Dzień, który uszczęśliwił Francję

/ Anna Niemiec , źródło: rollandgarros.com/twitter, foto: AFP

Dwadzieścia lat temu Francuzi mieli swoje wielkie tenisowe święto. 10 czerwca 2000 roku na korcie imienia Philippe’a Chatrier Mary Pierce pokonała Conchitę Martinez i jako pierwsza Francuzka od 33 lat zwyciężyła w Roland Garros.

Pierce już w 1995 roku była bardzo blisko upragnionego tytułu. Doszła do finału, tracąc zaledwie dziesięć gemów, w półfinale rozbijając Steffi Graf. W decydującym pojedynku lepsza okazała się jednak Arantxa Sanchez Vicario. Pięć lat później francuska zawodniczka, która w międzyczasie triumfowała w Australian Open, postawiła „kropkę nad i” i nad Sekwaną zapanowała euforia.

Podczas meczu pierwszej rundy poczułam, że coś się we mnie zmieniło – zrelacjonowała była trzecia rakieta świata. – Pomyślałam sobie, że to może być mój rok. Miałam to uczucie, ale nikomu nic nie mówiłam. Z każdym meczem czułam, że gram lepiej i lepiej. W marcu 2000 roku narodziłam się na nowo jako chrześcijanka i zmieniłam się kompletnie jako osoba. Oczywiście wpłynęło to również na mój tenis. Byłam dużo spokojniejsza, mniej zestresowana i bardzo skupiona na tym, co muszę w danym momencie zrobić.

Przez pierwsze cztery rundy Pierce przeszła jak burza, ale nowe nastawienie bardzo przydało się jej już w ćwierćfinale, w którym zmierzyła się z Monicą Seles. W trakcie tego pojedynku Francuzka popisała się niezwykłym uderzeniem pomiędzy  nogami. – Wiedziałam, że mecz na korcie Suzanne Lenglen przeciwko Monice będzie bardzo trudny. Ona co chwila zmuszała mnie do biegania, również w trakcie tej wymiany. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej biec na forhandową stronę. Zanim się zorientowałam, piłkę miałam już na sobie. Nie zdążyłam nic pomyśleć, to był czysty refleks. To była wspaniałe, że udało mi się trafić piłkę, a jeszcze lepsze, że zagrałam nie do odbioru. Później gdy zobaczyłam to na powtórce, nie mogłam uwierzyć, że skoczyłam tak wysoko. To na pewno było najlepsze zagranie w mojej karierze – podsumowała była tenisistka.

Reprezentantka gospodarzy pokonała Amerykankę w trzech setach, a w półfinale czekała kolejna niezwykle wymagająca rywalka, Martina Hingis. – Przed meczem powiedziałyśmy sobie, że którakolwiek z nas wygra, zostaniemy przyjaciółkami. Granie przeciwko przyjaciółce i partnerce deblowej zawsze jest trudne pod względem mentalnym i emocjonalnym. Martina grała w tenisa jak w szachy, bardzo mądrze, inteligentnie i skutecznie. Ten mecz był epicki i bardzo dramatyczny na końcu. W trzecim secie próbowałam pozostać silna mentalnie, bo obie miałyśmy problemy ze skurczami. Na końcu pamiętam tylko, że byłam strasznie szczęśliwa, że awansowałam do kolejnego finału wielkoszlemowego, i to w Paryżu.

Finałową rywalką Pierce została Conchita Martinez, która wyeliminowała Arantxe Sanchez Vicario. Pod dwóch niezwykle trudnych spotkaniach, Francuzka nie zamierzała wypuścić ogromnej okazji z rąk i w decydującym pojedynku nie dała Hiszpance większych szans. – Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Popatrzyłam na kibiców, na mój team, rodzinę i to był najlepszy moment w mojej karierze. Publiczność bardzo mi pomogła. Czułam, że nie jestem sama na korcie. Gdy wygrała, spełnił się mój tenisowy sen, ale to było zwycięstwo również dla mojej rodziny, fanów i kraju. To wielki zaszczyt wygrać Roland Garros, gdy jest się Francuzem. Trudno opisać teraz jak się czułam wtedy, bo to było tak niesamowite. To moment, na który czekasz całą karierę. To lata treningu, cierpienia, wszystkiego co robiłaś przez ostatnie 15 lat dla jednego momentu triumfu, chwały, nagrody. To było nadzwyczajne!

