Duckworth przeszedł kolejną operację

/ Dominika Opala , źródło: www.atptour.com /własne, foto: AFP

Niektórzy zawodnicy wykorzystali przerwę w rozgrywkach na zdobycie nowych umiejętności. Inni z kolei zyskali szansę na robienie rzeczy, na które wcześniej brakowało im czasu. James Duckworth natomiast skoncentrował się na powrocie do zdrowia i zobaczył możliwość do poddania się kolejnej operacji. 

James Duckworth przeszedł siedem operacji w latach 2012-2018. Kontuzje dotyczyły prawego łokcia, prawej stopy oraz prawego ramienia. Wyjątkowo trudnym czasem był dla Australijczyka rok 2017 i początek 2018. Wtedy to 28-latek z Sydney aż pięciokrotnie musiał poddawać się operacjom. Jednak Duckworth ciężko pracował, by wyzdrowieć i doprowadzić ciało do formy. W tym roku premierowo osiągnął półfinał turnieju ATP, a także awansował na najwyższe, 71. miejsce w rankingu ATP.

W związku z tym, że zawodowe rozgrywki zostały zawieszone z powodu pandemii koronawirusa, Australijczyk postanowił wykorzystać tę przerwę na kolejną operację. Ponownie dotyczyła ona prawego ramienia, którego ból przeszkadzał tenisiście już od dziewięciu miesięcy.

To trochę różni się od siedmiu poprzednich operacji – powiedział Duckworth w rozmowie z portalem ATPTour.com. – Naprawdę nie wiemy na co się przygotowywać. Jestem teraz trochę bardziej zachowawczy w kwestii rehabilitacji, ponieważ nie śpieszę się, aby wrócić do rywalizacji. Staramy się robić wszystkie właściwe rzeczy i mam nadzieję, że ból się zmniejszy, gdy wrócę na kort – dodał.

Australijczyk przyznał także, że gdyby nie pandemia koronawirusa, to nie zdecydowałby się na operację ramienia w tym czasie – Po prostu kontynuowałbym sezon dalej z tym ramieniem – zapewnił.

Mimo że Duckworth nie jest jeszcze gotowy do wznowienia treningów na korcie, to aktywnie rehabilituje ramię i nadal pracuje nad kondycją. W swoim mieszkaniu w Brisbane posiada domową siłownię, a jego doświadczenie w dochodzeniu do zdrowia po operacjach jest produktywne.

Długa lista zabiegów, które przeszedł Australijczyk mogłaby sprawić, że wielu zawodników straciłoby motywację. Jednak „Duckman” nawet w najgorszych momentach na początku 2018 roku nigdy nie myślał o zakończeniu kariery.

Mój tata jest chirurgiem ramion i łokci, więc dużo wie w świecie medycznym, nie był pewien, czy operacja stopy zadziała – przyznał tenisista z Sydney. – Byłem bardzo zdenerwowany, gdyż gdyby to nie zadziałało, to nie ma wielu innych opcji. Nigdy jednak nie było momentu, że pomyślałem, że to koniec, spodziewałem się natomiast, że mogę mieć kłopoty – dodał.

Duckworth wytrwał dzięki wsparciu rodziny i dziewczyny, i powrócił do rywalizacji na pełen etat podczas Roland Garros 2018. Po 18 miesiącach ponownie awansował do Top 100 rankingu i zdobył dwa tytuły challengerowe.

Dla wielu zawodników przerwa spowodowana pandemią koronawirusa jest czymś nowym i daje im inne spojrzenie na ten sport. Jednak, jak przyznaje Duckworth, już jego walka z kontuzjami sprawiła, że zawsze jest wdzięczny za to, że może rywalizować.

 

Melo: para deblowa jest jak małżeństwo

/ Szymon Adamski , źródło: własne / ATP, foto: AFP

Marcelo Melo dopiero tydzień temu wrócił ze Stanów Zjednoczonych do Brazylii i kiedy tylko będzie to możliwe planuje rozpocząć wspólne treningi z innym doskonałym deblistą ze swojego kraju – Bruno Soaresem. W rozmowie z ATP opowiedział również, jak w czasie epidemii koronawirusa wygląda współpraca z Łukaszem Kubotem i o bliskich relacjach z Alexandrem Zverevem. 

