Łódź. Kania-Choduń wygrała trzygodzinny bój i awansowała do finału

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Olimpia Dudek

W Łodzi poznamy nowych mistrzów tegorocznej edycji cyklu LOTOS PZT Polish Tour. W finałach powalczą bowiem Paweł Ciaś z Janem Zielińskim oraz Paula Kania-Choduń z Katarzyną Wysoczańską. Z tej czwórki tylko Ciaś dotarł w jednym z poprzednich turniejów do finału, jednak uległ wtedy Kacprowi Żukowi. 

Najwięcej emocji spośród spotkań półfinałowych dostarczyło to z udziałem Pauli Kani-Choduń i Katarzyny Piter. Zawodniczki spędziły na korcie ponad trzy i pół godziny, a na koniec o zwycięstwie zadecydowało kilka wymian z tie-breaka trzeciego seta. Walkę na wyniszczenie wygrała Kania-Choduń 6:3, 3:6, 7:6(3) i po raz pierwszy awansowała do finału turnieju z cyklu LOTOS PZT Polish Tour w grze pojedynczej. Co więcej, w sobotę stanie przed szansą na dublet, ponieważ w deblu, w parze z Anastazją Szoszyną również awansowała do finału.

Najpierw Kania-Choduń rozegra jednak finał singla, w którym jej rywalką będzie Katarzyna Wysoczańska. To spora niespodzianka, ponieważ reprezentantka klubu UKS Sport Klub Wrocław nie została rozstawiona, a we wcześniejszych zawodach krajowego cyklu ani razu nie przedostała się choćby do ćwierćfinału. W Łodzi spisuje się jednak bardzo dobrze. W drodze do finału pokonała trzy rozstawione zawodniczki: Magdalenę Hędrzak, Julię Oczachowską i Stefanię Rogozińską-Dzik.

W finale turnieju mężczyzn naprzeciw siebie staną natomiast Paweł Ciaś i Jan Zieliński, rozstawieni odpowiednio z numerami cztery i trzy. W półfinałach wyeliminowali najwyżej rozstawionych. Ciaś pokonał 6:4, 6:4 turniejową ,,jedynkę”, Kacpra Żuka, rewanżując mu się tym samym za porażkę z finału w Szczecinie. Zieliński miał natomiast spotkać się z rozstawionym z numerem dwa Michałem Dembkiem, jednak rywal nie mógł przystąpić do tego pojedynku z powodu problemów z mięśniami brzucha.

Na sobotę zaplanowano również rozegranie finałów gry podwójnej. W rywalizacji kobiet dojdzie do powtórki z Kozerek. Tam również o tytuł walczyły Katarzyna Piter i Joanna Zawadzka z Paulą Kanią-Choduń i Anastazją Szoszyną. W turnieju męskim także spotkają się starzy znajomi. Kacper Żuk i Szymon Walków zagrają z Karolem Drzewieckim i Piotrem Matuszewskim. W Gdańsku górą byli ci pierwsi.

 


Wyniki

Półfinały singla mężczyzn:

Paweł Ciaś (4) – Kacper Żuk (1) 6:4, 6:4
Jan Zieliński (3) – Michał Dembek (2) walkower

Półfinały singla kobiet:

Paula Kania-Choduń (5) – Katarzyna Piter (1) 6:3, 3:6, 7:6(3)
Katarzyna Wysoczańska – Stefania Rogozińska-Dzik 1:6, 6:1, 6:2

Nowy Jork. Była mistrzyni wśród zawodniczek z dzikimi kartami

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: WTA, foto: AFP

Organizatorzy turnieju Western & Sothern Open ogłosili które zawodniczki dostaną „dzikie karty” do drabinki głównej kobiecego turnieju. Zawody, które w normalnych okolicznościach odbywają się w Cincinnati, w tym roku zostaną rozegrane w Nowym Jorku.

Choć wciąż można mieć wątpliwości co do tego, czy planowane turnieje w Stanach Zjednoczonych dojdą ostatecznie do skutku, to póki co wszelkie przygotowania trwać muszą. Dlatego też ogłoszono listę zawodniczek z „dziką kartą” do turnieju głównego.

