Montreal. Hurkacz wygrywa swój opóźniony o dwa dni mecz i melduje się w 3. rundzie turnieju rangi 1000 w Montrealu

/ Barbara Hofman , źródło: atptour.com/opracowanie własne, foto: AFP

W meczu 2. rundy turnieju National Bank Open 1000 w Montrealu Hubert Hurkacz (ATP 6.) zwyciężył z reprezentantem Australii o greckich korzeniach Thanasim Kokkinakisem (ATP 81.) w trzech setach 5:6, 6:3, 7:6 (6). Był to zacięty mecz o dominacji po obu stronach pierwszego serwisu.

Tenisista z Wrocławia ostatni swój turniej rozegrał na trawiastych kortach na brytyjskim szlemie Wimbledonie. Po zwycięskich rozgrywkach w Halle również na trawie, na turnieju truskawek i szampana był uważany wraz z Sinnerem, Alcarazem i Dżokoviciem za faworyta do zdobycia trofeum. Jednak już w meczu 2. rundy Hubert musiał pożegnać się z londyńskim zapachem świeżo skoszonej trawy po przegranej z młodym Francuzem Arthurem Filsem. Tam Polak ryzykownie rzucił się za piłką rywala i nabawił się kontuzji kolana. Długo musieliśmy oczekiwać informacji od Huberta na temat jego ewentualnej gry na olimpiadzie. W końcu, 22 lipca, wrocławianin oficjalnie powiadomił na swoich mediach społecznościowych o wycofaniu się z Paryża. Dzisiaj rozegrał swój pierwszy mecz od kontuzji i spisał się może nie znakomicie, ale wystarczająco.

Jego przeciwnikiem był słynny Australijczyk o pochodzeniu greckim Thanasi Kokkinakis. Niegdyś uważany był za ogromny talent, ale wielokrotnie pokonywały go długoterminowe urazy. Za największy jego sukces uważa się triumf w deblu w wielkoszlemowym Australian Open. W Melbourne wraz ze swoim rodakiem, Nickiem Kyrgiosem, stali się ulubioną parą deblową turnieju.

W Montrealu Hurkacz wraz z Kokkinakisem spotkali się po raz piąty, a trzy z tych spotkań rozegrali właśnie na poziomie ATP 1000 w poprzednim sezonie. Wszystkie z nich zapisał na swoim koncie Polak, ale nigdy nie było komfortowo. W Szanghaju wygrał 7-6, 6-4, natomiast w Miami i Cincinnati dochodziło do tie-breaków w trzecich partiach (w tym pierwszym starciu 27-latek obronił pięć piłek meczowych).

Ich poprzednie pojedynki były niezwykle wyrównane i w obecnej sytuacji ciężko było się spodziewać czegokolwiek innego. Nie wiadomo dużo o stanie zdrowotnym Hurkacza i czy nie za szybko postanowił powrócić do rywalizacji. Zaś Australijczyk podłapał w tym tygodniu dodatkową motywację i sporo mówi o konieczności poprawy rankingu, aby w przyszłości unikać grania w eliminacjach i trudnych losowań.

Mecz, tak jak przewidywano, do najłatwiejszych nie należał. Główną przyczyną wyrównanej walki była wybitna forma serwisu obu panów. Mimo że procent ich pierwszego serwisu nie należał do najwyższych (HH: 53%, TK: 65%), to już jego efektywność  nie pozostawiała wątpliwości (HH: 83%, TK: 80%). To także gra przy siatce Hurkacza w tym meczu (80 % wygranych piłek) i jego proporcja zagrań kończących do błędów niewymuszonych (43 do 21) mogły być powodami do dumy Hubiego. Wrocławianin w tiebreaku ostatniego seta dopiero za czwartą piłką meczową po 2 godzinach i 30 minutach zdobył laury. Teraz, w trzeciej rundzie, czeka na niego Francuz Arthur Rinderknech.


