem Dudą. Świetnym wynikiem 4-0 kończy się ten mecz, więc w dobrych nastrojach kończymy sezon zasadniczy na drugim miejscu w lidze z 3 zwycięstwami i czekamy na play-offy, na Górnik Bytom.

Drużyna z Łodzi jest więc wprawdzie zadowolona z dotychczasowych wyników w LOTTO SuperLIDZE, ale ambicje klubu sięgają jeszcze wyżej.

Teraz tylko i wyłącznie już wygrana nas interesuje, nie będę tutaj czarował. Na początku chcieliśmy w ogóle w tej lidze się gdzieś się obyć, zebrać doświadczenie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, no i szykujemy się, żeby wygrać, także Górnik Bytom musi uważać, bo na pewno wystawimy najmocniejszy skład, a później znowu otworzy się okienko transferowe i będziemy tam działać, więc ostrzymy sobie zęby na przyszłość – przyznał szczerze prezes łódzkiego klubu.

Koniec fazy zasadniczej LOTTO SuperLIGI, a przed nami play-offy i Final Four

Runda zasadnicza dobiegła końca, ale jak już wspomnieliśmy, te największe emocje dopiero przed nami. Jesteśmy w takim momencie sezonu, że warto podsumować pierwszą część i zapowiedzieć drugą. W związku z tym głos oddajmy prezesowi LOTTO SuperLIGI, Patrykowi Gajdzie.

Muszę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy, że dobiega finałowa faza rozgrywek LOTTO SuperLIGI i niebawem zaczynają się emocjonujące play-offy. Niespodzianka zdarzyła się dzisiaj na kortach w Grunwaldzie. WKS Grunwald był praktycznie o krok przed przed dostaniem się do play-offów, natomiast Zielona Góra sprawiła dużą niespodziankę i to ona zagra w play-offach, co jest bardzo ciekawym aspektem z racji tego, że widać, że rozgrywki są bardzo wyrównane i coś, co wydaje się oczywiste, niekoniecznie takie musi być. Natomiast ja osobiście jestem bardzo zadowolony z przebiegu tegorocznych rozgrywek. Bardzo fajnie, że kluby zaczęły sięgać też po naszych polskich juniorów i juniorki, które mają okazję rozwijać się na naszych kortach w Polsce z najlepszymi zawodnikami de facto z całego świata. Bardzo podoba mi się taki duch drużynowy, w którym de facto starsi zawodnicy, którzy już, że tak powiem, są na na końcu swojej kariery bądź już ją zakończyli tak jak na przykład Lukas Rosol. Staje się on takim naturalnym liderem swojej drużyny, inspiruje, pokazuje tym młodym graczom ten duch sportowy, więc to jest bardzo ciekawy aspekt również w całym, że tak to nazwę, produkcie jakim jest LOTTO SuperLIGA. Tak, jak już też podkreśliłem, bardzo ciekawą kwestią jest wchodzenie tych juniorów do tego seniorskiego tenisa – ogrywanie się z dużo lepszymi zawodnikami, nawet możliwość zagrania z nimi treningu, meczu jest bardzo dużą wartością i to na pewno chciałbym w przyszłości bardzo mocno położyć swój swoją uwagę, z racji tego, że wnosi to bardzo dużą wartość dla polskich zawodników. Mamy tutaj wiele różnego rodzaju przykładów takich jak Gina Feistel, która w moim mniemaniu niesamowicie skorzystała na LOTTO SuperLIDZE z racji tego, że po prostu miała możliwość ogrywania się z lepszymi zawodnikami, co skutkowało później jej pewnością siebie w tourze. Widać, że efekty z czasem przychodzą i nawet taki spiryt tego, że staje się pewnego rodzaju tutaj bohaterką tej SuperLIGI. Staje się doceniana przez kluby, zespoły, trenerów. Ma też możliwość nawiązywania relacji z mediami, u których de facto też nabiera tej pewności siebie.

– Szykują nam się bardzo emocjonujące play-offy. Będzie to naprawdę bardzo ciekawe widowisko z racji tego, że widać że kluby starają się dobierać najlepsze kadry, najlepszych zawodników po to, by dostać się do wspaniałego Final Four, które mam nadzieję, że w tym roku bardzo mocno państwa. Planujemy bardzo dużo aktywności związanych z samym jakby finałem, natomiast też planujemy skupić dość mocno na całym entertainmencie, który ma ma się odbyć wokół wokół gali. Miejsca jeszcze na ten moment nie chciałbym zdradzać, natomiast na pewno w najbliższym czasie poinformujemy państwa, w którym z regionów będą toczyć się rozgrywki. Liczę na to, że kluby po wspaniałych play-offach, które moim zdaniem naprawdę będą ciekawe z racji tego, że kluby – to, co oczywiście słyszę ze środowiska – szykują naprawdę niesamowitych zawodników z zagranicy i z Polski, więc czekam niecierpliwie na te na te finały, które na pewno w tym roku będą bardzo emocjonujące – powiedział prezes LOTTO SuperLIGI, Patryk Gajda.

