Pierwsze od 16 lat Mistrzostwa Włoch. Sonego i Paolini najlepsi

/ Szymon Adamski , źródło: własne / ubitennis.com, foto: AFP

We Włoszech po raz pierwszy od 2004 roku odbyły się krajowe mistrzostwa. Pod nieobecność najlepszych z numerem jeden zostali rozstawieni Lorenzo Sonego i Jasmine Paolini. Oboje wywiązali się z roli faworytów i zdobyli złote medale. 

W turnieju mężczyzn zabrakło chociażby Fabio Fogniniego oraz Matteo Berrettiniego. Pierwszy przeszedł niedawno zabieg artroskopii kostek, natomiast drugi bierze udział w pokazowym turnieju UTS Championship, organizowanym w Nicei przez Patricka Mouratoglou. Dużą stratą dla turnieju była też nieobecność doskonale się rozwijającego Jannika Sinnera. Wymieniać można tak jeszcze długo. Włosi mają obecnie ośmiu tenisistów w czołowej setce rankingu ATP, ale aż siedmiu z nich odpuściło sobie udział w mistrzostwach. Wyłamał się Lorenzo Sonego i na pewno nie żałuje. 25-latek z Turynu pokonał w finale 6:4, 6:3 siedem lat starszego Andreę Arnaboldiego.

Najwięcej problemów Sonego miał na samym początku turnieju. Już w pierwszej rundzie obronił trzy piłki meczowe. Bliski sprawienia dużej niespodzianki był notowany w czwartej setce rankingu ATP Andrea Pellegrino. Żadnemu z czterech kolejnych rywali Sonego nie udało się ugrać nawet seta.

Mistrzostw Włoch nie zaszczyciła też swoją obecnością Camila Giorgi. Pod jej nieobecność stawka turnieju kobiet bardzo się wyrównała. Wygrała Jasmine Paolini, która podobnie jak Sonego wisiała na włosku w meczu pierwszej rundy. Co prawda nie broniła piłek meczowych, ale przegrywała już 4:6, 1:5 z Matilde Paoletti. W finale prowadziła natomiast 6:5, 30-0 z Martiną Trevisan, kiedy rywalka zdecydowała się przedwcześnie zakończyć pojedynek. Wcześniej, przy stanie 4:5 poprosiła o przerwę medyczną i od tego czasu grała z bandażem na prawej nodze.

Paolini w pomeczowym wywiadzie powiedziała, że nie spodziewała się kreczu przeciwniczki. Wydawało jej się, że kontuzja Trevisan nie była na tyle poważna, by nie móc kontynuować gry. Zwycięstwo oczywiście bardzo ją ucieszyło, jednak zaznaczyła, że wolałaby wygrać po rozegraniu pełnego meczu.


Wyniki

Finał turnieju mężczyzn:

Lorenzo Sonego (1) – Andrea Arnaboldi (7) 6:4, 6:3

Finał turnieju kobiet:

Jasmine Paolini (1) – Martine Trevisan (2) 6:5 i krecz Trevisan

Londyn. Wysokie zwycięstwo Evansa w finale

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Daniel Evans nie miał sobie równych w pokazowym turnieju ,,Battle of the Brits”, przeznaczonym wyłącznie dla tenisistów z Wielkiej Brytanii. W finale pokonał 6:3, 6:2 Kyle’a Edmunda, rewanżując się tym samym za trzy wcześniejsze porażki z zawodowych kortów. Z występu w meczu o 3. miejsce zrezygnował natomiast Andy Murray – największa gwiazda zawodów. 

W imprezie ,,Battle of the Brits” miało wziąć udział ośmiu najwyżej notowanych zawodników z Wysp Brytyjskich. W ostatniej chwili Jacka Drapera zastąpił jednak Ryan Peniston. Rezerwowy odegrał drugoplanową rolę, ale w spotkaniu z Evansem pokazał się akurat z dobrej strony, wygrywając seta i doprowadzając do super tie-breaka. Takich niespodziewanych rozstrzygnięć w Londynie było jednak jak na lekarstwo. Do półfinałów awansowało czterech najwyżej rozstawionych zawodników i na tym etapie również wygrali zawodnicy wyżej sklasyfikowani w rankingu ATP. W finale lepszy okazał się Daniel Evans, czyli pierwsza rakieta Wielkiej Brytanii, a drugie miejsce zajął Kyle Edmund – zawodnik numer dwa na Wyspach.

Namieszać mógł Andy Murray, dla którego był to szczególny turniej. Po pierwsze, za organizację imprezy odpowiadał jego brat Jamie, po drugie – wrócił do rywalizacji po ponad półrocznej przerwie. Pokazał się z dobrej strony. Liama Broady’ego i Jamesa Worda pokonał w dwóch setach, natomiast z Kyle’em Edmundem i Danielem Evansem przegrywał minimalnie – pojedynki rozstrzygały się w super tie-breaku. Sam Murray był zadowolony z własnej postawy i opowiadał dziennikarzom, że jego gra będzie jeszcze lepsza, jeśli wróci do regularnej gry w turniejach. Zrezygnował jednak z występu w meczu o 3. miejsce. Zastępujący go James Word przegrał 3:6, 5:7 z Cameronem Norrie’em.

Kilkanaście minut później rozpoczęło się finałowe starcie, na które wielu kibiców ostrzyło sobie zęby. Evans nie dał jednak najmniejszych szans Edmundowi, pewnie wygrywając 6:3, 6:2 w godzinę i 18 minut. Imponował przede wszystkim skutecznością w najważniejszych momentach. W pierwszym secie wypracował sobie trzy szanse na przełamanie i wszystkie wykorzystał. W drugim secie tak dobrze już to nie wyglądało, ale koniec końców też wygrał trzy gemy na returnie.

– To był długi i wspaniały tydzień – podsumował Evans, który w sześć dni rozegrał pięć spotkań i wszystkie wygrał.


Wyniki

Finał:

Daniel Evans – Kyle Edmund 6:3, 6:2

Mecz o 3. miejsce:

Cameron Norrie – James Word 6:3, 7:5