Igrzyska Olimpijskie. Medal olimpijski już w rękach Igi Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Brązowy medal olimpijski rywalizacji singlowej podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu już trafił w ręce Igi Świątek. Liderka światowego rankingu wzięła udział w ceremonii medalowej po zakończeniu meczu finałowego z udziałem Qinwen Zheng oraz Donny Vekić.

Pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowej w piątkowym meczu o brązowy medal w zmaganiach singlistek na kortach Rolanda Garrosa pokonała w dwóch setach Annę-Karolinę Schmiedlovą i zdobyła czwarty medal dla reprezentacji Polski podczas Igrzysk w stolicy Francji.

Dzień później tuż po zakończeniu spotkania finałowego Polka wzięła udział w ceremonii wręczenia medal w której oprócz Biało-czerwonej wzięły udział „świeżo upieczona” mistrzyni olimpijska Qinwen Zheng oraz srebrna medalistka Donna Vekić.

Po zakończeniu uroczystości na kortach Rolanda Garrosa, liderka światowego rankingu udała się do Domu Polskiego, który w czasie Igrzysk funkcjonuje w Paryżu. Tam polska misja olimpijska oraz inni sportowcy zgodnie z tradycją tegorocznej imprezy we Francji przywitali zdobywczynię 302. medalu dla Polski w historii występów na Letnich Igrzyskach Olimpijskich.

Igrzyska Olimpijskie. Medale w grze deblowej rozdane

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Złoty medal dla Mathew Ebdena oraz Johna Peersa, srebro dla Austina Krajicka oraz Rajeeva Rama i brąze krążki dla Taylora Fritza oraz Tommy’ego Paula. Tak wygląda olimpijskie podium w rywalizacji deblowej mężczyzn podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. 

Po ośmiu dniach rywalizacji olimpijskiej na kortach Rolanda Garrosa pozostała już tylko jedna niewiadoma. W niedzielnym finale rywalizacji singlowej dojdzie do spotkania Novaka Dżokovicia i Carlosa Alcaraza, czyli dwóch najwyżej rozstawionych tenisistów.

W pierwszą sobotę sierpnia poznaliśmy najlepsze pary deblowe wśród mężczyzn. Po złoto sięgnęli tenisiści, którzy w całej imprezie nie stracili nawet seta. Mathew Ebden oraz John Peers do sobotniego finału dotarli, wygrywając wszystkie poprzedzającego spotkania w dwóch odsłonach. Tej samej sztuki dokonali ich rywale, czyli rozstawieni z numerem czwartym Richard Krajicek oraz Rajeev Ram.

I to do tenisistów zza Oceanu należał początek spotkania. To Amerykanie wygrali partię otwarcia, a w drugiej odsłonie prowadzili już 3:1. Australijczycy zdołali jednak doprowadzić do decydującej odsłony. W tej tenisiści z Antypodów od początku prowadzili. A ich największa przewaga wynosiła 5 punktów, gdy rezultat brzmiał 7:2. Ostatecznie zakończyli spotkanie za czwartą piłką meczową.

Sięgając po złoto Ebden i Peers powtórzyli wynik Todda Woodbridge’a oraz Marka Woodforde’a. Słynni The Woodies to najlepsza para deblowa Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku.

Na najniższym stopniu podium znalazło się miejsce dla Tommy’ego Paula oraz Taylora Fritza. Rozstawieni z numerem trzecim Amerykanie nie dali większych szans swym rywalom – Tomaszowi Machaczowi oraz Adamowi Pawlaskowi. W pierwszej odsłonie wyżej notowani tenisiści prowadzili już 5:1, gdy nasi południowi sąsiedzi nieco zniwelowali stratę. O losach drugiego seta rozstrzygnął już pierwszy gem. W nim podanie stracił Tomasz Machacz. To spowodowało, że złoty medalista w grze mieszanej nie „dołożył” medalu w kolorze brązowym.


