Podczas tegorocznego Wimbledonu Polak doznał bardzo niebezpiecznej kontuzji. Nasz tenisista wprawdzie opuścił igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale już wraca do gry – podczas turnieju w Montrealu.
Hubert Hurkacz stanął przed jednym z największych wyzwań w swojej karierze, gdy podczas drugiej rundy Wimbledonu doznał kontuzji kolana, która zakończyła się operacją łąkotki. Po zabiegu wielu lekarzy prognozowało, że powrót do gry może potrwać do końca roku. Mimo to, Hurkacz zdoła wrócić do rywalizacji już po trzech tygodniach intensywnej rehabilitacji.
– Zaraz po tym wiedziałem, że coś się stało, bo to było bolesne i musieliśmy ustalić, jak poważne to było i po prostu zdobyć jak najwięcej informacji. To był trudny czas, ponieważ po badaniu nie wiedziałem, kiedy wrócę na kort, czy w ogóle będę grał w tym roku, ani czy osiągnę swój normalny poziom. Więc to był zdecydowanie trudny czas – wspomina kontuzję Polak.
Trener Hurkacza, Craig Boynton, początkowo nie spodziewał się tak poważnej kontuzji, ale szybko zorientował się, że sytuacja jest poważna.
– Na początku, kiedy to się stało, myślałem, że ma skurcze. Rozmawiał po polsku z fizjoterapeutą, a fizjoterapeuta powiedział mi: „musi przestać”. Nie miałem pojęcia, co się dzieje – powiedział Boynton.
Oczywiście nie obyło się bez szczegółowych badań – Zajął się tym wszystkim w Polsce z częścią zespołu, zespołu fizycznego. Przeszedł operację i stwierdzenie, że chłopaki pracowali pilnie, byłoby niedopowiedzeniem, aby doprowadzić go do miejsca, w którym jest teraz. Pracował tak ciężko, jak Iron Man. To było szalone, ile zrobił, aby wrócić tutaj w ciągu trzech do czterech tygodni, aby dojść do punktu, w którym faktycznie rywalizujemy.
Następnie wrocławianin przeszedł operację i intensywną rehabilitację, a do treningów zdołał wrócić już po tygodniu. Teraz Polak jest gotowy do gry w turnieju Omnium Banque National w Montrealu. Pomimo opuszczenia Igrzysk Olimpijskich, Hurkacz jest wdzięczny za możliwość powrotu na kort.
– To zdecydowanie pozwala docenić to, co robisz, nie mając szansy lub możliwości, aby to zrobić przez jakiś czas. Wiedziałem, że nie mogę poruszać się po korcie, więc niestety nie wziąłem udziału w igrzyskach. Marzyłem o tym, aby grać, ale wiedziałem, że to po prostu nie będzie możliwe. Rany wciąż się nie zagoiły. Po prostu nie mogłem tam pojechać. To było zbyt duże ryzyko, a poza tym nie mogłem poruszać się po korcie, więc to po prostu nie miało prawa zadziałać – przyznał szczerze nasz tenisista.
Hurkacz także kontaktował się z innymi sportowcami, w tym z Novakiem Dżokoviciem, który przeszedł podobną kontuzję. – To było inspirujące, zwłaszcza wygrana złotego medalu – powiedział Hurkacz.
– Napisałem też SMS-a do Novaka. Był naprawdę wspierający i pomocny, a to była po prostu inna sytuacja, trudna sytuacja, próba podjęcia decyzji. Pod koniec wiedziałem, że muszę przejść operację.
Trener Boynton podkreśla, że teraz najważniejsze jest mądre zarządzanie dalszą karierą Hurkacza. Szkoleniowiec nie traci też optymizmu.
– Cieszę się, że może robić rzeczy, które kocha oraz że jesteśmy tutaj. Teraz musimy być mądrzy w tym, jak będziemy postępować i po prostu obserwować. Mecze zadecydują, nad czym trzeba popracować pod każdym względem.
Hubert Hurkacz po przybyciu do Montrealu doceniał każdą chwilę na miejscu, od widoku kibiców po treningi.
– Wydawało się, że to trwało naprawdę długo. Wydawało się, że wydarzyło się tak wiele rzeczy od czasu, gdy ostatni raz byłem na korcie – powiedział Hurkacz.
– Przeszliśmy przez tak wiele rzeczy jako zespół i podjęliśmy wiele trudnych decyzji. To po prostu sprawia, że naprawdę doceniasz to, co robisz każdego dnia, a czasami możesz się zgubić, ponieważ po prostu nieustannie dążysz do tego, aby być lepszym, wygrywać mecze, próbować wygrywać turnieje i Wielkiego Szlema. W pewnym momencie nie doceniasz naprawdę chwili, a teraz naprawdę miałem chwilę, aby się zatrzymać i zastanowić – przyznał szczerze wrocławianin.
Hubert Hurkacz pierwszy mecz w ramach turnieju w Montrealu rozegra w nocy z czwartku na piątek, a jego rywalem będzie Australijczyk Thanasi Kokkinakis.