Wśród nich jest Kim Clijsters. Belgijka, która na początku roku powróciła do rywalizacji po kilkuletniej przerwie, wygrała niegdyś ten turniej. Miało to miejsce w 2010 roku, kiedy to w finale pokonała Marię Szarapową. W gronie tenisistek zaproszonych do udziału w tych zawodach towarzyszą jej także inne wybitne zawodniczki. Są to Amerykanki Venus Williams i Sloane Stephens oraz Japonka Naomi Osaka. Grono to uzupełnia utalentowana reprezentantka gospodarzy Caty McNally.

Turniej Western & Southern Open to zawody rangi Premier 5. Tegoroczna edycja, która ze względu na pandemię ma się odbyć na Flushing Meadows bez udziału publiczności, będzie ostatnim sprawdzianem przed odbywającym się w tym samym miejscu US Open. Rywalizacja ma rozpocząć się 22 sierpnia. Ze względu na niepokojącą sytuację epidemiczną w Stanach Zjednoczonych, nie można jednak wykluczyć ewentualnego odwołania tych zawodów.

Kyrgios odpowiada Czoriciowi: Twój poziom inteligencji wynosi zero

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisworldusa.org /własne, foto: AFP

Nick Kyrgios nie pozostał dłużny Bornie Czoriciowi i odniósł się do wypowiedzi młodszego kolegi. Słowne potyczki cały czas są kontynuacją rozbieżnych opinii na temat pokazowego turnieju Adria Tour, podczas którego kilku zawodników zakaziło się koronawirusem. 

Nick Kyrgios od początku był jednym z największych krytyków organizacji Adria Tour w formie, gdzie nie były przestrzegane zasady dystansu społecznego. Decyzję o kontynuacji turnieju określał mianem „bezmyślnej” i otwarcie pisał o tym w mediach społecznościowych. Australijczyk skrytykował także w ostrych słowach zachowanie Alexandra Zvereva, który wziął udział w imprezie, mimo że wcześniej zobowiązał się do pozostania w izolacji.

Czorić odniósł się do krytyki Kyrgiosa w rozmowie z chorwackim dziennikiem „Jutarnij list”, o czym pisaliśmy tutaj.

Tenisista z Canberry nie zamierzał przemilczeć słów Chorwata i odpowiedział mu za pośrednictwem Twittera.

Powinno Cię to obchodzić. Masz kamienie w głowie? Znowu możesz stanąć w obronie swoich kolegów, ja po prostu próbuję pociągnąć ich do odpowiedzialności – napisał Kyrgios. – Kiedy powiedziałem to, co powiedziałem, nie miałem zamiaru zawracać sobie głowy. Oni są tenisistami, nikim wyjątkowym. Tak, jak myślałem, poziom intelektualny Czoricia równa się zero. 

W dalszej części Kyrgios poruszył kwestię zdrowia Dimitrowa – Czytałeś, jak on się czuł po otrzymaniu negatywnego wyniku testu? Czy to jest za dużo do przetworzenia dla twojego mózgu? – pytał Australijczyk.

Jednak na odpowiedzi Kyrgiosa się nie zakończyło. Ponownie głos zabrał Czorić, pisząc na Twitterze – Naprawdę Nick? Ty będziesz prawił morały na temat zachowania? Chorwat chciał dowiedzieć się także, czy starszy kolega za bardzo się nudzi, czy wypił za dużo alkoholu, o czym świadczą użyte przez niego emotikony.

Ashleigh Barty wycofała się z US Open

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.nytimes.com, foto: AFP

Ashleigh Barty zrezygnowała z tegorocznego występu w wielkoszlemowym US Open. Australijka uważa, że podróż do Stanów Zjednoczonych stwarza nadal zbyt duże ryzyko dla zdrowia.

