Turniej w Pradze jednak się odbędzie. Na dodatek z udziałem kibiców

/ Szymon Adamski , źródło: własne / tenisovy svet, foto: AFP

W kalendarzu imprez WTA znalazło się jednak miejsce dla turnieju w Pradze. Pierwotnie do imprezy w stolicy Czech miało dojść na przełomie kwietnia i maja, jednak później została ona odwołana z powodu pandemii koronawirusa. Koniec końców czołowe tenisistki zagrają w Pradze, tyle że w sierpniu. 

To nie będzie szósta edycja dobrze znanego turnieju Prague Open. Organizatorzy zawodów przekazali informację, że to oddzielna impreza, powstała w związku z wyjątkową sytuacją. Dla najlepszych czeskich zawodniczek będzie to okazja, by pokazać się przed własną publicznością. Choć impreza w Pradze będzie mieć rangę International, udział zadeklarowały Petra Kvitova i Karolina Pliszkova. Co ciekawe, obie w przeszłości wygrywały już turniej Prague Open, który podobnie jak nadchodzące zawody, odbywał się na kortach Sparty Praga.

Część tenisistek, jak chociażby Iga Świątek, po wznowieniu sezonu planuje jednak grać od razu na kortach twardych, by lepiej przygotować do rozpoczynającego się w ostatnim dniu sierpnia US Open. Na pewno znajdą się jednak takie zawodniczki, które będą chciały skorzystać z szansy gry na mączce. Taką możliwość daje turniej w Palermo, który będzie pierwszym post-pandemicznym, i właśnie zawody w Pradze. To ciekawe rozwiązanie zwłaszcza dla tych tenisistek, które zastanawiają się nad wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Takie rozterki mają m.in. Simona Halep oraz Belinda Bencic.

Turniej w Pradze odbędzie się z udziałem kibiców. Każdego dnia na obiekty Sparty Praga będzie mogło wejść maksymalnie dwa tysiące fanów.

Kerber marzy o wygraniu Roland Garros

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisnet.com /własne, foto: AFP

Angelique Kerber ma na koncie trzy tytuły wielkoszlemowe. Każdy z nich Niemka zdobyła w innym miejscu. Do skompletowania karierowego Wielkiego Szlema brakuje jej tylko triumfu w Roland Garros. I to jest obecnie najważniejszy cel „Angie”.

Tenisiści, tenisistki i kibice z niecierpliwością czekają na wznowienie profesjonalnych rozgrywek tenisowych. Angelique Kerber w programie Sky Sport News „Short Cross – Kerber Special” rozważała skompletowanie karierowego Wielkiego Szlema po powrocie do zawodowego grania. Niemka przyznała, że przede wszystkim zawsze „chciała grać dobrze w dużych turniejach”. „Angie” wielokrotnie udowadniała, że tak właśnie było o czym świadczą trzy tytuły wielkoszlemowe. Do pełni szczęścia Kerber brakuje tylko zwycięstwa w Roland Garros – Paryż byłby marzeniem – zapewniła tenisistka trenująca w Puszczykowie. W 2016 roku Niemka była najlepsza w Australian Open i US Open. Dwa lata później triumfowała w Wimbledonie. W paryskim szlemie najdalej dotarła do ćwierćfinału w 2012 i 2018 roku.

Dodatkowo Kerber chciałaby także powalczyć o złoty medal podczas igrzysk olimpijskich. Cztery lata temu w Rio de Janeiro Niemka była blisko tego osiągnięcia, ale w finale przegrała ostatecznie z Monicą Puig. W 2021 roku w Tokio „Angie” będzie miała szansę poprawić ten rezultat i powalczyć o złoto zarówno w singlu, jak i w grze mieszanej w parze z Alexandrem Zverevem.

Kerber w przeciwieństwie do swojego partnera tenisowego odmówiła udziału w turniejach pokazowych w czasie pandemii koronawirusa.

To nie pasowało do mojego planu – przyznała Niemka i dodała, że dla niej priorytetem były „powrót do formy” i „bezpieczeństwo, także ludzi wokół niej”.

Elina Switolina: Fajnie, że tenis wraca, ale nadal pozostaje wiele pytań

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.essentiallysports.com, foto: AFP

Plany zbliżającego się powrotu do tenisowej rywalizacji pań wywołują wśród zawodniczek falę niepewności i mieszanych emocji. Elina Switolina przyznaje, że gra bez punktów oraz nagród pieniężnych wydaje jej się bezcelowa.

Przedłużająca się przerwa w tenisowych rozgrywkach niewątpliwie dostarczyła zawodniczkom i zawodnikom powodów do tęsknoty za jak najszybszym powrotem na kort. Jak się jednak okazuje nie wszyscy równie entuzjastycznie reagują na możliwość udziału w mających rozpocząć się za miesiąc zawodach. Powodem staje się przede wszystkim szereg restrykcji i utrudnień natury organizacyjnej, a także niepewność związana z samym przebiegiem „odmrażanych” turniejów. W wypowiedzi dla ukraińskiego portalu btu.org.ua. opinią na ten temat podzieliła się Elina Switolina. Zawodniczka zajmująca w zamrożonym rankingu piątą pozycję nie ukrywa, że powrót do gry uzależnia również od czynników pragmatycznych.

