Cincinnati. Fręch zadebiutuje w turnieju głównym

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch po raz pierwszy w karierze wystąpi w turnieju głównym Cincinnati Open. W decydującej rundzie dwustopniowych kwalifikacji Polka okazała się lepsza o Jessiki Bouzas Maneiro.

Łozianka w pierwszej partii była zdecydowanie lepsza. Co prawa już w pierwszym gemie musiała bronić dwóch „breakpointów”, ale zrobiła to skutecznie. Od stanu 1:1 podopieczna Andrzeja Kobierskiego wygrała pięć gemów z rzędu i pewnie objęła prowadzenie w meczu, ale trzeba podkreśli, że gra często toczyła się na przewagi.

Fręch dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę pojedynku i odskoczyła na 3:1. Hiszpanka zdołała odrobić straty, ale w siódmym gemie ponownie nie była w stanie utrzymać podania. Ty razem łodzianka wypracowanej przewagi już nie wypuściła z rąk. Po półtorej godziny gry Polka wykorzystała pierwszą piłkę meczową i mogła cieszyć się z wygranej.

Magdalena Fręch dzięki poniedziałkowemu zwycięstwo zadebiutuje w turnieju głównym Cincinnati Open.


Wyniki

Druga runda kwalifikacji

Magdalena Fręch (Polska, 1) – Jessica Bouzas Maneiro (Hiszpania, 14) 6:1, 6:4

Barranquilla. Porażka Katarzyny Kawy w 1/16 finału

/ Kacper Roguski , źródło: własne/wtatennis.com, foto: Peter Figura

Francesca Jones pokonała Katarzynę Kawę 2:0 w pierwszej rundzie turnieju w Barranquilli. Mecz od początku do końca ułożył się pod dyktando reprezentantki Wielkiej Brytanii.

Katarzyna Kawa kolumbijski turniej rangi WTA125 rozpoczęła od rywalizacji z Francescą Jones. Dla Brytyjki jest to pierwszy mecz po sezonie trawiastym w którym odpadła w pierwszej rundzie Wimbledonu, ale za to w Nottingham dotarła do ćwierćfinału pokonując dwie zawodniczki z czołowej setki rankingu. Sama Jones jest sklasyfikowana w trzeciej setce – o parę pozycji niżej od Kawy. Polka w ostatnich dwóch turniejach nie dokańczała swoich spotkań. Miało to miejsce w Warszawie i Palermo. W ostatnich miesiącach nie udało się Kawie przejść kwalifikacji do Wimbledonu i French Open.

Mecz rozpoczął się od wyrównanych gemów, które kończyły się na przewagi, ale większą pewność w ważnych momentach pokazała Brytyjka. To ją napędziło i powodowało, że grała z większość dokładnością. Set ukazuje jednostronny wynik, ale przebieg wymian na to nie wskazywał. Dużo było przedłużonych gemów, które jednak obfitowały w błędy i niecelne uderzenia. Większą inicjatywę na korcie miały serwujące. W roli returnującej dużo pewniej czuła się Jones przez co lepiej radziła sobie z odbiorem podań niż Kawa.

Początek drugiego seta również zaczął się od dominacji Jones. Brytyjka szybko dwukrotnie przełamała Polkę, ale wtedy zaczęła popełniać więcej błędów, a i Kawa pomagała sobie lepszym serwisem. To spowodowało, że set się wyrównał i był bardziej zacięty niż premierowa odsłona gry, ale nie zmieniło to rezultatu, który dla Polki okazał się bardzo niekorzystny. Kawa w drugim secie miała możliwości odmienić wynik spotkania, ale za każdym razem gdy chciała przejąć inicjatywę kończyła przegranym punktem. Przez cały mecz Kawie brakowało jakości i skuteczności. Popełniała więcej błędów, a to tworzyło szanse dla Brytyjki, które skrupulatnie wykorzystywała.


Wyniki

1. runda gry pojedynczej kobiet:

Francesca Jones (Wielka Brytania) – Katarzyna Kawa (Polska) 6:1 6:3

Andriej Rublow o problemach z emocjami na korcie

/ Marek Golba , źródło: https://www.tennismajors.com, foto: Getty Images via AFP

Andriej Rublow może zaliczyć miniony tydzień do udanych. Rosjanin awansował do finału ATP Masters 1000 w Montrealu, pokonując po drodze Jannika Sinnera. Na jednej z konferencji prasowych odniósł się do wybuchów złości w trakcie spotkań.