Wyniki

Finał:

M. Ebden, J. Peers (Australia, Australia) – A. Krajicek, R. Ram (USA, USA, 4)

Mecz o trzecie miejsce:

T. Fritz, T. Paul (USA, USA, 3) – T. Machacz, A. Pawlasek (Czechy, Czechy) 6:3, 6:4

 

Igrzyska Olimpijskie. Lorenzo Musetti brązowym medalistą

/ Artur Kobryn , źródło: własne, foto: AFP

Lorenzo Musetti został brązowym medalistą w turnieju singlowym Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Włoch po trzysetowym pojedynku pojedynku pokonał Felixa Augera-Aliassime’a 6:4, 1:6, 6:3.

Po wyraźnie przegranych meczach półfinałowych Musetti i Auger-Aliassime stanęli do walki o brązowy medal olimpijski. Kanadyjczyk ma już na swoim koncie krążek tego koloru wywalczony w mikście, zaś Włoch grał o pierwsze podium w tych zmaganiach. Sobotnie starcie było ich szóstym na zawodowych kortach. Lepszym bilansem dotychczas rozegranych potyczek mógł do tej pory pochwalić się Felix, który na swoją korzyść rozstrzygnął trzy z nich.

Spotkanie rozpoczęło się od problemów z podaniem Augera-Aliassime’a. 23-latek z Montrealu popełnił w nim dwa podwójne błędy serwisowe i musiał bronić się przed przełamaniem. Łącznie zdołał oddalić cztery break-pointy, ale przy piątym pomylił się z bekhendu i to Włoch jako pierwszy wyszedł na prowadzenie. W następnych minutach reprezentant Italii utrzymywał przewagę, ale nie był w stanie tego robić przez całego seta.

W ósmym gemie Kanadyjczyk przeszedł bowiem do ataku i po akcji zwieńczonej forhendowym wolejem doczekał się okazji na „brejka”. Została ona zamieniona na punkt po tym jak Włoch popełnił błąd przy zagraniu z powietrza. Na swoje nieszczęście Auger-Aliassime nie potrafił utrzymać poziomu gry i koncentracji w następnym gemie. Zaczął go od trzech przegranych piłek, a przy drugim break-poincie popsuł forhend, który kosztował go stratę serwisu. Musetti kolejnej szansy już nie zmarnował i „na sucho” zamknął premierową odsłonę.

Druga partia przyniosła już zupełnie inny przebieg gry. To Kanadyjczyk jako pierwszy zdobył przełamanie i to on kontrolował sytuację na korcie. Wpływ na to bez wątpienia miał poprawa skuteczności pierwszego serwisu, która też przełożyła się na większą pewność jego gry. Musetti miał co prawda w trzecim gemie szansę na odrobienie straty, ale starszemu z tenisistów z pomocą przyszło wtedy podanie. Kolejnych okazji Włoch już się nie doczekał. Sprawiał wrażenie zmagającego się z kryzysem fizycznym i w szóstym gemie raz jeszcze został przełamany. Chwilę później Auger-Aliassime bez trudu wygrał swoje podanie, doprowadzając tym samym do decydującego seta.

Ten, pod względem jakości gry z obu stron, był najlepszym fragmentem spotkania. Obaj gracze zaciekle walczyli o każdy punkt i wiele ich wymian stało na znakomitym poziomie. Musetti przełamał kryzys i znów był równorzędnym rywalem dla Kanadyjczyka. I też to on jako pierwszy miał okazje na przełamanie, lecz Auger-Aliassime wyszedł z opresji dzięki serwisowi oraz forhendowi. 22-latek z Carrary był z kolei niezagrożony przy własnym podaniu i mógł wywierać większą presję na rywalu.

Kluczowy dla losów całego meczu okazał się ósmy gem. Musetti swoim firmowym bekhendem po linii wymusił błąd gracza z Montrealu, dzięki czemu miał kolejne w tym secie break-pointy. Wykorzystał już pierwszego z nich po tym jak Kanadyjczyk zagrał nieudany forhend. Następnego gema rozegrał bardzo pewnie i po efektownym skrócie zakończył pojedynek. Został tym samym pierwszym tenisowym medalistą olimpijskim w swoim kraju od dokładnie stu lat.


Wyniki

Igrzyska Olimpijskie – mecz o brązowy medal:

Lorenzo Musetti (Włochy, 11) – Felix Auger-Aliassime (Kanada, 13) 6:4, 1:6, 6:3

Igrzyska Olimpijskie. Pogromczyni Igi Świątek mistrzynią olimpijską!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Pierwszy raz o złoty medal olimpijski w singlu walczyła reprezentantka kontynentu azjatyckiego. Medale zdobywały Europejki, przedstawicielki obu Ameryk, ale nigdy Azjatki. To również pierwszy raz, kiedy po olimpijski medal w tej specjalności sięgnęła reprezentantka Chorwacji.