Liderka rankingu WTA nie stanie pod koniec sierpnia do rywalizacji o kolejne wielkoszlemowe trofeum. To pierwszy od dziesięciu lat przypadek, gdy z turnieju wycofała się tenisistka zajmująca miejsce na szczycie zestawienia. Wcześniej do sytuacji takiej doszło, gdy w 2010 roku z powodu kontuzji stopy na Flushing Meadows nie pojawiła się Serena Williams. Tym razem okoliczności są jednak zupełnie inne. W wyniku pandemii Australijka nie zagra także w poprzedzających US Open zawodach Western & Southern Open.

Ashleigh Barty nie ukrywa, że z dużym trudem przyszło jej skłonić się w kierunku tak radykalnej decyzji. Powodem takiego posunięcia stał się oczywiście lęk przed zarażeniem się koronawirusem, który na terenie Stanów Zjednoczonych sieje spustoszenie większe, niż w jakiejkolwiek innej części świata.

– Uwielbiam oba te turnieje, więc to była dla mnie trudna decyzja. Niemniej ryzyko związane z wirusem COVID-19 jest nadal znaczące i nie czułabym się komfortowo, stawiając mój zespół oraz siebie samą w takim położeniu – wyjaśnia zawodniczka – W najbliższych tygodniach podejmę decyzję dotyczącą występu w Roland Garros i innych europejskich turniejach – dodaje.

Wśród organizatorów prestiżowych zawodów oświadczenie Barty spotkało się z dużym zrozumieniem. Świadomi towarzyszących sportowcom uzasadnionych obaw gospodarze przypominają jednocześnie, że dołożą wszelkich starań w celu zachowania podczas turnieju najwyższych standardów bezpieczeństwa.

– Szanuję decyzję każdego zawodnika – podkreśla dyrektor US Open Stacey Allaster – Ash podjęła decyzję, która jest jej zdaniem najlepsza dla niej i dla jej zespołu. Życzymy jej jak najlepiej i czekamy z niecierpliwością na jej powrót do gry. Kibice ją uwielbiają.

Czorić: Trudno było czytać negatywne komentarze na temat przypadków koronawirusa podczas Adria Tour

/ Dominika Opala , źródło: www.ubitennis.com /własne, foto: AFP

Borna Czorić uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa, po tym, jak wziął udział w Adria Tour. Chorwat zagrał w Zadarze mecz z Grigorem Dimitrowem, który także był zakażony. Niemniej jednak, tenisista z Zagrzebia nie zgadza się z negatywnymi komentarzami w związku z organizacją turnieju. 

22 czerwca, dwa dni po meczu z Grigorem Dimitrowem w turnieju pokazowym Adria Tour, Borna Czorić poinformował, że otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Chorwat, w przeciwieństwie do Bułgara, nie miał żadnych objawów.

Rozmawiałem dwukrotnie z Dżokoviciem. Sprawdzaliśmy sytuację i pytaliśmy się, czy pojawiają się jakieś symptomy choroby. Novak nie miał objawów – powiedział Czorić w rozmowie z chorwackim dziennikiem „Jutranii List”.

Tamten poniedziałek był naprawdę chaotyczny. Setki informacji, telefonów, ludzi. Oczywiście, nie byłem zadowolony. Było trudno czytać negatywne komentarze i artykuły, ale ponownie, nie mogę przywiązywać za dużo uwagi do tego, co myślą i mówią inni. Dawno temu zaakceptowałem to, jako integralną część mojego życia i kariery – podkreślił 23-latek z Zagrzebia.

A negatywne komentarze popłynęły m.in. ze strony Nicka Kyrgiosa. Do tego także odniósł się Chorwat.

Czytałem to, co powiedział, ale nie obchodziło mnie to, bo łatwo jest mu mówić po fakcie. Jeśli ktokolwiek inny dawałby lekcje, mógłbym zrozumieć, ale Kyrgios? To nie jest realistyczne, ale w porządku, to jego styl, on tak działa. Nie mam z tym problemu, ani nie mam nic do niego na poziomie osobistym. Zverev zachował się źle, ale nie widzę potrzeby nazywania innych zawodników w ten sposób. Ja bym tego nie zrobił, ale to jest Kyrgios – skomentował Czorić.