Melo i Kubot po raz ostatni widzieli się w Indian Wells, kiedy przygotowywali się do pierwszego w sezonie turnieju ATP Masters 1000. Imprezę jednak odwołano, a po początkowej dezorientacji większość zawodników udała się do swoich domów lub ośrodków treningowych. Kubot wrócił zatem do Polski, natomiast Melo został po drugiej stronie oceanu. Najpierw spędził prawie dwa miesiące na Florydzie w towarzystwie Alexandra Zvereva, a dopiero tydzień temu wrócił do Brazylii. Kiedy tylko będzie to możliwe, zamierza trenować wspólnie z Bruno Soaresem – byłym wiceliderem deblowego rankingu ATP i zwycięzcą Australian Open i US Open w tej specjalności.

Z Kubotem pozostaje natomiast w kontakcie dzięki internetowi. – Mamy czat grupowy z naszym zespołem. Rozmawiamy raz lub dwa razy w tygodniu o planach, treningach i tym, jak się nawzajem czujemy – powiedział Melo. – ,,Kubi” jest bardzo miłym facetem, zawsze jest pozytywny – skomplementował naszego reprezentanta.

Melo podzielił się też pewnym przemyśleniem na temat tego, jak bliskie są relacje partnerów deblowych. – Para deblowa jest jak małżeństwo, więc czasem dobrze jest od siebie odpocząć. Nie znaczy to, że jest to konieczne, przynajmniej w przypadku moim i Łukasza – powiedział Brazylijczyk. Może porównanie przyszło mu do głowy przypadkowo, a może w ten sposób chciał niejako odnieść się do ostatnich wydarzeń z życia prywatnego naszego najlepszego deblisty. Tydzień temu Kubot i jego partnerka Magdalena Bieńkowska pochwalili się zaręczynowymi pierścionkami.

W trakcie rozmowy Melo odniósł się również do ewentualnej współpracy na korcie ze swoim przyjacielem Alexandrem Zverevem. Choć do tej pory zawodnicy tylko raz połączyli siły, Brazylijczyk nie wyklucza, że w przyszłości utworzą jeszcze parę deblową. Kto byłby liderem na korcie w takim zestawieniu? Oczywiście ja byłbym szefem, choć on na pewno by tego nie zaakceptował – odpowiedział, śmiejąc się Melo.

Serena Williams zdetronizowana – Naomi Osaka najlepiej zarabiającą sportsmenką na świecie!

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.forbes.com, foto: AFP

Po czterech lata Serena Williams straciła pozycję liderki na liście najlepiej zarabiających sportsmenek świata. Miejsce na szczycie najnowszego zestawienia Forbesa po raz pierwszy w historii przypadło w udziale Naomi Osace.

Zamykająca aktualnie pierwszą dziesiątkę zestawienia WTA Japonka na przestrzeni minionego roku zgromadziła na koncie gigantyczną kwotę ponad 37 milionów dolarów. W ten sposób udało jej się zdetronizować dominującą dotychczas na listach Williams różnicą niewiele ponad miliona funtów. Wysokie zarobki tenisistka zawdzięcza oczywiście nie tylko sukcesom sportowym. W znacznej mierze pochodzą one także z lukratywnej współpracy z cieszącymi się dużą popularnością markami. Wśród piętnastu wpływowych partnerów Osaki znajdują się między innymi Nike, Nissan Motor, Shiseido czy Yonex. Skala finansowego sukcesu 22-latki budzi tym większe uznanie, w kontekście dzielącej ją z jej poprzedniczką pokoleniowej różnicy. Kiedy Serena Williams wygrywała swój pierwszy turniej wielkoszlemowy Osaka miała zaledwie rok. Pierwszy tytuł tej rangi sama wywalczyła dopiero po dziewiętnastu latach. W owianym kontrowersjami finale US Open okazała się wtedy lepsza od… doświadczonej i utytułowanej już Williams.

Ranking najlepiej zarabiających sportsmenek świata w magazynie Forbes ukazuje się już od 1990 roku. We wszystkich opublikowanych dotychczas zestawieniach pozycja liderki niezmiennie przypada w udziale którejś z tenisistek. Serena Williams na czele listy po raz pierwszy znalazła się w 2016 roku dzięki zarobkom przekraczającym kwotę 28 milionów dolarów. Zanim natomiast rozpoczął się okres jej czteroletniej dominacji, mianem najlepiej opłacanej sportsmenki przez pięć lat z rzędu cieszyła się Maria Szarapowa.