Od czasów Mary Pierce, która w 2000 roku razem z Martiną Hingis zwyciężyła również w grze podwójnej, żadnemu z reprezentantów „trójkolorowych” nie udało się zdobyć na kortach Roland Garros tytułu w singlu. Pod koniec 2006 roku Francuzka podczas meczu odniosła poważną kontuzję kolana. Przeszła operację i planowała powrót m.in. na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, ale zdrowie jej na to nie pozwoliło. W 2019 roku dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa została przyjęta do Międzynarodowej Tenisowej Galerii Sławy.

Porady dla obstawiających tenis u bukmacherów

/ Szymon Adamski , źródło: Materiał powstał przy współpracy z partnerem, foto: Stock

Tenis ziemny jest jedną z najchętniej typowanych dyscyplin przez klientów firm bukmacherskich. O wyniku w tym sporcie decyduje jednak wiele czynników, o których nie każdy ma pojęcie. W tym artykule je przybliżamy.

Tajniki zakładów bukmacherskich na tenis 

Reguły gry w tenisa ziemnego są bardzo proste, jednak na końcowy wynik meczu wpływ może mieć wiele różnych czynników, o których często nie mają pojęcia osoby interesujące się tym sportem pobieżnie. W artykule tym opowiadamy o niuansach rządzących tenisem, na które warto zwrócić uwagę obstawiając tę dyscyplinę u bukmacherów. Przypominamy także, że obstawianie wiąże się z ryzykiem uzależnienia i zgodne z prawem jest jedynie w tych firmach, które otrzymały specjalne zezwolenie uprawniające do urządzania zakładów wzajemnych na terytorium Polski. Więcej na ten temat można przeczytać na WygranaOnline. Dostępna jest tam również lista firm, które uprawnione są do oferowania zakładów bukmacherskich w naszym kraju.

Nawierzchnia niezwykle ważna

„Hiszpański tenisista nazywany jest nie tylko królem Paryża, ale i królem kortów ziemnych, bo zdominował rywalizację na tej nawierzchni”, pisze o Rafaelu Nadalu Polsat Sport. Mecze tenisowe rozgrywane są na czterech rodzajach podłoża: ceglanym (ziemnym), twardym, trawiastym oraz dywanowym. Choć najlepsi zawodnicy potrafią doskonale radzić sobie na każdym korcie, to po osiąganych przez nich rezultatach często widać, że nie każdy typ nawierzchni odpowiada każdemu w równym stopniu. Jak już zostało wspomniane, Rafael Nadal najlepiej czuje się na kortach ceglanych, ale już np. Roger Federer nazywany jest królem trawy ze względu na wybitne wyniki osiągane na Wimbledonie. 

Ranga zawodów

Od rangi zawodów zależy nie tylko liczba punktów do rankingu, ale i… wypłata. Wiadomo, że na największe profity tenisiści mogą liczyć w turniejach wielkoszlemowych czy tych spod znaku ATP i WTA Finals oraz Masters 1000. Najlepsi właśnie na tych zmaganiach koncentrują się najbardziej, w efekcie czego podczas mniejszych imprez nie zawsze dają z siebie sto procent i bywa, że przegrywają z dużo niżej notowanymi rywalami. Zupełnie inny temat to natomiast zawody rangi ITF, które światowa czołówka przeważnie omija szerokim łukiem. Obstawiając u bukmachera warto o tym pamiętać.