Wyniki

2 runda singla

Hubert Hurkacz (Polska, 4) -Thanasi Kokkinakis (Australia) 4:6, 6:3, 7:6(6)

 

W Łodzi i Kaliszu odbędą się spotkania fazy play-off LOTTO SuperLIGI

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: materiał prasowy LOTTO SuperLIGI, foto: LOTTO SuperLIGA

W najbliższy weekend dwa spotkania fazy play-off LOTTO SuperLIGI wyłonią kolejnych uczestnW Łodzi i Kaliszu odbędą się spotkania fazy play-off LOTTO SuperLIGIików grudniowego turnieju FINAL FOUR. W Łodzi tamtejszy PTP zagra z Górnikiem Bytom, a w Kaliszu gospodarz – Calisia Tennis Team, zmierzy się z rewelacją rozgrywek – KT ROYAL Zielone Góra.

Weekendowe spotkania fazy play-off LOTTO SuperLIGI uzupełnią grono tegorocznych uczestników FINAL FOUR, którzy w grudniu powalczą o miejsca na podium. Wcześniej przepustki do turnieju mistrzów zapewnili sobie zwycięzcy obu grup sezonu zasadniczego – BKT Advantage Bielsko-Biała oraz WKT MERA. Niebawem dołączą do nich triumfatorzy sobotniego i niedzielnego pojedynku.

Kopciuszek postawi się faworytowi

W pierwszym starciu Calisia Tennis Team Kalisz podejmie na własnym terenie KT ROYAL Zielona Góra. Zdecydowanym faworytem tego spotkania jest ekipa gospodarzy, zeszłoroczny wicemistrz rozgrywek. Drużyna Calisii odniosła w sezonie zasadniczym trzy zwycięstwa, a jedyną porażkę poniosła przeciwko naszpikowanej gwiazdami drużynie WKT MERA. Pierwsze skrzypce w Kaliszu grają czescy tenisiści i tenisistki, którzy rozegrali dla klubu z Wielkopolski wszystkie mecze singlowe, m.in.: laureat nagrody MVP 2. kolejki Jiri Barnat, Daniel Siniakov, Julie Struplova czy Ivana Sebestova. Mocnym punktem drużyny jest również świetny deblista Piotr Matuszewski.

Ich rywal to jedna z największych sensacji tegorocznego sezonu. Zespół skazywany na pożarcie po dwóch seriach spotkań miał dwie porażki na koncie i mało kto wierzył w ich awans do fazy play-off. Kluczowy pojedynek dla zielonogórzan miał miejsce w 4. kolejce przeciwko BAZALT ZTT Złotoryja. KT ROYAL przegrywał 1:2, ale po zwycięstwach – w meczu gry podwójnej mężczyzn oraz mikście, cieszył się z wygranej 3:2. Kolejne, sensacyjne zwycięstwo, w spotkaniu wyjazdowym z WKS Grunwald Poznań, zapewniło im miejsce w walce o FINAL FOUR. W zespole z województwa lubuskiego prym wiodą krajowi gracze – Przemysław Michocki oraz Oliwia Szymczuch, a wspiera ich w grze podwójnej utytułowany i doświadczony Mateusz Kowalczyk, zwycięzca turnieju w grze podwójnej rangi ATP w Stuttgarcie z 2014 roku. Świetnie radzi sobie zwłaszcza ten pierwszy, który w tym sezonie ma na rozkładzie m.in. MVP 4. kolejki Aleksandra Orlikowskiego czy Marcela Zielińskiego ze Złotoryi.

W Łodzi szykuje się starcie tytanów

Emocji nie zabraknie również w Łodzi. PTP powalczy o awans do FINAL FOUR z Górnikiem Bytom i ciężko wskazać w tym spotkaniu zdecydowanego faworyta. Gospodarze świetnie spisywali się w rozgrywkach fazy zasadniczej. Wygrali trzy spotkania, a ich jedynym pogromcą okazał się absolutny hegemon ligi – BKT Advantage Bielsko-Biała. W pierwszych dwóch spotkaniach łódzkich barw bronili doświadczeni Czesi – Tereza Smitkova i Lukas Rosol, których w następnej kolejce zastąpili Węgierka Fanny Stollar i powracający do wielkiego tenisa Michał Przysiężny. W ostatniej kolejce trykot PTP ponownie przywdziała Smitkova, a Rosola zastąpił jego rodak – Filip Duda, który w deblu miał wsparcie doświadczonego Radka Nijakiego.