Wczoraj Rosjanin wygrał z Matteo Arnaldim i awansował do szóstego w kaierze finału ATP Masters 1000, a pierwszego w Kanadzie. W ćwierćfinale pokonał w trzech setach lidera rankingu, Jannika Sinnera. Na niedzielnej konferencji prasowej powiedział, że wygrana nad Włochem pomogła mu uwierzyć w swoje możliwości.

Potrzebowałem tego zwycięstwa, aby poczuć, że wciąż mogę osiągać świetne rezultaty – powiedział zwycięzca 16 tytułów rangi ATP. Dodał też, że w ostatnich latach zmagał się z depresją.

Walczyłem z depresją przez ostatnie lata. W tym sezonie czułem, że nie panuję nad sobą i dlatego wybuchałem złością (…) W normalnym życiu jestem spokojnym człowiekiem. Z drugiej strony, kiedy grałem, coś we mnie pękało i można powiedzieć, że cierpiałem na korcie – wyznał Rublow.

Ostatnio szczególnie głośno mówi o zachowaniu Rosjanina niż o jego sukcesach. W lutym został zdyskwalifikowany za niecenzuralne słowa skierowane w stronę arbitra liniowego. Po zwycięstwie w Madrycie miał problemy z regularnym punktowaniem, a w pewnym momencie zaliczył cztery porażki z rzędu. Teraz wydaje się, że zawodnik ponownie zaczyna wracać na dobre tory.

Jutro o 1:30 Rublow zagra z Australijczykiem Alexei’em Popyrinem o trzeci w karierze tytuł ATP Masters 1000, a drugi w tym sezonie. Będzie to ich trzecie spotkanie, a bilans jest remisowy.

LOTTO SuperLIGA. Faworyci wygrali w play-offach po mikstach

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Materiał prasowy LOTTO SuperLIGI, foto: ANNA KLEPACZKO/FOTOPYK

Calisia Tennis Team Kalisz i PTP Łódź uzupełniły grono uczestników grudniowego turnieju mistrzów tenisowej LOTTO SuperLIGI. Oba zespoły wykorzystały przewagę swojego „terenu” i odniosły zwycięstwa 3:2 fazie play-off. Rywale wysoko postawili jednak poprzeczkę.

Horror z happy-endem dla gospodarzy

W sobotnim spotkaniu fazy play-off pomiędzy Calisią Tenis Team Kalisz a KT ROYAL Zielona Góra losy awansu do FINAL FOUR ważyły się do ostatnich piłek. Początek pojedynku zwiastował sporą niespodziankę. W meczu singlowym mężczyzn zawodnik gości Przemysław Michocki udowodnił, że jego ostatnia wygrana nad Aleksandrem Orlikowskim z WKS Grunwald Poznań nie była dziełem przypadku. Gracz KT ROYAL łatwo pokonał Piotra Matuszewskiego 6:3, 6:4. Chwilę później jego koleżanka klubowa – Oliwia Szymczuch, okazała się lepsza od Valeryi Darashuk 6:3, 3:6, 10-6. Goście wygrywali 2-0, a sensacja wisiała w powietrzu. W meczy gry podwójnej mężczyzn Michał i Piotr Matuszewscy wytrzymali próbę nerwów, ogrywając w trzech setach parę Filip Bojko/Mateusz Kowalczyk 6:4, 4:6, 13-11. Duet gospodarzy w super tie-breaku obronił piłkę meczową i zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Wygrana w dramatycznych okolicznościach pozwoliła gospodarzom złapać wiatr w żagle. Valeryia Darashuk w parze z Czeszką Vanesą Sulcovą toczyły wyrównany pojedynek z duetem Julia Oczachowska/Oliwia Szymczuch, zachowując w kluczowych momentach więcej zimnej krwi. W super tie-breaku były wyraźnie lepsze od rywalek, wygrywając cały mecz 7:6(6), 2:6, 10-4. Przy stanie 2-2 o końcowym wyniku decydował pojedynek mikstów. Niesieni dopingiem kibiców gospodarze – Sulcova i Matuszewski, dyktowali warunki na korcie, zwyciężając Kowalczyka i Szymczuch 6:4, 6:3. Gospodarze „powrócili z zaświatów” i zapisali wygraną 3:2 na swoim koncie. Ich przeciwnicy byli o krok, a właściwie piłkę od uzyskania przepustki do grudniowego turnieju mistrzów, ale doświadczenie Kaliszan wzięło tym razem górę.