– Fajnie, że tenis powoli wraca, ale nadal pozostaje wiele pytań i wiem, że nurtują one nie tylko mnie – powiedziała – Warunki, jakie są nam aktualnie proponowane nie są idealne. Ma nas czekać wiele testów, przymusowa izolacja, a nie wiemy nadal jak ma wyglądać kwestia przyznawania punktów oraz nagród pieniężnych. (…) Jeśli turnieje będą rozgrywane bez rankingowych punktów nie wiem, czy udział w nich miałby sens – dodała.

Podobne obawy rzeczywiście towarzyszą także innym tenisistkom. Poważne wątpliwości co do występu podczas US Open wyraziła już Belinda Bencic. Jeszcze bardziej stanowcza wydaje się pod tym względem Simona Halep, która zdążyła już uprzedzić, że ze względów bezpieczeństwa zamierza ograniczyć ewentualne starty do tych odbywających się na terenie Europy.

Trener Igi Świątek zdradził plany startowe

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne / PAP, foto: Piotr Figura

Nowy Jork będzie najprawdopodobniej miejsce, w którym po raz pierwszy po wznowieniu sezonu zaprezentuje się na światowych kortach Iga Świątek. O planach startowych warszawianki w rozmowie z Polską Agencją Prasową opowiedział jej trener, Piotr Sierzputowski.

Druga obecnie rakieta polski miała ostatnio ważny okres w swoim życiu, zdawała maturę. Po egzaminie dojrzałości udała się wraz ze swoim sztabem na kilkudniowe wakacje na Mazury. W pierwszy weekend lipca Świątek ma wziąć udział w pokazowym turnieju rozgrywanym w szwajcarskim Montreux. Z kolei rąbka tajemnicy co do dalszych planów młodej tenisistki uchylił jej trener.

– Jak zaczniemy już taki pełny – nazwijmy to – sezon przygotowawczy, to pokazówki nie są nam do niczego potrzebne. Aczkolwiek, jak coś fajnego i nieuciążliwego nam zaproponują, to jesteśmy otwarci. W przyszłym tygodniu zaś podejmiemy pewnie decyzję, gdzie pojedziemy trenować po Szwajcarii. Może będzie to Nicea, a może Monte Carlo – odniósł się do najbliższych planów Polki jej trener.

Sezon ma zostać wznowiony za miesiąc w Palermo. Jednak jak przyznał Sierzputowski, jego podopieczna nie wybiera się do Włoch. – Rezygnujemy z Palermo, bo tam jest mączka. Po kilku dniach i tak trzeba byłoby przenieść się do USA na beton. Gdyby Iga we Włoszech dotrwała np. do połowy turnieju, to zostałyby dwa dni na dostanie się do Stanów Zjednoczonych i dziewięć na zmianę nawierzchni. To bardzo mało czasu, zwłaszcza w tę stronę. Poza tym może być tak, że zaraz po US Open będzie kolejna zmiana w związku z przenosinami do Madrytu. Takie obciążanie organizmu nie jest dobrym pomysłem. Poza tym nie wiadomo, czy impreza w Palermo się odbędzie, biorąc pod uwagę, to co wydarzyło się ostatnio podczas Adria Tour. Słyszałem, że w Italii chciano organizować zawody z publicznością – tłumaczy powody rezygnacji z występów na południu Europy trener młodej Polki.

Trener mistrzyni juniorskiego Wimbledonu z 2018 roku cieszy się również z tego, że podano datę wznowienia rozgrywek. Chociaż nie jest w 100% pewny czy impreza w Palermo się odbędzie. – To, czy podane turnieje się odbędą, czy nie, to dla mnie rzecz wtórna. Ale wreszcie pojawił się cel na horyzoncie. Przed nami teraz już ciężka, solidna robota, co się wiąże z dwiema, trzema jednostkami treningowymi dziennie. Fajnie, że możemy się mocno skoncentrować na tenisie, ale też nie można tego zrobić za mocno. Bo organizm tego nie wytrzyma, nie jest przyzwyczajony. Krok po kroku będziemy sobie dokładać – odniósł się do sytuacji trener Polki.

Sierzputowski z optymizmem podchodzi do losów dwóch imprez, jakie tego lata odbędą się w Nowym Jorku. Będzie to przeniesiony z Cincinnati turniej Western@Southern Open oraz, tradycyjnie, US Open. – Tenisiści to są ludzie w sile wieku, zdrowi, wysportowani, badani co chwilę. Według mnie nie ma w ich przypadku dużego ryzyka, o ile będą odizolowani od reszty społeczeństwa. Oczywiście, lepiej, żeby żaden zawodnik się nie zaraził. Jednak gdyby tak się już stało, to nie będzie raczej ciężko przechodzić tej choroby. Zasadniczo więc najważniejsze jest, by gracze nie mieli kontaktu z kibicami. To jest największe ryzyko – przekonywał trener Igi Świątek.