Rozkład sił 

Niżej notowani tenisiści walkę w najważniejszych imprezach rozpoczynają często od kwalifikacji i zazwyczaj już od samego początku muszą grać na pełnej intensywności ze względu na wymagających rywali. To sprawia, że z meczu na mecz są coraz bardziej zmęczeni, więc nawet jeśli radzą sobie świetnie, to nie jest powiedziane, że wyczerpanie nie weźmie w końcu góry nad talentem. Inaczej ma się natomiast sprawa najwyżej rozstawionych, którzy w początkowych rundach mają potencjalnie słabszych przeciwników. To sprawia, iż często nie grają z pełnym poświęceniem, oszczędzając w ten sposób siły na kolejne rundy. Taktyka ta jednak czasem się opłaca, a czasem prowadzi do niespodzianek, co można wykorzystać przy obstawianiu zakładów bukmacherskich.

Kontuzje 

Sport zarówno na poziomie zawodowym, jak i rekreacyjnym, wiąże się z kontuzjami. Historia leczenia wiele nam może powiedzieć o szansach danego zawodnika w danym meczu. Z jednej strony powrót po kontuzji nie zawsze jest łatwy i tenisista potrzebuje zazwyczaj trochę czasu zanim wejdzie na poziom, do jakiego nas przyzwyczaił, a z drugiej urazy lubią się odnawiać. Wtedy spotkanie albo kończy się kreczem, albo gracz zmaga się z bólem, który może mieć negatywny wpływ na jego postawę na korcie. 

Kobiety oraz deble i miksty 

Kobiecy tenis jest bardzo widowiskowy, a wiele pań ma naprawdę fantastyczne umiejętności, ale jest on również trudniejszy dla osób parających się bukmacherką. Kobiety są bowiem o wiele bardziej nieregularne od mężczyzn, w efekcie czego w spotkaniach z ich udziałem zdarza się więcej niespodzianek. Nieregularność tę widać szczególnie, jeśli spojrzy się na liczbę przełamań serwisów w tenisie męskim i żeńskim. U panów jedno przełamanie często decyduje o wyniku seta, a u pań to chleb powszedni. Sporym ryzykiem jest też obstawianie spotkań deblistów oraz mikstów, czyli par mieszanych. W tych przypadkach warto skupiać się tylko na meczach z udziałem specjalistów od gry podwójnej, gdyż pozostali traktują takie spotkania jedynie jako dodatek do singla i nie pokazują w nich pełnego wachlarza swoich umiejętności. 

Na to również warto zwrócić uwagę 

Obstawianie u bukmachera meczów tenisowych na początku lub pod koniec sezonu to pole do popisu dla ryzykantów. W tym pierwszym przypadku zawodnicy znajdują się jeszcze w wakacyjnej formie, przez co trudno jest oszacować ich możliwości. W tym drugim natomiast tenisiści myślami często są już na urlopach, więc o wielką niespodziankę nie jest trudno. Ryzyko od czasu do czasu oczywiście się opłaca, gdyż najlepsze kursy są przecież na underdogów w starciach z faworytami.

Federer nie zagra już w tym roku

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Roger Federer nie wystąpi do końca roku w żadnym turnieju. O swojej decyzji szwajcarski tenisista poinformował w środę rano za pośrednictwem Twittera. 

Przed kilkoma dniami Severin Luthi, jeden z trenerów byłego lidera światowego rankingu, poinformował w wywiadzie, że rehabilitacji po zabiegu artroskopii nie przebiega tak jak tego oczekiwano. Jednak przyznał, że jest jeszcze dużo czasu i nie ma powodu do obaw, że Federer nie zdąży z odzyskaniem sprawności przed wznowieniem rozgrywek. Sytuacja uległa diametralnej zmianie w środowy poranek. Wtedy na Twitterze 20-krotnego mistrz Wielkiego Szlema pojawiło się specjalne oświadczenie.