Rollercoaster w Łodzi

W Łodzi w starciu pomiędzy tamtejszym PTP a Górnikiem Bytom pierwsze na kort wyszły singlistki. Pierwszy set pojedynku pomiędzy zawodniczką gospodarzy Walerią Olianowską a Marceliną Podlińską przebiegał całkowicie pod dyktando tej pierwszej i zakończył się jej zwycięstwem do zera! W kolejnych partiach jej rywalka „odrodziła się jak Feniks z popiołów”. Podlińska grała jak z nut, w decydujących fragmentach była skuteczna i praktycznie nie popełniała błędów. Po niespełna półtorej godziny cieszyła się z wygranej (0:6, 6:4, 10-6). Okazją dla gospodarzy na wyrównanie wyniku był Mecz Dnia, w którym Czech Filip Duda mierzył się z aktualnym Narodowym Mistrzem Polski, Martynem Pawelskim. Pierwszy set był bardzo zacięty, a zawodnicy pilnowali swojego podania. W tie-breaku Duda przy stanie 8-9 posłał piłkę w aut i pierwsza odsłona padła łupem jego rywala. W drugim secie Czech szybko przełamał przeciwnika i choć musiał bronić break pointów w siódmym gemie, zdołał utrzymał prowadzenie do końca tej partii (6:3), wykorzystując pierwszą piłkę setową. W super tie-breaku emocje sięgnęły zenitu. Duda przy serwisie swojego rywala obronił dwie piłki meczowe, później spod topora uciekł też Pawelski. W końcówce więcej zimnej krwi zachował Czech i to on po ostatniej piłce mógł zacisnąć pięść w geście triumfu, zwyciężając 14-12.

Wynik remisowy utrzymał się po grach podwójnych, które kończyły się zaciętymi super tie-breakami. Zuzanna Pawlikowska w parze z Marceliną Podlińską pokonały duet Waleria Olianowska/Tereza Smitkova 6:4, 1:6, 10-8. Ich koledzy klubowi – Szymon Kielan i Martyn Pawelski nie dali jednak rady gospodarzom – Filipowi Dudzie i Szymonowi Walkowowi 6:4, 6:7(2), 9-11. Zwycięzcę musiał wyłonić pojedynek mikstów, który okazał się widowiskiem pełnym emocji oraz nieoczekiwanych zwrotów. Walków i Olianowska przegrali pierwszego seta do 4, w drugim byli lepsi o jedno przełamania, a w super tie-breaku zachowali więcej sił i skupienia w kluczowych momentach, zwyciężając 13-11.

Calisia i PTP wykorzystały przewagę swojego terenu i dołączyły do grona uczestników tegorocznego FINAL FOUR, choć walka o awans okazała się trudniejsza niż ktokolwiek mógł wcześniej przypuszczać.

 

Faza play-off LOTTO SuperLIGI:

10 sierpnia (sobota)

Calisia Tennis Team Kalisz – KT ROYA Zielona Góra 3:2

11 sierpnia (niedziela)

PTP Łódź – KS Górnik Bytom 3:2

 

Więcej informacji o rozgrywkach LOTTO SuperLIGI znajduje się pod adresem: https://sliga.org/ .

 

Sponsorem tytularnym rozgrywek jest marka LOTTO, której właścicielem jest  Totalizator Sportowy.

 

Ranking ATP. Jannik Sinner nadal na czele, niewielki spadek Hurkacza

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Jannik Sinner utrzymał prowadzenie w stawce najlepszych tenisistów na świecie pomimo dość przeciętnego występu w Montrealu. 22-latek osiągnął tam zaledwie ćwierćfinał. Niewielki spadek zanotował natomiast inny ćwierćfinalista tego turnieju, Hubert Hurkacz.

Kończący się obecnie turniej ATP 1000 w Montrealu nie przyniósł wielkich przetasowań w czołówce. Liderem zestawienia pozostał Jannik Sinner, dla którego to dziesiąty tydzień panowania. Włoski tenisista ma zaledwie 310 punktów przewagi nad Novakiem Dżokoviciem. Serb to aktualny mistrz olimpijski, ale jak wiadomo, za igrzyska punkty nie są przyznawane. Podium zamyka Carlos Alcaraz, który do lidera ma 810 punktów straty.