Zheng i Vekić spotykały się dotychczas dwukrotnie na zawodowych kortach i bilans tych spotkań jest remisowy. Przed finałowym starciem delikatną faworytką ze względu na ranking oraz osiągnięcia była Qinwen Zheng. Chinka to finalistka tegorocznego Australian Open. Donna Vekić również mogła się pochwalić dobrą formą, ponieważ tuż przed igrzyskami reprezentantka Chorwacji dotarła do półfinału Wimbledonu.

21-letnia Chinka w drodze od olimpijskiego finału pokonała Sarę Errani, Arantxę Rus, Emmę Navarro, Angelikę Kerber oraz niestety naszą Igę Świątek. 28-letnia Chorwatka w pokonanym polu pozostawiła natomiast Lucię Bronzetti, Biancę Andreescu, Coco Gauff, Martę Kostiuk oraz Annę Karolinę Szmiedlową.

Przebieg meczu

Bardzo dobrze, w tempie wręcz piorunującym, pierwszą partię rozpoczęła Qinwen Zheng, dla wielu swoich kibiców Queen. Chinka pewnie serwowała, błyskawicznie przełamała chorwacką rywalkę i wyszła na prowadzenie 3-0. W trzecim gemie Vekić miała dwa break pointy, ale obu nie zdołała wykorzystać.

Dalsza część seta toczyła się zgodnie z regułą, według której obie tenisistki pewnie wygrywały swoje podania. W siódmym gemie Chorwatka miała kolejną szansę na przełamanie serwisu rywalki i odrobienie strat, ale Chinka szybko zagrożenie oddaliła. Sytuacja zmieniła się w ósmym gemie. Donna po raz drugi straciła swoje podanie, a Qinwen wykorzystała pierwszą piłkę setową, dzięki czemu mocno się zbliżyła do celu, jakim jest złoty medal igrzysk olimpijskich.

Drugą partię Zheng otworzyła równie dobrze, błyskawicznie przełamując Vekić i wychodząc na prowadzenie 2:0. Chwilę później tenisistka z Bałkanów nieoczekiwanie przełamała Azjatkę i odrobiła stratę. Bardzo zacięty przebieg miał kolejny gem. Obie tenisistki wykazały się w nim rażącą nieskutecznością oraz nerwowością w grze. Ostatecznie po trwającym sześć minut gemie Donna utrzymała podanie i wyrównała stan meczu na 2-2.

Kluczowy dla losów olimpijskiego złota był ósmy gem. W nim wyraźnie zmęczona i poirytowana Chorwatka obroniła trzy break pointy. Czwartej okazji Chinka już nie zmarnowała. Kolejny gem był wyłącznie formalnością. Świetnie serwująca Zheng szybko wywalczyła sobie piłki meczowe i wykorzystując już pierwszą, osiągnęła największy sukces w karierze.

Finałowy pojedynek zmagań o olimpijskie laury wymagał od obu tenisistek dobrej formy zarówno fizycznej, jak i mentalnej i obie te rzeczy były po stronie Chinki. To zwycięstwo może zdecydowanie podnieść pewność siebie 21-latki i spowodować, że będzie ona jeszcze większym zagrożeniem dla czołowych tenisistek w kolejnych turniejach. Dla Chorwatki medal ten stanowi natomiast w pewien sposób ukoronowanie długiej i solidnej kariery, lecz niestety przerywanej kontuzjami.


Wyniki

Finał gry pojedynczej kobiet

Qinwen Zheng (Chiny, 6) – Donna Vekić (Chorwacja, 13) 6:2, 6:3

 

Waszyngton. Sabalenka coraz bliżej finału

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka to jedyna rozstawiona tenisistka, która wystąpi w 1/2 finału turnieju WTA 500 w Waszyngtonie. Trzecia tenisistka świata w meczu między jedynymi rozstawionymi zawodniczkami, które pozostały w grze o końcowy triumf w stolicy USA pokonała Wiktorię Azarenkę.