LOTTO SuperLIGA się rozwija i przynosi korzyści

Już po zakończeniu rundy zasadniczej możemy stwierdzić, że LOTTO SuperLIGA jest coraz atrakcyjniejszym „produktem”, który przynosi wiele korzyści klubom w niej występującym. Przyznaje to też sam prezes PTP Łódź, Piotr Holwek.

– Widać korzyści na wielu poziomach — przede wszystkim jakby nauka i też troszkę inne spojrzenie tutaj na klub, że można też ten profesjonalizm w taki w miarę gładki sposób też wprowadzić do tego środowiska amatorskiego. My prowadzimy grupki dzieci, mamy szkółkę ponad 150 dzieciaków, mamy zawodników w różnych przedziałach wiekowych, natomiast nie przywiązywaliśmy dużej wagi do ich przynależności też klubowej, więc często jest tak, że zawodnicy, którzy u nas trenują i grają, zapisani są w innym klubie. Natomiast udział w SuperLIDZE też otworzył nam trochę oczy na to, żeby jednak bardziej o to dbać, że duże znaczenie ma też łączenie tego profesjonalnego tenisa z amatorskim, że to fajnie się przenosi. Chciałbym jeszcze bardziej te dzieciaki zaangażować, jeśli chodzi o tych profesjonalistów. Teraz już był drugi event tutaj na miejscu, drugi bez większej reklamy, a jednak przyszli ludzie, przyszli wychowankowie tego klubu, którzy teraz nie grają, ale przyszli z sentymentu zobaczyć, więc to plus jak najbardziej. To też nowe możliwości w rozmowach i z miastem i z władzami lokalnymi i ze sponsorami, także naprawdę warto i bez względu na końcowy efekt już uważam, że wygraliśmy, także jestem zadowolony.


Wyniki

PTP Łódź 4-0 BAZALT ZTT Złotoryja

Tereza Smitkova 6:4, 6:3 Ewa Czapulak

Filip Duda 6:0, 6:2 Mateusz Błaszczyk

Nadia Affelt / Tereza Smitkova – Ewa Czapulak / Natalia Gagatek 6:0, 6:2

Filip Duda / Radosław Nijaki – Mateusz Błaszczyk / Kasper Kulpa 6:1, 6:1

Korespondencja z Toronto. Nieudane kwalifikacje Bouchard

/ Peter Figura , źródło: , foto: Peter Figura

Peter Figura, Toronto 

W pierwszym dniu turnieju kwalifikacyjnego do NBO w Toronto największe zainteresowanie wzbudził mecz kanadyjki Eugenie Bouchard z reprezentantką Japoinii Moyuką Uchijimą.

Bouchard, jeszcze kilka lat temu największa nadzieja tenisa kanadyjskiego, finalistka Wimbledonu, finalistka Wimbledonu w 2014, i piąta rakieta świata w tym samym roku, od wielu lat nie jest w stanie odzyskać dawnej formy. Z cala pewnością przyczynił sie do tego wypadek w szatni podczas US Open oraz częste zmiany trenerów. Obecnie Kanadyjka sklasyfikowana jest na 517. miejscu w rankingu WTA, a w mediach więcej jest informacji na temat jej udziału w zawodach pickleball, czy też kolejnym foto sesjom mody. Co prawda niedawno wzięła ona udział w turnieju ITF na Florydzie, jednak start w Toronto zawdzięczała jedynie przyznanej przez organizatorów dzikiej karcie, która pozwoliła jej na udział w turnieju kwalifikacyjnym.

W pierwszej rundzie Bouchard trafiła na Japonkę Moyukę Ucshijimę, obecnie zajmującą 63. miejsce w rankingu WTA. I chociaż rozstawiona z numerem „drugim” w kwalifikacjach Japonka wyglądała na faworytkę spotkania, Bochard miala jednak ogromna szanse na odniesienie sukcesu i awans do kolejnej rundy.