Tuż za podium plasują się Alexander Zverev i Daniił Miedwiediew, którzy utrzymali swoje pozycje. O dwie pozycje awansował Andriej Rublow, który wyprzedził Huberta Hurkacza. Czołową „10” zamykają Casper Ruud, Grigor Dimitrow oraz Alex de Minaur, który spadł o trzy pozycje w stosunku do poprzedniego zestawienia.

Spośród naszych tenisistów, jedynie Hubert Hurkacz znajduje się w TOP100. Dopiero pod koniec drugiej setki pojawiają się nazwiska kolejnych polskich tenisistów. Kamil Majchrzak zajmuje 171. pozycję, a Maks Kaśnikowski jest 188. Największy awans zanotował finalista kanadyjskiego turnieju, Alexey Popyrin. Australijczyk awansował o 32. lokaty i jest obecnie 30.

W rankingu Race to Turin prowadzi Sinner przed Alcarazem i Zverevem. Gdybyśmy teraz mieli wyłonić finalistów ATP Finals, to we Włoszech zagraliby jeszcze Miedwiediew, Ruud, Dżoković, Rublow oraz de Minaur. Hubert Hurkacz zajmuje 13. miejsce.

Danielle Collins nie wystartuje w Cincinatti. Powodem problemy zdrowotne

/ Marek Golba , źródło: Instagram, foto: AFP

Danielle Collins przekazała na mediach społecznościowych, że zmaga się z kontuzją mięśni brzucha. W związku z tym Amerykanka zrezygnowała z nadchodzącego turnieju WTA 1000 w Cincinatti.

Ostatni pojedynek Collins rozegrała w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Paryżu z Igą Świątek, gdzie w trakcie trzeciego seta przy stanie 1:4 postanowiła nie kontynuować pojedynku z powodu udaru słonecznego. Dzisiaj poinformowała na Instagramie, że jej przerwa potrwa dłużej z powodu kontuzji mięśnia prostego brzucha. Ósma tenisistka świata przeszła podobną sytuację cztery lata temu i chciałaby w pełni dojść do siebie.

– Po przejściu udaru cieplnego w Paryżu naciągnęłam mięsień prosty brzucha. Miałam podobną kontuzję prawie cztery lata temu, która wykluczyła mnie z zawodów na ponad cztery miesiące. Oczywiście nie chciałabym tego powtórzyć – tłumaczyła na Instagramie zawodniczka. Collins oznajmiła, że istotne jest dla niej zachować zdrowie, aby zrealizować swoje cele w jej ostatnim sezonie w karierze. Amerykanka postara się wrócić do rywalizacji w przyszłym tygodniu w Monterrey, turnieju WTA 500.

– Zbliżając się do końca kariery, ważne jest dla mnie, żeby odpocząć i zregenerować się tak, aby kontuzja jak najszybciej się zagoiła. Jestem załamana, że musiałam wycofać się z Toronto i Cincinnati. Mam nadzieję wrócić do rywalizacji w Monterrey – dodała trzecia rakieta USA.

 

Sinner o porażce w Montrealu i najbliższych celach

/ Jarosław Truchan , źródło: tennismajors.com, foto: AFP

Jannik Sinner pożegnał się w sobotę z turniejem ATP Masters 1000 w Montrealu. Reprezentant Włoch przegrał w trzech setach z Andrejem Rublowem, ponosząc piątą porażkę w sezonie. Na pomeczowej konferencji lider światowego rankingu ujawnił, że przegrana miała bardziej podłoże mentalne, niż fizyczne.

Podczas ostatniej partii meczu ćwierćfinałowego mogliśmy zaobserwować Sinnera masującego się w okolicach biodra. Dolegliwości nie okazały się jednak na tyle poważne, aby konieczna była interwencja fizjoterapeuty. Problemy z tą częścią ciała nie są czymś nowym u Włocha – towarzyszą mu od czasu kwietniowego turnieju w Monte Carlo.

Jest to potencjalne zmartwienie przed zbliżającym się US Open. Lider rankingu starał się jednak rozwiać obawy podczas pomeczowej konferencji prasowej. Sugerował, że problem ma bardziej podłoże psychiczne, niż fizyczne. – Wszystko jest w porządku. Myślę, że tego typu sytuację z pewnością dzieją się bardziej z przyczyn mentalnych, niż fizycznych – stwierdził Sinner.