– Drodzy Fani. Mam nadzieję, że jesteście bezpieczni i zdrowi. Moja rehabilitacja nie przebiegła pomyślnie, dlatego musiałem ponownie przejść artroskopię prawego kolana. Podobnie, jak w 2017 roku, planuję poświęcić czas, by być w pełni gotowym na grę na najwyższym poziomie. Będzie mi brakować fanów, ale będę czekać na początek sezonu 2021 – napisał Szwajcar na Twitterze.

W obecnym sezonie Roger Federer wystąpił tylko w jednym turnieju. Podczas Australian Open dotarł do półfinału w którym przegrał z Novakiem Dżokoviciem. Następnie poddał się zabiegowi artroskopii.

Evans opowiedział o trudach powrotu na korty. Nienawidził siebie

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.bbc.com, foto: AFP

Jak trudne są powroty na tenisowe korty, opowiedział w rozmowie z My Sporting Mind Daniel Evans. Pierwszy obecnie tenisista Wielkiej Brytanii w 2017 roku został zawieszony na rok, po tym, gdy w jego organizmie wykryto kokainę.

W styczniu 2017 roku tenisista z Birmingham po tym, jak doszedł do finału turnieju w Sydney, był na fali wznoszącej. Jednak sezonu Evans nie dokończył. W październiku tego samego roku poinformowano o zawieszeniu Brytyjczyka. To sprawiło, że spadł na sam dół rankingu, a przez dwa tygodnie jego nazwisko nawet nie widniało na liście. Niemal trzy lata po tych wydarzeniach 28. obecnie tenisista świata opowiedział, o tym, jak się czuł w okresie, gdy nie mógł występować na zawodowych kortach.

–  Są dni, podczas których ciągle myślisz, że to było głupie. Staram się do tego nie wracać, aby nienawidzić siebie tak, jak to miało miejsce podczas odbywania kary. Czułem się zdegustowany tym, co się stało, ale musiałem przez to przejść – opowiedział 30-latek.

W tym trudnym dla siebie czasie Evans zdecydował się na usunięcie kont w mediach społecznościowych, a także na współpracę z psychologiem. – Powiedział mi, że miałem w sobie bardzo wiele złości podczas kary i gdy opowiadałem o tym. Zdecydowałem się także usunąć swoje profile w mediach społecznościowych. Martwiłem się, co pomyślą moi rówieśnicy oraz ludzie, którzy mnie obserwowali – wspomina okres zawieszenia Brytyjczyk.

Evans przyznał również, że gdy wracał do gry, nie mógł liczyć na wsparcie rodzimej federacji. – Było mi ciężko, ponieważ nie otrzymywałem wsparcia od ludzi, którzy wcześniej mi pomagali. Byłem jednak szczęśliwy, że wróciłem na kort – podsumował tenisista z Birmingham.

Severin Luthi: rehabilitacja Rogera nie przebiega w takim tempie, jak tego oczekiwaliśmy

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.ubitennis.net, foto: AFP

Roger Federer przechodzi obecnie rehabilitację po zabiegu artroskopii kolana, jakiej się poddał w lutym. W rozmowie z SRF TV o tym, jak przebiega proces powrotu do pełnej sprawności byłego lidera rankingu opowiedział jego trener, Severin Luthi. 

Przerwa w rozgrywkach spowodowana pandemią koronawirusa dla wielu tenisistów jest nie na rękę, chociażby z racji braku możliwości zarabiania pieniędzy. Z kolei dla rekordzisty w liczbie wielkoszlemowych triumfów jest to coś, czego właśnie Szwajcar akurat potrzebuje. Okres bez rywalizacji w tourze Federer wykorzystuje na powrót do pełnej sprawności. Do rozgrywek powróci w 2021 roku.

– Rekonwalescencja Rogera Federera nie przebiega, tak szybko jakbyśmy tego oczekiwali. Były dwa tygodnie, kiedy wszystko zwolniło. To trochę skomplikowało sytuację. Jednak teraz trochę przyspieszyliśmy i jesteśmy dobrej myśli – powiedział szkoleniowiec tenisisty z Bazylei.