Japonka od początku meczu grała dość niepewnie, co być może było wynikiem niedawno odniesionej kontuzji lub też zmęczeniem i długą podróżą po powrocie z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Największy problem reprezentantce kraju kwitnącej wiśni sprawia serwis. Przez pierwsze dwa sety serwis Japonki zaledwie w 36% trafił w kort, a niemal w każdym genie notowała ona jeden lub dwa podwójne błędy serwisowe. W ten sposób, grająca dość uważnie Bouchard wygrała pierwszego seta 7:5, i dość mocno rozpoczęła druga partię, w której objęła prowadzenie. I kiedy wydawało sie już, że Bouchard być może moze bedzie miała okazję do awansu do drugiej rundy, a organizatorzy liczyli, że przy odrobinie szczęścia awansuje do turnieju głównego (Bouchard prowadziła w drugim secie już 5:1 i miala piłkę meczową), Uchijima odzyskała pewność siebie, odrobiła straty i wygrała drugiego seta 7:5.

Trzecia partia choć wyrównana to jednak niemal bez przerwy trwająca przewaga Japonki, która wygrała decydującą partię 6:4, a tym samym całe spotkanie. Trudno powiedzieć, jaka jest tenisowa przyszłość Eugenie Bouchard, ale wydaje się, że nie będzie ona miała w najbliższym czasie szansy na kolejne dzikie karty, które pozwoliłyby jej wziąć udział w większych turniejach, a zatem poprawić ranking, a odległe miejsce w rankingu praktycznie zmusi ją do udziału w turniejach znacznie niższej rangi.


Wyniki

Mecz kwalifikacji:

Moyuka Uchijima (Japonia) – Eugenie Bouchard (Kanada) 5:7, 7:5, 6:4

Savitaipale. Zuzanna Pawlikowska zdobyła pierwszy tytuł w karierze!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: Artur Rolak

19-letnia reprezentantka Górnika Bytom w fińskiej miejscowości Savitaipale wygrała swój pierwszy zawodowy turniej w karierze. Nasza tenisistka po wymagającym finale imprezy rangi ITF15 pokonała doświadczoną 31-letnią Ukrainkę Nadię Kolb. Polka po drodze do finału nie straciła nawet jednego seta i wyeliminowała trzy rozstawione rywalki.

W zeszłym roku nasza tenisistka organizowała internetową zbiórkę na wyjazd na juniorski US Open. W tym roku wygrała swój pierwszy turniej. Pawlikowska uchodzi za spory talent i przy odpowiednim rozwoju sportowym tenisistka ta może osiągnąć sporo w tym wymagającym sporcie. Sam turniej rozegrany został ze sporymi kłopotami spowodowanymi opadami deszczu. Rywalizacja w nim wymagała więc od tenisistek odporności zarówno mentalnej, jak i przede wszystkim fizycznej.

W pierwszym secie zwycięstwo odniosła Nadia Kolb. Doświadczona reprezentantka Ukrainy, mimo że bardziej znana z gry deblowej, również w singlu radzi sobie nieźle i na pewno także liczyła na tytuł. Dla 31-latki był to również premierowy finał. Obie zawodniczki bardzo słabo wprowadzały piłkę do gry, o czym świadczy siedem! przełamań. O jedno lepsza była tenisistka zza naszej wschodniej granicy i to ona zapisała pierwszą partię na swoim koncie. W dwunastym gemie Pawlikowska obroniła jednego setbola, ale przy drugim nie miała wiele do powiedzenia.

Dwie kolejne partie to już dominacja naszej tenisistki. Polka oddała rywalce zaledwie dwa gemy. Zuzanna zdecydowanie poprawiła serwis, pomogła też nieskuteczność rywalki. Nadia miała trzy okazje na przełamanie, ale żadnej nie wykorzystała. Dużo młodsza Pawlikowska wykorzystała słabość rywalki i wykorzystując pierwszą piłkę setową, a następnie meczową osiągnęła jak na razie największy sukces w swojej krótkiej karierze.


Wyniki

Finał singla

Zuzanna Pawlikowska (Polska) – Nadia Kolb (Ukraina, 2) 5:7, 6:2, 6:1

 

Waszyngton. Sebastian Korda z największym tytułem!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Sebastian Korda pokonał w finale imprezy ATP 500 w Waszyngtonie Włocha Flavio Cobollę i zdobył swój drugi tytuł w zawodowej karierze. Jest to również pierwszy tytuł tej rangi zdobyty przez utalentowanego 24-latka, który jest synem słynnego Petra Kordy. Jest to również jego pierwszy wygrany turniej po serii pięciu przegranych finałów.

