Montreal. Hurkacz wygrywa swój opóźniony o dwa dni mecz i melduje się w 3. rundzie turnieju rangi 1000 w Montrealu
W meczu 2. rundy turnieju National Bank Open 1000 w Montrealu Hubert Hurkacz (ATP 6.) zwyciężył z reprezentantem Australii o greckich korzeniach Thanasim Kokkinakisem (ATP 81.) w trzech setach 5:6, 6:3, 7:6 (6). Był to zacięty mecz o dominacji po obu stronach pierwszego serwisu.
Tenisista z Wrocławia ostatni swój turniej rozegrał na trawiastych kortach na brytyjskim szlemie Wimbledonie. Po zwycięskich rozgrywkach w Halle również na trawie, na turnieju truskawek i szampana był uważany wraz z Sinnerem, Alcarazem i Dżokoviciem za faworyta do zdobycia trofeum. Jednak już w meczu 2. rundy Hubert musiał pożegnać się z londyńskim zapachem świeżo skoszonej trawy po przegranej z młodym Francuzem Arthurem Filsem. Tam Polak ryzykownie rzucił się za piłką rywala i nabawił się kontuzji kolana. Długo musieliśmy oczekiwać informacji od Huberta na temat jego ewentualnej gry na olimpiadzie. W końcu, 22 lipca, wrocławianin oficjalnie powiadomił na swoich mediach społecznościowych o wycofaniu się z Paryża. Dzisiaj rozegrał swój pierwszy mecz od kontuzji i spisał się może nie znakomicie, ale wystarczająco.
Jego przeciwnikiem był słynny Australijczyk o pochodzeniu greckim Thanasi Kokkinakis. Niegdyś uważany był za ogromny talent, ale wielokrotnie pokonywały go długoterminowe urazy. Za największy jego sukces uważa się triumf w deblu w wielkoszlemowym Australian Open. W Melbourne wraz ze swoim rodakiem, Nickiem Kyrgiosem, stali się ulubioną parą deblową turnieju.
W Montrealu Hurkacz wraz z Kokkinakisem spotkali się po raz piąty, a trzy z tych spotkań rozegrali właśnie na poziomie ATP 1000 w poprzednim sezonie. Wszystkie z nich zapisał na swoim koncie Polak, ale nigdy nie było komfortowo. W Szanghaju wygrał 7-6, 6-4, natomiast w Miami i Cincinnati dochodziło do tie-breaków w trzecich partiach (w tym pierwszym starciu 27-latek obronił pięć piłek meczowych).
Ich poprzednie pojedynki były niezwykle wyrównane i w obecnej sytuacji ciężko było się spodziewać czegokolwiek innego. Nie wiadomo dużo o stanie zdrowotnym Hurkacza i czy nie za szybko postanowił powrócić do rywalizacji. Zaś Australijczyk podłapał w tym tygodniu dodatkową motywację i sporo mówi o konieczności poprawy rankingu, aby w przyszłości unikać grania w eliminacjach i trudnych losowań.
Mecz, tak jak przewidywano, do najłatwiejszych nie należał. Główną przyczyną wyrównanej walki była wybitna forma serwisu obu panów. Mimo że procent ich pierwszego serwisu nie należał do najwyższych (HH: 53%, TK: 65%), to już jego efektywność nie pozostawiała wątpliwości (HH: 83%, TK: 80%). To także gra przy siatce Hurkacza w tym meczu (80 % wygranych piłek) i jego proporcja zagrań kończących do błędów niewymuszonych (43 do 21) mogły być powodami do dumy Hubiego. Wrocławianin w tiebreaku ostatniego seta dopiero za czwartą piłką meczową po 2 godzinach i 30 minutach zdobył laury. Teraz, w trzeciej rundzie, czeka na niego Francuz Arthur Rinderknech.
Wyniki
2 runda singla
Hubert Hurkacz (Polska, 4) -Thanasi Kokkinakis (Australia) 4:6, 6:3, 7:6(6)