W Paryżu podczas Igrzysk Olimpijskich pozostała już tylko jedna niewiadoma – do kogo powędrują złoty oraz srebrny medal rywalizacji singlowej. Z kolei za Oceanem już rozgrywane turnieje tak zwanej serii US Open Swing. Do piątkowych ćwierćfinałów awansowały cztery zawodniczki nierozstawione oraz dwie z numerkami przy nazwiskach.

Faworytką meczu między dwiema byłymi liderkami rankingu WTA była obecna trzecia rakieta świata, która przed czwartkowym meczem mogła się pochwalić bilansem 3:1 w historii jej pojedynków z Azarenką. Mimo to dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa z dystansem podchodziła do spotkania – Nie grałam od jakiegoś czasu. Czuję, że muszę odzyskać swoją pewność siebie i odbudować poziom mojej gry przed US Open. Z tego względu muszę rozegrać kilka meczów, dlatego jestem tutaj – skomentowała swój start Sabalenka.

Obie odsłony miały podobny przebieg. Za każdym razem turniejowa „jedynka” jako pierwsza wypracowywała sobie przewagę przełamania, aby ją stracić. Jednak w obu setach decydujące okazywały się dziesiąte gemy. Zarówno w pierwszej jak i drugiej partii dochodziło w nich do przełamania serwisu Azarenka.

O awans do finału Aryna Sabalenka zmierzy się z Marie Bouzkovą. Czeszka w swym ćwierćfinałowym meczu okazała się lepszy od Robyn Montgomery, oddając rywalce jedynie cztery. Partię półfinałową w dolnej połówce drabinki stanowią Paula Badosa oraz Caroline Dolehide. Amerykanka uporała się ze swą rodaczką Amandą Anisimovą w dwóch setach. Chociaż w premierowej partii przegrywała już 2:5, a przeciwniczka miała dwie piłki setowe. Z kolei Hiszpanka w decydującej odsłonie spotkania z Emmą Raducanu przegrywała już 1:3. Od tego momentu wygrała jednak pięć z sześciu rozegranych gemów i zameldowała się w sobotnim półfinale.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Aryna Sabalenka (1) – Wiktoria Azarenka (6) 6:4, 6:4

Paula Badosa (Hiszpania) – Emma Raducanu (Wielka Brytania) 4:6, 7:5, 6:4

Caroline Dolehide (USA) – Amanda Anisimova (USA) 7:6(5), 6:1

Marie Bouzkova (Czechy) – Robyn Montgomery (USA) 6:3, 6:1

Waszyngton. Trójka Amerykanów w półfinałach, dyskwalifikacja Shapovalova

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

Aż trzech reprezentantów Stanów Zjednoczonych wystąpi w półfinałach tegorocznej edycji turnieju ATP 500 w Waszyngtonie. Spotkanie jednego z nich zakończyło się jednak w atmosferze skandalu. Przedstawicielem „reszty świata” w najlepszej czwórce zmagań będzie z kolei Włoch, Flavio Cobolii.

Dla miejscowych kibiców piątek był dniem pełnym emocji. W każdej z par ćwierćfinałowych Amerykanie mieli bowiem swojego reprezentanta. Najciekawiej zapowiadało się spotkanie w sesji nocnej pomiędzy rozstawionym z „jedynką” Andriejem Rublowem, a oznaczonym numerem piątym Francesem Tiafoe. W toczonym w gorącej atmosferze pojedynku faworyt gospodarzy wypadł bardzo efektownie i wyeliminował będącego w ostatnim czasie w kryzysie formy Rosjanina.

W premierowej odsłonie początkowo obaj panowie walczyli gem za gem. Sytuacja odmieniła się jednak przy wyniku 3:3. Wtedy to Amerykanin wypracował sobie drugiego w tym meczu break-pointa, a następnie okazał się regularniejszy od przeciwnika w długiej wymianie. Sam z kolei w tej części gry znakomicie spisywał się przy swoim podaniu i wygrał ją bez większego zagrożenia ze strony returnującego Rublowa.