Tenisiści spotykali się dotychczas na światowych kortach tylko jeden raz. Miało to miejsce w tym roku na kortach Foro Italico i tam górą w trzech setach był Korda. W pierwszej partii nieoczekiwanie lepszy był jednak niżej notowany Włoch. W trzecim gemie Amerykanin miał dwa break pointy, ale ich nie wykorzystał. Zemściło się to na nim w dziesiątym gemie. Cobolli zaskoczył wyżej notowanego rywala i wykorzystując pierwszą okazję na przełamanie, odebrał serwis Kordzie, co było równoznaczne z wygraną w secie.

Dwie kolejne partie to już jednak całkowita dominacja 24-letniego mieszkańca Florydy. Sebastian Korda całkowicie zdominował rywala. Amerykanin świetnie serwował, perfekcyjnie returnował i w sumie pięciokrotnie odebrał serwis swojemu rywalowi.

W trzecim secie Cobolli miał dwie szanse na przełamanie Amerykanina, ale ich nie wykorzystał. Korda okazji nie zmarnował i przy swoim podaniu błyskawicznie doprowadził do piłek meczowych. Wystarczyła jedna i tytuł wywalczony na kortach w stolicy Stanów Zjednoczonych powędrował do reprezentanta gospodarzy.

Mimo porażki turniej ten i tak jest wielkim sukcesem młodego reprezentanta Italii. Tym meczem Flavio Cobolli otworzył swój licznik finałów w imprezach rangi ATP.


Wyniki

Finał:

Sebastian Korda (USA, 4) – Flavio Cobolli (Włochy, 10) 4:6, 6:2, 6:0

 

Korespondencja z Toronto. Losowanie i obsada

/ Peter Figura , źródło: , foto: Peter Figura

Peter Figura, Toronto

Rozpoczynający sie w przyszłym tygodniu turniej National Bank Open będzie miał znacznie słabszą jak do tej pory obsadę. Konflikt z datą Igrzysk Olimpijskich w Paryzu spowodował, iż z turnieju wycofało się wiele czołowych zawodniczek. Po tym jak wczoraj Iga Świątek poinformowała organizatorów ze z uwagi na zmęczenie nie będzie w stanie zagrać w Toronto, do grona tych które najprawdopodobniej starty w Ameryce Północnej rozpoczną od turnieju w Cincinnati dołączyły Elena Rybakina (#2 WTA), Jasmine Paolini (#3 WTA) Danielle Collins (#6 WTA) Barbora Krejcikova ($7 WTA) Marketa Vondrousova (#18 WTA) oraz Caroline Garcia (#26 WTA).

W tej sytuacji do turnieju głównego, pomijając konieczność gry w eliminacjach, awansowały Sofia Kenin, Sloane Stephens, Karolina Pliskova, Shelby Rogers. Również obie Polki grające w Toronto, Magdalena Linette i Magdalena Fręch, rozpoczną udział w kanadyjskim turnieju od turnieju głównego.

Najwyżej rozstawionymi zawodniczkami w Toronto są Coco Gauff, Aryna Sabalenka i Jessica Pegula.

W pierwszej rundzie dojdzie do bardzo ciekawego pojedynku Osaki i Jabeur. Magda Linette w pierwszej rundzie zmierzy sie z reprezentantką gospodarzy Rebeccą Marino, zas Magdę Frech czeka spotkanie z Anastasia Potapovą. Polki najprawdopodobniej zagrają swoje pierwsze mecze juz we wtorek.

Ranking WTA. Iga Świątek wciąż na czele, kosmetyczne zmiany w czołówce

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek wciąż zajmuje pierwsze miejsce w rankingu WTA. W top 10 zestawienia doszły tylko do jednej zamiany. Na innych pozycjach w porównaniu z poprzednim notowaniem znajdują się dwie pozostałe polskie tenisistki klasyfikowane w czołowej setce rankingu.

Za nami emocje olimpijskie w tenisie. Jednak w Paryżu panie nie rywalizowały o rankingowe punkty, więc wyniki w stolicy Francji nie wpłynęły na miejsca najlepszych tenisistek świata w zestawieniu. W czasie Igrzysk rozgrywany był za to turniej WTA 500 w Waszyngtonie, gdzie po tytuł mistrzowski sięgnęła Paula Badosa, która w finale okazała się lepsza od Marie Bouzkovej. Hiszpanka zanotowała w związku z tym awans o 22 miejsca i jest obecnie 40. rakietą świata. Jej finałowa rywalka przesunęła się o siedem „oczek” na miejsce 36.