Reprezentant Włoch powiedział również, że nie jest pewny dyspozycji przed turniejem ATP Masters 1000 w Cincinnati. – Miejmy nadzieję, że wrócę do formy. Oczywiście teraz, w ciągu najbliższych pięciu dni, dokonywanie cudów nie jest możliwe i  nie sądzę, aby bycie w stu procentach gotowym na Cincinnati było możliwe – mówił na konferencji zwycięzca tegorocznego Australian Open. Najbliższym celem dla Sinnera wciąż pozostaje jednak turniej wielkoszlemowy w Nowym Jorku. – Na pewno chcę wystąpić na US Open. To główne wydarzenie „amerykańskiego swingu” i ostatni Wielki Szlem w roku, więc do tego dążę – zakończył.

Iga Świątek o turnieju w Cincinnati

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennis.com/oprac.własne , foto: AFP

Iga Świątek opowiedziała o swoich oczekiwaniach przed zbliżającym się turniejem WTA 1000 w Cincinnati. 

Polska tenisistka podczas konferencji prasowej przyznała, że ten turniej będzie dla niej w pewnym sensie „rozgrzewką”. – Traktuję ten turniej jako turniej treningowy. Nie oznacza to, że mi nie zależy, ale chcę zaimplementować elementy, które ćwiczyłam i uważam, że jest to dla mnie najlepsze podejście.

Liderka rankingu dodała, że po Igrzyskach Olimpijskich potrzebowała odpoczynku i skoncentrowania się na szlifowaniu umiejętności. – Po Igrzyskach musiałam się zresetować i skupić na technice. To miejsce jest idealne do tego. Myślę, że weszłam tu w inny rytm, gdzie mogę w pełni skoncentrować się na treningach. To też pomaga mi odpocząć poza kortem. Nie jest to dla mnie przerwa w trakcie sezonu i nie myślę o tym w takich kategoriach. 

23-latka spodziewa się jeszcze jeszcze trudniejszych warunków na korcie w związku z przywróceniem poprzednich piłek. – W ubiegłym roku testowaliśmy Wilson’s Heavy Duty, a w tym sezonie powróciliśmy do Regular Duty. Nie graliśmy tymi piłkami od dwóch lat i to jest kolejna rzecz, o której musimy myśleć jako zawodnicy. Są one lżejsze i tracą ciężkość po pewnym czasie, gdyż meszek ginie po 15 minutach odbijania. (…) Przez te wszystkie zmiany związane z nawierzchnią i piłkami, nie można oczekiwać stałego progresu. Trzeba skupić się na adaptacji i to właśnie zamierzam zrobić – podkreśliła.

Iga Świątek rozpocznie rywalizację w Cincinnati Open od drugiej rundy. Jej rywalką będzie Ajla Tomljanovic lub kwalifikantka.

Cincinnati. Osaka wygrywa pierwszy mecz kwalifikacji

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP.

Naomi Osaka ma w swojej gablocie trofea za zwycięstwa w US Open i Australian Open, a po powrocie z urlopu macierzyńskiego zwykle mogła liczyć na „dzikie karty” od organizatorów dużych turniejów. W Cincinnati Japonka otrzymała jednak tylko przepustkę do kwalifikacji i z tego powodu stanęła do rywalizacji już w niedzielę.

26-letnia reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni zagrała w eliminacjach do imprezy WTA pierwszy raz od 2018 roku, a jej rywalką była Anna Blinkowa. Wcześniej Rosjanka i Japonka mierzyły się raz. W US Open 2019, w trzech setach, triumfowała Azjatka.

Pojedynek w stanie Ohio lepiej rozpoczęła Osaka. Utytułowana zawodniczka pewnie wygrała własne podanie na otwarcie meczu i przełamała rywalkę już przy jej pierwszej próbie serwisowej.

Potwierdzenie tej przewagi udało się Naomi bez kłopotów, a to oznaczało jej prowadzenie 3:0. Pierwsza faza starcia upłynęła pod znakiem głębokich i mocnych uderzeń Osaki oraz niewymuszonych błędów Rosjanki, która nie umiała przeciwstawić się sile przeciwniczki.

Dominacja Japonki trwała także w kolejnych gemach. Była liderka rankingu dopisała do swego konta kolejnego „brejka” i nie pozwoliła Blinkowej na nic przy swoim serwisie. Do zamknięcia partii brakowało jej zatem jednego gema.

W tamtym momencie jego zdobycie nie wydawało się trudne, ale Naomi nie radziła sobie ze wzmagającym się wiatrem i zaczęła popełniać proste błędy, dopuszczając Blinkową do break-pointów. Siódmy z nich został wykorzystany i zamieniony na gema dla Rosjanki, a to pozwoliło jej przedłużyć pierwszego seta.