Komentarz Luthiego to drugi sygnał z obozu 20-krotnego mistrz Wielkiego Szlema w sprawie powrotu do gry Szwajcara. Wcześniej, w kwietniu, podczas live’a na instragramie z Rafaelem Nadalem tenisista z Bazylei również się odniósł do sytuacji. – Pierwsze sześć tygodni rehabilitacji przebiegło doskonale. Następnie postęp trochę zwolnił. Teraz ponownie jest lepiej. Mamy dużo czasu do wznowienia rozgrywek. Zatem nie ma powodu do stresu czy przyspieszania czegoś w rehabilitacji – mówił przed dwoma miesiącami Federer.

Obecnie z powodu pandemii COVID-19 rywalizacja na światowych kortach jest wstrzymana do końca lipca. W drugiej połowie czerwca władze światowego tenisa mają podjąć decyzję czy tenisiści wrócą do rywalizacji w sierpniu.

 

Goerges czeka z niecierpliwością na koniec własnej kariery

/ Szymon Adamski , źródło: Zeit-Magazin , foto: AFP

Julia Goerges udzieliła wywiadu Zeit-Magazin, w którym podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat zakończenia kariery. Nie zamierza jeszcze tego robić, jednak nie może się doczekać, kiedy podejmie tę decyzję i będzie się mogła cieszyć innym niż dotychczas życiem. – Jestem pewna, że w odpowiednim momencie się wycofam- zapewniła Niemka. 

Wpływ na takie deklaracje Niemki mogły mieć ostatnie trzy miesiące spędzone poza kortem. Goerges nazwała ten czas przygotowaniem do życia bez tenisa, który towarzyszy jej niemal od zawsze. Pierwszy trening odbyła w wieku pięciu lat. W zawodowych turniejach występuje natomiast od 2005 roku, co czyni ją jedną z najbardziej doświadczonych tenisistek w głównym cyklu. – Przez ostatnie tygodnie przebywałam w domu. W przeciwieństwie do wielu innych, nie musiałam martwić się o środki do życia, więc podobał mi się ten okres. Zajmowałam się domem, czytałam, słuchałam audiobooków, oglądałam filmy. Warto nauczyć się doceniania tych małych rzeczy – powiedziała 31-letnia tenisistka z Bad Oldesloe.

Jednocześnie nie wygasła jej miłość do tenisa. Cieszy się z zapowiadanego na sierpień powrotu do rywalizacji w zawodowych rozgrywkach. Na kort wróci jednak wcześniej – 13 lipca weźmie udział w turnieju pokazowym w Berlinie.

– Bardzo się cieszę, że tenis wraca i szerze mówiąc, nie mogę się już doczekać. Uwielbiam swoją pracę, ale przez lata musiałam z wielu rzeczy rezygnować. Nie poznałam takiego życia, jakie mieli inni nastolatkowie. Nie mogę się doczekać, kiedy przestanę być postrzegana tylko jako tenisistka. Sportowców spotykają olbrzymie wyrazy uznania, jestem zaszczycona, gdy motywuję dzieci do gry w tenisa. Ale zamknę ten rozdział w ciągu najbliższych kilku lat. W odpowiednim momencie się wycofam. Jestem bardzo dumna z tego, co osiągnęłam, ale to, co nastąpi później, będzie równie piękne – szczerze wyznała Goerges.

Niemiecka tenisistka zwróciła też uwagę na to, co rzeczywiście daje jej szczęście. Za swoje największe osiągnięcia uznaje półfinał Wimbledonu z 2016 roku i awans do czołowej dziesiątki rankingu WTA. – Nawet takie sukcesy nie czyniły mnie szczęśliwszą osobą. To byłoby tragiczne, gdyby moje szczęście zależało od wyników sportowych. Jest raczej na odwrót – jeśli jestem szczęśliwa, to pomaga mi to w tenisie.