Iga Świątek zachowała pozycję najlepszej tenisistki świata. Jest to 115. tydzień na fotelu liderki dla brązowej medalistki z Paryżu. Punkty za zeszłoroczny triumf w stolicy Stanów Zjednoczonych straciła Gauff, której strata do Polki wynosi obecnie 3302 punkty. Na trzecim miejscu umocniła się półfinalistka z Waszyngtonu – Aryna Sabalenka. W top 10 doszło do jednej roszady. Amerykanka Danielle Collins jest ósmą zawodniczką świata, a dziewiąte miejsce zajmuje Maria Sakkari.

Zmieniły się miejsca zajmowane w rankingu przez Magdę Linette oraz Magdalenę Fręch. Poznanianka przesunęła się o dwie pozycje w dół z 41. na 43. Z kolei łodzianka była na miejscu 48., a obecnie jest 50. rakietą świata.

LOTTO SuperLIGA. MERA kończy sezon zasadniczy bez porażki. Górnik i KT ROYAL powalczą w play-offach

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Materiał prasowy LOTTO SuperLIGI, foto: LOTTO SuperLIGA

Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego LOTTO SuperLIGI nie rozczarowała. Górnik Bytom wygrał w Poznaniu z AZS TENIS, zapewniając sobie awans do fazy play-off. Sensacyjną wygraną w stolicy Wielkopolski zanotowała ekipa KT ROYAL Zielona Góra, pozostając w grze w walce o najlepszą czwórkę sezonu. WKT MERA dzięki zwycięstwu nad KT GAT Gdańsk pozostaje niepokonana w rozgrywkach, a PTP Łódź po pokonaniu BAZALT ZTT Złotoryja zapewnił sobie rozstawienie przed decydującym meczem o FINAL FOUR. 

Bytom awansuje rzutem na taśmę

W jedynym sobotnim spotkaniu Górnik Bytom ograbił AZS TENIS Poznań z nadziei na awans do fazy play-off, wygrywając z gospodarzami 3:1. Pojedynek rozpoczął się meczem singla kobiet, w którym zawodniczka gości Marcelina Podlińska potwierdziła, że jej zwycięstwo w 3. kolejce z Orianą Gniewkowską z KT GAT Gdańsk nie było dziełem przypadku. W starciu z mocną Anną Hertel z AZS Marcelina dominowała na korcie, schodząc z niego zwycięska (6:4, 6:1). Znacznie więcej emocji dostarczył pojedynek panów. Filip Pieczonka z Poznania, który w 4. kolejce stawił opór faworyzowanemu Danielowi Michalskiemu, w pojedynku z Szymonem Kielanem dyktował warunki w pierwszym secie, rozstrzygnął go na swoją korzyść 6:1. Jego rywal „przebudził się” w drugiej odsłonie, którą wygrał do 1, doprowadzając do super tie-break’a. W nim rozpędzony Kielan zachował więcej zimnej krwi, zwyciężając 10-8 i wyprowadzając swój zespół na dwupunktowe prowadzenie. „Kropkę nad i” postawił duet gości – Anna Kmiecik/Marcelina Podlińska, który łatwo uporał się z parą „akademiczek” – Anną Hertel i Rozalią Gruszczyńską (6:1, 6:2). Bytomianie wygrywali 3:0, a na skutek walkowera męskiego debla ostatecznie zwyciężyli 3:1, dzięki czemu rzutem na taśmę zapewnili sobie udział w walce o najlepszą czwórkę sezonu.

WKT MERA gromi w Spotkaniu Kolejki

W Spotkaniu Kolejki nie było niespodzianki. Pierwsi na kort weszli panowie. Zawodnik gości Piotr Pawlak szybko przejął inicjatywę na korcie w starciu z Maciejem Kosem. W pierwszym secie pozwolił przeciwnikowi wygrać trzy gemy. W drugiej odsłonie Pawlak dwukrotnie przełamał rywala, raz tracąc swoje podanie, co ostatecznie dało mu zwycięstwo 6:4 i wygraną w całym spotkaniu. W Meczu Dnia zmierzyły się niedawne finalistki Narodowych Mistrzostw Polski. Martyna Kubka z WKT chciała zrehabilitować się Weronice Ewald za ostatnią porażkę z Kozerek. W pierwszym secie doskonale realizowała swój cel, zapisując tę partię na swoją korzyść (6:3). W drugim secie Kubka dość szybko przełamała rywalkę i mimo wysiłków Ewald utrzymała przewagę do końca meczu (6:4), rewanżując się jej za niedawną przegraną. Trzecia wygrana stołecznej ekipy stała się zasługą męskiej pary Maks Samojłowicz/Piotr Pawlak, która okazała się lepsza od Leona Zaorskiego i Zoltana Szabo 6:4, 6:2. Ostatni pojedynek również padł łupem MERY. Martyna Kubka i Aleksandra Zuchańska rządziły na korcie, ogrywając Weronikę Ewald i Orianę Gniewkowską 6:2, 6:4.