Górnik słabo rozpoczął rozgrywki. Po dwóch seriach spotkań miał dwie porażki bez żadnego wygranego meczu. Ślązacy klasę pokazali w 3. kolejce, wystawiając swoje mocne działa. W meczach singlowych wystąpili – niedawna, dwukrotna medalistka Narodowych Mistrzostw Polski Marcelina Podlińska oraz Szymon Kielan, zapewniając swojemu zespołowi trzy punkty w starciu z KT GAT Gdańsk. Ta sama para zagwarantowała Górnikowi zwycięstwo w pojedynku z AZS TENIS Poznań, a tym samym awans do FINAL FOUR.

 

Pełne składy par obu pojedynków będą znane dzień przed spotkaniami.

 

Faza play-off LOTTO SuperLIGI:

10 sierpnia (sobota)

Calisia Tennis Team Kalisz – KT ROYA Zielona Góra

11 sierpnia (niedziela)

PTP Łódź – KS Górnik Bytom

 

Więcej informacji o rozgrywkach LOTTO SuperLIGI znajduje się pod adresem: https://sliga.org/ .

 

Sponsorem tytularnym rozgrywek jest marka LOTTO, której właścicielem jest  Totalizator Sportowy.

Korespondencja z Toronto. Zmienna pogoda

/ Peter Figura , źródło: własne, foto: Peter Figura

Peter Figura, Toronto

Panująca w Toronto pogoda była z całą pewnością jednym z powodów, które wpłynęły na przebieg spotkań czwartego dnia National Bank Open w Toronto. Najpierw ulewne burze spowodowały dość znaczne opóźnienia w rozpoczęciu meczów, potem zaś silnie wiejący wiatr wpłynął na przebieg wielu spotkań.

Do największej niespodzianki doszło w spotkaniu najwyżej rozstawionej w turnieju Coco Gauff, która pod nieobecność w Toronto Igi Świątek miala okazje na wygranie całego turnieju. Jednak piątkowe spotkanie z Rosjanką Dianą Shnajder (#24 WTA) należało dla Amerykanki do jednego z najmniej udanych w tym sezonie. „Popełniłem zbyt wiele błędów” powiedziała po przegranym 6:4, 6:1 spotkaniu Gauff.

Można znaleźć wiele przyczyn dlaczego przegrałem, ale tak naprawdę cała wina leży po mojej stronie – podsumowała druga rakieta światowego rankingu.

Dla Shnajder, która poprzedniego dnia po ciężkiej walce pokonała nasza Magdalenę Fręch, było to pierwsze zwycięstwo nad zawodniczką z pierwszej „piątki” światowego rankingu.

Tak wiatr sprawiał wiele kłopotów, ale przede wszystkim jestem zadowolona, że udało mi się dostosować do warunków meczu i to przede wszystkim od strony psychicznej – powiedziała Rosjanka, dla której kolejny mecz będzie pierwszym w karierze występem w ćwierćfinale turnieju rangi WTA 1000.

Z turniejem pożegnała sie również rozstawiona z numerem „4” Jelena Ostapenko, która po bardzo krótkim meczu przegrała z Taylor Townsend 2:6, 1:6. Ostapenko serwowała bardzo niepewnie, a jej pierwszy serwis trafił w kort zaledwie w 54%. Jeszcze niższa była skuteczność odbioru pierwszego serwisu przeciwniczki (24%).

Do kolejnej rundy awansowała również obrończyni tytułu – Jessica Pegula, która pokonała Amerykankę Ashlyn Krueger 6:2, 6:4.

Tak, warunki do gry były niezwykle trudne – powiedziała po meczu Pegula – Trudno było o jakikolwiek rytm w grze. Ale właśnie dlatego jestem zadowolona, że udało mi się wygrać w dwóch setach.