W drugim secie obraz gry był już inny. Moskwianin znalazł w końcu sposób na serwis Tiafoe i szybko objął prowadzenie 4:1. W przeciwieństwie do swojego rywala nie potrafił jednak utrzymać zaliczki do końca partii. 26-latek z Hyattsville w siódmym gemie zdobył przełamanie powrotne, a chwilę potem doprowadził do wyrównania. Później podający nie mieli już większych trudności i dotarli do tie-breaka. W nim Amerykanin był już wyraźnie skuteczniejszy i zwyciężając do trzech, wywalczył pierwszy w karierze awans do półfinału tych zawodów.

O finał przyjdzie mu zmierzyć się ze swoim rodakiem, Sebastianem Kordą. 24-latek z Bradenton pewnie poradził sobie z finalistą z Atlanty, Jordanem Thompsonem. Spotkanie było wyrównane tylko do stanu 4:4 w pierwszym secie. Amerykanin przełamał wtedy Australijczyka, a po zmianie stron zakończył tę część gry. Na początku drugiej partii poszedł za ciosem i ponownie pozbawił serwisu tenisistę z Sydney. Korda z kolei podawał znakomicie i w całej odsłonie stracił zaledwie dwa punkty w swoich gemach serwisowych. W siódmym gemie wywalczył też kolejne przełamanie i po 71 minutach gry mógł cieszyć się z miejsca w półfinale.

W dolnej połówce drabinki uwagę przykuwał przede wszystkim pojedynek dwóch mańkutów – Bena Sheltona i Denisa Shapovalova. Jak się okazało, panowie dostarczyli obserwatorom nie tylko tenisowych wrażeń. Czysto sportowo walka była jednak bardzo zacięta. W pierwszym secie doszło do dość rzadkiej sytuacji i obaj zawodnicy przełamali się wzajemnie w 11. i 12. gemie. W tie-breaku minimalnie lepszy okazał się Amerykanin i to on wyszedł na prowadzenie.

Druga partia także zakończyła się w dodatkowej rozgrywce, lecz tym razem na drodze do niej nie było przełamań. Przy stanie 6:5 dla Shapovalova doszło też do przerwy w grze z powodu opadów do deszczu. Po powrocie na kort Kanadyjczyk miał piłkę setową, ale nie potrafił zamienić jej na punkt. W tie-breaku ponownie prowadził Shelton, gdy przy wyniku 6:3 Shapovalov najpierw rzucił rakietą o kort, a następnie obraził jednego z widzów na trybunach. Po konsultacji z supervisorem, sędzia pojedynku zdyskwalifikował 25-latka i w ten nietypowy sposób zawodnik z Atlanty wygrał cały mecz.

Amerykanie byli bliscy posiadania kompletu swoich reprezentantów w półfinałach, lecz szyki zdołał pokrzyżować im Flavio Cobolli. Włoch stoczył długi i emocjonujący pojedynek z inną nadzieją amerykańskiego tenisa, Alexem Michelsenem. W pierwszej partii 22-latek z Florencji wcześnie zdobył przewagę przełamania, lecz stracił ją w momencie, w którym serwował po zwycięstwo w tej części gry. Po chwili jednak raz jeszcze pozbawił rywala podania i przy drugim podejściu już skutecznie zwieńczył seta. W drugiej odsłonie Michelsen poprawił skuteczność serwisu oraz popełniał mniej niewymuszonych błędów. W efekcie jedyny „brejk”, do którego doszło, był jego autorstwa i stan potyczki się wyrównał.

Decydująca partia miała już jednak przebieg zbliżony do tej premierowej. Cobolli przełamał Amerykanina w drugim gemie, ale po kilkunastu minutach ten odrobił stratę. Reprezentant Italii przy stanie 5:4 i serwisie oponenta miał też trzy piłki meczowe, lecz 19-latek zdołał wyjść z opresji. Ostatecznie, lepszego w tym meczu musiał wyłonić tie-break. Rozgrywka ta została już zdominowana przez Włocha, który zwyciężył w niej do dwóch. Tym samym po raz pierwszy w karierze awansował do najlepszej czwórki turnieju rangi ATP 500.