PTP bez litości dla BAZALTU

Beniaminek z Łodzi już wcześniej zapewnił sobie udział w play-off’ach, ale w spotkaniu z BAZALT ZTT Złotoryja walczył o rozstawienie przed pojedynkiem o turniej mistrzów. Gospodarze poważnie podeszli do niedzielnego starcia. W singlu kobiet niepokonana w tym sezonie w grze pojedynczej Czeszka Tereza Smitkova stoczyła zwycięski, ale zacięty pojedynek z Ewą Czapulak. Smitkova prowadziła już 2:0 w pierwszej odsłonie, ale po chwili straciła swoje podanie i na tablicy widniał remis. Kolejne przełamanie na jej korzyść nastąpiło przy wyniki 4:4, co przy wygraniu swojego serwisu dało jej triumf w pierwszym secie 6:4. W drugiej partii rywalka nadal grała na wysokim poziomie, ale doświadczenie Smitkovej wzięło górę. Czeszka zwyciężyła 6:3, a całe spotkanie 2:0 w setach. Chwilę później jej rodak, debiutujący w LOTTO SuperLIDZE Filip Duda, udanie rozpoczął swoją przygodę z rozgrywkami. 25-latek z Ostrawy całkowicie zdominował Mateusza Błaszczyka, pokonując go 6:0, 6:2. W grze podwójnej gospodarze nie zwalniali tempa. Smitkova wsparta zaledwie 16-letnią Nadią Affelt rozbiły w puch duet gości Ewa Czapulak/Natalia Gagatek 6:0, 6:2, pieczętując swoją wygraną i rozstawienie w kolejnym spotkaniu. W ślady pań poszli ich koledzy klubowi. Radosław Nijaki i Filip Duda pokonali parę gości Błaszczyk/Kulpa 6:1, 6:1, wygrywając całe starcie 4:0.

Niespodzianka w Poznaniu, KT ROYAL górą!

W stolicy Wielkopolski walka toczyła się o awans do fazy play-off. W spotkanie pomiędzy WKS Grunwald a KT ROYAL Zielona Góra lepiej weszli ci drudzy. W inauguracyjnym pojedynku Julia Oczachowska nadspodziewanie łatwo wygrała z zawodniczką gospodarzy Antoniną Maćkowiak 6:1, 6:1. Bardziej zacięte było starcie panów. Aleksander Orlikowski z WKS, MVP 4. kolejki, wyrywał zwycięstwo w pierwszym secie, w tie-breaku, przeciwko Przemysławowi Michockiemu (8-6). W drugiej odsłonie zaliczył jednak chwilową zapaść, przegrywając ją do 1:6. O zwycięstwie decydował super tie-break. Ta część meczu przebiegała pod dyktando zawodnika KT ROYAL, który dzięki wygranej w decydującej odsłonie 10-3 znacząco przybliżył zielonogórzan do fazy play-off. Ostatni krok do upragnionego awansu okazał się prostszy niż goście mogli przypuszczać. Mecz gry podwójnej pań pomiędzy Giną Feistel i Antonią Maćkowiak z WKS Grunwald a Julią Oczachowską i Marianną Grygiel z KT ROYAL zakończył się zwycięstwem drugiej z par z powodu urazu odniesionego przez Ginę Feistel. Taki obrót sprawy gwarantował wygraną ekipy z województwa lubuskiego oraz ich kwalifikację do fazy play-off. W ostatnim pojedynku honorowy punkt dla gospodarzy zdobył duet Karol Drzewiecki/Jasza Szajrych, który ograł parę Filip Bojko/Mateusz Kowalczyk 6:4, 6:1.

Podsumowanie

Po zakończeniu 5. kolejki LOTTO SuperLIGI znamy już wszystkie rozstrzygnięcia. Bezpośredni awans do FINAL FOUR zapewniły sobie BKT Advantage Bielsko-Biała oraz WKT MERA. Z grupy A do fazy play-off zakwalifikowały się PTP Łódź (2. miejsce) i KT ROYAL Zielona Góra (3. Miejsce). Z grupy B przepustkę do dalszej walki o turniej mistrzów uzyskały Calisia Tennis Team Kalisz (2. miejsce) oraz Górnik Bytom (3. miejsce).

