Kacper Żuk i Magdalena Fręch okazali się najlepsi w 94. edycji Narodowych Mistrzostwach Polski. W wyjątkowo zaciętych, choć dwusetowych finałach pokonali Daniela Michalskiego i Katarzynę Kawę. Oboje mogą zostać jeszcze mistrzami w grze podwójnej.
Jako pierwsze na kort centralny Górnika Bytom wyszły panie. W finale spotkały się dwie najwyżej rozstawione tenisistki – Katarzyna Kawa i Magdalena Fręch. Obie nie straciły we wcześniejszych czterech meczach ani jednego seta. Choć szły przez turniej jak burza, przed najważniejszym meczem zgodnie zdejmowały z siebie presję faworytki, komplementując się nawzajem i spodziewając się wyrównanego starcia.
Do takiego rzeczywiście doszło. Dużo o tym spotkaniu mówi sam czas rywalizacji. Zawodniczki spędziły na korcie prawie 2 godziny i 40 minut. Każdy punkt trzeba było wybiegać. Do tego oczywiście było potrzebne ciągłe skupienie, bo przy tak wyrównanym pojedynku moment dekoncentracji mógł być bardzo kosztowny. Tuż po meczu zwróciła na to uwagę Magdalena Fręch. Choć wyraźnie zmęczona, powiedziała, że jeszcze bardziej jest wyczerpana psychicznie.
Wymiany były bardzo długie, a jedno mocniejsze uderzenie zwykle nie wystarczało do zdobycia punktu. Trzeba było ponawiać atak, często nawet kilka razy, żeby w końcu wymanewrować rywalkę. W pierwszym secie Fręch przegrywała już 3:5, ale dzięki bardzo dobrej końcówce wygrała 7:5, broniąc po drodze czterech piłek setowych. Sama wykorzystała natomiast już pierwszą. Drugą odsłonę rywalizacji Fręch wygrała 6:3. – Mecz kosztował mnie bardzo dużo nerwów. Żadnego punktu nie dostałam za darmo. To był bardzo ciężki mecz, w którym wszystko musiałam wybiegać – powiedział łodzianka w pomeczowym wywiadzie.
Fręch po raz trzeci została mistrzynią Polski. Dwa pierwsze tytuły zdobyła w 2014 i 2015 roku. Wszystkie sukcesy łączą półfinałowe zwycięstwa nad Anastazją Szoszyną. W tegorocznej edycji drugą brązową medalistką została Katarzyna Piter.
W turnieju mężczyzn triumfował natomiast Kacper Żuk. Rozstawiony z numerem trzy zawodnik pokonał 7:6(5), 7:6(3) Daniela Michalskiego, który w Bytomiu występował z numerem cztery. – Daniel troszkę mi uciekł na początku, ponieważ za pasywnie wszedłem w mecz. Szybko zmieniłem taktykę, ponieważ wiedziałem, że inaczej może się to potoczyć szybko na korzyść Daniela. Zacząłem grać bardziej agresywnie – analizował tuż po zakończeniu pojedynku Żuk.
Podobnie jak Fręch, w pierwszym secie przegrywał ze stratą przełamania i musiał bronić piłek setowych. Łącznie w trzech gemach Michalski miał aż siedem okazji do pomyślnego zakończenia pierwszej partii. Żuk wyszedł jednak z opresji i sam wykorzystał już pierwszego setbola. O wyniku drugiego seta również decydowały pojedyncze piłki. Przy stanie 4:4 Michalski miał chociażby dwie okazje na przełamanie. W najważniejszych momentach skuteczniejszy był jednak Żuk.
Tenisista z Nowego Dworu Mazowieckiego zdradził, że po pierwszej rundzie trudno byłoby mu uwierzyć w zdobycie tytułu mistrza Polski. – Po pierwszej rundzie nie sądziłem, że ten tydzień tak się zakończy, jeśli chodzi o singiel. To tylko pokazuje, że pierwsze mecze nic nie znaczą. Z meczu na mecz trzeba się rozkręcać i tak było też w moim przypadku – podsumował Żuk. Mączka to nie jest moja ulubiona nawierzchnia, ale pokazuję sobie, że potrafię rywalizować z najlepszymi również na tych kortach i jestem wszechstronnym zawodnikiem – dodał, nie kryjąc zadowolenia z własnej postawy. Brązowe medale zdobyli Kamil Majchrzak i Piotr Gryńkowski.
Wyniki
Finał singla mężczyzn:
Kacper Żuk (3) – Daniel Michalski (4) 7:6(4), 7:6
Finał singla kobiet:
Magdalena Fręch (2) – Katarzyna Kawa (1) 7:5, 6:3