Radość Blinkowej nie trwała jednak długo. Tenisistka z Moskwy także miała kłopoty z serwisem i oddała podanie podwójnym błędem. Dzięki temu Osaka wygrała partię otwarcia wynikiem 6:2.

Początek drugiego seta był wyrównany. Panie nadal miały kłopoty z regularnym trafianiem pierwszym podaniem, ale obie zdołały wygrać pierwsze własne gemy serwisowe.

Przy remisie 1:1 Blinkowa przełamała Osakę, a chwilę później powiększyła przewagę obroną podania. Poziom meczu znacznie się obniżył, ale należy podkreślić, że to Rosjanka popełniała mniej błędów i nieco częściej trafiała w kort.

Następny fragment gry również należał do Anny. Wyżej klasyfikowana zawodniczka rozluźniła własne uderzenia, lepiej serwowała i zbierała punkty po prostych błędach Osaki z forhendu. Wynik 5:2 dla Rosjanki znacząco przybliżał ją do wyrównania i decydującej partii. Wygranie przez nią podania oznaczało, że panie zagrają mecz na pełnym dystansie.

Otwarcie ostatniego z setów sugerowało, że kibice na korcie centralnym w Cincinnati zobaczą w końcu bardziej zaciętą partię. Na początek obie tenisistki obroniły własne podania, a wymiany między nimi były dłuższe i miały więcej jakości niż wcześniej.

Jako pierwsza przełamanie uzyskała Japonka, która objęła prowadzenie 3:1. Publiczność przyjęła ten fakt głośnym aplauzem, ale Blinkowa nie zniechęciła się i natychmiast odrobiła poniesione straty, posyłając piłki głęboko pod nogi bezradnej Naomi.

Sukces ten nie oznaczał jednak wyrównania w secie. W kolejnym gemie zmotywowana Osaka świetnie operowała bekhendem i ponownie odskoczyła rywalce z wynikiem 4:2.

Potem Japonka złapała wiatr w żagle i pierwszy raz od początku pierwszego seta wygrała gem serwisowy do zera. Jej prowadzenie było zatem dość pewne i była o krok od awansu do drugiej rundy eliminacji. Naomi nie zamierzała czekać z tym na własne podanie i przypieczętowała swój sukces już przy returnie, kończąc seta i mecz przełamaniem oraz rezultatem 6:2.

Kolejną rywalką Naomi Osaki w kwalifikacjach w Cincinnati będzie Amerykanka Ashlyn Krueger.


Wyniki

 

Cincinnati (pierwsza runda kwalifikacji):

N. Osaka (Japonia, WC) – A. Blinkowa (11) 6:2 2:6 6:2

Korespondencja z Toronto. Pegula w finale

/ Peter Figura , źródło: własne, foto: Peter Figura

Peter Figura, Toronto

Jessica Pegula po półfinałowym zwycięstwie nad Dianą Sznajder (6:4, 6:3) będzie miała okazję, aby obronić zdobyty w 2023 tytuł, wygrywając National Bank Open w Toronto. W poniedziałkowym finale Pegula spotka się z 22-letnią Amandą Anisimovą, która wcześniej pokonała Emmę Navarro.

Sznajder objęła prowadzenie na początku pierwszego seta, kiedy przełamała podanie Peguli, jednak rozstawiona z numerem „3” w turnieju Amerykanka przełamała Sznajder dwukrotnie obejmując prowadzenie 4:3, a następnie wygrywając pierwszego seta 6:4.

W drugim secie, który przebiegał dość wyrównanie do czasu, kiedy Sznajder przegrała swoje podanie, popełniając podwójny błąd serwisowy przy stanie 3:3. Obejmując prowadzenie Pegula nie oddała go już do końca spotkania, zwyciężając 6:4, 6:3.

Jeśli Pegula wygra w poniedziałkowym finale, będzie to dla niej szósty triumf w turnieju WTA. Będzie to również pierwsza od ponad 20 lat obrona tytułu w Kanadzie. Ostatnia zawodniczka, której udało się tego dokonać była Martina Hingis, która zwyciężyła w latach 1999 i 2000.

 

Zdjęcia autorstwa Petera Figury


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej

Jessica Pegula (USA, 3) – Diana Sznajder (14) – 6:4, 6:3