Do kolejnej rundy awansowała również Emma Navarro, która poprzedniego dnia wyeliminowała naszą Magdę Linette. Tym razem pokonała ona po zaciętym meczu Ukrainkę Martę Kostjuk 7:5, 7:5. Sobota to ćwierćfinałowa faza turnieju, w której przeciwko sobie zagrają Navarro i Townsend, Sabalenka i Anisimova, Pegula i Stearns oraz Shnajder i Samsonowa.

 

Zdjęcia autorstwa Petera Figury


Wyniki

3 runda singla

Diana Sznajder (14) – Coco Gauff (USA, 1) 6:4, 6:1

Aryna Sabalenka (2) – Katie Boulter (Wielka Brytania) 6:3, 6:3

Jessica Pegula (USA, 3) – Ashlyn Krueger (USA) 6:2, 6:4

Taylor Townsend (USA) – Jelena Ostapenko (Łotwa, 4) 6:2, 6:1

Ludmiła Samsonowa (6) – Elise Mertens (Belgia) 6:2, 6:4

Emma Navarro (USA, 8) – Marta Kostjuk (Ukraina, 11) 7:5, 7:5

Amanda Anisimowa (USA) – Anna Kalinskaja (10) 6:2, krecz

Peyton Stearns (USA) – Viktoria Azarenka (12) 6:4, 4:2, krecz

 

Osaka: mecz z Igą Świątek zdziałał dla mnie cuda

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com/własne, foto: AFP

Naomi Osaka w tym tygodniu rywalizowała w imprezie Rogers Cup w Toronto. W pierwszej rundzie pewnie pokonała Ons Jabeur, ale później musiała uznać wyższość Elise Mertens. Japonka z optymizmem na dalszą część sezonu na kortach twardych.

Reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni na konferencji prasowej zdradziła, że bardzo dużo wiary we własne możliwości dodał jej wspaniały mecz przeciwko Idze Świątek w drugiej rundzie Roland Garros.

Mecz z Igą zdziałał cuda dla mojej pewności siebie – przyznała czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa. – Nie będę kłamać. Optymistycznie patrzę na sezon na kortach ziemnych w przyszłym roku. Jeśli chodzi o trawę, to jeszcze patrzę na to z dystansem, ale mam w sobie chęć do nauki. Na pewno obejrzę mnóstwo starych meczów Sereny, ale to sprawa przyszłoroczna. W tym momencie koncentruje się na US Open i Azji. To są miejsca, gdzie rozkwitam, więc nie mogę się doczekać.

Kanadyjscy dziennikarze zapytali japońską tenisistkę czy po tak łatwym zwycięstwie nad Ons Jabeur uwierzyła, że stać ją na kolejne wielkie sukcesy.

Trzeba mierzyć w gwiazdy. Niestety od zawsze sporo problemów sprawia mi mój perfekcjonizm, przez który często wątpiłam w siebie. Przechodzę jednak teraz przez proces. Poniosłam ostatnio kilka bardzo bolesnych porażek, które sporo mnie nauczyły. Utwierdziły mnie w tym, że naprawdę kocham tę grę i zrobię wszystko, żeby się znaleźć tam, gdzie zasługuje. Wiem, że na pewno przytrafią mi się jeszcze bolesne przegrane, ale wierzę, że wrócę do Top 10 rankingu – zakończyła była liderka światowego rankingu.

Aryna Sabalenka o powrocie po kontuzji i celach na resztę sezonu

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP.

Aryna Sabalenka pokonała Katie Boulter i awansowała do ćwierćfinału turnieju w Toronto. W niedawnym wywiadzie Białorusinka opowiedziała o tym, jak czuje się po kontuzji i o tym, jakie cele stawia sobie na resztę sezonu.