Wyniki

Ćwierćfinały gry pojedynczej:

Frances Tiafoe (USA, 5) – Andriej Rublow (1) 6:4, 7:6(3)

Ben Shelton (USA, 2) – Denis Shapovalov (Kanada, WC) 7:6(5), 6:6 i dyskwalifikacja

Sebastian Korda (USA, 4) – Jordan Thompson (Australia, 7) 6:4, 6:2

Flavio Cobolli (Włochy, 10) – Alex Michelsen (USA, 15) 7:5, 3:6, 7:6(2)

Igrzyska Olimpijskie. Katerina Siniakowa i Tomasz Machacz ze złotem w mikście

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: AFP

Skład finału miksta był niewątpliwie zaskakujący. Po przeciwnych stronach siatki stanęły duety, które nie były wskazywane jako faworyci do końcowego triumfu. Dodatkowego smaku finałowi dodawał fakt, że walczyli w nim partnerzy deblowi. Tomasz Machacz oraz Zhang Zhizhen w cyklu ATP tworzą stałą parę turniejową.

Katerina Siniakowa i Tomasz Machacz nie byli rozstawieni, natomiast Wang Xinyu i Zhang Zhizhen do turnieju olimpijskiego dostali się bocznymi drzwiami. Wydarzyło się to na skutek wycofania się jednego z wcześniej zgłoszonych duetów. Czesi w drodze do finału pokonali najwyżej rozstawionych Laurę Siegemund i Alexandra Zvereva, Enę Shibaharę i Keia Nishikoriego oraz Gabrielę Dabrowski i Felixa Augera-Aliassime’a. Chińczycy w pokonanym polu zostawili Luisę Stefani i Tiago Seybotha Wilda, rozstawionych z „dwójką” Ellen Perez i Matthew Ebdena, oraz Demi Schuurs i Wesleya Koolhofa.

Przebieg meczu

Pierwszą partię zdominowali nasi południowi sąsiedzi. W tym secie zdecydowanie najgorzej na korcie prezentowała się Wang. Zawodził ją przede wszystkim serwis. Niewiele pomagał również Zhang Zhizhen. Czesi szybko przełamali dwukrotnie serwis Chińczyków. To dało Katerinie i Tomaszowi prowadzenie 5-2. Chwilę później przy swoim podaniu Siniakowa i Machacz nie oddali ani jednego puntu i wykorzystując pierwszą piłkę setową, zamknęli seta.

Drugi set był już dużo bardziej wyrównany. Działo się to pomimo serii błędów popełnianych przez Wang Xinyu, szczególnie w obszarze serwisu. Czesi grali bardzo solidnie, zaskakując rywali nieszablonowymi zagraniami. Od połowy tej partii nowa energia wstąpiła również w chiński duet. Zawodnicy z Państwa Środka zaczęli grać bardziej agresywnie, prezentując niesamowite zagrania. Wzbudzały one aplauz publiczności pomimo późnej pory. W dwunastym gemie Katerina i Tomasz przegrali swój serwis, co dało rywalom wyrównanie w meczu i konieczność rozegrania super tie-breaka.

Na początku dodatkowej rozgrywki na prowadzenie 3-0 szybko wyszli Chińczycy. Czesi zdołali opanować sytuację i błyskawicznie odrobili straty. Od tej pory gra się wyrównała, pojawiły się też błędy i nerwowość z obu stron, ponieważ oba duety znały stawkę meczu. Jako pierwsi nerwy opanowali Siniakowa i Machacz, a po tym, jak Wang Xinyu wyrzuciła piłkę na aut, mogli cieszyć się z ciężko wypracowanego złotego medalu olimpijskiego.

Trochę historii

Mikst powrócił do rodziny sportów olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Medale w tej konkurencji zdobyli dotychczas przedstawiciele Białorusi, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Czech, Australii oraz Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Do tego zacnego grona dołączyły dziś Chiny oraz Kanada, a to za sprawą Gabieli Dabrowski i Felixa Augera-Aliassime’a, którzy wywalczyli brązowe krążki.

Polacy nie osiągnęli jak dotychczas znaczących sukcesów w tej konkurencji. Nasi reprezentanci rywalizowali trzykrotnie w zmaganiach olimpijskich, dwukrotnie kończąc zmagania w I rundzie (Agnieszka Radwańska/Marcin Matkowski w Londynie, Agnieszka Radwańska/Łukasz Kubot w Rio de Janeiro), oraz raz w ćwierćfinale (Iga Świątek/Łukasz Kubot w Tokio).