W fazie play-off zagrają PTP Łódź z Górnikiem Bytom oraz Calisia Tennis Team Kalisz z KT ROYAL Zielona Góra. Zwycięzcy spotkań uzyskają awans do FINAL FOUR.

 

Więcej informacji o rozgrywkach LOTTO SuperLIGI znajduje się pod adresem: https://sliga.org/ .

 

Sponsorem tytularnym rozgrywek jest marka LOTTO, której właścicielem jest  Totalizator Sportowy.

 

 


Wyniki

Wyniki 5. kolejki LOTTO SuperLIGI:

 

3 sierpnia (sobota)

AZS TENIS Poznań – KS Górnik Bytom 1:3

 

4 sierpnia (niedziela)

WKS Grunwald Poznań – KT ROYAL Zielona Góra 1:3

PTP Łódź – BAZALT ZTT Złotoryja 4:0

KT GAT Gdańsk – WKT MERA Warszawa (Spotkanie Kolejki) 0:4

Waszyngton. Paula Badosa ponownie z tytułem mistrzowskim

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Paula Badosa pokonała Marie Bouzkovą w finale turnieju WTA 500 w Waszyngtonie. Tym samym Hiszpanka po ponad dwóch latach sięgnęła po kolejny tytuł mistrzowski, czwarty w swej karierze.

Borykająca się w ostatnim czasie z kontuzją tenisistka urodzona w Stanach Zjednoczonych wreszcie ma powody do radości. Klasyfikowana przed imprezą na miejscu 62. zawodniczka do imprezy w stolicy USA przystępowała dzięki „dzikiej karcie” i specjalną przepustkę wykorzystała w najlepszy z możliwych sposobów.

Pierwsza odsłona rozpoczęła się przegranego gema serwisowego Badosy. Od tego momentu tenisistka z południa Europy wygrała sześć gemów z rzędu i zapisała premierową partię na swoje konto. Kluczowym dla drugiego seta okazał się dziesiąty gdy, gdy przełamanie uzyskała Bouzkova.

W decydującej części meczu kluczowe przełamanie nastąpiło w piątym gemie. Wypracowanej przewagi Hiszpanka już nie oddała i mogła się cieszyć z pierwszego tytułu mistrzowskiego od stycznia 2022, gdy nie miała sobie równych podczas imprezy w Sydney.

Niedzielne zwycięstwo Badosy nad Bouzkovą jest trzecim jej zwycięstwem nad czeską zawodniczką.


Wyniki

Finał:

Paula Badosa (Hiszpania) – Marie Bouzkova (Czechy) 6:1, 4:6, 6:4

Ranking ATP. Rekordowa pozycja Huberta Hurkacza

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP.

Poniedziałek jest tradycyjnym dniem publikacji najnowszego rankingu ATP. W zakończonym tygodniu tenisiści walczyli o punkty głównie w Waszyngtonie i to właśnie ten turniej najmocniej wpłynął na aktualny kształt klasyfikacji.

Ostatnie dni upływały kibicom tenisa głównie pod znakiem rywalizacji o medale olimpijskie, ale zawodnicy mieli też inne opcje. Za oceanem, w zawodach rangi ATP 500, na graczy czekały nagrody pieniężne i punkty.

W Waszyngtonie nie startował Hubert Hurkacz, ale i tak zanotował duży rankingowy sukces. Polak wyprzedził w zestawieniu najlepszych Australijczyka Alexa de Minaura i od dziś jest szóstą rakietą świata. Wynik ten jest najlepszym w karierze naszego reprezentanta.

Pozostałe ważne zmiany miały miejsce poza pierwszą dziesiątką i były związane z wynikami turnieju w stolicy USA.

Jego mistrzem został Sebastian Korda, a triumf pozwolił mu przesunąć się z 22. na 18. pozycję. Jeszcze większy skok w górę zanotował jego finałowy rywal Flavio Cobolli. Włoch zyskał aż piętnaście miejsc i jest 33. Poprawił się także inny reprezentant Italii – Fabio Fognini. Weteran z San Remo awansował o pięć lokat i jest 69.

Jeszcze więcej „oczek” zyskał tym razem Alexandre Muller. Francuz wygrał challengera w San Marino i podciągnął się aż o 22. lokaty. Obecnie 27-latek jest 77. graczem świata.

W nowym rankingu nie zabrakło również wyraźnych spadków. Swoje pozycje znacznie pogorszyli Jaume Munar i Borna Czorić. Hiszpan jest 92. (spadek o dwadzieścia miejsc), a Chorwat 94. (jedenaście lokat gorzej niż w poprzednim notowaniu).