UTR Pro Challange. Nieudany początek Anisimovej

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W piątek ruszyła kolejna odsłona turnieju UTR Pro Challenge, w którym przed dwoma tygodniami trzecie miejsce zajął Hubert Hurkacz. Tym razem na starcie stanęły cztery tenisistki: Amanda Anisimova, Danielle Collins, Alison Riske i Ajla Tomljanovic. Pierwsza z nich rozegrała dwa pojedynki pierwszego dnia zmagań i oba przegrała.

Na inaugurację rozgrywek spotkały się dwie Amerykanki – Anisimova i Collins. Dla obydwu ostatnie miesiące były ciężkie. U Collins zdiagnozowano reumatoidalne zapalenie stawów. Tę samą chorobę wykryto u Caroline Wozniacki, która, kiedy była jeszcze aktywną zawodniczką, opowiadała, że czasem czuła się dobrze, a czasem nie miała nawet siły wyjść na trening. Niewątpliwie taka przypadłość to cios dla zawodowego sportowca, jednak Collins nie daje się znokautować. – Nie chcę,  żeby ludzie oceniali mnie przez pryzmat mojej choroby. W ostatnim czasie wiele się nauczyłam na temat mojej dolegliwości – mówiła przed kilkoma tygodniami 26-latka. Młodsza o osiem lat Anisimova przeżyła natomiast rodzinną tragedię. W sierpniu ubiegłego roku niespodziewanie zmarł jej ojciec i zarazem trener.

Spotkanie trwało tylko 46 minut. Collins przeważała od początku do końca i wygrała 4:1, 4:2. Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, ponieważ starsza z Amerykanek prowadziła 4:1, 3:0 i miała do dyspozycji własny serwis. Wtedy jednak po raz pierwszy w meczu dała się przełamać. Niedługo później sprawdziło się jednak powiedzenie, że co się odwlecze, to nie uciecze.

Później na kort wyszły Amerykanka Riske i Australijka Tomljanovic. Co ciekawe, w turnieju męskim udział wziąć miał Matteo Berrettini, czyli chłopak Tomljanovic, jednak zrezygnował z występu z powodu drobnych problemów zdrowotnych. Dzięki temu w zawodach wziął udział Hubert Hurkacz. Ze zdrowiem Tomljanovic na szczęście było wszystko w porządku i w zawodach kobiet obyło się bez zmian na liście uczestniczek.

W pierwszym secie Australijka odrobiła stratę przełamania, a następnie rozstrzygnęła na swoją korzyść tę część gry w tie-breaku. Następnie poszła za ciosem i w drugiej odsłonie rywalizacji przegrała tylko jednego gema. Gdyby był to zawodowy turniej, takie rozstrzygnięcie uznane byłoby za niespodziankę.

Na koniec pierwszego dnia zmagań spotkały się dwie zawodniczki, które przegrały pierwsze mecze – Anisimova i Riske. To był szalony mecz, który przypomniał jak nieobliczalne potrafiły być kobiece rozgrywki. Pierwsze dwa sety zakończyły się wynikiem 4:0, z tym że pierwszą partię wygrała Anisimova, a drugą Riske. Co więcej, starsza z Amerykanek poszła za ciosem i wygrała również pierwszy trzy gemy decydującego seta – łącznie więc siedem z rzędu. I kiedy brakowało tylko kropki nad ,,i”, przebudziła się Anisimova. Doszło do tie-breaka, w którym nastolatka nie wykorzystała dwóch piłek meczowych. Riske skorzystała już z pierwszej okazji i ostatecznie wygrała 0:4, 4:0. 4:3(6).

Drugi dzień zmagań rozpocznie się od pojedynku Collins z Riske. Następnie Anisimova powalczy z Tomljanovic, a na koniec Australijka jeszcze raz wyjdzie na kort, tym razem w towarzystwie Collins.

 


Wyniki

Pierwsza kolejka:

Danielle Collins (Stany Zjednoczone) – Amanda Anisimova (Stany Zjednoczone) 4:1, 4:2
Ajla Tomljanovic (Australia) – Alison Riske (Stany Zjednoczone) 4:3(4), 4:1

Druga kolejka:

Alison Riske (Stany Zjednoczone) – Amanda Anisimova (Stany Zjednoczone) 0:4, 4:0, 4:3(6)