Wyniki

Mecz o brązowy medal

Gabriela Dabrowski/Felix Auger-Aliassime (Kanada) – Demi Schuurs/Wesley Koolhof (Holandia) 6:3,  7:6(2)

Mecz o złoty medal

Katerina Siniakowa/Tomasz Machacz (Czechy) – Wang Xinyu/Zhang Zhizhen (Chiny, Alt) 6:2, 5:7, 10-8

Carlos Alcaraz zmotywowany przed meczem o złoto

/ Łukasz Duraj , źródło: www.eurosport.es, własne, foto: AFP.

Carlos Alcaraz awansował do finału turnieju olimpijskiego w grze pojedynczej. Hiszpan chętnie omówił ten sukces z mediami i zdradził, jak podejdzie do walki o złoto.

W półfinale Alcaraz nie dał szans Felixowi Augerowi-Aliassime i oddał mu tylko dwa gemy. Mimo tak dużej przewagi mistrz tegorocznego Rolanda Garrosa i Wimbledonu z szacunkiem mówił o rywalu:

To był zapewne mój najlepszy mecz w tym tygodniu. Jednocześnie muszę podkreślić, że Felix miał wczoraj ciężki dzień i nie miał czasu na pełną regenerację. Grał singla i miksta, więc pewnie nie był w stanie pokazać dziś pełni możliwości. Ja byłem skupiony na sobie i jestem z siebie bardzo zadowolony. Odczucie po tym spotkaniu jest bardzo pozytywne.

Następnie Alcaraz został poinformowany, że jest najmłodszym finalistą tenisowego turnieju olimpijskiego od 120 lat. 21-latek odniósł się do tego faktu, mówiąc:

Udam, że mi tego nie powiedziałeś (śmiech). To będzie ważny i wyjątkowy moment mojego życia i kariery. Spróbuję się tym cieszyć. Nie będzie łatwo, ale będę się koncentrować na sobie. Chcę dać z siebie sto procent i mam nadzieję że sięgnę po złoto. Wsparcie Hiszpanów na trybunach i przed telewizorami jest dla mnie bardzo ważne i daje mi wiele radości. Ufam, że w niedzielę dam im to, czego pragną – podsumował gracz z El Palmar.

Rywalem Carlosa Alcaraza w meczu o olimpijskie złoto będzie Serb Novak Dżoković.

Toronto. Turniej bez Igi Świątek i kilku innych gwiazd

/ Łukasz Duraj , źródło: https://nationalbankopen.com/news/, foto: AFP.

Turniej tenisowy na Igrzyskach Olimpijskich zbliża się do końca. Po zmaganiach w narodowych barwach wiele zawodniczek potrzebuje jednak odpoczynku i rezygnuje z udziału w imprezie rangi WTA 1000 w Toronto. Wiemy już, że w Kanadzie zabraknie Igi Świątek.

Zawody o medale w Paryżu wieńczą niezwykle pracowitą część sezonu. W ostatnich miesiącach tenisistki rywalizowały w Rolandzie Garrosie i Wimbledonie, a po nich wróciły do stolicy Francji. Trzy intensywne turnieje sprawiły, że część gwiazd WTA zmieniła swoje plany startowe i uda się do Ameryki Północnej później niż zwykle. Z występu w Toronto zrezygnowała na przykład Iga Świątek. Trzecia zawodniczka Igrzysk Olimpijskich w singlu przekazała powody tej decyzji w oświadczeniu:

Bardzo mi przykro, ale muszę wycofać się z imprezy w Toronto. Ostatnie tygodnie na korcie były dla mnie wymagające i jestem przemęczona. W tym roku kalendarz startów jest bardzo napięty i często zmienialiśmy nawierzchnie. Potrzebuję zatem więcej czasu na odpoczynek i regenerację, tak by podczas turniejów w USA być w dobrej formie i zaprezentować odpowiednio wysoki poziom. W Toronto chętnie zagram następnym razem – podkreśliła Polka.

W turnieju WTA 1000 w Toronto zabraknie także Jeleny Rybakiny, Barbory Krejcikovej, Jasmine Paolini, Marii Sakkari, Danielle Collins, Markety Vondrousovej czy Caroline Garcii.