Jeśli chodzi o pozostałych Polaków, to Maks Kaśnikowski jest w tym tygodniu 186., zaś Kamil Majchrzak 173. Oznacza to, że zawodnik z Piotrkowa Trybunalskiego awansował o dziesięć pozycji i ponownie jest drugim najwyżej klasyfikowanym przedstawicielem naszego kraju.

Liderem rankingu pozostaje Włoch Jannik Sinner.

Dżoković o olimpijskim złocie: To prawdopodobnie mój największy sukces

/ Artur Kobryn , źródło: express.co.uk, x.com, foto: AFP

Novak Dżoković i Carlos Alcaraz podzielili się swoimi odczuciami po finałowym spotkaniu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Serb nie ukrywał olbrzymiej radości oraz poczucia spełnienia, zaś Hiszpan, mimo niedosytu, doceniał osiągnięty rezultat.

Pojedynek Dżokovicia z Alcarazem mógł zadowolić gusta nawet najbardziej wybrednych sympatyków tenisa. Panowie stoczyli mecz na niezwykle wysokim poziomie, który wielu ekspertów określiło już jako najlepsze starcie tego sezonu. Serb dzięki temu zwycięstwu uzupełnił dorobek o brakujący złoty medal olimpijski i posiada już w swojej gablocie wszystkie najważniejsze tenisowe trofea. Zrewanżował się też Hiszpanowi za ostatnią dotkliwą porażkę w finale Wimbledonu.

Do dzisiaj myślałem, że najlepszym uczuciem, jakiego mogłem doświadczyć jako sportowiec, było niesienie flagi mojego kraju podczas ceremonii otwarcia Igrzysk w Londynie w 2012 roku. To jednak przebiło wszystko, co sobie wyobrażałem i mogłem wymarzyć. Bycie na korcie z serbską flagą, wysłuchanie hymnu ze złotym medalem na szyi jest czymś, co nie może się równać z niczym innym w profesjonalnym sporcie. W wieku 37 lat mierzyłem się z 21-latkiem, który właśnie wygrał Rolanda Garrosa i Wimbledon. Ten triumf to prawdopodobnie największy sukces, jaki odniosłem – powiedział Dżoković.

Belgradczyk podzielił się też odczuciami jakie miał przed spotkaniem. – Gdy awansowałem do finału poczułem wielką ulgę, ponieważ był to etap, do którego nie byłem w stanie wcześniej dotrzeć. Celebrowałem to jakbym wygrał cały turniej, choć oczywiście chciałem zdobyć złoto i wiedziałem, że mam przed sobą najtrudniejszą możliwą przeszkodę do pokonania. Byłem też świadomy tego, że może to być moja ostatnia szansa na złoty medal. Zrobiłem wszystko, co było tylko możliwe, by jak najlepiej przygotować się do tej imprezy. Ostatnia kontuzja mnie nieco przyhamowała, ale zaczynając turniej olimpijski czułem już się jako inny zawodnik pod względem tego jak się poruszam i jak gram, niż wcześniej. Wyraźna porażka w finale Wimbledonu sprawiła też, że uważałem, że nie mogę zagrać już gorzej niż wtedy – oznajmił.

Serb wyznał także, że nie musiał to być jego ostatni olimpijski występ – Chcę zagrać w Los Angeles. Cieszy mnie granie dla mojego kraju podczas Igrzysk Olimpijskich oraz Pucharu Davisa – dodał.

Alcaraz z kolei był wyjątkowo mocno zawiedziony porażką. W pomeczowej rozmowie z Alexem Corretją na antenie Eurosportu nie potrafił powstrzymać się od łez. Później jednak dokonał chłodnej oceny i opowiedział o pozytywnych aspektach swojego występu. – Porażka w tym meczu była bardzo bolesna. Miałem swoje szanse, by wyjść na prowadzenie, ale nie potrafiłem ich wykorzystać. Novak grał świetnie i zasłużył na zwycięstwo. W najważniejszych momentach podnosił poziom swojej gry i posyłał niesamowite uderzenia. Jestem zawiedziony, ale opuszczałem kort z podniesioną głową, ponieważ dałem z siebie wszystko. Zdobyłem srebrny medal i muszę być z tego dumny. Moja kariera dobrze się rozwija i mam nadzieję, że dalej będzie toczyć się w taki sposób. Czuję zaszczyt że mogłem zdobyć medal dla swojego kraju i jestem przekonany, że mój moment zwycięstwa jeszcze nadejdzie i zdobędę dla Hiszpanii złoto. Będę czekał i pracował na tę chwilę – powiedział 21-latek z El Palmar.