Tenisista z Bałkanów bronił też Dżokovicia, mówiąc, iż jego intencja była dobra.

Bardzo mi przykro, że turniej musiał zakończyć się w ten sposób. Mieliśmy pozytywne zamiary, humanitarny charakter, graliśmy w tenisa po długim czasie i wszyscy to robiliśmy. Nie wchodziłbym w szczegóły ani nie wskazywał palcem, bo nie wiemy, kto faktycznie przyniósł wirusa jako pierwszy i czy ktoś powinien był zostać przetestowany – dodał.

Zagrzebianin powrócił już do treningów na korcie i ostatnio wziął udział w pokazowym turnieju organizowanym przez Janko Tipsarevicia.

Dalko mi do mojego najlepszego tenisa, ale trenuję dobrze i nie straciłem formy – zakończył.

Nowy Jork. Mocna obsada męskiego turnieju

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Novak Dżoković i Rafael Nadal to najwyżej rozstawieni zawodnicy znajdujący się na liście zgłoszeń do tegorocznej edycji Western & Southern Open. U pań na górze turniejowej drabinki znajdzie się trzecia rakieta globu – Karolina Pliszkova. Wśród zgłoszonych zawodników znaleźli się też nasi reprezentanci: Hubert Hurkacz, Magda Linette i Iga Świątek.

Na początku sierpnia we Włoszech zostanie wznowiona tenisowa rywalizacja kobiet. Panowie mieli wrócić do gry w Waszyngtonie, jednak ze względu na niepewną sytuację w związku z pandemią COVID-19 turniej został odwołany. Kolejną imprezą w męskim kalendarzu ma być turniej Western@Southern Open, który przeniesiono z Cincinnati do Nowego Jorku. Rywalizacja ma być próbą generalną przed US Open. Zawody rozpoczną się 15 sierpnia.

Zmagania panów odbędą się w zdecydowanie mocniejszej obsadzie niż pań. Jako najwyżej rozstawieni mają wystąpić lider i wicelider rankingu ATP. To by oznaczało, że Novak Dżoković i Rafael Nadal zagrają też w wielkoszlemowym US Open. Pewny miejsca w głównej drabince jest także pierwszy tenisista Polski, Hubert Hurkacz.

Wśród kobiet pod nieobecność Ashleigh Barty i Simony Halep turniejową jedynką będzie Karolina Pliszkova. Występ planuje także Serena Williams. Na liście zgłoszeń obok dwóch najlepszych obecnie tenisistek zabraknie również Bianki Andreescu i Naomi Osaki. Na nowojorskich kortach będziemy mogli za to zobaczyć Magdę Linette i Igę Świątek.

Federer: Od ponad dekady dostaję pytania o zakończenie kariery

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisworldusa.org /własne, foto: AFP

Roger Federer od ponad dwudziestu lat zachwyca grą kibiców na całym świecie i bije kolejne rekordy. Szwajcar w sierpniu skończy 39 lat, ale nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery, choć z pytaniami o przejście na emeryturę musi radzić sobie od 2009 roku. 

Roger Federer to jeden z najlepszych tenisistów w historii. Szwajcar ma na koncie wiele rekordów, w tym największą liczbę tytułów wielkoszlemowych. Mimo że były lider rankingu nieustannie zapewnia, że cały czas kocha rywalizację i gra w tenisa sprawia mu radość, to stale jest pytany o przejście na emeryturę. I trwa to już od ponad dekady, co przyznał 38-latek z Bazylei w programie „Sportpanorama” w SRF Sport.

Codziennie od ludzi wokół mnie, od mediów. Czepiają się tego od 2009 roku, odkąd wygrałem Roland Garros, potem Wimbledon, kiedy pobiłem rekord wygranych Wielkich Szlemów. Potem urodziły się dziewczynki i dla wielu było jasne: to koniec – odpowiedział Federer zapytany, czy w czasie, kiedy tenis jest wstrzymany, dostaje pytania o zakończenie kariery.

