Alexander Zverev w ostatnich dniach jest na świeczniku z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze prezentuje najlepszy tenis od dawna, co pozwoliło mu dotrzeć do finału w trzech turniejach z rzędu. Po drugie wszyscy oczekują od niego ustosunkowania się do zarzutów Olgi Szarypowej. Była partnerka tenisisty twierdzi, że ten znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie.
Poprzednia środa na pewno była trudnym dniem dla Alexandra Zvereva. Jego dawna sympatia Olga Szarypowa opublikowała na Instagramie post, w którym opisała dramatyczne chwile z ich związku. – Zostałam zaatakowana i nie będę już siedziała cicho. Starał się udusić mnie poduszką, uderzał moją głową o ścianę, wykręcał mi ręce. Bałam się o swoje życie – relacjonowała była rosyjska tenisistka, która jednak tylko dwa razy wystąpiła w zawodowych turniejach. W rankingu juniorskim wspięła się najwyżej na 287. miejsce. W wielkim tenisowym świecie i szerokiej publiczności była znana wyłącznie jako dziewczyna Zvereva.
Tego dnia do mediów przedostała się jeszcze jedna ważna informacja dotycząca życia prywatnego tenisisty. Brenda Patea, kolejna wybranka hamburczyka, ogłosiła, że jest z nim w ciąży. W tym przypadku wszystko przebiega jednak polubownie. Oboje rodzice cieszą się na myśl o narodzinach dziecka i choć nie łączy ich już miłość, pozostają ze sobą w dobrych stosunkach.
Dookoła Zvereva dużo się dzieje, natomiast on sam zachowuje nadzwyczajny spokój. O ile na korcie ta taktyka się sprawdza, o tyle poza nim zaskakuje i przysparza mu wrogów nawet wśród dotychczasowych kibiców. – Wiem, że w tej chwili jest wielu ludzi, którzy będą próbowali zetrzeć uśmiech z mojej twarzy, ale nadal uśmiecham się pod tą maską. Wszystko układa się świetne na korcie i poza nim. W moim życiu wszystko jest super, niedługo zostanę ojcem – powiedział Zverev na konferencji prasowej po finale z Daniiłem Miedwiediewem. Dobra mina do złej gry, a może przekonanie o braku własnej winy w całym zamieszaniu? Za wcześnie, żeby to oceniać, natomiast niektórym kibicom nie podoba się takie zachowanie Niemca.
– Nawet jeśli jesteś niewinny, sposób, w jaki zachowywałeś się dzisiaj, był haniebny. Nie tylko w stosunku do fanów tenisa, ale wszystkich, którzy padli ofiarą przemocy – napisała jedna z fanek. – Nie zachowuj się, jakby to nie było poważne. Nie zachowuj się tak, jakby można było odrzucać takie zarzuty, jakby to był żart. To nie jest w porządku, a ofiary zasługują na lepsze traktowanie – dodał od siebie inny kibic. Komentarzy w podobnym tonie było więcej. Niektóre z nich zostały opatrzone hasztagiem #IStandWithOlya.
Podczas gdy Zverev cieszył się z kolejnych zwycięstw w Paryżu, w prasie pojawiło się wiele artykułów na jego temat. Wbrew oczekiwaniom Niemca, nie wszystkie dotyczyły forhendów i bekhendów. W znakomitej większości można było za to przeczytać cytaty z wywiadu, którego Szarypowa udzieliła Benowi Rothenbergowi. Tym razem Rosjanka opisała awantury z byłym partnerem bardziej szczegółowo. Zdradziła też, że z ich powodu próbowała popełnić samobójstwo. Czas spędzony ze Zverevem nazwała piekłem, a za najbardziej dramatyczne uznała wydarzenia z Nowego Jorku, od których odważyła się rozpocząć historię w poście na Instagramie. Według jej relacji, Zverev już wcześniej dopuszczał się jednak aktów przemocy. – Bałam się o swoje życie – dosadnie podsumowała.
Zverev szybko przystąpił do obrony, tłumacząc, że zarzuty Szarypowej są bezpodstawne i bardzo go zasmucają. Udany turniej w Paryżu dał mu powody do radości na polu zawodowym, natomiast zastanawia optymistyczne spojrzenie Niemca na sprawy prywatne. Nie wygląda jak osoba, nad którą zgromadziły się ciemne chmury. Można wręcz odnieść wrażenie, że u Zvereva ani na moment nie zaszło słońce.
Ze sportowego punktu widzenia może to dobrze, że Niemiec nie załamał się oskarżeniami byłej partnerki. Przypomnijmy, że w 2019 roku wiele niepowodzeń tenisowych zrzucił właśnie na karb problemów osobistych. Wówczas chodziło między innymi o chorobę ojca, kłótnie z byłym agentem, ale też rozstanie się z Szarypową.
Skoro wtedy bardzo negatywnie odbiło się to na jego wynikach, można było się spodziewać, że i tym razem obniży loty. Nic takiego się jednak nie stało. Zverev poszedł za ciosem i po wygraniu dwóch turniejów w Kolonii, dotarł do finału w znacznie większych zawodach w Paryżu. Gdyby nie zabrakło mu sił w końcówce, być może sięgnąłby po trofeum. Ostatecznie przegrał jednak 7:5, 4:6, 1:6 z Daniiłem Miedwiediewem. Zverev po meczu narzekał na ,,dziwny ból w udzie”, ale nie chciał nim tłumaczyć porażki. Po finale w Paryżu szybko przeniósł się do Londynu, gdzie czeka już na start ATP Finals.
Elitarna impreza dla ośmiu najlepszych zawodników mijającego sezonu rozpocznie się w niedzielę. Zverev wie, jak smakuje zwycięstwo w niej. Piękne chwile przeżywał dwa lata temu, według niektórych ekspertów prezentując wtedy najlepszy tenis w karierze. Obecna dyspozycja upoważnia go, by i tym razem walczyć o zwycięstwo.