Cori Gauff: robiłam wszystko, aby sytuacja się nie powtórzyła

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com / ESPN, foto: AFP

Równo rok temu rozgrywane były mecze pierwszej rundy Wimbledonu. Największą niespodziankę na tym etapie rywalizacji sprawiła 15-letnia wówczas Cori Gauff. Nastolatka pokonała pięciokrotną mistrzynię londyńskiej imprezy, Venus Williams. Jak wschodząca gwiazda tenisa wspomina tamto spotkanie?

Gdy w 2000 roku starsza z sióstr Williams sięgała po pierwszy z pięciu singlowych tytułów mistrzowskich na angielskiej trawie, Coco Gauff nie było jeszcze na świecie. Niespełna 19 lat później obie spotkały się w pierwszej rundzie Wimbledonu i doszło do dużej niespodzianki.

– Wychodząc na kort wiedziałam, że nie mam nic do stracenia. Postanowiłam zaprezentować mój najlepszy tenis. Jednak dla mnie nie tylko sam mecz był wyjątkowy, ale też samo wejście na kort. Przećwiczyliśmy to dzień wcześniej, przy pustych trybunach. Przed samym meczem było jak zawsze. Od najmłodszych lat zanim wyjdę na kort to tata mi mówi, że mnie kocha i bym bawiła się dobrze – opowiada o kulisach tamtego dnia Gauff.

Nastoletnia tenisistka pokonując Venus Williams  przeszła do historii. Mając 15 lat i 122 dni została najmłodszą zwyciężczynią meczu wielkoszlemowego od US Open 1996 i wygranej Anny Kurnikovej. Jednak nim miała możliwość wystąpienia przeciwko starszej rodaczce, musiała przejść kwalifikacje.

– O tym, że otrzymałam ,,dziką kartę” do eliminacji Wimbledonu tata nie powiedział mi od razu. Zresztą niewiele by to zmieniło, bo londyński szlem jest wyjątkowy i do niego nie można się ot tak przygotować. Zatem po prostu wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy do stolicy Wielkiej Brytanii – wspomina otrzymanie ,,dzikiej karty” do eliminacji Gauff.

Przechodząc przez eliminacje nastolatka ustanowiła kolejny rekord. Została najmłodszą tenisistką w drabince turnieju głównego rozgrywanego na kortach All England Clubu w Erze Open. Amerykanka wygrała kolejne trzy mecze w turnieju głównym i zatrzymała się dopiero w 1/8 finału. W rozmowie z ESPN wspomina jednak ten pierwszy mecz, przeciwko Venus Williams.

Jak przyznała, emocje towarzyszyły jej przez cały czas. Starała się jednak opanować zdenerwowanie jakie jej towarzyszyły podczas losowania, a później rozgrzewki – Venus była w takiej sytuacji przedmeczowej już wielokrotnie, więc była spokojna. Mną z kolei targały nerwy. Jednak starałam się je opanować i nie dać po sobie poznać, że jestem zdenerwowana – opowiada Amerykanka.

Wraz z kolejnymi piłkami w meczu czuła się coraz pewniej. Aż doszło do piłek setowych w pierwszej partii. – Nie mogłam uwierzyć, że to już, że serwuje by zakończyć pierwszego seta. Szybko jednak o nim zapomniałam i koncentrowałam się na drugiej odsłonie, która – jak mówi mój tata – jest najważniejsza. To ona decyduje o tym, czy wygrywasz mecz, czy wciąż pozostajesz w grze o wygraną – opowiada o przebiegu zeszłorocznego spotkania pierwszej rundy przeciwko Venus Williams Cori Gauff.

Jak przyznaje nastoletnia tenisistka, kolejnym niebezpiecznym momentem były piłki meczowe. W tamtym momencie przypomniał jej się ostatni juniorski występ na Wimbledonie. W ćwierćfinałowym meczu przeciwko Wang Xiyu Gauff nie wykorzystała dwóch piłek meczowych i odpadła. – Robiłam wszystko, aby sytuacja się nie powtórzyła, bo nie wiedziałam jak zareaguje, gdy znowu przegram, wcześniej nie wykorzystując piłek meczowych – wspomina emocje związane z ubiegłorocznym meczem pierwszej rundy Wimbledonu Gauff.

Wspominany pojedynek między dwiema Amerykankami znalazł się w zestawieniu ośmiu najbardziej pamiętnych meczy pierwszej rundy rywalizacji kobiet na Wimbledonu stworzonym przez serwis www.wtatennis.com.