W tamtym momencie takie pytania były dla Szwajcara zaskoczeniem – Miałem wtedy 27, 28 lat. Pomyślałem: „O co chodzi?”. Byłem w świetnej formie, kochałem grać w tenisa. Chciałem to robić także po narodzinach dzieci, ale jeśli by to nie funkcjonowało, to bym przestał. Jednak nie dlatego, że byłem usatysfakcjonowany albo że myślałem, że osiągnąłem już wszystko i to musi być koniec – podkreślił 20-krotny triumfator wielkoszlemowy.

Szwajcarski mistrz ma świadomość, że nie będzie grał wiecznie, jednak zapewnia, że w tym momencie gra w tenisa cały czas sprawia mu radość. Jeśli jednak coś przestanie działać tak, jak należy, to nadejdą zmiany.

Wiem oczywiście, że jestem bliżej zakończenia kariery niż jej początku. Nie mogę powiedzieć, że to nastąpi w ciągu dwóch lat. Dlatego też planuję kalendarz z roku na rok. Zajmuję się głównie planowaniem roku, półtora razem z Mirką, dla naszej rodziny, dla mojego zdrowia, dla mojego tenisa – powiedział Federer.

Ośmiokrotny mistrz Wimbledonu uważa, że taka decyzja to ważna sprawa i potrzeba czasu, by ją podjąć. Jednak Szwajcar nie siedział i nie myślał o tym podczas przerwy spowodowanej pandemią. Opowiedział za to, czym zaskoczył swojego trenera od przygotowania fizycznego, Pierre’a Paganini’ego.

Pierre zapytał mnie, czy 16-24-tygodniowy blok treningowy jest w porządku. Chodziło mu, o to, że to dużo i długo. (…) Pasowało mi to, chciałem to robić. Powiedziałem sobie, że wolę to zrobić teraz, kiedy jestem aktywny niż potem, kiedy będę leniwy. Teraz mam cel przed oczami i łatwiej jest sobie poradzić z rehabilitacją i ćwiczeniem – dodał Federer.

Turniej WTA w Tokio odwołany

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: ESPN, foto: AFP

Kolejny ubytek w postpandemicznym kalendarzu WTA. Odwołano Toray Pan Pacfic Open w Tokio. Turniej rangi Premier, który miał się rozpocząć 2 listopada, w zeszłym roku wygrała Naomi Osaka.

Cykl WTA Tour ma zostać wznowiony już w najbliższy poniedziałek, tymczasem topnieje liczba zaplanowanych na najbliższe miesiące turniejów. Tym razem z pandemią ostatecznie przegrali organizatorzy Toray Pacific Open w Tokio. Turniej, który w normalnych okolicznościach odbywa się w drugiej połowie września, w tym roku miał się odbyć pod koniec sezonu, dopiero w listopadzie. Jednakże podobnie jak 11 turniejów WTA i ATP w Chinach, tak i tego w stolicy Japonii późny termin nie uratował.

W zeszłym roku triumf przed rodzimą publicznością świętowała Naomi Osaka, ale warto przypomnieć, że zawody w Tokio były jednymi z ulubionych Agnieszki Radwańskiej. Polka wygrywała tam w 2011 i 2015 roku, a w 2012 była w finale. Wówczas odbywał się on jednak w innym kompleksie.

Były trener Dżokovicia: Tacy sportowcy nie rodzą się codziennie

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisworldusa.org /własne, foto: AFP

Za większością sukcesów Novaka Dżokovicia stoi Marian Vajda. Wieloletnia współpraca pomiędzy Serbem a Słowakiem jest jedną z najbardziej pomyślnych w historii tenisa. Jednak w czasie kariery, 17-krotny mistrz wielkoszlemowy zatrudniał okazjonalnie inspirujące osoby i taką właśnie był Duszan Vemić. 