Przypomnijmy, że Aryna Sabalenka nie mogła w tym roku zagrać na Wimbledonie z powodu kontuzji barku. Trzecia zawodniczka świata wróciła już jednak do gry i – po starcie w Waszyngtonie – walczy o punkty w Kanadzie. 25-latka przyznała, że ponad miesięczna nieobecność w rozgrywkach, którą wymusił uraz oraz sama gra po przerwie, były dla niej trudnym doświadczeniem:

To było coś nowego, ale mam nadzieję, że nie będę musiała już tego przeżywać. Pierwszy turniej po kontuzji zawsze jest skomplikowany, bo zbyt mocno siebie chronisz i starasz się nie zrobić za dużo, by znów nie uszkodzić barku. Przez to czułam duże napięcie. W Waszyngtonie byłam obolała, więc potem postawiliśmy na regenerację i rozciąganie. Zrobiliśmy naprawdę dużo w kwestii mojej mobilności i elastyczności ruchów. Moje ramie ma się dobrze, już nie boję się o kolejną kontuzję i mogę dać z siebie wszystko. Mój umysł jest wolny od tego zmartwienia, skupiam się tylko na rywalizacji.

Następnie Arynę zapytano, jakie zadania stawia sobie samej na ostatnią część sezonu 2024:

Sądzę, że lepiej mi idzie, gdy nie wyznaczam sobie żadnych celów (śmiech). Wolę stawiać małe kroki i po prostu poprawiać moją grę. Chcę robić tyle, ile mogę w danym momencie. Tenis bywa podstępny, a twoje samopoczucie może zmienić się z dnia na dzień. Trzeba umieć sobie z tym radzić. Ten rok jest zupełnie inny, między innymi z powodu mojego miejsca w rankingu oraz Wimbledonu, który musiałam opuścić. Każda z nas ma swoje wielkie marzenia, ale lepiej dochodzić do nich powoli i systematycznie, osiągając małe sukcesy.

– W Australii starałam się nie myśleć o tym, że bronię tytułu i po prostu pokazywać najlepszy tenis w każdym meczu. Na początku było ciężko, ale potem zrozumiałam, że muszę skupić się na sobie, bo tylko wtedy zaprezentuję to, na co naprawdę mnie stać – podsumowała Sabalenka.

W ćwierćfinale w Toronto Aryna Sabalenka zagra z Amerykanką Amandą Anisimovą.

Montreal. Jan Zieliński powalczy o finał turnieju deblowego

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Jan Zieliński i Hugo Nys bez gry awansowali do półfinału turnieju rangi ATP 1000 w Montrealu. Rywalami naszego tenisisty i jego partnera mieli być solidny Brytyjczyk Jack Draper i lider światowego rankingu singlistów Jannik Sinner. Do tego spotkania jednak nie dojdzie, ponieważ rywale nie przystąpili do gry.

Zieliński i Nys rozegrali w Kanadzie dwa trudne mecze. W pokonanym polu pozostawili pary Fils/Jarry oraz rozstawiony z numerem „2” duet Bopanna/Ebden. Na kolejnych rywali będą musieli trochę poczekać, ponieważ Draper i Sinner wycofali się z turnieju, a co więcej, opady deszczu utrudniają rozgrywanie meczów na montrealskich kortach. Potencjalnymi rywalami Polaka i jego partnera są Daniił Miedwiediew i Roman Safiullin albo Rajeev Ram i Joe Salisboury. Amerykanin i Brytyjczyk zostali rozstawieni w turnieju z numerem „3”.

Polski tenisista już teraz wyrównał swój najlepszy wynik z Montrealu, jakim był półfinał w 2022 roku. Jego partnerem był wówczas Hubert Hurkacz. Dla Hugo Nysa to najlepszy występ w karierze, biorąc pod uwagę występy w Kanadzie.

Polak i Monakijczyk grają ze sobą po raz pierwszy od czasu tegorocznego Wimbledonu. Jan Zieliński przygotowywał się do igrzysk, w których ostatecznie nie wystąpił, natomiast Hugo Nys zagrał w turnieju w Waszyngtonie. Tam jego partnerem był Sadio Doumbia i ta współpraca dała tenisistom półfinał tej imprezy.

 


Wyniki

Ćwierćfinał debla

Jan Zieliński/Hugo Nys (Polska, 14) – Jack Draper/Jannik Sinner (Wielka Brytania/Włochy) walkower