Niedawno, Novak Dżoković znalazł się w ogniu krytyki za zorganizowanie Adria Tour bez zachowania zasad bezpieczeństwa dystansu społecznego w dobie pandemii. Podczas turnieju kilku zawodników zaraziło się koronawirusem, w tym także sam Serb oraz jego żona Jelena. Podniosły się głosy, że „Nole” nie powinien dalej pełnić funkcji przewodniczącego Rady Zawodników ATP.

Jednak nie wszyscy byli negatywnie nastawieni do Dżokovicia. Wśród takich osób znalazł się jego były trener Duszan Vemić, który w jednym z wywiadów bardzo chwalił belgradzki fenomen.

Novak Dżoković, jak wszyscy wiemy, jest takim sportowcem i tenisistą, który nie rodzi się codziennie. Pochłania wszystko, to, co jest mu mówione i natychmiast wprowadza to w życie – ocenił były serbski zawodnik. – Niektórzy nie są w stanie zrozumieć, jak szybko przetwarza on informacje – dodał.

Vemić odniósł się także do formy Dżokovicia i jego powrotu do rywalizacji – Po wszystkim, co się wydarzyło, może być tylko silniejszy, mądrzejszy i lepszy. Kiedykolwiek turnieje się rozpoczną, on ma już na koncie 4 miesiące treningów w zdrowiu. Jest wypoczęty psychicznie i fizycznie – podkreślił Serb. – Spędzał dużo czasu z rodziną, obecnie wszystko jest w równowadze. Znając go, potrzebuje kilku meczów i osiągnie swój najwyższy poziom – dodał.

Belgradczyk sięgnął po dwa tytuły Australian Open i jeden US Open w czasie, kiedy Vemić był w jego sztabie.

To bardzo ważna część mojego życia. To była moja druga praca jako trenera – powiedział szkoleniowiec urodzony w Zadarze. – Czas, momenty i turnieje, które spędziliśmy razem były cudowne. Byłem całkowicie skoncentrowany na zrobieniu wszystkiego, co w mojej mocy, aby pomóc maksymalnie Novakowi i jego zespołowi – dodał.

Vemić odniósł się także do pracy, jaką wykonuje Marian Vajda. Serb jest pełen podziwu dla Słowaka – To wspaniały człowiek, fantastyczny trener z dużym doświadczeniem, spokojem i opanowaniem. Zawsze jest skupiony i skoncentrowany na podstawach tenisa – zakończył Vemić.

 

Bencic: nikt normalny nie chce jechać do USA

/ Anna Niemiec , źródło: tennisnet.com, foto: AFP

Na 31 sierpnia zaplanowany jest start US Open. Coraz większa grupa tenisistów ma jednak wątpliwości czy w obecnych warunkach turniej powinien się odbyć. Do tego grona dołączyła właśnie Belinda Bencic.

To logiczne, że w tym momencie nikt normalny nie chce lecieć do Stanów Zjednoczonych – powiedziała w wywiadzie dla Aargauer Zeitung szwajcarska tenisistka. – Ja również wolałabym zostać w Europie. Z drugiej strony organizatorzy zapewniają, że będziemy bezpieczni, jak w bańce. Nie będziemy na zewnątrz w Ameryce, tylko w hotelowym pokoju i na kortach. Rozważam warunki w jakich mamy rywalizować i zastanawiam się, czy gra jest warta świeczki.

Młodsza rodaczka Rogera Federera uważa, że wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Nie wiadomo czy zawodnicy ze wszystkich krajów będą mogli przyjechać i co się stanie, gdy jeden z uczestników zachoruje. Bencic uważa, że trudno będzie zagwarantować równe warunki dla wszystkich i w związku z tym nie odczuwa presji, żeby wystąpić w Nowym Jorku. Szczególnie, że dzięki zasadom wprowadzonym przez WTA, nie grozi jej utrata punktów za ubiegłoroczny półfinał. – Zdobędę punkty tylko jeśli zdobędę tytuł lub dojdę do finału, ale nic stracę, więc nie czuję przymusu, żeby lecieć do Nowego Jorku. To daje mi wolność, żeby podjąć decyzję mając na uwadze zdrowie i bezpieczeństwo – podsumowała Szwajcarka.